Praca
-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Re: Praca
Widac coraz mniej jest tu ludzi z kompleksami
Co do pracy, ja sie zastanawiam nad dorabianiem oszukujac ludzi przez telefon i proponujac im przedluzenie umowy z orange. W sumie glownie mysle nad tym, bo sie nudze w akademiku. A ze pasozytuje na uczelni, to mam za co zyc
Co do pracy, ja sie zastanawiam nad dorabianiem oszukujac ludzi przez telefon i proponujac im przedluzenie umowy z orange. W sumie glownie mysle nad tym, bo sie nudze w akademiku. A ze pasozytuje na uczelni, to mam za co zyc
-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: czwartek, 15 grudnia 2005, 15:59
- Lokalizacja: Chrzanów
- Kontakt:
Re: Praca
Yyy...Mekow pisze:Np. w Łodzi i o taką za 1000zł baaardzo ciężko. Wiem to po ponad roku szukania (wysyłania CV, chodzenia, proszenia, rozmawiania itp itd), a szukanie pracy tutaj zajęło mi raptem jakieś 3 miesiące.
No to mnie tym normalnie zastrzeliłeś... Szukanie pracy wyrażane w miesiącach? O_O I to jeszcze za granica gdzie niby jest lepiej?
Co prawda nie mam jakiegoś super doświadczenia zawodowego ale miałem już nie jedna prace i nie raz szukałem pracy i NIGDY szukanie nie zajmowało więcej niż tydzień. Z czego np. ostatnio to wyglądało tak że poszedłem na 3 spotkania które zostały mi zaproponowane przez pracodawców, nie spodobały mi się warunki - odmówiłem, po czym prawie tydzień siedzenia i myślenia "przydałoby się poszukać pracy" , "dobra jutro zacznę", "kurcze nie chce mi się szukać ale trzeba by by" aż w końcu zacząłem szukać i po 2 dniach miałem już prace .
A dodam że nie mam praktycznie wykształcenia (szkoła średnia to nie wykształcenie), jedynymi moimi zaletami w pracy są względnie szybkie uczenie się, gadane, ambicja, solidność w wykonywaniu obowiązków i robienie dobrego wrażenia.
Siedzę aktualnie w sektorze usługowo-handlowym i nie narzekam ani na prace ani na zarobki.
Nie rozumiem czemu ludzie narzekają na brak pracy kiedy tyle jej jest. I to jeszcze wszędzie gdzie miałem okazje pracować ja bądź moi znajomi były/są realne szanse na rozwój i awans. Wystarczy tylko chcieć, ale nie tylko chcieć zarabiać ale też chcieć pracować i być co najmniej dobrym w tym co się ma robić. Z odpowiednim podejściem praca jest nie tylko źródłem utrzymana ale też fajnym sposobem spędzania czasu.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: Praca
Po pewnym zastanowieniu się, stwierdzam, że nie będę się poddawać i przeprowadzę tę dyskusję do końca.
Niestety szybko osądzamy ludzi... oczywiście po tym co widać na pierwszy rzut oka, bo po co się zagłębiać w szczegóły.
Obecnie nie przewiduję dla siebie większych problemów ze zdobyciem pracy w Polsce (w banku za 1000, lub w markecie). Zasadniczo potrafię uczyć się na błędach... Pierwszy mój poważny błąd (napiszę jaki - może komuś się przyda): nie pisze się CV w Wordzie! (myślę, że pierwsze dwieście aplikacji nie zostało nawet przeczytanych z powodu wyglądu mojego "wordowskiego" CV).
Aplikacja nieokreślona (odpowiedź na wywieszkę "zatrudnimy kasierów" w markecie) - nie powiodła się (zapewne uznano, że magister finansów szukający pracy w sklepie nie będzie chciał siedzieć za kasą). Ale ten sam market dał mi pracę tutaj - wystarczyło odpowiedzieć na konkretne ogłoszenie (choć w przypadku banków to się nie sprawdziło). Jest jeszcze kilka rzeczy, które rzucały się w oczy, ale nie chcę o tym pisać.
Nadal jednak nie wiem, jaka jest najlepsza odpowiedź na pytanie, które zawsze zadają na rozmowie kwalifikacyjnej:
- Ile oczekujesz zarabiać?
Tutaj padały z mojej strony różne odpowiedzi - pierwsza "krótko po studiach": 1500-2000, potem chciało się 1500, a potem (gdyż inni za więcej nie chcieli i na logikę zatrudnią tego, który będzie chciał jak najmniej, bo z pracą poradzi sobie każdy) padała odpowiedź 1000 - i w tym momencie moje ambicje nie były najlepsze.
Po kilku próbach (rozmowach kwalifikacyjnych), zmniejszania wymagań i odbytym stażu odechciało mi się starania o pracę w Polsce - zasadniczo dlatego, że jednak MAM AMBICJE zarabiać więcej, niż minimalna płaca w Polsce.
A wracając do pytania: Ktoś zna najlepszą odpowiedź??
A wracając do ścieżki życiowej. Owszem - zarobiam dobrze i mogę sporo odłożyć (co z tymi odłożonymi zrobię, jeszcze nie wiem).
Może tu zostane, może wrócę podjąć pracę w banku.
Może będę pracować dla tej samej firmy, dla której pracuję tutaj. W jakiejś jej placówce w Łodzi - oczywiście na lepszym stanowisku (i z mniejszą pensją) niż mam tutaj.
Firma jest dobrze znana i ma dużo swoich placówek w Polsce. Wracając do kraju, nie zamykam sobie wypracowanego w niej stażu pracy... przynajmniej teoretycznie (ale za kilka lat może się to całkiem zjednać).
Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
Może "kraj" oferuje więcej, ale mnie nie zaoferował... hmm czy w tej rozmowie kraj=rząd ?
Mnie się nie powiodło (z powodu 2-3 błędów oraz), gdyż nie posiadam zdolności do konwersacji, a i szansy przedstawienia swoich umiejętności i wykazania się jakoś nikt mi nie dał - gdyż człowieka osądza się po tym jak i co mówi, a nie po tym co umie.
Ja jestem jednym z tych dzieci, które na lekcjach (zamiast nawiązywać kontakty, budować więź emocjonalną z rówieśnikami i uczyć się rozmawiania) siedziały cicho słuchając tego co mówił nauczyciel.
A praca godna wykształcenia, na pewno by "się" znalazła (po miesiącu starania).
Chodziło mi o pracę zarobkową - taką za konkretne pieniądze, które starczą nie tylko na życie, ale da się jeszcze coś odłożyć, aby za kilka(naście???) lat autentycznie stać było człowieka na posiadanie dzieci, albo za kilkanaście lat stać go było na zbudowanie własnego domu. Taką za ponad 3 tyś.
Np. na tym moim stażu. Wszystko co było mi potrzebne do wykonywania obowiązków przekazano mi w kilka godzin (rozwleczone na pierwszy tydzień). Z taką pracą można sobie było poradzić i bez studiów... nawet bez matury jeśli choć trochę się zna na obsłudze komputera.
Dotarło do mnie, że w żadnej pracy w Polsce (oczywiście z tych, które jestem w stanie zdobyć) nie wykożystam swoich zdolności analitycznych, dokładności itp. A skoro i tak mam się marnować, to przynajmniej będę pracować za odpowiednią kwotę.
I nie jest źle: nie męczę oczu monitorem (w pracy i w domu, to byłoby za dużo... choć pracuję przy świetle elektrycznym) i mam trochę ruchu (czego praca za biurkiem w Polsce by mi nie dała).
Uważasz, że lepiej jest mieć wrogów, niż przyjaciół ?
Wiesz, gdyby mnie zajęło tydzień na ponowne zebranie się za szukanie... to całe szukanie zapewne wyrażało by się w latach. Bez względu na porażki wysyłamy CV - kilka godzin dziennie szukamy ogłoszeń i wysyłamy aplikacje - jeśli tylko spełniamy wymagania.
Jak w ogłoszeniu napisali "łatwość w nawiązywaniu kontaktów", to jesne było, ze to nie dla mnie.
Conajmniej setka wysłanych CV (tych dobrze napisanych - w formacie .pdf) na stanowiska których wymagania spełniam i wyszły z tego jakieś trzy rozmowy kwalifikacyjne (oczywiście nieudane).
Miałeś pracę po 2 dniach???
To gratuluję. W Łodzi umowę na głupi staż załatwia się conajmniej dwa tygodnie (w połowie kwietnia było wiadomo, że będzie ten staż, a był od poniedziałku 7 maja).
I mamy pierwsze potwierdzenie, że aby dostać pracę trzeba mieć "gadane"... i "robienie dobrego wrażenia". Ja mam inne liczne zalety, ale brak "gadane" jest widać dla pracodawców cechą skreślającą.
Wykazać się w pracy to banał, dostać ją to ciężkie zadanie. Np. na rozmowie kwalifikacyjnej trzeba się wykazać przydatnością na dane stanowisko. Jak to zrobić tylko w rozmowie (jak się nie ma "gadanego" i jak się nie wie, co właściwie by się robiło na tym stanowisku) ?
Aha, a nieudacznik życiowy, to osoba która codziennie stoi pod sklepem pijąc piwo a niekiedy nawet żebrząc o dwa złote na nie.
Ja taką osobą nie jestem i nigdy nie będę !!! Więc wypraszam sobie.
Przez to długie pisanie chyba uciekła mi jakaś rzecz... która miała się tu pojawić. Może potem mi się przypomni.
Oczywiście, że nie wiem. Ty i inni w tym temacie osądzacie mnie po paru, napisanych pod wpływem emocji, postach. I ja w ten sam bezpodstawny sposób osądzam Ciebie. I żadnemu z nas nie jest miłoEglarest pisze:Jakim jestem człowiekiem tego nie wiesz.
Niestety szybko osądzamy ludzi... oczywiście po tym co widać na pierwszy rzut oka, bo po co się zagłębiać w szczegóły.
Hmm polskie realia są takie, że najlepiej jest mieć znajomości... jak się nie ma, to najlepiej mieć "gadane" (czyli łatwość w nawiązywaniu kontaktów)... A dopiero potem liczącym się atutem jest wyższe wykształcenie. Ja nie posiadam tych pierwszych dwóch.Eglarest pisze:Nie potrafiłeś sobie poradzić w realiach polskich to skożystałeś z innej szansy i bardzo dobrze na pewno wyciągniesz swoje wnioski i osiągniesz jakiś sukces czego również Ci życzę bo to też jest jakaś ścieżka.
Obecnie nie przewiduję dla siebie większych problemów ze zdobyciem pracy w Polsce (w banku za 1000, lub w markecie). Zasadniczo potrafię uczyć się na błędach... Pierwszy mój poważny błąd (napiszę jaki - może komuś się przyda): nie pisze się CV w Wordzie! (myślę, że pierwsze dwieście aplikacji nie zostało nawet przeczytanych z powodu wyglądu mojego "wordowskiego" CV).
Aplikacja nieokreślona (odpowiedź na wywieszkę "zatrudnimy kasierów" w markecie) - nie powiodła się (zapewne uznano, że magister finansów szukający pracy w sklepie nie będzie chciał siedzieć za kasą). Ale ten sam market dał mi pracę tutaj - wystarczyło odpowiedzieć na konkretne ogłoszenie (choć w przypadku banków to się nie sprawdziło). Jest jeszcze kilka rzeczy, które rzucały się w oczy, ale nie chcę o tym pisać.
Nadal jednak nie wiem, jaka jest najlepsza odpowiedź na pytanie, które zawsze zadają na rozmowie kwalifikacyjnej:
- Ile oczekujesz zarabiać?
Tutaj padały z mojej strony różne odpowiedzi - pierwsza "krótko po studiach": 1500-2000, potem chciało się 1500, a potem (gdyż inni za więcej nie chcieli i na logikę zatrudnią tego, który będzie chciał jak najmniej, bo z pracą poradzi sobie każdy) padała odpowiedź 1000 - i w tym momencie moje ambicje nie były najlepsze.
Po kilku próbach (rozmowach kwalifikacyjnych), zmniejszania wymagań i odbytym stażu odechciało mi się starania o pracę w Polsce - zasadniczo dlatego, że jednak MAM AMBICJE zarabiać więcej, niż minimalna płaca w Polsce.
A wracając do pytania: Ktoś zna najlepszą odpowiedź??
A wracając do ścieżki życiowej. Owszem - zarobiam dobrze i mogę sporo odłożyć (co z tymi odłożonymi zrobię, jeszcze nie wiem).
Może tu zostane, może wrócę podjąć pracę w banku.
Może będę pracować dla tej samej firmy, dla której pracuję tutaj. W jakiejś jej placówce w Łodzi - oczywiście na lepszym stanowisku (i z mniejszą pensją) niż mam tutaj.
Firma jest dobrze znana i ma dużo swoich placówek w Polsce. Wracając do kraju, nie zamykam sobie wypracowanego w niej stażu pracy... przynajmniej teoretycznie (ale za kilka lat może się to całkiem zjednać).
To ja narzekam?Eglarest pisze: Tylko nikt nie dał ci prawa tak narzekać na to co oferuje nasz Kraj bo to że Ty nie dałeś rady we własnym kraju nie oznacza, że jest on do d... .
Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
Może "kraj" oferuje więcej, ale mnie nie zaoferował... hmm czy w tej rozmowie kraj=rząd ?
Nie. Ambicje (po zastanowieniu się co oznacza to słowo) to chęć osiągnięcia czegoś... czegoś więcej niż się ma. Ambicje zasadniczo mam.Eglarest pisze:Myślę że w Polsce znalazła by sie dla ciebie praca godna twego wykształcenia bo mimo to masz dobre wykształcenie tylko nie wiem czemu nie potrafisz wykorzystać atutów, które masz. Może to jest ten brak ambicji który wciąż wykazujesz ?
Mnie się nie powiodło (z powodu 2-3 błędów oraz), gdyż nie posiadam zdolności do konwersacji, a i szansy przedstawienia swoich umiejętności i wykazania się jakoś nikt mi nie dał - gdyż człowieka osądza się po tym jak i co mówi, a nie po tym co umie.
Ja jestem jednym z tych dzieci, które na lekcjach (zamiast nawiązywać kontakty, budować więź emocjonalną z rówieśnikami i uczyć się rozmawiania) siedziały cicho słuchając tego co mówił nauczyciel.
A praca godna wykształcenia, na pewno by "się" znalazła (po miesiącu starania).
Hmm... nie wyrażam się precyzyjnie.Eglarest pisze:Właśnie teraz udowodniłeś jak mało w tobie Ambicji i wiary w siebie...Resztka mojej wiary w szansę na pracę w Polsce, poległa na tym polu walki.
Chodziło mi o pracę zarobkową - taką za konkretne pieniądze, które starczą nie tylko na życie, ale da się jeszcze coś odłożyć, aby za kilka(naście???) lat autentycznie stać było człowieka na posiadanie dzieci, albo za kilkanaście lat stać go było na zbudowanie własnego domu. Taką za ponad 3 tyś.
Takiego, czyli jakiego? Bez wiary w siebie? Być dobrym pracownikiem, spisać się w tym co się robi, utrzymać pracę - to drobnostka. Praca nie jest wyzwaniem i nigdy nie będzie, ale zdobycie jej to dopiero sztuka.Eglarest pisze:... powiedz sam kto chciałby takiego pracownika?
Np. na tym moim stażu. Wszystko co było mi potrzebne do wykonywania obowiązków przekazano mi w kilka godzin (rozwleczone na pierwszy tydzień). Z taką pracą można sobie było poradzić i bez studiów... nawet bez matury jeśli choć trochę się zna na obsłudze komputera.
Dotarło do mnie, że w żadnej pracy w Polsce (oczywiście z tych, które jestem w stanie zdobyć) nie wykożystam swoich zdolności analitycznych, dokładności itp. A skoro i tak mam się marnować, to przynajmniej będę pracować za odpowiednią kwotę.
I nie jest źle: nie męczę oczu monitorem (w pracy i w domu, to byłoby za dużo... choć pracuję przy świetle elektrycznym) i mam trochę ruchu (czego praca za biurkiem w Polsce by mi nie dała).
Cieszysz się, że to się zmienia... Czyli twoim zdaniem lepiej jest się kłucić, wyzywać itp, niż rozmawiać, pomagać itp ?Brzoza pisze:Ale tak często bywa. Cieszę się że to się zmienia.Tawerna to nie ejst towarzystwo wzajemnej adoracji gdzie klepiemy się po pupciach. Nie mozna oczekiwać tylko słów pochwały i zgodzenia się ze swoim stanowiskiem tym bardziej jeśli podejmuje się dyskusję na forum.
Uważasz, że lepiej jest mieć wrogów, niż przyjaciół ?
Pracę za granicą szuka się będąc w Polsce. I wcale nie jest łatwiej ją znaleźć (jeśli o to Ci chodziło).NdwZ pisze:No to mnie tym normalnie zastrzeliłeś... Szukanie pracy wyrażane w miesiącach? O_O I to jeszcze za granica gdzie niby jest lepiej?
A skąd te rozmowy? Skąd te oferty pracy? Jak do nich doszedłeś?NdwZ pisze:Co prawda nie mam jakiegoś super doświadczenia zawodowego ale miałem już nie jedna prace i nie raz szukałem pracy i NIGDY szukanie nie zajmowało więcej niż tydzień. Z czego np. ostatnio to wyglądało tak że poszedłem na 3 spotkania które zostały mi zaproponowane przez pracodawców, nie spodobały mi się warunki - odmówiłem, po czym prawie tydzień siedzenia i myślenia "przydałoby się poszukać pracy" , "dobra jutro zacznę", "kurcze nie chce mi się szukać ale trzeba by by" aż w końcu zacząłem szukać i po 2 dniach miałem już prace .
Wiesz, gdyby mnie zajęło tydzień na ponowne zebranie się za szukanie... to całe szukanie zapewne wyrażało by się w latach. Bez względu na porażki wysyłamy CV - kilka godzin dziennie szukamy ogłoszeń i wysyłamy aplikacje - jeśli tylko spełniamy wymagania.
Jak w ogłoszeniu napisali "łatwość w nawiązywaniu kontaktów", to jesne było, ze to nie dla mnie.
Conajmniej setka wysłanych CV (tych dobrze napisanych - w formacie .pdf) na stanowiska których wymagania spełniam i wyszły z tego jakieś trzy rozmowy kwalifikacyjne (oczywiście nieudane).
Miałeś pracę po 2 dniach???
To gratuluję. W Łodzi umowę na głupi staż załatwia się conajmniej dwa tygodnie (w połowie kwietnia było wiadomo, że będzie ten staż, a był od poniedziałku 7 maja).
Bo wyższe wykształcenie ogranicza. Szuka się pracy w swojej specjalności, a oprócz tego ma się o sobie wygórowane mniemanie, bo tak naprawdę studia wyższe starciły na wartości - coraz mniej się na to patrzy.NdwZ pisze:A dodam że nie mam praktycznie wykształcenia (szkoła średnia to nie wykształcenie), jedynymi moimi zaletami w pracy są względnie szybkie uczenie się, gadane, ambicja, solidność w wykonywaniu obowiązków i robienie dobrego wrażenia.
Siedzę aktualnie w sektorze usługowo-handlowym i nie narzekam ani na prace ani na zarobki.
I mamy pierwsze potwierdzenie, że aby dostać pracę trzeba mieć "gadane"... i "robienie dobrego wrażenia". Ja mam inne liczne zalety, ale brak "gadane" jest widać dla pracodawców cechą skreślającą.
Jak się dostanie pracę to owszem, wystarczy chcieć i dobrze wykonywać swoje obowiązki... ale żeby dostać dobrą pracę to trzeba... sprostać czemuś zupełnie nowemu, czemuś w czym nikt nie pomoże (jak się nie ma znajomości) i do czego ciężko jest się przygotować.NdwZ pisze:Nie rozumiem czemu ludzie narzekają na brak pracy kiedy tyle jej jest. I to jeszcze wszędzie gdzie miałem okazje pracować ja bądź moi znajomi były/są realne szanse na rozwój i awans. Wystarczy tylko chcieć, ale nie tylko chcieć zarabiać ale też chcieć pracować i być co najmniej dobrym w tym co się ma robić.
Wykazać się w pracy to banał, dostać ją to ciężkie zadanie. Np. na rozmowie kwalifikacyjnej trzeba się wykazać przydatnością na dane stanowisko. Jak to zrobić tylko w rozmowie (jak się nie ma "gadanego" i jak się nie wie, co właściwie by się robiło na tym stanowisku) ?
To prawda. Praca może być średnia, ale przy dobrym podejściu będziemy w niej szczęśliwi. Ale przy nieodpowiedniej pracy nawet dobre podejście nie pomożeNdwZ pisze: Z odpowiednim podejściem praca jest nie tylko źródłem utrzymana ale też fajnym sposobem spędzania czasu.
Aha, a nieudacznik życiowy, to osoba która codziennie stoi pod sklepem pijąc piwo a niekiedy nawet żebrząc o dwa złote na nie.
Ja taką osobą nie jestem i nigdy nie będę !!! Więc wypraszam sobie.
Przez to długie pisanie chyba uciekła mi jakaś rzecz... która miała się tu pojawić. Może potem mi się przypomni.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: Praca
Nie, nie klepać sie po pupciach czy smyrac pytkami po szyjkach nie znaczy kłótni. Znaczy raczej to że chłodnym okiem mozna osądzic to czy ktoś pisze debilizmy, czy nie. Z resztą nie ma czegos takiego w wielu wypadkach jak spokojna rozmowa kiedy spór idzie o pewne sprawy ostro sporne(jak religia, homoseksualizm, z resztą praca też takim czyms jest)(lol sporny spór).Co do kłótni - w sumie kiedy jest flejm, duzo więcej ludzi wytęża mózgownicę. Choć myślę że w temacie o homoseksualiźmie tu na forum to kończy sie tak czy siak na przerzucaniu się utartymi argumentami (choc ostatnio eglarest mnie zaskoczył).Cieszysz się, że to się zmienia... Czyli twoim zdaniem lepiej jest się kłucić, wyzywać itp, niż rozmawiać, pomagać itp ?
Uważasz, że lepiej jest mieć wrogów, niż przyjaciół ?
-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 19:10
- Numer GG: 0
Re: Praca
Tak narzekasz, bo ja dostałem tyle samo i starczyło mi na przeżycie. Poradziłem sobie bez większej pomocy osób trzecich.To ja narzekam?
Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
W tej rozmowie kraj to my. Od kiedy nieudacznicy wyjechali naprawdę mam nadzieję, że wszystko pójdzie do przodu.Może "kraj" oferuje więcej, ale mnie nie zaoferował... hmm czy w tej rozmowie kraj=rząd ?
Ja znalazłem pracę (na stałe nie dorywczą) po.... uwaga.... kilku godzinach. Praca nie była najlepsza (dostarczanie fast foodów), ale mogłem wyciągnąć nawet 70 zł dziennie. A w międzyczasie dorabiałem robieniem stronek WWW. Śmieszne, bo za coś czego uczą już dzieciaki w podstawówce można wyciągnąć 1000zł (max. od strony)
"Jeżeli gry takie jak seria BG, morrowind, czy przede wszystkim Gothic oraz KOTOR są uznawane za najlepsze na PC to tylko świadczy o tym, jaki ten rynek jest... żałosny."
-
- Marynarz
- Posty: 170
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 21:27
- Numer GG: 7744917
- Lokalizacja: Tłuszcz - okolice Wołomina
Re: Praca
Ja jestem teraz ochroniarzem. Pracuję w soboty, niedziele i poniedziałki (w resztę dni studiuję). Zarabiam 8 zł na godzinę. W soboty i poniedziałki pracuję 12 godzin, a w niedziele 10. Dwie niedziele w miesiącu mam wolne. Czyli mam po 96 i 80 zł na dzień. Jakby ktoś miał wątpliwości to to jest na rękę. Jedeny minus tej roboty to fakt, że nogi w tyłek wchodzą.
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Re: Praca
Mekow, Mekow chcesz mi powiedzieć że nie zawdzieczasz temu Krajowi wykształcenia ktorym sie chlubisz albo mozliwości ktorych nie wykorzystujesz ychh każdy ma równe szanse z założenia. A 50 lat komuny zrownało nawet szanse pod względem majątku. Dlaczego innym sie udaje a innym nie? jesli kraj niedawał by możliwości niebyło by tych co im się udaje.
co do dyskusji i wzajemnej adoracji. Nie wyobrażam sobie dydkusji gdzie wszyscy zgadzają się ze sobą chyba natym polega dyskkusja że wymienia się poglądy i broni się swoich racji.
Brzoza serio cie zaskoczyłem ? czym niby
co do dyskusji i wzajemnej adoracji. Nie wyobrażam sobie dydkusji gdzie wszyscy zgadzają się ze sobą chyba natym polega dyskkusja że wymienia się poglądy i broni się swoich racji.
Brzoza serio cie zaskoczyłem ? czym niby
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Praca
Santus- jest ochrona, i jest ochrona. Robisz w terenie, supermarkecie, czy w ochronie jakiegoś wielce VIPa, który uważa się za narażonego na ataki zawistnych sąsiadów?
Od dziś płacę Eurogąbkami.
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Praca
Taaak? Ja dwa lata temu w Kraku wynajmowałem malutki pokoik, za który płaciłem 425 zł miesięcznie. Mógłbym co prawda taniej, ale wtedy musiałbym na bilety wydać tyle, że pewnie wyszłoby podobnie.Kenshin-san pisze:Tak narzekasz, bo ja dostałem tyle samo i starczyło mi na przeżycie. Poradziłem sobie bez większej pomocy osób trzecich.Mnie "nasz kraj" zaoferował staż akademicki za (uśredniając) 500 złotych miesięcznie... To mniej niż płaca minimalna. Jak w tym dowcipie, tylko, że nie ma tu się z czego śmiać.
Słusznie, dostawa to fajna robota. Sam nie miałbym nic przeciwko znalezieniu takiej.Kenshin-san pisze:Ja znalazłem pracę (na stałe nie dorywczą) po.... uwaga.... kilku godzinach. Praca nie była najlepsza (dostarczanie fast foodów), ale mogłem wyciągnąć nawet 70 zł dziennie. A w międzyczasie dorabiałem robieniem stronek WWW. Śmieszne, bo za coś czego uczą już dzieciaki w podstawówce można wyciągnąć 1000zł (max. od strony)
A co do stronek - prywatne pytanie: znasz może Joomlę?
-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 19:10
- Numer GG: 0
Re: Praca
Zamierzam poznać dopiero. Choć już jej nie lubi :/A co do stronek - prywatne pytanie: znasz może Joomlę?
Tak ;]Taaak?
Z pizzą jest taki problem, że za godzinę dostajesz mało, jakie takie zarobki są dopiero jeśli masz dużo zamówień. (premie)Słusznie, dostawa to fajna robota. Sam nie miałbym nic przeciwko znalezieniu takiej.
"Jeżeli gry takie jak seria BG, morrowind, czy przede wszystkim Gothic oraz KOTOR są uznawane za najlepsze na PC to tylko świadczy o tym, jaki ten rynek jest... żałosny."
-
- Marynarz
- Posty: 170
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 21:27
- Numer GG: 7744917
- Lokalizacja: Tłuszcz - okolice Wołomina
Re: Praca
Już nigdzie. Było w centrum handlowym.Tori pisze:Santus- jest ochrona, i jest ochrona. Robisz w terenie, supermarkecie, czy w ochronie jakiegoś wielce VIPa, który uważa się za narażonego na ataki zawistnych sąsiadów?
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: Praca
Mam ostatnio mało czasu na odpisy (wiadomo - praca ).
@Kenshin-san
Ja nie twierdzę, że mi to "nie wystarczyło". Ale nie po to kończy się studia wyższe, żeby po 8 miesiącach pracy/starzu mieć na koncie raptem 3 tyś złotych zysku.
Eglarest twierdzi, że jego ludzie zarabiają tyle w 2 tygodnie... oni też tak twierdzą.
@Solarius Scorch
Widocznie ta "pomoc osób trzecich" była większa niż mu się zdawało
@Santus Faustus I
W przeciągu 3 dni straciłeś pracę ?!?
Co sie stało ??
@Eglarest
Wykształcenie owszem - zawdzięczam. Ale co mi po zdobytej wiedzy i moich umiejętnościach, jak nie dane mi było się nimi zaprezentować?
Co z tego, że dobrze biegam, jak nikt mnie do wyścigu nie dopuścił?
A teraz mam pracę w bardzo dobrej firmie i dobrze zarabiam. Co miesiąc odkładam (zależnie od ilości nadgodzin) dwie-trzy polskie pensyjki (typowo polskie - nie mówię o tych pensjach 7200 jak u Ciebie). To oznacza, że w 10 lat zarobię tyle co przez całe życie w Polsce, a w 15 tyle zaoszczędzę.
O jakich możliwościach mówisz? O możliwości założenia własnej działalności gospodarczej?
Mówiąc o tych, którym "się udaje" masz oczywiście m.in. na myśli siebie (i swoich współpracowników).
Im się udało, bo po znajomości dostali dobrą pracę - u Ciebie.
A tobie dlaczego się udało, tego nie wiem - sam też nie powiesz nawet co robisz, więc nie można tego wywnioskować.
Zasadniczo zarabiać (uczciwie) mozna na dwa sposoby.
1. Na etacie - wykonując coś przez 40 godzin (+nadgodziny) dla jakiejś firmy. Zarobki od 1 do 2 tyś PLN, bo szefostwo uważa Cię za... "szeregowego" - nie przynosisz zysków, a tylko robisz coś (co jednak musi być zrobione, aby całość funkcjonowała - np. księgowość). Na taką pracę bierze się tego, kto zgodzi się pracować za minimalną płacę krajową i będzie w tym w miarę dobry. W ten sposób firmy ograniczają sobie koszty.
2. Na własnej działalności (lub "własnym/samodzielnym działaniem", ale dla kogoś). Tutaj trzeba wymyślić coś, co pozwoli nam zdobyć pieniądze od innych - od tych pracujących na etacie i innych właścicieli firm. Może to być jakaś usługa (np. szkolenia pierwszej pomocy, albo z zakresu programów komputerowych), można coś produkować (np. philips produkuje żarówki), albo jeszcze coś innego. Jeśli będzie się miało odbiorców, to będzie się miało zarobek... a jak nie, to nie.
Oczywiście jest jeszcze akwizycja - tutaj jedynym zadaniem jest znaleźć odbiorców... zwykle produkty takie pozostawiają wiele do życzenia (bo producenci sami by je sprzedawali) i trzeba naprawdę pożądnie przekonywać ludzi, aby to kupili.
Ale wracając do tych, którym "się udaje". Sądzę, że to zasługa:
1. Posiadania odpowiednich znajomości.
2. Cechy charakteru nazwanej przez nas "Gadane", czyli umiejętności konwersacyjnych.
3. Odpowiedniego pomysłu/produktu lub odpowiedniich zdolności/wiedzy, których ludzie/firmy będą chcieli - i oczywiście możliwości ich zaprezentowania!
4. SZCZĘŚCIA... ile razy coś nam "się udało", bo dobrze wyrzuciliśmy kostkami? To nie była nasza zasługa - to "udało się".
Lista ciągnęła by się zapewne dalej, ale te punkty są chyba najważniejsze.
A dlaczego innym się udaje? Może niech oni sami powiedzą... (oczywiście nie powiecie, bo obawiacie się czegoś - albo krytyki, albo naśladownictwa-konkurencji).
A co do dyskusji. Mozna się z kimś nie zgadzać i jest to najczęściej spotykane zjawisko, ale lepiej by było obywać się bez
@Kenshin-san
Ja nie twierdzę, że mi to "nie wystarczyło". Ale nie po to kończy się studia wyższe, żeby po 8 miesiącach pracy/starzu mieć na koncie raptem 3 tyś złotych zysku.
Eglarest twierdzi, że jego ludzie zarabiają tyle w 2 tygodnie... oni też tak twierdzą.
@Solarius Scorch
Widocznie ta "pomoc osób trzecich" była większa niż mu się zdawało
@Santus Faustus I
W przeciągu 3 dni straciłeś pracę ?!?
Co sie stało ??
@Eglarest
Wykształcenie owszem - zawdzięczam. Ale co mi po zdobytej wiedzy i moich umiejętnościach, jak nie dane mi było się nimi zaprezentować?
Co z tego, że dobrze biegam, jak nikt mnie do wyścigu nie dopuścił?
A teraz mam pracę w bardzo dobrej firmie i dobrze zarabiam. Co miesiąc odkładam (zależnie od ilości nadgodzin) dwie-trzy polskie pensyjki (typowo polskie - nie mówię o tych pensjach 7200 jak u Ciebie). To oznacza, że w 10 lat zarobię tyle co przez całe życie w Polsce, a w 15 tyle zaoszczędzę.
O jakich możliwościach mówisz? O możliwości założenia własnej działalności gospodarczej?
Mówiąc o tych, którym "się udaje" masz oczywiście m.in. na myśli siebie (i swoich współpracowników).
Im się udało, bo po znajomości dostali dobrą pracę - u Ciebie.
A tobie dlaczego się udało, tego nie wiem - sam też nie powiesz nawet co robisz, więc nie można tego wywnioskować.
Zasadniczo zarabiać (uczciwie) mozna na dwa sposoby.
1. Na etacie - wykonując coś przez 40 godzin (+nadgodziny) dla jakiejś firmy. Zarobki od 1 do 2 tyś PLN, bo szefostwo uważa Cię za... "szeregowego" - nie przynosisz zysków, a tylko robisz coś (co jednak musi być zrobione, aby całość funkcjonowała - np. księgowość). Na taką pracę bierze się tego, kto zgodzi się pracować za minimalną płacę krajową i będzie w tym w miarę dobry. W ten sposób firmy ograniczają sobie koszty.
2. Na własnej działalności (lub "własnym/samodzielnym działaniem", ale dla kogoś). Tutaj trzeba wymyślić coś, co pozwoli nam zdobyć pieniądze od innych - od tych pracujących na etacie i innych właścicieli firm. Może to być jakaś usługa (np. szkolenia pierwszej pomocy, albo z zakresu programów komputerowych), można coś produkować (np. philips produkuje żarówki), albo jeszcze coś innego. Jeśli będzie się miało odbiorców, to będzie się miało zarobek... a jak nie, to nie.
Oczywiście jest jeszcze akwizycja - tutaj jedynym zadaniem jest znaleźć odbiorców... zwykle produkty takie pozostawiają wiele do życzenia (bo producenci sami by je sprzedawali) i trzeba naprawdę pożądnie przekonywać ludzi, aby to kupili.
Ale wracając do tych, którym "się udaje". Sądzę, że to zasługa:
1. Posiadania odpowiednich znajomości.
2. Cechy charakteru nazwanej przez nas "Gadane", czyli umiejętności konwersacyjnych.
3. Odpowiedniego pomysłu/produktu lub odpowiedniich zdolności/wiedzy, których ludzie/firmy będą chcieli - i oczywiście możliwości ich zaprezentowania!
4. SZCZĘŚCIA... ile razy coś nam "się udało", bo dobrze wyrzuciliśmy kostkami? To nie była nasza zasługa - to "udało się".
Lista ciągnęła by się zapewne dalej, ale te punkty są chyba najważniejsze.
A dlaczego innym się udaje? Może niech oni sami powiedzą... (oczywiście nie powiecie, bo obawiacie się czegoś - albo krytyki, albo naśladownictwa-konkurencji).
A co do dyskusji. Mozna się z kimś nie zgadzać i jest to najczęściej spotykane zjawisko, ale lepiej by było obywać się bez
BAZYL pisze:Obrażania kogokolwiek, czegokolwiek i jakichkolwiek wartości...
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Re: Praca
nie mó mi co mam na myśl, Udało się wielu innym osobą w roznych dziedzinach zarowno zalozyc wlasna dzialanosc lub zatrudnić się gdzieś.Mówiąc o tych, którym "się udaje" masz oczywiście m.in. na myśli siebie (i swoich współpracowników).
Obrażasz mnie i moich pracowników ! zatrudniam ludzi nie przez znajomość choć takich lepiej zatrudniać bo łatwiej im zaufać ale przede wszystkim wyznacznikiem gdy zatrudniam ludzi jest ich wiedza i umiejętności.Im się udało, bo po znajomości dostali dobrą pracę - u Ciebie.
Udało mi się bo nie złozyłem rąk pod dupe i nie liczylem że państwo mi da. Dokształcałem się i pracowałem nie liczyłem na manne z nieba.A tobie dlaczego się udało, tego nie wiem - sam też nie powiesz nawet co robisz, więc nie można tego wywnioskować.
Akwizycja nie wiąże się jedynie ze sprzedażą produktu swojego czasu poznałem akwizycje polegajacą jedynie na obsłudze czyli an wykonaniu usługi.Oczywiście jest jeszcze akwizycja - tutaj jedynym zadaniem jest znaleźć odbiorców... zwykle produkty takie pozostawiają wiele do życzenia (bo producenci sami by je sprzedawali) i trzeba naprawdę pożądnie przekonywać ludzi, aby to kupili.
Ponadto wielu akwizytorów też ma własna działalność gospodarczą i radzą sobie całkiem nieźle nie wiem czemu tak bardzo ich marginalizujesz . Akwizytorzy też są potrzebni ja np uwielbiam z nimi pogadać i popatrzeć jak ściemniają
-
- Pomywacz
- Posty: 32
- Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 19:10
- Numer GG: 0
Re: Praca
Oczywiście, to że nie miałaś okazji się pochwalić swoimi zdolnościami (liczenia?) jest winą państwa.Wykształcenie owszem - zawdzięczam. Ale co mi po zdobytej wiedzy i moich umiejętnościach, jak nie dane mi było się nimi zaprezentować?
Równie dobrze możesz zrzucić winę na (chociażby) Niemców bo zaatakowali nas w 1939. I nie tylko.
W moim przypadku, jak i w przypadku większości polaków - nie. Nie szukaj układów, tam gdzie ich nie ma.1. Posiadania odpowiednich znajomości.
Charyzma nie ma zbyt dużego znaczenia. Chyba, że chcemy być np. akwizytorami.2. Cechy charakteru nazwanej przez nas "Gadane", czyli umiejętności konwersacyjnych.
To chyba oczywiste?3. Odpowiedniego pomysłu/produktu lub odpowiedniich zdolności/wiedzy, których ludzie/firmy będą chcieli - i oczywiście możliwości ich zaprezentowania!
Oczywiście, ty po prostu masz pecha.4. SZCZĘŚCIA... ile razy coś nam "się udało", bo dobrze wyrzuciliśmy kostkami? To nie była nasza zasługa - to "udało się".
"Jeżeli gry takie jak seria BG, morrowind, czy przede wszystkim Gothic oraz KOTOR są uznawane za najlepsze na PC to tylko świadczy o tym, jaki ten rynek jest... żałosny."
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: Praca
@ Kenshin (tak długo jak wypowiadasz się w taki sposób, nie licz na -san...) - owszem, w znacznej mierze to że Mekow nie miał okazji wykazać się swoimi umiejętnościami i wiedzą (owszem, owszem, na temat liczenia - i wiedz że jest to jeden z najszerszych i prawdopodobnie najważniejszy obszar znanej człowiekowi wiedzy...) jest winą państwa. Państwa w którym są nieprzyzwoicie wysokie obciążenia podatkowe i niezwykle skomplikowane procedury biurokratyczne. Nie tylko państwa, owszem. Ale w znacznej mierze tak.
Ad. 1
Większości Polaków... Hm, no dobrze, tylko dlaczego wypowiadasz się w imieniu większość Polaków inaczej niż sama wyżej wymieniona większość? (wciąż 'znajomości' są na drugim miejscu wśród najważniejszych rzeczy podczas szukania pracy, według ogólnopolskich sondaży na ten temat). Owszem, da się znaleźć pracę bez znajomości, ale nie jest to takie łatwe.
Ad. 2
No to teraz żeś dojechał... Słowa 'rozmowa kwalifikacyjna' coś Ci mówią? No więc podczas tejże o wiele większe znaczenie ma charyzma i zdolność do autoprezentacji niż faktyczne kompetencje. A jeśli sądzisz że jest inaczej, to spróbuj pójść na jakąś w dresie i przez całą rozmowę seplenić.
Ad. 3
Ale tutaj haczyk tkwi w 'możliwości ich zaprezentowania'...
Ad. 4
Nie rozumiem co w tym śmiesznego, ale co tam. Przecież lepiej po prostu drzeć z czegoś łacha niż używać argumentów, nie?
Ad. 1
Większości Polaków... Hm, no dobrze, tylko dlaczego wypowiadasz się w imieniu większość Polaków inaczej niż sama wyżej wymieniona większość? (wciąż 'znajomości' są na drugim miejscu wśród najważniejszych rzeczy podczas szukania pracy, według ogólnopolskich sondaży na ten temat). Owszem, da się znaleźć pracę bez znajomości, ale nie jest to takie łatwe.
Ad. 2
No to teraz żeś dojechał... Słowa 'rozmowa kwalifikacyjna' coś Ci mówią? No więc podczas tejże o wiele większe znaczenie ma charyzma i zdolność do autoprezentacji niż faktyczne kompetencje. A jeśli sądzisz że jest inaczej, to spróbuj pójść na jakąś w dresie i przez całą rozmowę seplenić.
Ad. 3
Ale tutaj haczyk tkwi w 'możliwości ich zaprezentowania'...
Ad. 4
Nie rozumiem co w tym śmiesznego, ale co tam. Przecież lepiej po prostu drzeć z czegoś łacha niż używać argumentów, nie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Re: Praca
jest winą państwa. Państwa w którym są nieprzyzwoicie wysokie obciążenia podatkowe i niezwykle skomplikowane procedury biurokratyczne. Nie tylko państwa, owszem. Ale w znacznej mierze tak.
Nie to niejest wina państwa mamy średnie podatki w porównaniu z innymi krajami UE wypadamy nawet jako kraj przyjazny podatkowo mamy biurokracje taką samą jak w innych krajach UE.
czy winą państwa jest to że zapewnia kwalifikacje? zapewnia pomoc w znalezieniu pracy oraz jej utrzymaniu lub jej zorganizowaniu?
Winą państwa jest natomiast to ze mamy coraz więcej ludzi z wyższym wykształceniem którzy nic nie umieją gdzie napisane jest by kazdy musiał miec maturę ? dlaczego wiec rzad udziela bzdetnych amnestii i wpycha ludzi na sile do szkolek niedzielnych (mas prywatnych szkol wyzszych) i szkół państwowych gdzie powstają coraz to wymyslniejsze kierunki dla bezrobotnych jak np. Mniemanologia stosowana na UW. Później rodzi nam się tysiące ludzi z dyplomem z marketingu i zarządzania kiedy rynek ani nie potrzebuje ich tak dużo ani tak marnych bo szybko ich weryfikuje.
rynek przesycony jest ludzmi z papierkami ale brak ludzi z umiejętnosciami jesli sie komuś wydaje że skończył wyższą uczelnie bo jest dobry lub coś po tym znaczy to sie myli ! niestety polityka kształcenia doprowadziła do przesycenia i rozmycia rynku pracy.
Polacy mają coś takiego ze są z natury sceptyczni i mają 1000 powodów do narzekań jednym z nich jest mit znajomości. "Nic nie zalatwisz be znajomości" - nie do końca jest to prawdą gdyż wszędzie na świecie znajomości są brane pod uwage ale kij ma dwa końce 1. znajomości sa ważne dla pracodawcy by miec przy sobie zaufane osoby 2. Interesów nie robi się z rodziną ani ze znajomymi bo w rezultacie źle się na tym wchodzi.
Argumentacja z ai przeciw się równoważy więc niema problemu tkz znajomosci i kolesiostwa problem leży w mentalności ludzi którzy twierdzą : "niedostane się tam bo nie mam znajomości" z regóły jets tak ze osoby takie tylko tak gadają a nawet CV nie złożą by się przekonać.
Nie to niejest wina państwa mamy średnie podatki w porównaniu z innymi krajami UE wypadamy nawet jako kraj przyjazny podatkowo mamy biurokracje taką samą jak w innych krajach UE.
czy winą państwa jest to że zapewnia kwalifikacje? zapewnia pomoc w znalezieniu pracy oraz jej utrzymaniu lub jej zorganizowaniu?
Winą państwa jest natomiast to ze mamy coraz więcej ludzi z wyższym wykształceniem którzy nic nie umieją gdzie napisane jest by kazdy musiał miec maturę ? dlaczego wiec rzad udziela bzdetnych amnestii i wpycha ludzi na sile do szkolek niedzielnych (mas prywatnych szkol wyzszych) i szkół państwowych gdzie powstają coraz to wymyslniejsze kierunki dla bezrobotnych jak np. Mniemanologia stosowana na UW. Później rodzi nam się tysiące ludzi z dyplomem z marketingu i zarządzania kiedy rynek ani nie potrzebuje ich tak dużo ani tak marnych bo szybko ich weryfikuje.
rynek przesycony jest ludzmi z papierkami ale brak ludzi z umiejętnosciami jesli sie komuś wydaje że skończył wyższą uczelnie bo jest dobry lub coś po tym znaczy to sie myli ! niestety polityka kształcenia doprowadziła do przesycenia i rozmycia rynku pracy.
Polacy mają coś takiego ze są z natury sceptyczni i mają 1000 powodów do narzekań jednym z nich jest mit znajomości. "Nic nie zalatwisz be znajomości" - nie do końca jest to prawdą gdyż wszędzie na świecie znajomości są brane pod uwage ale kij ma dwa końce 1. znajomości sa ważne dla pracodawcy by miec przy sobie zaufane osoby 2. Interesów nie robi się z rodziną ani ze znajomymi bo w rezultacie źle się na tym wchodzi.
Argumentacja z ai przeciw się równoważy więc niema problemu tkz znajomosci i kolesiostwa problem leży w mentalności ludzi którzy twierdzą : "niedostane się tam bo nie mam znajomości" z regóły jets tak ze osoby takie tylko tak gadają a nawet CV nie złożą by się przekonać.