[WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

[WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Sakwan »

"Imperium jest bliskie zagłady. Niedawny najazd armii Chaosu pod wodzami Archaona pozostawił po sobie rozpacz, ruiny i zarazy. Gdyby tego było mało, armia Archaona po przegranej bitwie pod Middenheim rozproszyła się po całym Imperium ukrywając się w lasach. Niedobitki armii Chaosu nieustannie dają o sobie znać poprzez ataki na szlakach i na mniejszych wioskach Imperium. Banickie bandy ograbiają karawany kupieckie i wpadają w posiadanie niezliczonych bogactw i groźnych broni.

Imperium jest ciągle narażone na upadek... wystarczy jedno pchnięcie sztyletem... wiele kultów bogów Chaosu podkopują i tak kruchą społeczność i czekają tylko na odpowiedni moment aby zrujnować Imperium..."



***


Na samym początku chciałbym rozwiać pewną wątpliwość jaka mogła was napotkać, dotyczy ona przygody "Sprawa Honoru" z 1.ed. warhammera z dodatku "Mroczny Cień Śmierci" - NIE, to nie jest ta przygoda, "Sprawa Honoru" w jaką będziecie grali jest samodzielnie pisana przeze mnie i proszę jej nie mylić.

Teraz trochę zasad:
Przed zaczęciem postu należy wpisać imię swojej postaci
~~-To co mówi postać piszemy tak
~~-"To co myśli postać piszemy tak"
~~To co nie dotyczy rozgrywki piszemy tak
~~Jak piszemy do konkretnej osoby przed wiadomością zamieszczamy coś takiego [imię postaci docelowej]
~~Jak będę pisał do konkretnej osoby będzie pisać tak: [imię postaci], wiadomość będzie
Spoiler: Zaznacz cały
zakryta i proszę o nie czytanie jej jeśli nie dotyczy twojej postaci.
Mam nadzieje że jest to zrozumiałe ^^

Skład drużyny:
~Ninerl Tar-Vatherain (Ninerl)
~Mortimer Bergerson (Isengrim Faoiltiarna)
~Gianluigi Vertuffo (mone0)
~Anton Veidt (Pietrasek45)

W pierwszym poście jak zwykle opisujemy wygląd zew. postaci (tak jak ją widzimy).
!!Posty powinny wnosić coś do sesji!!
Posty nie muszą być długie ale 1-3linijkowce nie będą brane pod uwagę.
Avatary mile widziane


Zaczynamy...

-Sprawa Honoru-

2522 KI 18 Sigmarzeit - I dzień lata

Siedzicie w gospodzie "Pełny Kocią", która swą nazwę wzięła od nieustannie wiszącego w kominku kociołka w którym przyrządzany jest miejscowy specjał - wołowina z zagęszczonym rosole z pyrkami. Trafiliście tu pojedyńczo przez upartych strażników dróg, którzy nie pozwalali podróżować dalej w nocy i zatrzymywali każdego podróżnika. Witał was silnie zbudowany mężczyzna o gęstych brązowych włosach i bujnej bródce - właściciel gospody Herman Schneider. Herman pytał was czy podróżujecie sami i pojedynczo prowadził was do oddzielnego stolika. Aktualnie siedzicie przy nim we czwórkę ale kto wie co może sprowadzić los. Wasz stolik stoi w kącie gospody blisko kominka na którym wisi kocioł od którego wzięła się nazwa budynku. Herman przedstawił was sobie nawzajem i zaproponował wspólną podróż do Altdorfu usprawiedliwiając swą propozycje informacją o groźnej grupie banickiej w której posiadanie wpadło kilka sztuk muszkietów Hochlandzkich. Schneider poleca się zaznajomić ze sobą i proponuje trunki.

Wnętrze gospody jest opanowane przez dużą grupę podchmielonych gości, którzy są powodem głośnych rozmów, tumanów dymu z fajek i zapachu miodu pitnego i grzańców - te szczegóły nadają wspaniałą atmosferę. Gospoda ogólnie jest bardzo przytulna i ciepła, może przez te dębowe, grube ściany, a może przez litry alkoholu jaki sporzyliście. Ściany pokrywają liczne trofea myśliwskie poczynając od głów jeleni i kończąc na głowach wilków i niedźwiedzi. W tle głośnych rozmów słyszy się przepiękna pieśń blond-włosego barda.

Po kilkunastu minutach od przyprowadzenia ostatniego z was do stolika Herman Schneider ponownie podchodzi do stolika i przedstawia ceny pokoi - 6p za sale wspólną, 2s za łóżko, 2p za nocleg w stodole z tym że Herman kładzie szczególny nacisk na to, że w stodole jest o wiele zimniej niż w gospodzie i mniej bezpiecznie.
Obrazek
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Mortimer Bergerson

Serce w nim zamarło, kiedy zobaczył strażników dróg, okrzykujących podróżnych. Szybko jednak opanował się i zarzucił kaptur płaszcza na głowę, kryjąc twarz w jego cieniu. Zgarbił się lekko, aby nie wyróżniać się z grupy podróżnych, po czym poszedł za nimi do karczmy. Podszedł do wskazanego przez karczmarza stolika, odpiął rapier od pasa i położył go w zasięgu prawej ręki, łuk i kołczan oparł o ścianę, po czym rozsiadł się wygodnie w rogu. Ubrany był w podniszczone spodnie i buty z cholewami oraz koszulę wydębioną od kmiotków - zniszczone ciosem druga koszula i skórzany kaftan spoczywały zwinięte w torbie. Całość dopełniał brudnozielony, równie wysłużony co spodnie płaszcz. Kiedy upewnił się, że nikt nie zwraca na niego szczególnej uwagi, zdjął kaptur, ukazując dość przystojną twarz. Potrząsnął czarnymi, sięgającymi karku włosami, starając się przywrócić im względny ład. Jeszcze raz powiódł po karczmie przyjaznym, ciepłym spojrzeniem brązowych oczu.
Jest szansa, żeby dostać miskę tego specjału z kociołka?-spytał karczmarza, a na pytanie o alkohol potrząsnął głową. Może później. Na razie chciałbym coś zjeść-odparł. Palcami zaczął wystukiwać rytm śpiewanej przez barda pieśni. Artysta miał świetny głos, a i muzyka była pierwszorzędna. Kiedy do stolika zaczęły dosiadać się kolejne osoby, reagował z pozoru przyjaźnie - wyciągał rękę i witał się z uśmiechem. Przedstawiał się jednak jako Mort, bez nazwiska czy pełnego imienia - nie miał jeszcze zaufania do zebranych. Przystał na propozycję podróży do Altdorfu - tak czy siak zmierzał w tamtą stronę, a kiedy usłyszał o zdobytych muszkietach, gwizdnął cicho przez zęby - kto wie, może jeśli napotkają tą grupę, to banici zgodzą się przyjąć do niej kolejnego łucznika? W końcu tacy jak oni muszą trzymać się razem...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Ninerl »

Ninerl Tar Vatherain
Ninerl nadal starała sobie poukładać nadmiar słów, jakimi zalał ją ten człowiek, właściciel gospody.
Większość zdań z jego przemowy zrozumiała i to był już sukces.
Usiadła, odpinając pas z mieczem i przewieszając go przez oparcie krzesła. Łuk był tuż obok, tak aby mogła go szybko chwycić. Co prawda, pomysł strzelania w pomieszczeniu był głupi, ale gdyby musiała szybko uciekać z gospody, to warto, by leżał pod ręką.
Zastanowiło ją, czemu ci ludzie zabraniali podróżować dalej? Przecież bandyci chyba nie są małą armią? A że są ludźmi, to wątpiła w ich dobre wyszkolenie.
No nic...noc odpoczynku się przyda. Zsunęła maskę z twarzy i spojrzała uważnie szaroniebieskimi, dużymi oczyma na innego człowieka. Właśnie się przedstawiał. Podniosła się powoli i zdjęła kaptur. Jej jasna skóra ostro odcinała się na tle ciemnego drewna, pomimo panującego półmroku. Elfka wyglądała młodo, jakby dopiero niedawno przestała być podlotkiem.
Zdjęła hełm, odgarniając kosmyki włosów w kolorze ciemnego blondu z twarzy. Ciemne ubranie jakie nosiła, wyglądało na podniszczone, ale solidnie wykonane. Cichutki stłumiony brzęk, gdy kobieta wstała, mógł być dźwiękiem ogniw kolczugi. W każdym razie granatowa tunika, razem z drugą ciemnofioletową, dobrze maskowała pancerz.
-Ninerl Tar Vatherain an Anlec- odpowiedziała i rozłożyła dłonie w powitalnym geście, przeznaczonym dla równego lub niższego jej rangą. Uznała, że tyle wystarczy i usiadła z powrotem.
"Lepiej nie okazywać braku szacunku" pomyślała, w końcu to była dziedzina Mon-Keigh...
Chwyciła łyżkę i ostrożnie zanurzyła w ciemnej brei. Może tym razem nie nabawi się niestrawności, a karczmarz oszczędził przypraw, soli i ziół. Tego już się nauczyła, że maskowali tak nadpsute jedzenie. Albo inne rzeczy, jak szczurze czy psie mięso.
Myślała, czy warto wędrować z tymi tu dalej. Można spróbować, zdecydowała i powąchała danie. Sprawdziła jego smak.
Nie, zatrute raczej nie było, co najwyżej niesmaczne...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: mone0 »

Gianluigi Vertuffo

- Puść mnie ty sporco cane! Wykrzyczał w kierunku strażnika próbującego na siłę wprowadzić do gospody.
- Jestem obywatelem Grande Ducato Remas! - mówił łamanym staroświatowym. Strażnik nic nie robił sobie ze słów przybysza, tylko pchnął go w kierunku środka sali.

Młody Tileańczyk otrzepał się, poprawił niezwykle krzykliwego koloru szaty i powiedział w swoim języku na odchodne, z jednym zrozumiałym słowem:
- Non toccare me di pi , o altro pożałujesz questo.

Wydawał się być pewnym siebie, ale nie biła od niego jakakolwiek złość, gdy ruszył w kierunku baru.
[Herman Schneider]
- Mi capisci? - Di , perdono me il tuo tutto! - odrzekł.
- W stresie nie potrafię wysłowić się w waszym języku! To moja wina. - gestem otwartej ręki klepnął się w pierś. - Macie tu może "El torro rosso"? Pewnie nie! A jakieś chętne rozmowy kobiety? W takim razie poproszę najlepsze wino jakie uda się mości karczmarzu znaleźć w twojej piwniczce. - uśmiechając się pokazał szereg białych zębów.

Udał się w kierunku kominka, miejsca najbardziej rozświetlonego. Liczni zgromadzeni w oberży ludzie i nieludzie mogli dojrzeć go teraz w pełnej krasie. Śniada cera, błysk w czarnych oczach nadawały mu egzotycznego wyglądu. Postronny obserwator uznałby go za błazna, gdyż na sobie miał bufiastą koszulę i spodnie w kolorach granatu i szkarłatu, jednak to tylko pozory, ponieważ zza cholewy wysokiego buta wystawała rękojeść sztyletu, a przytoczony do pasa miecz był równie ostry jak jego język. Wyraźnie widoczna zbroja kolcza była używana ale zadbana, to samo tyczyło się łuku przewieszonego przez ramię i kuszy przytwierdzonej na paskach i wiszącej na plecach.

Jedną ręką zaczynał przeczesywać ciemne włosy, a drugą poprawił idealny mały wąsik.
Przysiadł się do kilkorga podróżnych. - Jestem Gianluigi di Focca Vertuffo. Pochodzę z ciepłych wzgórz Tilei. Może wy bylibyście tak mili i wypili ze mną trochę wina?

- Bardzie zagraj coś żwawego, byśmy mogli potańczyć! Zaczął wyklaskiwać rytm nowej melodii.
Ninerl
- Pani zechcesz zaszczycić tańcem ze mną? "Był w bardzo dobrym humorze jak na razie i nie zraża się na odmowną odpowiedź."

Jako niezwykle rozmowny opowiada o swoich wyprawach wojennych w Tilei i Górach Szarych, o mało rozmownych krasnoludach i przygodach na trakcie.

Na pytanie karczmarza odpowiada następująco:
- Miło, że pytasz Signore, nie zamierzam się jeszcze kłaść, ale pokój jednoosobowy przyjąłbym. - Kładąc na blacie stołu złotą Tileańską monetę. - Jeżeli mogę prosić o trochę jadła na teraz i jutro z rana, oraz kąpiel.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Pietrasek45
Szczur Lądowy
Posty: 10
Rejestracja: środa, 13 sierpnia 2008, 21:42
Numer GG: 0

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Pietrasek45 »

Anton Veidt

Anton rozejrzał się po zadymionym pomieszczeniu i uśmiechną lekko. Był chudym, posępnym mężczyzną, o twarzy porośniętej kilku dniowym, szarym zarostem. Zimne, czarne oczy przysłaniał kapelusz z dużym rondem. Miał schludne, chodź stare już i gdzie nie gdzie połatane ubranie. Ciemno brązowa opończa przysłania go, ukazując tylko z przodu białą koszulę wpuszczoną w pas z przewieszonymi woreczkami, fiolkami o małą kuszę , która zwisa swobodnie pod nim, oraz spodnie wpuszczane w mocne buty po kolana. Zza opończy widać długie ostrze. Lewą dłoń trzyma na rękojeści, którą macha lekko do przodu i do tyłu, i z której najwyraźniej jest zadowolony.
Wziął zdobione drewniane pudełko i wyją zabarwionymi na żółto palcami cygaro wsadzając je sobie w zęby, skąd można było wywnioskować, że robi to już często.
- Mam nazieję, (wyją prawą ręką cygaro), khym! Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzał dymiąc - I nie czekając na odpowiedź szybko dodał - To dobrze -
Wziąwszy rozżarzone drewko z kominka podpalił cygaro i zaciągając się mocno podniósł prawą rękę skierowując na gospodarza.
Herman Schneider - Jesno mocsne ! - krzykną głośno.
Przez cygaro w zębach wyraźnie seplenił i najwidoczniej nie przejmowało go to bardzo.
- Akułrat myam po dsrodzse to Altdorfu, więs nje myslycjie, zse pojase tam z łami zse wzgledu na se muskiesy.....o! piwo, dobrze więc... - Wziął cygaro w palce i łykną piwa. Szturchną prawicą odchodzącego od stolik gospodarza w geście zatrzymania Herman Schneider - Na teraz, jakąś strawe, a noi łóżko i śniadanie na rano...iiii jeszcze jakąś szczotkę do ubrania... - po następnym łyku piwa cygaro powróciło w zęby - ....Ale jefeli ma mi so das jakIs sysk, to f ostatesnoscji moe sjie am sfami zabaac. Banisi zafse dosarsali mji sasysfaksje potcsas falkji, [khy khy]. Snasjie jus mosye temin wyastu? -
powiedział zaciągając się co raz, po czym wymienił fajkę na łyk piwa oczekując na jakąś odpowiedź...
Twarz Antona z sesji jest w moim avatarze ;)
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Ninerl »

Ninerl Tar Vatherain
Rozgadany, mielący językiem człowiek w pewnym momencie zwróciła się do niej. Coś na temat tańca, ale to była ostatnia rzecz na jaką miała teraz ochotę.
- Nie...ja dziękuję- zająknęła się nieco i skoncentrowała na swojej misce. Papka nie była zbyt dobra, ale cóż poradzić...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Sakwan »

Minęło kilkanaście albo kilkadziesiąt minut odkąd złożyliście zamówienia aż w końcu powoli lecz sukcesywnie pracownicy gospody przynosili potrawy i trunki. Pieśń barda powoli przycichała i słychać było zmęczenie w jego głosie, to samo można było wywnioskować po przycichającej i zwalniającej muzyce. Powoli bard zaczął śpiewać niemalże usypiając słuchających, którzy także zaczęli trochę cichnąć i z niezbyt wielkim zapałem pojedynczo rozchodzą do swoich pokojów.

Ci którzy zapłacili za miejsca w Sali Wspólnej szukają miejsc na zimnej, kamiennej posadzce, rzadziej deptanych miejsc. Kiedy trochę się przerzedziło ujrzeliście siedzących przy barze strażników dróg, którzy wcześniej spraszali i zaciągali was do karczmy. Strażnicy rozmawiają przy piwie z Heroldem i widocznie emanują radością.

Pieśń barda już ucichła a ten powoli człapał po drewnianych schodach na piętro wraz ze swoim strunowym instrumentem w ręku. Ostatni Ci, którzy wynajęli pokoje udali się na piętro, przynajmniej tak wam się wydaje ponieważ pozostali goście powoli rozkładają się na stołach, krzesłach i posadzce gospody.

Potrawy podane wam przez pracowników były niesmaczne ale nasyciły was i napełniły trochę siłą, te potrawy mają w sobie coś co mogłoby przypominać magię, albo był to tylko zamierzony efekt kucharza przez grę ziół, które występują w tych daniach w dość dużych ilościach. Alkohol, jak alkohol, nic nadzwyczajnego z tym że wydaje się wam trochę mocniejszy do tych które piliście wcześniej w trakcie podróży.

Macie wrażenie że pracownicy czekają tylko na was, aż pójdziecie spać, żeby mogli sprzątnąć i sami pójść odpocząć po całodniowej pracy. Strażnicy dróg także już się rozsiedli, to co mogliście usłyszeć z ich rozmowy z Heroldem brzmiało na zapewnienia że popilnują tej nocy porządku na terenie gospody i sami rozsiedli się na krzesłach zaraz obok kominka okrywając się swoimi płaszczami. Nie wyglądają na zmęczony i mają w pobliżu swoje miecze i kusze wraz z bełtami. Wyglądają na czujnych lecz zaspanych, mają wory po oczami.
Herman jeszcze chwilę wyciera resztę kufli i szklanic po czym zwraca się do was.
-Mam nadzieję że długo siedzieć już nie będziecie siedzieć i pójdziecie spać, moi pracownicy też są zmęczeni. - Mówił to spokojnie ale i dosadnie, położył nacisk na ostatnie słowo, po czym zniknął na zapleczu baru.
Obrazek
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Mortimer Beregerson

Zjadl wszystko, co dostal, kierujac sie prosta zasada - jesli mozesz rozpoznac przynajmniej polowe, spokojnie mozesz zjesc reszte. Poza tym po ostatnim posilku, skladajacym sie z paru znalezionych korzonkow i ukradzionej z pola pieczonej rzepy, banita odczuwal radosc na widok kazdego znalezionego w misce kawalka miesa. Zalowal teraz nieco, ze nie zamowil nic do picia, jednak nie chcial wydawac zbyt duzo pieniedzy, zwlaszcza, ze w jego sakiewce nie zostalo juz wiele monet... Zaplacil karczmarzowi za miejsce w glownej izbie, co jeszcze bardziej uszczuplilo jego zapasy finansowe, po czym zaczal sluchac opowiesci jednego z ludzi przy stole. Zaklal cicho, kiedy w sali pojawili sie straznicy drog. Jedyne, na co mogl liczyc, to fakt, ze wygladali na zmeczonych. Staral sie wiec nie rzucac w oczy, wcisnal sie bardziej w rog izby i oparl o sciane, aby chociaz troche ukryc sie w cieniu. Kiedy wszyscy w izbie poszli do pokojow lub zasneli na podlodze, on rowniez zapadl w lekki polsen, zakrywajac wczesniej twarz kapturem.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: mone0 »

Gianluigi Vertuffo

Posiłek niezbyt smakował, ale nic lepszego nie dostałby w tej norze. "Wino - to obok wina nawet nie leżało" - pomyślał sobie.

- Bene - rzekł przeciągle w kierunku karczmarza. Jeszcze tylko opowiem jak w Karak Norn rozprawiliśmy się z przerośniętymi szczurami!

Zdając sobie sprawę, że obsługa jest zmęczona przerwał opowieść. Resztę opowiem jutro. "Ci sigmaryci nie potrafią się bawić." Posłuchał przez chwilę co mają jeszcze do powiedzenia strażnicy dróg i poszedł wykąpać się. Zmęczony po całodziennej podróży zrelaksował się w ciepłej kąpieli. Delikatnie przyciął wąsika i przeczesał włosy. Miecz położył po poduszkę, przykrył się kocem i zasnął.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Ninerl »

Ninerl Tar Vatherain
Przełknęła ostatnie kęsy tego dziwnie smakującego dania. Jednak ludzka kuchnia była zwykle zbyt bogata w przyprawy i tutaj to też się stosowało. Wstała, zebrała rzeczy, skinęła głową na pożegnanie ludziom i podeszła do karczmarza. Po krótkim czasie i wymianie paru monet, poszła na górę.
Nie ufała wspólnym izbom, o nie. Nie dość, że smrodliwe i ciemne, to jeszcze ktoś będzie próbował ją okraść. A nie chciała żadnych kłopotów. Na pewno wszyscy byliby przeciwko niej. I tak wystarczyło, że ci "wieśniacy", jak usłyszała raz określenie na tutejszych rolników, spluwali na jej widok, a ich dzieci uciekały z przestrachem w oczach.
Przez pójściem spać, zdążyła się jeszcze wykąpać. Warto skorzystać z okazji, a potem nie wiadomo kiedy się trafi. Zamknęła drzwi na zasuwkę, rozebrała się do koszuli, położyła miecz pod rękę i zamknęła oczy. Już czuła że zasypia, ale to nie było dziwne. Jak zwykle obudzi się o świcie...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Sakwan »

Przepraszam, że zmuszeni byliście czekać na moją odpowiedź, ale jak wiadomo, rok szkolny do tego doszedł jeszcze Pietrasek45 który stwierdził że odpisywać nie będzie dlatego to jest jedyny ostatni raz kiedy będę odpisywał na niego.

Anton Veidt

Widząc że moi kompani odchodzą od stolika aby udać się na spoczynek, wzywam Hermana i płace za miejsce w Sali Wspólnej, zmęczony całodzienną podróżą kładę się ławie i zasypiam trzymając swoje rzeczy blisko mnie, aby nikt nich nie ukradł.

***

[wszyscy]
Dość szybko zasneliście, jeszcze przez chwilę pracownicy gospody sprzątali po gościach po czym jedyne co było słychać to niewyraźny szept strażników dróg.

Rankiem obudziliście się wypoczęci, jedyne oznaki złego snu to ból karku po "krzywym" spaniu. W sali głównej było spokojnie, jedni podróżnicy posilali się przy jednym ze stoilków i rozmawiali o jakiejś pracy w Altdorfie, inni właśnie żegnali się z gospodarzem, ale najbardziej w oczy rzuciła się wam kobieta, ubrana w siwą spódnicę sięgającą kostek, krótki płaszcz (szczelnie zapięty na każdy guzik) i mały berecik, troje dzieci (dwaj chłopcy ubrani w niebieskie, przykrótkie ubranka walczący drewnianymi pałkami i dziewczynka z przerażoną miną ubrana w żółć trzymająca się spódnicy kobiety).
-Coś podać śpiochy? hehe... - zaśmiał się gospodarz pytając was

[Mortimer Bergerson]
Jeden z chłopców oderwał się od walki i pewnym krokiem zbliżył się do ciebie.
-Wielmożny Panie, byłby Pan chętny pokazać mi kilka chwytów we władaniu mieczem? Chciałbym kiedyś zostać dzielnym rycerzem w zakonie Ulryka. Mam na imię Karl, ta kobieta to moja matka, nazywa się Emma, ten chłopak to mój brat Konrad a ta dziewczynka to moja siostra Hilda.
Karl zrobił proszącą minę i stał w napięciu przed tobą, oczekując na odpowiedź.

[wszyscy]
Widząc to zajście zauważyliście że Emma zrobiła rozgniewaną minę, zorientowała się że patrzycie się na nią i szybko wróciła do normalnej, lekko uśmiechniętej miny. Po tej sytuacji głośno zatrzasnęły się wielkie dębowe drzwi za podróżnikami opuszczającymi gospode. Przestraszeni hukiem rozmawiający o pracy podróżniki zerwali się na równe nogi sięgając po bronie, zorientowali się że to tylko drzwi się zamknęły więc wrócili do konsumpcji. Herman dalej oczekuje na zamówienia.
Obrazek
Pietrasek45
Szczur Lądowy
Posty: 10
Rejestracja: środa, 13 sierpnia 2008, 21:42
Numer GG: 0

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Pietrasek45 »

Sory, zaszła pomyłka. Myślałem, że napisałem już, iż idę spać. Do tego zmyliło mnie to, że nikt mi nie odpisał na moją rozmowę w poście. Może następnym razem...

Anton Veidt

Zszedłem powoli po schodach zatrzymując się na końcu schodów i rozglądając po sali. Usiadłem blisko znajomych.
-Gospodarzu, dobrą strawę i mocnego.
Rozsiadłem się wygodnie i zapaliłem cygaro z czerwoną etykietką, po czym począłem się rozglądać po sali spode łba...
Twarz Antona z sesji jest w moim avatarze ;)
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: mone0 »

Gianluigi Vertuffo

"Ranki są najgorsze, bo trzeba wstawać. " Lui ciężko podniósł się z łóżka, rozciągnął się i wymasował kark. "Boli jak cholera." W końcu zebrał się i przemył zimną wodą twarz. Krople spływały wzdłuż jego policzków. Wziął ręcznik i przetarł buzię. "Nie jest to jedwab, ale w miarę czyste żebym tylko czegoś nie złapał." Cisnął materiałem w kąt. Ledwie chwilę zabrało mu ubranie się, jednak było to dłużej niż w trakcie wypraw wojennych, gdzie śpi się w odzieży, a zbroję ma się w pobliżu.
***
Wchodząc do sali jadalnej w oczy rzuciła się kobieta, ubrana w siwą spódnicę sięgającą kostek, krótki płaszcz (szczelnie zapięty na każdy guzik) i mały berecik, a także biegające w koło niej dzieci.
-Imparziale Signorina , dove č il il tuo signore e padrone?
- Ciągle myślę, że jestem w Tilei. Pytałem gdzie jest Pani mąż? Widzę dzieci, ale jego brak. Dałaby Pani zaprosić się na lampkę wina?
Po chwili usłyszał głos gospodarza:
-Coś podać śpiochy? hehe...
- Jasne, ale najpierw ugość tę Panię. Wygląda na zagubioną. W sumie to mógłbyś przynieść dwa kieliszki Twojego najlepszego wina, a także jakieś pyszne śniadanie. Pani na pewno też jest głodna.
Gi zwrócił się do kobiety:
- Wczoraj nie było tu Pani ni dziatków. Z drogi pewnikiem zawrócili was strażnicy dróg. Może jednak się mylę? A z resztą opowie Pani sama. Tak cały czas mówię Pani i Pani, mam na imię Gianluigi, a Ty?
Gestem wskazuje na stolik i ławę, by usiadła.
- Za chwilę Herman przyniesie coś do jedzenia i poznasz pozostałych. W prawdzie nie wiem jak się nazywają ale spędziłem całą noc w ich towarzystwie.
Przysiadł się do Antona, gdyż jako pierwszy z nich pojawił się w sali.
- Witam! Poprzedniej nocy piliśmy razem. Na imię mi Gianluigi, jeżeli się nie przedstawiałem. Mogę tego nie pamiętać. - uśmiecha się szeroko.
- Gdzie pozostali?
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Ninerl »

Ninerl Tar Vatherain
Obudziła się wcześnie. Zanim zeszła na dół, zdążyła się wykąpać. Trochę czasu jeszcze jej zeszło na przeglądzie broni, jaką miała. W końcu, po prośbie skierowanej do Asuryana, by rozjaśnił jej ścieżkę, zeszła na dół.
Skinęła głową na powitanie karczmarzowi.
- Coś na śniadanie. Co jest dostępne?- zapytała spokojnie.
A potem niosąc swój posiłek, odruchowo podeszła do grupki składającej się z dopiero co poznanych ludzi. Usiadła na jakimś wolnym krześle.
Przez następne kilka chwil, uważnie badała posiłek. Nie wydawał się trujący, ale lepiej sprawdzić.
- Ja jestem tu- odparła zdziwionym tonem na pytanie ciemnowłosego gaduły. Czy to jakiś rodzaj odprawy? A może ludzki zwyczaj?
Trzeba by się zorientować. Na razie popatrzy i zobaczy co z tego wyniknie.
Jej uwagę przyciągnęła kobieta z trojgiem dzieci. Dzieci...Ninerl uważała, że jeszcze ma czas na nie. Zresztą, najpierw musi się zająć służbą, a potem będzie czas na zakładanie rodziny.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Mortimer Bergerson

Kiedy się obudził, najpierw sprawdził, czy wszystkie jego rzeczy są na miejscu. Potem wstał, przeciągnął się, aby chociaż trochę rozruszać zdrętwiały od opierania się o ścianę kark.
-Dla mnie jakąś jajecznicę, najlepiej z kiełbasą, i chleb do tego-powiedział zbierającemu zamówienia karczmarzowi. Gestem powitał przysiadające się, poznane wczoraj osoby. Jadł, kiedy podszedł do niego chłopiec z dość nietypową prośbą.
-Cóż, chyba nic nie stoi na przeszkodzie-powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.-Na mnie wszyscy mówią Mort.
Prośba Karla rozbawiła go prawie tak bardzo, jak nazwanie go "wielmożnym panem", ale nie widział powodów, dla których miałby odmówić chłopakowi. Wstał od stołu i rozejrzał się za czymś, czego mógłby użyć jako substytutu broni - nie chciał wymachiwać rapierem na środku sali. Cóż, może nikt nie zrobi sceny-mruknął, kiedy nic nie znalazł. Odszedł trochę od stołu, aby mieć więcej wolnego miejsca, po czym dobył broni. Zademonstrował chłopcu kilka podstawowych ataków i bloków. Później schował rapier do pochwy, wziął kijek od drugiego chłopca i stanął na przeciwko Karla. Sprawdzimy, jak dużo się nauczyłeś-powiedział, po czym dodał, widząc, że chłopiec jest trochę przestraszony-Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy. Zaatakuj... Mort zablokował kilka ciosów chłopaka. Kłopot sprawiał mu fakt, że kijek był stanowczo zbyt krótki, aby stanowić imitację miecza dla dorosłego człowieka. Dobrze! Jeszcze raz-powiedział wesoło, widząc, jak chłopak całkiem nieźle powtarza zademonstrowane mu ruchy.-Teraz blokuj, broń się. Dobrze, ale nie stój w miejscu, ruszaj się. Atakuj, dobrze, ale lepiej byłoby sztychem niż cięciem. Nie atakuj tak szeroko i nie idź za ciosem, odsłaniasz się. Broń się, dobrze! Jeszcze raz. I jeszcze raz. Broń się, kontratakuj! Dobrze! Atakuj, atakuj, nie dawaj mi czasu na kontrę...-zablokował dwa ciosy, po czym pozwolił kolejnemu uderzeniu lekko zawadzić się w bok.-Trafiłeś mnie, wygrałeś!-roześmiał się i poklepał chłopca po ramieniu.-Będzie z ciebie świetny rycerz-powiedział, po czym wrócił do stolika.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Pietrasek45
Szczur Lądowy
Posty: 10
Rejestracja: środa, 13 sierpnia 2008, 21:42
Numer GG: 0

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Pietrasek45 »

Sory ale bede pisal bez polskich znakow bo klawiatora czesto mi siada, mm nadzieje ze nikomu to nie przeszkadza. sory ze tak późno :)

Anton siedział wygodnie na ławie pod sciana przy stole i rozgladajac sie po głównej sali. Ludzi było mało, to tez ruch w gospodzie tez był mały. Mineła nie długa chwila, jak przyszedł pierwszy-Z wygladu i ubioru jednoznacznie oznaczało, ze to Tileańczyk. Wraz z jego zejściem przyszła kobieta z dziećmi, lecz Antona to niezbyt interesowało. TIleańczyk pogadał z kobieta, dosiadł się do znajomego z wczorajszego wieczoru i przedstawił się. Dosiadłeś sie z ta kobieta do mnie tak?


Anton Veidt+Gianluigi
- Witam! Poprzedniej nocy piliśmy razem. Na imię mi Gianluigi, jeżeli się nie przedstawiałem. Mogę tego nie pamiętać.
-Witam, Anton. Widocznie tutejszy alkohol jest zbyt mocny jak na Tileańska głowę. Ale mi to nie przeszkadza. Zajmij sie moze ta kobieta, a ja zjem coś...

Po tej krótkiej rozmowie Anton zrobił głupi uśmieszek i rozkładajac rece na boki oparcia rozgladał sie po ludziach.
Nie mineła nastepna chwila, a jego oczom umknęło przyjscie elfki, która była młoda i o jakze pieknych szaroniebieskich oczach. Anton podniósł głowę i schylił ja lekko w stronę kobiety po czym przyszło jedzenie. Wział widelec, pomieszał troche w breji.
Anton[b/]
'-lepsze to niz nic'
Wymienił się spojrzeniami z kelnerem(?), temu mina troszke zbledła i szybkim krokiem odszedł.
Anton
-Mocne jeszcze do tego !-
Zagłębił widelec z brej w ustach. Nie smakowała najgorzej. Po chwili nadszedł ostatni juz z nowo poznanych przybyszów. Zamówił coś podchodzac, przywitał sie, i usiadł po czym, gdy dostał śniadanie od razu przystapil do konsumowania. Jedno z dzieci kobiety w siwej spudnicy podeszło do niego i poczęlo go namawiać by mu pokazał ciosy. Ten wstał i zaczał wymachiwać rapierem po sali.
Anton
"-Istna głupoto. Człowiek nie ma wstydu?!-" pomyślał i odwrócił szybko głowę od tych "przedstawień" ...

Ok jest, sory raz jeszcze ze tak późno
Twarz Antona z sesji jest w moim avatarze ;)
Sakwan
Pomywacz
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 19 stycznia 2008, 19:40
Numer GG: 637643
Kontakt:

Re: [WFRP 2.0] Sprawa Honoru

Post autor: Sakwan »

Na początku pragnę was bardzo przeprosić za zwlekanie, ale na nadmiar czasu nie narzekam. Mam nadzieję że więcej nie będę tak opóźniał rozgrywki.

[Mortimer Bergerson]
W trakcie "treningu" chłopiec wypytywał cię dokąd zmierzacie, gdy dowiedział się że podążacie do Altdorfu szybko spojrzał na rozmawiającą matkę, ta, nie przerywając rozmowy kiwnęła nieznacznie głową. Karl wyraźnie uszczęśliwiony wystrzelił w ciebie pytaniem które niemalże zwaliło cię z nóg swoim impetem:
-Może wyruszycie z nami do Altdorfu? Mamy wóz a nam mogła przydać się mała ochrona w trakcie podróży.
Dziecko patrzyło na ciebie błagalnym wzrokiem.

[Gianluigi Vertuffo]
Kobieta chętnie zaczęła z tobą rozmawiać i podziękowała za wino i za jedzenie.
-Ahh... mój mąż... został zaciągnięty do armii i zginą w trakcie obrony Middenlandu [zachlipała pod nosem]. Był dzielnym człowiekiem... ale co było się no odstanie. Karl chciałby, abyście pojechali z nami, jeśli zmierzacie do Altdorfu? Mamy wóz i przydałaby się nam mała ochrona.

[Wszyscy]
Gdy powoli posilacie się i rozmawiacie na schodach pojawia się blond włosy bard, przy którym podąża trzech mężczyzn. Przy pasie mają zawieszone miecze, po plecach ciągną się rusznica i dwie kusze. Są ubrani w mocne, nie zniszczone ubrania podróżne a ich twarze wykrzywia grymas zwycięstwa. Wyglądają na Strażników Dróg powiązanych z łowcami nagród. a gdy już zeszli dało się zauważyć że bard ma związane ręce.
-Herman! - wykrzyknął jeden z mężczyzn, twardym i stanowczym głosem - Gdzie jest jakieś mocne drzewo? Musimy powiesić go, to jest Ditriw Streuer - dezerter.
Idźcie na tyły gospody jest tam stare dębowe drzewo, chyba utrzyma go! - odpowiedział gospodarz.
Jak Herman kazał tak też uczynili. Wyszli z budynku i przez okna widać była jak znaleźli drzewo i zarzucali już line.
Emma szybko podskoczyła do swoich dzieci i zabroniła patrzeć się w tamtą stronę pod żadnym pozorem.
Wszyscy inni znajdujący się w gospodzie zajmowali się swoimi sprawami, jak gdyby nigdy nic.
Obrazek
Zablokowany