[Brak] Brygada RR

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Wilczy Głód »

Nikolaj

Drzewo miał już mocno w czubie. Poznałeś to po tym, że już piąty raz opowiada ci ten sam "świetny dowcip" i coraz trudniej go zrozumieć. W dodatku zaczął ci padać w ramiona. "Tylko ty mnie naprawdę rozumiesz Nikolaj!" Żenujące. Jak taki amator w ogóle dostał się do Azylu? Powoli zaczynałeś wątpić w istnienie obserwatora - skoro ten koleś to taki debil, to pewnie nie wpadł na to, że może mu być potrzebne wsparcie. No, ale pewnie szefostwo wysłało kogoś za nim... Zawsze czujny! Miałeś już dosyć tego cyrku. Uderzyłeś wiewióra w brzuch. Chyba trochę za mocno... zwalił się z krzesła i zwymiotował na podłogę. Z trudem mógł złapać oddech. Rozejrzałeś się nerwowo po sali i odetchnąłeś - kotka, która prawdopodobnie cię obserwowała nic nie zauważyła. W dodatku w barze robiło się jakieś zamieszanie... Wielki szczur przy wyjściu chyba o coś się zdenerwował. No pięknie...

Hyoshi

Co to w ogóle za miejsce? Jak ktokolwiek może tu przychodzić z własnej woli?! Takie myśli kotłowały ci się w głowie, kiedy wchodziłeś do Serowego Księżyca. Ale to było teraz nieważne. Ważna była ta dziwna kotka. Szybko usiadłeś przy stoliku w rogu - dokładnie na przeciwko wiewióra z dziwną czapką i jego pół - mechanicznego towarzysza. Ale to nie oni najbardziej przykuwali twoją uwagę. Bacznie obserwowałeś każdy jej ruch. Spojrzała na kreta przy barze, który w tej samej chwili zwymiotował. Przez chwilę wydawało ci się, że od kotki zaczęło bić jakieś światło, ale to pewnie przywidzenie... a jednak nie! Kiedy patrzyła skupiona na mysz i szczura - miejscowego "twardziela" - zauważyłeś to wyraźnie. Wisiorek. Bijący od niego blask. To na pewno nie jest żadna nowoczesna technika... to czysta magia. Czułeś to, tak samo jak przed barem, kiedy ona cię minęła. Ale wciąż nie mogłeś się pozbyć niepokojącego uczucia... Jednego byłeś pewien - taki talizman to nic dobrego...

Nastia

Wisiorek na szyi uniósł się lekko i zabłysnął ledwie widocznym, fioletowym światłem. Zmrużyłaś lekko oczy. To jest nudne... zwykły wieczór w zwykłym barze... co w tym ciekawego?! Ale to się zaraz zmieni... Kret siedzący nieopodal przy barze właśnie zwymiotował. I dobrze mu tak. No, ale pora na coś konkretnego, prawda? Zobaczymy ile jest w stanie wytrzymać wielki szczur siedzący przy wyjściu. Chyba jakiś miejscowy czempion - codziennie siłuje się na rękę z tymi, którzy chcą sprobować swoich sił. Wszyscy go znali... słynął głównie z wybuchowego - i to dosłownie, bo niektórzy mówili, że to jakiś spec od materiałów wybuchowych - temperamentu. Jakiś mały kret szedł do wyjścia. Przechodził właśnie obok... a "czempion" właśnie wygrywał walkę o większą stawkę. No nareszcie! Kret - nie wiedzieć czemu - władował się na "mistrza," szczur się "zdekoncentrował" i (jak to się mogło stać?!) przegrał. Chyba jest nieźle wkurzony. Zerwał się ze swojego krzesła.

Migrath

-Dobra panowie... do zobaczenia jutro. Ja spadam. - powiedziałeś i skierowałeś się w stronę wyjścia. Nie byłeś za dobry w karty... a poza tym Stan pewnie oszukiwał - dziś mało kto gra uczciwie w cokolwiek. Wychodząc rozejrzałeś się po barze. Przy barze stała atrakcyjna kotka... tj. może i atrakcyjna, ale zdecydowanie nie w twoim typie. Nie lubisz, kiedy kobieta rozrywa cię pazurami na strzępy, o nie... Ale coś dziwnego w niej było. Całe otoczenie było zamazane - wyraźnie widziałeś tylko ją. I fioletową poświatę dookoła. Co do... ?!
Nagle poczułeś uderzenie. Świat wrócił do swojej dawnej postaci - już wszystko było wyraźne. Nawet zbyt wyraźne... ogromny szczur, na którego musiałeś się nieopatrznie władować nie wyglądał na zadowolonego. Dyszał ciężko i patrzył na ciebie czerwonymi ślepiami jakby chciał cię rozerwać na strzępy. Wziął zamach i walnął pięścią. No, ale na szczęście, że tym razem twój instynkt samozachowawczy cię nie zawiódł. Jako mały cel, zdążyłeś się trochę odsunąć. Tylko tobą trochę rzuciło na stolik obok. Ale mysz, która siedziała za tobą poleciała na ścianę. To musiało bolec...
-KUUUUUU**AAAAAAAA - zawył wielkoszczur. Zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli w waszą stronę. Ale nagle ciszę przerwał inny dźwięk... Jakby... śpiew?!

Rutgier ( ok Szasza - wchodzisz, ale proszę zwróć uwagę na stan postaci przy odpisywaniu...:D )
-JESZCZE PO KROPELCE, JESZCZE PO KROPELCE, PÓÓÓÓÓKI WINO JEST W BU-TEL-CE!
JESZCZE PO KROPELCE, JESZCZE PO KROPELCE, PÓÓÓÓÓKI WÓDKA JEST W BU-TEL-CE!!!

Ty i Gothfryd wlekliście się powoli opustoszałą ulicą Azylu. Podtrzymywaliście się wzajemnie, bo żaden z was nie dałby rady samodzielnie ustać... Wypiliście trochę i postanowiliście się zabawić. No a gdzie można się zabawić? Oczywiście w barze! Rzadko was wypuszczali poza kompleks... a już na pewno nie do baru.
-Ale teraz koniec z tym. Teddy dostanie za swoje! Nie będzie nam rozkazywał, tyran! Jesteśmy wolni! Możemy iść gdzie chcemy i kiedy chcemy!!! Dobrze mówię Gothfryd?!
Przyjaciel pokiwał głową... ale nie byłeś pewny czy zrobił to świadomie, czy po prostu zadziałała siła ciążenia. W każdym razie - idziecie się zabawić! W końcu dotarliście na miejsce. Oto Serowy Księżyc! Ocuciłeś przyjaciela na tyle na ile było to możliwe i wkroczyliście do baru...
-JESZCZE PO KROPELCE, JESZCZE PO KROPELCE, PÓÓÓÓÓKI WINO JEST W BU-TEL-CE!
JESZCZE PO KROPELCE...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Hiro »

Hyoshi

Wiecie jak wybuchają wielkie wojny? O duperel, ot powiedzmy wielkie wojny ludzi. Bo jeden drugiemu nie chciał dać kopalni soli to ten mu w zamian zbombardował państwa. Ofiary liczone w 6 cyfrowych liczbach. Mniej więcej tak rozwinęła się sytuacja w barze...
Nagle, gwałtownie, potężnie i... bez sensu.
Ot wielki groźny "twardy" szczur przy entej już partii próby sił został popchnięty przez podchmielonego kreta. No kompletny idiotyzm biorąc pod uwagę ze wielki szczur już razy kilka udowodnił ze to on tu jest "szefem". Mimo to postanowił rozpocząć rozpierduchę.
To było jego życie. Wokół walą sie światy, mordują się narody, a on przekradając się z cienia do cienia eliminuje swe ofiary jedną po drugiej.
Musiał podjąć decyzję. Pomóc kretowi, wyjść z nim z baru i prawdopodobnie zakończyć wielkie rozpierdu, czy może raczej zainteresować się tą kotką która, o dziwo, posiadała magiczny (nie wiedział że takie słowo istnieje w słowniku dzisiejszej młodzieży) amulet i spróbować ją nakłonić do "rozmowy" w cztery oczy...
No cóż, w takim razie do spisu wad, starego szczura wpisać egoizm.
Jednym ruchem ręki schował zwój za pazuchę i korzystając z ogólnie panującego rozgardiaszu, skoczył zgrabnie odbijając sie od stolików w kierunku kotki. Trzymając mocno w ręku laskę wykonał prosty, acz skuteczny, ruch zwany "kosą" próbując załamać jej równowagę. Zgrabnie obrócił się w powietrzu lądując na kucka, na jednym ze stołów twarzą do niej, łapiąc laskę jedną łapą.
-Młoda damo, wydaje mi się, że musimy odbyć poważną rozmowę. Taka biżuteria może być niebezpieczna dla tak młodej osóbki. - powiedział, uśmiechając sie kącikiem ust.
Specyficzny styl odzywania się, i niemal każda wypowiedź wypełniona ironią, to był cały on. Postanowił nie czekać aż ona zareaguje. Gdyby miała być to misja eliminacyjna, uderzałby szybko w witalne punkty jej organizmu. Jednak ponieważ chciał z nią tylko porozmawiać, postanowił ją ogłuszyć. Dosyć mocno.
Szybko, nie dając czasu na kontrakcję wyskoczył w jej kierunku, kierując swą laskę w jej brzuch. Był gotowy odskoczyć w razie nieudanego ataku, był gotów próbować aż zmusi ją do rozmowy.
Był gotów do walki. Był w swoim żywiole.
Obrazek
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Szasza »

Rutgier

"Powalacz" był nie tylko ulubionym trunkiem miśków. Był on dodatkowo symbolem ich wytrzymałości i sposobem na niezawodną eliminację szpiegów. Było tak za sprawą tego iż był on mieszanką koszmarnie mocnego skupionego alkocholu i substancji kojarzących się pozostałej ludności Azylu z czyszczeniem toalet i trucicielstwem.
Goyhfryd i Rutgier zawitali do "Serowego Księżyca" w celach porównania wyżej wymienionego trunku i miejscowych specjałów. Ludność Azylu obchodziła miśków nie bardziej niż zeszłoroczny śnieg.
Tak więc wielki różowy potwór wgramolił się przez niewielkie drzwiczki do środka lokalu. Pierwsze co uderzyło go to to fakt że klientela, a raczej bezkształtna masa w którą się ona zlała zdawała się być skarlała w porównaniu z nim i jego compadre .
"O burwa! Będę przez resztę życia skazany na tych kurdupli. Pewnie są słabymi zawodnikami... z takimi nie popijesz."
-Cześc dzieciaki! Ale wyście ***** małe, nawet żółci przy was wyglądają na tardych...- Wywód przerwał mu atak czkawki. Chwiejnym krokiem przebił się przez tłum nie wnikając w to czym zajęci są jego członkowie i usiadł siadem skrzyżnym przed barem, jako że był pokaźnych rozmiarów jego głowa i ramiona znajdowały się nad ladą. Zwrócił się do pierwszego spostrzeżonego kształtu stojącego za ladą.
- Specjalnośc zakładu razy dwa poproszę!
Obrazek
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Ravandil »

Nastia

Znudzona obserwowała to, co się dzieje w barze. Cóż, zwierzęta przychodzą, zwierzęta odchodzą... Rzut oka na zarzyganego kreta wcale nie sprawił jej satysfakcji. Jak to ktoś powiedział - "Przyspieszanie nieuniknionego szczęścia nie daje". Czy jakoś tak to szło. Ciekawiej było dalej. Niczego nie świadomy kret władował się na lokalnego "miszcza", wartego tyle, co - nomen omen - kot napłakał. Powoli zaczęło się burzyć w barze. "Inteligencja tłumu jest równa inteligencji najgłupszego z członków podzielonej przez ich liczbę", "Tłum ma wiele głów, ale żadnego mózgu" - o tak, te stare "ludowe mądrości" (aleś teraz dowalił...) sprawdzają się w sytuacjach takich jak ta.

Niespodziewanie wyczuła szybki ruch, usłyszała kilka miękkich susów i zobaczyła tego przerośniętego szczura z dziwnym okiem. Zaczął wymachiwać tym swoim kijkiem, jakby liczył, że uda mu się obezwładnić Nastię. "Naiwniak... Widział ktoś kiedy, żeby udało się przewrócić kota? Ma szczęście, że nie szukam rozlewu krwi...".
-Młoda damo, wydaje mi się, że musimy odbyć poważną rozmowę. Taka biżuteria może być niebezpieczna dla tak młodej osóbki. - powiedział, uśmiechając sie kącikiem ust. Nastia niewzruszona odparła. -Ja bym powiedziała, że wręcz przeciwnie, może być niebezpieczna dla wszystkich OPRÓCZ mnie...- "Niech sobie nie myśli, że tylko on potrafi być ironiczny" pomyślała. Przymrużyła oczy i spojrzała na jego aurę. Może tego nie wiecie, ale nasze myśli i uczucia wirują wokół nas... Tylko trzeba umieć je zobaczyć. Wręcz pałał zawziętością i determinacją. Niedobrze... Oby nie musiała mu robić krzywdy... Wbrew pozorom nie była miłośniczką przemocy.
-Daj sobie spokój, nie szukaj kłopotów...- Widziała jednak, że jego agresja narasta, szykował się do ataku... W momencie gdy skoczył amulet znowu zajaśniał słabym światłem, tym razem miała na celu chwilowe unieruchomienie szczura. Chwilowy paraliż jeszcze nikomu nie zaszkodził... Po tym Nastia podeszła do agresywnego szczura i patrząc mu prosto w oczy powiedziała półgłosem -Nie próbuj takich rzeczy... Jeśli chcesz mnie o coś pytać, chcesz coś, to mów wprost, szkoda mojego czasu na rozbrajanie potencjalnych rozmówców... I doceń fakt, że jestem w dobrym humorze-
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Bielik »

Migrath
C-co do ...???- krzyknął odbijając się od wielkiego szczura którego choć trudno to zrobić nie zauważył. Cała jego uwaga była skupiona na tajemniczej kotce. Nie miał jednak okazji nad tym pomyśleć, gdyż musiał uskoczyć przed ciosem szczura. Niestety przy okazji wpadł na jakiegoś mysza... "Niech to cholera weźmie!!! Czemu mi musi się to trafiać"- pomyślał starając się wmieszać w rozjuszony tłum. Jeśli to jednak nie pomaga i szczur dalej go goni stawia wszystko na jedną kartę i pozwala jeszcze raz się zamachnąć na niego szczurowi i w momencie w którym część jego boku jest nie osłonięta niegłęboko wbija w nie swoje sztuczne pazury, po czym szybko wybiega z pubu. Po krótkiej ucieczce przystaje i ciężko oddychając opiera się o ścianę: Mooja głooowa...- po czym siada i zbiera siły na dalszą drogę.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: BlindKitty »

Nikolaj Nikolajewicz "Urban Panther" Raskolnikow

Dobra, teraz jest idealny moment. Ta podejrzana kotka jest zajęta tym pieprzniętym szczurem, chyba że to scenka specjalnie na mój użytek... Nie, nie wolno popadać w paranoję, psychiatryk jest jednak gorszym miejscem niż grób. Zadyma przy okazji ściąga uwagę przeciętnych istot zaludniających ten przybytek... Rozkoszy, niech będzie. Choć to poważna przesada, taki zwrot. Tylko co tu robią te głupie niedźwiedzie?

Nikolaj lewą ręką podtrzymywał drewniaka, który wciąż miał ochotę rzygać. Będzie trzeba uprać mundur, niech go diabli... Prawą zostawiał sobie wolną, pomagając sobie nią w przepychaniu się przez tłum. Cyberorganiczne wzmocnienia pozwalały mu bez trudności nawet rzucać myszami o ściany, a co dopiero rozpychać się w tłumie. Trzeba minąć tego szczura przy wejściu, a potem odszukać najbliższy ciemny zaułek, sprzątnąć tego kolesia i ewentualnych obserwatorów. Jeden szybki cios w kark mechaniczną łapą powinien wystarczyć...
Tylko trzeba znaleźć ten ciemny zaułek.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Wilczy Głód »

Hyoshi

Skoczyłeś do przodu, nacierając na kotkę. Koniec kija bojowego był już tuż przy niej. Nagle, fioletowe światło z dziwnej błyskotki rozbłysło mocniej. Poczułeś dziwny opór… czułeś jakbyś na chwilę zatrzymał się w powietrzu. Kotka patrzyła na ciebie chwilę swoimi beznamiętnymi oczami. Zaczęła coś mówić. W tym momencie jakiś grymas wykrzywił jej twarz i opór osłabł. Jednak – jak by na to nie patrzeć – chwilowy „zastój” wybił cię trochę z rytmu. Próbowałeś kontynuować atak, ale zdążyła uniknąć ciosu cholera… Widocznie trochę się przeliczyłeś Mistrzu… W świecie, gdzie króluje technika, posługujący się magią są jeszcze groźniejsi…

Nastia
Szczur był piekielnie szybki jak na swój wiek. Cudem udało ci się nie przewrócić po pierwszym ataku. Ale za drugim razem zadziałał instynkt. Zmrużyłaś oczy, medalion błysnął i staruszek – zgodnie z planem – zawisł w powietrzu w pół skoku. Odetchnęłaś z ulgą, bo bliskie spotkanie z drewnianym drągiem nie byłoby przyjemne. „Walka skończona” pomyślałaś… Niestety nie tym razem. Poczułaś coś… a raczej kogoś. Obecność jakiejś silnej istoty. Nie była przyjaźnie nastawiona. Ktoś wniknął w twój umysł, ale instynktownie wyrzuciłaś go z głowy. Raczej się tego nie spodziewał. Rozpaczliwa obrona osłabiła jednak zaklęcie trzymające szczura. Kolejny łut szczęścia uchronił cię przed spotkaniem z podłogą. Koleś z kijem wciąż patrzył na ciebie groźnie… w dodatku ten ktoś… Lista potencjalnych wrogów wydłużyła się o dwie pozycje w przeciągu ostatnich dziesięciu sekund… po prostu świetnie…

Rutgier

Usiadłeś przy barze. Małe krzesełko barowe zatrzeszczało niebezpiecznie – widocznie nie dostosowane do kogoś twojej postury i wagi. Rozejrzałeś się mętnym wzrokiem po lokalu. Dziwne… wszedłeś do środka, a prawie nikt tego nie zauważył. Wszyscy są pochłonięci czymś… ale czym? Jakieś rozmazane sylwetki…Odwróciłeś się do baru. „Czemu to tak długo trwa?! I gdzie w ogóle jest barman?!” Przysiągłbyś, że jeszcze chwilę temu tu był…No to już przesada… żeby nie można było w barze się porządnie urznąć?!
Świat zaczynał trochę nabierać kształtów. Już zobaczyłeś co się dzieje: zgraja jakichś szarych, ogoniastych pokurczy dobiera się do Gothfryda! To znaczy… w ogólnym zamieszaniu, ktoś musiał sprowokować bezbronnego misia, a teraz się biedak rozpaczliwie broni – już trzech „agresorów” wyleciało przez okno… Biedny Gothfryd! Walka wrze dosłownie wszędzie. Nawet tuż koło miejsca, w którym siedzisz, stary szczur naparza się z jakimś sierściuchem… co za naród…

Migrath

Bolało… czasem drewno jest zdecydowanie za twarde… no, ale przynajmniej ten dryblas się od ciebie odczepił. Właśnie prowadził ożywioną dyskusję – z użyciem pięści – z wysokim myszorem, z którym wcześniej siłował się na ręce. No, ale jedno trzeba przyznać… nie ma nic lepszego niż silny argument. Najlepiej w połączeniu z kastetem. Bójka szybko rozgorzała w całym lokalu. W takich sytuacjach przydaje się niski wzrost… jakoś udało ci się przecisnąć przez tłum. Dotarłeś do wyjścia z zaledwie kilkoma niegroźnymi siniakami. Wyszedłeś na ulicę trochę odetchnąć… wszystkie światła były już pogaszone… jedynym dźwiękiem, który zakłócał ciszę nocy były odgłosy bójki w Księżycu… no i to dziwne jakby... „Bdźiąk! Bdźiąk! Trrrrrrrr… Bdźiąk!” I to coraz głośniejsze…I skąd to dobiega? Jakby… z dołu?!
Ale te rozważania przerwał ci odgłos tłuczonego szkła. Można powiedzieć, że jesteś szczęściarzem. Jako jeden z nielicznych zobaczyłeś latającą wiewiórkę…

Nikolaj

Nie ma to jak improwizacja. Ale „choćby się waliło i paliło – spokojnie towarzyszu!” Przeciśnięcie się przez tłum nie było dla ciebie dużym problemem. Ponieważ wyróżniałeś się z tłumu, co chwilę stawałeś się czyjąś tarczą strzelniczą, ale zastawa stołowa – najpospolitsza tutaj „broń” – nie stanowiła dużego zagrożenia. No i większość pocisków i tak trafiała w wiewióra, którego dosłownie wlokłeś za sobą. Byłeś już prawie przy drzwiach, kiedy się ocknął na tyle żeby samemu iść. Swoją drogą, ciekawe gdzie się wybierał? Ale to i tak nieważne, bo władował się na wielkiego, różowego misia prawie tarasującego przejście. Hmm… można powiedzieć, że twój problem sam się rozwiązał. Różowy kłąb futra machnął gniewnie łapą i Drzewo z hukiem wyleciał przez okno. Jak na jakimś tanim westernie, który puszczali ci kiedyś w Petersburgu, jako tak zwany film instruktażowy dotyczący „taktyki walki w tłumie.” W duchu podziękowałeś misiakowi i szybko skierowałeś się do wyjścia. Na odchodne walnąłeś jeszcze jakiegoś myszaka w bebech. I od razu poczułeś się trochę lepiej. Na ulicy oprócz ciebie i wiewióra – nie ruszał się… trzeba sprawdzić czy już po wszystkim – był jeszcze jeden słaniający się na nogach kret i kilka innych ofiar rozjuszonego futrzaka w środku. Podszedłeś do Drzewa… oddycha. Jest potłuczony i krwawi z nosa, ale oddycha… po czym poznałeś? To proste: strasznie chrapie…


Aha... i od tej pory, skoro już przynajmniej cześć z was się spotkała... macie pozwolenie (a nawet prośbę :D ) na pisanie więcej niż jednego posta na update... niech będzie interakcja między postaciami! :)
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 24 września 2007, 20:28 przez Wilczy Głód, łącznie zmieniany 1 raz.
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Ravandil »

Nastia

Łatwo poszło... Szczur zawisł w powietrzu jak szmaciana laleczka. Widok obezwładnionego gryzonia dla kota jest niemal tak samo kuszący jak odsłonięta szyja dla wampira. Ale Nastia potrafiła opanować instynkty... przynajmniej niektóre. „Walka skończona” pomyślała z satysfakcją... Ale nie. "Jeśli coś może się nie udać, to się nie uda". Święta prawda. Kotka poczuła coś dziwnego... jakby KTOŚ (what the fuck?) wtargnął do jej głowy. "Co do..." pomyślała zdenerowana. Jednak chyba się przeliczył, bo Nastia dość szybko uporała się w intruzem. Jednocześnie zaklęcie osłabło i bojowo nastawiony szczur wyprowadził kolejny atak. "Niech was szlag, jeszcze niech jakiś smok przyleci". Dobrze że była kotem, bo byłoby krucho - takie uniki nie jest łatwo wykonać. KTOŚ na razie ustąpił, przynajmniej nie było czuć jego obecności. Pora zająć się szczurem.
Nastia spojrzała na napastnika i prychnęła. Powiedziała z lekką nutką wyższości w głosie -To co, kontynuujemy? Czy może powiesz wreszcie o co ci chodzi? Bo jak na razie wymachujesz tym badylem i nie ma z tego żadnego pożytku... Do rzeczy- Powoli miała dosyć tego miejsca. Bijatyki ze szczurami nie należały do jej ulubionych zajęć, więc miała nadzieję, że natrętny gryzoń się w końcu odczepi. Z drugiej strony, każdy kot lubi pobawić się swoją ofiarą...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Hiro »

Hyoshi

Uśmiechnął się, złapał kij już normalnie i powiedział:
-Wiedziałem, że pomyślisz że coś chcę, ale nie sądziłem, że uznasz mnie za zwykłego barowego rozrabiakę. W końcu to wszystko było okropnie prostackie. Nawet to złoszczenie się. Chociaż muszę wyznać, że emocje odczytujesz bezbłędnie. Taak... moja droga zdecydowanie masz potencjał.
Stał już bez żadnej zbędnej pozycji, normalnie w pozycji dla niego naturalnej.

A co myśleliście? Że mistrz ninjutsu włazi do barów robić rozróby jak pijak? Że ugania się za złem jak jakiś pieprzony paladyn? Dla niego to było bez znaczenia. Jednak ostatnio narzekał na brak zajęcia. Miał pewien pomysł, już od dawna, ale nie widział nikogo na tyle uzdolnionego. A tymczasem przed nim stał właśnie żywy dowód na istnienie nadziei wśród tej całej bandy technicznych oszołomów. Ktoś kto nie tylko MA wisiorek magiczny, ale i potrafi z niego zrobić odpowiedni użytek. Jeśliby by po czymś takim się wywróciła, i kuliła w kącie, to byłoby to obniżenie poziomu. Była zdecydowanie zdolna, miał dla niej propozycję.
-Pozwolisz jednak ze się wpierwej przedstawię. Jestem już dosyć starym, choć ciągle jarym mistrzem sztuki walki ninjutsu. Ten prostacki spektakl miał mi pokazać, że nie jesteś pierwszą lepszą osóbką z magicznym brelokiem. Widzisz, jestem jednak stary, mój czas pewnie niedługo nadejdzie, a ja już sam niewiele mogę zrobić. Chciałbym przekazać mą wiedzę i umiejętności dalej, komuś wyjątkowemu. Pewnie znasz wiele sztuk eliminacji, wierz mi jednak że to dopiero początek prawdziwego wachlarzu możliwości zabijania, możliwości eliminowania, znajomości każdego miejsca po którym dana osoba idzie do piachu. Mógłbym nauczyć Cię jak lepiej władać każdą z broni białych, tak by stanowiły skuteczne narzędzia, przedstawić techniki walki, a być może i nauczyć Cię jeszcze lepiej kontrolować ten wisior. Nie patrz tak, wiele widziałem w swym życiu Magii i Artefaktów. Wiele z nich również mają potencjał ale niewielu jest takich co potrafi je wykorzystać.
Przeszedł kilka kroków i dodał jeszcze.
-Pewnie chciałabyś wiedzieć też z kim właściwie rozmawiasz. Wątpię czy imię to jest Ci znane, choć było na ustach paru osób. Nazywam się Hyoshi. Podejrzewam ze to imię nic Ci nie mówi, ale bywały czasy gdy różni się pchali by dostać od niego choć słowo mądrości. Czasem gdy nie był do końca trzeźwy.
Był naprawdę ciekaw jak to sie skończy. Czy wreszcie będzie mógł dać światu tyle ile może? Może właśnie ona stanie sie legendą tego całego zwierzyńca kręcącego sie bez celu tutaj?
-A więc pani kotko? - spytał siadając powoli na jedno z krzeseł.
Obrazek
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Ravandil »

Nastia

Wsłuchiwała się w to, co mówił szczur z rosnącym zainteresowaniem, a nawet miejscami rozbawieniem.
-Phi, nie można było tak od razu? Trzeba było rzucać się z kijem?- spojrzała na niego z pewnym wyrzutem. Potem były te wszystkie bzdury o władaniu kijem etc. Wolne żarty. Nastia zmarszczyła brwi (hmm... koty mają brwi?) i zwróciła się do samozwańczego "miszcza". -Jakby ci to powiedzieć... Doceniam twoje starania, ale zrozum, że nie potrzebna mi sztuka walki- to mówiąc stała się na moment niewidzialna, po czym zmaterializowała się na chwile za plecami rozmówcy, a po kolejnej chwili w poprzednim miejscu. Blask amuletu powoli stygnął. -Oczywiście jeżeli rozumiesz o co mi chodzi... Jestem tylko w części związana z tym światem, ale tego prawie nikt nie jest w stanie pojąć. Aha, jeśli cię to interesuję, to mam na imię Nastia... I tego się trzymajmy. Myślę, że i tak nie będziesz miał zbyt wielu okazji by używać mojego imienia- Spojrzała badawczo, czy szczur nadąża za tym, co ona mówi. Nie miała wyjścia, nie będzie bawić się w szopki... Może i go to rozczaruje, ale takie jest prawo Azylu.. I reszty świata.
-Nie sądzę, żebym mogła ci pomóc. Po prostu jestem kimś innym niż ci się wydaje... Ale im mniej wiesz tym lepiej. Mogę cię jednak ostrzec, że wyczuwam tu gdzieś spore zagrożenie... Dla wszystkich z nas-
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: BlindKitty »

Nikolaj Nikolajewicz "Urban Panther" Raskolnikow

Pieprzony misiak. Chyba dostanie ode mnie igiełkę. To że ułatwił mi sprawę niczego tu nie zmienia... Pobił towarzysza, było nie było. Co innego gdyby chciał pomóc. No dobra, i tak powiniem być wdzięczny. Zresztą, nieważne. Whisky powoli uderza do łba, trzeba zadbać o to żeby dowlec go w całości w miejsce w którym bezpiecznie będzie można go sprzątnąć, i zaraz tu wrócić.
Szkoda tylko że w Petersburgu zapomnieli wszystkich sensownych metod szkoleniowych. W efekcie znał tylko kilka prawdziwie przydatnych w tym bajzlu zwanym Azylem.
No, pomijając te których się nauczył już na miejscu.
Wziął wiewióra, teraz swoją mechaniczną łapą, żeby ułatwić sobie zadanie, i zawlókł go w najbliższe miejsce, w którym był mniej więcej niezauważalny, po czym skręcił mu kark, upewniając się że ten nie żyje, a potem ruszył z powrotem do baru, wypatrując uważnie ewnetualnych obserwatorów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Szasza »

Rutgier

Misiek który prowadził trening dla ochroniarzy rzekł kiedyś:
"Na swej drodze spotkacie karateków i inne gówno, które wykorzysta to że jesteście j**** tłuściochami przeciwko wam. Wtedy pamiętajcie że żaden ich chwyt, ani żadna ich pieprzona mądrość ludowa nie zatrzyma w locie spadającego Miśka."
Miał on rację. "Narzucenie Koca" było podstawowym manewrem obezwładniającym stosowanym przez Miśkowych ochroniarzy. W końcu było to najbardziej bezlitosne wykorzystanie masy, siły i gabarytów miśka, czyli jego największych atutów.
-Gothfryd! Na trzy cztery narzucamy koc!- Ryknął Rutgier mając nadzieję że jego amigo jest na tyle trzeźwy by zrozumieć rozkaz i zaczął podskakiwać aby móc za chwilę wyskoczyć z większym impetem. Rozhuśtał swój pękaty brzuch i zaczął odliczać.
-Trzy... Czter....RY!
Ostatnia sylaba zamieniła się w ryk. Rutgier rzucił się przed siebie rozstawiając ręce i nogi tak, aby pokryć sobą jak największą powierzchnię. Rzucił jeszcze "Ku chwale!" i padł na zgromadzonych niczym baaardzo ciężki koc.
Gdy już on i (miejmy nadzieję) przytłukli zdecydowaną większość zgromadzonych, dumny z siebie Misiek rzekł spokojnym głosem.
-To teraz możecie to sobie na spokojnie wyjaśnić.
Obrazek
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Hiro »

Hyoshi

Szok.
Tak jednym słowem można opisać myśli kłębiące sie w umyśle starego szczura. Co innego spotkać bowiem utalentowanego który ma magiczny wisiorek, a co innego geniusza który korzysta z magii. Wiedział że istnieją tacy, którzy wprawnie korzystają z magii, ba nawet walczył z jednym. Niebezpieczny był z niego przeciwnik, walczyło z Hyoshim wtedy jeszcze 2 innych shinobi tak samo wprawnych jak on. Wygrali tą walkę choć naprawdę ciężko poranieni. A przecież tamten studiował wiele lat, zanim w ogóle był w stanie cokolwiek osiągnąć! Ta kotka tutaj miała niesmowity talent. Geniusz, po prostu młoda geniuszka.

Ale dosyć tego bo jeszcze popadnie w mały zachwyt. Hyoshi miał pod tym względem prostą zasadę - geniuszy się nie uczy. Nie przynosi to pożytku żadnemu ze stron. Pewnie myślała, że tylko sie przechwala. No cóż, trzeba przyznać że pycha mu zawirowała w głowie. Myślał że będzie go znała z imienia? Bywały takie czasy, że znano go, a on mógł odrzucać każdego z osobna. Trochę też zdziecinniał na starość. Atakowanie jak bohater od frontu też coś! Hyoshi kilkanaście lat młodszy by chyba spalił się ze wstydu. Ale przecież chodziło mu też o zabawę w tym dosyć krótkim już życiu.
Naprawdę był w dobrym humorze. Przebieranki to jedno, ale znikanie i wyczuwanie różnych osób to drugie. Zaiste nie chciałby walczyć z nią w prawdziwej walce. A przynajmniej nie mając o niej informacji. Do prawdziwej walki tak się shinobi nie zabiera. Zanim zaatakuje często skrada się przez lata by wiedzieć więcej o swym celu. To nie była jednak prawdziwa walka, miał przeczucie, że i ona o tym wiedziała. Wróg? To ona była chyba tym kogo ONI powinni sie obawiać. pomyślał.

No dobra spędził tu już stanowczo za dużo czasu. Nie sądził by wiele osób zwróci uwagę na jego wyjście. W końcu Senkou Sochi jutsu, czyli Szybki Krok (Flash Step) było widzialne tylko dla naprawdę wprawnego obserwatora. Technika ta oparta była na niesamowicie szybkim, zdecydowanym skoku, podobnym do kroku, który dawał iluzję, że shinobi "zniknął" i pojawił się gdzie indziej. Postanowił wybrać okno które nawet jeżeli jeszcze nie rozwalone, to zaraz z pewnością będzie. Uderzenie drewnianego przedmiotu było wszak mocniejsze.Poza tym w panujacym rozgardiaszu kto zwróci uwagę na jedną szybę. Napiął mięśnie i przygotował się do Senkou Sochi.
-Było zaszczytem Cię poznać młoda damo. - dodał jeszcze, a po chwili "zniknął", wylądował na ulicy i postanowił posiedzieć na pobliskim dachu. Niebo było dzisiaj o wiele piękniejsze.
Obrazek
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Bielik »

Migrath

Co się tam dzieje??- pomyślał nasłuchując dziwnych odgłosów dochodzących jakby z podziemi. -mam nadzieje, że to nie robaki...- myślał wstając i chwiejnym krokiem ewakuując się spowrotem w stronę księżyca siada na ławce przed i zaczyna rozmyślać nad całym dzisiejszym dniem, najwyraźniej alkohol zrobił swoje, gdyż było widać, że myślenie przychodzi mu z trudem. Cały czas nie dawały mu także odgłosy z podziemi, jeśli ucichają poprostu siedzi dalej a jeśli się nasilają przykłada łapę do ziemi i stara wyczuć jakieś drgania powierzchni.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Wilczy Głód
Mat
Mat
Posty: 416
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
Numer GG: 818926
Lokalizacja: Katowice

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Wilczy Głód »

Nikolaj

Wygląda na to, że masz szczęście. Na ulicy nie było nikogo, kto mógłby w jakikolwiek sposób ci przeszkodzić w zakończeniu sprawy z wiewiórem. No, może nie licząc jakiegoś kreta na ławce nieopodal. Ale wyglądał na pijanego - najpierw siedział ze zmarszczonymi brwiami, potem ukląkł przy ziemi i zaczął wsłuchiwać się w coś... co ten alkohol robi ze zwierzętami...
Ale to już nie był twój problem. Nie patyczkując się, chwyciłeś Drzewo za fraki i powlokłeś za najbliższy zakręt. Jakaś ślepa uliczka, w niej jeszcze wielki śmietnik, więc bez problemu da się ukryć ciało. Wystarczył jeden ruch mechanicznej ręki i po chwili martwy wiewiór już leżał w pojemniku na śmieci. Jak dobrze pójdzie to go nigdy nie znajdą, bowiem odpady były zawsze wywożone poza granice Azylu - do miasta ludzi. Mimo wszystko - czysta robota. Kiedy adrenalina opadła, zaczęły do ciebie wyraźniej docierać bodźce z zewnątrz. Usłyszałeś coś... jakieś dudnienie... próbowałeś zlokalizować źródło dźwięku. Ciężko... docierał jakby od ulicy, ale kiedy tam poszedłeś zdawał się wydostawać prosto z ziemi. Co to mogło być? Dodatkowo na ulicy zobaczyłeś jakiś ruch. Przez chwilę wydawało ci się, że stoi tam jakiś stary szczur, ale zrobił szybki ruch i na ulicy został tylko kret i ty. Potrząsnąłeś głową. Trzeba się skupić na tym co się dzieje. Przez wybite okna w barze widziałeś, że sytuacja tam się trochę uspokaja...

Hyoshi

No cóż... trzeba przyznać, że poczułeś lekkie ukłucie żalu, kiedy Nastia odmówiła. Ale szybko się otrząsnąłeś i postanowiłeś opuścić lokal. "Zniknąłeś" i po chwili byłeś już na ulicy. Szybko spojrzałeś dookoła - bycie czujnym wchodzi w krew - zobaczyłeś tylko kreta na ziemi i kocura - połmaszynę. Twoją twarz wykrzywił grymas. Ech... ci młodzi i ta ich "technika..." pomyślałeś chyba po raz setny i skoczyłeś na najbliższy dach. Był stąd świetny widok na cała okolicę. Było oczywiście trochę ciemno - w końcu Azyl leży w piwnicy ludzkiego budynku, więc "prawdziwe" światło jakie pamiętasz sprzed lat rzadko tu dociera. Trzeba było liczyć na elektrykę. Ale w tej sytuacji ciemność to sprzymierzeniec. Tutaj na pewno nikt nie powinien cię zobaczyć. Ale ty możesz widzieć więcej. Gdzieś w oddali, przy wschodniej granicy Azylu zobaczyłeś jakieś poruszenie. Więcej świateł... czyli jakaś większa grupa. Zwykłe patrole mają zazwyczaj nie więcej niż 6 osób. Tam szło co najmniej 20 chociaż policzyłeś bardzo "na oko"... i co to za hałas? Trzęsienie ziemi czy co?!

Nastia

Hmm...Hyoshi? Zobaczyłaś na jego twarzy zaskoczenie, kiedy odmówiłaś. No, ale takie jest życie - nie zawsze dostajemy to co chcemy. Chciałaś jeszcze coś powiedzieć, ale szczur już się pożegnał i po chwili zniknął. Zniknął! Aaaa... jednak nie. W tej samej chwili kolejna szyba w barze pękła i wydawało ci się, że widziałaś tam też kawałek tego szczura... Szybki skubaniec pomyślałaś.
Usłyszałaś donośny huk. A potem cisza... Rozejrzałaś się po lokalu i zobaczyłaś nielicznych stojących o własnych siłach. Barman - właśnie wychylił się z zaplecza, zdziwiony ciszą (Czyżby tak szybko skończyli się tłuc?), kilka myszy, które nawet biegły... w popłochu w kierunku wyjścia. No i te dwa miśki. A raczej półtora miśka, bo jeden z nich jak się rzucił z brzuchem na podłogę, to już nie wstał - była słychać tylko ciche pochrapywanie. Ale drugi wciąż stał. Wielki, różowy kłąb futra... stał, ale z trudem... normalnie co drugi to większy pijak!
W dodatku poczułaś coś dziwnego... twój znajomy, który wcześniej przypuścił brutalny atak na twą jaźń, pojawił się znowu. Ale już nie atakował. Po prostu był gdzieś w pobliżu, czułaś to. Jest gdzieś w Azylu...

Rutgier

W całym twoim życiu tylko kilka osób odważyło się nazwać cię grubasem. Wszyscy pożałowali. No, ale musiałeś przyznać, że mieli rację... Trochę ważyłeś. Tyle, że "narzucenie koca" odniosło porażający skutek. Najkrócej mówiąc... liczba stałych bywalców Serowego Księżyca się zmniejszyła - i to na dobre. No, ale przynajmniej jest spokój. "Napastnicy," którzy nie zostali zmiażdżeni, lub połamani, zdołali uciec w mrok nocy. A bieganie za takimi konusami to nie było twoje ulubione zajęcie... w barze zostałeś tylko ty, Gothfryd - który jak walnął o ziemię to już się nie podniósł... słabą głowę ma... - jakaś kotka przy barze i barman. No gdzie on się podziewał?!

Migrath

Usiadłeś na ławce, starając się skupić. Trochę pomogło, ale niewiele. Widziałeś, że ktoś łazi po ulicy, ale nie byłeś w stanie dociec kto i po co... Spróbowałeś się skupić na - chwilowo - najważniejszej dla ciebie sprawy... CO TO ZA CHOLERNY HAŁAS?! Teraz już wyraźnie słyszałeś, że dochodzi spod ziemi. Przyłożyłeś ucho i w końcu rozpoznałeś dźwięk. Cały ten czas przepracowany w kopalni na coś się w końcu przydał. To były maszyny wiertnicze... dokładnie pod tobą, w samym środku Azylu...
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.

"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Hiro »

Hyoshi

Słowa mądrości Hyoshiego nr 2: "Obserwacja i jej analiza są podstawą przetrwania. Jeśli nie jesteś w stanie obserwować żadnym ze zmysłów, upewnij się że nadal żyjesz.". To była rzecz którą potrafił do znudzenia przypominać uczniom. Często w najmniej spodziewanym momencie zaskakiwał ich, a to w ich pokoju, na korytarzu czy też w innych sytuacjach, czasem ostrzegając w jakiś sposób czasem nie. Wyłożeni na ziemi uczniowie słuchali tej maksymy po kilka razy, a czasem nawet podczas snu budził ich wiadrem wody, by przypomnieć im o tym, co jest najważniejszą umiejętnością. Stawał się przez to senseiem na którego się wciąż narzekało, a bywały takie dni, że i wyzywano na pojedynki po to by przestał to robić. Nigdy mu się nie zdarzyło tego nie robić.
Docierało do niego kilka sygnałów. Po pierwsze kocur który pozbywał się czegoś, co jednak nie miało wpływu na chwilę obecną. Po drugie kilkanaście świateł, gdzieś z daleka. Na pewno nie był to patrol, ale stąd nie mógł widzieć czy jest to stałe światło, czy porusza się, czy mruga. Wbrew pozorom, jest to dość przydatna wiedza, która pozwala powiedzieć czy ten kto idzie jest grupą ludzi, chcących kogoś spalić, specgrupą przeszukującą okolicę, bądź też fanatycy migający światłami dla nawrócenia reszty ludu. Trzy jakiś niski, ciężki odgłos jakby z podziemi. Trzęsienie? Nie, nie miało to sensu. O tej porze nie pracowały żadne krety, a pod tym miastem nie żyło chyba nic robiącego taki hałas. Był specyficzny, ale ciężko było określić co to właściwie było. Nie był psem, żeby coś takiego móc odróżnić od łomotania.
Przypomniał sobie to co mówiła Nastia "Jest tu ktoś, kto może nam wszystkim zagrozić", dopiero teraz zaczął jej wierzyć. Być może to amulet, dzięki któremu miała tak niesamowity zmysł obserwacji, może to fakt że była kotką, było to zresztą nieważne. Jeśli miała rację, a wskazywało na to że miała, przydałoby się wiedzieć co to jest.
Mało kogo to interesowało, ale organizm stworzeń żywych, emitował równomiernie energię. U większości jest to chaotyczne pole, które pewne osoby mogą widzieć. Można je wykorzystać do magii, rozszerzania mocy psychicznych, co było równoznaczne z kontrolowanym jej uwalnianiem. Shinobi, wiedząc również o istnieniu takiej sieci, uważali że można ją przekierować do układu nerwowego tak by wzmacniała niektóre jego partie. Wykonywali przy tym specyficzne pieczęcie, co w ich mniemaniu miało pomagać w skupieniu energii w konkretnych miejscach. Przy zbyt długich medytacjach było to męczące. Jednak dla Hyoshiego, nie będzie to problemem.
Usiadł po turecku i złożył ręce w znak Tori czyli ptak. Zaczął się skupiać starając się wykorzystać całą mentalność do wyostrzenia słuchu, węchu i dotyku.
Obrazek
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Brak] Brygada RR

Post autor: Ravandil »

Nastia

Zmarszczyła brwi (czy co tam mają koty jako brwi...) i spojrzała z ukosa na Hyoshiego. Ten pożegnał się i... zniknął. Ha ha, Nastia przez chwilę była skłonna uwierzyć, że to zrobić... Ale przecież wyczułaby, że ma takie zdolności. Nie ulegało wątpliwości, że z tego szczura był szybki skurczybyk. Ale nieważne. Pod barem znowu zaczęło się coś dziać - czy w tym miejscu zawsze ktoś musi się urżnąć? Nastia nie mogła tego nigdy zrozumieć - co jest przyjemnego w obezwładnianiu swojego umysłu... Przecież znacznie przyjemniej jest obezwładniać cudzy umysł...
Spojrzała na wielkiego, różowego miśka. Nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Pora była się zmyć. Znowu to czuła... A może go. Niezidentyfikowany napastnik... Była gotowa stanąć do walki w każdej chwili... Ale jak walczyć, jeśli nie zna się oponenta? Nastia zmrużyła oczy i skoncentrowała siły. Płaszcz cienia... Bardzo przydatne zaklęcie. Nikt nawet nie zauważy, kiedy kotka rozpłynie się w powietrzu. Dekoncentracja... I po co jej te wszystkie szczurze sztuki walki? Zanurzywszy sie w cieniu Nastia wróciła od czworonożnej postaci i miękkim susem wskoczyła w jakieś wysoko położone miejsce. Teraz, w cieniu, mogła spokojnie rozejrzeć się po barze. Cień to specyficzne miejsce... A może stan. Widzi się więcej, widzi się emocje, uczucia, to co normalnie jest niewidoczne. Ale trzeba uważać, dla jednostek zbyt słabych wejście w niematerialny wymiar może zakończyć się tragicznie... Kotka skoncentrowała się i próbowała wypatrzeć jej przeciwnika. "Nie myśl sobie, że masz nade mną przewagę, bydlaku" przemknęło jej przez głowę.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Zablokowany