Strona 1 z 16

Na Molocha sposobow kilka

: piątek, 27 maja 2005, 14:17
autor: laRy
na trpg jest taki tekst jak by co. to ma byc dyskusja na ten temat

niby sie latwo mowi, ze molocha mozna sie pozbyc... latwo powiedziec, trudno zrobic....

ale czy to wogle mozliwe? a jesli jest mozliwe to jak to zrobic?

w podstawce zostalo opisane pewne miejsce, nazywa sie ono "Kosmodrom w Green Bay", tam leza tony przedwojennego sprzetu, ktory jest bardzo dobrze utrzymany przez roboty, ale... no wlasnie, to "ale"... nikt niewie co dokladnie znajduje sie przy kosmodromie (wiadomo o wahadlowcach i innym sprzecie do latania w kosmos, elektronice, o broni nikt nic niewie), a drugi problem to jak sie do tego dostac? kosmodrom lezy na terenie Molocha, a wiec dostac sie tam i sie z tamtad wydostac to nie takie latwe...

mozna tez niby uzyc jakichs bomb nuklearnych, ale tu sa 3 problemy:
1. skad jakas wezmiesz?
2. skad wezmiesz kogos kto to umie obslugiwac?
3. jak przypieprzysz molochowi to moze akurat trafisz w jakis silos gazem/rakietami/elektrownie atomowa/co tam jeszcze

: piątek, 27 maja 2005, 15:08
autor: Dante
Tak też to czytałem. myślałem, że moloch to jakaś wielka maszyna dopiero potem się skumałem, że to terytorium robotów. Wiecie zawsze można zebrać ludzi do kupy i armią rozwalić molocha.

: piątek, 27 maja 2005, 16:10
autor: Carchmage
A ja gdzies czytałem, w Gwiezdnym Piracie a moze nawet w Tawernie, ze jakis facet mial taką profesję, że wreszcie doszedł do jakiegoś rządowego szefa komisji i był razem z druzyną i kazał MOLOCHA WYŁĄCZYĆ, bo miał rzekomo taką władze... To chyba im się coś pomyliło?

Moim Zdaniem:

: piątek, 27 maja 2005, 23:40
autor: Kloner
Moim zdaniem żeby rozwalić molocha przedewszystkim wszyscy ludzie musieli by włączyć się do tej walki (a to nie jest takie łatwe), a nie tak jak teksas(nie tylko on zresztą) mieć wszystko w nosie. O kosmodronie w green bay można zapomnieć Moloch już napewno "zatroszczył" się o pważniejszy sprzęt. Niezapominajcie o Orbitalu który krąży po orbicie możliwe że tylko przy pomocy ludzi z tamtąd możliwe było by rozwalenie Molocha. Swoją drogą ciekawe jak sobie radzą mieszkańcy innych kontynentów. Czy u nich też jest coś w rodzaju molocha, w nich też może być nadzieja Ameryki. Cóż tak naprawde to wszystko leży teraz w rękach mistrza gry, może kiedyś zachce mu się na jakiejś sesji ratować świat. Pomysłów może być wiele, a jest ich tyle ile MG na świecie. Każy może uratować Ameryke wystarczy tylko trochę wyobraźni.

: niedziela, 29 maja 2005, 01:37
autor: Runiq
Najlepiej byłoby zebrać ogromną liczbę ludzi i przedrzeć się w głąb Molocha. Zdobyć parę magazynów broni, może jakieś głowice... No, ale na to trzeba dużej armii i to z niezłymi pukawkami.

A co do innych kontynentów: Suhar, do cholery, zrób coś do tego naszego systemu, bo widzę, że sie ludzie niecierpliwią. :D :P

: niedziela, 5 czerwca 2005, 11:22
autor: laRy
co do pomyslu Runiq-a:

posterunek ma przeciez paru samobojcow co maja jakas super-tajna-super-niebezpieczna bron przeciwko molochowi, ktora (zwykle/podobno) zabija osobe, ktora ja uzyje. zebrac takich, troche propagandy wsrod ludzi (w wioskach i miastach) zebrac z 200 takich, dorwac sie do czolgow, pojazdow opancerzonych, kilku samolotow, itp. zebrac wszystkich ludzi z frontu rzucic ich na w jedno miejsce z jakims dobrym dowodca i jazda.

jak by to mialo wygladac?
najpierw by trzeba zrzucic samobojcow na jak najwiekszym terenie molocha, oni odpalaja swoja super-bron i dup! czesc molocha jest w piachu. teraz wjezdzaja czolgi, itp. i rozwalaja to co jeszcze dziala (co jest raczej molo prawdopodobne), a na koncu ludzie. oni zbieraja sprzet, pakuja go na samochody i leca dalej. sprzet, ktory moga uzywac uzywaja na nastepnych wrogach, a nieznany sprzet wysylaja do specy z posterunku. to co jest za ciezkie zeby to w rekach trzymac tez leci do posterunku. w posterunku spece rozgryzaja nieznany sprzet, montuja ciezki sprzet na samochodach i innych pojazdach i wysylaja sprzet na front.
podczas gdy spece z posterunku bawia sie nowym sprzetem to nowy oddzial samobojcow spada na molocha i zabawa zaczyna sie od poczatku.

ale... jesli by byla wielka armia to musi byc jakos zorganizowana, a to jest problem, bo moloch ma szpiegow. jesli by wiedzial gdzie znajduje sie armia to na pewno by wyslal mobsprzet (ogolnie roboty bojowe), juggernauty (<- jeden z najsilniejszych typow robotow molocha), porozrzucal by na drodze do siebie szczeki i pily (takie pulapki). pewnie by jeszcze zostawil puszki pandory, chyba nikt by sie niezdziwil jak by walna w oboz armi jakas bomba...

: środa, 15 czerwca 2005, 20:44
autor: Khazar
Podejrzewa się, że Moloch nie jest jednolity, lecz jest to kilka(naście) systemów operacyjnych, które ze sobą konkurują. Można by przypuszczać, że Moloch w pewnym momencie w końcu sam zacznie ze sobą walczyć i się zniszczy (przy okazji rozlewając na Amerykę cały ten syf, który wytwarza, czyli broń biologiczna, toksyny, ścieki, broń atomowa i inne takie). Jednak jest to mało prawdopodobne. Można też spróbować napisać wirusa, który dałoby się szybko przesłać do systemów Molocha, a on zrobiłby swoje. Jednak szanse na to, że znajdzie się kogoś, kto jest doświadczonym i zaawansowanym programistą, są prawie zerowe. Można jeszcze ewentualnie stworzyć coś w rodzaju bardzo silnej bomby EMP, zrobić z tego kilkanaście (albo kilkadziesiąt) sztuk i wrzucić w głąb Molocha. Jednak primo: skonstruowanie czegoś takiego nawet jednej sztuki wymagałoby astronomicznych sum i niedostępnych środków, jak na te czasy, a secundo: jak można by to wprowadzić na tereny Molocha? Gdyby wykorzystano do tego nawet prymitywne samoloty, to i tak Moloch zapewne by je szybko zestrzelił (lepiej nie ryzykować - oto dewiza Molocha).

: czwartek, 27 października 2005, 22:07
autor: laRy
co do mojego pomyslu z zrzucaniem samobojcow:

tak sobie poczytalem, posluchalem Trzewika i pomyslalem... a z tego wszystkiego wyszlo to, ze pas obronny Molocha na jakies 300(!) kilometrow... czyli by trzeba sie przebic przez pas 300km na szerokosci kilku tysiecy(!!) kilometrow... a wiec trzeba by rozwali kilkanascie tysiecy kilometrow kwadratowych (!!!). do tego wszystkiego dochodzi jeszcze enklawa Molocha przy jeziorach w Michigan (od strony Wisconsin, czyli od zachodu. tak dla orientacji: to jest na zachod od Detroit i na polnoc od Chicago. a na dlugosc to jest mniej wiecej takie, ze na polnocy jest na wysokosci Ottawy (Kanada), a na poludniu na wysokosci Buffalo (USA)), a wiec enklawa to jeszcze troche km². i jak tu to wszystko rozwalic? niby mozna pomyslec ze jak sie rozwali "mur" obronny to bedzie spoko, ale ja mysle, ze jesli sie zacznie rozwalac ta strefe to Moloch niebedzie tylko slal swoje maszyny jak idiota, tylko bedzie rozbudowywal swoja obrone do wewnatrz, a bedzie mial dosc duzo czasu, bo tych kilkunastu (a moze nawet kilkudziesieciu) tysiecy kilometrow kwadratowych nierozwali sie przez noc.

problemem numer 2 jest zebranie armi. niby by mozna, ale jesli by kazdy kraj (jesli o takich mozna by mowic) zebral armie i wyslal ja na front, to chyba by niestarczylo... a do tego ich wszystkich uzbroic, wyzywic, itd. a jesli by zostawic w domach tylko kobiety, dzieci, starcow i kaleki to gangerzy by zaczeli jeszcze mocniej rabowac, gwalcic i rabowac, a gospodarka tez by sie posypala (a co? uprawa zarcia w teksasie to niby nie ciezka robota?). a tak pozatym, niektorzy by sie wogle na wojne niepisali! jacys porabani wyznawcy Molocha (jak ja kocham Salt Lake City :D), gangsterzy, itp. ale tez big bossowie jak np. ci z Miami... zreszta, w Miami prawie nikt niewierzy w Molocha i to bajka do straszenia dzieci (tak samo jest na Karaibach). z NY by sie na 100% jacys zaciagneli na ochotnika, ale "prezydent" na pewno by zostawil dosyc duzo ludzi do ochrony miasta. z Salt Lake City by tez mozna kogos zaciagnac, ale ja bym ich slal na pierwsza linie frontu (nareszcie sie mozna pozbyc kilku swirow :D), nieufal bym im...

chyba czas napisac jakis artykul o polityce w swiecie NS :D a wiec jeszcze troche poczekacie...

a tak przy okazji: 800-tny post!

Miałem ostatnio problemy z kompem...

: niedziela, 1 stycznia 2006, 05:07
autor: Tieul
i dostałem olśnienia!!! gdyby tak do molocha załadować windowsa 2000 me?!?! już to widze: cała północ na niebiesko i "fatal error"... a tak serio dlaczego nie użyć wszystek naraz? mój plan
1 sojusz ze szczurami
2 kilku chemików z posterunku
3 chemicy biorą "kawałek" neodżungli (jakieś sadzonki, kilka zwierząt do rozmnożenia, itp.) i tunelami szczurów pod molocha
4 informatycy posterunku (ev. z orbitala, jeśli nawiążemy z nim kontakt) wyliczają kiedy to wyjdzie z tuneli na powieszchnie
5 trochę przed wyjściem neodżungli z podziemi zrzucamy atomówkę
6 atomówka oczyści na chwile powieszchnie, takby rośliny zdążyły się zalęgnąć, a i efekt promieniowania może im trochę pomóc (zmutują się jeszcze bardziej i przystosują się do środowiska)
7 teraz nie potrzeba już całej ameryki, wystarczy
- kilku szaleńców z salt lake
- ci z NY
- gangerzy i ci z hegemonii też by poszli, wszak po molochu łupów będie wiele,
- ci z teksasu też będą chcieli powalczy za ojczyznę, jeśli obieca im się prawo do życia po ichniemu w całej nowej ameryce
8 a to wszystko pod wodzą jakiegoś dobrego polityka, najlepiej hibernusa, z przed wojny, by miał wizje starego świata i potrafił ją przekazać innym, przekonał by teksas, a i przy odrobinie szcęścia indiańców
9 wielki sztórm na molocha zajętego wojną z kolonią neodżunglii
10 przedzieramy się do kosmodromu
11 najryzykowniejsze: sprawdzamy co siedzi w kosmodromie. jeśli nic, bierzemy sprzęt i dalej na molocha. gorzej jeśśli siedzi w nim coś dziwnego, jakie UFO, alboco... :?
12 czego jeszcze nie użylimy?

: niedziela, 1 stycznia 2006, 11:29
autor: Sabrae Xoraim
Ja tam uważam, że najpierw ludzkość musi się jakoś zorganizować (patrz NYC) jak powstaną wreszcie jakieś porządne fabryki uzbrojenia i sprzętu, wtedy można zacząć rozmowę ;)

: niedziela, 1 stycznia 2006, 15:11
autor: CoB
A ja uważam (i ciągle to będę podtrzymywał), że to jaką śmiercią zginie Moloch zależy tylko od danego MG. Po co uśmiercać maszyny, jeśli są częścią tego całego świata. To tak jakbyśmy z 1000 puzzli zgubili 250 :P

: poniedziałek, 2 stycznia 2006, 22:20
autor: Neurojaszczur
A ja mam taki pomysl, zeby to Chińczycy zbombardowali Molocha, a Europejczycy rozwalili Arabow/Turkow(czy kto tam zbombardowal
USA-nczykow).A USA-ńczycy nie moga zbombardowac Molocha atomowkami bo:
-nie maja atomowek
-jeśli maja to cholernie malo
-nie maja samolotow
-jesli maja to im zestrzela(Moloch)bo na str.23 podrecznika w ramce jest napisane, że Moloch ma prawie same działka przeciw lotnicze. Dlatego mysle ze kiedy Posterunek zmajstruje jakas naprawde fajna i rzeznicka bron naziemna, i zrobia jej duzoto mysle ze nawet gangerow sie przekona do walki z Molochem :twisted: :twisted: :twisted: :mrgreen:

: wtorek, 3 stycznia 2006, 12:40
autor: BochN
Jeśli obcokrajowcy pamiętają Mac'donaldsy i inny syf made in USA to raczej nie pomogą :D, co do atomówek to nawet jeśli zebralo by się ich dość to pamiętać trzeba o efektach ubocznych takiego wybuchu (z Neuroschimy zrobiłby się Fallout) a co do reszty to zgadzam się, że podstawą jest zorganizowanie ludzi, wyszkolenie ich i wyekwipowanie w pożądny sprzęt (bo w końcu molochowi wystarczy pozbierać resztki po swoich i złożenie ich do kupy a o ludzi trzeba dbać).

: środa, 4 stycznia 2006, 14:46
autor: laRy
Neurojaszczur pisze:A ja mam taki pomysl, zeby to Chińczycy zbombardowali Molocha, a Europejczycy rozwalili Arabow/Turkow(czy kto tam zbombardowal
USA-nczykow).A USA-ńczycy nie moga zbombardowac Molocha atomowkami bo:
-nie maja atomowek
-jeśli maja to cholernie malo
-nie maja samolotow
-jesli maja to im zestrzela(Moloch)bo na str.23 podrecznika w ramce jest napisane, że Moloch ma prawie same działka przeciw lotnicze. Dlatego mysle ze kiedy Posterunek zmajstruje jakas naprawde fajna i rzeznicka bron naziemna, i zrobia jej duzoto mysle ze nawet gangerow sie przekona do walki z Molochem :twisted: :twisted: :twisted: :mrgreen:
a jak chcesz sie skontaktowac z europa i azja? na komorke niezadzwonisz, przez orbital by niby mozna, ale by trzeba znalezc jakas stacje radiowa z niezla moca i dzialajacym sprzetem. (i zeby nic niebrakowalo!) do tego to by zarlo tyle pradu, ze jesli by trzeba placic mafi z vegas, to by bylo dosyc drogie zajecie. a zreszta czy chiny jeszcze istnieja?

CoB: ja sie zgadzam, jesli mg chce to przyjdzie laleczka chucky i rozwali molocha pierdnieciem, ale mi w tej dyskusji chodzi o to, zeby to mialo jakis sens :D

: piątek, 6 stycznia 2006, 17:06
autor: Thaevis
A mnie sie wydaje ( mimo że jestem nieobeznany gram dopiero 5 sesje i to w Vegas gdzie wszyscy Molocha w dupie mają) że prędzej moloch by rozwalił ludzi niż my jego ale jakby się udało nawiązać kontakt z europą to ludzie mieli by zdecydowanie większe szanse z walce z Molochem jakieś szanse choc niewiadomo jeszcze na dobrą sprawe co się stało z innymi kontynentami dokładnie ( mam nadzieję że euroshima rozwieje wątpliwości ) :wink:

: piątek, 6 stycznia 2006, 17:34
autor: CoB
A skąd do cholery wiemy co się dzieje w Europie? Może rządzą tam despotyczne małpy, które najchętniej przejęłby i Stany ^_^ Albo powstały armie Radia Maryja, które miast zrzucić bomby na Molocha, walnęłyby np. w Detroit za rozpustę ;)

: piątek, 6 stycznia 2006, 18:02
autor: Craw
I to jest mysl! Panstwo katolickie obejmujace swoja powierzchnia Europe od zachodniej Rosji po Portugalie ^^ Cesarzem\papiezem jest Rydzyk ktorystam :P