[Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Bussumarus
Marynarz
Marynarz
Posty: 336
Rejestracja: piątek, 25 lipca 2008, 21:12
Numer GG: 2565250
Lokalizacja: Gdańsk

[Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Bussumarus »

Witam Wszystkich Graczy :).

Najpierw zacznę od wyjaśnienia spraw natury technicznej, a więc:

- W moim scenariuszu mutanci są akceptowani przez zwykłych ludzi, panuje więc totalna tolerancja między gatunkowa.
- Posty rozpoczynamy od imienia Waszej postaci, w pierwszym poście dodajemy także zdjęcie i opisujemy wygląd postaci.
- PISZECIE RAZ NA TYDZIEŃ.
- Jeżeli ktoś mnie nie uprzedzi o swojej dłuższej nieobecności jego postać po 3 tygodniach umrze.
- Dłuższe dialogi proponuję pisać na gadu-gadu a potem wklejać tutaj.
- To co Wasza postać mówi piszecie od myślnika i kursywą.
- Myśli Waszych postaci piszemy w cudzysłowach "".
- Po napisaniu przeze mnie posta proszę o skomentowanie mojego stylu prowadzenia w temacie przeznaczonym do komentarzy czyli byłego tematu rekrutacyjnego.
- Nie mam ograniczenia co do długości posta ale ostrzegam że mega krótkie teksty będą traktowane jakby ich wcale nie było.
- Post skierowany do konkretnej osoby będę poprzedzał jej imieniem.
- Posty tajne które odczytać może wyznaczona przeze mnie osoba będę spoilerował [mam nadzieję że okażecie uczciwość].

Skład drużyny przedstawia się następująco:

Brzoza - Gilbert Duart, Sir Gawain, syn Króla Lota z Orkadów
Nhunter - Olof Marksson "Aider"
Mekow - Amelia Rinal "Tęcza"
Szasza - Terence Wellington
Adamir - Adam Khubas, zwany Nobleman
Epyon - Michael "Gateway" Ulrich
Hose15 - Pascal Brechmen, „Waxman”
Sirion - Simon Blade "Flame"
Sciass - Curt Bishop\White Lord
Enrike - James Franklin aka Titan
zero - Ethereal

No, to chyba na tyle. Życzę miłej gry :).


RUSZAMY !


---


Gilbert Duart, Sir Gawain, syn Króla Lota z Orkadów

Zmęczony dzisiejszym dniem wróciłeś do swojego mieszkania. Otworzyłeś drzwi, rozebrałeś się i od razu wskoczyłeś do wanny, woda była niesamowita, taka przyjemna i ciepła...powoli zaczął rządzić Tobą sen, co chwilę otwierałeś i zamykałeś oczy. Wykorzystując chwilę świadomości wyszedłeś z wody, zmierzałeś właśnie do łóżka gdy usłyszałeś jak w kuchni ktoś siada na krzesło, od razu poszedłeś w stronę chałasu. W kuchni siedziała ona...

- Witaj Gawainie, miły sen nie prawdaż ? Jesteś potrzebny, jak sam widzisz nasza planeta jest nazbyt spokojna a to oznacza że coś dzieje się poza nią...

Olof Marksson "Aider"

Tej nocy spokojnie leżałeś w łózku, gdy nagle zaczęła nękać Cię samotność, nie miałeś przy sobie nikogo...Postanowiłeś więc podlać swoje roślinki, zacząłeś traktować je jak własną rodzinę. Wstałeś i ubrałeś swoje papcie, chwytasz za doniczkę, zmierzasz do okna, odsuwasz zasłony i okazuje się że wszystkie rośliny...zwiędły.

Amelia Rinal "Tęcza"

Ciepła i przyjemna noc w parku, spokojny i namiętny seks z Emilem, te chwile zaćmiły Ci cały dzień, wszystkie złe chwile odeszły w niepamięć. Nagle zaś z krzaków zaczęły wyłaniać się postacie, okazało się że były to członkinie znienawidzonego przez Ciebie gangu - "Oskarżycielki". Siedziałaś na miękkiej trawie w ramionach Emila a pięć dziewczyn zbliżało się do Was powolnym krokiem, w rękach ściskały kastety, pały baseball'owe i paralizatory. Dwie rzuciły się na Ciebie, dwie na Emila. Już go miały, wystarczył jeden Cios aby Twój ukochany padł na ziemię...

Terence Wellington

Akurat dzisiaj musiał Tobie przypaść ten nieszczęsny dyżur...gdy wszyscy pacjenci spali, Ty postanowiłeś obejrzeć sobie coś w TV, jednak nie było sygnału. Poszedłeś więc na dach poprawić antenę. Padał deszcz, było bardzo ślisko, pech chciał aby stała Ci się krzywda, poślizgnąłeś się. Dach szpitala był płaski więc nie było możliwości abyś spadł w dół, jednak silne uderzenie w głowę spowodowało utratę przytomności, na szczęście na krótko. Obudziłeś się godzinę później, zmarznięty wróciłeś do środka, szedłeś korytarzem gdy nagle usłyszałeś krzyki. Pokój 69, leżał tam despotyczny staruszek, dolegała mu grypa żołądkowa, przynajmniej tak stwierdzono...gdy odwiedziłeś pokój aby zobaczyć co się dzieje, dziadka nie było, ani w łóżku ani w toalecie, było zaś otwarte okno...

Adam Khubas, zwany Nobleman

Cały czas towarzyszy Ci śmierć, nie ma dnia abyś nie wybił chociaż jednego przestępcy z niższą rangą od Twojej, do dziś nie ruszało Cię sumienie lecz ostatnio nękają Cię sny. Sny w których pojawiają się wszystkie Twoje ofiary, niektórzy latają jakby w przestrzeni kosmicznej, inni na słońcu nabici są na pale. Codziennie budzisz się oblany potem. Całą noc nie mogłeś zasnąć, wyszedłeś więc na spacer. Przechodziłeś akurat jedną z pobliskich ulic. Padał deszcz, byłeś cały mokry, spojrzałeś w niebo, nic się nie działo. Nagle zaś odruchowo uchyliłeś głowę, kula świsnęła Ci przy uchu, podbiegłeś w miejsce wystrzału. Stał tam mężczyzna, cały we krwi, w rękach ściskał strzelbę a jego szaleńczy śmiech roznosił się po całym mieście.

Michael "Gateway" Ulrich

Noc, deszcz, wiatr - taką pogodę lubisz. Z powodu bezsenności siedziałeś na dachu swojego bloku i obserwowałeś bacznie co się dzieje w mieście, lecz wszędzie, na każdej ulicy pustka...nikogo nie ma. Podobno za kilka dni miałeś przyjąć na swoje barki jakąś akcję od SHIELD, musiałeś się więc wyciszyć.

- "Ehh...dziwaczny spokój..."

Jednak przy pobliskiej klinice stało dwóch mężczyzn, dostrzegłeś że jeden z nich ma broń. W końcu coś się zaczęło dziać, dostałeś porządny zastrzyk adrenaliny.

- "Szykuje się niezła akcja"

Pascal Brechmen, „Waxman”

Dzisiejszej nocy coś Cię tknęło, cały czas tworzyłeś nowe rzeźby, kończyłeś właśnie Achillesa gdy poczułeś jakbyś się przeładował. Wyszedłeś na dwór aby odsapnąć, nagle Twoją uwagę przyciągnęło drzewo. Niby tylko drzewo lecz było w nim coś niesamowitego, topniało...był to przerażający widok, nie wiedziałeś co się dzieje. Jednak po krótkiej chwili zrozumiałeś że nie tylko potrafisz wytwarzać wosk i się w niego przeistaczać lecz także możesz zmieniać wszystko w okół Ciebie w tą właśnie substancję.

Simon Blade "Flame"

Tą noc dla Simon'a była wyjątkowo pracowita, dostał cynk że do miasta zawitali handlarze narkotyków z Włoch. Podobno ich siedziba mieści się w starym i opuszczonym hangarze. Mogłeś liczyć tylko na siebie gdyż nie miałeś żadnego wspólnika kecz nie było to dla Ciebie problemem ponieważ z takimi zdolnościami jakie posiadasz nikt nie jest w stanie nawet Ciebie zadrapać. O godzinie 02:05 ukrywałeś się wśród beczek przy hangarze kiedy to niespodziewanie otworzyły się drzwi, błyskawicznie wskoczyłeś do jednej z beczek. Czekałeś tam dobre 10 minut gdy nagle coś zaczęło Cię unosić w powietrze...

Curt Bishop\White Lord

Twój koczowniczy tryb życia w końcu zaprowadził Cię do Nowego Jorku, postanowiłeś zatrzymać się na kilka dni w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli - "Złota Laguna". Zmęczony podróżą położyłeś się spać. Koło godziny 02:00 obudziło Cię intensywne uczucie gorąca i zapach dymu, okazało się że hotel płonie. Bez chwili wahania podbiegłeś do drzwi lecz niestety płonień był tak intensywny że nie mogłeś się wydostać...

James Franklin aka Titan

Miałeś właśnie mały koncercik w jednym z gorszych klubów w Nowym Jorku. Grałeś na luzie, bez żadnego stresu, wg Ciebie szło Ci bardzo dobrze jednak ludziom się to nie spodobało, zaczęli rzucać jedzeniem, owocami a nawet sztućcami i talerzami. Oczywiście nie doznałeś żadnych obrażeń, bez słowa zabrałeś gitarę i wyszedłeś z klubu. Idąc ciemną i opustoszałą ulicą dostrzegłeś blask światła dochodzący zza wielkiego hangaru, okazało się że kilka pierwszych pięter hotelu "Złota Laguna" stanęło w płomieniach.

Ethereal

W swej eterycznej postaci przemierzałeś cały świat szukając spokoju i zapomnienia, dotarłeś do Nowego Jorku. Miasto niezbyt spokojne ale dalekie od tamtej tragedii. Wędrując po ciemnych uliczkach ujrzałeś ogień, pożar, hotel "Złota Laguna" płonął. W Twojej głowie pojawiły się wspomnienia, wiedziałeś, że tak jak zginałeś Ty tak też zginął tamci ludzie, postanowiłeś więc im pomóc.
Ostatnio zmieniony wtorek, 10 marca 2009, 13:55 przez Bussumarus, łącznie zmieniany 4 razy.
OLDSCHOOL!
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Serge »

Mike Chambers

Michael stanął przed nianią ze sterczącym 'małym' (jak to nazwałeś Bussumarus) i z głupią miną powiedział:

- To nie byłem ja, to jednoręki...



Wybacz, ale ile dajesz od siebie jako MG, tyle dostajesz ode mnie, jako Gracza :).Dwie i (niespełna) pół linijki tekstu mnie nie satysfakcjonuje. Ode mnie masz podobnie. Zrób z tym co chcesz...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Brzoza »

Gilbert Duart
Klękam na kolano i wbijam wzrok w podłogę.
-Witaj, pani. Co więc ma zrobić?

Mi nie przeszkadzają krótkie odpisy, jeżeli będą częste odpowiedzi.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Bussumarus
Marynarz
Marynarz
Posty: 336
Rejestracja: piątek, 25 lipca 2008, 21:12
Numer GG: 2565250
Lokalizacja: Gdańsk

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Bussumarus »

Mike Chambers

- Dziecko nie kłam ! Wiem że jesteś w okresie dojrzewania ale masturbacja powoduje problemy ze wzrokiem, chcesz oślepnąć ? - Powiedziała niania, po czym wyszła i zamknęła drzwi za sobą. Przełączyłeś na kanał z wiadomościami, w newsach podali że niedaleko w NY płonie hotel "Złota Laguna" a ludzie w niej uwięzieni za nic nie mogą się wydostać. Była godzina 02:00, niania położyła się już spać. Za Tobą na wieszaku wisiała kurtka, przed Tobą leżały buty. Wiedziałeś że jako człowiek obdarzony niesamowitymi zdolnościami nie możesz zlekceważyć takiego zajścia.

Gilbert Duart

- Gilbercie, miasto potrzebuje Ciebie jako Gawain'a, za oknem ludzie płoną i giną od wystrzałów, ta noc będzie dla Ciebie pracowita. Pośpiesz się więc, nie zwlekaj, Ty masz dar oni nie, jesteś więc zobowiązany im pomóc. Hotel "Złota Laguna", pobliski hangar i pobliska klinika, udaj się tam. Następnie pojawię się znów w Twoim śnie i dam Ci wskazówki dotyczące kosmosu, od wieków ludzie myśleli że nic tam się nie dzieje no i w końcu zaczęło, idź.

Ocknąłeś się, miałeś mętlik w głowie. Twoja Pani dała Ci zadanie nie mogłeś go nie wykonać...
OLDSCHOOL!
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Epyon »

Michael "Gateway" Ulrich

Gateway kochał nocną robotę. Nie lubił blasku reflektorów, nie przepadał za pracą, o której na drugi dzień piszą wszystkie dzienniki. Zawsze uważał, że to nie spełnia swojego zadania. Dla Michaela liczyły się tylko czyny doraźne. Popchnięcie jednej kostki domina mogło spowodować rozpadnięcie się wielu - i tego właśnie pragnął.

Rozpędził się i skoczył z dachu. Krótko spadał w dół, a przed samą ziemią otworzył przed sobą bramę międzywymiarową.

Zastanawiał się, co poczuł przestępca, gdy pojawił się tuż obok, wytrącając mu broń z ręki i poprawiając uderzeniem w twarz. Chwilę potem zaatakował już drugiego zbira, starając się go ogłuszyć.
Obrazek
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Brzoza »

Gilbert Duart
Zakładam więc mój strój. Maskę jedynie na nos, odpalam papierosa. Wychodze przez okno na schody pożarowe. I przeskakuję na następny budynek. Biorę spokojnie bucha i biegnę po dachach tam gdzie znajduje sie owa Złota Laguna.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Adamir
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: wtorek, 18 marca 2008, 19:18

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Adamir »

Nobleman

Widząc tego człowieka wyjmuję swój pistolet i strzelam do niego. Jeśli kule dosięgły celu podchodzę do trupa, zabieram mu strzelbę. Dla pewności strzelam jeszcze raz, mrucząc co za śmieć...
[url=irc://quakenet/tawerna-rpg]Obrazek[/url]
Bussumarus
Marynarz
Marynarz
Posty: 336
Rejestracja: piątek, 25 lipca 2008, 21:12
Numer GG: 2565250
Lokalizacja: Gdańsk

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Bussumarus »

Michael "Gateway" Ulrich

Wytrąciłeś broń jednemu zbirowi a gdy próbowałeś rzucić się na drugiego zostałeś dotkliwie uderzony w skroń. Na chwilę Cię przy mroczyło, bezwładnie usiadłeś na ziemię, kręciło Ci się w głowie. Gdy już się ocknąłeś usłyszałeś strzał i huk. Poczułeś że coś Cię wciąga, to Twój portal...przeniósł Cię on do ciepłego miejsca a dokładnie na dach płonącego hotelu "Złota Laguna". Przed Tobą stął jakiś mężczyzna, w ustach miał papierosa a ubrany był w biało-czerwoną szachownicę, na twarzy miał maskę. Nie zdążyłeś się mu dokładnie przyjrzeć ponieważ na niebie otworzył się kolejny Twój portal, widocznie straciłeś nad nimi kontrole. Wypadł z niego wysoki mężczyzna, ubrany w szykowny garnitur.

Gilbert Duart

Dotarłeś na dach hotelu, myślałeś że tą akcję wykonasz sam ale widocznie Twoja Pani przysłała Ci pomocnika. Był nim mężczyzna, ubrany w czarno-niebieski kostium przylegający do ciała. Spostrzegłeś także jakieś mechanizmy dołączone do niego...po chwili ujrzałeś coś niesamowitego, w niebie pojawiła się dziura z której wypadł kolejny mężczyzna, wysoki i elegancki, ubrany w szykowny garnitur.

Nobleman

Gdy już miałeś wystrzelić na Twojego wroga rzucił się jakiś mężczyzna, nie wiedziałeś skąd się wziął, pojawił się nagle. Mężczyzna ten nosił na sobie obcisły czarno-niebieski strój z wbudowanymi mechanicznymi elementami, które świeciły błękitnym, jaskrawym kolorem. Przybysz ten zaczął walczyć z szaleńcem, wytrącił mu broń po czym zaszarżował na Ciebie. Jednak nie zdążył tego dokonać gdyż szaleniec podniósł się i od tyłu uderzył go strzelbą w skroń. Mężczyzna zachwiał się i usiadł. Miałeś wrażenie jakby czas stanął w miejscu, nagle obok Ciebie zaczęły pojawiać się czarne dziury, powoli wciągały Ciebie i siedzącego przybysza zaś szaleniec złapał się latarni i z całych sił próbował nie zostać wciągniętym. Udało mu się, jednak Tobie nie...
OLDSCHOOL!
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Brzoza »

Sir Gawain
-E witam, Panów. Nie wiem co mam tu robic, ale moja Pani dała mi cynk że dzieją się tu jakieś bardzo złe rzeczy. - rzucam peta na podłogę, zagładam do końca maskę i przyglądam się bliżej postaciom.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Szasza »

Terence Wellington

Nocny dyżur. Paskudna sprawa. Terence musiał zostać sam ze swoimi dwoma rozwrzeszczanymi bestyjkami. Zanosiło się na wewnętrzną burzę. Ciche wieczory im sprzyjały. Telewizor ucichł, zostawiając go samego. Modlił się w duchu, by głosy znów się nie odezwały. Słyszały to i znały jego niechęć, ale nie miały na razie stosownego tematu. Dach był śliski. Ponad dwumetrowy, potężny mężczyzna pośliznął się i zemdlał przez uderzenie w głowę. Niedługo później się ocknął. Dziwne. Nie takie urazy znosił bez zachwiania. Ból był znośny, na tyle, by lekarz wrócił do przerwanego działania. Nastawił antenę, udał się na dół, by przyjrzeć się ranie. Otarł ewentualną krew.
Nagle usłyszał krzyk. Ciekawe, co się stało? Po odgłosach dotarł do pokoju, gdzie leżał wcześniej despotyczny starzec. Nie było go nigdzie, a otwarte na oścież okno nader dosadnie wskazywało, że jest teraz na zewnątrz. Zapewne nie z własnej woli.
Terence wystawił głowę przez okno i rozejrzał się dookoła, zwracając szczególną uwagę na ulicę poniżej.
Obrazek
Bussumarus
Marynarz
Marynarz
Posty: 336
Rejestracja: piątek, 25 lipca 2008, 21:12
Numer GG: 2565250
Lokalizacja: Gdańsk

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Bussumarus »

Terence Wellington

Na zewnątrz nikogo nie było, zamknąłeś więc okno. Stałeś i myślałeś co się mogło stać, gdy nagle odezwał się Twój brat:

- Terence, zauważyłem że z korytarza zniknęła strzelba ordynatora, z pamiątkowego "Polowania Lekarzy". Coś mi mówi że powinieneś jak najszybciej iść na zewnątrz.
OLDSCHOOL!
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Szasza »

Terrence Wellington

Brak jakichkolwiek śladów na zewnątrz był dwuznaczny i zapewne wymagałby głębszego zastanowienia, gdyby nie pomoc brata. "Dzięki Will" Zniknęła strzelba i starzec. Zabawna koincydencja. Trzeba będzie powstrzymać starego wariata. A może było już po wszystkim? Te krzyki mogły oznaczać, że już zrobił użytek z broni. Terrence wyjął skalpel, po czym udał się na dół schodami. Nie obawiał się strzałów.
Czuł ekscytację Williama i zaniepokojenie Rose.
Obrazek
Sciass
Marynarz
Marynarz
Posty: 261
Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:37
Numer GG: 7066798

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Sciass »

Curt Bishop

Gapie stojący przed płonącym budynkiem hotelu "Złota Laguna" mogli słyszeć ogłuszający trzask wylatującego okna na trzecim piętrze. Sekundy potem przez okno "coś" wyleciało. Właściwie nie "coś" a "ktoś" i nie wyleciało tylko wyskoczyło. Ów osobnik upadł, przetoczył się, wstał i otrzepał jakby niby nic. Przez cały proces na jego ustach tkwił obłąkańczy uśmiech. Jego nogi pokrywała jakaś biała substancja uformowana w coś w rodzaju grubej zbroi. Substancja "spłynęła" z jego nóg odsłaniając nienaruszone ciemnogranatowe jeansy. Prawdopodobnie tylko dzięki temu wspomaganiu nie połamał sie(substancji, nie jeansów :lol:). Sama dziwna substancja ponownie zmieniła forme, tym razem na 3 kule bardzo przypominające perły. Perły wielkości 2 pięści każda. Owe "Perły" zaczęły swobodnie krążyć w powietrzu wokół młodego mężczyzny. Ich właściciel miał na sobie wcześniej wspomniane ciemne jeansy i czarną koszulke na torsie oraz bliżej nieokreślone czarne buty.

Wyglądało na to że skoczek był albinosem. Jego skóra była bardzo blada, spięte białe włosy sięgały do ramion. Najbardziej zwracały uwagę jego oczy, nienaturalnie krwistoczerwone. (tęczówki, nie całe oczy)

Uśmiech zszedł z ust Curta, teraz jego twarz nic nie wyrażała. Co najwyżej najgłębszą obojętność. Na ramieniu jego koszuli dało się zauważyć wypaloną dziure, on sam wyglądał na nietkniętego. Szparkim krokiem począł iść w strone głównego wejścia hotelu. Nie zwracał specjalnej uwagi na otaczających go ludzi.
Ostatnio zmieniony piątek, 10 kwietnia 2009, 10:15 przez Sciass, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Nhunter
Marynarz
Marynarz
Posty: 208
Rejestracja: wtorek, 9 grudnia 2008, 20:24
Lokalizacja: Lidköping

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Nhunter »

Olof Marksson

Patrzył przez chwilę na martwą roslinnosć. Poczuł wszechogarniającą go rozpacz.
Jedyn rzecz na jakiej mu zależało zginęła.
- Jakim cudem? Przecież... Opiekowałem się nimi, jak trzeba...
Rozejrzał się po mieszkaniu. Wiedział, że próba odzyskania roslin zakończy się fiaskiem. Teraz chciał znaleźć sobie cos do roboty. Wyjrzał przez okno. Stał i patrzył w noc, zatopiony w myslach.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Mekow »

Tęcza

Było tak miło i przytulnie, ale najwyraźniej ktoś miał jakieś 'ale'. Te nowe siksy nie znały podstawowych zasad - jeśli coś im zrobią, następnego dnia Żelazna odeśle je wszystkie do szpitala.
- Weźcie k* wyluzujcie. - powiedziała takim głosem, jakby właśnie wzięła środki uspokajające... choć w jej obecnym stanie emocjonalnym, jakieś by się jej przydały.
- O co wam właściwie biega? - zagadała, gdyż była to zagadka jakich mało.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Enrike
Pomywacz
Posty: 47
Rejestracja: środa, 24 grudnia 2008, 09:37
Numer GG: 8487833

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Enrike »

James Franklin
- O w pizdę - szepczę pod nosem. Kładę pokrowiec z gitarą obok jakiś śmieci i przykrywam go różnymi odpadkami. Patrzę czy w oknach nie stoją żadni ludzie, rozglądam się za strażą pożarną. Jeśli jeszcze nie nadjechała, a widać ludzi/słychać krzyki, to wbiegam do środka.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Marvel] Nowy Jork - Miasto mutantów

Post autor: Hose15 »

Pascal Brechmen

Achilles. Pascal od dawna chciał go wyrzeźbić. Przedstawić go w swój sposób, jak wyobraża sobie jego osobę. Wosk dosyć łatwo przepływał pomiędzy dłońmi. Strumienie tej substancji przedzierały się pomiędzy jego palcami z niesamowitą szybkością. Dotykając woskowej rzeźby mógł zmienić jej strukturę, nanieść poprawki.
Wyglądając za okno nie spodziewał się takiego widoku.
"O Boże...Czy to moja wina? Czy moja moc oddziałuje na otoczenie? Nie odkryłem jeszcze tego aspektu moich zdolności...To ciekawe. A więc skoro mogę zmieniać w wosk elementy przyrody i tego co jest wokół mnie spróbuję uchronić to drzewo od zniszczenia. Jest zbyt piękne, by mogło "umrzeć" w taki sposób".
Czym prędzej wyciągnął lewą rękę w kierunku rośliny. Wydobywającym się woskiem próbował wzmocnić pień oraz dorobić gałęzie z wosku, tak by przynajmniej jako rzeźba wyglądało w miarę estetycznie. Następnie, gdy już uformuje kształt drzewa, zwiększa jego twardość, by łatwo się nie roztopił pod wpływem dużej temperatury.
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany