[warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

[warhammmer] Huang&Ardel Od początku...

Post autor: Ardel »

Godność: Artegor Gryffin
Rasa: Człowiek
Płeć: Mężczyzna
Profesja: Wiedźmin
Osobowość (Jeśli to będzie wyglądać bardziej jak charakter niż jak osobowość to daj znać. Poprawię) :

Artegor jest dość porywczy i niecierpliwy. Nienawidzi siedzieć bezczynnie. Bezwzględność widać je go zimnych oczach. Opryskliwy względem innych ludzi. Miły potrafi być tylko dla kobiet i dla najlepszych przyjaciół. Relaksem, jest dla niego bieg. Najbardziej pobudza go niebezpieczeństwo. Oswoił się z myslą że pewnie zginie pożarty przez jakiegos potwora. Ceni sobie śmierć w bitwie i honor. Nie jest specjalnie pobożny. balansuje pomiędzy wiara a niewiarą w siłę wyższą. Zastanawia się czy taki potwór jak on, posiada jeszcze duszę.


Wygląd:
Wygląd Artegora pozostawia wiele do życzenia. Nienajgorzej wyglądające czarne włosy do ramion, skrywają pokiereszowaną przez blizny twarz. Nic nie skryje jednak tych okropnych, strasznych oczu. Zimno z nich bijące, wywołuje strach w sercach krasnoludzkich grabarzy. Czasami nawet w nim samym, gdy spogląda w lustro. Na wysokim na ponad 188 cm wiedźminie, wisi czarny płaszcz. Ukrywa on równie czarne ubranie i dwa miecze. Jeden ze srebra na potwory, a drugi jak mawiają złośliwcy, na ludzi. Nosi buty na dość cieniej podeszwie.


Cechy:
-intelekt - 15
-siła - 13
-wytrzymałość - 8
-zręczność - 20
-zwinność - 20
-urok osobisty - 0
-walka białą bronią - 20
-strzelectwo - 0
-opanowanie - 2
-pobożność - 2

Historia:
Artegor nie wie gdzie się urodził. Jako dziecko, został porwany do wiedźmińskiego siedlicza, gdzie przeżył wszystkie mutacje i odbył surowe szkolenie. Nigdy nie potrafił się opanować i pyskował nawet druidom i mistrzom. Owocowało to później wieloma karami. Nigdy nie trenował siły. Uważał że zwinność i zręczność pomoże mu w walce. Nauczył sie dobrze władać mieczem, tak aby nie bić mocno, lecz w czułe punkty. Gdy opuścił miejsce dzieciństwa, natknął się na świątynię. Nie słyszał dotąd nic o bogach więc nie specjalnie dawał wiarę słowom kapłanów. Po dłuższym czasie zaczął sie jednak zastanawiać nad swoją duszą. W takim stanie krańcowej wiary, szukał nowych wyzwań i zleceń. Szukał potworów do wytępienia i ludzi gotowych zapłacic mu za robotę. Wędrując od miasta do miasta, zawędrował w końcu do miasta pod nazwą "Stopy Obute".



Zaczynamy:
Artegor Gryffin (czy to nie przypadkiem z Family Guy?? :D ) dotarł do małego miasteczka (nawet muru nie miało) zwącego się Stopy Obute. Słyszał, że grasuje w pobliżu jakiś potwór zabijający ludzi i zabierający im wszystkie posiadanne dobra. Skusiła go oferta - 20koron za powstrzymianie ataków. Tak więc stanął przed drzwiami skromnego i małego ratusza na rynku. Minął go i obrzucił badawczym spojrzeniem mały chłopiec w lekko znoszonej szacie,a z drugiego końca rynku patrzyła na niego z obrzydzeniem niska rudowłosa kobieta.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Jak zawsze... Wiedźmin jest potworem... Ludzie nigdy nie rozumieją. -Pomyślał zerkając na rudą niską kobietę. Nic nie mówił. Przyzwyczaił się. Obdarzył kobietę najmilszym uśmiechem, jaki istniał w jego asortymencie i otworzył drzwi ratusza. Odruchowo rozejrzał się po wnętrzu jakby wypatrywał zagrożenia. Powiększył źrenice, aby przyzwyczaić je do zmiany natężenia światła. Gdy nie ujrzał nic co mogłoby mu zagrażać, podszedł do sekretariatu.
-Witam. Artegor Gryffin. (W życiu o takim... chyba filmie nie? ... nie słyszałem. Na pewno nie. To nazwisko samo wpadło mi do głowy) Wiedźmin. Podobno grasuje tu jakaś potwora. Podejmę się zadania. Przed tym jednak, chciałbym zasięgnąć informacji, tak więc... zastałem szefa? -Miał nadzieję, że coś mu na ten temat powiedzą. Nie lubił pakować się na stwora nic o nim nie wiedzieć. Co prawda takie sytuacje także się zdarzały, ale nie miało to nic wspólnego z profesjonalną robotą. Czekał na odpowiedź z kamienną wyczekującą twarzą. Chciał aby dostrzegli w nim profesjonalistę, a nie jakiegoś chłystka.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Burmistrz szybko zbiegł na dół, przesunął zaskoczoną i zniesmaczoną sekretarkę i przeprosił, że musiałeś czekać.

-Witaj zacny wiedźminie. Przepraszam, za zachowanie ludzi, ale tak to już jest w twoim fachu - wycierał spocone dłonie w swój lniany kaftan. - Panie, mamy tu dość duży problem z potworem lub potworami. Nie widzieliśmy ich, ale za to ofiary tak. Były całkiem nagie, zabrano im wszystko - wczepił ręce w spodnie, aby zaprzestać ich wycierania - a na ich ciałach były rany wszelkiego rodzaju. Kłute, cięte, miażżone... - zamknął na cwilę oczy. - Kilka domów, dokładniej dwa, zostały całkowicie splądrowane. Nie mamy pojęcia co się dzieje. Dlatego wszędzie są ogłoszenia o tym tym - zatarł ręce. - 20 koron i nocleg w najlepszej, bo jedynej, karczmie. Idziesz na to, zacny panie?
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

-Ofiary były nagie... hm... Pierwsze na myśl przychodzą mi harpie. Widzi pan, harpie są dość podobne do ludzi i biologicznie, mogą łączyć się z ludźmi w pary. Harpie nie rodzą samców i zdaża się, że czasem gwałcą. -Mówił bez żadnego drgania wargą. Był profesjonalistą. - Czy ofiary były mężczyznami? Miały jakieś oznaki gwałtu? jakieś ślady na miejscu zdarzenia? No i jeżeli ktoś przeżył, chciałbym zasięgnąć informacji równiez u niego.
Ostatnio zmieniony niedziela, 13 maja 2007, 21:18 przez Qin Shi Huang, łącznie zmieniany 1 raz.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

-Było czterech mężczyzn i dwie kobiety. Kobiety miały zaczerwienione - zaczerwienił się sam - wiesz co i posiniaczone uda. Mężczyźni nie byli w żaden sposób zgwałceni. Przynajmniej widocznie. Według mnie harpie odpadają, ale kto wie... - zamyślił się.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Rozumiem.... O ile wiem harpie nie posiadają prącia. Przyjmuje zadanie... Znowu będę musiał pakować się na stwora bez wiedzy o nim. Gdzie były te ataki? Jakieś domysły gdzie to coś może być?
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

-Zacznij jutro rano. Atakowani byli, gdy wracali z pracy do swych domów, najczęściej wieczorem. Gdzie? Ja stawiam na las, ale nie ywkluczone jest, że mieszka t coś w naszej wiosce...
Karczma, idź drogą na zachód i skręć na końcu w lewo. Wędrowna Kobieta się zwie. Poweidz ktoś ty, a nocleg masz darmowy.
Żegnam
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Pysznie. -Uśmiechnął się. - Mam nadzieję że w nocleg wliczona jest i wieczerza. -Powiedział kłaniając się i odszedł w kierunku wskazanym przez Burmistrza. otworzył drzwi. Tym razem musiał bardziej rozszerzyć źrenice. W karczmach zawsze było ciemniej. -"Wędrowna Kobieta"... ciekawe nazwy mają tutejsze miasta i miejsca. -Pomyślał i podszedł do karczmarza. (Lub Karczmarki) Dobry wieczór. Jestem wiedźminem, który ma ubić "Coś" co napada ludzi. Burmistrz mówił że dostanę tu nocleg i strawę.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Przeszedłeś przez ciemniejące miasto wśród zadbanych uliczek, aż w końcu dotarłeś do drzwi nad którymi dyndał na wietrze szyld z wymalowaną kobietą i kosturem podróżnym. Wszedłeś bez wachania. Twoje oczy przyzwyczaiły się natychmiast do mroku tam panującego i dostrzegłeś kilka niezbyt nowych stołów, przy jednym z nich siedział odziany w szare szaty krasnolud, oraz szerokiego w barach i brzuchu szynkarza.

-Witaj zacny wiedźminie. Widzę, że jesteś zmęczony i głodny. Czy zechciałbyś wybrać sobie posiłek? - popatrzyłeś na kartę dań przybitą nad ladą:
Karta dań pisze: -kasza z mięsem
-kasza z mięsem
-piwo
-piwo
-wino
-kasza z mięsem
najwyraźniej nikt się zbytnio nie wysilił z posiłkami.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Artegor uśmiechnął się lekko. -Zacny wiedźminie. Rzadko się to słyszy. Cóż... proszę kaszę z mięsem. Do tego piwo. -Dodał po spojrzeniu w "kartę". -Nie wiecie może panowie... -zaczął jeszcze oglądając się na krasnoluda - ... co to za potwora napada ludzi, gwałci kobiety, obrabia ze wszystkiego i zostawia na ulicy ofiary nagie? Bo coś mi to śmierdzi. Nie wiele potworów atakuje w miastach. Tym bardziej nie atakuje dla dóbr materialnych. Nie atakuje także aby człowieka zbałamucić....
-Wyliczał tak, mając nadzieję że któryś z nich powie mu coś ciekawego. Krasnoludy, zawsze coś wiedzą. Nawet jeśli nie, to przynajmniej powiedzą coś zabawnego. Pozatym, karczmarz zawsze jest najlepiej poinformowany w mieście.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

-Ja niestety wiem tyle co ty - powiedział karczmarz i zaczął podgrzewać posiłek. Podał ci kufel, trochę brudny, ale za to pełen pięknego piwa.
Po dłuższej chwili milczenia odezwał się Krasnolud.
-Zacny - te słowa wyciekły mu z ust wraz z szyderstwem i twardą jak kamień ironią - wiedźminie. ja może coś wiem, ale najpierw potrzebowałbym troszkę złota, bo mi za lekko przy pasie. I mam jedno pytanie, ale się nie obraź. - zrobił niewinną minę - Kto cię u diabła urodził? Twarz masz tak piękną jak moja babcia odbyt - powiedziawszy to krasnolud zaśmiał się i pociągnął długi łyk miodu z bardzo obtrzaskanego kufla
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

- Panie krasnal! -Powiedział głośno, przeciągając samogłoski gdy odwracał się do stołu przy którym brodacz siedział. Podszedł szybko i postawił kufel wstrząsając lekko stołem. - Nie mam pojęcia kto mógł mnie urodzić, ale pewność tą mam, że moja matka miała dupę ładniejszą od pańskiej twarzy. Doprawdy uważa pan, że zaczepianie wiedźmina jest pomysłem mądrym? Wie pan że te potwory są pozbawione wielu uczyć? W tym zrozumienia, przebaczenia bądź współczucia. jak tam panu za lekko przy pasie być może, nie pojmuje. Słyszałem że krasnal każdy ma przy sobie swój toporek wierny. Co do blizn, przedstawiciel tak wojowniczego i odważnego ludu, powinien sobie blizny z walk cenić! Chyba że sam żadnej nie posiada.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

-Żaden, k..wa, krasnal! Ale jak twierdzisz, że twoja matka ładny tyłek miała... Now nie ważne. Chcesz tych informacji czy nie?

Sala wspólna karczmy byład delikatnie oświetlona blaskiem dwóchh lamp z odblaśnicami oraz kilkoma świecami. Jeden jedyny obraz przedstawiający jakąś dziwną bitwę w czerwieni i bieli był prawie w ogóle niedostrzegalny. W małym kominku było pusto - w końu koniec lata i grzać nie trzeba.
Wzdrygnąłeś się, jak na stole przed tobą i krasnoludem wylądował półmisek z kaszą i skrawkami mięsa - pachniało doprawdy smakowicie.

-Proszę. I pamiętajcie: nie chcę tu burd!
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Wiedźmin pociągnął luk z kufla. -Prawie jak krasnoludzkie - powiedział kładąc nacisk na "Prawie".
-Jasne że chcę. Co do wagi pańskiej sakiewki, pomyślimy. Jak informacje okażą się być istotne i co najważniejsze prawdziwe, wtedy do kieszonki wpadnie. To to mów pan panie.... -Oczekiwał że krasnolud nie omieszka sie przedstawić.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

w sakiewce twojej znajduje się 5 koron i 13 szylingów

-Widzę, że jednak potrafisz mówić - uśmiechnął się. - najpierw daj mi szylinga to powiem ci wszystko co wiem. Może byś się przedstawił? Ja zwę się Zygfryd - tu przyjżał się uważnie wiedźminowi, cy ten przypadkiem się nie śmieje - Podkowa z klanu Czarne Młoty.
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Artegor uśmiechnął się szyderczo, lecz szybko zmienił ten uśmiech na przyjazny. Wyciągając szylinga rzekł:
-Artegor Gryffin. Może pan powie że wiedźmini nazwisk nie mają. Nie myli się pan. jednak jestem wiedźminem z cechu gryfa. -pokazał swój amulet cechowy. Położył na stole monetę - Gadaj pan panie Zygfryd, a dokładnie. A jakby panu w gardle zaschło... Panie gospodarzu, prosze kufel piwa dla tego pana. No opowiadaj. -Powiedział i zaczął jeść kaszę z mięsiwem, popijając ją piwem.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Krasnolud złapał szylinga i schował do mieszka. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, jak to u krasnoludów po zarobku.

-Dzięki za napój bogów. Miło się z tobą rozmawia - uśmiech się powiekszył. - Widzę, żeś naprawdę zainteresowany. Więc powiem. Mam bardzo dobry węch. Nikt z mojej rasy nie wykazje się tą cechą, ale ja jestem trochę inny. Mogę się założyć, że mam węch lepszy nawet od tych ciotowatych elfów. Więc obwąchałem ofiary, szczególnie panie - uśmiechnął się paskudnie - i nie wyczułem żadnego potwora. Zdaje mi się, że wyczułem tam nienawiść i żądzę. Może był to potwór, którego zapachu nie znam, ale to nic! - podniósł się, ale gdy zobaczył co zrobił pospiesznie usiadł. - Rany! tak rany - powtórzył cicho. - W ranach znalazłem truciznę z krwistego korzenia. Nie wydaje mi się, żeby potwory umiały taką wytwarzać. Ale niektóre rany były widocznie zadane kłami i szponami. Ja sam nie wiem, co o tym sądzić, ale jako, że sam jestem najmitą, jak ty, to możemy współpracować... - uśmiechnął się delikatnie
Zablokowany