[D&D] rada pięciu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

[D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

postacie grające:

1. Turek postać: Derhelm-kapłan korda
2. Olympiaa postać: Melliandra-łowca
3. Kokesz postać: Marius-łotrzyk
4. Atendi postać: Atendi-barbarzyńca
5. Erivian postać:Garron - wojownik

1.Piszemy w 3 osobie
2.Dialogi możliwie kursywą


I stało się że wobrońcy Yule zebrała się rada pięciu i każdy z bohaterów uwczesnych przyprowadził ze sobą swego ucznia. Arcykapłan Seshomoru Derhelma,Aden Czarny Miecz Melindrę, Cieniste Ostrze Mariusa, wodza klanów pólnocy Taroka Atendiego oraz Migueal dowódca straży pałacowej Garrona.
Wszystkich pięciu młodych wybrańców postawiono przed radą.
Gdy wkroczył książę Apulii wszyscy rozpoczęła się ceremonia inicjacyjna podczas której uczniowie zostali naznaczeni znamieniem Korda patrona kraju.
-Witajcie młodzi adepci-rzekł książe-zostaliscie wybrani przez waszych mistrzów gdyż każdy z nich dostrzegł w was coś niezwykłego. Przygotowali was i wyszkolili lecz nigdy nie dowiedzieliście się czemu tak do końca. Powiedziano wam iż w przyszłości zastąpicie każdego z pięciu bohaterów by ochraniać Apulię. I jest to prawda.
Przerwał odchrząkując. Mowę podjął Arcykapłan Korda.
-Jednak musicie wiedzieć że zostało na was nałożone błogosławieńswo naszego boga, które będzie was wspierać w waszych misjach, nie lękajcie się bowiem nasze nadzieje teraz spoczywają na was.Tutaj wtrącił wódz klanów północy
-Z czasem nie możemy walczyć i my pięciu bohaterów postanowiliśmy usunąć się w cień, czas nie był dla nas łaskawy lecz dla nikogo nie jest. Czas by młodsi zajęli nasze miejsce i dlatego wybrano was. Byście tak jak my ochraniali to księstwo z którym związaliśmy życie.
Teraz książe ponownie przemówił.
-Jednak zanim dostąpicie zaszczytu wstąpienia do rady pięciu musicie wpierw stać się pięcioma bohaterami , to znaczy okazać się godnym pokładanych w was nadziei.By tego dokonać rada pięciu obarczy was zadaniem. Zadaniem trudnym i ryzykownym ale ważnym dla dalszego istnienia Apulii. Mistrzu szpiegów....
Cieniste Ostrze w milczeniu studiowało stojących przed nimi młodzieńców.
Wydawali się pełni energii i chęci oraz entuzjazmu ale czy uda im się? Miał drobne wątpliwoście ale jednak powinni dostać szansę.
-Jak wiecie Fanelia nie jest nam przyjazna. Przygotowywują kolejną ofensywę przeciw nam.
Zamilkł by waga jego słów została dobrze odebrana.
-Jednak uprzedzę wasze pytania. Tym razem twierdza na przełęczy cieni nie powstrzyma ich wojsk. Otóż testują nową broń. Latający Okręt lewitujący w przestworzach. Nasz wywiad doniósł o tym i wzmianki są niepokojące bowiem pierwsze testy okazały się pomyślne. Nie minie wiele czasu nim owe okręty będą budowane w ich stoczniach. Jeżeli Apulia ma przetrwać te prace należy powstrzymać. I to właśnie na was będzie spoczywać ta odpowiedzialność.
Twórca latającego statku Ferdynad da Venenci będzie waszym pierwszym celem i jakiekolwiek plany konstrukcyjne zdążył stworzyć też. Należy go odnaleźć , zlikwidować, jego plany zniszczyć a sam statek prototypowy który istnieje jeśli to możliwe porwać i przyprowadzić tutaj bądz zniszczyć.

Odezwał się ksiąze Gerard.
-Wiedzcie jednak że nie będzie to łatwe. Statek jest testowany w sekretnym miejscu o którym nie wiemy, a sam Ferdynand pilnie strzeżony. Jakkolwiek wiemy że obecnie przebywa on w swojej posiadłości niedaleko stolicy Fanelii.
Zna on miejsce sekretnej placówki gdyż tam nadzoruje swe prace nad swoim projektem. Musicie tam się udać i zrobić co w waszej mocy by uratować Apulię. Jeżeli uda im się stworzyć powietrzną flotę nie powstrzyma ich nikt i żadna twierdza. Przelecą oni poprostu nad murami, a mając za nic góry które nas chronią po prostu zajmą nas w przeciągu tygodnia. Rozumiecie jak ważna odpowiedzialność na was spoczywa? A teraz prosze czy macie pytania jakieś odnośnie waszej misjii.
.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Początkowo czuła się strasznie nieswojo. Była tu z pewnością najmłodsza. W skupieniu wysłuchała co mają do powiedzenia wszystkie zgromadzone tu osobistości. Kiedy skończyli i nikt z pozostałej czwórki nie kwapił się aby przerwać drażniącą ciszę Melli wystąpiła pół kroku do przodu.
- Czy wiadomo dokładnie jak wyglądają te Latające Okręty? Co sprawia że unoszą się w powietrzu? Jak mamy dostać się do tego... Ferdynanda, przy tak skąpych informacjach? - tutaj dziewczyna przerwała na chwilę, głośno wciągnęła powietrze do płuc i wznowiła monolog - I czy mogłabym dowiedzieć się czegoś więcej o jak mi się zdaje współtowarzyszach? Wolałabym wiedzieć z kim przyjdzie mi podróżować i w czym będą oni przydatni? - kiedy skończyła wszyscy patrzyli na nią nieco oniemiali. Wróciła do szeregu i z uśmiechem czekała na odpowiedzi. Z uśmiechem, który mówił, że to dopiero początek piekła, które może zgotować ta niepozorna istota.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

Aden Czarny Miecz uśmiechnął się krzepiąco do swej uczennicy.
-Dziecko. Myślę że w czasie podróży wspólnej poznacie się odpowiednio. Po naradzie spędzicie noc w pałacu by rano wyruszyć w droge. Będziecie mieli dużo czasu na rozmowy.
Odezwał się wtem Cieniste Ostrze
-Okręty powietrzne...wedle doniesień szpiegów wyglądają jak okręty. Normalne okręty nawodne. Drewniane galeony bądz galery z tym że unoszą się w powietrzu. Napędzają je wiatry i pewnie jakaś magia pozwala im się unosić. Trudno powiedzieć. Ferdynand zna wszelkie szczegóły ale jak się do niego dostaniecie? To już zależy od was. Zawsze możecie go zmusić by wydał wam sekrety, zresztą jak się zastanowić ułatwiłoby to wam ukradnięcie prototypu. Ale kto wie czy to będzie możliwe. Z Fanelijczykami trudno się dyskutuje.Ewentualnie wkraść się do jego posiadłości możecie. Póki co postaram się was wspomóc gdy sięczegoś dowiem to przekażę wam przez mojego agenta który was odnajdzie. Zapytajcie generała Turina z twierdzy na przełęczy cieni. Jeśli otrzyma on odemnie wiadomość to wam ją przekaże na pewno.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Odpowiedź nie usatysfakcjonowała jej. Widać było to w jej oczach, w zaciętych ustach. Nie miała jednak zamiaru wyrażać swojego niezadowolenia. To chyba oczywiste, że przed wyjazdem woli wiedzieć, kto jedzie z nią. Nie lubiła nieprzyjemnych niespodzianek, a ta podróż pewnie będzie ich pełna. Przynajmniej chciała, aby wszystko było jasne co do towrzyszy. Cóż, porozmawia z nimi wieczorem. Przynajmniej nie było w grupie żadnych więcej kobiet, z którymi, brońcie bogowie!, musiłaby się zaprzyjaźnić. Skinęła ojcu głową. splotła ręce za plecami i czekała cierpliwie na koniec spotkania. Wciąż jednak miała nadzieję, że któryś z mężczyzn również będzie miał jakieś pytania lub wątpliwości wymagające natychmiastowego rozwiania.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Erivan »

Garron

Mężczyzna przyglądał się z wielkim zainteresowaniem otaczającym go ludziom. Nie znał dotąd pozostałych mistrzów, a tym bardziej ich podopiecznych. *Szykuje się bardzo ciekawa misja. Wreszcie jakaś odskocznia od treningów. Tylko czy dam sobie radę?*
Jedyna, pośród uczniów, dziewczyna zadała właśnie jakieś pytania, których wojownik nie dosłyszał, gdyż skupił się na wyobrażeniu latającego statku. Było to dla niego niepojęte, jak taka ciężka rzecz może latać.
- Rozumiem, że wyruszamy niezwłocznie, prawda mistrzu? odezwał się w końcu
-Gdzie mamy się udać na początek?
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

- Bardzo przepraszam że przerywam - powiedziała jak tylko mężczyzna skończył mówić.
- Nasunęło mi się jeszcze kilka niezwykle istotnych... przynajmniej dla mnie, pytań. Zostało powiedziane że Ferdynand będzie naszym pierwszym celem. Czy oznacza to że po nim będzie ktoś jeszcze, czy może już tylko porwanie lub zniszczenie łodzi? Czy wiadomo coś o jakimś współpracowniku Ferdynanda? Może jakiś dostawca części lub ktokolwiek, kto może okazać się pomocny? Będę również potrzebowała kilka gadżetów. Strzał z grotami w kształcie półksiężyca, z grotem toczonym i gwizdkiem, i kilka innych, jak np do przecinania lin, pacynki na ogłuszenie...hmm... - a po chwili namysłu dodała jeszcze - i obowiązkowo jaskółki.
Kiedy skończyła składać zamówienie spojrzała na ojca błagalnym wzrokiem. Przecież te strzały których używała do treningów nie były w stanie ranić głupiego dzika czy jelenia, a gdzie tu mowa o wszystkich niebezpieczeństwach, jakie mogą napotkać? Melli westchnęła cicho. W duchu już nie mogła się doczekać wyprawy.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
Wysoki, dobrze ,zbudowany nieco przygruby, młody kapłan Korda stał przed księciem i radą pięciu.
Specjalnie na te okazje założył odświętną szatę, brązowy prosty habit z szerokimi rękawami, kapturem, wyszytym na plecach symbolem Korda i przepasany sznurem.
Na szyi nosił święty symbol Korda wykonany ze szlachetnego drewna i pomalowany.
Dwuręczny miecz- Ulubiona broń Korda Zabijaki.- tkwił w pochwie z posrebrzanymi okuciami przewieszonej przez plecy.
Kaptur w tej chwili miał odrzucony na plecy, długie ciemne blond włosy związał w kucyk a błękitne oczy w którym można było dostrzec błysk wesołości uważnie lustrowały wszystko dokoła a szczególnie towarzyszy z którymi miał wyruszyć na wyprawę.
- Wszystko rozumiem ale mam jedno pytanie.- powiedział donośnym głosem.- Czy nie możemy się udać do jakiegoś wieszcza lub wróża, mam na myśli prawdziwych na przykład Boską Wyrocznie. Lub spytać wędrownego kapłana Flarlangha, oni wiedzą co się dzieje na świecie, mogą wiedzieć i to, w ostateczności możemy nawiązać kontrakt z klerem Olidmmaray, za odpowiednią opłatą mogą zdobyć każdą informacje.- kończąc poruszył się lekko, niezbyt przepadał za kapłanami boga złodziei od momentu gdy spotkał jednego z nich, ukryta pod habitem kolczuga cicho zabrzęczała.

- Powinienem się przedstawić moim nowym kolegom i koleżance.- powiedział szeroko się uśmiechając.- Jestem Derhelm Kapłan.- powiedział i ścisnął każdemu z mężczyzn dłoń, z łowczynią przywitał się jak z wysoko urodzoną damą.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Wśród młodych następców Pięciu Bohaterów stał stosunkowo niski młodzieniec. Miał on zielone oczy i ciemne, średniej długości włosy. Jego brodę zdobiła zapleciona w cienki warkocz bródka. Miał on na imię Marius i stal przy boku Cienistego Ostrza, który był jego wujem. Marius nigdy nie przypuszczał, że dostąpi takiego zaszczytu i zasiądzie w radzie pięciu. Jego marzeniem było zostać nadwornym inżynierem, ponieważ konstruowanie było jago pasją.
"Latający statek, toż to musi być prawdziwe cudo" - pomyślał, gdy usłyszał jakie czeka ich zadanie. W momencie gdy najpierw młoda kobieta, a później jeden z jego nowych towarzyszy zadawali kolejne pytania, Marius nie zwracał na nich uwagi. Był pochłonięty rozmyśleniami na temat tego wynalazku ich sąsiadów. Nie był wstanie wymyślić sposobu jak taki okręt mógł się poruszać w powietrzu, ale wiedział, że ludzie są zdolni wynaleźć wiele różnych rzeczy, które innym nigdy nie przyszłyby na myśl. Myśli o powietrznym statku rozbudzały w nim coraz większe pragnienie ujrzenia tego dzieła. Jednak mimo, że lubił podróże nie był pewien czy zdoła podołać takiej wyprawie.
- Czy naprawdę tylko Ferdynad da Venenci wie jak dzieła ten statek? - Marius odezwał się wreszcie jakby obudzony z letargu. - Czy nie ma osoby, która mogłaby po jego ewentualnej śmierci dokończyć jego dzieło?
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra

Melli wystąpiła przed szereg i obróciła się do mężczyzn.
- A ja jestem Melli, to znaczy Melliandra - uśmiechnęła się czarująco do wszystkich po kolei. Widać było, że czuje się swobodnie w tym całym zamieszaniu.

Atendi

Chłopak stał i przysłuchiwał się pytaniom pozostałych ludzi. Kiedy przyszło do wymiany uprzejmości zwrócił się do współtowarzyszy i rzekł:
- Miło mi was poznać. Ja jestem Atendi. - lata w odosobnieniu sprawiły, że nawet przedstawienie się wymagało przemyślenia, co powiedzieć, aby nie być uważanym za totalnego gbura. Marzył tylko o tym, aby cała uroczystość skończyła się już i aby mogli się rozejść. Tłum sprawiał, że Atendi czuł się zakłopotany. Zwłaszcza przed ważnymi osobistościami.

Atendi odwdzięczysz mi się :twisted: prowadzenie czyjejś postaci jest trudniejsze niż sądziłam ;/
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Widząc, że po kolei wszyscy się przedstawiają. Marius postanowił, że też się przedstawi.
- Moje imię to Marius - rzekł i zaczął się przyglądać twarzom swoich towarzyszy. Chciał wyczytać z nich jaki mają oni charakter i co sami myślą o tej sytuacji, w której wszyscy się znaleźli.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
- Miło mi.- powiedział gdy Melliandra i odwzajemnił uśmiech.
Gdy wszyscy się przedstawili Kapłan powiedział:
- No skoro się już znamy wypadało niedługo wypić za nową znajomość.
Arcykapłan nie miał nic przeciwko takim zwyczajom.- tak samo jak sam Kord, w końcu jest on bogiem szczęścia i zabawy.
Było widać że Derhelm nie mógł się doczekać wyprawy, bliższego poznania nowych towarzyszy i w ogóle nie obawiał się niebezpieczeństw jakie mogły go spotkać podczas misji czy to z powodu głębokiej wiary że Kord im sprzyja, czy wielkiej odwagi czy też z głupoty a może nie odczuwał strach z wszystkich wymienionych powodów.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

Książe Gerrard popatrzył w dal gdzieś za okno.
-Ferdynand jest kontruktorem i tylko on zna szczegóły budowy. Póki co. Pracuje jednak nad planami by mozliwa była produkcja tych statków i one także są waszymi celami. Należy je zniszczyć. Ale odpowiadając , myślę że pozbycie się Ferdynanda załatwi sprawę pod warunkiem że plany zostaną też zlikwidowane. Czlowiek jest znany co prawda ze swej pychy i nic by mu bardziej nie odpowiadało niz ich ujawnienie jednak król Fanelii dobitnie domagał się tajemnicy w tej sprawie. Tajemnicy którą poznaliśmy na nasze szczęście.
Kapłan natomiast popatrzył na Dehelma.
-Sprawy wywiadu zostawcie naszemu wywiadowi a bóstw obcych nie mieszajmy do tego młody czlowieku. Nie ma przeznaczenia. Nic dobrego też nie przyjdzie w radzeniu się wróżom. Kord szanuje tych co sami kierują swoimi poczynaniami a nie zwracają się z wszystkim do bogów. Cieniste Ostrze wspomniał coś o tym żebyście skontaktowali się z dowódcą twierdzy na przełęczy cieni. Generał Turin przekaże wam najświeższe informacje. Ty zaś mariusie otrzymasz te narzędzia skoro są dla ciebie istotne. NA czas misji przekazane wam zostanie kwota 1000 sztuk złota by pokryć bieżące wydatki. Używajcie tych pieniędzy z rozwagą.
Jeśli macie pytania jeszcze odpowiemy na nie. Jeśli wiecie wszystko odpoczywajcie w spokoju dzisiejszej nocy bo nazajutrz wyruszycie do królestwa Fanelii.
Kokesz
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: wtorek, 22 maja 2007, 11:35

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Kokesz »

Marius

Marius nie miał już więcej pytań, jego ciekawość została zaspokojona. Czekał na reakcję innych na słowa księcia. Wiedział, że czeka ich ciężka wędrówka, dlatego chciał już udać się na spoczynek. Perspektywa wyczerpującej wyprawy nie przerażała go. Jak na swoją niewielką posturę był wytrzymały. Dodatkowo lubił długie wyprawy, które powiększały jego wiedzę. Udając się w odległe zakątki księstwa mógł podpatrzeć to jak ludzie mieszkający tam radzą sobie z problemami i wyzwaniami, które świat stawia przed nimi.Prócz kurzu i brudu na ubraniach, Marius przywoził z takich podróży nowe pomysły na ciekawe rozwiązania konstrukcyjne. Podróże inspirowały go do tworzenia nowych wynalazków.
Wędrówka, która go czekała wydawał się na tle poprzednich dużo bardziej inspirująca. Latające statki mogły zrewolucjonizować nie tylko wojnę ale całą cywilizację. Jednak Marius cenił sobie spokój, dlatego wyprawa pełna niebezpieczeństw od wrogiego państwa nie tym czego pragnął. Aczkolwiek w momencie gdy został wybrany na następcę Cienistego Ostrza stała się jego obowiązkiem, a swoje obowiązki Marius starał się wykonywać najlepiej jak umiał.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
- Jestem jeszcze młodym kapłanem.- powiedział do arcykapłana i zamilkł.
Derhelm nie lubił się kłócić z wysoko postawionymi kapłanami, wiedział że to i tak nie ma celu, poza tym szanował ich.- przynajmniej większość.
Wesoły kapłan nie mógł jednak długo siedzieć cicho i być smutny.
- Dobra idziemy, najpierw kupicie sobie co trzeba, potem zjemy kolacje, znam w tym mieście parę przyjemnych gospód w których prawie nie ma awantur.- zaproponował.
Kapłan znał stolicę nawet dobrze w końcu został tutaj wyświęcony i spędził trochę czasu w mieście.
- Pozwólcie że was opuścimy.- powiedział do księcia i rady pięciu.

- No to gdzie najpierw idziemy?- spytał kompanów.- Chyba do łuczarza po strzały.
Ostatnio zmieniony czwartek, 7 czerwca 2007, 15:42 przez Turek, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: olympiaa »

Melliandra i Atendi

Melli spojrzała na młodego kapłana.
- Chyba do łukmistrza - uśmiechnęła się pobłażliwie. - Jasne, chodźmy.
Uważnie przyjrzała się mężczyźnie, który przedstawił się jako Atendi. Czuła że coś go trapi ale zamierzała zarazić go swoim niepoprawnym optymizmem i wiecznym dobrym humorem.
- Hej kolego, Ty też przecież idziesz z nami, co nie? - wsunęła mu rękę pod ramię i choć wyglądała przy nim śmiesznie, taka drobna i mała przy wielkim drabie, to wciąż szczebiotała wesoło. Przynajmniej jeszcze dziś może sobie pofolgować. Jutro ruszają w podróż, a tam miejsca na głupoty nie będzie.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: murmandamus »

I tak przyszli bohaterowie udali się zakupić zaopatrzenie na wyprawę. Strzały, jedzenie, sprzęt obozowy, narzędzia -wszystko co potrzebne do dlugiej drogi. Te pomniejsze rzeczy kosztowaly ich 50 szt zł z czego zostało im jeszcze 950 monet.

[podajcie co dokładnie chcecie kupić specyficznego a odpowiem czy jest dostępne i za ile.]
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [D&D] rada pięciu

Post autor: Turek »

Derhelm
- Z łuku strzelam tylko nieco lepiej niż tragicznie.- powiedział szczerze.- Ale wiem że rzemieślnik wyrabiający łuki to łuczarz, zresztą nie ważnej jak kto go nazywa, ważne że wiem gdzie można znaleźć dobrego rzemieślnika który powinien mieć takie strzały o jakie wcześniej prosiłaś. To stary półelf.
Derhelm poprowadził swych towarzyszy po wąskich uliczkach, omijał- głównie ze względu na towarzyszy.- niebezpieczne miejsca gdzie można było łatwo dostać w łeb.
W końcu dotarli w wąską uliczkę, na jej końcu był niepozorny sklepik.
Kapłan wszedł razem z resztą do sklepiku.
Na ścianach wisiały przeróżne łuki, od prostych cisowych i jesionowych do wspaniałych klejonych z różnych gatunków drewna, kości i ścięgien, o przeróżnie rzeźbionych gryfach oraz zdobionych majdanach.
Za ladą siedział stary półelf skręcający cięciwę.
- Czyżbyś wziął się za strzelanie z łuku?- spytał kapłana stary półelf .
- Ja nie Ona tak.- odpowiedział wskazując na łowczynie.
Derhelm podszedł do starego rzemieślnika i przywitał się z nim serdecznie.
- Powinieneś zacząć naukę strzelania, kiedyś miecz i pięści nie starczą.- powiedział ściskając prawice kapłana.
- Do tej pory starczyło.- powiedział.- Pokaż no lepiej jakiejś porządne strzały, ta łucznicza chciała by coś kupić.
Półelf zniknął na chwilę na zapleczu, wrócił z wiązką strzał, w której każda była inna.
- Wypróbuj tam na ścianie wisi tarcza.- powiedział podając łowczyni smukłą strzałę i pokazując tarczę wiszącą na ścianie na drugim końcu sklepu.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Zablokowany