[WFRP] Ciemność i Krew

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

[WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Evandril »

Tak więc zaczynamy. Co do zasad: posty w trzeciej osobie, długie na 5 stron być nie muszą, ważne by ciekawe i treściwe. Czas na odpisanie – tydzień. Przed postem imię postaci, pogrubioną czcionką. Dialogi między postaciami (jeśli jakieś dłuższe) najlepiej rozegrać przez komunikatory (GG, AQQ, Jabber, whatever...) – oszczędzi nam to przestojów w sesji.
Tekst piszemy tak, - dialogi tak, "myśli tak", a poza sesją tak
Jeśli chodzi o samą przygodę, to jest to jedna z tych w których dużo się walczy, choć i pewnie pojawi się coś, by ruszyć głową. W razie jakichś niedopowiedzeń czy niejasności w jakiejś kwestii (jestem tylko człowiekiem) walcie na PW lub w rekrutacji. Dobrej zabawy życzę i ruszamy.

WARHAMMER - CIEMNOŚĆ I KREW

15 Kaldezeit (listopad) 2523 Anno Sigmari, późny wieczór

Prowadzący karczmę „Czerwony Kaptur” starszy mężczyzna nie przepadał zbytnio za deszczem ze śniegiem i wilgocią. Lata młodości miał już za sobą i takie rzeczy owocowały u niego co najwyżej bólem w krzyżu. Oj, bardzo nie lubił takiej pogody, ale dziś… cieszył się nią.

I nic dziwnego – mało kto w porę deszczową lubił obozować pod gołym niebem i nawet dzielni poszukiwacze przygód prychający na niebezpieczeństwa niebezpiecznego świata chętnie korzystali z ciepłych i suchych łóżek. Zmuszeni do prowadzenia interesów o tej porze roku kupcy też chętnie zostawali dłużej i zamawiali więcej jadła oraz napitków przed wyruszeniem w dalszą drogę więc ogólnie interes kwitł.

Tego wieczora nie było co prawda pełno, ale i tak znalazło się trochę gości. Największy stolik zajęli jacyś kupcy, każdy ze zbrojną eskortą i jak wiedział karczmarz, z wozami wypchanymi po brzegi. Sądząc z rozmowy, obywaj podążali szlakiem w kierunku Altdorfu, ale w przeciwnych kierunkach i wymieniali się właśnie informacjami o miejscach do których zmierzali. Ich ochroniarze – w pierwszym przypadku dwóch krzepkich krasnoludów, w drugim elf i człowiek bez oka – z nieufnością przyglądali się reszcie zgromadzonych. No może z wyjątkiem elfiego barda, który umilał towarzystwu czas swymi balladami.

Dwa stoliki dalej siedziało dwóch krasnoludów w kolczugach. Ich potężne, oparte o ścianę topory świadczyły o tym, iż nie są to zwykli górnicy czy inżynierowie będący przejazdem. Twarz jednego z nich poznaczona była bliznami, drugi najwyraźniej nie miał prawego oka które zasłaniała czarna opaska przewiązana z tyłu głowy. Tuż obok nich pewien dystyngowany, dobrze ubrany młodzieniec grał w kości z grubym jegomościem, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę gości. Przy barze siedział młody elf i popijał jakiś trunek wespół z towarzyszącą mu elfią kobietą.

Noc już na dobre rozpostarła swój całun nad okolicą, a płomienie ochoczo tańczyły w wielkim karczemnym kominku otulając całą salę usypiającym ciepłem. Pogoda była paskudna i tylko idiota lub jakiś zbłąkany jeździec mógł teraz przebywać na zewnątrz. Od czasu do czasu dawał o sobie znać potężny wiatr który zerwał się wraz z ulewą wywołując dziwne zawodzenie, które usłyszeć można było w głównej sali. Wieczór zdecydowanie nie należał do najprzyjemniejszych... na trakcie rzecz jasna.

Zrządzeniem losu zasiedliście przy wspólnym stole znajdującym się w kącie sali, nieopodal szynku, obserwując towarzystwo w lokalu, które pochłonięte było własnymi sprawami. Było dość gwarno, a sala pogrążona była w klimatycznym półmroku – płonęło jedynie kilka kaganków nadając lokalowi osobliwą atmosferę. Między stołami lawirowały dwie młode ludzkie kelnerki, które donosząc jadła i napitku profesjonalnie unikały zalotów co bardziej podpitych jegomości. Nim się obejrzeliście, jedna z nich, szczupły rudzielec w czarnym gorsecie opinającym jej apetyczne, duże piersi, które niemal wylewały się z wielkiego dekoltu, pojawiła się przy waszym stoliku i rzekła delikatnym głosikiem.

- Witamy w „Czerwonym Kapturze”. Czy coś państwu podać? Wino mamy wspaniałe, piwo też niezgorsze. Do tego kasza, jajecznica, bądź naleśniki z serem.
- po tych słowach położyła na stoliku kartę dań. - Proszę przejrzeć, a ja za chwilę zrealizuję państwa zamówienia.

Standardowo opiszcie wygląd swoich postaci, tak jak widzą je towarzysze przy stole. Jeśli chcecie zamówcie sobie coś do żarcia i (też jak chcecie) nawiążcie jakiś dialog. Zresztą, co ja wam będę mówił – sami wiecie . Miłej gry!
"Trzymaj się swych zasad! To jedyne co Ci pozostało w świecie Chaosu."
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Zajx »

Zar-Gor


Krasnolud siedzący najbardziej w kącie sali zdaje się nie przejmować gwarem karczmy. Niektórzy odnoszą trafniejsze wrażenie, iż jest mu to obojętne ta karczma, wy i większość świata. Patrząc na jego wygląd widzicie burze ciemnorudych włosów w połączeniu z obfitym zarostem sprawiającą, że jego szare oczy są ledwie widoczne, spod krzaczastych brwi. Ma bardzo starannie zadbaną brodę. Jeśli przyjrzeć się jego twarzy, można zobaczyć skrzywiony nos, nadszarpane ucho i parę blizn gubiących się pomiędzy włosami. W jego uzębieniu parę przednich zębów zastąpiono metalową protezą. Sprawia wrażenie bardzo silnego i doświadczonego przez życie, choć młodego krasnoluda.

Z stanu tej niby hibernacji wyrwała go kelnerka.

- Witamy w „Czerwonym Kapturze”. Czy coś państwu podać? Wino mamy wspaniałe, piwo też niezgorsze. Do tego kasza, jajecznica, bądź naleśniki z serem. - po tych słowach położyła na stoliku kartę dań. - Proszę przejrzeć, a ja za chwilę zrealizuję państwa zamówienia.
-Dzbanek ciemnego piwa, i mięso najlepiej udziec barani, polędwica lub stek. Do tego jajecznica i micha kaszy z skwarami. -odpowiedział machinalnie nawet nie zastanawiając się co jest w karcie.

Rozejrzał się i zdał sobie sprawę, że ma towarzystwo. "Elfy! Czy one nie zwracają uwagi na przeszłość! Ale nie róbmy scen, potraktujmy to jak... mm... jak ludzi." Rozglądał się dalej, jego wzrok spoczął na krasnoludzie bez oka.
-Kelnerka. Do piwa to przynieś dwa kufle, chętnie napije się z rodakiem.
Następnie znów obrócił się do krasnoluda .
-Gdzie żeś się pozbył swego oka?? Oczywiście nie odpowiadaj jeśli nie chcesz.
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Ninerl »

Ninerl Lhazon
Obrazek
Zmęczona i brudna rozejrzała się po sali. Musi gdzieś usiąść, bo pada z nóg. Wędrówka przez bezdroża była wyczerpująca, a co najlepsze parę razy ochlapał ją jakiś idiota, jadący konno. Pewnie jeden z tych zidiociałych posłańców...
Usiadła na krześle z westchnięciem. Było jej wszystko jedno z kim siedzi, gdzie siedzi, byle tylko było ciepło i sucho. Wytarła twarz kawałkiem płaszcza. No tak, musi się wykąpać, a po wyczerpującym pościgu należy jej się odrobina luksusu. Powiesiła płaszcz i wyciągnęła nogi. Mokre buty i ból stóp zdecydowanie były minusami tego zajęcia.
Siedziała, odpoczywając i pozwalała myślom błądzić swobodnie. Głowa Steinera już była gotowa, by tak rzec do odbioru. Trzeba ją jakoś zakonserwować- może alkoholem? W końcu jeszcze kilka dni drogi przed nią, zanim odda swój łup.
Na dźwięczny głos elfiego barda, na jej twarzy pojawił się nikły grymas, bardzo dobrze zamaskowany przez bliznę.
Bliznę, ciągnącą się od prawego kącika ust, przez cały policzek. Czerwone punkty po szwach nie wyglądały dobrze na bladej skórze, a sama blizna nieco się rozeszła. Na dodatek, ciągnęła i sprawiała, że kobieta wyglądała jakby stale uśmiechała się ironicznie.
Jej jasna skóra, poznaczona smugami brudu, odcinała się ostro na tle ciemnego wnętrza. Ciemne długie włosy, pod wpływem wilgoci skręcone w loki, spięte w koński ogon kontrastowały z srebrnym, jakby ulepionym z zawijasów kolczykiem , w jednym z szpiczastych uszu elfki. Szaroniebieskie, duże oczy spojrzały przenikliwie i uważnie na całą salę.
Wyglądała młodo, o ile można tak powiedzieć o jakimkolwiek elfie.
Gdy zsunęła skórzane rękawice, postronny obserwator mógłby dostrzec dziwnie krótki palec mały lewej dłoni- ktoś musiał uciąć go na niemal całej długości.
Spod brązowej, skórzanej kurty wystawały rąbki ciemnofioletowej tuniki. Czarne spodnie opinały nogi elfki, a komplet z nimi stanowiły wysokie, skórzane buty. Kobieta właśnie kładła na plecaku, leżącym przy krześle kuszę.
Lepiej mieć broń pod ręką, miecz tym bardziej. Nigdy nic nie wiadomo.
Nie ufała pozornemu spokojowi. Doświadczenia nauczyło ją, że w wielu przypadkach była to cisza przed burzą. Ale tu było spokojnie- widziała jak Thalkeni siedzą przy barze. Nie widzieli jej i dobrze. Stłumiła ukłucie strachu- spokój, nie wiedzą przecież wszystkiego. Skoro Girathon przez tyle lat był wśród nich...
Tak, to dobry przykład. Jeśli będzie uważać, to będzie dobrze. Zerknęła na towarzyszy przy stoliku.
Na Krwawą Pięść, tylko nie to... Brzydki Lud. Stłumiła jęk i syknięcie gniewu, jakie miałoby się zaraz wydostać z jej ust. Brodaci.... mimo odrazy i wściekłości, wiedziała, że dobrze walczą. A może przesiąść się gdzie indziej?
Rozejrzała się po sali. Tu nie, kolejny Thalken albo jeden z dzikusów. Tam...o nie, ten wrzaskun. Pewnie zacznie się do niej mizdrzyć. Albo mleć jęzorem jakieś bzdury. Lubiła muzykę, ale nie w wykonaniu Ich.
Za chwilę podeszła do stolika młoda ead. Jak niemal każda ludzka kobieta, wyglądała prostacko. I wulgarnie... I nie chodziło tu bynajmniej o odsłonięty biust.
- Kasza, jajecznica i piwo- powiedziała zwięźle. Brodaty już wcześniej złożył zamówienie. Tym tubalnym niskim głosem, jak jakiś bawół. Musi znieść jego obecność, nie ma rady.
Wodziła wzrokiem po sali, dokładnie oglądając każdy jej zakątek. Lepiej zawczasu znać możliwe zagrożenie.
Z ukłuciem zazdrości zerknęła na parę Thalkeni. Pewnie nieźle się zabawią. Gdyby tu był Therellion...
Ninerl westchnęła cicho. Na Łowcę w Pustce, jest kobietą i potrzebuje mężczyzny. A zwłaszcza takiego jak czarnowłosy... Przesunęła językiem po wargach, przymykając oczy.
Usiadła wygodniej i przez chwilę jej umysł wypełniły obrazy...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Sakwan »

Ulrich "Rudo" Reintroff
Ulrich zasiadł przy jednym stole z elfem i krasnoludem. Gdy zdjął z głowy kaptur można było zobaczyć zapięte w warkocze, brudne i gęste włosy. Krwisto rude włosy spływające po okrągłej twarzy. Broda nie wiele lepsza, identyczna do włosów z tym że zapięta w dwa warkocze opadające na klatkę piersiową, równie brudna co włosy.

Nos o nienaturalnej krzywiźnie może wygląda dziwnie ale cyrulik nie wykazał się wprawnością przy składaniu go. Twarz, nie licząc kilku zmarszczek w kącikach oczu i brudu zbierającego się w nich i pokrywającego ogół twarzy wygląda na dość młodą ale nie zdradza nią swych humorów.Brązowe oczy bacznie obserwujące najpierw swych sąsiadów przeskoczyły na całą gospode.

-Huh... nie ma psów prawa- odetchną z ulgą, bo nie miał ochoty opuszczać ciepła budynku.
Krasnoludy, Elfy i inne szubrawce. Nikogo ciekawego, spojrzał jeszcze raz na swych sąsiadów i westchną, "Krasnolud i Elf - to nie wróży nic dobrego, ale lepiej ich poznać, w razie bójki..."

Zrzucił ze swego potężnego ciała o wiele za mały zielono-brązowy płaszcz, którego używał wyłącznie jako kaptura. Spod ubrania podróżnego wystawały spłaszczone, bufiaste, czerwono-białe rękawy. Zdjął długi łuk z elementami koziej kości ze swych pleców, położył go pod ręką, ale wiedział że tu na nic się zda. Powalił ręce na stół i spojrzał na kelnerkę, dyskretnie wybałuszył oczy na krągłe piersi, gdy elfka i krasnolud zamówili to co mieli zamówić wtrącił się odchodzącej już kelnerce.
-Gdzie młoda damo? Jeszcze ja, przynieś mi piwo, jajecznice wybełtaną z kaszą, do tego jeszcze chleb, ale tak, aby było jak najtaniej. O, i jeszcze jedno, miskę ciepłej wody. Ale postaraj się aby było jak najtaniej. No idź już.
-Do kroćset, jak ja nienawidzę takiej pogody.- zwrócił się do sąsiadów - Jak sie zwiecie? Mi mówcie Rudo. Co ci elfko z wysokiego rodu, czemu ty taka blada i oszpecona tą blizną? - zapytał elfkę po czym zapytał krasnoluda - Słuchaj, co ty, przeklęty Tzeentch coś ci do łba zapuścił że siedzisz obok elfki?!

Miał się na baczności, tylko Ulryk wie co sobie o nim pomyślą sąsiedzi, gorzej, co zrobią na pytania Ulricha? Tak czy inaczej Reintroff wiedział że ten wieczór będzie należał do tych ciekawszych.
Obrazek
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Zajx »

Zar-Gor
[mam nadzieję, że nie weźmiecie mi za złe przekroczenie granicy posta na tydzień ;) , porostu przyśpieszę rozgrywkę.]

Poruszony uwagą Rudo postanowił udzielić krótkiego wyjaśnienia.
-Po pierwsze ona usiadła obok mnie, po drugie krasnoludy są na tyle dobrze wychowane by uszanować prawa obowiązujące w tej karczmie i wreszcie po trzecie nie wymawiaj przy kimkolwiek imion, których wymawiać nie powinieneś.- tu zrobił małą pauzę- Chyba, że lubisz wąchać kwiatki od spodu! Nie bój się to nie groźba, nie chciał bym zaczynać naszej znajomości w ten sposób... po prostu wiele osób może to źle odebrać a ja nie chce wpaść w kłopoty. Zdecydowanie wolał bym znaleźć dobrze płatną prace niż tłuc zabobonnych wieśniaków. - po czym na chwile się zamyślił zrobił weselszą minę - A no me imię to Zar-Gor, miło mi cie poznać Rudo. Muszę przyznać ładny łuk ale nie ściskaj go jak niemowlę zabawkę, odpręż się, rozluźnij i opowiedz coś o sobie. "Tylko po co... sadząc po wyglądzie może mieć jakieś ciekawe historie i może jak zacznę rozmawiać wreszcie przestane słyszeć tego barda. Cholera by go wzięła... za złamanego pensa talentu.
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Ninerl »

Ninerl Lhazon
Przyjemne marzenia zakłócił czyjś szorstki głos. Nieco zła, podniosła powieki i spojrzała w kierunku człowieka. Następne pytanie było jawną drwiną i bezczelnością. Żałowała, że nie ma pod ręką bata i są tutaj. Oj, jak żałowała...
-Nie powinno cię to interesować... człowieku.-dodała uprzejmie, lecz z dobrze zamaskowaną drwiną i pogardą. Jej rodak na pewno wyczułby owy ulotny ton, ale człowiek....Wątpliwe...
- I wybacz nie rozumiem, do czego panie- podniosła nieco głos- Panie Rudo, potrzebna ci takowa wiedza.- na następne słowo syknęła cicho. Pan Przemian! Człowiek musiał być głupcem lub szaleńcem. Krasnolud skomentował to zbyt uprzejmie.
- Nie wymawiaj tego przeklętego imienia. Chyba, że lubisz płomienie, panie Rudo...- rzuciła półgłosem, uważnie obserwując człowieka. Może to jakiś szpieg? Albo czujka? Nie należało mu ufać.
Krasnolud był też jakiś dziwny. Spokojny i nawet składnie mówił jak na Brodatego. Dziwne, dziwne...
Zerknęła na człowieka. Czerwono-białe ubranie. Jaki zestaw kolorów. Chyba po to, by móc go łatwiej ustrzelić.
Łuk...wolała kuszę, zabijała dokładniej.
Krasnolud coś wspomniał o śpiewie barda. Właściwie miał rację, żałosny Thalken mógłby zamilknąć. I to szybko.
- Mógłby się uciszyć. Ale zapewne reszta to miłośnicy jego "talentu"- dodała kpiąco, gdy Brodaty skończył mówić.


Jeśli chcecie dalej ciągnąc, dialog, to może zróbmy go na gg? Mój numer jest w profilu ;)
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Sakwan »

Ulrich zbity z tropu zamilkł i oddał się atmosferze gospody. Wyczuwał napięcie panujące przy stoliku, ale wiedział co mówił, jako jeden z nielicznych mógł dostąpić zaszczytów Pana Losu i Przemian. Życie go nauczyło, żeby nie bać się wymawiać imion Bogów Chaosu, nawet jeśli kmiecie będą chcieli go spalić, nie odda się bez walki.

Czekając na dalsze reakcje krasnoluda i elfki, z niecierpliwością wyczekiwał nadejścia kelnerki z jedzeniem w między czasie przeklinając tego barda pod nosem "Jak też można tak kaleczyć śpiew?".

Reintroff rozejrzał się ponownie po wnętrzu gospody, obawiał się że dalej będzie musiał podróżować sam, chyba że przyłączy się do karawany kupieckiej, przecież był już w gildii i wcale handel źle mu nie szedł. Rozmyślając nad dalszą drogą odpłyną w niebyt wyobraźni i wspomnień "Musze znaleźć jakiś ślad po mej prawdziwej rodzinie... dobrze byłoby gdybym odwiedził też Alberta, dawno u niego nie byłem..."

MG, nie że się czepiam, ale jeśli pozostali nie mają ochoty ciągnąć dalej dialogu, wprowadź coś do przygody :)
Obrazek
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Zajx »

Zar-Gor

Krasnolud posłyszawszy co człowieczyna szeptał do siebie wybuchnął śmiechem.
- HAHAha.. Widzie, że przynajmniej gusta muzyczne mamy podobne hahaha....- odwrócił się do barda i wrzasnął - Ty grajku mam małe życzenie co do repertuaru!!! Mógłbyś mi zagrać cisze!!

Po wyrazie twarzy Zar-Gora widać było, że wpadł w lepszy nastrój.
-Na mą brode co ta kobieta tak się wlecze, ja rozumie można długo robić jedzenie, ale w granicy przyzwoitości leży by już piwo podała!- Rozsiadł się jeszcze wygodniej oparł łokcie na blacie i porozmyślał o tym jak by mu się przydała jaka praca. "Całkiem zabawne sie to wydaje krasnolud z elfką przy jednym stole, hmm.... coś strasznie dużo tu elfów. Jak żyje nigdy tylu naraz nie widziałem! Słyszałem, że nazywają nas Brodatymi, całkiem ładnie. Oj, ile można piwo nieść!! Fajny ma ten łuk, ale na ten po Mateo też nie mogę narzekać. Zwłaszcza jeśli pomnę ile kreatur zginęło od strzał przezeń miotanych. To był przyjaciel i śmierć jego godna była... Nie wiem gdzie ludzie trafiają po śmierci, ale na pewno przysługuje mu tam zaszczytne miejsce."
Uśmiechnął się lekko.

Zdaje mi się, że nie wszyscy jeszcze odpisali. Z chęciom dialog pociągnę ale rzadko jestem na gg. A i taka sprawa od przyszłego tygodnia wyprowadzam się do Krakowa, więc nie wiem jak tam z następnym postem. Będzie ale może być opóźniony jeśli mi szybko neta nie podłączom.



EDIT: 12.10.08 Czy ta sesja jeszcze żyje???????????
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
Sveah
Szczur Lądowy
Posty: 1
Rejestracja: niedziela, 2 listopada 2008, 19:01
Numer GG: 843021
Lokalizacja: Avalon

Re: [WFRP] Ciemność i Krew

Post autor: Sveah »

Nagle od podwórza dobiegł stłumiony stukot podkutych kopyt. Chwile potem drzwi do Karczmy otworzyły się powoli, z ledwo tylko słyszalnym skrzypnięciem. Pojawiła się w nich okryta białymi płatkami śniegu postać, a w raz z nią chłodne wieczorne powietrze owiało wnętrze Karczmy. Z pośpiechem zamknęła drzwi i otrzepała z ramion biały puch. Długi czas jej tu nie było, oj długi.. Prawdopodobnie zatem nikt z obecnych nie mógł wiedzieć iż tą, która bystrym okiem obiega teraz wnętrze Karczmy, jest Sveah z Avalon, Wojowniczka.

”Zaprawdę wielu rzeczy już oczekiwałam, nigdy jednak nie śmiałabym przypuszczać, iż ta stara dobra gospoda na powrót ożyje i blaskiem swym wabić podróżnych będzie.”

-Kłaniam się nisko, Karczmarzu. Pozwólcie mi przysiąść i posilić się nieco.

Nie czekając na odpowiedź, ruszyła przed siebie. Zajęła wolne miejsce w kącie Karczmy, z dala od kogokolwiek. Dopiero teraz zdecydowała się zsunąć kaptur chroniący ją przed mroźnym wieczornym wiatrem. Przez chwile wsłuchiwała się w trzaskający na kominku ogień. Roztarła zmarznięte na kość dłonie, które od wielu godzin trzymały lejce wierzchowca. Niewidocznym wzrokiem patrzyła przed siebie, rozmyślając jednocześnie nad tym, co się wydarzyło.
Na pierwszy rzut oka niewiele by można o owej Wojowniczce powiedzieć. Po pierwsze dlatego, że przysiadła w miejscu, gdzie padający cień wiszącego powyżej poroża, zdobiącego ścianę karczemnej sali, chronił ją przed oczami ciekawskich. Po wtóre zaś, czarny długi płaszcz zarzucony wciąż na ramiona Sveah osłaniał ją całą. Uważny obserwator dostrzegłby jednak nieznaczny ruch – to zawieszony na piersi Wojowniczki amulet drgał co pewien czas, gdy ta pogrążona w myślach mrużyła nieznacznie oczy, starając się jakby odpędzić w ten sposób niemiłe wspomnienia.

”Nie ma na świecie ludzi, którzy nie mieliby na sumieniu ani jednego niegodnego uczynku.” -przeszło jej przez myśl.

Blask ognia dochodzący z paleniska odbijał się od stalowozielonych oczu Wojowniczki. Ociężałą głowę podparła na dłoni. Odetchnęła głęboko kilka razy. Dopiero po dłuższej chwili odzyskała równowagę. Sięgnęła po naczynie, chwile wcześniej postawione przed nią przez Karczmarza, który nie wiedzieć kiedy zdążył wyłonić się zza szynkwasu. Zerknęła w okna Karczmy. Niebo już dawno przybrało kolor granitu. W zadumie zanurzyła usta w przednim trunku. Czas mijał, wina ubywało..
'..w Niebie mnie nie chcieli, a w Piekle bali się ze nim zawładnę..'
Zablokowany