[Diablo III] Przebudzenie
: czwartek, 18 września 2008, 18:32
Witam wszystkich na sesji Diablo III. Nie spodziewajcie się żadnych silnych powiązań z grą ponieważ jest to historia od początku. Może spotkacie niektóre postacie z gry.Wstępy nie będą długie ponieważ polegam na tym żebyście maksymalnie wy prowadzili swoje postacie. Posty nie muszą być długie. Mogą być na dwie linijki ale treściwe. Zależy od was. Spodziewam się odpisów przynajmniej 1-2 razy w tygodniu. Inaczej postać zginie. Jeśli nie możecie odpisać chociaż raz w tygodniu pisać na pw lub temacie. Prosiłbym aby w swym pierwszym poście przedstawić wygląd postaci.
tak-teksty poza tematem
tak-wypowiedzi ludzi/postaci
"tak"- piszemy myśli
tak-normalne zdarzenia/ co się dzieje
Kawairashii- Medusa
Medusa zmierzała w stronę małej stodoły połączonej z domkiem. Ledwo brnęła przez śnieg jednocześnie drżąc z zimna. "Na pustyni tak nie było... Czemu stamtąd odeszłam???" Mimo tych myśli Medusa wiedziała że inaczej nie mogła zrobić. Nadszedł Diablo. Trzeba się zaciągnąć gdzieś i pomóc w pokonaniu go. Mimom to przez kolejne kilka metrów psioczyła na czym świat stoi. Gdy w końcu dobrnęła do domku. Zapukała raz, drugi, trzeci. Usłyszała cofany skobel. Czekała. Za drzwiami stał starszy już mężczyzna z toporem w ręku.
-Czego tu???- zapytał mierząc ją podejrzliwym wzrokiem -Widziałaś paladyna??? Miał podobno tędy przechodzić-mówił już mniej agresywnym tonem, raczej rozmyślając o paladynie...Nie zauważył jej twarzy z powodu kaptura. A mało osób było czarnych.
Mekow-Lena
Lena przedzierała się przez śnieg wraz z koniem zmierzając do gospody. Silny wiatr przewiewał ją do szpiku kości i rozwiewając poły jej płaszcza. Koń również wyglądał najlepiej był zmęczony tak samo ona. -Jeszcze trochę koniku już niedaleko-powiedziała Lena. Koń parsknął na to i opuścił łeb. Nagle jednak go poderwał i rozejrzał się ze strachem po okolicy. Stanął dęba o mało a przewróciłby Lenę i pociągnął ją za sobą. Ta jednak utrzymała równowagę i ujarzmiła konia. Lena spojrzała zdziwiona na konia po czym rozejrzała się. Mało rzeczy mogło przerazić konia z
Zakonu. Nagle ujrzała człowieka który wychodził z gospody. Biła od niego jakaś inna aura, niż normalnego człowieka. On również na nich patrzył. Po czym padł na czworaka i zaczął się do nich zbliżać. Jak do ofiary.
Perzyn-Katte
Katte spojrzał po ludziach w gospodzie. Każdy rozmawiał o czymś innym. Głośno. Nie pasował do nich. Lecz po pewnym czasie zapanował porządek. Mówili i o ważnych sprawach. O kimś. Rozumiał urywki: diabeł, zło, bestie, niedaleko. To wszystko. Wiedział pod świadomie że mówią o tym, co przeraziło go i las w którym mieszkał, oraz istoty w nim żyjące. Słyszał kiedyś, chyba w dawnym życiu o tym całym "Diable". Podobno był potężny, bardzo potężny.Bali się go. "Trzeba uciekać, zwierzęca myśl, ludzka myśl: trzeba pomóc." Katte zaczął się przysłuchiwać. Niedaleko. Gdy w końcu zdecydował się odezwać poczuł coś.Mięso. Święta aura duszy. Trzeba poznać. Może pomoże. Nagle poczuł się głodny a ma zwierze nie obrazi się. Następnie Katte powstał i skierował swoje kroki do drzwi. Nagle poczuł rękę na ramieniu. Odwrócił się i popatrzył na człowieka.
-Dawaj sakiewkę-powiedział zbir. Lecz Katte nie zrozumiał tych słów. Odwrócił się i wydał z siebie warkot. Jego twarz zmieniła się w zwierzęcą. Chciał ugryźć. Lecz nie mógł był człowiekiem. Puścił człowieka odwrócił się i wyszedł z gospody. Zobaczył ją. Również jej aurę, oraz konia.Mięso. Przykucnął i ruszył do niej powolnym krokiem.
tak-teksty poza tematem
tak-wypowiedzi ludzi/postaci
"tak"- piszemy myśli
tak-normalne zdarzenia/ co się dzieje
Kawairashii- Medusa
Medusa zmierzała w stronę małej stodoły połączonej z domkiem. Ledwo brnęła przez śnieg jednocześnie drżąc z zimna. "Na pustyni tak nie było... Czemu stamtąd odeszłam???" Mimo tych myśli Medusa wiedziała że inaczej nie mogła zrobić. Nadszedł Diablo. Trzeba się zaciągnąć gdzieś i pomóc w pokonaniu go. Mimom to przez kolejne kilka metrów psioczyła na czym świat stoi. Gdy w końcu dobrnęła do domku. Zapukała raz, drugi, trzeci. Usłyszała cofany skobel. Czekała. Za drzwiami stał starszy już mężczyzna z toporem w ręku.
-Czego tu???- zapytał mierząc ją podejrzliwym wzrokiem -Widziałaś paladyna??? Miał podobno tędy przechodzić-mówił już mniej agresywnym tonem, raczej rozmyślając o paladynie...Nie zauważył jej twarzy z powodu kaptura. A mało osób było czarnych.
Mekow-Lena
Lena przedzierała się przez śnieg wraz z koniem zmierzając do gospody. Silny wiatr przewiewał ją do szpiku kości i rozwiewając poły jej płaszcza. Koń również wyglądał najlepiej był zmęczony tak samo ona. -Jeszcze trochę koniku już niedaleko-powiedziała Lena. Koń parsknął na to i opuścił łeb. Nagle jednak go poderwał i rozejrzał się ze strachem po okolicy. Stanął dęba o mało a przewróciłby Lenę i pociągnął ją za sobą. Ta jednak utrzymała równowagę i ujarzmiła konia. Lena spojrzała zdziwiona na konia po czym rozejrzała się. Mało rzeczy mogło przerazić konia z
Zakonu. Nagle ujrzała człowieka który wychodził z gospody. Biła od niego jakaś inna aura, niż normalnego człowieka. On również na nich patrzył. Po czym padł na czworaka i zaczął się do nich zbliżać. Jak do ofiary.
Perzyn-Katte
Katte spojrzał po ludziach w gospodzie. Każdy rozmawiał o czymś innym. Głośno. Nie pasował do nich. Lecz po pewnym czasie zapanował porządek. Mówili i o ważnych sprawach. O kimś. Rozumiał urywki: diabeł, zło, bestie, niedaleko. To wszystko. Wiedział pod świadomie że mówią o tym, co przeraziło go i las w którym mieszkał, oraz istoty w nim żyjące. Słyszał kiedyś, chyba w dawnym życiu o tym całym "Diable". Podobno był potężny, bardzo potężny.Bali się go. "Trzeba uciekać, zwierzęca myśl, ludzka myśl: trzeba pomóc." Katte zaczął się przysłuchiwać. Niedaleko. Gdy w końcu zdecydował się odezwać poczuł coś.Mięso. Święta aura duszy. Trzeba poznać. Może pomoże. Nagle poczuł się głodny a ma zwierze nie obrazi się. Następnie Katte powstał i skierował swoje kroki do drzwi. Nagle poczuł rękę na ramieniu. Odwrócił się i popatrzył na człowieka.
-Dawaj sakiewkę-powiedział zbir. Lecz Katte nie zrozumiał tych słów. Odwrócił się i wydał z siebie warkot. Jego twarz zmieniła się w zwierzęcą. Chciał ugryźć. Lecz nie mógł był człowiekiem. Puścił człowieka odwrócił się i wyszedł z gospody. Zobaczył ją. Również jej aurę, oraz konia.Mięso. Przykucnął i ruszył do niej powolnym krokiem.