-Dopuszczam odrobinę fantazjowania i przejmowania inicjatywy MG, ale w granicach rozsądku. jesli sami przewidzicie rozwój wydarzeń, bedzie się przyjemniej czytać sesję, ale jak juz powiedziałem - z umiarem!
-tak piszemy tekst mówiony przez postać-
-tak piszemy wszelką narrację
-tak piszemy, jeśli ktos chce coś powiedzieć poza sesją
-radzę zapisywać swe umiejetności w jakimś pliku typu Notatnik, bo moze być ich dużo
-mozecie samodzielnie opracowywać zdolności, musicie oprzeć je na jakimś Atrybucie i jakiejś gałęzi mocy lub określić jaki ma byc efekt. W razie pytań - 2248735 to mój nr gg. opracowanie nowej zdolności potrwa ok pół dnia, jeśli jest ich poniżej 6, potem od 6 do 10 - cały dzień, 11-15 - półtora dnia, itp.
-nie można wykorzystać wszystkich dziedzin od początku. Zeby móc wykorzystać nową gałąź trzeba w poprzedniej mieć conajmniej 5 zdolności. Załóżmy, że Villemo ma 5 zdolności w Zarazie, moze więc zacząć doskonalić już w Nekromancji lub Kościach. Jak osiągnie 10 poziom w Zarazie i np. Nekromancji, może zaczynać korzystać z Kości.
-kto pyta - nie błądzi - nr gg-2248735. Nie gryzę, naprawdę.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
-piszemy w trzeciej osobie.
-JAK KTOS NIE DA RADY DAWAĆ CONAJMNIEJ 1 POSTA DZIENNIE, ALBO BĘDZIE DAWAŁ POSTY "NA ODWAL SIĘ" (1-2 zdania) TO. OBNIZĘ MU KOSTKĘ ZDARZEŃ! (będzie miał pecha)
-Dla uzupełnienia - oto wierzchowce (będiecie pytani ponownie o nie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
issitra (istira), czyli w miarę mądra i szybka, ale nieodporna zeberka
krot, czyli żabka o sporej inteligencji (umie gadać) i odporności, ale marnej szybkości
rakasz, czyli szybki, silny i mało odporny kotek
streth, czyli strusiopodobne ptaszysko (szybkie, lekkie i neizbyt madre)
terkan, czyli byk (odporny i silny, ale powolny)
zasugeruję wybór środka transportu w gim upd8cie, bo kilka osób troszkę zmylilo wybór...
Zaczynamy w składzie:
Stronnictwo Gai:
Drizzt (Kloner)
Stronictwo Uranosa:
Pavciooo (Pavciooo) i Wulfgar Czerwonozęby (Smoku)
Stronnictwo Charmonii:
Deliach Ultor Tiuniuviel (Eglarest) i Thaevis (Thaevis)
Stronnictwo Myśli:
AC (AC) i Xazaax (Tero Kir)
Stronnictwo Życia:
Pyron (Zapał) i Dżo (Radar)
Stronnictwo Agonii:
Anciol (Villemo)
Sesję czas zacząć!
Władcy są w olbrzymiej, okrągłej sali. Sufit zdobią płaskorzeźby aniołów poniekąd podtrzymujacyhc goirlandy świec zwisajace z sufitu, oprawionych w srebro i złoto. Na ścianie jest pejzaż - góry, u podnóża kórych leży las, a całość opływa ocean, niebo zas zaściłają nieliczne chmury. Stanowi to tło dla doskonale wymalowaneo Wężowidła Płomieni gryznącego się we własny ogon, opinajac całą salę swym cielskiem, znacząc symbol nieksończoności. Malowidło jest tak realistyczne, że niemal możecie poczuć bryzę od morza i sułyszeć gniewne sapanie Wężowidła. Po środku tryska niewielkie źródło.
Wszyscy czujecie sie lekko, wasza półmaterialną egzystencję w tej sali podtrzymuje jakaś istota... Postać wydaje się być jedocześnie zwróciona do was wszystkich twarzą, mimo, że stoicie w rtóżnychj miejscach na sali, a ona siedzi na tronie z wody, tryskającej z fontanny.
-Zanim ruszyliscie w swą podróż zdażyło się wiele...[\i]- przemówiła wreszcie. Jej... lub jego głos niósł się po całej sali swym spokojnym brzmieniem. Potem zadał jedno pytanie, ale zdawało się być skierowane do każdego z Was...
Pyron usłyszał:
-Pyron... nim odnalazłeś Dżo już umiałes troszkę... ale skoncentrowałeś sie tylko na jednej gałęzi mocy, którą potem doskonaliłeś... Racz mi przypomnieć... była to Moc Dawania Życia? Nie, nie wyglądasz mi na takiego, co by leczył- dał się słyszeć lekki śmiech, ale nie pozbawiony nutki zawodu. Raczej Odbierania Życia, sądząc po rynsztunku. O Zmienianie Życia nawet nei pytam, chyba stoi przedemną Rycerz. - głos należał do kobiety i był bardzo miękki.
Drizzt usłyszał:
-Oj wiele... tak... powiedz mi Drizzt, byłes w stanie nieźle rozwinać jedną gałęź... która aż tak cię pzyciągnęła? Moze agresywny Ogień? Albo nieustępliwa Ziemia?- nastąpiłą króka przerwa.-czy też...podstępne Oddziaływanie?- głos był bardzo przyjemny i niósł ze sobą ładunek roski. Nie masz wątpliwości, ze należał do kobiety.
Anciol usłyszała
-I dopiero traz miałem okazję zobaczyć mą wysłannicę...- głos był ostry. Niemal wrogi wszystkiemu wokół zarazem. Nie czułaś jednak żadnego strachu, czy dyskomfortu. -Więc szym nasza dobra znajoma zaczęła sie zajmowac na początku? Chyba nie Kośćmi, co? Miotanioe żebrowymi piłami i włóczniami.. Kosty i miecze z kosci... To chyab nie TO... Prędzej Zarazą, truciem inych, skażaniem ich ciał i umysłów... albo Nekromancją... towiorzeniem własnych sług szerzących strach jak świat długi. Powiedz mi...
AC usłyszał:
-No no no! całkiem nieźle!- głos wydawał się należec do ciekawskiego dziecka, ale zaraz zmienił barwę, na niski, po czym zmieniał się niczym w kalejdoskopie tworząc atmosferę ciekawego chaosu, przeciw której nigdy nic nie miałeś. -W czym więc mój posłaniec do świata ludzi się trenował? W Telepatii? Mieszaniu myślami i zabawą ludzkim umysłem? A moze w Kinezie... taaak, ciskanie przedniotami, lewitacja... Albo Ingerencji? Podpalanie, porażanie siłą woli i inne takie... no, nie każ mi zgadywać, mów!-
Deliach usłyszał:
-Posłaniec ładu i prawosci wreszcie stoi przed tą, od której otrzymał swą moc...- odezwał się stanowczy i dość chłodny głos kobiecy. Wyniosłość i majestat emanowały od Twojej rozmóczyni. Chcąc-nie chcąs pokłoniłeś się, wyraźnie schlebiając jej tym. -Podnieś głowę i powiedz mi... Twoje działanie do tej pory skupiały sie na Ładzie,
Pavciooo usłyszał:
-A więc jesteś. Wyzwolony, przez opatrznosć stoisz teraz przed siłą, którą reprezentujesz.- męski i poważny głos brzmiał jak dzwon. -Powiedz mi, która z zaoferowanych mocy wydała Ci ise najskuteczniejsza na początku? Woda, zalewająca przeciwników i chroniaca przed chorobami, a może lekki i zwinny wicher, czy też bezlitosny Lód?-
Pomocnicy:
Dżo:
Pyron wciąż śpi i chyba coś mu się śni, a ta Issitra wydaje się naigrywac z białego goryla. Pyron kazał jej nie ruszać, ale... czasem ochota na potrawkę z tej zeberki nachodzi towarzysza podróży Włądcy Życia! Zwierz machnął ręką oganiajac się niby od muchy i rozparł wygodnie na drzewie. Wsłuchany w szum popiołów mięczy gałęziami czarnodzewia w pełni rozumiał, jak skuteczną kołysankę śpiewają wiatry Styrr. W pewnym momencie jednak usłyszał coś jeszcze. Jakieś istoty idą lasem, kawałek dalej. Przypomniała mu się sytuacja, kiedy grupa łowców omyłkowo go zraniła i wtedy też okazało się, ze moc Pyrona dała mu zdolność przyśpieszonej regeneracji. Nie musi za wiel spać, ani lizać ran jak jakiś wilk... Istoty skręciły i trpoią coś po śladach... zblizaja sie do obozowiska.
Xazaax:
Maniery tych zbieraczy zaczynają wpływac na nerwy Zabójcy. Co jakiś czask któryś zahacza o obóz bełkoczac coś o jekimś pokoju i miłości... Miłość to i moze, ale z tymi długowłosymi zbieraczkami, ale i to nie teraz. Musisz dopilnować, by jakiś cwaniak nie zagarnął ekwipunku i nie podprowadził koni. Xaz siadł zrezygnowany u wyjścia jaskini na jednym z oszlifowanych przez wiatr i deszcz kamieni i zaczął polerować ostrza sztyletów. Stwierdził w pewnym momencie, że siedzi w cieniu jakiejś osoby. Obrócił się, stwierdzając, ze to jedna z zbieraczek stoi nad nim, przypatrując się ciekawie jego czynnosciom. Opalona, zgrabna dziewczyna nosząca wyłącznie opaskę biodrową wydlądała naprawdę uroczo.
Thaevis:
Thaevis leżał sobie na poręczy werandy-balkonu pokoju. Na samej werandzie grzał się Darevan co jakiś czas leniwie mrucząc. Wojownik westchnął i dalej puszczał "zajączki" przechodniom wykorzystujac ostrze katany. Deliach spał głęboko. On często ma dziwne sny, które mogą mieć znaczenie, wiec pomimo nudy nie budzisz go z tej poobiedniej drzemki. Obiad... do diaska, Thaevis w życiu tyle nie zjadł, ale te słodkie owoce tak dobrze komponowały sie z mięsem ryb. Wielki kot jakby czytajac w myślach właściciela podniósł łeb i się oblizał, ale ani myslał się ruszyć z zalanej słońcem werandy. Thaevis Spoglądnął znów na tłum poruszajacy się zacienioną uliczka pięc metrów nizej i ponownie westchnąłeś. W pewnym momencie jednak zauważył, ze w zaułku coś sie dzieje. bez wysiłku mógłby przeskoczyć na przeciwległy dach. Pokój jest zamknięty, wiec... Moze znów coś wygra? Uratowany właściciel hotelu zapewnił wikt i stancję, kto wie, komu tym razem pomoze?
Wulfgar:
Miasto Jer na pierwszy rzut oka wyglądało jak każde inne miasto... gdyby nie liczyć ŚWiatyni Węża. Pav spał, i z tego co wiedział, nic tego nie byłoby w stanie zmienić. Ilekroć koło okna ich pokoju przechodzi Erynianka, na widok człowieka uśmiecha się. Gdyby nie ta łuska koło uszu i na ramionach, to faktycznie przedstawiałyby się całkiem kusząco... najwyraźniej Wulfgar trafiał w tutejsze gusta, czego nie można było powiedziec niegdyś, gdy mieszkał na innym kontynencie. Cóż zrobić. Pav będzie spał jeszcze długo. Można zamknąć pokój i powęszszyć nieco?