[LOST]Zagubieni...

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

[LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

Witajcie!
Zaczynamy sesję o tematyce związanej z serialem Lost:Zagubieni. Chciałbym byście nie umieszczali głupich, krótkich postów i żebyście czasami nad nimi pogłówkowali.
- tak - piszemy co robimy.
- tak - piszemy co mówimy.
- tak - wszystkie pytania lub uwagi albo komentarze.

Lot samolotu linii Oceanic 815, Los Angeles - New York..., Godz. 15:40, 22 września 2005

Wszyscy siedzieliście wygodnie w fotelach. Z tyłu samolotu hałasowały dzieci. Byliście w połowie drogi do Nowego Yorku. Niektórzy znaleźli się w tym samolocie przypadkiem a niektórzy byli zmuszeni swoją sytuacją. Hostessy chodziły i usługiwały pasażerom. Atmosfera była rozluźniona i miła. Czasami z tej atmosfery wyłamywała się jakaś jednostka np. Raz wstał pan i zaczął się awanturować ponieważ jego siedzenie było za twarde. Zresztą później zaczął wyliczać. Wychodziło na to iż wszystko mu przeszkadzało. Gdy skończył kłótnię krzyknął:
- Niech ten lot się wreszcie zakończy!
I zakończył się. Tylko chyba nie w taki sposób w jaki każdy by chciał. Silniki niebezpiecznie zawyły. Coś w środku samolotu skrzypnęło. Całe prawe skrzydło zaczęło się nagle palić. Miła i rozluźniona atmosfera skończyła się. Nastąpiła totalna panika dezorganizująca cały lot. Każdy biegał i krzyczał. Starszy pan "Awanturnik" wyleciał z samolotu wraz z siedzeniem przez dziurę która powstała na wskutek oderwania się płonącego skrzydła. Spadaliscie w dół. Było naprawdę niebezpiecznie. Zdawało się, że to koniec. Armageddon, Apokalipsa, Koniec Świata. Lecz umiejętności pilota nie pozwoliły na spotkanie się ze śmiercią ponad 240 pasażerów. Jak dotychczas zginęło ich około 5. Samolot opadał w dół. Ku jakiejś wyspie...Wszyscy z wrażenia zemdleliście....
Pobudka nastąpiła na piaszczystej plaży w chwili uderzenia w ziemię. Samolot zatrząsł sie. Wszystkie szyby poszły. Ogień dogasał. Być może uda się uratować coś z tego samolotu. Ale niestety. Zostało jedynie 30 osób które przeżyły. Jedne mniej, drugie więcej zdenerwowane. Ciało pilota leżało na środku korytarza. Miał ogromną dziurę w brzuchu. Tak jakby coś go przebiło. Przy sobie miał broń którą zauważył...
....Masao Summers
Obudziłeś się w samolocie pełnym krwi i ofiar. Znalazłeś zmasakrowane ciało pilota a przy nim broń i dwie butelki wody. Bardziej charyzmatyczne postacie zaczęły kierować 30 - osobową grupą. A wśród niej znajdowała się...
...Claudia Greenal
Zbudziłaś się na piaszczystej plaży. Plaży pełnej resztek z samolotu oraz porozrzucanych ciekawych wynalazków. Znalazłaś 2 pisma kobiece, nóż oraz paczkę leków przeciwbólowych. Nieco dalej przygnieciony ogromem sytuacji stał...
...Matt Grendil
Zbudziłeś się na skraju dżungli. Aż dziw iż była to pobudka w Twoim fotelu z samolotu. Najwyraźniej musiałeś z niego wypaść wraz z elementem maszyny. Niedaleko leżało kilka kokosów, długa lina, maczeta oraz 4 - osobowy namiot. Fale oceanu wzbudzały się. Woda obudziła...
...Williama West'a
Zostałeś zbudzony przez wodę z oceanu. Fale obmywały twe ciało. Nie tylko ty tutaj leżałeś. Wokoło było pełno trupów lub dokańczających żywot osób. Na skraju plaży znalazłeś kij baseballowy, kapelusz, 2 koce, oraz pięciopak zapałek.

W pierwszym poście opisujecie swoją postać oraz pierwsze działania które chcecie podjąć.
Czerwona Orientalna Prawica
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: dante_tha_don »

Will doszedł już do siebie. Chwile wcześniej leżał w wodzie przerażony. Nie tak wyobrażał sobie pobyt w oceanie lub morzu gdy przebywał jeszcze w Arkham. Z drugiej strony jego opisy różnych wypadków na potrzeby książki też były bardziej dramatyczne i zupełnie inne od tego co spotkało go teraz. Ta cisza i piękno błękitnej wody i złotego jak na reklamach piasku kontrastowały z rozpaćkanymi jak mięso w McDonaldzie ciałami ludzi których nie znał i były mu obojętne tak jak krowy. Może to wina szoku, że do głowy przychodziły akurat takie myśli. Dlaczego najważniejsza sprawą było dla niego to że nie pojawi się na premierze filmu który miał zapewnić mu miano światowej sławy scenarzysty a nie to że wokół niego konają ludzie. Kiedy w końcu West doszedł do siebie postanowił sprawdzić co z pozostałymi mając nadzieje że nie znajdzie sie samotnie na bezludnej wyspie jak jeden z jego ulubionych dziecięcych bohaterów Robinson Cruzoe.
-Czy ktoś mnie słyszy!!!!! Halo! Jest tu kto?
Brodaty mężczyzna starał się dostrzec jakąś osobę która potrzebuje pomocy i jest szansa na jej uratowanie. Postarał się tez zebrać jakieś przedmioty umożliwiające rozpalenie ogniska lub udzielenie pomocy medycznej.
William skierował się w głąb wyspy nie chcąc jednak opuścić plaży postanowił znaleźć kogokolwiek kto tak jak on pozostał przy życiu.
-Ludzie gdzie jesteście. Potrzebuje ktoś pomocy
Zauważył on mniej więcej w tym samym czasie kij baseballowy który teraz mógł okazać się jedyna niezbędna bronią w tej sytuacji.
West nasłuchiwał i kiedy tylko coś usłyszał postanowił ruszyć w tym kierunku zapamiętując jednak mniej więcej gdzie jest tak aby wrócić tu z kimś by pochować zmarłych i ratować tych których sie jeszcze da. Wiedział że potrzebuje kogoś z medycznym wyszkoleniem i żałował że przez 35 lat swojego życia nie ukończył żadnego kursu a jedynie fantazjował swoich powieściach o takich sytuacjach nie wierząc że przytrafią się komuś takiemu jak on.
Teraz jednak nie było czasu nad zastanawianiem się nad czymkolwiek chodziło w końcu o przetrwanie.
-No tak w samolocie powinna być jakaś radiostacja z której można się połączyć z kimkolwiek. Tak jest zawsze na filmach, ale gdybym miał telefon komórkowy byłoby nawet łatwiej

Jeśli Will widzi wrak samolotu podąża w jego kierunku tak jakby zapomniał o czymkolwiek i wcześniejszych planach, jeśli nie nasłuchuje i stara się odnaleźć pozostałaych.
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Azrael »

Masao Summers

Dokładnie przeszukawszy pilota naładował i zabezpieczył jego broń (mógłbyś podać więcej wiadomości o tej broni, oraz ile mam aamo?) wsadził ją sobie za pasek po czym, dobiegł do drzwi (bądź innego otworu), i jeśli stwierdził, że sytuacja samolotu jest dość stabilna i nie wybuchnie za niedługo, wraca by pozbierać rzeczy. Chwyta wszystko co mu się nawinie pod rękę i wyrzuca najbliższą możliwą drogą, nawołując ludzi tych którzy mogli by pomóc oraz tych którzy potrzebują pomocy. Gdy się zmęczył znów sprawdza sytuacje samolotu i biegnie wzdłuż ocalałego fragmentu pomagając rannym.
Jego plan? Przeżyć za wszelką cenę.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Mekow »

Z Los Angeles do New York ? I lądujemy na wyspie? ^_-


Claudia

Claudia była wysoką młodą niezwykle ładną dziewczyną o jasnej cerze z łagodnymi piegami na nosie i górnej części policzków. Miała zmysłowe, iście kobiece kształty. Zaś jej czarne, nieco falujące, sięgające jej do łopatek włosy dodawały jej jeszcze uroku.
Ubrana była w czarny T-shirt z obrazkiem zielonych kodów z matriksa, krótkie kolorowe bawełniane spodenki sięgające do kolan, oraz jasno-brązowe skórzane sandałki.

Dziewczyna była w niemałym szoku po tym co się stało. Wręcz nie mogła w to uwierzyć - i nie wierzyła. Jednak na szczęście nie miała teraz czasu na myślenie o tym. Udzielała pierwszej pomocy komu tylko mogła - jak dobrze, że miała taką sprawność.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

Oj wiem... :D Dałem ciała. Sorki.
Czerwona Orientalna Prawica
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Zorin »

Matt Grendil

Sorry że wcześniej nie odpisywałem, ale mam internet radiowy, który często szwankuje, zresztą sami wicie jak to jest...

W fotelu siedział młody chłopak. Było widać że jest strasznie przerażony zaistniałą sytuacją, zresztą jak każdy po tym wypadku. Matt był dość grubym chłopakiem. Ma blond włosy, efektownie zaczesane na boki. Jego zielone małe oczy, w których teraz widać było lęk, szybko rzucają się w oczy. Miał na sobie szerokie dżinsowe spodnie, luźną czarą koszulkę, oraz białe trampki. Był mocno potłuczony....

Matt nie wiedział co się stało, czy pilot coś spartolił, może nastąpiła jakaś awaria, zupełnie nie wiedział co teraz myśleć. Cieszył się że przeżył jako jeden z nielicznych. Miał nadzieję że za góra parę godzin przypłynie po nic jakiś statek, bądź helikopter. Ogólnie to tysiące myśl chodziło teraz mu po głowie. Chłopak odpiął pasy podszedł do meczety i wziął ją, zabrał także linę, która mogła mu się przydać w zaistniałej sytuacji. Nawet nie pomyślał skąd to się tu wzięło. A następnie o ile orientował się w terenie ruszył w kierunku plaży, a jak nie wiedział gdzie jest plaża to po prostu rozglądnął się po okolicy.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

William West
Wstałeś i ujrzałeś wrak samolotu oraz jego części porozrzucane po plaży. Wiele osób konało z bólu lub już nie żyło. Wszyscy byli w szoku. Historia rodem z największego dramatu. Ludzi było mało. Grupka zebrała się w na środku plaży i nawoływała osoby które znajdowały się tak jak ty gdzieś w zakątkach wyspy. Kierował nimi jakiś wysoki facet o ciemnej karnacji.
Słońce paliło niemiłosiernie. Stanąłeś po zawietrznej. Smród trupów dotarł już do Ciebie. Zbierało Ci się na wymioty. Grabarz miałby tutaj wiele roboty. Obok Ciebie leżała jeszcze jakaś mała torba.
Masao Summers
Obszukałeś dokładnie pilota. Oprócz broni(Beretta M92F, 45 sztuk amunicji w trzech paczkach po 15 każda), znalazłeś jego identyfikator oraz paczkę papierosów. Po przeszukaniu twoje ręce były całe we krwi. Wrak samolotu był jak na razie cały. Nic nie wskazywało na to by miał wybuchnąć. Był długi na jakieś 10 m. Zachował się wraz z dachem i kilkoma fotelami. Było dużo rannych lecz rzadko kto podejmował się ratowania ich. Gdy wyszedłeś z "samolotu" lub raczej z tego co po nim zostało zauważyłeś Japończyka z krwawiącą nogą.
Claudia Greenal
Zbierało Ci się na płacz. Pierwszy raz postawiona w takiej sytuacji byłaś bezradna. Gdy się opanowałaś wyspa wydała Ci się ogromna. Wielka plaża oraz rozległa dżungla. Gdzieś w oddali było widać wierzchołek góry. Przez chwilę albo Ci się wydawało albo ktoś stał w dżungli i was obserwował. Ale przecież to niemożliwe. Zauważyłaś też jakiegoś mężczyznę który wyszedł z wraku i zaczął pomagać Japończykowi.
Matt Grendil
Plaża była dość spora ale na szczęście wylądowałeś blisko ludzi. Zdążyłeś zauważyć grupę ludzi zaczynających udzielać pomocy oraz ustalających coś między sobą. Niedaleko nich znajdował się wrak samolotu z którego wyszedł mężczyzna o azjatyckich rysach twarzy. Jak na razie nic nie wskazywało na to by ktoś miałby się po was zgłosić.
Czerwona Orientalna Prawica
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Azrael »

Masao Summers

- TATAKAUOTOMO ITAMI! - krzyknął do japończyka, co wedle jego znajomości, japońskiego z pewnością znaczyło "walcz z bólem", *Lecz kto to tam wie?*. Nie zbliżając się do azjaty rozejrzał się po plaży i znów krzyknął tylko, że tym razem po angielsku - CZY JEST NA SALI LEKARZ!? - Przestał zwracać uwagę na większość rannych i zajął się wydobywaniem rzeczy z samolotu.... wpierw szukał torby, a potem pakował w nią co się dało.
*Skoro nie mogę pomóc rannym, pomogę sobie i innym ocalałym*
Jeśli któryś z rannych poprosił Masao o wodę dawał, mu troszkę, lecz starał się nie ingerować bardziej, gdyż ostatnim razem, gdy pomagał... no powiedzmy, że skończyło się to niefortunnie.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: dante_tha_don »

Will upadł na kolana i zwymiotował ohydnym kurczakiem z frytkami który stanowił jego posiłek na pokładzie samolotu. Po chwili było już lepiej i męzczyzna wytarł ubrudzoną twarz. Zajrzał także do leżącej przy nim torbie,lecz robiąc to usłyszał wołanie innych.Wrzucił co było pod ręką do torby, złapał ją mocno i szybko podniósł się a potem pobiegł w kierunku z którego słyszał wołanie.
-Jest tam kto!!! Nic mi nie jest ale nikt poza mną nie przeżył!!-krzyczał 35latek biegnąc jakby to miało być jego usprawiedliwieniem i pozwalało mu pozostawić wszystkich dogorywających ludzi. Gdy tylko zobaczył pierwszego żywego człowiek ucieszył sie strasznie i wreszcie odetchną z ulgą że jednak nie jest sam i jego umysł przez traumę nie robi sobie z niego żartów.
-Nic wam nie jest. Potrzeba pomocy?
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Mekow »

Claudia

Przyjrzała się rannemu i zaraz potem pożałowała tego - krwawiąca noga nie okazała się przyjemnym widokiem. Na szczęście ktoś inny wzywał pomocy i dziewczyna ruszyła w tamtym kierunku. Czarnowłosa dziewczynka, lat około 14, krzyczała i płakała. Claudia podeszła do niej i przytuliła ją.
- Już dobrze... Wszystko się ułoży... - wyszeptała jej na ucho starając się ją pocieszyć.
Jej wzrok padł na jakąś kobietę z długim warkoczem, która leżała i jęczała z bólu. Łatwo dało się zauważyć, że ma poważnie złamaną nogę.
- Muszę pomóc innym, rozdać środki przeciwbólowe najbardziej potrzebującym. Zostań tutaj i poczekaj na mnie, później sobie porozmawiamy. Dobrze? - powiedziała do już uspokojonej dziewczynki i uśmiechnęła się do niej.
Kiedy ta pokiwała głową odpowiadając na pytanie Claudia zaczęła pomagać innym. Wstała i na początek podeszła do cierpiącej kobiety z warkoczem, podała jej tabletkę przeciwbólową.
- To środki przeciwbólowe, jeśli wystarczy dostaniesz drugą. - powiedziała miłym głosem.
Następnie przyjrzała się jej nodze zastanawiając się czy da radę ją nastawić.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Zorin »

Matt Grendil

,,Cholera jasna co się stało. Przecież było nas dużo więcej gdzie reszta ludzi z samolotu" - pomyślał przez chwilę chłopak, nie widząc nawet ciał ludzi którzy mogliby stanowić wszystkich z samolotu. Matt zdziwiony tym że jeszcze nikt po nich się nie zgłosił wszedł do samolotu i zaczął w nim szukać czegoś co nadawało się do picia. Gdy spotkał po drodze tego Azjatę zagadał do niego:
-Kim jesteś?? Co się stało?? Gdzie jakaś służba ratownicza??- i czekał aż ten zareaguje. Nie mógł się jeszcze w ogóle otrząsnąć z tym co się stało. Nie wiedział nawet co ma w takiej sytuacji robić...
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

Masao Summers
Japończyk krzyknął w swoim ojczystym języku:
- Nie zostawiaj mnie. Proszę. Bracie.
Nagle się rozpłakał a później umarł. Krwotok był tak silny iż nie dało się go zatamować, w wyniku czego stracił bardzo dużo krwi. Wokół niego znajdowała się czerwona substancja.
Gdy doszedłeś do wraku samolotu na szczęście znalazłeś podręczną, czarną torbę. Zapakowałeś do niej:
- 3 paczki leków przeciwbólowych
- 2 noże
- Gazety, książki i komiksy różnego rodzaju
- kurtkę skórzaną
- Słoik z masłem orzechowym
William West
W torbie znajdowały się tylko okulary. Obok Ciebie leżała jedynie butelka wody. Gdy podszedłeś bliżej grupki każdy powitał Cię jakbyś był ich najlepszą rodziną. Lider o ciemnej karnacji przywitał Cię uściskiem dłoni.
- Witaj! Nazywam się Jose Pontano. Jak widzisz jestem dowódcą tej grupy. Mówiłeś, że nikt nie przeżył. To przykre. My także ratowaliśmy kogo się dało lecz nie przyniosło to żadnych efektów. Na razie musimy zrobić gdzieś prowizoryczny obóz. Będziesz nam potrzebny. Zresztą. Każda para rąk się przyda. Przeszukaj okolice wraku. Może znajdziesz namioty, śpiwory, karimaty lub coś w czym lub na czym można spać.
Claudia Greenal
Gdy podeszłaś do kobiety i próbowałaś ją zbadać nagle gdzieś znienacka spadły metalowe drzwi od samolotu które przecięły na pół ciało kobiety. Widok jeszcze okropniejszy niż noga Japończyka...Jedynie nieliczni czyli Ci którym pozostała nadzieja pomagali rannym. Na środku zebrała się grupka której usilnie tłumaczył coś przystojniak o ciemnej karnacji.
Mat Grendil
Wszystko wokół wydawało się uspokajać lecz tą ciszę przerwało coś co zleciało jakby z nieba. Uderzyło w coś na plaży. Wiatr przyjemnie muskał po twarzy. Woda przy brzegu była lekko czerwona od krwi. Gdy wszedłeś do wraku za mężczyzną zauważyłeś jak pakuje różne rzeczy do torby. Nie reagował na Twoje zaczepki.
Czerwona Orientalna Prawica
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Mekow »

Claudia

Dziewczyna była w całkowitym szoku i zbierało jej się na płacz. Stanęła jak wryta i zaniemówiła. Z lekkim trudem łapała oddech. Ta kobieta przed chwilą żyła, a teraz, tak nagle została wręcz zmiażdżona kawał żelastwa.
Claudia mimo woli zaczęłą płakać. Odzyskała nieco zmysłów i odwróciła się do dziewczynki - ta na szczęście nie widziała tego wypadku.
Podeszła bliżej i już zalana łzami usiadła przy niej na piasku - teraz ona potrzebowała odrobiny wsparcia od tej małej. Spojrzała jej w oczy i złapała ją za rękę.


To jak z tym lotem ?
Nadal z LA do NY ?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

Dobra niech będzie z Sydney do LA. Odpisujcie!! Na co czekacie? :D
Czerwona Orientalna Prawica
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Azrael »

Masao Summers

Chodzi po lesie opatrując rannych na tyle na ile potrafi... znaczy podaje im środki przeciw bólowe i wodę.
Po chwili stwierdza, że jednak nie powinien się tym zajmować (po 3/4 "ratunkach") i zaczyna rozpalać ognisko wyrywając spisy treści z kilku "przygodówek" i pocierając kijem o kij.
- MA KTOŚ ZAPALNICZKĘ?!?!?!
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Hose15 »

Co jest? Odpisujcie!
Czerwona Orientalna Prawica
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [LOST]Zagubieni...

Post autor: Mekow »

Daj spokój. Sesja padła.

Wszystko jakoś tak... ciężko sobie wyobrazić i w ogóle...
Temat jest ciężki.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany