[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

[Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Dobrze, zanim przejdziemy do sesji, kilka formalności:

1. Imiona i nazwiska proszę pisać na modłę japońską, czyli od nazwiska zaczynając. Rozumiem argumenty zwolenników obu konwencji, ale muszę wybrać jedną, żeby zapobiec bałaganowi.

2. Nazwy technik - po długich rozważaniach zdecydowałem co następuje: stosujemy nomenklaturę japońską. Jak ktoś ma problemy, pisze w komentarzach (jeśli to tajne - do mnie na PW).

3. W dialogach stosujemy w miarę możliwości japońskie przyrostki (-kun, -chan, -san, -sensei, -sama, etc.). W razie wątpliwości jak się do kogo zwracać, proszę pytać mnie na PW.

4. Narracja trzecioosobowa, w czasie przeszłym. Proszę nie zaczynać każdego postu imieniem postaci.
Dialogi piszemy od nowych linii i od pauz, myśli dodatkowo pochylone.
Wszystkie ewentualne komentarze proszę kierować na PW lub do stosownego tematu. Po to on jest, żeby tego nie zaśmiecać.
Nie używamy kolorków, smiley'ów i innych cudów na kiju.

5. Wszystko, o czym gracz zapomni napisać, będzie interpretowane według własnego widzimisię MG. Proszę nie edytować postów, za wyjątkiem poprawek ortograficzno-gramatyczno-interpunkcyjnych.

###

Słońce powoli wznosiło się nad horyzont, budząc przyrodę do życia. Ludzie w wioskach i miasteczkach Kraju Ognia zaczęli stopniowo wylegać na ulice, co było równie widocznym znakiem zamiany nocy w dzień jak rozświetlające okolicę promienie. Jedynym wyjątkiem była Ukryta Osada Konoha. Na jej uliczkach od kilkunastu dni panował nieustanny ruch, bez względu na godzinę i porę dnia. Po zakończeniu jednodniowej żałoby, Trzeci Hokage natychmiast wyrwał wszystkich z otępienia, zawalając ich pracą. Shinobi nieustannie wracali z misji, tylko po to, by zaraz wyruszać na następne. Robotnicy dniami i nocami pracowali na budowach i przy remontach, przywracając osadzie dawną świetność. Reszta mieszkańców chcąc-niechcąc musiała dać się wciągnąć w ten szalony tryb życia, wobec czego nikt już wstając i kładąc się spać nie kierował się takimi drobiazgami jak położenie słońca na niebie. Nikt - z wyjątkiem uczniów Akademii. Zajęcia odbywały się regularnie, a dyscyplina była przestrzegana niezwykle wręcz rygorystycznie. Żaden z uczniów nie narzekał - nawet najmłodsi wiedzieli, że wioska jest teraz słaba, że to nie czas na wygłupy, lecz na naukę - by spełnić swoje marzenie i dopomóc w obronie Ognia.
Tego dnia jednak nie wszyscy uczniowie stawili się w salach akademii. Tego dnia mieli to zrobić tylko wezwani uczniowie. Ci, którzy zdali wszystkie egzaminy i otrzymali swoje opaski. Wreszcie zbliżała się długo oczekiwana chwila - mieli zostać podzieleni na zespoły, przydzieleni do opiekunów i - jeśli spełnią ich oczekiwania - stać się pełnoprawnymi shinobi.
Sensei monotonnym głosem wyczytywał numery grup, ich składy, oraz nowych opiekunów. Grupy były nieco większe niż zwykle - trzyosobowe składy były nieliczne, przeważały czwórki. Powód był prosty - w osadzie brakowało Jouninów, którzy mogliby zająć się trenowaniem młodzieży. Ostatnie walki miały dawać o sobie znać jeszcze przez długi czas.
- ...i grupa jedenasta: Mizutori Kojiro, Kairra Atasuke, Kamihoshi Eriko i Togashi Kyouko - Junshi-sensei...
Wyczytawszy nazwisko, sensei zawiesił głos, rzucając sali przeciągłe spojrzenie. Zamiast podać numer sali, w której odbędzie się zbiórka, sięgnął po leżącą na biurku notatkę, zmarszczył brwi, po czym zaczął z niej czytać.
- Punkt zbiórki grupy jedenastej zostaje przeniesiony na skwer w Parku Drugiego Hokage. Godzina zbiórki zostaje przesunięta na południe. Podpisano: Junshi Chimidoro. A teraz przejdziemy do grupy dwunastej...
Kadra nowo powołanej grupy jedenastej była głęboko skonsternowana. Dlaczego zbiórka została przeniesiona? Czyżby sensei jeszcze nie wrócił z misji? Nim zdążyli to dobrze przemyśleć, ostatnia grupa została wyczytana, po czym młodzi geninowie zaczęli rozchodzić się w niewielkich grupkach, każda udając się do swojej sali...
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Młody chłopak zmarszczył brwi. Grupa mu odpowiadała. Dwóch 12-latków i jedna czternastoletnia dziewczyna. Mimo, że był starszy od części pozostyałych postanowił, że nie będzie sie wygłupiał i da sobie spokój z jakimkolwiek wywyższaniem sie. I tak pewnie każde z nich powaliłoby go na łopatki w walce wręcz. Zna ich z akademii i wiedział mniej więcej, co potrafią. Wyciągnął rekę do każdego z nich i powiedział.
-Fajnie, że będziemy razem trenować. Cieszę się, że to akurat na was padło- uśmiechnał sie przyjaźnie. Gdy skończył przekręcił lekko głowe, zatrzeszczał palcami, koścmi karku i spojrzał na odczytującego listę.
-Mhm... Co jest? Czemu nasz sensei się spóźnia? Ma to zwiazek z jakaś misją?
"Ciekawe. Jakoś nauczyciele innych grup zdążyli. Wniosek jest jeden. Albo nasz sensei dostał bardzo trudna misje, albo niezła z niego pokraka i dostał łomot. Zobaczymy. "
Nie czekajac na odpowiedź zaproponował.
-No to jak? Może udajmy sie na ten plac i tam poczekamy. I tak nie mamy niczego innego do roboty... heh-zaśmiał się- To znaczy ja nie mam. Jeżeli macie ochotę to chodźcie ze mną.- lekko zmieszany przeczesał długie włosy palcami. Tak. Był przyjaźnie nastawiony do tej grmady. W końcu będzie z nimi teraz spędzać więcej czasu niż z rodziną. Az się palił na mysl o doskonaleniu walki w grupie i trenowaniu technik. Jeżeli się jeszcze lepiej poznają to będzie sukces. Akademia nie dawała wielkiego pola do nawiązania bliższych kontaktów. Atasuke ucieszyła jeszcze jedna rzecz. Miał w grupie 2 kobiety. Nigdy nie był typem flirciarza, ale kiedy świat daje grzechem nie brać. Tym bardziej, że zawsze podobała mu sie jego rówieśniczka Togashi-chan. Ładna, sympatyczna. Właściwie trochę podobna do niego- zawsze wesoła i skora do pomocy.
Uśmiechnął sie do niej.
"Atasuke Kairra przystępuje do ataku."
-No to jak. Spadamy?
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro przyjrzał się uważnie każdemu z członków swojej grupy. Znał ich bardzo dobrze. Albo nie znał wcale, to zależy od punktu widzenia. W każdym razie o każdym z nich wiedział tyle ile tylko można się dowiedzieć.

Taka na przykład Kyouko. Nikt dokładnie nie wiedział, czemu poszła do akademii dwa lata później niż większość, w ogóle mało było o niej wiadomo. Jednak niewielu zwróciło uwagę na fakt, że zazdrości swoim rówieśniczkom, które pobierały nauki w normalnym trybie, pierwszych przygód miłosnych. A także, że uważa, że głupio wyglądałoby gdyby chciała spróbować podrywać kogoś ze swojej klasy. Takie właśnie szczegóły składały się na obraz jej osoby. I na ich podstawie Kojiro mógł ocenić, że można na niej polegać.

Znacznie bardziej frapowała go Eriko. Wiedział, że jej rodzina najchętniej widziałaby w niej medyczkę, ona jednak miała inne plany. Dziewczyna na pozór wydawała się pocieszna, ale miał wrażenie, że za tym kryje się coś więcej. Przypomniał sobie zajęcia w akademii i już wiedział, że musi na nią uważać, ci najlepsi w genjutsu zawsze są podejrzani.

Jednak z grupy najbardziej niepokoił go Atasuke. Mimoza, tak to pasuje, wszak, czyż do mimozy nie porównuje się ludzi delikatnych? Odkładając na bok ironię Kojiro jednak musiał przyznać, że charakter chłopaka może sprawić kłopoty, ktoś, kto nie wie, kiedy się wycofać może być równie niebezpieczny dla wrogów jak i dla sprzymierzeńców.

Świeżo upieczony genin nie miał jednak za dużo czasu by myśleć o swoich nowych partnerach, ponieważ spotkanie z ich sensei zostało przeniesione. Wzruszył ramionami, poprawił parasol przewieszony przez plecy i wyszedł. Do parku nie było daleko, ale i tak nie miał nic lepszego do roboty, więc skierował swoje kroki w kierunku tamtejszego skweru. Dotarłszy na miejsce wyciągnął parasol z pokrowca i zaczął powtarzać podstawowe formy Taijutsu z wykorzystaniem tej nietypowej broni. Było ciepło, nawet bardzo toteż chłopak cieszył się, że dziś ubrał się na biało i raczej lekko. Jego opaska dość nietypowo nie była zawiązana na czole a na udzie, przytrzymywała podajnik z senbonami. W wiosce nie było raczej potrzeby. aby nosić pełen rynsztunek, ale Minamo był dość uparty pod tym względem, zresztą bycie zawsze gotowym weszło już Kojiro w krew na tyle, że rano nawet nie zauważał jak poszczególne elementy wyposażenia trafiają na swoje miejsca, to było dla niego naturalne jak mycie zębów. Dopiero przybycie przydzielonego grupie 11 jounina przerywa trening chłopaka.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 5 listopada 2007, 08:27 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Dziewczyna zachichotała pod nosem, obróciła się w momencie wyczytania jej nazwiska. Podniosła opaskę i zamrugała rozglądając się po towarzyszach, wyglądało na to, że spośród grupy wyglądała najdziecinniej. Trochę zbiło ją to z tropu, ale w żadnym stopniu nie onieśmieliło, przywitała się z każdym jak należy ukazując swoje pięknie zadbane ociosane uzębienie przy każdym z mini ukłonów, machając radośnie wolną kończyną na lewo i prawo.
Eriko sąsiedniczyła intensywna aura, pyłku kwiatowego (konkretniej wiśni = sakury), bez problemu mogła sprawić by osoba nie zwracała na niego uwagi, jak i dłuższa znajomość z Eriko maskowały aurę, jednak pierwsza fala zapachu świeżej wiśni nigdy nie przemija.
Innymi słowy Eriko zapewniała sobie sympatyczny wstęp do przyjaźni, jeeednaaak… nie zawsze wszystko szło po jej myśli.

-Um.. Kamihoshi Eriko.
Odrzekła witając się z resztą, lekko nadgryzając dolną wargę. Wreszcie jej własna grupa, tyle się nasłuchała o tym etapie od wuja, że jeszcze tego samego dnia, w drodze do akademii trenowała powitanie, do stopnia, w którym zapomniała, co ma do powiedzenia.
Zmarszczyła czoło nie będąc pewna czy to przypadkiem nie miało brzmieć jak „witam mam na imię Eriko, cieszę się, że będziemy razem w grupie”.

Gdy dotarli na plac, przedstawicielka klanu Kamihoshi była już zmęczona przerabianiem scenariusza powitalnego oraz wieloma próbami rozpoczęcia tematu, który miał ponoć zmniejszyć dystans pomiędzy rówieśnikami. Co chwila jedynie gestykulowała palcami pod szalem, trzymając dłonie blisko obojczyków.

-fajnie, dwóch chłopaków. Blondynek jest nawet fajny, lubi być w centrum uwagi, pewnie atakuje pierwszy. Ten z parasolem wydaje się szaraczkiem, ciekawe co potrafi? Nie spodziewałam się dziewczyny, może powinnam ją pierwsza zagadać? Jakoś nigdy mi to nie wychodziło… Oh Boże przestań do siebie gadać.
Przysiadła, na co wyższym stopniu, gdy dotarli do celu.
Zaczęła ponownie nadal smęcąc coś pod nosem, co jakiś czas urywając zdanie bezdźwięczną nutą, niczym powtarzanie roli do spektaklu, który nigdy nie miał nadejść.
-Bądź otwarta, czuć coś… albo nie. Teraz pewnie zastanawiają się nad nowym sensei, wykaż niezadowolenie. Tak, zniewaga podbuduje twój wizerunek
Ponownie wskoczyła w świat realny, komentarzem:
-Ciekawe, kim jest nasz Junshi-sensei…

Fakt zabrakło zniewagi, po chwili dodała ciche –”Bakano”- opisując jego jakże bezczelny zwyczaj spóźnialstwa. Stwieeeerdzając to natychmiast po pojawieniu się na miejscu. Z pewnością zbyt wiele rzeczy krążyło jej po głowie, a może i techniki genjutsu, którymi się posługiwała, w pewien sposób wypaczały percepcję właścicielki, tak czy inaczej dziewczyna nie czuła się pewnie w tej sytuacji. Dzięki Bogu wszelkie anomalie w jej zachowaniu ograniczały się do nawilżania ust.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Popatrzyła po towarzyszach. Znów młodziki, pomyślała. Ukłoniła się jednak każdemu po kolei.
- Togashi Kyouko, jeśli ktoś nie pamięta. Myślę, że dobrze nam się będzie współpracowało.

Wdychała zapach wiśni bijąy od Eriko. Nie umiałaby powiedzieć dlaczego, ale drażnił ją ten zapach. Sama nie używała perfum innych niż te o zapachu... Orchidei chyba? Nigdy nie umiała tego zapamiętać. Kojarzyły się z gęstą, ciemną, wilgotną dżunglą. Wiele osób uważało ten zapach za nieprzyjemny, dlatego dawkowała je bardzo delikatnie. Właściwie z bywalców Akademi znał ten zapach chyba wyłącznie jeden ze starszych absolwentów, i to tylko przez przypadek. Wpadł na nią, biegnąc korytarzem, i przewrócił, lądując nosem w jej włosach, na które wcześniej nałożyła kropelkę tego zapachu. Z całą pewnością go wyczuł, bo uśmiechnął się wtedy do niej i skomentował to jakimś zdaniem o drapieżności tych perfum. Nie zapamiętała tego za dobrze, zresztą było to już pod koniec roku, i nie dała rady więcej go spotkać, bo wtedy wstał i błyskawicznie pobiegł dalej.
Ale była już pewna, że to będzie test dla każdego chłopaka, który będzie chciał się do niej zbliżyć. Jeśli nie zaakceptuje ciężkiego, duszącego, wigotnego zapachu dżungli, który narzucał jej obraz pantery skradającej się między drzewami, nie będzie miał u niej szans.

- Myślę że nasz sensei musiał załatwić coś ważnego. Teraz jest mnóstwo niezwykle ważnych rzeczy, które musi załatwić każdy jounin. Wcześniej rozkładały się na więcej shinobi, a teraz każdy musi załatwić o wiele więcej rzeczy - stwierdziła. - Chyba i tak powinniśmy iść tam razem, choćby po to, żeby troszkę lepiej się poznać - odpowiedziała na wątpliwości Atasuke, ruszając za nim.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Park Drugiego Hokage wyglądał przepięknie. Dokoła niewielkiego placyku na bazie kwadratu roztaczały się równo przystrzyżone trawniki. Idąc ścieżką prowadzącą na skwer wychodziło się dokładnie na wprost marmurowego pomnika Drugiego, wykonanego w skali jeden do jeden. Hokage siedzi w pozycji lotosu, z zamkniętymi oczyma i zamyślonym wyrazem twarzy. Mówi się, że sam zaprojektował i stworzył ten park, by mieć miejsce, w którym mógłby medytować w spokoju. Gdy jednak skończył już sam skwer i jego najbliższe otoczenie, pomyślał, że tak piękne miejsce nie może należeć do jednego człowieka. Park więc został rozszerzony o sieć alejek, jednak centralną część pozostawiono niezmienioną i odizolowaną, gdyż mieszkańcy nie chcieli naruszać spokoju swego ukochanego przywódcy. Po jego śmierci Trzeci Hokage nakazał wybudowanie pomnika w miejscu, które jego poprzednik tak głęboko ukochał.

Gdy grupa jedenasta dotarła na skwer, do południa brakowało zaledwie kilkunastu minut. Dwie z trzech ławek, znajdujących się po bokach i za pomnikiem, były zajęte. Na jednej siedział łysy, ubrany na czarno staruszek z siwą brodą karmiący gołębie. Drugą zajmował albinos - młody chłopak, odziany w białą szatę, przywodzącą na myśl szpitalne ubranie. W ręku trzymał szkicownik i malował coś w nim pędzelkiem - zapewne znajdujące się na wprost niego drzewo wiśni. Oprócz nich w okolicy nie było nikogo. Dookoła roznosił się zapach kwiatów, a powietrze było niezmącone najmniejszym choćby hałasem - nawet nieustanne, donośne stukanie młotków rozbrzmiewające w całej osadzie nie było w stanie przedrzeć się do tego miejsca.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Biorąc pod uwagę fakt jak niewiele czasu im zostało Kojiro porzucił swój zamiar odnośnie treningu. Nie miał jakoś specjalnie ochoty socjalizować się z grupą. Zresztą i tak nie za bardzo miałby, o czym z nimi rozmawiać. Dlatego podszedł do najbliższego drzewa i oparł się o nie obserwując otoczenie.

Szczególną uwagę zwrócił na dwie osoby siedzące już w parku. Miał wrażenie, że ich sensei może być jedną z nich. To przecież logiczne, że mógłby chcieć ich sprawdzić. ”Może cała ta szopka jest jakimś rodzajem próby?” W myśli chłopaka wkradało się paranoidalne usposobienie jego ojca. Kojiro pierwszy raz się tego dnia uśmiechnął, gdy pomyślał o Minamo wszędzie dopatrującym się pułapek. Zaraz jednak spoważniał, gdy dotarło do niego, że sam zachowuje się podobnie nawet w tej chwili.

Niezależnie od swoich w gruncie rzeczy ponurych rozważań nie przestawał obserwować uważnie całej okolicy. Jeśli sensei jeszcze nie przyszedł to najlepiej jest wypatrywać czy ktoś się nie pojawi. Z boku Kojiro wyglądał na nieco zaniepokojonego, rozglądał się nerwowo jakby w każdej chwili spodziewał się niebezpieczeństwa. I coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że przydzielony im jounin już tu jest i ich obserwuje.

Aby się uspokoić zaczął wykonywać proste ćwiczenie oddechowe i przysłuchiwać się rozmowom reszty członków grupy. Może nie było tego po nim widać, ale interesował się życiem i problemami wszystkich swoich znajomych, choć jego intencje różniły się nieco od typowych. Nie kierowała nim ciekawość, tylko wpajane od małego przeświadczenie, że wiedza to też oręż.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Obserwacja treningu Kojiro zajęła Eriko na krótką chwilę, jednak po czasie odwróciła wzrok skupiając go na pomniku „Drugiego”. W rzeczywistości nigdy nie miała przyjemności spotkania się z żadnym z Hokage, zaobserwowała jedną rzecz.
-Myślałam, że był większy?
Powiedziała do siebie, stając naprzeciw monumentu.
Było wiele miejsc w, Konoha których Eriko nigdy nie widziała, w końcu wychowała się na wsi. Nawet jej wuj zauważył, że nie pasuje do miastowych.
”a więc chcesz być iluzjonistą, to rzadka umiejętność. Wątpię byś odniosła sukces pewnie wiesz, dlaczego, ale będę trzymał za ciebie kciuki”
Eriko dobrze wiedziała, w czym tkwił problem, była zbyt dobra… a będąc ninja specjalizującym się w genjutsu, należy przyzwyczaić się do kłamstwa, a nawet uszyć sobie z niego własną skórę.

Bez cienia podstępu zaczęła bawić się dłońmi oraz ustami odzwierciedlając skupioną twarz „Drugiego”. Po krótkiej chwili sploty na końcu szala zaczęły naśladować ruchy jej palców, (co mogli zauważyć jedynie ci, którzy skupiali swą uwagę na dziewczynie) klepocząc w rytmie wiatru.
-Co myślicie o Hokage? –rzuciła do reszty, zaprzestając zabawy.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kroczyła przez wioskę wśród grupy.
- Troszkę już o was wiem, w końcu spędziliśmy razem w Akademii dwa lata, ale chciałabym żebyście opowiedzieli mi coś o tym, kim chcecie być i co chcecie robić w grupie, dobrze? - spytała. - Być może to w czym wydawaliście mi się być dobrzy wcale nie jest waszym ulubionym zajęciem, może w czymś jesteście lepsi? Ja używam taijutsu, jak widać było przez te lata. Chciałabym kiedyś zostać ninją-medykiem, ale nie wiem czy to się uda - dodała.

Idąc, polerowała jedwabnymi taśmami okręcającymi jej ręce blachy, które miała na rękawiczkach. Chciała wyglądać w miarę porządnie gdy dotrą na miejsce.

Kiedy już stali na skwerku, popatrzyła przez chwilę na Kojiro. Chyba sądził, że sensei gdzieś tu jest. Rozważała też tę możliwość i uznała ją za całkiem prawdopodobną.

- Spokojnie, Kojiro, nikt nas tu nie zaatakuje - puściła do niego oko, chcąc mu zasugerować, że wie, dlaczego się rozgląda. Wiedziała, że nie przestanie, ale ciekawa była jak zareaguje. Robiła w życiu mnóstwo rzeczy tylko po to żeby przekonać się jak zareagują na to ludzie.

- Hokage? Jest dobrym człowiekiem, o znakomitej pamięci... Tyle o nim wiem - uśmiechnęła się bardziej do siebie, niż do innych.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro zdziwił się, gdy usłyszał jak Kyouko się do niego zwraca. Szybko rozważył możliwe reakcje. Możliwe, że chciała go naprawdę uspokoić, ale nie mógł być do końca pewien jej intencji. Szybko wybrał opcję, która wydawała mu się najodpowiedniejsza.
- Dziękuję, Togashi-san, po prostu ostrożność łatwo wchodzi w naturę, może nawet zbyt łatwo.

To krótkie zdarzenie sprawiło, że więcej uwagi poświęcił poczynaniom reszty grupy, w końcu, jeśli sensei nie zechce być zauważony to pewnie i tak go nie zauważą. Kojiro przywołał na twarz uśmiech, który w założeniu powinien być przyjazny, choć coś w jego wzroku nieco psuło to wrażenie. Ciężko jednak byłoby powiedzieć, co dokładnie jest nie tak, tylko ktoś doświadczony w czytaniu z twarzy lub o wielkiej empatii zorientowałby się, że Kojiro patrzy się na swoich towarzyszy zbyt uważnie.

”Coś nie tak jest z tym szalikiem....” Kojiro nie był w stanie dokładnie zorientować co mu się nie podoba w ubiorze Eriko. Nie chciał się bezczelnie przyglądać z bliska, ale miał wrażenie, że szalik porusza się.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Heh może zaprzestańmy zabawy czasem, jak w trakcie, gdy jesteśmy na placu, a ktoś wrzuca komentarz poprzedzający to zdarzenie ^^’
W tym wypadku uznam to za następstwo wydarzeń po poście Perzyn’a w ostatnim upku.


Ich dialog obijał się jej o uszy mimo chodem, nadal jednak myślała o pomniku.
Ukucnęła i musnęła dłonią parę kwiatów, nie specjalnie chciała się chwalić swymi zdolnościami, nie ma w tym nic wartego wspomnienia, w ogóle najlepiej gdyby się nie wypowiadała. Pewnie gdyby ją ktoś zapytał prosto w oczy, zarumieniłaby się ze wstydu i wzruszyła ramionami.

Gdy(by) Kojiro skierował swój wzrok wyżej, szal przestał (by) skupiać jego uwagę. Dziewczyna miała zsuniętą opaskę na oczy i gdyby nie to mógłby przysiąc, że patrzy wprost w jego pytając „a co ty myślisz o Hokage?
Mimo to Eriko przemilczała całą ich rozmowę, po sekundzie czy dwóch ponownie „obserwując” kwiaty zza opaski.
[Dziwne], ale nie tacy się już zdarzali w akademii.

-Powinien już być…
Szepnęła trochę głośniej, oczywiście komentarz dotyczył ich senseia.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Chłopak dotarł wraz z innymi na plac i usiadł na ziemi krzyżując nogi.Cały czas wykonywał znaki palcami powtarzając techniki. Słysząc rozmowe innych porzerwał.
-Hokage... Tak.Wielki człowiek. Dlaczego o to pytasz. Czy to nie jest oczywiste? Nikt inny nie zrobił dla Konohy tyle co on.- Zamyślił się na chwilę po czym znowu zaczął mówić- Masz rację Togashi-san. Niezbyt się poznaliśmy w akademii. Nie żebym nie zwracał na was uwagi- Uśmiechnął się nieznacznie- Tyle, że było tyle zajęć... Specjalizuję się w nin-jutsu a szczególnie w technikach cienia. Znam też odrobinę techniki medyczne. Niestety z tai-jutsu leżę jak długi- podrapał się po glowie próbując ukryc zmieszanie. Zawsze czuł wstyd kiedy wspominał o tym, że nie potrafi wystarczająco dobrze walczyć wręcz- Mam nadzieję , że się zgramy jakoś.
Przerwał swój monolog i wrócił do zabawy dłońmi. Formowanie odpowiednich znaków szło mu dobrze. Nawet bardzo dobrze, ale w sumie co to za sztuka. Przerwał znużony i rozejrzał się dookoła.
"Gdzie Sensei. Zaraz padnę z nudów. "- pomyślał.Ziewnął nieznacznie i na znak totalnego znudzenia położył się zakładając nogę na nogę. Wpatrywał się w niebo.
"Dziwna drużyna... Ten młody wygląda jakby miał go zaraz ktoś zabić. Dziewczyna przy pomniku mnie troche przeraża..."-uśmiechnął się półgębkiem-"Dobrze, że mamy Togashi. Chyba jedyna normalna w tym gronie"
Chwile potem sam skarcił się w duchu. Nie jest fair mieć brak zaufania w stosunku do ludazi od których będzie zależeć twoje życie. Ziewnął i zasłonił oczy ręką.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Minuty mijały powoli, nie przynosząc żadnych istotnych zmian. Staruszek nadal karmił gołębie, młodzieniec nadal coś tam rysował i tylko drużyna jedenasta stawała się coraz bardziej poirytowana. W końcu we wszechobecnej ciszy rozległ się jedyny dźwięk jaki miał prawo przedrzeć się do centrum parku - odgłos dzwonu wybijający długo oczekiwane południe. Na dźwięk dzwonu staruszek podniósł się powoli, rzucił ostatnią porcję ziarna na ziemię, po czym skierował się powolnym krokiem w kierunku geninów, z przyjacielskim uśmiechem na twarzy. Wielki był ich zawód, gdy staruszek tylko kiwną im tylko głową i poczłapał alejką opuszczając park. Nadzieja, że oto ich sensei postanowił ujawnić się, lub chociaż uczynić pierwszy ruch, okazała się płonna. Musieli czekać dalej.
Kiedy przebrzmiały już dzwony, młodzi shinobi zdali sobie sprawę, że słyszą coś jeszcze. To albinos z zapędami artystycznymi zaczął kaszleć. Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, głównie dlatego, że jakikolwiek ruch i dźwięk w tym miejscu przykuwał uwagę. To, co początkowo wyglądało na niewinne pokasływanie kogoś z lekkim przeziębieniem, szybko minęło stan grypy i przeszło w ciężki atak astmy. Nim zdążyli mrugnąć okiem, chłopak wybałuszył oczy, a z pomiędzy palców dłoni, którą osłaniał usta, wypłynęły pierwsze krople krwi. Widząc, jak krople krwi zamieniają się w strużki a potem strugi, zareagowali natychmiast - było już jednak za późno. Atak skończył się równie gwałtownie jak się zaczął, a chłopak runął na ziemię twarzą w dół i w takiej pozycji już pozostał, z twarzą we wciąż powiększającej się kałuży własnej krwi.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Kojiro spojrzał zdziwiony na padającego na ziemię albinosa. Przez jego głowę przeleciały błyskawicznie setki scenariuszy. Spośród niezliczonych opcji rozważał na poważnie tylko dwie.

To mogła być próba, aby sprawdzić ich reakcję, wtedy zapewne najbardziej korzystnym działaniem byłoby udzielić albinosowi pomocy. Z drugiej strony, jeśli to próba ostrożności to udzielenie mu pomocy może być równoznaczne oblaniu próby.

Jednak, jeśli to nie próba to może to być pułapka. Całkiem możliwe, że gdy tylko podejdą do leżącego to wykorzysta okazję i ich zaatakuje. Albo okaże się, że zwłoki wydzielają jakąś toksynę.

Geninowi przez myśl nie przeszła tak prozaiczna opcja jak to, że nieznajomy jest najzwyczajniej na coś chory, a nawet, jeśli gdzieś kołatała się taka myśl to z adnotacją, że to na pewno choroba silnie zakaźna i zbliżanie się może być groźne dla życia.

- Nie ruszać się! Chłopak pierwszy raz tego dnia odezwał się z własnej inicjatywy. Nie uśmiechało mu się dowodzenie, ale ta trójka, z którą los go połączył zapewne nie jest dość ostrożna.
- Togashi-san, Kamihoshi-san, wy znacie się na medycznych jutsu, sprawdźcie co mu jest. Kairra-san przygotuj się do użycia Kagemane no jutsu na wypadek jakby potrzebowały ubezpieczenia.

Sam Kojiro miał już w ręku senbony, które praktycznie odruchowo wyciągnął z podajnika. Cztery sztuki w każdej ręce, pomiędzy palcami. Ustawił się tak aby znajdować się za plecami albinosa, co prawda ciężko w takim wypadku uderzać w witalne punkty ale i tak można skutecznie okaleczyć.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

-Heh no nie wiem, pewnie i tak… chyba będę musiała na tym polegać. Wychowałam się na…
Dzwony. Jest południe.

Mężczyzna w posuniętym wieku wstaje i mija grupę bez słowa. Nagle albinos zaczął broczyć krwią, po chwili padł na ziemię, uderzając twarzą we własną kałużę krwi.
Gdyby nie opaska na oczach, wyraz zdziwienia na skamieniałej twarzy Eriko olśniewałby w świetle dnia niczym wyraz uwiecznionego „Drugiego Hokage”. Natychmiast ruszyła w jego kierunku, klepiąc w ramię Togashi-san by pomogła jej z nagłym przypadkiem. Bez obawy przejęła inicjatywę, tak jak to bywało w jej stronach. Fakt, nie była najleprza w medycznym jutsu, ale w tej sytuacji prosty zabieg potrafił uratować życie. Bez chwili zwątpienia przykucnęła przy albinosie, sprawdzając puls, z pomocą czy bez, obróciła chłopaka na plecy, po czym natychmiast na bok. Jeśli w wypluwanej krwi były wymiociny, a nie było objaw epilepsji używa własnych palców by udrożnić drogi oddechowe, w przeciwnym wypadku używa głowni shurikena.
-Jak… jak, możesz oddychać? Lepiej się czujesz? Jak masz na imię?

edit:

O przepraszam! Napisałam nie bacząc na post Perzyn’a ^^ jak co to Eriko odtrąca dłoń, która ją zatrzymuje o ile ta drugi raz nie chwyci jej ramienia. To, jeśli ktoś postara się ją powstrzymać.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Kairra Atasuke spojrzał najpierw zdziwiony na młodego chłopaka wydającego im polecenia, potem na albinosa.Po chwili skinął głową
-Hai. Ostrożności nie za wiele. I tak nie moge zbyt wiele zrobić.Zostawmy to tym, którzy sie lepiej znają na leczeniu- Jednym skokiem znalazł sie w dogodnej pozycji pod pomnikiem czwartego. Ten dawał mu szansę na wydłużenie cienia i dosięgnięcie chłopaka nawet gdy ten zacznie uciekac lub spróbuje uskoczyć. Palcami sformował potrzebna piczęć i z niepokojem obserwował co sie dzieje.
-Dobra Koiro-san ... tylko nie lepiej, żeby ktoś skoczył po pomoc? Nawet jeżeli damy rade zahamować atak, to i tak chłopak będzie potrzebował pomocy medycznej...
Kairra spojrzał spode łba na krztuszącego sie dzieciaka i zacisnął szczęki. Nie podobało mu się to nic a nic. Też zna techniki medyczne, ale trzech przy chorym to juz tłok. Poza tym Koiro-san mógł mieć rację.
"Jeżeli to próba sensei, to bardzo nie na miejscu"-pomyślał
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kojiro, młody paranoik wychowywany przez starego paranoika, oczywiście od razu zareagował obawami. Ona nie miała takich odruchów. Miała za to zupełnie inne.

Zanim jeszcze Eriko ruszyła się z miejsca, zanim przebrzmiały słowa Kojiro, ona klęczała już przy albinosie. Wspólnie przewróciły go na bok. Pozycja bezpieczna - przynajmniej się nie udławi. Zdawało się, że Eriko mniej więcej wie co robi.

Nie znamy go, to prawda. To może być próba, owszem. Ale wolę zaryzykować oblanie testu niż śmierć człowieka! - pomyślała sobie i zerwała się na nogi.

- Zajmij sie nim Eriko, może któryś z dwóch tchórzy się opamięta i Ci pomoże - rzuciła, już w biegu. Zawsze szybko biegała. Właściwie prawie wszystko co robiła, robiła szybko. Szybkość była jednym z trzech słów, które charakteryzowały jej rodzinę. Kierowała się w stronę najbliższego wyjścia, chcąc jak najszybciej sprowadzić pomoc - Ja wrócę zaraz z kimś kto się na tym zna, a wy postarajcie sie utrzymać go przy życiu! - dodała jeszcze, znikając wśród alejek.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany