- Tak piszemy to, co postać mówi -
"Tak co myśli"
A to co robi normalnie.
Proponuję pisać w 1 osobie, no chyba że ktoś bardzo nie chce, wtedy możecie pisać inaczej. Nie toleruję bezmyślności i głupich żartów - za to wyprawię uczestnikowi sesji pogrzeb.
GRACZE:
------------------------------------------MISTRZ_MIECZA:
Imię: Ivor
Rasa: Człowiek
Klasa: Barbarzyńca
Mangelee:
Imię: Shea
Rasa: półelf
Klasa: łowca
Sabrae Xoraim:
Imię: SiNafay Do'Urden
Rasa: Drow
Klasa: Kapłanka Elistraee
Deszcz. Powietrze jest ciężkie. Coś śmierdzi - czy to ryba?
- MAMO! Mamo?
- TATO! Tato?
13 lat później...
Krzyk w ciemnościach. Krzyk ekstazy.
- Kla shabra mrvluk ut einech am braxta affra. Diemon am kla shabra.
*****
<Dalej kartka ma kilka plam krwi, po czym napisy stają się trochę mniej czytelne i wyglądają na świeże>Rzecz o Krainach
Ulice miasta są niczym podziemne labirynty. Łatwo się w nich zagubić, jeszcze łatwiej zginąć. Szczególnie w wielkich miastach jak Calimshan - gdzie śmierć może czyhać na każdym kawałku ulicy. Mamy jeszcze Wrota Baldura, które też są portowym miastem i też nie dają się wyprzedzić w ilości zabójstw i tajemniczych zaginięć.
Neverwinter oraz Waterdeep także nie należą do miejsc przyjaznych i choć ostatnio trochę tam ucichło, z doświadczenia wiem, że siły ciemności nie imają się tamtejszej ludności. A miasta Doliny Lodowego Wichru? Już kilka razy mogły zostać zniszczone - czy to przez najazdy barbarzyńskich plemion, czy ataki goblinów, czy znów przez mróz.
Nie dołumy się jednak, szanowny czytelniku i skierujmy nasze kroki gdzieś do mniejszych osad. Co tam zobaczymy? Na pewno trochę więcej sielanki. Nie grasują tutaj (zwykle) zabójcy, czy wszelkiej maści złodzieje. Ale jest druga strona medalu - w wielości siła - a w małych wioskach nie ma dużej ilości ludzi. I takie małe wioski muszą posiadać silnych i zahartowanych mieszkańców, by móc odpierać ataki leśnych monstrów, czy rozbójniczych band. Nikt z nich nawet nie pomyśli o tym, by samemu udać się do leśnej głuszy i wybić kilka potworów, bo wie jak to może się skończyć...
Wielkie bory, rozległe pustnie, morskie odmęty. I one kryją w sobie śmierć, która może być na gałęzi każdego drzewa, by potem z tamtąd zeskoczyć na kark nieświadomego wędrowca. Lub pod gorącym piaskiem, by wynurzyć się i rozerwać szczękami samotnego podróżnika. Albo w morskiej toni, by nagle wciągnąć pechowego pływaka pod wodę...
W takich miejscach możemy natrafić na rozmaite opuszczone wioski, świątynie zakazanych kultów, uroczyska czy fortece. Gdzie niebezpieczeństwo różne przybiera postacie.
Krainy pełne są takich miejsc, które mogą ciebie, szanowny czytelniku, zniszczyć... albo doprowadzić do bogactwa i sławy.
Do odważnych świat należy!
<Na następnej stronie napisany był wiersz, ktoś jednak w 3 i 4 zwrotce wymazał ostatnie linijki i napisał coś na świeżo>Tak jak pisałem tak myślałem. Dopóki nie poznałem miast podmroku i zachowania podłych drowów.
Tak mówiłem. Dopóki pierwszy raz nie spotkałem się ze spaczonym i plugawym złem pochodzącym z niższych planów.
Tak czyniłem. Teraz jednak czynię inaczej. Czy jestem szalony? Mogę powiedzieć: TAK. I co ty na to czytelniku? Tobie też tego życzę...
H.M.
SiNafay Do'Urden:Oh, piękna elfko, czemu nucisz tak żałośnie?
Czyżbyś tęskna była ku mateczce i ojczulkowi?
Czy nie zaśpiewasz mi o wiośnie?
Nie płacz, ja Cię kocham o pieśni smutku!
Oh młodzieńcze... z ludzkiej rasy.
Czy nie widzisz? Co za czasy
idą ku nam.
Czy nie dostrzegasz śmierci w lasy?
Już do Otchłani pędzą masy
takich jak Ty - co obłęd z miłością pomylili.
Oh Lilijko cudna, leśna poziomeczko.
Kroplo rosy, wiatru Śpiewie, Tańcu listka,
Głosie fletu, kocia Gracjo, ptasie Mleczko!
Zapamiętaj moje słowa: za odmowę śmierć Ci bliska!
Oh Kochanku, zbrojne ramię, mieczu srogi,
moco dębu, siło byka, dumne lica,
lisi sprycie, moja tarczo, młot na bogi!
Zapamiętaj moje słowa: TO wypełni się w Czas Księżyca.
Rupert Bard z Lockwoe
Zamknęłaś powoli książkę. Właściwie to nie książka, lecz okładka, a w środku tylko te dwie strony, które zdołałaś przeczytać. Dalej widać, że ktoś wyrwał resztę kartek. Dziwisz się, dlaczego Mistrz Ulfryk kazał Ci to przeczytać. Jednak to on się Tobą zaopiekował w Akademii i to on wziął Ciebie na swoją uczennicę. Jest człowiekiem i co najciekawsze ma tyle samo lat co Ty. Zawsze ubrany w tą samą szarą szatę przewiązaną złotym sznurem. Zawsze ze zgorzkniałą miną. Kiedy tak o nim myślisz, przypominają Ci się inni mistrzowie i znajomi, których zdołałaś poznać w krótkim okresie przebywania w Akademii.
Na roku, z Tobą w klasie (a właściwie zespole badawczym), jest jeszcze 2 innych uczniów - niziołczyca Henrietta Wilgenborg i ludzki chłopak Marcus Eygate (który często robi do Ciebie maślane oczy). Poza tym dobrze znasz się z bibliotekarzem - pół-elfem Korellinem Arthem oraz sprzączką - zabawną starą zrzędą, jak ją wielu nazywa, czyli Panią Poochis. Z uśmiechem przypominasz sobie pierwszy dzień w Akademii, kiedy to ona oprowadzała Ciebie po pokojach. Teraz już dobrze wiesz, że wejście do piwnic jest zakazane, mogą przebywać tam tylko najwyżsi czarodzieje i kapłani. Parter zajęty jest przez bibliotekę, aulę w której odbywają się posiłki i zebrania, kaplicę - w której można odprawiać nabożeństwa do dowolnego dobrego, lub neutralnego bóstwa oraz kuchnię, gdzie rezyduje niziołcza para, której zbytnio nie znasz (widać, że za Tobą nie przepadają).
Piętro to pokoje gościnne oraz pokoje dla służby, choć są tam także łaźnie z najnowszym wynalazkiem Rektora - prysznicem.
Na drugim piętrze są pokoje uczniów, z których niewielu znasz, wszyscy boją się Ciebie i widać, że nie pałają do Ciebie miłością, a co dopiero tolerancją. Swój pokoik dzielisz z elfką, która wygląda na niewiele starszą od Ciebie i jest chyba czarodziejką. Jest bardzo oddana nauce i nie odnosi się do Ciebie wrogo. Z uczniów to tylko z nią i z Marcusem możesz rozmawiać. (Czasami słyszysz jak płacze w nocy, jednak nie chciała zdradzić dlaczego. To chyba coś związane z przeszłością.)
Obok pokój zajmuje młody i ambitny kapłan Helma, który często trenuje walkę na zewnątrz - na specjalnie do tego dostosowej arenie. (Oprócz niej na zewnątrz znajduje się ogród, którym zajmuje się Aethis Miel. Właściwie zajmował się, dopóki nie umarł.)
Helmita ma na Ciebie oko. I to nie wcale z powodu Twojej urody, lecz dlatego, by złapać Cię na czymś sprzecznym z prawem dobra i zniszczyć.
3 piętro to miejsce ćwiczeń czarów, pracownia alchemiczna i wszelakie pracownie dla młodych wynalazców. Tam także odbywa się większość wykładów.
Z rozmyślań wyrywa Ciebie hałas z podwórka. Okno masz otwarte, jest wczesna wiosna, jednak wpadające promienie słoneczne bardzo ogrzewają twoją skórę (Jest południe). Teraz już wyraźnie słyszysz zrzędzenie starego mistrza:
- Co za czasy! Młodzież zamiast sama się ruszyć i otworzyć bramę zabawia się w ogrodzie, o którego sama nie potrafi zadbać! Brakuje Aethisa, bez niego wszystko ja muszę robić!
Ivor
Podróżujesz już dwa dni wraz z jakąś dziewczyną, którą spotkałeś w lesie. Okolica jest niebezpieczna, a ty się boisz... Dziewczyna zaproponowała Ci, że podprowadzi Cię pod Akademię, gdzie potrzebują nowego ogrodnika. Słyszałeś o Akademii jako miejscu, gdzie każdy - nawet do szczętu zły człowiek - może znaleźć schronienie.
Im bardziej jednak zbliżałeś się do jej bramy, tym silniejszy czułeś ucisk w żołądku. Jednak wiesz już, że nie ma odwrotu. Kiedy podchodzicie do bramy widzisz staruszka, który już się zbliża, by Wam otworzyć. Skąd wiedział, że idziecie? Nie zastanawiasz się nad tym. Starzec utkwił w Tobie spojrzenie, które wydawało się czytać w Twoich myślach, po czym mruknął i odsunął zasuwę w bramie.
Shea
Dwa dni temu spotkałaś w lesie jakiegoś obdartusa. Wyglądał na zmęczonego człowieka i szukał jakiegoś miejsca gdzie mógłby odpocząć. Od razu wpadłaś na pomysł, by podejść z nim do Akademii (która była położona w samym środku lasów) i dowiedzieć się, czy nie mógłby zastąpić ogrodnika, który nie dożył zimy.
Ty często byłaś w Akademii, głównie po to, aby pohandlować i zdobyć trochę zapasów. Czasami w bardzo mroźne dni, przychodziłaś by ogrzać się w komnatach budynku.
Kiedy tam doszliście zauważyłaś zaraz Mistrza Ulfryka, który dzięki czarom, wiedział już, że się zbliżacie. Kiedy otwierał Wam bramę dziwnie spojrzał na podróżnika, którego tutaj podprowadziłaś... Jednak osunął zasuwę w bramie i otworzył Wam ją na oścież.