[war młotek] Od niczego do śmierci..
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
Karczmarz spojrzał na ciebie zdziwiony i zaśmiał się głośno z głebin brzucha...
-Szmato powiadasz? Uznajmy, że nie usłyszałem - wziął od ciebie monetę i wydał ci 7 srebrnych monet. Posiłek nadejdzie lada moment.
Usiadłeś przy sotle. Po dłuższej chwili dostałeś jedzenie. Widocznie przesadziłęś, bo mięso było zimne, a piwo gorzkie. Bułka była czerstwa...
Karczmarz spojrzał na ciebie zdziwiony i zaśmiał się głośno z głebin brzucha...
-Szmato powiadasz? Uznajmy, że nie usłyszałem - wziął od ciebie monetę i wydał ci 7 srebrnych monet. Posiłek nadejdzie lada moment.
Usiadłeś przy sotle. Po dłuższej chwili dostałeś jedzenie. Widocznie przesadziłęś, bo mięso było zimne, a piwo gorzkie. Bułka była czerstwa...
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
"Tego już za wiele! Wstrętny rasista!"
Podszedł do lady i obrzucił karczmarza swym posiłkiem. Wyciągnął swój pistolet, wskoczył na ladę i wycelował karczmarzowi w głowę.
-Mówiłem że nie śmieszą mnie takie żarciki. Teraz albo obsłużysz mnie należycie, albo nie będą mieli co z ciebie zbierać!
"Tego już za wiele! Wstrętny rasista!"
Podszedł do lady i obrzucił karczmarza swym posiłkiem. Wyciągnął swój pistolet, wskoczył na ladę i wycelował karczmarzowi w głowę.
-Mówiłem że nie śmieszą mnie takie żarciki. Teraz albo obsłużysz mnie należycie, albo nie będą mieli co z ciebie zbierać!
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
Karczmarz uśmiechnął się, ni to ze strachu, ni szyderczo. Dał znak strażnikom pilnującym drzwi.
-Sam zasłużyłeś sobie na taki posiłek... szmato... Tak mnie nazwałeś? Więc jeśli odłożysz tą zabawkę skąd ją wyjąłeś, i wyjdziesz samemu, to kłopotów mieć nie będziesz... - popatrzył najpierw w lufę pistoletu, a później w twoje oczy. - To jak będzie? Wychodzisz, czy chcesz mieć kłopoty?
Najwyraźniej twoja groźba nie przeraziła go aż tak bardzo jakby mogło się wydawać.
Karczmarz uśmiechnął się, ni to ze strachu, ni szyderczo. Dał znak strażnikom pilnującym drzwi.
-Sam zasłużyłeś sobie na taki posiłek... szmato... Tak mnie nazwałeś? Więc jeśli odłożysz tą zabawkę skąd ją wyjąłeś, i wyjdziesz samemu, to kłopotów mieć nie będziesz... - popatrzył najpierw w lufę pistoletu, a później w twoje oczy. - To jak będzie? Wychodzisz, czy chcesz mieć kłopoty?
Najwyraźniej twoja groźba nie przeraziła go aż tak bardzo jakby mogło się wydawać.
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
"Teraz znalazłem zastosowanie dla swojego prochu."
- To ja może wyjdę...
Pospiesznym krokiem udał się do wyjścia.Skierował się w nieuczęszczaną uliczkę.
Gdy był na miejscu, z kieszeni wciągnął szeroką rurę z zatkanym wylotem z jednej strony i gwintem z drugiej. W odetkany koniec wsypał cały swój proch. Następnie z fartucha wyciągnął nakrętke z lontem.
Zakręcił i narzędzie jego zemsty było gotowe. Zazwyczaj takich bomb używało się do burzenia pomniejszych budynków. Ląt skrócił aby bomba wybuchła po trzydziestu sekundach. Z tawernianej stajni wywlekł stóg siana aby móc bezpiecznie zeskoczyc z dachu. Wspiął się na dach tawerny i podpaliwszy bombę wrzucił ją do komina.
Natychmiast zeskoczł z dachu na przygotowany stóg siana i biegiem oddalił od karczmy jak najdalej mógł.
"Teraz znalazłem zastosowanie dla swojego prochu."
- To ja może wyjdę...
Pospiesznym krokiem udał się do wyjścia.Skierował się w nieuczęszczaną uliczkę.
Gdy był na miejscu, z kieszeni wciągnął szeroką rurę z zatkanym wylotem z jednej strony i gwintem z drugiej. W odetkany koniec wsypał cały swój proch. Następnie z fartucha wyciągnął nakrętke z lontem.
Zakręcił i narzędzie jego zemsty było gotowe. Zazwyczaj takich bomb używało się do burzenia pomniejszych budynków. Ląt skrócił aby bomba wybuchła po trzydziestu sekundach. Z tawernianej stajni wywlekł stóg siana aby móc bezpiecznie zeskoczyc z dachu. Wspiął się na dach tawerny i podpaliwszy bombę wrzucił ją do komina.
Natychmiast zeskoczł z dachu na przygotowany stóg siana i biegiem oddalił od karczmy jak najdalej mógł.
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Gra powoli się przeradza w zabawę dla jednego gracza....
Winson
Z karczmy odprowadził cię szyderczy śmiech ludzi w karczmie.
Zużyłeś cały swój proch. Po podpaleniu lontu, zeskoczyłeś na stóg przygotowanego przez siebie siana, ale wbiłeś się w niego i nie potrafiłeś wygrzebać. Liczyłeś... 25...26 wydostałeś się i zacząłęś biec... 28... 29...
Wybuch... Rozświetliło domy obok ciebie... Coś uderzyło cię wtył głowy... Zemdlałeś
Obudziłeś się cały obolały. Czułeś, że na twojej głowie nie ma włosów. Z tyłu głowy napływał tępy ból... Czułeś, że jesteś upoieczony w paru miejscach. Gdy otworzyłeś oczy stwierdziłeś, że znajdujesz się w maleńkim pomieszczeniu z zakratowanym oknem i solidnymi drzwiami... Zabrano ci cały twój ekwipunek... Nie zostało ci nic prócz ubrania
Winson
Z karczmy odprowadził cię szyderczy śmiech ludzi w karczmie.
Zużyłeś cały swój proch. Po podpaleniu lontu, zeskoczyłeś na stóg przygotowanego przez siebie siana, ale wbiłeś się w niego i nie potrafiłeś wygrzebać. Liczyłeś... 25...26 wydostałeś się i zacząłęś biec... 28... 29...
Wybuch... Rozświetliło domy obok ciebie... Coś uderzyło cię wtył głowy... Zemdlałeś
Obudziłeś się cały obolały. Czułeś, że na twojej głowie nie ma włosów. Z tyłu głowy napływał tępy ból... Czułeś, że jesteś upoieczony w paru miejscach. Gdy otworzyłeś oczy stwierdziłeś, że znajdujesz się w maleńkim pomieszczeniu z zakratowanym oknem i solidnymi drzwiami... Zabrano ci cały twój ekwipunek... Nie zostało ci nic prócz ubrania
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
-Hahahahahahaaa...
"Czasami nic oprócz śmiechu nie zostaje...
Mam nadzieję że ten idiota zginął.."
Jego twarz rozświetlił promienny uśmiech.
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
"Zamka zębami nie wyłamię.. Została mi tylko obrona słowna.
- Halo! Jest tu kto? Dlaczego zostałem zamknięty?? Jestem niewinny!!!
"Czasami nic oprócz śmiechu nie zostaje...
Mam nadzieję że ten idiota zginął.."
Jego twarz rozświetlił promienny uśmiech.
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
"Zamka zębami nie wyłamię.. Została mi tylko obrona słowna.
- Halo! Jest tu kto? Dlaczego zostałem zamknięty?? Jestem niewinny!!!
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
Usłyszałeś dwie równoczesne odpowiedzi z dwóch stron, prawdopodobnie innych cel...
-Nie tylko ty! Jeszcze nas czterech zamknęli, za to, że nas wybuch podjarał!
-Hahaha! Niewinny? Jak my wszyscy!
Potem nastsała cisza i usłyszałeś groźny głos
-Cisza! Bo wszystkich was powiesimy! Macie być cicho!
Kroki... Usłyszałeś klucz przekręcany w drzwich. Ukazał się potężny strażnik z halabardą w dłoniach...
-Chodź mały. Teraz kolej na przesłuchanie ciebie...
Czekał...
Usłyszałeś dwie równoczesne odpowiedzi z dwóch stron, prawdopodobnie innych cel...
-Nie tylko ty! Jeszcze nas czterech zamknęli, za to, że nas wybuch podjarał!
-Hahaha! Niewinny? Jak my wszyscy!
Potem nastsała cisza i usłyszałeś groźny głos
-Cisza! Bo wszystkich was powiesimy! Macie być cicho!
Kroki... Usłyszałeś klucz przekręcany w drzwich. Ukazał się potężny strażnik z halabardą w dłoniach...
-Chodź mały. Teraz kolej na przesłuchanie ciebie...
Czekał...
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Grzecznie wyszedł z celi. Przez całą drogę obmyślał strategię obrony.
Współwięźniowie patrzyli na niego z mieszanką współczucia i wzgardy.
Cokolwiek czekało go za następnymi drzwiami był na to gotów.
Chyba więcej nie mogę napisać??
Współwięźniowie patrzyli na niego z mieszanką współczucia i wzgardy.
Cokolwiek czekało go za następnymi drzwiami był na to gotów.
Chyba więcej nie mogę napisać??
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
zostawiłem ci możliwość jeszcze próby ucieczki, ale na szczescie (swoje) z niej nie skożystałeś
Winson
Zaprowadzono cię do małego ciemnego pokoju. Kątem oka zauważyłeś obcęgi i dziwnie wyglądającą szafę...
POsadzono cię na krześle.
Po drugiej stronie stołu siedział sobie człowiek
-Więc teraz twoja wersja wydarzeń z wczoraj... Opowiadaj
Winson
Zaprowadzono cię do małego ciemnego pokoju. Kątem oka zauważyłeś obcęgi i dziwnie wyglądającą szafę...
POsadzono cię na krześle.
Po drugiej stronie stołu siedział sobie człowiek
-Więc teraz twoja wersja wydarzeń z wczoraj... Opowiadaj
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
-No więc zostałem wyrzucony z karczmy. Jako że skręcałem się z głodu bo jedzenia nie tknąłem postanowiłem uśmierzyć swój ból kładąc się chwilowo na pobliskim stogu siana. Nagle ujrzałem swojego znajomego i pobiegłem w jego stronę. Nagle karczma wybuchła.
Starał się być jak najbardziej przekonujący.
Starał się być jak najbardziej przekonujący.
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
-A za co wyrzucono cię z karczmy??? Chcieliśmy zapytać karczmarza, lecz niestety miejscowy nekromanta i medium wyjechali... - zamyślił się... - No ale nieważne... A gdzie jest teraz twój znajomy?
Pomieszczenie jakby pociemniało. Zastanawiałeś się, czy uda ci się z tego wybrnąć.
Resztę graczy bardzo bym prosił o grę. Jeśli nie odpiszecie do wtorku będę musial usunąć was z sesji.
-A za co wyrzucono cię z karczmy??? Chcieliśmy zapytać karczmarza, lecz niestety miejscowy nekromanta i medium wyjechali... - zamyślił się... - No ale nieważne... A gdzie jest teraz twój znajomy?
Pomieszczenie jakby pociemniało. Zastanawiałeś się, czy uda ci się z tego wybrnąć.
Resztę graczy bardzo bym prosił o grę. Jeśli nie odpiszecie do wtorku będę musial usunąć was z sesji.
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
-No więc karczmarz prześladował mnie z powodu tego że jestem Niziołkiem. Ignorowałem go, aż w końcu nasłał na mnie zbira, a gdy zacząłem się bronic wyrzucił mnie za wszczynanie bójek.
Teraz została jeszcze sprawa "znajomego".
-Ten... "znajomy" to pewna elfia wywłoka która spoiła mnie, okradła i ulotniła się. Chciałem ją schwytać i odzyskać swoją własność ale nagle coś uderzyło mnie w głowę i zemdlałem.
W świecie warownego młotka nekromancja jest nielegalna, a za media robią kapłani Mora.
-No więc karczmarz prześladował mnie z powodu tego że jestem Niziołkiem. Ignorowałem go, aż w końcu nasłał na mnie zbira, a gdy zacząłem się bronic wyrzucił mnie za wszczynanie bójek.
Teraz została jeszcze sprawa "znajomego".
-Ten... "znajomy" to pewna elfia wywłoka która spoiła mnie, okradła i ulotniła się. Chciałem ją schwytać i odzyskać swoją własność ale nagle coś uderzyło mnie w głowę i zemdlałem.
W świecie warownego młotka nekromancja jest nielegalna, a za media robią kapłani Mora.
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
-Dobrze... Twoja wersja mi odpowiada... Teraz muszę poczekać na inne. teraz pod okiem pana strażnika udasz się do celi.
Strażnik odprowadził cię, wrzucił miskę kaszy z mięsem, szklanicę wody i zamknął drzwi...
Wiem, że jest nielegalna, ale nie we wszystkich miastach. To jest właśnie jedno z nich XD
-Dobrze... Twoja wersja mi odpowiada... Teraz muszę poczekać na inne. teraz pod okiem pana strażnika udasz się do celi.
Strażnik odprowadził cię, wrzucił miskę kaszy z mięsem, szklanicę wody i zamknął drzwi...
Wiem, że jest nielegalna, ale nie we wszystkich miastach. To jest właśnie jedno z nich XD
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Shavarsh
Poszedł powoli do karczmy. Po drodze szukał jakiegoś bogatego domostwa, na którym mógłby się wzbogacić. Wszedł energicznie do karczmy.
- Proszę o obiad dla zabójcy intruza, który się tu przypałętał. Śmierć wszystkim krasnalom! Oby płaszcz z krasnoludzkich bród zdobił bramy każdego miasta. - rzekł donośnie i pewnie
Usiadł przy wolnym stole w najciemniejszym miejscu gospody. Wyjął broszkę i zaczął się jej przyglądać.
Poszedł powoli do karczmy. Po drodze szukał jakiegoś bogatego domostwa, na którym mógłby się wzbogacić. Wszedł energicznie do karczmy.
- Proszę o obiad dla zabójcy intruza, który się tu przypałętał. Śmierć wszystkim krasnalom! Oby płaszcz z krasnoludzkich bród zdobił bramy każdego miasta. - rzekł donośnie i pewnie
Usiadł przy wolnym stole w najciemniejszym miejscu gospody. Wyjął broszkę i zaczął się jej przyglądać.
-
- Kok
- Posty: 1015
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
- Numer GG: 8570942
- Lokalizacja: Shadar Logoth
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Shav (w końcu)
Kilku elfów spojrzało na ciebie złowrogo, paru z podziwem... Wydawało ci się,, że są podzieleni na dwie grupy.
Broszka była misternie wykonana, chyba ze srebra. Widać było każdą żyłkę liścia. Pomyślałeś, że może to być dobre na sprzedaż...
Przysiadł się do ciebie elf w ciemnym dleikatnie zakrwawionym płaszczu i wgiętym do środka hełmie. Podał ci kufel elfickiego piwa i ziemniaki z sałatką jakąś.
-Proszę, krasnoludzki zabójco...
Usiadł i patrzył na ciebie wyczekująco
Kilku elfów spojrzało na ciebie złowrogo, paru z podziwem... Wydawało ci się,, że są podzieleni na dwie grupy.
Broszka była misternie wykonana, chyba ze srebra. Widać było każdą żyłkę liścia. Pomyślałeś, że może to być dobre na sprzedaż...
Przysiadł się do ciebie elf w ciemnym dleikatnie zakrwawionym płaszczu i wgiętym do środka hełmie. Podał ci kufel elfickiego piwa i ziemniaki z sałatką jakąś.
-Proszę, krasnoludzki zabójco...
Usiadł i patrzył na ciebie wyczekująco
-
- Bombardier
- Posty: 639
- Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
- Numer GG: 10499479
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Winson
Uraczył się mięsem. Arcydzieło kulinarne to to nie było ale wolał zjeść to niż spleśniałą pieczeń którą rzucił mu tamten karczmarz.
"Pokój jego duszy...."
Zaśmiał się.
"Może i miał rodzinę, ale jej członkowie na pewno kiedyś mi podziękują za jego sprzątnięcie. Taki był z niego cwaniak.... Jeżeli mnie wypuszczą to muszę z tąd wiać zanim zjawi się ten ich nekromanta.
Uraczył się mięsem. Arcydzieło kulinarne to to nie było ale wolał zjeść to niż spleśniałą pieczeń którą rzucił mu tamten karczmarz.
"Pokój jego duszy...."
Zaśmiał się.
"Może i miał rodzinę, ale jej członkowie na pewno kiedyś mi podziękują za jego sprzątnięcie. Taki był z niego cwaniak.... Jeżeli mnie wypuszczą to muszę z tąd wiać zanim zjawi się ten ich nekromanta.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [war młotek] Od niczego do śmierci..
Shavarsh
Podziękował elfowi, chowając broszkę do kieszeni.
Wziął łyk piwa.
- Widzę, że chyba też brałeś udział w tej bójce. - powiedział biorąc się za sałatkę. Przełknął ze smakiem. Mówił głośno, by każdy go usłyszał.
- Powiem ci, że to co się tam działo było straszne. Nie to, że była walka... - przerwał, żeby wziąć kolejny kęs i po przełknięciu kontynuował.
- Ale to, że osoby tej samej rasy stanęły przeciw sobie. Elfy przeciw elfom? Przecież to obłęd! - Dwa ostanie zdania niemalże wykrzyczał. Wziął kolejny spory kęs.
- Dawno nie jadłem tak dobrej potrawy. Wracając do tematu. Bratobójcze walki są dobre dla ludzi, bądź khazadów. Taka rasa jak nasza nie powinna się zniżać do tak barbarzyńskich zachowań. - powiedział. Kolejny kęs. Popił dużym łykiem piwa.
- Jak tylko zobaczyłem co się dzieje, od razu wskoczyłem w tłum, omijałem ciosy, wbiegłem w głąb tłumu. Tam był totalny chaos. Chyba każdy bił się z każdym. Oberwałem kilkanaście razy nim dobiegłem do khazada, który splamił swą obecnością całe Sigwilfe. - skończył sałatkę. Wypił kolejny łyk.
Wyciągnął z pochwy sztylet, wbił go w stół.
- Tym oto sztyletem, skróciłem życie krasnala. Jeden szybki ruch i już było po nim. Potem jacyś wariaci ogłuszyli mnie. Zakały elfiego rodu! -
Podziękował elfowi, chowając broszkę do kieszeni.
Wziął łyk piwa.
- Widzę, że chyba też brałeś udział w tej bójce. - powiedział biorąc się za sałatkę. Przełknął ze smakiem. Mówił głośno, by każdy go usłyszał.
- Powiem ci, że to co się tam działo było straszne. Nie to, że była walka... - przerwał, żeby wziąć kolejny kęs i po przełknięciu kontynuował.
- Ale to, że osoby tej samej rasy stanęły przeciw sobie. Elfy przeciw elfom? Przecież to obłęd! - Dwa ostanie zdania niemalże wykrzyczał. Wziął kolejny spory kęs.
- Dawno nie jadłem tak dobrej potrawy. Wracając do tematu. Bratobójcze walki są dobre dla ludzi, bądź khazadów. Taka rasa jak nasza nie powinna się zniżać do tak barbarzyńskich zachowań. - powiedział. Kolejny kęs. Popił dużym łykiem piwa.
- Jak tylko zobaczyłem co się dzieje, od razu wskoczyłem w tłum, omijałem ciosy, wbiegłem w głąb tłumu. Tam był totalny chaos. Chyba każdy bił się z każdym. Oberwałem kilkanaście razy nim dobiegłem do khazada, który splamił swą obecnością całe Sigwilfe. - skończył sałatkę. Wypił kolejny łyk.
Wyciągnął z pochwy sztylet, wbił go w stół.
- Tym oto sztyletem, skróciłem życie krasnala. Jeden szybki ruch i już było po nim. Potem jacyś wariaci ogłuszyli mnie. Zakały elfiego rodu! -