[Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Alucard »

-Kochaniutka, toż to zaszczyt dla mnie poznać twe bóstwa piękna. Jezeli twój estetyzm jakos wpłynał na twój... hmm... wygląd i ... heh... ubiór, to czuje się szczęśliwy, że pośród tych bóstw mnie nie ma. A co do "łempiryzmu", to ja nikogo nie podrywam na niego. Ot niosę kaganek oświaty, a że to głównie kobiety sa żądne wiedzy...-Uśmiechnął się półgębkiem i wziął kolejny łyk browara. Kobieta nie była glupia. Nawet mogła się komus spodobać, gdyby nie te blizny. Mówi ise trudno- póki co ładnie sobie radziła.

Juz część lokalu spoglądała na nich z ciekawoscią. Trójka goblinów zakładała się kto wygra w słownej walce...
-Elegancik...
-.. eeee, brzydka est mocniejsza w gębie
-Ale elegant też nie głupi, a do tego bard. Ci to język jak miecz mają
-Mówię ci, że ta babka też niejedno slyszała i potrafi się odciąć
-Za nim stoi wykształcenie i kultura..
-Pierdolisz.. za nia pazur i charakter.


Bard przysłuchiwał się i z rozkosza popijał piwko. To naprawde może być ciekawa zgraja pomyleńców. Naprawdę...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Perzyn »

-Kochaniutka, toż to zaszczyt dla mnie poznać twe bóstwa piękna. Jeżeli twój estetyzm jakoś wpłynął na twój... hmm... wygląd i ... heh... ubiór, to czuje się szczęśliwy, że pośród tych bóstw mnie nie ma. A co do "łempiryzmu", to ja nikogo nie podrywam na niego. Ot niosę kaganek oświaty, a że to głównie kobiety są żądne wiedzy...-Uśmiechnął się półgębkiem i wziął kolejny łyk browara. Kobieta nie była głupia. Nawet mogła się komuś spodobać, gdyby nie te blizny. Mówi się trudno- póki, co ładnie sobie radziła.

Bard miał gadane to trzeba mu przyznać. Był przy tym wykształcony. A przy tym bardzo, ale to bardzo głupi, albo faktycznie kuśka mu przysłaniała ocenę sytuacji. Tym razem przestrzelił. Jego przeciwniczka zaczęła powoli huśtać się na krześle. Zanim odpowiedziała pociągnęła długi łyk z kubka, który zaczynał powoli domagać się uzupełnienia zawartości. Odwróciła głowę do goblinów.

- Jak stoją zakłady? Stworzenia zrobiły zakłopotane miny i zaczęły szeptać. Wreszcie największy i najcwańszy się odezwał.
- Dwa do jednego na szarpidruta. Złodziejka westchnęła. Znów jej nie doceniono.

- Znowu używasz mądrych słów, których prosta kobieta taka jak ja nie zna. Trudno, odpowiem na to, co nie było bełkotem, jaki możesz sobie zostawić na uniwersytet a nie dla bandy zabijaków w podłej karczmie. Kaganek oświaty? Znałam i takich, co dziwaczniej nazywali swoją kuśkę. Mówisz, że niesiesz go głównie kobietom, bo one głównie są żadne wiedzy? Coś w tym pytaniu było podejrzane, ale bard skinął głową, choć nieco niepewnie.
- Chłopaki, uważajcie na niego, bo jeszcze uzna, że i wy potrzebujecie się czegoś nauczyć. Tym razem nie mówiła do swojego przeciwnika tylko do całej reszty zgromadzonych w pomieszczeniu.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Alucard »

Zmarszczył brwi... cholera,żmija była podstępna. Nie docenił jej...
-Uch... kochaniutka, widocznie źle mnie zrozumiałaś. To, że niose mój kaganek GŁÓWNIE kobietom powinno się wydawać oczywiste. Te, które zasługują na miano kobiet, z radościa przyjmuja.. naukę. Te zaś z was,które mimo pewnych atrybutów na nazwanie kobiecymi nie zasługuja w żadnej mierze-Tu spojrzał na nią teatralnie tak, by gobliny pojęły o co mu chodzi-mogą liczyć na na pomoc mego kaganka tylko, jeżeli ładnie poprosza lub się postarają. Mój wspaniały KAGANEK OŚWIATY dostępny jest wszystkie godziny doby tylko tym, które są KOBIETAMI, a nie maszkarami wyglądającymi jak... uch, przeciez nie powinnismy się obrażać-Powiedział ulegle, uśmiechając sie paskudnie.

Skoro postanowiła udawać idiotkę, podejdzie do niej jak do idiotki...

-Wierzę, że pieniądze się zwrócą. Ot, głupie babsko nie rozumie dwóch rzczy. Pierwszej- nie każda maszkara z cyckami jest kobietą, drugiej, że takich jak wy, nie trzeba już raczej niczego uczyć...-Spojrzał na gobliny...

Mieli publiczność. W karczmie zbierała się spora kupka, a przedtem niemiły karczmarz podał im- bardowi i złodziejce po jescze jednym piwie...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Perzyn »

Zmarszczył brwi... cholera, żmija była podstępna. Nie docenił jej...
-Uch... kochaniutka, widocznie źle mnie zrozumiałaś. To, że niose mój kaganek GŁÓWNIE kobietom powinno się wydawać oczywiste. Te, które zasługują na miano kobiet, z radością przyjmują.. naukę. Te zaś z was, które mimo pewnych atrybutów na nazwanie kobiecymi nie zasługują w żadnej mierze-Tu spojrzał na nią teatralnie tak, by gobliny pojęły, o co mu chodzi-mogą liczyć na pomoc mego kaganka tylko, jeżeli ładnie poproszą lub się postarają. Mój wspaniały KAGANEK OŚWIATY dostępny jest wszystkie godziny doby tylko tym, które są KOBIETAMI, a nie maszkarami wyglądającymi jak... uch, przecież nie powinniśmy się obrażać-Powiedział ulegle, uśmiechając się paskudnie.

Skoro postanowiła udawać idiotkę, podejdzie do niej jak do idiotki...

-Wierzę, że pieniądze się zwrócą. Ot, głupie babsko nie rozumie dwóch rzeczy. Pierwszej- nie każda maszkara z cyckami jest kobietą, drugiej, że takich jak wy, nie trzeba już raczej niczego uczyć...-Spojrzał na gobliny...

Gobliny spojrzały na barda. A potem spojrzały na jego przeciwniczkę. Której już jednak tam nie było. Znalazła się tuż przed bardem. A tuż przy jego gardle znalazło się dobyte nie wiadomo skąd ostrze.

- Lubię dobrą rozrywkę, ale nawet zabawa ma swoją granicę. Ja się o te blizny nie prosiłam i o ile nie chcesz zostać przypominającą z grubsza mężczyznę maszkarą bez Kaganka Oświaty to więcej na ten temat się nie odezwiesz.

Gniew równie szybko jak się pojawił tak wyparował. Odwróciła się do niego plecami i skierowała się z powrotem na swoje miejsce. Dolała sobie gorzałki i pociągnęła długi łyk.

- A jeśli chodzi o bycie kobietą... Cóż, nie obchodzi mnie, za kogo mnie uważa mnie ktoś taki jak ty. Zresztą może to nawet lepiej? W końcu nie wszyscy są tak tolerancyjni jak ta Wampirzyca, do której wyłeś jak wilk do księżyca ani nie wszyscy sami się proszą o Kaganek Oświaty jak prężąca się koleżanka. Niektórzy już mieli do czynienia z takimi entuzjastycznymi nauczycielami. Wyobraź sobie życie bez łempiryzmu....
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Bielik »

Marid al'Shrahar

"Hmmm... Widać, że nasza drużyna bardzo się lubi.
-No nie ma co.
- mruknął po czym uśmiechnął się ironicznie do barda, który hardy w języku tak pewnie ze sztyletem przy gardle nie wyglądał...
Wykorzystał moment w, którym bard na chwilę zamilkł, aby wstać i momentalnie znaleźć się przy uchu cwela i ostentacyjnym szeptem szepnął: Jeśli nie masz nic przeciwko. To powiedz nam w końcu, gdzie jest ten twój "pewien tropiciel" bo jakoś po nim, ani widu ani słychu, a jak zapewne zauważyłeś, a może i nie nasi towarzysze, aż się palą do działania. No ale, cóż może was wcale nie obchodzi to czy zginiemy tu czy za parę dni. - mówił to z lekkim uśmieszkiem patrząc na wszystkich. Swój wzrok zatrzymał tylko na dwóch osobach. Grajku i kobiecie, która lubiła słowne potyczki-Mam nadzieję, że przemyślisz to co Ci powiedziałem...- tego już nikt nie mógł dosłyszeć. Nie dał czasu na odpowiedź, od razu ruszył swym wyćwiczonym bezszelestnym krokiem w stronę swojego miejsca. Chociaż jego twarz mogła by wskazywać na coś innego, w oczach szło dostrzec coś w rodzaju zastanowienia... "Przyszłość nie maluje się w najlepszych kolorach..."
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Alucard »

Zasady Orfeusza w dziele tym zebrane...

Zasada 14-Nie mówi sie brzydkim kobietom, że są brzydkie, szczególnie, gdy brzydkie nie są
Zasada 35-Nie wchodzi się w rozmowy, które skończyć sie mogą starciem niewerbalnym
Zasada 8- Nie podrywa sie kobiety x, kiedy kobieta y (lub y+) siedzi obok.


Właśnie złamał 3 zasady i pokutował. Chłód ostrza na szyi nie był niczym przyjemnym. Tym bardziej, że kobieta była niezrównoważona.
W karczmie powiało chłodem... a moze sam bard poczuł chłód...

-Przepraszam-Odpowiedzial już pewny siebie. Nie ze strachu, nie z przymusu. Czuł, że przegiął.
-Prosze o wybaczenie-I z powazna twarzą zamiótł podłoge kapelusikiem.

Z tą drużyną można by niejedna piesń ułozyć...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Keyhell »

Jak na słowa Marida drzwi uchyliły się bezszelestnie (!) i do środka, razem z dużą dawką chłodnego powietrza, wkroczył wysoki i postawny leśny elf, z łukiem i kołczanem na plecach.
W momencie kiedy podniósł głowę wszyscy ujrzeliście jego zielone oczy, jakby wciągające do środka.
Potrząsnął nią, w formie pozdrowienia, do centaura, zrzucając przy tym brązowe włosy z nosa i odsłaniając dużą bliznę, idącą od prawego, do lewego oka. Nie wyglądał na starego, ani też na młodego, jednak przy elfach nigdy nic nie wiadomo.
Jego łagodne rysy nadawały całej twarzy wygląd charyzmatycznego i spokojnego młodzieńca.
Mógłby być idealnym dyplomatą, jednak wybrał drogę łuku, lasu i miecza. Jego nozdrza rozdęły się dwukrotnie. Na czole pojawiła się zmarszczka, świadcząca, o przypuszczalnej na sytuację reakcji.
- A oto Arkamar Dinirris Von Goralth. Lub poprostu Arkamas Dinirris. Dla przyjaciół Arkam lub Dim. Znając go, szybko nie pozwoli wam na takie zwracanie się do niego. Haha! Tropiciel i łowca z gór Thilvas - prawie skacząc pod sufit zakrzyknął Irtin.
- Jak zawsze masz niewyparzoną gębę Irtinie. Spokojniej, dobrze? - zwrócił się do całego towarzystwa - zaprowadzę was kawał świata pod sam portal. Jeśli będę miał taką zachciankę, to wejdę tam z wami - centaur podszedł do niego - a to jest Darondobar. Mój bliski przyjaciel. Pomoże mi was odprowadzić - teraz skupił się na ochotnikach. Przez chwilę stał jak wryty po czym odwrócił się do weterana i krzyknął - co to ma kur** być?! Trzy ludzkie kobiety i bard! Tylko tych dwóch, o tam - wskazał na Łowcę z Rusji i Assasina - wykazują jakąś przydatność! Z taką chędożoną grupą, która ucieknie gdy zobaczy byle chochlika, gówno zrobimy. Prędzej wolałbym się nadziać na własną strzałę, niż gnać po niewiadomego chu*a przez cały pieprzony kontynent!
To był dla was zaiste żadki widok. Łowcy i tropiciele, z natury są spokojni, mili i opanowani.
Tym większe zdziwienie wywołały bluzgi i przekleństwa.
Jedynymi osobami, którym się to podobało, to chichoczące gobliny i barman.
- Czy wy coś w ogóle umiecie? Oczywiście poza piciem? - popatrzył znacząco na barda, który zdąrzył opróżnić już dwa kufle - no dobrze. Zrobię to. W końcu mam z tego jakąś kasę.
Po tych słowach poprosił barmana o piwo i rozsiadł się na krześle obok Irtina, zakładając nogi na stół. zdjął ćwiekowaną kurtkę i kaptur. Centaur z kolei wybrał się do niedalekiej stajni po kilka koni.
- Macie pół godziny na swoje sprawy. Dobrze je wykorzystajcie. Arkam nie lubi czekać.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Errer_Avares »

Juliana Burne

Śmieszny w swym stylu bycia krzykacz chwycił ją za cycki... Tego było za wiele, jednak rudowłosa kobieta nie chciała dać mu tego czego się spodziewać. "A z całą pewnością ten prostak spodziewa się policzka... O nie mój kochaniutki". Kiedy już ją puścił i usiadł przy innym stoliku, Juliana uważnie przysłuchiwała się kłótni kobietki z bliznami oraz chamowatego w swych wypowiedziach "ostatniego nosiciela" wiedzy- barda. Juliana ucieszyła się szczerze widząc ostrze na szyi mężczyzny, iż w jakiś irracjonalny sposób poczuła do tej małej sympatię: "Ma babka jaja, nie ma co!"

Kołysząc biodrami rudowłosa kobieta podeszła do stolika goblinów:
-Czego?!- warknął na nią chyba największy z goblinów.
-Dwadzieścia sztuk złota na tą małą diablicę- wysypała złoto z mieszka, po czym uśmiechając się ruszyła w stronę barda.

Podchodząc zachowywała się jak słodka idiotka, która ma ochotę na kolejną "dawkę wiedzy" ze strony barda: Kołysała biodrami, bawiła się rudymi, prostymi włosami sięgającymi do pasa oraz puszczała w jego stronę zalotne spojrzenia. Jednak kiedy była już naprawdę blisko, po raz wtóry tego dnia do szyi grajka przyległo ostrze sztyletu: Posłuchaj mnie kochaniutki. Lubię dotyk mężczyzn, ale dotykać mnie będą tylko wtedy, kiedy ja im na to pozwolę zrozumiano? Zdumienie na twarzy pewnego siebie mężczyzny wprowadziło ją w bardo dobry humor. "O tak kochaniutki, z taką miną ci dużo lepiej". Odchodząc od stolika barda, minęła kobietę z bliznami na twarzy: Masz gadane nie ma co brzydulo- odcięła się złośliwością, po czym postanowiła sie uśmiechąć- dokop temu dupkowi. Postawiłam na ciebie.

[Proszę potraktować tego posta jako coś co działo sie przed odpowiedzą MG. Niestety, ale jak zacząłem pisać to jeszcze tej odpowiedzi nie było :)]
Mój miecz to moja siła
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Samanta »

*Dobry wybór* Pomyślała widząc ze cycata kobieta nie odgryzła się w jej stronę. Po chwili jej wzrok wlepił się w kobietę z bliznami na twarzy i w adoratora. Cala sytuacja była dla niej jak przedstawienie. Z uśmiechem na twarzy pila kolejne łyki mocnego piwa. Jej wzrok powędrował na Elfa wchodzącego do tawerny.

-Przystojniak

Mruknęła sama do siebie słuchając o czym mówi. Po wysłuchaniu jego całej wypowiedzi poczuła się nieco urażona. Po chwili zastanowienia wyjęła swój sztylet i zamachnęła się mocno rzucając go w stronę stolika gdzie przed chwila usiadł łowca. Przeleciał tuz obok jego twarzy kończąc wbijając się w stół tuz obok kufla z piwem. Wszystkie twarze spojrzały w jej stronę a ta dmuchnęła odgarniając kosmyk włosów który opadł na jej twarz w czasie manewru. Wampirzyca wstała i ruszyła w stronę stolika. Gdy już się tam znalazła wyciągnęła wbity sztylet i przemówiła

-Ludzkie kobiety to są dwie a nie trzy.

Mówiąc to pokazała swoje białe, ostre jak brzytwa kły.

-jeśli potrzeba wam maga i kogoś kto umie posługiwać się tymi...

Mówiąc to w ręce zaczęła bawić się sztyletem.

-To chętnie się z wami zabiorę i tak nie mam tu nic do roboty... i wydaje mi się ze bym się przydała.

Jej wzrok wlepiony był w łowcę, który jeszcze nic nie mówił. Kończąc kobieta wzięła kolejny kufel piwa i ruszyła do stolika zakładając na niego swoje zgrabne, długie nogi.
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Keyhell »

Samanta

Łowca uśmiechnął się krzywo. Kiedy sztylet przelatywał koło niego nawet nie drgnął. Popatrzył na kły i rzekł:
-A więc tak się mają sprawy. Pojawiła się nitka nadzieji. Jedna taka nitka jest gówno warta, jeśli umiejętności reszty obecnych są słabsze od twoich. A same rzucanie sztyletami nie wystarczy w walce z hordą demonów i nieumarłych. Czasem walka jest najłatwiejszą drogą. Ale czasem dochodzi do sytuacji w której trzeba myśleć szybko, instynktownie. I być szybkim. Nadajesz się. Ale nie ciesz się z tego. Widziałem wielu lepszych złodziejaszków i assasinów, którzy ginęli pod falami macek i kłów. A także magów.
Mówiąc to zrobił rzecz żadko spotykaną u mężczyzn. W rozmowie z tobą, tylko raz rzucił okiem na twój biust. Ty, jak i twoi towarzysze, zastanawialiście się, jak ktoś taki może się nazywać tropicielem.
Ostatnio zmieniony piątek, 29 lutego 2008, 22:16 przez Keyhell, łącznie zmieniany 1 raz.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Perzyn »

Syknęła cicho, gdy do środka wszedł elf. Nie wiedziała, jakim cudem zdołał odstawić ten numer z drzwiami. Takie rzeczy zawsze ją drażniły, nawet u sojuszników. Za to jego pragmatyczne podejście jej się spodobało. Przypominało trochę jej własne, choć podejrzewała, że w dziedzinie cynizmu wciąż była krok przed ich przewodnikiem. Poczuła się, co prawda obruszona, gdy zwątpiono w jej przydatność, ale nie dała po sobie tego poznać.

Pokój był duży i przestronny a na dodatek urządzony całkiem luksusowo. W wielkim łożu leżała młoda dziewczyna z blizną na twarzy. Nieco dalej przy stole siedział czarnowłosy elf, majstrujący przy jakimś mechanizmie przypominającym zamek z drzwi.
- Zawsze pozawalaj innym by cię lekceważyli, w ten sposób, gdy wreszcie odkryją prawdę będzie już za późno by naprawić błąd.


Gnojek ją wykorzystał, ale jego lekcje zawsze były przydatne. Dlatego zamiast wykłócać się z Dimem, jak zaczęła go już w myślach nazywać, siedziała cicho. Zważyła w ręce zamówiony wcześniej antałek, po czym wylała z wiszącego przy pasie bukłaka wodę i napełniła go nieco bardziej rozgrzewającą zwartością.

- Wybaczcie chłopaki, ale potyczka została na razie odłożona. – Gobliny były wyraźnie zawiedzione tym, że nie poznają wyniku kłótni. - A ty się nie martw chłopcze, jeszcze będziesz miał okazję usłyszeć ode mnie kilka „miłych” słów/

Poprawiła swoją torbę i czekała na wymarsz. Nie ma sensu się wybijać. Choć omal nie zaśmiała się słysząc słowa karkogryza o sztyletach. Wampirzyca może być sobie szybsza i silniejsza, ale w kwestii umiejętności obsługi sztyletu raczej jej nie dorówna. Jednak ego nie jest warte zwracania na siebie powszechnej uwagi. I tak już dała przedstawienie przy okazji kłótni z Orfeuszem.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Alucard »

Siedział nieruchomo i spijał pianke z piwa.
Drużyna co krok go zaskakiwała.

Najpierw pani blizna... ostra babka
Potem cycata... która mimo pokazu z nozykiem była idiotką i tyle
No i ta z kłami... ta teraz podrywała tropiciela

Bard czuł, że na mało co nieco nie ma szans w tym gronie.

A Dim mu sie nie spodobał. Grajek nazwał go w myślach ZiBiDiBi. Brzmiało to równie pedalsko jak "Dim"

-Dobra panie leśnik. Nic nie poterafię, nie znam sie na walce, jestem kiepskim łowcą, wojem, tropicielem et cetera. Jak nie rpoblem, biore się z wami. Jak problem spadam do zamtuzu-Odpowiedział na wrzaski przygłupa.

W sumie i tak by za nimi poszedł. Szczególnie za tą z bliznami. Zafascynowała go... ostra przeciwniczka. Żeby jeszcze śpiewać umiała i jej twarzy nie szpeciły te blizny, można byłoby jakis duet załozyć... Satyry były jego specjalnością...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Samanta »

[sorry za offtopa ale napisał ze Samanta również posługuje się MAGIĄ . Sztylety to tylko dodatek ;)]
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Keyhell
Mat
Mat
Posty: 560
Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
Numer GG: 9916608
Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Keyhell »

Orfeusz

Tropiciel zerknął kątem oka na twoją trochę spóźnioną reakcję. Westchnął ciężko - może i przyda się ktoś, kto czasami zwiększy morale drużyny. Zdjął buty ze stołu i z poważną miną zaczął się w ciebie wpatrywać wiercąc ci dziury w oczodołach zimnym spojrzeniem.
- Dobrze. O ile nie będziesz stanowił ciężaru. Przyda się ktoś kto poniesie nasze serca do bitwy i wspierze pieśnią w chwili zwątpienia. Jeśli umiesz brzdąkać na lutni, powinieneś też dobrze otwierać zamki i rzucać sztyletami. Nie mylę się? Iść może każdy kto podniesie miecz. - teraz już mówił do wszystkich - jednak najpierw trzeba będzie was wszystkich wyposażyć! Niektóre demony i nieumarli, są wrażliwi tylko na srebro. Topornie wykonane, żelazne machaczki nie odegrają tu większej roli! - znowu się do ciebie odwrócił - ale pamietaj, że cię ostrzegałem. Więc nie płacz potem i nie uciekaj z podkulonym ogonem.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Errer_Avares »

Juliana Burne

Juliana nie wiedziała co z sobą począć. Siedziała sama przy stoliku, kiedy do środka wszedł tropiciel obrażając ich wszystkich, jednak dziewczyna widziała, iż mimo pozoru beznadziei drużyny, musi ona posiadać wiele zdolności... W końcu bez nich nikt nie zgłosiłby się do tak beznadziejnej misji prawda? Postanowiła nie odpowiadać na zniewagę i przysłuchiwała się Samacie oraz Orfeusza. W jakiś dziwny sposób poczuła więź z Samnatą oraz nie raz, ani też dwa złapała się na tym, iż spogląda na nogi wampirzycy... Ale od ślinienia się była jeszcze bardzo daleko. Usłyszała słowo "przystojniak" padające z zasłaniających kły warg. "O tak jesteśmy podobne- zaśmiała się w duchu postanowiwszy dosiąść się do kobiety.

Mimo wyraźnego zdziwienia i wręcz oburzenia na twarzy Samanty, rudowłosa kobieta usiadła twardo obok niej:
-Jeżeli uważasz, że twoje teksty porównujące mnie do prostytutki są szatańsko sarkastyczne, to strach się bać jakości tych gorszych- uśmiechnęła się naprawdę szczerze upinając włosy- Jestem Juliana. Przystojniaczek nie uważasz?
Mój miecz to moja siła
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Bielik »

Marid al'Shrahar

"Niewyżyta drużyna i na dodatek elf krzykacz, który chce byśmy go nazywali łowcą. Chyba tylko głuchy i ślepy by go nie zauważył jeśli w czasie akcji zachowuje się tak samo jak teraz."
-Pozory mylą
-pomyślał i uśmiechnął się krzywo do elfa, który w tym mówił coś o jego przydatności. Wspomniał też coś o srebrnych broniach...
-Niektóre są podatne tylko na srebro. Hmmm... Ciekawe co na to nasza wampirza koleżanka...
-"A nie pomyślałeś, że to tylko mit??"
-Wkrótce się przekonamy...
- rozmawiając sam ze sobą w myślach przyglądał się wampirzycy i dopiero po chwili zdał sobie z tego sprawę.
-To twoje pier***enie, kiedyś wyjdzie nam na złe- pomyślał po czym dodał na głos -Zatem mości elfie jak załatwisz na te srebrne bronie?? Bo widzisz zwykłe stalowe sprawowały się nad wyraz dobrze i nie pomyślałem, żeby się w taką broń zaopatrzyć.- po skończeniu swojej gadki rozsiadł się wygodniej, oczekiwując odpowiedzi...
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Postapokaliptyczne fantasy] Misja Ostatniej Nadziei

Post autor: Alucard »

-Zgadłeś człowieku-Bard uśmiechnął się półgębkiem. Z wyższością. Tropiciel juz wiedział, że z dyscypliną w tym wypadku nie będzie łatwo. Po prostu grajek nie da sobą kierować.

Wyciągnął sztylet zza pasa i pokręcił niem w dłoniach. Świadom był swego daru... czasami, sam nie wiedział kiedy, jego palce byly szybsze... kilkakrotnie szybsze niż u normalnego człowieka. A pozwalało to korygować w p-alcach ułożenie sztyletu nawet w czasie rzucania... Owocowało to oczywiście niesamowita celnością. ALe po co sie chwalić. Bard spojrzał hardo na resztę i zrobił minę idioty.
-Oczywiście każdy tutaj pokonałby mnie na sztylety, ale niestety niczym inem walczyć nie potrafię...-Ponownie staral się zrobić mine debila... tylko najbardziej spostrrzegawczy widzieli, jaka pewność siebie bije od niego. Orfeusz był dobrym aktorem...

-A co do zamków...-Taaa... palce ułatwiają tą robotę-... to sie tam otwierało cos kiedyś, nawet z jakims tam skutkiem-Ponowna mina przerażonego potęgą jego towarzyszy idioty który dopiero wczoraj zobaczył czym jest świat.

-Więc zabiore się z wami, a jak mi się znudzi, to sobie pójdę.-W końcu srebrny sztylecik można całkiem drogo spieniężyć...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany