[Storytelling Realistyczny]Cień

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

Profesor nie odpowiedział. Spodziewał się kolejnych trupów i nie zdziwiło go ponure stwierdzenie kolegi. Szepnał tylko z ironia (sam nie wiedział czemu był poddenerwowany)
-Da... jakie mordiersta panie stieven. Kogo sabito? Pewnie niokt za tim nie stoi, bo o ile się nie myle trupom spadła nia łeb prialka albo poślizgneli sie na mydle- Kasparov wioedział, ze znowu wszystko będzie wyglądało jak nieszczęśliwy wypadek . Tylko po cholere ktos się tak trudzi? i tak wszyscy wiedza, że to zabójstwo?
-Banda swirw, Stieven... ze swirami się nie wygrywa...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Filippo »

Steven

Mężczyzna otrząsnął się z zamyślenia. Podniósł kartkę zapisaną drobniutkim, niestarannym pismem. Znużonym głosem, nie bez problemów, odczytał tekst:
  • -Nie pamiętasz już człowiecze,
    gdzie korzenie swoje masz.
    Gdy poczucie winy piecze
    krew swoją Ciemności dasz.

    Gdy na kamień złożysz
    ofiarne karki cztery,
    czterema kluczami otworzysz
    koniec nastąpi tej ery.

    Prawdziwy nastanie Ład.
    Prawdziwy nastanie Cień.
    Prawdziwy nastanie Król.
Potarł czoło. Zawsze, kiedy trafił na ten wiersz czuł się nieswojo, a jego czoło pokrywały lśniące kropelki potu. Steven wziął głęboki wdech i już miał coś powiedzieć, ale rozmyślił się i ze świstem wypuścił powietrze z płuc.
Obrazek
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Atendi »

Tim

Tim spojrzal na pozostalych towarzyszy. Czul sie dziwnie. Te morderstwa zaczynaly go denerwowac. Najbardziej jednak denerwowal go fakt ze nie jest w stanie z tym nic zrobic. Zalowal ze nie ma przy sobie swojego Definitora. Czulby sie z nim zdecydowanie pewniej. Skad moze wiedziec, kiedy i co go zaatakuje. Do tego jeszcze zaczal go bolec brzuch, po dzisiejszym sniadaniu, zlozonym glownie z kefiru. "Jezu jak mi niedobrze" - pomyslal. Musze sie udac do toalety- rzekl i wyszedl z pomieszczenia. Gdy do niego wrocil wygladal duzo lepiej. Przestal byc tak bardzo blady. Jednak zwrocenie tego sniadania sporo dalo. Gdy wszedl, wszyscy spojrzeli sie w jego strone. Rzucil wiec:
-I co robimy? Uwzglednijcie tylko ze przed jakakolwiek wyprawa musze jeszcze wejsc w jedno miejsce...
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: olympiaa »

Wszyscy

Sandra siedziała z głową wspartą na dłoni. Białe włosy opadały jej bezładnie na twarz. Była zmęczona? Znudzona? Przysunęła do siebie mapę i nie odrywając długopisu od papieru narysowała pentagram.
- I co to nam daje? - jej głos pozbawiony był wszelkich emocji.
Wszyscy pochylili się nad planem miasta, gorączkowo myśląc co jeszcze wiadomo o pentagramach. Steven i Sandra popatrzyli po sobie.
- Pentagram często wpisuje się w okrąg. - mężczyzna zaczął niepewnym głosem.
- a w okręgu można coś ochronić lub uwięzić... - dokończyła Wiccanka.
Jeszcze raz uważnie obejrzeliście plan. W środku pentagramu znajdowało się kilka muzeów. Między innymi Museum of Childhood ze swoimi mrocznymi legendami. Dokładnie naprzeciw Muzeum Dzieciństwa stał dom Johna Knoxa, przywódcy szkockiej reformacji. Na ten widok na twarzy Stevena na moment zagościł uśmiech. Na moment wystarczająco długi, aby nie umknęło to uwadze pozostałej trójki.
- No co? -zapytał lekko rozbawiony - Podobno matka Knox'a pochodziła ze szlacheckiej rodziny Sinclair'ów. Muszę zadzwonić - po tych słowach wstał i szybko opuścił pokój. Kiedy wrócił po upływie co najmniej 10 minut, nadal się uśmiechał.
- Zjeżdżajmy stąd. Tu się już więcej nie dowiemy.
Tim podniósł się i już miał coś powiedzieć, ale wszyscy po kolei uciszyli go ruchem ręki. Nie było czasu na błahostki.

Dopóki Lansharra nie upora się ze swoimi problemami, jej postać poprowadzi Filippo.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

-No to jedziem-Odparł profesor-Ale za niem rusimy ja musze po cios pobiec-Wyskoczył dosć zwinnie jak na starca z samochodu i pobiegł do pokoju hotelowego. Po 3 minutach wrócił. Rozsiadł się na tylnym siedzeniu i wyciągnął z kieszeni glocka. Reszta popatrzyła sie dziwnie na niego. Profesor odbezpieczył broń płynnym ruchem, wycelował w TIma i powiedział "Bang", po czym podał spluwe Stevenowi -Trimaj ją w szufliadce w aucie... mnie z niom nie wpuszczom niegdzie, a moze sie przidac. No co... bylem w wojsku...- Wyciągnął piersiówke podał Timowi, ale ten zrobił się natychmiast zielonkawy na twarzy, wiec Kasparov nawet nie biorąc łyka odłozył ja na swe miejsce -Nie patrzcie tak nia mnie... mamy do czynienia z jakimis szaliencami, musimy miec jakies zabezpieczenie... Jak tio u nas w kriaju mówiet "lepiej my ich, niz oni nas", priawda?... Aha. I mam pozwiolenie na broń
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: olympiaa »

Tim spojrzał na Profesora. Zrobił oburzoną minę i stanowczym tonem zażyczył sobie wyjazd na London Road, gdzie zostawił swojego Desert Eagla do naprawy. Steven nawet nie próbował oponować. To byłoby niesprawiedliwe gdyby zignorował prośbę Tima. Mógłby to odebrać jako uprzedzenia względem wieku, albo coś, a konflitky wewnątrz grupy to ostatnie co było im potrzebne. Kilka chwil postoju na zatłoczonej autobusami ulicy i student medycyny wrócił uśmiechnięty.
- Teraz i ja czuję się bezpieczniej. - silił się na swobodny ton, ale dało się w nim wyczuć napięcie. Nikogo to nie zdziwiło.
Teraz auto z czwórką milczących pasażerów zaczęło przedzierać się ku zachodniej części Edynburga. Na terenie jednego z mniej istotnych parków przemysłowych zaparkowaliście przed szarym budynkiem magazynu. Wchodząc do środka ledwo zauważyliście mały napis "Sinclair Foundation". W środku na jedynym krześle siedział mężczyzna, na oko 55-letni, w wojskowym mundurze. Przyglądając mu się wszyscy prócz Stevena rozdziawili usta ze zdziwienia. Był przecież tak łudząco podobny do Sean'a Connery'ego. Obok niego, odrobinę z tyłu stał jeszcze starszy, wysuszony dziadek. To on przemówił pierwszy.
- Witajcie. Oczekiwaliśmy was. Siądźcie a ja przyniosę wam co trzeba.
Kiedy nikt z was nie ruszył się Steven zabrał głos aby przerwać niezręczną ciszę.
- Terry... uhm... Mistrzu - poprawił się szybko, ale mężczyzna tylko machnął dłonią na tytuły i formaności - Oto ta trójka. Sandra, Kasparow i Tim. Dzielnie się trzymają i z nimi się wyprawię na drugą stronę. Jeśli pozwolisz oczywiście.
- Od dzisiaj mnie znasz że pytasz o takie rzeczy? - głos mężczyzny znanego jako Terry był głęboki i hipnotyczny - Wysłałem do Kamienia czwórkę naszych, żeby zbadali sprawę, ale nie ma z nimi kontaktu. Lepiej bierzcie co trzeba i spieszcie tam. - to mówiąc wstał i podszedł do was. Ujął dłoń Sandry w swoją i uniósł ją do ust.
- Powodzenia - szepnął i ucałował jej dłoń.
Przesunął się do Tima i Kasparowa i kolejno uścisnął ich ręce. Na sam koniec spojrzał na Stevena.
- Mam nadzieję że dobrze się spiszecie. I że wrócicie cało. Powodzenia.
Odwrócił się i odszedł ginąc w mrocznym zakątku magazynu. Tim, Kaparow i Sandra jak jeden mąż spojrzeli pytająco na Stevena ale ten tylko pokręcił głową. Wyjaśni im później. Zwłaszcza że właśnie wrócił staruszek niosąc kilka pudełek.
- Po pierwsze Pani. - podał kobiecie najmniejsze pudełko. Pozwolił aby uchyliła wieczko. Ze środka buchnął zapach wielu ziół i Bóg wie czego jeszcze.
- Niech nie zgubi Cię młodzieńcza brawura. - na te słowa dał Timowi pistolet. Prawie taki sam jak jego własny Desert Eagle. Tylko naboje były... hmm... nietypowe to chyba dobre słowo.
- Stara szkoła, prawda? - nie czekając odpowiedzi zaprezentował broń przeznaczoną dla profesora.
- A ty sam wiesz jak tam o siebie zadbać. - starzec zaniósł się radosnym śmiechem, gwałtownie przerwanym atakiem kaszlu.
- Jak to dobrze że to gruźlica a nie kaszel... Jedźcie już.
Bez słowa wyszliście. Dopiero w samochodzie znów Steven znalazł się pod ostrzałem pytających spojrzeń,
- Więc... Ten, który siedział to Terry McPhie. Mój szef i sponsor tamtej wyprawy do podziemi. Ten drugi to Dave. Nasz zaopatrzeniowiec. Teraz jedziemy do domu Johna Knoxa. Kilka poziomów pod piwnicą znajduje się Kamień Przeznaczenia. Na nim koronowano królów szkockich w tych pięknych czasach niepodległości. Ale to nie taki zwykły kamień. To coś jak pojemnik. Wewnątrz siedzi wyjątkowo upierdliwy demon. Módlmy się aby wciąż tam był. Jeszcze coś chcecie wiedzieć? - ostatnie pytanie wyrzucił z siebie odruchowo. Wiedział że pewnie tego pożałuje, wolał aby nikt nie miał pytań, ale było to raczej niemożliwe.

No to ruszamy wreszcie dalej nim znowu gdzieś wyjadę ;)
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

-Eeeee... nie. Nie mam ziadnich pytan. Przecjez to ocziwiste. Demony, kaminie przeznaczenja, sataniści i tajne bractwa. Niormalne. Albo nie, nie bede się silił na tanie dowcipy.... Czy Cię Stivi pojebało? Ja rozumim że możemy być zagriożeni, rozumim że jakiaś sekta może na nas czychać, więc jezieli mamy współpracować to nie wciskaj mi jakichs bajek tylkio wal prosto z mostu. Nie wpadnę w panikę-Poczekał chwilę. Spojrzal na przedmówcę.-Na nieistniejącego Boga. Ty mówiłes powiażnie?-Wziął łyka z piersiówki. Drugiego. Na trzeciego juz nie starczyło brandy. -Spojrzał na "podarek", odbezpieczył, pobawił się magazynkiem i obejrzał kule. Ciekawe. -Jeżieli wpadniemy w jakieś gówno i będziemy mieć opriócz sekty na karku policje, to daję Ci słowo. Odstrzelę Ci fiu... o prziepraszam panią.-Spojrzal na Sandrę. WYciągnął z magazynku glocka nabój i schował do kieszeni, po czym spojrzał wymownie na Stievena-Ja niet żartuję...-Uśmiechnał sie paskudnie
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Atendi »

Tim McKay

-Nie ma sie co modlic...jak na moje oko to tego demona nie ma tam juz co_najmniej od tygodnia...Swoja droga moglby to byc niezly temat na prace magisterska...ciekawe co on ma tam w srodku- Reszta druzyny zobaczyla tylko jak Tim wpada w zamyslenie i na jego twarzy pojawia sie szeroki usmiech -Na_pewno dostalbym najwyzszy stopien
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: olympiaa »

Post, który zrobi w tej sesji troszkę porządku i mam nadzieję trochę ją ożywi

Wysiedliście z samochodu i przeszliście na placyk na tyle budynku. Stała tam czwórka mężczyzn. Wszyscy odznaczali się nieprzeciętnym wzrostem. Górowali nad wami wszystkimi. Steven pierwszy podjął dyskusję z nimi. Okazało się że to właśnie osoby, które miały wejść tam pierwsze, aby zbadać sytuację. W trakcie rozmowy zmienili jednak zdaniem. Dwójka z nich, Steven i profesor cofnęli się jeszcze do samochodu, a antykwariusz zaczął grzebać na tyle wozu. Pozostała dwójka wraz z Sandrą i Timem przez wejście od placu zeszli wgłąb piwnicy. Idąc wzdłuż coraz bardziej omszałych i wilgotnych korytarzy zeszli 3 poziomy w dół. Tam w słabo oświetlonym pomieszczeniu na samym środku stał kamienny blok. Szeroki na metr, długi i wysoki też na metr, lekko chropowaty kamień spowity był lekką mgiełką. Okrążyliście blok przyglądając mu się badawczo. Nagle mgła zgęstniała tak, że nie było sensu nawet otwierać oczu, bo i tak nic nie było widać. Przez opary nie przebijał się również dźwięk. Tak staliście chwilę w nierealnej ciszy i mlecznej bieli a potem nie było już nic.

Steven zszedł z wozu z podłużnym brzęczącym pakunkiem. Skinieniem ręki przywołał do siebie Kasparowa i pozostałych dwóch mężczyzn. Gotowi na wszystko zeszliście na dół. Ściany pokrywał blady mech i krople wody. Odruchowo wzdrygaliście się przed nimi. Kto wie jakie paskudstwa robi się z mchu? Trzy poziomy niżej na środku niewielkiego pomieszczenia stał kamienny sześcian o krawędzi około metra. Jego górne rogi były jednak odłupane i nie leżały nigdzie w pobliżu. Trzej mężczyźni zrobili się bladzi jak ten mech.
- Za późno - jęknął ktoś.
Profesor pociągnął Stevena za ramię i wbił w niego pytający wzrok, ale z odpowiedzią przyszedł kto inny.
- Oni zniknęli. Razem z kluczami.- powiedział blondyn, który najszybciej odzyskał zimną krew - Gdy na kamień złożysz ofiarne karki cztery... Jakoś tak to było. Weszli pierwsi. Teraz musimy szybko odnaleźć klucze razem z naszymi kolegami, młodzikiem i kobietą. Nim rozprzestrzeni się zło. - kończąc wypowiedź wymownie spojrzał na Stevena a potem na swego kompana.

Postać Atendiego zostaje na czas bliżej nieokreślony wykluczona z sesji z racji tego, że o każdego posta muszę się go prosić. Natomiast postać Lansharry zostaje wykluczona również na czas nieokreślony z powodu, który już z nią omówiłam. Filippo który wyraził wolę gry zostaje a Alucard zostaje bo jest świetnym graczem. Skargi i zażalenia proszę na pw lub GG
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

Kasparov przewiercil morderczym spojrzeniem Stevena
-Jezieli cos im sie staniet, tio nie recze za sjebie. Radze cos sibko wymyslic.
Wyciągnał piersiówkę, co nie powinno nikogo zdziwić, i pocią... nie, nie pociągnał. Piersiówka byla pusta. Profesor nie był już zestresowany... był wściekły jak nie powiem co. To wszystko się kupy nie trzymało. W jego głowie zaczynały sie odzywać pojedyńcze myśli, a to oznaczało jeszcze więcej wątpliwości, jeszcze większe zagubienie...
*Diuchy istnieją... Da... zniaczy to tyle, ze
primo, cala moja priaca zycia poszła sie...
secundo, miamy klopoty których niet da sie poriownac z nieczem
tertio, nawet piersiowka s\chebciej konczy sie niz zwykle...
... jestem w piekle...
*
Ponownie spojrzal na Stevena. Tym razem mówił juz ciszej
-Stieven... blagam, powiedz mi, ze masz jaki pomysł... blagam
spojrzał na jego twarz... wyrazała całkowita dezorientację
*Da... jestiem w piekle*
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Filippo »

Steven Logan

Steven podchwycił zniechęcony wzrok towarzysza. "I jak my mamy cholera robić swoje jak w grupie uderzeniowej są tacy ludzie" - pomyślał ze złością. - "Trzeba działać" - miał szczerą nadzieję że Sandrze nic nie jest, Tim go nie obchodził, a pozostali wiedzieli gdzie są i jak sobie radzić. Spojrzał na bransoletkę na swojej ręce. Do czarnych splecionych rzemieni przymocowana była srebrna płytka z symbolem dwóch jeźdźców na jednym koniu.
- Spokojnie Profesorze, nie trzeba nic wymyślać. Po prostu zadziałać, nie zostawimy ich... - uspokoił Rosjanina i zwrócił się do pozostałej dwójki. - Idę za nimi z Profesorem, wy powiadomcie centralę i Mistrza.
- Nie tak szybko, - przerwał jeden z 'brygady uderzeniowej' - nie można od tak przechodzić... Trzeba mieć na to pozwolenie, a poza tym nie zrobisz tego sam z tej strony... Wiesz jak to działa...
- Wiem lepiej od ciebie półgłówku... - wybuchnął antykwariusz. - Byłeś tam? Podróżowałeś przez Cienie? - zrobił krok w kierunku swojego rozmówcy i spojrzał mu głęboko w oczy - Nie? Tak myślałem... A ja tam byłem i wiem jak wrócić - podstawił mu przed oczy nadgarstek ze srebrnym kółkiem - I nie mam czasu na biurokratyczne pierdoły!
Jego rozmówca utkwił wzrok w bransolecie. Drugi spojrzał najpierw na pierścień na swym palcu, z takim samym znakiem jak bransoleta Logana, a potem na to samo co jego towarzysz.
- Skąd? Przecież my... To Oni... - jąkał się.
- Najwyraźniej ja też jak widać - antykwariusz odwrócił się na pięcie - Nie mam czasu na biurokrację i użeranie się z tchórzami! Zróbcie coś pożytecznego i znajdźcie się po drugiej stronie drzwi i zawiadomcie kogo trzeba! Wiecie co robić, jazda!
Obaj jeszcze raz rzucili okiem na nadgarstek Stevena. Nie mówili już nic, wyszli powoli a na ich twarzach oburzenie mieszało się z lękiem.
Gdy już pozostał sam z Profesorem Steven otworzył przyniesioną przez siebie wojskową torbę, zdjął też z ramienia podłużny czarny pakunek. Wyjął z torby splecioną ze srebrzystych kółek kolczugę, zdjął płaszcz i sprawnie zarzucił ją na siebie. Podskoczył w miejscu dwa razy by ułożyła się właściwie.
- Profesorze, proszę to wziąć - powiedział podając Kasparowowi pasek z przymocowanym doń sztyletem w pochwie z brązowej skóry. - Na wypadek gdyby pistolet zawiódł.
Na pochwie wytłoczony był prosty krzyż. Nóż na oko miał około 30cm. Następnie podniósł podłużny pakunek, postawił go czubkiem na ziemi. Rozległo się metaliczne stuknięcie. Steven rozwiązał sznurki którymi pakunek zamknięty był od góry. Oczom Rosjanina ukazał się długi miecz w pochwie z takiej samej skóry jak sztylet. Jej koniec był okuty metalem, a na głowicy miecza również widniał krzyż.
- Znów razem... - mruknął cicho. Logan spokojnie przypasał go i zarzucił z powrotem płaszcz na ramiona.
Zdjął z ręki bransoletkę i podszedł z nią do drzwi którymi weszli. Wyszeptał kilka słów w iście modlitewnym skupieniu i wyciągnął w stronę metalu rękę z bransoletą. Ledwo srebro dotknęło wrót cienie wokół nich zgęstniały a kolory zblakły. Steven stał tak chwile wśród gęstniejącej ciemności z opuszczoną głową i zamkniętymi oczami. Na czole pojawiło się kilka kropel potu jakby mimo bezczynności toczył ciężką walkę. W końcu opuścił rękę i odetchnął ciężko.
- Czas na nas Profesorze - rzekł ocierając pot z czoła rękawem płaszcza i otworzył drzwi.
Zamiast piwnicznego, pokrytego mchem korytarza widać przez nie było biegnące w dół zbocze wzgórza. Zarówno trawa porastająca je jak i niebo, oraz mury miejskie widoczne nieco dalej wydawały się wyblakłe, wszelkie kolory były poszarzałe i chłodne. Nawet woda w widocznej po prawej zatoce, czy rąbku jeziora po lewej, za miastem zdawała się błyszczeć bez przekonania.


no dobra panie i panowie, dosyć przestoju... lecimy dalej ;)
Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

Profesor spojrzał na Stevena i powiedział spokojnie.
-Niet wiem jak kogo, ale mnie to nie bawi. Jiezieli mozemy skionczyc te idiotyczna gierke, to zajmijmy sie powaznimy sprawami. Nie wiem, jek to zrobiłeś, czy namalowałes ten obraz na ścianie, czy to robota komputerów, ale powiem ci- tio mnie nie bawiDemonstracyjnie podszedł do ściay i zamachnął się. Miał zamiar uderzyc w otwarte drzwi pięścia spodziewając się, że łąka jest tylko hologramem czy innym diabelstwem. Spodziewał się bólu, tymczasem pieść przeszła przez otwarte przejścia. Profesor stracił równowagę, i wywrócil się prosto... na łąkę?
Oczy otwarły mu się ze zdziwienia
-Nie piję-Mruknał do siebie. Spojrzal na sztylet który dał mu Steve. W jego oczach piojawiy się łzy... Nikt wcześniej nie widział go w takim stanie. Właśnie podjał żtyciowa decyzję. Koniec z alkoholem... jakimkolwiek... wyrzucił piersiówkę i skulił się oplatając kolana rekoma.
-Stev... blagam... powiedz, ze tio wszistko nieprawda... ze tio jest ukartowane.-Niesamowicie szybko sie poderwał i chwycił chopaka za szmaty. O dziwo staruszek był niezwykle silny. "przybił" Stevena do ściany i juz teraz niemal wrzeszczał
-MÓW KURWA CO TO SIE DZIEJE!!! ZROZUM... WSZISTKO, CIO MIALO DLA MNIE SENS SIE WALI! PRACA BYŁA OSZIUSTWEM... TO W CIO WIERZYŁEM OKAZAŁO SIE LAMSTWEM... JEŻELI SĄDZISZ, ZE MOŻESZ NISZCZYĆ LUDZKIE MARZENIA TO SIĘ MYLISZ...-Puścił go, w mgnieniu oka odbezpieczył broń i wycelował w chłopaka. Dyszal jak tur... btył caly spocony. Steven nie wykonał żadnych gwaltownych ruchów. Powoli profesor opuścił broń i znów siadł pod sciana.

Nie krzyczał
nie płakał ani się nie śmiał
nie był wściekły ani cyniczny jak często bywało

Był otępiały. Gapił si przed siebie niewidzącymi oczyma.
-Spierdalaj Steve... zostiaw mnie....-powiedział łamliwym drżącym głosem
-Wszyscy mnie zostawcie-niemal wyszeptał
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Filippo »

Steven Logan

Steven przeszedł przez drzwi za profesorem. Starał się nie reagować na jego wybuch, widział już gorsze reakcje podróżników po pierwszym przejściu i w duchu cieszył się że nie stracił jeszcze Kasparowa. Choć lufa przed oczami zapewniła mu kilka chwil grozy. Kiedy jednak adrenalina najwyraźniej mu się wyczerpała i usiadł na trawie pod murem Steven odetchnął.
- Potrzebuje pana Profesorze, ale rozumiem że należą się panu pewne wyjaśnienia... - Logan kucnął na przeciw niego i podał mu swoją bransolete. - Wszystko nad czym Pan pracował, to co udowadniał pan w swoich pracach bardzo nam pomagało... Należę do organizacji pilnującej by ludzie byli pewni że świat w którym żyją jest jedynym... Ale nie jest. Należę do organizacji strzegącej tej wiedzy i wrót. Po drugiej stronie również istnieją tacy strażnicy jak my, na wypadek gdyby ktoś chciał naruszyć tą równowagę, właśnie teraz się to zdarzyło... I potrzebuje twojej pomocy Profesorze. Przechodząc złamałem jedną z naszych zasad, przeprowadzając ciebie, kolejną, wiec proszę Profesorze weź się w garść i odnajdźmy naszych przyjaciół...
Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Alucard »

Profesor był otępialy. Jakby sie naćpał. Spojrza na Stevena i wysilił się, aby słuchać co ma do powiedzenia. Słowa docieraly do niego jakby znajdowal się pod woda... uszy odmawialy posluszeństwa. Strażnicy, bransolety, drzwi, równowaga świata... Dla Kasparova to było za dużo... Wstał powoli i powiedział silniejszym głosem.
-Rozumiat... przepriaszam. Nie powinienem byl... no... Dobra. Chodźmy po nich-Rzekł po chwili. Byl zmeczony i oddalby wszystko za hotelowe lozko. W sumie, to zasnalby teraz nawet na ziemi. W jego gowie malowaly sie rozne obrazy i tloczyly rozne mysli ale... zadne nie przypominaly tych zagadnien nad ktorymi glowil sie bez konca od 20 lat.
-Wiesz Steve... zaczyna si cos nowego... -Tamten spojrzal na niego pytajacymi oczyma
-Znow mam 26 lat... Znow zaczynam... i znow chce wiedziec *co, jak i dlaczego*-Chyba jego rozmowca zaczal pojmowac.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: olympiaa »

Przez chwilę profesor i antykwariusz stali w milczeniu, patrząc sobie w oczy. Oboje poczuli się silniejsi i bardziej pewni siebie, wiedząc że 'ten drugi' jest absolutnie godny zaufania. Steven zamknął drzwi za sobą. Po kilku głębokich oddechach Kasparow wstał i otrzepał spodnie. Blade słońce przebijało się momentami między chmurami, a wiatr nie rozwiewał leniwego powietrza. Dwaj mężczyźni zaczęli schodzić w dół wzgórza. Za sobą zostawili ruiny małej kapliczki, z której została tylko frontowa ściana z drzwiami. Po polu oddzielającym zabudowania opactwa od wzgórz przechadzało się zaledwie kilkoro ludzi. Za to na drodze prowadzącej do miasta zaroiło się od śmiesznych postaci. Śmiesznych wyłącznie z waszego punktu widzenia, przecież wyglądali tak, jakby żywcem wyjęto ich z niemego filmu. Odwdzięczano wam się tym samym - obrzucano rozbawionymi lub zatrwożonymi spojrzeniami. Nikt w waszym pobliżu nie śmiał się odezwać, sami też woleliście nie zakłócać ciszy. Ledwo przeszliście przez bramy miejskie Steven zatrzymał się, a z nim i Profesor.
- Oglądaj się troszkę mniej, bo Cię kark rozboli - zaśmiał się Szkot patrząc na Szyld baru. "World's End" - tak głosił napis.
- Szkoda że wcześniej nie zastanowiłem się dokąd udać się najpierw - zmartwił się mężczyzna, ale nim zdążył powiedzieć coś więcej podeszła do was dwójka, jak się potem okazało, strażników miejskich.
- Proszę za mną- ich angielski był ledwo zrozumiały, a ton mówił, że nie chcecie wiedzieć, co w przypadku, jak nie pójdziecie. Zabrali was do małej baszty nad bramą miejską.
Bez ogródek zapytali surowym tonem: Co tutaj robicie?
Steven lekko wystraszony spojrzał na mówiącego. Uspokoił się jednak, kiedy na jego ręku dojrzał bransoletę bliźniaczą do swojej.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [Storytelling Realistyczny]Cień

Post autor: Filippo »

Steven

- Jak to co robimy? - Logan poderwał się z miejsca - Sprzątamy bałagan po was! - zaczął dźgać palcem jednego ze strażników w skórzaną kurtkę - Ktoś od was dał ciała, Kamień Przeznaczenia otwarto, 11 osób nie żyje, a 4 zaginęły, dwóch Templariuszy i dwoje cywili... - zepchnął rozmówce chcącego mu przerwać do defensywy - Zdaje się że gdybym nie otworzył wrót i nie pofatygował tutaj nadal siedzielibyście z założonymi rękami i udawali że nic nie wiecie... Gdy na kamień złożysz
ofiarne karki cztery, czterema kluczami otworzysz koniec nastąpi tej ery... Dobrze wiecie co to znaczy!

Steven dyszał, gdyż wygłosił tyradę niemalże jednym tchem. Powoli wracało do niego to co wiedział o miejscu w którym się znalazł, musiał uważać zanim się zaaklimatyzuje, jeśli nie chciał wypluć płuc.
- Jestem Steven Logan, Komandoria Edynburg pod dowódstwem Terry'ego MacCulloch'a. Chce rozmawiać z Estillem lub kimkolwiek innym ze starszej straży. - Szkot powiedział już spokojnie, po czym wskazał na Rosjanina - Profesor Kasparow jest moim tymczasowym partnerem, a teraz ruszcie się, bo czas jest czymś czego nie mamy pod dostatkiem...

Wybaczcie zamułkę, ale jakoś nie miałem czasu lub weny żeby coś odpisać:p
Obrazek
Zablokowany