[Bleach] Z życia Shinigami

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
t0m3ek
Mat
Mat
Posty: 550
Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
Kontakt:

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: t0m3ek »

Kaoru Kotone

"Cholera niedobrze, nawet bardzo niedobrze" Przyjrzał się jeszcze raz stworowi, co mogło wyglądać na słabsze od reszty ciała. Jaki cios mógł odwrócić uwagę Hollowa od Kiru? "Trzeba było celować w maskę." Czuł się winny za to, że nie pozbawili stwora życia przy pierwszym uderzeniu. Trzeba było jednak działać szybko. Kotone wyskoczył w górę, w stronę żądła. Miał nadzieję, że chociaż ono nie jest chronione aż tak bardzo. Wykonał cięcie w poprzek ogona.
Meniyaki tsukete shinugaii!
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Hose15 »

Kazamachi Kiru
"O nie. Ale twardą mą tą szyję. Co teraz zrobimy...?"
Kiru obmyślał plan w głowie. Usłyszał wzmożony krzyk Hollowa. Jakaś wyliczanka, czy co. Gdy spojrzał się na stwora, zorientował się, że szarżuje prosto na niego. Jak najszybciej odskoczył do tyłu.
- Czerwona łuno śmierci! Ukaż się na tej ziemi i oblecz ją całą swoją mocą. Pokaż swoją potegę i zakuj w swe okowy! Bakudou 31: Niro Ori!! - wykrzyczał młody Shinigami. Celował w Hollowa. Mimo tego iż był on duży, ten czar może powstrzymać go choć na chwilę. Z drugiej strony, wytworzenie tak dużej łuny nie powinno sprawić bardzo dużo problemów. Kazamachi miał dobre oceny z Kidou w Akademii.
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Delf »

Keshi Ren

- Ryoukai - odparł krótko do komunikatora Ren, potwierdzając przyjęcie rozkazu. Zamierzał, oczywiście, wykonać go co do joty. Zastanawiał się jak postąpią inni. Będzie mógł dzięki temu ocenić, czy można na nich polegać. Miyamoto wyglądał na takiego, który rzuci się w wir walki bez zastanowienia i da się niezwykle głupio zabić. Kinkou był chyba nieco bardziej opanowany, ale... Ren wzruszył tylko ramionami i ustawił się na pozycji z której mógł dobrze obserwować okolicę i, w zależności od rozkazów, szybko przejść do ataku lub wycofać się.

Przyglądając się roztaczającej się przed nim scenie Ren zaczął niemal odruchowo analizować sytuację. "Kataiishi nie miał wcześniej tego Hollow na radarze, a Miyamoto twierdził, że reiatsu, za którym podążali, miało inną naturę. A więc źródłem musiała być ta dziewczyna." Zgadzało się to z zeznaniami, które uzyskał wcześniej Kinkou. Przypomniał sobie znalezione wcześniej pióro. Ten Hollow nie mógł go zgubić, a dziewczyna... Cóż, jeśli posiadała tak wielkie zapasy reiatsu, to kto wie, do czego była zdolna. Ren doszedł do wniosku, że jest ona teraz większym zagrożeniem niż potwór. Dopóki żyje, Hollow będzie celował w większe reiatsu. A ich na pewno się nie umywało. Czekając na rozwój wydarzeń nie spuszczał oka z dziewczyny.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Meee »

Tsuriai Kinkou

Ludzie uciekający w popłochu sugerowali, że zmierzali w dobrą stronę. Nie minęło wiele czasu zanim zobaczyli ogromnego Hollowa o kształcie zbliżonym do lwa. "Jeśli tamten był nowicjuszem, ten musi być elitą wśród ziemskich Hollowów." Kinkou słyszał o potężnych Hollowach zwanych Menos Grande, ale te raczej rzadko zjawiały się na ziemi. Ten przed nimi natomiast jak najbardziej tu był. Z komunikatora dobiegł głos porucznika. Chyba pierwszy raz brzmiał rozsądnie. Kinkou już miał się wycofać, gdy potwór ryknął potężnie w stronę alejki, do której się dobijał. Młodego Shinigami zamurowało. W alejce stała dziewczyna, wyglądało na to, że to ona jest celem Hollowa. Nogi przywarły mu do ziemi, gdy próbował zdecydować między słuchaniem rozkazu, a ratowaniem człowieka. Wyglądało na to, że rozmiar potwora utrudnia mu dostanie się do alejki, więc po chwili wahania Kinkou odpuścił i dołączył do Rena na jego pozycji. Przez zęby szepnął pod adresem porucznika -Lepiej się pospiesz...

Kiedy nieco ochłoną, jego myśli zaczynały powoli nadrabiać z opisem sytuacji. "Przecież Hollowy polują na energię duchową, a ta dziewczyna jeszcze żyje, tym bardziej pustak tych rozmiarów nie powinien uganiać się za ludźmi." W tym momencie myśli zderzyły się z biegiem wydarzeń. "No przecież! Dziewczyna, tak jak mówili ci dranie. Do tego poluje na nią Hollow, to musi być ona! Ale dlaczego nie walczy? Nie widzę żadnych piór metalowych czy nie, coś tu jest nie tak..."
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Kawairashii »

Taoru Imari

Widząc jak przedziwny fioletowy lew odzierał ściany swymi szponami, starając się ją dopaść. Taoru potknęła się lądując na miejscu, w którym plecy tracą swoją godną nazwę, przez następny metr odpychała się stopami, człapiąc niezgrabnie, podciągała się lekko łokciami. Łzy ciekły jej z oczu strumieniami, gdy ten ryknął buchając w nią nieświeżym oddechem i ludzkimi zrozumiałym językiem, ta jąkając się pisnęła imię pomniejszego bóstwa (pewnie regionalnego), prosząc je o łaskę bądź, co bądź ludzie najczęściej wzywają takowe w sytuacjach ekstremalnych, odruch wyuczony.
-... błagam nie!!!
Wiatr porywał jej loki w powietrze, bluzka również falowała, wraz z zaczepionymi o nią słuchawkami, lewe ramiączko było zsunięte. Tusz do rzęs spływał jej po licach, gdy ujrzała drzwi po swej lewej, następne kroki były dość posuwiste i wzburzające tumany kurzu, przed oczyma robiło się mgliście.

Serce waliło jej jak nigdy wcześniej (a przynajmniej tak jej się wydawało), krótkie i częste wdechy oraz rozszerzone źrenice, gęsia skórka i najeżony kark, gdyby nie nagły przypływ adrenaliny z pewnością dopadłby ją swoją łapą z sekundę temu.
*Nie poddawaj się! Nie teraz! Nie tu! Nie tak! Pędź! Pędź! Pędź!*

Jeśli w pomieszczeniu nie ma innej drogi ucieczki, ta stara się zamknąć drzwi i siąść w najciemniejszym kącie w pokoju, tuląc do siebie kolana.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 31 grudnia 2007, 00:58 przez Kawairashii, łącznie zmieniany 1 raz.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Arxel »

Masamune Miyamoto

Chłopak czuł jakąś energię. Coś jakby ślad tej nieznanej siły, którą poczuł wcześniej. Pewnie mógłby ją znaleźć gdyby nie Hollow. - Nie podchodzić tam nieważne co by się działo Usłyszał rozkaz porucznika. * No świetnie. Czyli jakby co to mamy patrzeć jak potwór rozrywa dziewczynę na strzępy. Chociaż lepiej ona niż my. A jeśli to ona jest nosicielką tej potężnej energii? Hmm... wtedy będzie wesoło* Pomyślał i odwrócił się do zespołu - No cóż to nie będzie dla mnie typowe ale... czekamy aż przyleci Kataishii. Nie chcę umierać, a śmierć w starciu z tym czymś jest dla nas prawie pewna, za kogoś kogo nie znam. Choć w sumie nie chciałbym patrzeć jak ktoś bezbronny ginie. Dodatkowo to ta dziewczyna może być źródłem tej potężnej energii. Nie wiem co się stanie jeśli zginie, ale podejrzewam, że to może nie być miłe. Więc jeśli czujecie się na siłach możemy spróbować go ODCIĄGNĄĆ od tej dziewczyny jeśli nie będzie miała szans na przeżycie do czasu przybycia naszego przełożonego. I teraz mam do was pytanie jako, że sytuacja jest mocno nietypowa. Pomoglibyście mi zając czymś tego Hollowa jeśli dziewczyna miałaby zginąć? Powiedział do zespołu i czekał na odpowiedź.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Delf »

Keshi Ren

Usłyszawszy słowa Miyamoto, Ren zastanawiał się przez chwilę, czy to nie jest ten cały "żart". Kompletny brak poczucia humoru był kłopotliwy, bo niekiedy ciężko było stwierdzić czy ktoś mówi poważnie. Nie zdradzając w żaden sposób swoich wątpliwości, kątem oka spojrzał na Kinkou. Brak wybuchu śmiechu, lub chociaż delikatnego uniesienia kącików ust sugerował, że ich kolega jest jak najbardziej poważny. Pozostawało teraz już tylko pytanie: czy jest szalony, czy tylko bardzo głupi? Ren zdecydował, że jednak to drugie, ostatecznie shinigami nie zaszarżował wgłąb alejki. Sam Keshi oczywiście zdawał sobie sprawę, jak durna jest ta propozycja. Pomijając już nawet fakt, że Kataiishi jednoznacznie zakazał "zgrywania bohaterów" i próba odwrócenia uwagi Hollow byłaby złamaniem rozkazu, nie mieli najmniejszych szans na "odciągnięcie" potwora. Głodny Hollow będzie podążał za najsilniejszym reiatsu ignorując wszystko inne, poza bezpośrednimi atakami mogącymi mu zagrozić. Ren, cały czas koncentrując się na obserwacji dziewczyny, przecząco pokręcił głową.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Meee »

Tsuriai Kinkou

Kinkou czuł się rozdarty w tej sytuacji. Z jednej strony Ren, który uważał interwencję za zły pomysł (a przynajmniej tak się Kinkou zdawało) miał dużo racji. Chociaż jak się zastanowić, on nigdy nie okazywał entuzjazmu na myśl o interwencji. Czy o czymkolwiek innym. Z drugiej strony sam chciałby w jakiś sposób pomóc dziewczynie, gdyby tylko wiedział jak. Hollow o takiej sile pewnie nawet nie zauważy, że próbują go pociąć. Hadou? Mogłoby coś dać. Oczywiście pod warunkiem, że potwór ma łaskotki. Nagle problem rozwiązał się sam, gdyż dziewczyna zniknęła w drzwiach jednego z budynków.
-Patrz, uciekła! -Powiedział do Miyamoto odwróconego w tej chwili do nich, wskazując na alejkę. -Prawdopodobnie długo nie potrwa zanim Hollow przebije się przez ścianę, ale jedyne co w tej chwili możemy, to mieć nadzieję, że wystarczająco długo do przybycia porucznika. -Mówił do kolegi w, miał nadzieję, uspokajającym tonie. -Zastanów się, nie jesteśmy nawet w stanie go odciągnąć. Może, przy dużej dozie szczęścia we trzech moglibyśmy dać jej kilka sekund, ale czy warto poświęcać trzy dusze dla jednej?
Według Kinkou nie było warto. Byłby w stanie poświęcić własne życie, gdyby wiedział, że to uratuje innego człowieka. Trzy życia, za niewielką szansę uratowania jednego po prostu się nie kalkulowały.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Arxel »

Masamune Miyamoto

- Heh. Myślałem, że któryś z was będzie chciał ją ratować. Bo mi się nie chce za nią umierać. Nie warto za nią umierać. A dokładnie nie warto by umarły za nią trzy dusze. Więc czekamy aż przybędzie porucznik Powiedział do kolegów głosem mniej wesołym niż zwykle zaczął się bawić medalikiem zawieszonym na szyi.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Hiro »

Grupa A

Tylko Ren kompletnie nie przejmował się tym, że przed nimi wielki Hollow może za chwilę stratować dziewczynę. Jakkolwiek postanowione było, że nie robią nic głupiego - Kinkou i Miyamoto czuli niepokój kiedy ogromna bestia miażdżyła kolejne budynki. Chwila czekania trochę się wydłużyła...
Ale porucznik jak powiedział, tak przybył na miejsce. Skoczył na grzbiet potwora wbijając mu katanę po sam jelec. Hollow pisnął i wierzgnął, ale porucznika już tam nie było. Hollow wycofał się z alejki i spojrzał na natręta.
-Jesteś okropnie natrętny. Skoro tak bardzo chcesz to Ciebie zjem pierwszego!
Kataiishi uśmiechnął się tylko z cygarem w zębach i stwierdził
-Musiałbyś być o sto lat starszy dzieciaku.
Hollow wcale się tym nie przejął, tylko skoczył na porucznika. Tamten usunął się z drogi i ciął po nogach. Gdy Hollow odwrócił się zobaczył go tylko jak trzyma miecz w rękach i woła
-Bukkowasu Sekkaitsuno!
W rękach porucznika pojawił się duży, dwuręczny młot. Miał gruby trzonek i zakończony był dużym kamiennym obuchem. Sprawiał wrażenie trochę prymitywnego, ale czuć było od niego jakąś naturalną, brutalną siłę. Kataiishi zamachnął się nim i zanim Hollow zdążył coś zrobić, jego maska została zniszczona. Zobaczyliście jak spod kawałków białej maski pojawia się ludzka twarz jakiegoś mężczyzny. Wykrzywiona w bólu, rozpaczliwie próbowała uwolnić się do reszty. Kataiishi złapał młot i zamachnął się drugi raz. Huk, ogromne uderzenie reiatsu, które przesłoniło wam oczy i z Hollowa nie zostało już nic.

Staliście tak w tej dosyć zniszczonej okolicy. Porucznik podszedł do was, już ze zwykłym Zanpakutou. Oddychał trochę ciężej, najwyraźniej ta walka trochę go mimo wszystko wyczerpała.
-Dobra robota. Myślałem, że któryś z was spróbuje tam polecieć mimo wszystko. Ale okazało się, że jeszcze będą z was ludzie. Przyznam sie, że mnie zaskoczyliście. Obawiam się, że trzeba wprowadzić parę zmian. Jeśli coś chcecie tutaj jeszcze zrobić to szybko i spotykamy się w tamtym magazynie. Tam powiem wam co dalej. I uważajcie.
Zanim zdążyliście coś powiedzieć, on już pobiegł w stronę magazynu. Spojrzeliście w stronę tamtej dziewczyny. Stała tam, zerkała zza drzwi. Wyglądała całkiem ładnie, mimo, że była roztrzęsiona, rozpłakana i brudna od pyłu. Jednak, o dziwo, już nie czuło się tamtego dziwnego reiatsu jak wtedy w tamtej alejce. Coś tu było nie tak...

Taoru Imari

Wbiegłaś do pokoju. Złapałaś za następne drzwi, ale były zamknięte. Zrozpaczona skuliłaś się w kącie. Z zewnątrz cały czas słychać było monstrum. Było coraz bliżej. Serce zaczęło bić Ci szybciej. Czułaś się coraz słabiej...
Ale za chwilę to ustało. Z zewnątrz usłyszałaś.
-Jesteś okropnie natrętny. Skoro tak bardzo chcesz to Ciebie zjem pierwszego!
-Musiałbyś być o sto lat starszy dzieciaku.
Delikatnie wyjrzałaś zza drzwi. Potwora nie było już w tej alejce. Przy ulicy stał jakiś facet. Ogromny, łysa głowa z cygarem w zębach. Wyglądał jak Ci walczący wrestlerzy. Na sobie miał dziwną czarną szatę, a w rękach trzymał miecz. Samurajski miecz! I żeby było ciekawiej, on z tym czymś walczył. W jednym momencie krzyknął
-Bukkowasu Sekkaitsuno!
Mimo, że to było daleko poczułaś dziwne uderzenie. Jakby mocny wicher wiał prosto w Ciebie. To samo stało sie gdy tamten facet walczył, teraz już z jakimś młotem, z ogromnym potworem. Potwora nie widziałaś, ale najwyraźniej on go pokonał bo odwrócił się plecami. Podszedł do kogoś. Teraz zauważyłaś, że przed nim stało trzech ludzi niemal identycznie ubranych jak on. Też mieli miecze! Jeden miał brązowe włosy, tak dziwnie ustawione, wyglądał jakby był z nich najmłodszy. Drugi miał blond włosy, krótsze, ale za to był wyższy i ogólnie większy. Trzeci zaś Wysoki i szczupły z czarnymi włosami długimi aż do pleców, przesłaniające część twarzy. Tamten wielki po chwili zniknął, zostali tylko oni. "Cholera, może pójść i podziękować?"

Grupa B

Kotone ciął po żądle. Tym razem Hollow pisnął jak oparzony. Chciał się odwrócić, ale wtedy został złapany w Kidou Kiru. Dobrze rzucone zaklęcie zablokowało potwora. Nie mógł się ruszyć. Niestety długa szyja, okazała się nadzwyczaj silna i wyłamała sufit. Potwór wystawił głowę i ostatnim krzykiem desperacji pomknął nią na waszego towarzysza. Otworzył ogromną paszczę.
Obrazek
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Kawairashii »

Taoru Imari

-Jesteś okropnie natrętny. Skoro tak bardzo chcesz to Ciebie zjem pierwszego!
-Musiałbyś być o sto lat starszy dzieciaku.
Odczekała chwilkę, po czym trzeźwo umysłem postanowiła wyjść na zewnątrz, czy zagrożenie minęło? Miała wiele pytań, na których nie mogła znaleźć odpowiedzi.
Ujrzała mężczyznę, co niczym europejski rycerz wybronił ją z opresji, chociaż nie mogła być pewna, a pro po pobudek, którymi się kierował.
Krótki postój przy obdartej krawędzi budynku, zaduma, ślady były jeszcze świeże. Nigdy w życiu nie widziała lwa, ale z pewnością te w National Geographic nie były fioletowe, oraz nie potrafiły mówić, nie wspominając o wielkości. Jeszcze raz zerknęła na ślady, wyraźne szramy i wgniecenia, nadgryzła lekko wargę zakryła usta dłonią, po prostu w to nie wierzyła.
*Będziesz moja! MOJA!*
Chociaż mogło jej się wydawać, najwyraźniej była w szoku, ale sama sobie jeszcze z tego nie zdawała sprawy… ale jak! Przecież przed chwilą znów go słyszałam.

Może dowie się czegoś od tych trzech… um znaczy dwóch.
*chociaż wątpię*
Odruchowo zerknęła pod siebie, czując zażenowanie. Zanim do nich podeszła otrzepała spodnie z kurzu i przetarła oczy z łez. Z zaczerwienionym noskiem wskazującym na poprzedzającą ją rozpacz, małymi kroczkami podeszła do wyższego mężczyzny, najwyraźniej lidera (przynajmniej tak jej się wydawało, wyglądał na opanowanego człowieka).
-Ja… chciałabym podziękować… -wdech- znaczy dziękuje za… no. I przepraszam… a… -wydech, następny wdech, wdać ciężko było jej mówić- to ja już pójdę…
Widać było, że chciała się dowiedzieć paru rzeczy, ale nie miała serca spytać. Według niej samej, w tej alejce mogła dokonać żywota, a oni przyszli tu jak z nieba.
Oczyma krążyła po ziemi, co jakiś czas nawiązując z nim kontakt wzrokowy, z nim i z pozostałymi/pozostałym (nie do końca zrozumiałam ilu ich jest), byli tak realni i tak bardzo chciałaby takimi pozostali, w końcu zawdzięcza im życie, nieważne czy oni właśnie je chcieli ratować.
Ocierając ramiona odwróciła się po paru krokach zamierzała przysiąść na krawężniku.
Serce zmieniało swą amplitudę uderzeń z każdym krokiem, raz to bijąc szybko raz wolno, przed oczyma raz to mgliście raz przejrzyście.
Dawno tak się nie wystraszyła. Nie wiedziała czy puścić pawia czy nie wrócić do swych poszukiwań.

Lewe ramiączko nadal zwisało jej z boku, nagle zrobiło się tak cicho. W słuchawkach słychać było „All the lonely people” by the Beatles. Głupio było jej się ponownie rozpłakać na ich oczach, serce bolało ją jakby ktoś wbił w nie sztylet, nienawidziła tego uczucia.
Tak jakby nagle skumulowały się w niej złe uczucia; Śmiejącej się z niej Myumi, i … oraz ten dziwny potwór. Czy to nie druga alejka, do której zawędrowała dziś?
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Delf »

Keshi Ren

Ren został przez chwilę przy wylocie alejki. Przypuszczał, że jago towarzysze będą chcieli sprawdzić, co z dziewczynką, więc nie było sensu odłączania się od grupy. Lepiej było zostać i dopilnować, by nie zabrało im to zbyt wiele czasu. Nie zdziwiło go specjalnie, gdy dziewczyna ruszyła w ich stronę. Owszem, zwykli ludzie nie powinni byli widzieć shinigami, ale ona z pewnością nie była zwykła. Wprawdzie nie odczuwali już tego dziwnego, potężnego reiatsu, ale Ren był przekonany, że dziewczynka jest z nim jakoś związana. Nie był to na szczęście jego problem, ale nie powstrzymywało go to przed obserwowaniem i wyciąganiem wniosków. W Akademii nauczano, że należy być nieustannie czujnym i myśleć logicznie, więc Ren był nieustannie czujny i myślał logicznie, z precyzją dobrze nakręconego zegarka.

Kiedy dziewczyna zwróciła się do niego, Ren po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się niepewnie. Nie był przygotowany do działania w takich sytuacjach. Wiedział, że odpowiedzialność spadła na niego i bardzo mu się to nie podobało. Prawą dłonią bezwiednie sięgnął do miejsca na piersi, gdzie pod szatą wisiał woreczek z jego amuletem. Wiedział, że moneta mu teraz nie pomoże, ale zaciśnięcie pięści na woreczku dodało mu pewności siebie. Wyciągnął prawą rękę przed siebie i położył ją na głowie dziewczyny, mierzwiąc jej włosy. Delikatność jego dłoni kontrastowała mocno z zaciętym obliczem, nieruchomym jak u marmurowego posągu. Nie wiedział dlaczego to zrobił. Gest zdawał się po prostu... odpowiedni. Musiał przydryfować wraz ze strzępkiem wspomnień z dzieciństwa. Ren opuścił powoli rękę, po czym nie odzywając się ani słowem obrócił się na pięcie i udał za porucznikiem.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Meee »

Tsuriai Kinkou

Zaczynał się poważnie niecierpliwić, gdy wreszcie pojawił się porucznik. Od razu przystąpił do walki i zakończył ją w mgnieniu oka używając swojego Shi-kai. Podczas gdy oni stali w przekonaniu, że nie są w stanie drasnąć Hollowa on wykończył go jak gdyby nigdy nic. Fakt, że wyglądał na nieco zmęczonego, ale szybkość i łatwość z jaką pokonał potwora była niesamowita. Przez chwilę Kinkou zastanawiał się, czy i on osiągnie kiedyś taki poziom. Tu spojrzał na swój miecz, na razie nie znał nawet jego imienia.

Wtem z alejki wyłoniła się dziewczyna i podeszła do Rena. Jednocześnie był nieco zaskoczony, że ich widzi, ale z drugiej strony biorąc pod uwagę, że reiatsu prawdopodobnie należało do niej, można się było tego spodziewać. Ren okazał się nie najlepszą osobą do konwersacji, więc Kinkou stanął obok niego i uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny.
-Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? -Starał się nie spłoszyć dziewczyny - sporo dzisiaj przeszła i było to po niej widać. Liczył, że Miyamoto nie przesadzi, gdyż nie wyglądała jakby była w stanie znieść jego gadaninę. Jeśli otrzymał odpowiedź zapytał jeszcze -Jak Ci na imię? Jeśli chodzi o tego stwora, to my właściwie nic nie zrobiliśmy, dzięki należą się naszemu przełożonemu, który niestety już zniknął. -Był wyraźnie nieco zakłopotany ostatnim zdaniem. Nie podobała mu się idea zgarniania laurów za robotę kogoś innego.
Widząc, że Ren skierował się w stronę magazynu przeprosił ją i szepnął do kolegi z grupy -Powiadom porucznika, że mamy świadka, który widział nas i Hollowa. Będzie wiedział co z tym zrobić. - "Mam nadzieję." Następnie wrócił do rozmowy.
Wolałby uniknąć drastycznych środków. Zwłaszcza czyszczenie pamięci nie podobało mu się ani trochę, ale ochrona wiedzy o Shinigami była częścią ich pracy. W głębi ducha miał nadzieję, że dziewczyna okaże się wystarczająco rozsądna i po prostu nikomu nie powie tego co nie trzeba. Pozostawała jeszcze kwestia tego, czy ktoś jej uwierzy.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Kawairashii »

Taoru Imari

Przycupnięcie na krawężniku odeszło na dalszy plan.
-Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku?
Spytał któryś z mężczyzn, nie była pewna, który.
-y… n-nie, -wdech- tak myślę… że chyba nie.
-Jak Ci na imię? Jeśli chodzi o tego stwora, to my właściwie nic nie zrobiliśmy, dzięki należą się naszemu przełożonemu, który niestety już zniknął
Spuściła wzrok niczym zbity z tropu pis, na pierwszy ogień miały pójść podziękowania jednak;
-um… -jednak zacznie od przedstawienia się- T-Taoru, znaczy Taoru… -wydech, kolejny wdech- czy możecie mu podziękować… ode mnie, znaczy przeka… przekazać mu m-moje podzięk… yhm… jestem wdzięczna…
Zaryzykowała grymasem przypominającym uśmiech.
Tuliła do siebie ramiona.

Mimo że nie groziło jej już żadne niebezpieczeństwo, trudno było jej wyrazić swoje myśli, ciągle odgrywała tę samą scenę skoku w alejkę.
*stwór? czyli… że to nie było zwierze?*
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Arxel »

Masamune Miyamoto

Przez całą akcję porucznika młody shinigami-mag stał i patrzył się oniemiały. * O kurcze. Nie wiedziałem, ze tak dobry jest* Pomyślał i podszedł do reszty drużyny po czym popatrzył się na dziewczynę. * O żesz ty! Ona nas widzi. Choć słyszałem o takich wypadkach to i tak jest to dziwne.* Zamyślił się na chwile * Tylko żeby nie powiedzieć nic głupiego* i w końcu odezwał. - Nie martw się. Wszystko już będzie w porządku. A co do podziękowań przekażemy. Powiedział uśmiechając się prze co wyglądał już całkiem jak dziecko * Dobrze, że pewnie nie będzie o tym pamiętać. Takie wspomnienia są straszne. Pamiętam jak ja się czułem tuż po nich.* Pomyślał i otworzył medalik po czym zaczął patrzeć na zdjęcie dziewczyny. * Teraz pewnie jest już dużo starsza. Albo i nawet nie żyje.* Westchnął po czym znowu założył go na szyję.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: Hose15 »

Kazamachi Kiru
Gdy udało rzucić mu się zaklęcie unieruchamiające potwora, na jego twarz zstąpił szeroki uśmiech.
"Hell Yeah! Udało mi się! Udało mi się zablokować go moim Bakudou! Ale zaraz...Co się tam dzieje?!"
Wzrok młodego Shinigami skierowany był na sufit czerwonej klatki. Zaczęła coraz bardziej się uwypuklać. Nie podobało mu się to. Widział jak szyja Hollowa wypycha górną część "więzienia". Gdy ta ruchliwa część jego ciała wyszła na powietrze i zbliżała się w jego kierunku, strach unieruchomił go na chwilę.
"Co ja teraz zrobię. Chwila. Myśl logicznie...Co zrobiłby w tej sytuacji każdy Shinigami? No tak. Zaatakuję go moim Hadou."
- Hadou 31: Shakkahou! - wykrzyczał i posłał czerwoną kulę wprost w paszczę potwora.
Czerwona Orientalna Prawica
t0m3ek
Mat
Mat
Posty: 550
Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
Kontakt:

Re: [Bleach] Z życia Shinigami

Post autor: t0m3ek »

Kaoru Kotone

"Świetnie Kiru, to go zatrzyma." Pomyślał Kaoru widząc jak bestia zostaje zamknięta mocą czaru. Gdy wylądował na ziemi schował swojego Zanpaktou i odetchnął. Zobaczywszy jak sufit klatki się łamie, a głowa Hollowa mknie w stronę ich towarzysza, zamarł na chwilę. Po odzyskaniu władzy nad ciałem zaczął biec w stronę młodego Shinigami by odepchnąć go w bok.
- Cholera jasna, spieprzaj stamtąd! - Krzyknął do niego. "Żeby trafił w ten paskudny pysk"
Meniyaki tsukete shinugaii!
Zablokowany