[Nie ważne] "Naevus - Carmen" (Znamię - Epos)

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

[Nie ważne] "Naevus - Carmen" (Znamię - Epos)

Post autor: Wilczyca »

Śród jałowej pustyni, powszedności piasku,
Duchy nieobecne założyły państwo -
Wyspę w życie płodną. Schowana za diuną
Trwała poza czasem obroniona murem
Zapomnienia. Ludziom chorym w wierze
Brakiem broniła wejścia lepiej niż pancerze.

Przed krokiem nieostrożnym ratując, przed czasem
Wieże z kości słoniowej, kryształowe lasy
Srebrną toń jeziora, magiczne stworzenie
Które w nich przed wiedzą znalazło schronienie;
Studnią będąc bezdenną dla słów jasnej baśni
Sypanej na powieki dziecka zanim zaśnie.

Lecz to sny z gwiazd płynące, miękko jak odbicie
Odkrywają dzieciom marzeń tajemnice.
Przez struny pięciolinii drżącej w nocnym niebie
Wyciągając dłonie, prosząc je do siebie
By w ciepłych krainach szczerym, głośnym śmiechem
Natchnęły nimf śpiewy igrające z echem.

Zapraszają do pląsów, póki tańczyć mogą;
Dają nosić gryfom, przytulać je smokom,
Skrzydłami Anioła chronią je przed cieniem
Które kładzie z czasem gorzkie przeznaczenie
Oddalając od marzeń, rzuca bez litości
Z burzy słodkich kwiatów w szarość dorosłości.


Narodził się na wyspie wśród pustynnych piasków
Człowiek z sercem wielkim, człowiek swoich czasów
Zrodzony przez świat swój, dawno się już zrodził
Przeżywał czas swój w wyobraźni brodził

Nauczył się władać mową, intelektem
A także z metalu i drewna orężem
Patrzył w umysł własny jakby w obce księgi
Używał wyobraźni ale także klingi

Znano go pod własnym jego imieniem
Co nosił odkąd sięgnie najdalszym wspomnieniem
Od zawsze go wołano Leonem po prostu
Gdyż nikt nie znał nazwy jego ojców rodu

Spoglądał czasem Leon w niebo rozgwieżdżone
Ułożony w polu gdzie zboże nieskoszone
Tak wymarzył sobie przyjaciela wiernego
Który miał się narodzić z jaja Gryfiego.

Marzył wtedy Wojownik o przygodach w nieznanym
O podróżach dalekich na grzbiecie przyjaznym
A gdy się już ocknął, słońce go musnęło
Promieniami swymi ze snu go zbudziło.


Chwilę, zda się, później, na skraju pustyni
Szedł Leon z odwiecznym przyjacielem gryfim.
Pogrążony w rozmowie, nie zważał na cienie,
Które kładło na drodze ciemne przeznaczenie
Utkane przez Mojry. Kroczył nieświadomie
Po ścieżce, którą jemu wybrali bogowie.

***

Niewiele słów później trąbki głośne granie
Dla głodnych wędrowców niosło polowanie.
Bór. Pnie jak kolumny antycznej świątyni
Wyrosły spokojnie; Mdłe piaski pustyni
Zakryła żyznym festynem zieleni
Leśna Driada. Las u gór korzeni
Przywitał swych gości przyjaznym pomrukiem
Gotów karmić każdego, kto wejdzie weń z łukiem.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Pod stopami nie piasek lecz zieleni morze
odczuły nogi wędrowca marszem znurzone
delikatne dźbła trawy czule go muskały
gdy powoli się wtopił w drewniane skały

spojżał kontem oka na towarzysza swego
który sprawiał wrażenie niezwykle dumnego
królestwo to przez driady opieką roztaczaną
zdradziło obecność Fauny przez florę skrywaną
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

I choć mchu poduchy rozesłały łoże
Splecione z gałęzi bluszczem ocieplane
Nie czuli zmęczenia; miękkim korytarzem
Dotarli do ołtarza kwitnącej polany.

Zapach odurzający odjął wszelkie troski
Barw tysiace kwiecistomotylich zagrało
W tańcu splecionych; Upojeni blaskiem
Dali się porwać promiennej oktawie.

Gdy tonęli w pląsach, pijąc nektar złoty
Z kwiecistych kielichów, ścieżki tej muzyki
Przyćmił jak słońce śmiech uradowany
Szcześliwej do łez balu gospodyni.

Delikatne jej kroki dyktowane dżwiękiem
Płynęły jak miód ze strun mglistej tęczy,
W którą była przybrana. Z włosów jej rozwianych
Rodziły się nucone przez ptaszyny pieśni.

Radosnym świergotem prosiła do tańca
Gości dekorując stukwiecistym wieńcem
Zanim odfrunęła zmieniona w kolibra
Leon; znaczy mężny wyszeptała dźwięcznie.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Gdy pani kwiatów, umknęła wędrowcą
Leon stojąc w bezruchu wiedziony ku manowcą
ocknął się nagle z upojenia błogiego
i spostrzegł siebie na łonie natury nagiego

Obnarzony z realiów i trzeźwosci umysłu
zapadł się jak topielec w przepaści mistycyzmu
zauroczony kolorem i wonią kwiecistą
tanczył na polanie pod kopułą gwieździstą

w zapomneiniu przemierzał góry i doliny
polował na pegazy i zrywał jerzyny
by ocknąć się znów utaj wsród kielichów barwnych
i usłyszeć od nimfy o mestwie pradawnych
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Słońce swą za sierpem ksieżyca gonitwą
Plotło z dnia i nocy liter powieść własną;
Ugoszczeni czule przez drzew opiekunkę
Choć nie w nim zrodzeni, byli częścią lasu.

Wędrując w półjawie po zakątkach gaju
Zasypiali w zieleni, otuleni liśćmi
Dopóki ich kroki kuszone zwierzyną
Nie stanęły u progu przytulnej jaskini.

Ciężki zmierzch zapadał; kamienne powieki
Władca nocnych marzeń piaskiem obsypywał.
Zachęcony gwiazd blaskiem mrugających smutno
Ułożył się w jamie Leon z swoim Gryfem.

***

Gdy obudził się rano otulony skrzydeł
Kocem najcieplejszym, świtem ogrzewany
Zauważył na dłoni obmytej przez słońce
W kształcie węża Znamię z niezadanej rany.

Niepokój zasiany w serca jego wnętrzu
Zbudził lęku skurczem ze snu przyjaciela.
Gdy Gryf spojrzał smutno na tajemną bliznę,
Westchnieniem bolesnym zaszkliły się ślepia.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Z przestrachem w sercu spojrzał w ślepia gryfie
z niedowierzaniem błądził palcem po bliźnie
wyczytać coś próbował, odgadnąć przeznaczenie
gdy pojął wnet swój los jak uwiódł go podstępnie

Ruszyć pragnął dalej wyjść z pod puchowych okryć
lecz sil mu nie starczało by w podróż znów wyruszyć
odnaleźć się nie mogąc w sytuacji nowej
siadł bezradny pod pniem na łące zielonej

Zrozumieć starł się co się wydarzyło
Odnaleźć siłę chciał by oczyścić ciało
Lecz nagle tylko wstał jedynie skiną lekko
I tak wraz z przyjacielem w lesie znikną prędko.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Choć drzewa te same
To już inny las
Promień w nim schowany
Jakby nagle zgasł,

Zaś słońce ostre rzucając spojrzenie
Zda się nie odpędzać, ale rodzić cienie.

Zieleń liści matowa
Zagubiła blask
Zniknęły motyle
Suchy ściółki trzask

Bezdźwięcznie syczał pod stopami gości
Gotów do ataku - już bez uległości;


A może zdawało się to tylko łowcom?
Może nic nie pękło, nie zszarzało słońce?


Liście wciaż nuciły pieśń pełną radości
Lecz cień dziwnej nocy bronił przyjemności;
Nie pozwalał tropić złota w kłosach trawy
Sprowadził zasępionych do progów polany

Tłumiąc nawałnicę wzniecioną przez Znamię
Szli w milczeniu; Wspomnienie zabawy
Festynu kolorów pod stubarwnym niebem
Nie przyniosło ulgi, lecz rozgoryczenie;

Sala balem zmęczona zamarła bez życia
Kwiaty spały wdzięcznie, wonną mgłą przykryta
Leśna Pani drzemała; Jej sukienki morze
Rozlało nad łąką wczesnoranną zorzę.

Wybudzona lekko przetarła swe oczy,
Strzepała z rzęs piasek przez sen naniesiony
I na pół przytomnym srebrzystym uśmiechem
Przywitała wędrowców błądzących po lesie.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

znieufnością w oczach spojżał chytrze na nią
miecz bezwolnie chwycił wymierzył na panią
ale nagle poczul w sercu dziwne klucie
opadła ręka z mieczem ostrzem stojąc w gruncie

Spojzał na jedwabną leśną suknię mary
potrząsajac głową by przegonić czary
błądził wzrokiem po ciele niby idealnym
by zatrzymać oczy w jej spojzeniu martwym

ciezko nogę uniusł podszedł bliżej zjawy
wyciągnął doń rękę gdzie jezor wężowy
ostrze poszczetrbione opadło na zimie
zbroja ciązyc zaczęla wiec zluzował rzemienie

On w brzęku klekotu opadłych nadziei
słowa odnajduje pośród martwej knieji

Kim ze jesteś pani ze bawisz sie zemną
kim ze jestem ja czlowiek przed twoją potęgą
niemam elfich uszu ni siły krasnoludów
niemam wdzięku syren ani skrzydeł gryfów

Odpowiedz mi apni na moje pytania
wskaż drogę i sposób przetrwania
wskazówka każda z ust twoich może mi podpowie
co na dłoni się wije co znaczy to zmaię wężowe
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Zaskoczona Driada słysząc ostre słowa
Chciała ująć dłoń jego lecz jak poparzona
Cofnęła swe palce; Wrok zmącony cieniem
Przypomniał Leonowi poranne spojrzenie
Gryfiego towarzysza; Cisza głuchym tonem
Odgrodziła murem postać przed Leonem
Murem ciężkim i groźnym; twardszym niźli słowo
Co ma go obalić. Nimfia dama płocho
Ciszej od oddechu prośbę wyszeptała:
Opuść, błagam, las mój.. Twoja dziwna rana...
Złe przynosisz wieści, Znamię - znak pustyni...
Idź do miasta, ludzie ramionami swymi
Winni Cię przygarnąć, dodać sił, otuchy
Pomogą Ci lepiej niż gajowe duchy.


Z żalem wzrok spuściła, kiedy pod rzęsami
Jak las zielonymi słone łzy zagrały.
Suknie zachmurzone jak jesienne niebo
Otuliły drzewa smutnorosą perłą
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

chcac w pamieci zachować driadę pania lasu
wzroku niemógl oderwać od dłuższego czasu
a gdy wkońcu toz robil obrucił się lekko
ruszyl za jej radą gdzie ludzkie jest miasto

opuszczając tą leśną rozkoszy domenę
z szmat utworzyl sobie okrycie na znamię
Spojżał na przyjaciela w nadzieji ze on jeden
nie opusci go nigdy i poniesie z nim brzemie

otarł łzę z pod oka towarzysza swego
aż wilgoć się zebrala na palcu jego
do serca go przytulił po głowie poglądził
poczym razem z nim w droge wyruszył
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

***

Ciężkie były kroki tak jak Nimfy słowa
I ręka ciążyła. Bo chociaż rozmowa
Między przyjaciółmi płynęła jak dawniej
(Skuteczniej od chusty zakrywając Znamię)
Ono nadal tarło. Gryf spłoszonym wzrokiem
Głaszcząc dłoń Leona wydawał się okiem
Widzieć dziwną bliznę pomimo jej szaty
Zwinnie omijając bliskie z nią tematy.

Im blizej do wieży ze słoniowej kości
Tym pełniej swe myśli kreślili wędrowcy.
Szli tak kryjąc wzajem przed sobą swe rany
Po ścieżce przez strumień bystry wyszeptanej
Krystaliczną pieśnią; Niezapominajki
Wieńcem zdobiąc potok wabiły Rusałki.
Zbyt płochliwe by stopą zmącić kołysanie
Gęstej trzciny słodkim kusiły śpiewaniem.

Tęsknota za niebem
Uwieńczona łzami...
Gdy prysną o piasek
Z dłonią Wodnej Pani
Płodzą cudne gwiazdy,
Perły brzegów leśnych
Co lekkim dzwonieniem
Dopełniają pieśni
Strumiennych rusałek!
Służki swojej pani
Tęsknią, płaczą za nią,
Za jej nasionami,
Które tak daleko
Poza rąk zasięgiem
Z ziemi czerpią życie
Z niebios zaś natchnienie.
Ach dotknąć ich blasku!
Płatkami jak śniegiem
Zima kryje kwiaty
Otulić i siebie!
Wodnistym bukietem
Zdobić suknie lekkie
We włosy wpleść z nurtem
Klejnoty niebieskie...
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Gdy przeszedł strumień ten
zobaczył sukien biel
Rusałek lekki śpiew
i swoją w sercu krew

mgła juz wokół opadła
serce się w bólu zapada
łza kołacze się pod okiem
i ku ziemi spływa licem

skradzione serce lwie
przez węża podstępnie
Leona pustka rwie
od wnętrza spala się

Miłości nasze tam, są tam
gdzie wspomnienia sięgną nam
Rusałek taniec gwieździsty
rozbudza płomień rzęsisty
zakrapiany łzami bezradności
wypełniając przestrzeń nicości


["sieroto świata ulubieńcze losu
od złego ratuj i konkoli w zbożu
łagodnie kołysz tych co są na morzu..."]
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Na środku potoku podsycając fale
Z lekką gracją Rusałki wodny snuły taniec
Jak skry krzesąc krople łapiące promienie.
Choć nagie ich suknią jest tęczy złudzenie.
Wstęgi wodorostów u kostek i ramion
Wirowały wdziecznie niesione zabawą.

Pluskając z rybami za zasłoną mżystą
Karmiły echo leśne pieśnią równie czystą
Co woda, w której igry miały miejsce swoje
Dzielonym promieniem barwiąc lekkie stroje.
Ujrzawszy wędrowców za płotem ze trzciny
Na niebieskim polu rozlanym pod nimi
Wyciągnęły dlonie rybią łuską skryte
Prosząc o przysługę Leona z swym Gryfem.

Kwiecie błękitne
Rusałki marzenie
Płatków blade gwiazdy
Na wiatru skinienie
Mrużą swoje oczy
Daleko od brzegu
By mogła wodniczka
Do swego bukietu
Z wodorostów śliskich
Przyłączyć ich piękno
Muszą prosić wędrowca
By swą zebrał ręką...
Ostatnio zmieniony niedziela, 15 stycznia 2006, 15:25 przez Wilczyca, łącznie zmieniany 1 raz.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Stojąc pośród morza kwiatów błękitnych
wsłuchiwał się w śpiew niby duchów trzcinnych
gdy próśb w śpiewie wysłuchał
jeden kwiat wnet zerwał
spojrzał na niebieskie delikatne płatki
i upajał się wonią niezapominajki
Palcem musnął inne rosnące na łące
poczym zebrał bukiet by wręczyć go rusałce
co stojąc za trzciną patrzyła z utęsknieniem
do kwiatów co ścieliły wyjałowioną ziemię
za szmatą owiniętą skrywając skrzętnie znamię
podszedł do kart z trzciny by podzielić się bukietem

a gdy wręczał prezent na rece natury
tak wyśpiewał w okół ku niebu do góry:

Pochwalone niebo ta niebieska rzeka która całość sklepia
Pochwalona ziemia ta na której ciężko stopa nasza stąpa
Pochwalona woda ta bezkształtna dusza co nas chłodzi
Pochwalony dzień z obliczem które się co dzień rodzi

Pochwalone gromy te błękitne bicze co skaczą po niebie
Pochwalona magma ta co jest pod nami, na której pływamy
Pochwalony ogień ten bezkształtny duch co nas grzeje
Pochwalona nocy ta co nas pod płaszczem gwiezdnym kryje

Chwała ci Jeleniu, ty co na tle lasu ryczysz do topoli
Chwała ci Rybo, ty co plywasz w morzach pełnych soli,
Chwała ci Orle, co ze skał się zrywasz aby władać niebem
Chwała ci żabko, co trzęsawiska wypełniasz swym skrzeczącym śpiewem

Chwała ci Hieno, co się śmiejesz, nad padliną rozrzuconą
Chwała ci rekinie, co ostrzegasz płetwą zanim rykniesz grozą
Chwała ci Kruku, co zwiastujesz ludziom różne omeny
Chwała ci wężu, co się wijesz w trawie brzuchem wciąż przy ziemi

Gloria wiatrom co smagają liście i zrywają dachy
Gloria mgłom co na łąkach leżą i ściągają duchy
Gloria zorzą co na niebie tańczą noce rozjaśniając
Gloria Chmurą co kumulują się z wiatrem wciąż wędrując

Gloria światłu co rozjaśnia umysł gdy zapada mrok
Gloria Cieniom co rzucane są przez urwisty stok
Gloria Bogu temu co jest przychylny każdemu
Gloria Krainie tej naszej co leży u bram Edenu

Pochwalona chwała Glorii
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Piosenką porwane kryształowe głosy
Trzcin poruszyły papierowe kłosy
Wiatr pochwycił słowa, zaszemraly liście
Chór potężny zagrał. Melodia perliście
Udzielona ziemi, niesiona przez rzekę
Budziła do życia wszystko bystrym śpiewem.

Rybiołuskie ciała pięknem upojone
Karmiły swe oczy, wyciągały dłonie
Ku hojnemu darczyńcy; pragnąc by z bukietem
Zechciał przejść przez progi. Pod lustrzanym niebem
Znaleźć ukojenie w sercu wodnych krain
W nadnistym pałacu Wszechwodnistej Pani.

Wyciągnąwszy rękę czekał Leon w trzcinie,
Aż któraś z Rusałek do niego podpłynie
Podarek odebrać. Lecz chociaż kuszone
Bez ruchu patrzyły w wodę pod Leonem.
Ciężkordzawe krople pożarte przez potok
Wstęgą płomienistą mieszały się z wodą.

Zdziwiony reakcją czystorzecznych panien
Spojrzał na dłoń swoją. Tam wężowe Znamię
Kąsało łodyżki ścieżki rodząc krwawe.
Zaś kiedy wzrok podniósł - nie było Rusałek
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Gniewem uniesiony cisnął kwiaty zwiędłe
które lekko opadły w prądy strumienne
splunął na dłoń swoją przeklinając węże
w wodzie brodząc bezładnie zemstę zaprzysięże

czemu piękno niszczysz gadzie- znamię moje
wąż skrzydlaty też przecie czasem zmienia skórę
po to by być mocniejszym? czy piękniejszym właśnie
dlaczego to czynisz niszcząc wszystko co piękne

Za każde splamione drzewo czy chodź płatek w kwiatach
poprzysięgam ci wężu zemstę na twych braciach
Oko wyjmę za liścia, jęzor za łodygę
zęby zedrę za konar, a skórę za korę

nie będą twoi bracia znali spokoju
dopóki twoje zęby nie znajdą umiaru
i nie przestaną plamić kąsaniem podstępnym
Piękna tego kraju i mojej domeny

A twojej pani tylko poprzysięgam jedno
upojnie w rozkoszy i zabawę przednią
by ją uwieść na najdalsze manowce
i oznakować ją jak pasterz swą owcę
Oszpecić na wieczność w akcie gniewu mego
by nie krzywdziła juz człowieka innego
by za każdym razem jak spojrzy na znamię
by budziło się sumienia niechlubna pamięć


To wypowiedział Leon brodząc w potoku bystrym
poczym przeciął znamię mieczem swoim ostrym
i zawinął je w szmaty rękę zaś uwięził
by w tej walce ze sobą wąż nie zwyciężył
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Smutek las wypełnił. W ciszy wysłuchane
Ostre słowa przysięgi skierowane w Znamię
Wystraszyły liście. W gorzkim poruszeniu
Zasępione ptaki zaniechały śpiewu.

Puszcza niespokojnie wysłuchała mowy.
Gryf spojrzenie rzucił na krzak malinowy
Po czym zamknął ślepia. Ciężką spuścił głowę
Rad by jak najprędzej ruszyć w dalszą drogę.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Zablokowany