[WFRP] Odsiecz

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij

- Oj nie umrzesz ty chłopaczku spokojną śmiercią... - mruknął pon nosem Kozak widząc nieprzerwane zaloty barda.
Kiedy Garlick miał bliskie spotkanie z podłogą przyłączył się do gromkiej salwy śmiechu, która ogarnęła salę. Dopił resztę trunku z kufla, poprawił kołnierz i podniósł się z miejsca.
- Pytań jak mi się zdaje zadawać nie stoit, to i ja się na spoczynek udam, lecz możesz przekazać swemu nauczycielowi, że może na mnie liczyć - powiedział i wetknął swą futrzaną czapkę za pasek. - Mości Tavernie, poczekajcie, pomogę zanieść tego pijanice.
Podszedł do nich i bez trudu podniosł barda odciążając wiotkie ramię grabarza.
- Prowadź diewuszka - rzekł do półelfki, po czym odwrócił się do reszty zebranych. - Da swidania panowie, do jutra.
Trzymając pijaka na lewym ramieniu wyciągnął prawą dłoń do Arraka i przyciszył głos
- Grigorij Piotrowicz, zdaję się że spędzimy razem nieco czasu, do Norski daleko, a jak sądze obaj mamy nieciekawe przejścia za sobą... - odpiął kołnierz skórzni. Połowę obwodu szyi obejmowała szeroka jakby wypalona blizna, a na jej końcach coś kiedyś musiało wbić się w szyję Kislevczyka. Znów wyciągnął dłoń do grabarza.
Obrazek
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: dante_tha_don »

Miniaturowa ręka grabarza odwzajemniła gest Piotrowicza poruszając się jakby z pewną obawą aby przez przypadek nie została zmiażdżona lub wyrwana jednym potężnym ruchem.
-Wielkie dzięki za pomoc z tym opijusem. Arrak Tavern jestem, grabarz z zawodu i zamiłowania. Mam nadzieję że reszta drużyny będzie raczej jak ty niżeli ten muzyk,bo gdyby to była pułapka on już nigdy by nie pochędożył żadnej dziewki ani nie zaczepiał ludzi.-rzekł zadowolony lecz już trochę zmęczony mężczyzna przyglądający się kompanowi i temu z jaką łatwością radził sobie z przytłaczającym go ciężarem. Arrak zwrócił wzrok w kierunku dziewczyny i dość zdecydowanym głosem powiedział starajac się zażartować z barda
-Nadobna panienko, racząca nas swym urokliwym licem. Czy raczyłabyś waćpanna zaprowadzić nas szlachetnych wojowników do naszych cel oddzielających nas od ciebie?
Grabarz nie wiedział skąd te słowa przyszły do jego głowy,a potem przypomniał sobie dlaczego nie pija alkoholu. Uśmiechną się szpetnie i nałożył kaptur na głowę oczekując wskazania kierunku w którym ma podążać.
-Dobrej nocy panie Grigorgiju. Pozwolisz że oddam tego człeka pod twoją opiekę i sam udam się na spoczynek.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

Brand pałaszował kolejne potrawy, nie przestając przy tym uważnie obserwować towarzyszy posiłku. Na pewien czas był zmuszony do milczenia, albowiem w szlachetnym towarzystwie (składającym się z maga sztuk jeden) nie mógł pozwolić sobie na niestosowne zachowanie i rozmowę podczas posiłku, a rezygnacja z jedzenia byłaby wielkim afrontem dla Amarelle, która najwyraźniej była bezpośrednio odpowiedzialna za kolację. W pewnym momencie obawiał się,że będzie musiał odstąpić od stołu i interweniować ze względu na zachowanie barda, ale na szczęście ów wykazał na tyle zdrowego rozsądku, by zaprzestać napastowanie damy. Pozostałe wyczyny coraz bardziej pijanego grajka wprawiły go raczej w dobry humor - przynajmniej nie był tak drętwy jak reszta towarzystwa. Niziołek zanotował w pamięci, żeby trzymać go z dala od alkoholu i dziewczyn.

Gdy pół-elfka poprosiła o dokończenie posiłku, Brand natychmiast się ożywił.
- Z największą przyjemnością, panienko Amarelle! Muszę panienkę pochwalić, nie często mam przyjemność gościć na tak wspaniałym posiłku. A muszę zaznaczyć, że byłem już na szlacheckich dworach, na których stoły były skromniej zastawione! Musi mi panienka obiecać, że dopuści mnie panienka do kuchni i pozwoli sobie pomóc w przyrządzaniu śniadania. Nie mogę pozwolić, by na panienkę spadały ciężkie obowiązki kucharza, które ja mogę za panienkę wykonać!

- Wyprawa do Norski mi nie straszna, - zwrócił się do Simona - i nie myślę jak ostatni tchórz wycofywać się przed rzuconym wyzwaniem, jednakowoż pewna wątpliwości mnie naszły i mam nadzieję, że zdołasz ją rozwiać. Nie chciałbym pytać o to wprost gospodarza, by go nie urazić, wydaje się jednak dziwne, że zamiast naszej malowniczej zbieraniny nie zdecydował się wysłać oddziału zbrojnych najemników. Mówimy tu poniekąd o operacji wojskowej na terytorium wroga.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Fashi
Na odpowiedź niziołek zareagował krótkim kiwnięciem głową.
- Aha. W takim razie nic nie wiemy o tym osobniku którego mamy odratować?? - zadał pytanie retoryczne. - No cóż. Trudno. Ten bard zachowuje się nieprzyzwoicie jak przystało na takiego wykształconego i inteligentnego człowieka. A mówią, że Ludzie to takie kulturalne istoty. My Niziołki potrafimy wszędzie się zachować. Wydaje mi się, że nasza wspaniała drużyna poszukiwawcza nie na wiele się zda sądząc po relacjach niektórych z innymi osobami z kompanii. Weźmy na to takiego barda i tego grabarza. W pewnym momencie myślałem, że skoczą sobie do gardeł.
Po chwili Hobb roześmiał się.
- Dobrze. Dosyć tego mojego gadania panienko. Wiem, że Cię zanudzam tym monologiem dlatego chciałbym abyś wskazała pokój w którym będę mógł się przespać. Podróż była męcząca.
Gdy drugi z niziołków podszedł do półelfki, aptekarz w głębi duszy ucieszył się na ten widok.
"Przynajmniej w tej całej wesołej kompanii znalazł się "współplemieniec". Mam nadzieję, że będzie dobrym towarzyszem w trakcie wyprawy. Niziołki to bardzo przyjazna rasa. Chyba nie będzie z nim problemów."
Rozejrzał się po całej izbie. "Zostawiliśmy niezły rozgardiasz. Lecz ta panienka chyba się tym nie przejmuje. Wydaje mi się, że dla niej to chleb powszedni."
Czerwona Orientalna Prawica
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Amarelle ucieszyła się kiedy zobaczyła, że jest cień szans na porozumienie między tą gromadą. Niziołków poprosiła aby jeszcze chwilę poczekali, najpierw odprowadzi tego niepomiernego moczygębę. Zwinnie zeskoczyła ze stołu i poprowadziła mężczyzn na górę.
- Jeśli potrzeba Wam dodatkowych koców, to mówcie, a później przyniosę. - po chwili namysłu dodała - Uprzedzając pytania pana Garlicka: wypiłeś tyle, że do rana będzie Cię grzało
Kiedy dotarli na pierwsze piętro uchyliła drzwi skromnie urządzonej komnaty.
- Panie Tavern, proszę tu spocząć. - a kiedy drobny mężczyzna wślizgnął się do środka, zamknęła za nim drzwi.
Kozaka i pijaka poprowadziła na drugie piętro wieży, gdzie oddała do ich użytku dwie małe izdebki. Westchnęła cicho, przeczesała włosy palcami i zbiegła na dół. Przypomniała sobie, że jeden z niziołków zaoferował swoją pomoc w przygotowaniu śniadania. Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Niektóre obowiązki muszę wykonać sama, ale na pewno zdarzy się jeszcze okazja, abyś popisał się swoim kunsztem kucharskim. - powiedziała, mając nadzieję poprosić o pomoc w uczcie, kiedy już wrócą z tej przeklętej Norski.
- Chodźcie. pogadamy jeszcze rano. Wtedy dowiecie się szczegółów wyprawy. - stanęła w drzwiach czekając aż Hobb i Brandon do niej dołączą. Wskazała im ostatnie dwie sale na drugim piętrze. Kiedy drzwi zamknęły się za niziołkami, już miała odejść, ale usłyszała łomot w pokoju grajka. Uśmiechnęła się do siebie i pomyślała: "Pewnie spadł z łóżka. Zabiję go, jeśli się porzyga."
Zeszła na dół, starając się przypomnieć, czy ktoś nie prosił o koce. Zgarnęła miski i kufle, kilka razy kręciła się między kuchnią a okrągłą salą, nim powynosiła wszystkie naczynia. Przetarła stoły i zeszła na dół do swojej komnaty. Opadła bezwładnie na łóżko i leżała tak chwilkę. Wstała jeszcze i podeszła do miednicy, nie przyniosła sobie ciepłej wody, ale nie chciała już biegać w kółko, więc obmyła się szybko w zimnej. Zziębnięta wskoczyła do łóżka i zasnęła natychmiast.
Kiedy obudziła się równo z piejącymi kogutami miała wrażenie, że spała zaledwie pięć minut. Włożyła na siebie granatową sukienkę i mocno zacisnęła pasek. Kiedy wyszła z wieży, na wschodzie niebo paliło się czerwienią. Podwinęła sukienkę i zatknęła za pasek, aby jej nie pomoczyć. Pobiegła po świeże mleko i twaróg, w drodze powrotnej odebrała zamówione jaja. Kolejne godziny zeszły jej na krzątaniu się po kuchni: grzaniu wody, zmywaniu, przygotowaniu śniadania. Kiedy wszystko było już gotowe, zniosła jedzenie na dół i zastawiła stoły. Siedząc przy ciepłym kuchennym piecu wypiła szklanicę ciepłego mleka, aby trochę się ogrzać. Wnet podskoczyła na krześle. Uśmiechnęła się szeroko do siebie.
- Chociaż tyle mogę dla biedaka zrobić - powiedziała próbując sięgnąć stojące poza zasięgiem jej rąk pudełko.
Nieostrożny ruch i zwaliła się na posadzkę, na szczęście pudełko spadło jej na spódnicę i obyło się bez strat. Zaparzyła kubek ziół, ujęła go w dłoń i poszła budzić gromadę. Zatrzymała się na ułamek sekundy przy każdych drzwiach aby zapukać i oznajmić że śniadanie czeka na dole. Na samym końcu dotarła do pokoju Garlicka, zapukała najpierw głośno, potem przypomniała sobie w jakim stanie zakończył kolację i zapukała jeszcze raz, ciszej. Uchyliła drzwi i podeszła do barda. Kubek postawiła na stoliku.
- Wypij, póki ciepłe. Potem zejdź na śniadanie - szepnęła.
Taeguki
Szczur Lądowy
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 18:35
Numer GG: 7667046

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Taeguki »

Khaertz Delor

Krasnolud pojawił się w pomieszczeniu jako pierwszy. Jako iz poszedł pierwszy spac i obyło się bez zbędnych balów był najbardziej wypoczęty z całej gromadki. Humor mu dzisiaj dopisywał.
Wchodząc przywitał się z pól-elfką i zajął miejsce, które dzierżył wczorajszego wieczoru. Nie czekając na resztę towarzyszy zaczął pożerac jedzenie przygotowane przez służkę. Postanowił najeśc się do syta bo czuł, że czeka go bardzo długi dzień.


Z niecierpliwością wyczekiwał czarodzieja, który się jeszcze nie pojawił.
Ostatnio zmieniony środa, 12 września 2007, 19:22 przez Taeguki, łącznie zmieniany 2 razy.
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: dante_tha_don »

Arrak wszedł jako kolejny i od razu zauważył niska postać której z dnia wczorajszego kompletnie nie kojarzył. Mężczyzna zauważył że krasnolud ma straszny apetyt jak na tak nie duże stworzenie. -"Prawie nikt jeszcze się nie obudził a on chyba kończył już trzecia dokładkę.-pomyślał grabarz.
Postanowił sie przywitać mając nadzieje że nie zrobił tego już wczoraj i przez to dzisiaj wyszedłby na pijaka porównywalnego z bardem.
Powoli i po cichu prawie skradając się podszedł do krzesła przy którym siedział najprawdopodobniej jego przyszły kompan.
-Dzień dobry-rzekł głośno do wszystkich przebywających w sali a potem już ciszej skierował swe słowa do krasnoluda delikatnie wyciągając prawice tak aby nie przeszkodzić tym w jedzeniu
-Arrak Tavern. Przepraszam za wczorajsze zamieszanie. Zbytnio mnie poniosło wdając się w sprzeczkę z grajkiem. A no i ten tego smacznego.
Wiesz może kiedy przybędzie czarodziej żeby nas poinformować dokładniej?
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Garlick otwirzyl oczy i mrugnał. Świat wydawal sie taki szary... chwyci się za głowę i jęknął. Przy drzwiach stała elfia panienka trzymając jakis kubek i cos do niego mówiła... mówiła o wiele za glośno. Uchwycil kubek i zaczął pić łapczywie. Suszylo go jak diabli. Smak cieczy byl paskudny, ale trubadurowi było wszystko jedno co pije. Poczuł sie troche lepiej, ale kac męczył go niemilosiernie.
-Dziękuje piekna pani. Co prawda nie pamiętam cożem wyprawiał wczorajszej nocy bo po kłutni z grabarzem jakas niemoc duchowa wzięła i jakiś demon na umysl siadl. Na Boga mało co pamiętam...-Mówienie sprawialo mu dużą trudność ale kontunuował swój wywód-Raczyłaby panienka wyjsć na chwile gdyz chciaem sie przyodziac... to znaczy, jeżeli panienka chce zostac i pomóc to bardzi chętnie...-Usmiechnal się. Nie zawadiacko, nie lubieznie ale jakoś tak... cieplo i naturalnie. Widać mimo cierpień starał się mieć jako taki humor.-A! i dziękuję za ziółka..
Nie musia dluzej perswadowac opuszczenia pokoju gdyz elfka zrobiła to szybko. Garlick ubrał się i powoli zszedl na dół. Wchodząc do sali gdzie przyszykowano śniadanie nucil wesola balladkę.

Choc wino rozgrzewa
choc piwo w antałku śpiewa
choc kusi cię wyjście z domu
na kubeczek samogonu

Pamiętaj bracie rodzony
nad ranem kaca demony
NIE DAJĄĄĄĄ ŻYYYYYYĆ !!!


Zawył melodyjnie kończąc. Bard zachowywal się tak jak zwykle, czyli jak beztroskie dziecko nie przejmujące sie problemami świata. Uśmiechnal sie dobrotliwie i rzekł
-Ktokolwiek wczoraj mi pomógl, niech Bóg mu wynagrodzi, bo powiem wam, że od dziecka mam chorobe taka iż po przyjściu weny zawsze mie krew do głowy uderza. Jakem balladke o pół elfce zaśpiewal, to juz żem cuł napływ slabości i myslałem, ze niechybnie życie strace, bo wena silna była... ale znaleźli sie dobrzy ludzie na tym świecie... Dzięki.-Wstal i ukłonił się
-I jeszcze jezeli można spytac... kiedy ten czarodziej powie o co chodzi w tej misji, bo za cholere nie pamietam, aby cos mówił...-Skończył gdy reszta spojrzala na niego z dziwną wesołościa w oczach i ... tak, to bylo politowanie. Uśmiechnał się rozbrajająco.
-A teraz mam ochote na jajko na twar...-zaniemówił kiedy zobaczył talerz. Twarz mu zazieleniała. Zaczął glęboko oddychać i zamknał oczy-Albo i nie. Dziękuje gospodynie, ale nie mam apetytu.

"Garlick idioto... czy ty kiedys zmądrzejesz?"-Zapytał sam siebie w myślach i natychmiast sobieodpowiedzial
"A po co?"
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Taeguki
Szczur Lądowy
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 18:35
Numer GG: 7667046

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Taeguki »

Khaertz Delor

Krasnolud oderwawszy się od jedzenia spojrzał w stronę obcego... "Kto śmie mi przerywac" - pomyślał... "No, ale jedzenie to nie wszystko..." . Spojrzał na jegomościa i podnosząc się z siedzenia odpowiedział: Witam! Khaertz Delor, tutejszy kowal - jeden z najlepszych nie chwaląc się. Miło mi.
- powiedział dumnie. Co do czarodzieja, sam zastanawiam się kiedy przybędzie....

Zasiadając spowrotem na do jedzenia dorzucił Niech ktoś uciszy tego barda, albo niech sam to zrobi w przeciwnym wypadku ja się tym zajmę - powrócił do pałaszowania przysmaków.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij

Kozaka obudziło pukanie do drzwi i głos Amarelle wołającej na śniadanie. Ubrał się powoli i zszedł do głównej sali. Był akurat na ostatnich schodkach kiedy bard dziękował za pomoc. Uśmiechnął się pod wąsem i pokonał kilka ostatnich schodków zapinając wysoko kołnierz skórzni.
- Tylko który Bóg bo mamy tu różne wyznania - zaśmiał się do Garlicka - Witajcie panowie - ukłonił się grzecznie wszystkim i podszedł do grajka i nie bacząc na jego zieloną cerę klepnął go raźno w plecy - Do głowy jak mi się wydaje nie krew, a wino ci uderzyło! - zaśmiał się gromko.
Usiadł przy stole obok barda i wrzucił na talerz sporą porcję jajecznicy na boczku. Rozejrzał się po stole i namierzył półmisek z chlebem, sięgnął raźno po pajdę i upuścił ją w połowie drogi do talerza.
- Wot cziort... - zaklął potrząsając oparzoną parującym jeszcze chlebem dłoń. Z jego ust popłynęło jeszcze kilka słów w języku Kislevu, sądząc po tonie nie przeznaczonych dla wrażliwych uszu. Wreszcie sięgnął po chleb i przełamał skibkę z zemstą w oczach.
Pokręcił jeszcze głową i zajął się jedzeniem.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Fashi
Gdy Amarelle zaprowadziła go do pokoju podziękował jej za przyprowadzenie do izby oraz za przygotowanie kolacji. Po zamknięciu przez nią drzwi niski niziołek wyjrzał przez okno. Niebo wydawało się takie piękne nocą. Wszystkie gwiazdy błyszczały. Był to przecudowny widok. Rozmyślając o niebieskich migdałach i wpatrując się w niebo, Hobb przypomniał sobie swoje rodzinne miasteczko. Oraz mamę do której chodził na obiady. Trochę zatęsknił. Ale sam wybrał drogę poszukiwacza przygód. Ostatnimi czasy dowiedział się, że nie jest to takie łatwe jak by się mogło wydawać. Rozebrał się pozostawiając na sobie jedynie ciepłą bieliznę i wśliznął się pod miękką i puszystą pierzynę która dość szybko zapewniła ciepło podczas snu.
Rano hobbita obudził śpiew ptaków i pianie koguta. Farmy musiały być niedaleko. Jego głos było słychać bardzo dobrze. Aptekarz nie musiał się już martwić kto go zbudzi. Gdy przebrał się w codzienne ubranie, do pokoju zastukała półelfka by zbudzić Hobba Fashiego.
- Jak widzisz panienko już nie potrzeba twojej fatygi. Idź zbudzić innych. Zaraz zejdę na śniadanie. Uśmiechnął się, sprawdził czy ma wszystkie rzeczy( wiele słyszało się o kradzieżach mimo iż była to wieża maga) i wyszedł na korytarz. Jego buty troszkę hałasowały. Ponadto skrzypiąca podłoga też dawała się we znaki. Chodź niziołek próbował zejść jak najciszej i tak narobił trochę hałasu. Schody były tak strome, że o mały włos, Hobb nie straciłby przednich zębów. Gdy był już na dole rozejrzał się po sali i usiadł przy stoliku gdzie było najwięcej osób z jego wczoraj zwerbowanej kompanii. Przywitał się ze wszystkimi krótkim lecz donośnym: - Witam! Czekał tylko na maga. Nie wiedział kiedy w końcu mają wyruszyć na tą tajemniczą misję. Z jednej strony denerwował się tym faktem a z drugiej cieszył iż będzie mógł wyruszyć po raz pierwszy na tak ważną wyprawę. Aż do mroźnej krainy Norski.
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 września 2007, 15:29 przez Hose15, łącznie zmieniany 1 raz.
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

Brand wszedł do sali akurat w sam czas by usłyszeć popis wokalny Garlicka. Skrzywił się nieco.
- Gdybyś miał głowę w połowie tak mocną jak gardło, nie musiałbyś się martwić tymi "demonami" - mruknął na tyle wyraźnie, że bard musiał go usłyszeć. Zaraz jednak widok śniadania całkowicie rozbudził niziołka, zarazem wprawiając go w lepszy nastrój. - Moja świętej pamięci babka była zagorzałą wyznawczynią Sigmara. Zwykła mawiać, że dla obrony przed nawiedzaniem demonów najlepiej stosować post ścisły i całkowity celibat - dorzucił zgryźliwie, szczerząc zęby w stronę grajka, po czym podszedł do stołu, skłonił się głęboko Amarelle (czapka znów wykonała ciąg skomplikowanych pętli, po czym wróciła na głowę), skinął głową pozostałym, po czym zasiadł do stołu i natychmiast przystąpił do szturmu. Cokolwiek mieli usłyszeć na temat czekającej ich misji, miał zamiar podejść do tego z pełnym żołądkiem. W przerwach, podczas których nakładał sobie kolejne porcje, wychwalał ciężką pracę pół-elfki.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Ku zadowoleniu Elbrechta cała szóstka już siedziała w sali, kiedy wszedł wraz ze swoimi uczniami. Wszyscy znów byli ubrani w oficjalne, czerwone szaty. Mag pod pachą ściskał rulon postrzępionego pergaminu. Powitał was krótkim skinieniem ręki i zabrał się do jedzenia. I on i Simon nie mieli problemów z jedzeniem, ale dziewczyna miała nieobecny wzrok i z całą pewnością brak apetytu. Mag szybko dokończył posiłek i wstał.
- Nie będę przeciągał. Pora na konkrety. Mój brat nie został skażony intelektem, toteż teraz leży w lodowym więzieniu w Norsce. - westchnął - Trzeba go "odmrozić" i jak wam się uda to sprowadzić go tutaj. W to jednak wątpię. Znam przybliżone miejsce jego pobytu. Jedyne co mogę wam zaproponować, to podróż w górę rzeki Talabek, potem przez Kislev, wzdłuż Gór Krańca Świata, ale to już zależy od waszego Kozaka. Przez Kraj Trolli nie powinno być trudno, trudniejsze będzie rozmrożenie bryły lodu, w której brat jest zakuty. Jeszcze coś chcecie wiedzieć?
Ze swojego miejsca podniosła się dziewczyna, przeprosiła towarzystwo i wyszła ze spuszczoną głową.
- Powinniście jeszcze udać się na zakupy. Potrzeba wam koni, ciepłej odzieży - wymownie spojrzał na grabarza - Jedzenia, hmm... nie wiem czego jeszcze. Obciążcie mój rachunek, ale bez przesady. Amarelle chyba się źle czuje, więc Simon będzie wam towarzyszyć. Potem wróćcie tutaj i zadecydujemy, czy wyruszycie jeszcze dziś, czy może jutro o świcie i oczywiście odbierzecie zaliczkę, bo pieniądze będą wam potrzebne.
Mag zaniósł się kaszlem, po czym napełnił sobie kubek sokiem i duszkiem go wypił. Uśmiechnął się blado, splótł dłonie i czekał.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

- Szanowny Elbrechcie - zaczął Brand, wysłuchawszy instrukcji maga, - cieszę się, że wierzysz w nasze umiejętności, powierzając nam zorganizowanie i przeprowadzenie tej wyprawy. Podróż to będzie zapewne ciężka i pełna wyzwań, ale jestem pewien, że staniemy na wysokości zadania i nie zawiedziemy cię. Chciałbym jednak prosić, byś raczył rzucić więcej światła na sytuację twego brata. Użyłeś wczoraj słowa "odsiecz", sugerującego walkę. Nie lękam się boju, jednak dobrze znać swego przeciwnika, by się odpowiednio przygotować, zwłaszcza, że musimy od razu zaopatrzyć się w odpowiedni ekwipunek. Wspominałeś też, że brat twój jest "uśpiony" pod pokrywą lodu. Wnioskuję z tego, że do czynienia mieć będziemy z jakimś czarodziejstwem. Czy więc damy sobie radę z ratunkiem bez użycia magii równie potężnej? Jako, że jesteś bez wątpienia ekspertem w tej sprawie, szukam u ciebie rady, która mogła by nam pomóc w starciu z nieprzyjaznymi czarami.
Ostatnio zmieniony czwartek, 13 września 2007, 21:35 przez Delf, łącznie zmieniany 1 raz.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

-Ano... Zgadzam sie z przedmówcą. Nie żeby miecz mi strasznym byl. Brałem udzial w wielu bojach i wiele wypraw na mityczne stwory przeprowadziłem-Tu bard przybrał srogi wyraz twarzy i wyciągnął sztylet umocowany przy pasie. Powiem bez ogródek-wyglądal arcykomicznie.
-Jedno mnie jeno trapi. Czemuż to żadnej nadobnej niewiasty nie ma w naszej drużynie. Czemuż to dales nam swego ucznia miast pieknej uczennicy... toż to załoga bez kobiecej reki jak z koziej dupy trąbka. Ja sie na to nie godzę-Trubadur poraczył wszystkich zebranych obrażoną miną. Zły humor zreszta za chwilę go opuścił.
-O...! A znacie tą balladę. Opowiada ona o mnie i powinna byc dostatecznym dowodem na ma odwagę

Jęki i płacze w mieścienie
płaczą niewiasty i pany
""Co wieczór gdzieś człowiek ginie
co ranek ktoś poszarpany""

Co dzień kolejni ranni
więc słano po cyrulika
rzekł:""Rada jest tylko jedna
Trza wolać woja Garlicka""

Patrzę na trupy i mówię
""wiem co ich rąbie-to sztrzyga""
strzyga... powtarza tlum przerażony
i patrząc na mnie zastyga

Więc ide na cmentarze
i widzę sluge chaosu
nie waham sie, broń unoszę
i się szykuję do ciosu

I naraz jak stwor nie wrzaśnie
przecięta na dwoje strzyga
wije się dziko po ziemi
i krwia, i żółcia żyga...


-Tą pieśń, żeby nie bylo, napisał mój kompan z ktrym podrożowałem 2 lata. Biedaczek 4 tygodnie temu zawisł bo ukradl konia hrabiemiu Rumstadt. Pomijam fakt, że na koniu oprócz córki hrabiego znalazły się dziwnym trafem kosztowności. Swoją drogą z kompana straszny pijak i chędożnik byl. Jezyk miał długi, głowę słabą a żadnej babie nie przepuścił
Sam nie wiem co mnie przy nim trzymało...
No cóż... przeciwieństwa sie przyciągają
-Popatrzył po sali i uśmiechnal sie rozbrająco.

-KMończąc ma niezwykl ciekawa historyję pokusze się o konkluzję. Bez takiego woja rady nie dacie, więc się łaskawie zgadzam, jeno boleje wciaż nad brakiem panny w ekipie-Poeta usiadł dumnie i zjadł kromke chleba. Duma oczywiście zabraniała mu przy wszystkich opdrzucić jadła po pierwszym kęsie, więc mimo zieloności twarzy raczył się powoli pajdą.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij Piotrowicz Ungołow

Kozak spojrzał na mapę i uśmiechnął się lekko. 'Czyli odwiedzimy stepy' - ucieszył się i zamyślił słuchając jednym uchem pieśni barda.
- Pytasz o wrogów mości niziołku? Ruszamy na północ... - Kislevczyk uśmiechnął się niemiło - Trolle, orki, trolle górskie, zwierzołaki, skaveni, o umęczonych duszach nie wspominając... A no i oczywiście najważniejsze: mróz - spojrzał na Garlicka i rozweselił się nieco - No i zazdrosnych mężów zważywszy na kompanię w jakiej ruszamy. A jeśli chodzi o magię, to i wśród orków są szamani i czarodzieje, choć nie przypominają tutejszych. - kiwnął głową na Elbrechta i Simona - Najbardziej nurtuje mnie jak wygląda to lodowe więzienie i jak odmrozić twego brata by, całkiem niechcący oczywiście, nie uśmiercić go. Czy któryś z waszmościów umie powozić? Aż do granic Kisleva nie musimy martwić się o zapasy, ale gdy przeprawimy się przez rzekę Linsk powinniśmy mieć już zapasy na dalszą podróż, a trochę tego będziemy potrzebować - zwrócił się do barda - Mała rada Garlicku, jeśli jakiś Kozak zaproponuje ci łyczka z bukłaczka, z twoją głową odmów, bo inaczej będziemy musieli cię wieźć ze dwa dni bez czucia...
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Fashi
Puszysty niziołek podczas przemówienia maga zapychał się kanapkami z twarogiem. Słuchał uważnie. W pewnym momencie o mały włos a udławił by się jedzeniem ponieważ gdy usłyszał plan wyprawy jaki zaproponował mag. "Rzeka Talabek, Kislev, Góry Krańca Świata...Podejrzane okolice. Chociaż z drugiej strony z każdej z tych stron mamy przedstawiciela. Kislev reprezentuje mężczyzna odnoszącego niewyżytego barda, a Góry ten krasnolud. Cóż..Ta wycieczka może być ciekawa. Jeszcze nigdy nie miałem przyjemności w czymś takim uczestniczyć. Mam nadzieję, że moje umiejętności się przydadzą".
- Elbrechie. Mam kolejne pytanie? Czy rozmrożenie lodu za pomocą ognia wchodzi w rachubę?? I czy znasz jakiegoś maga który potrafi po mistrzowsku posługiwać się tym żywiołem?? Sami możemy narobić sporo kłopotów.
Chwilę później zwrócił się do grupy.
- Na początku musimy omówić co chcemy kupić. Co jest nam potrzebne. Oczywiście to tylko moja propozycja. Nie uważajcie mnie od razu za wodza. Biorąc pod uwagę moją posturę - tutaj uśmiechnął się szeroko. Gdy pójdziemy bez wcześniej przygotowanej listy zakupów nic z tego nie wyjdzie. Ale to po odpowiedziach wielkiego Maga.
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany