[Autorski] - Święta Wojna o Wieczne Puszcze

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Post autor: Kawairashii »

Tyrande

Mimo panującego łoskotu, nie traciła z oczu Tarulina. *miłe słowa łowco, ale niektórzy cię nie słuchają* mówiła w myślach, a jednak niektórzy biegli za elfami by wytłuc ich do pnia. Tyrande ostrożnie celowała i strzelała z ukrycia, póki jej miejsce stanowiło dobry punkt obronny dla uciekających elfów. Nie zwracała uwagi na nic dookoła, a zwłaszcza na związanego Rycerza, to dziwne, że nie stawiał oporu zwłaszcza ze jego ludzie byli zarzynani, ona nie mogłaby tak postąpić, niezależnie od powodu najazdu musiałaby bronić bliskich i niemogących się bronić. Wyprostowała się kształtnie przystając na moment, po czym spuściła cięciwę, nikły świst i okrzyk oświadczający udany traf w nogę, następna strzała, i następna. Zawsze krzyczeli, rzadko chybiała tym rzadziej nie trafiała w punkty witalne. Krzyk oznaczał celny traf i tyle, starała się nie denerwować. Ręce zaczynały jej drgać, najchętniej wymordowałaby ich wszystkich jednak nie mogła sobie na to pozwolić, jak by później patrzyła sobie w oczy? A jeszcze bardziej w oczy innych. Dawała z siebie wszystko, prawdę mówiąc łatwo było ją zajść, poświęcała całą uwagę polu bitwy.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Goldur

Druid wirował w zabójczym balecie, ze swym lekkim, złotym sierpem w ręku... Nie jeden, nie dwóch drwali padło na ziemię, z głęboką raną powstałą od wbicia tejże broni, przeznaczonej jedynie dla druidów...
Sam Goldur jednak uczynić niczego nie mógł. Czuł ból na widok elfów uciekajacych przed ludźmi... obrazem będący spełnieniem najczarniejszych snów...
- NIE PODDAWAĆ SIĘ! wyrwał się krzyk z gardła Goldura. Choć widział, że oddziały nie miały szans...
Wycofał się z walki, na odchodnym zabijając jednego z drwali. Z ciężkozbrojnymi szanse miał małe. Nawet jego sierp nie przebije zbroji rycerzy, których jedynym celem było zabijanie. A w imię czego? Boga? To tylko pretekst.
Stanął w miejscu, gdzie poniewierały się ciała elfów. Ale Goldur widział, że nie są martwi. Nie tak łatwo zabić elfa. Wyjął zioła. Wysypał kilka dookoła. Rytuał... rytuał ozdrowienia... ostatnia nadzieja.
Zaczął szeptać formułkę, starając się skupić. Pochylał się nad ciałami, dotykał nieprzytomnych. Znał się na tym, uczyli go w Kręgu... Przelał swą moc w zdrowie łowców i strażników.
Skończył. Odetchnął głęboko. To wszystko, na co go stać? Nie... ostatni rytuał. Ważny. Jako człowiek nie pokona ciężkozbrojnych, ale jako...
Pomyślał. Jaką formę? Może... może niedźwiedź?
Tak. Szybko zagryzł jedno z ziół ze swojej głębokiej sakwy. Uchylił się przed mieczem jednego z ludzi, a po chwili stanął przed tym samym rycerzykiem... na czterech łapach.
Był niedźwiedziem. Rzucił się na pobliskiego wojownika z impetem, powalając go ogromną siłą. Teraz miał szansę...
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Post autor: Kaczor »

Ulryk


Rycerz czul niewyobrazalny bol. Nie fizyczny. Psychiczny. Krew. Padajace ciala. Swist strzal. Krzyki mordowanych elfow, ludzi i zwierzat. Piekna i straszna kobieta elf, konczaca zywot jego braci. Rozum kazal mu walczyc. Przeszkodzic jej. Ale serce powiedzialo, ze jesli przerwie jej, zina elfy a jesli nie-ludzie. Gaja, wedle mniemania rycerza, stworzyla wszystkie stworzenia rownymi. Chcial przerwac bitwe. Zakonczyc ja. Zmusic strony do porozumienia. Bo nie godzi sie zeby dzieci Gaji wyrzynaly sie nawzajem. To normalne ze elfy sie bronia. Ludzie postapiliby tak samo. Kolejna rzecz utwierdzajaca czlowieka w przekonaniu ze nie rozni sie tak bardzo od szpiczastouchych wojownikow lasu. Byl calkiem bezradny. Ksieza, swoja gadka mogli wiele. Ale on, mimo wyksztalcenia nie mial zeslanej mocy napelniania serc ludzkich sila, pokojem, nadzieja czy innymi uczuciami. Z reszta. To i tak by nie podzialalo. Zrobil jedyna rzecz ktora przychodzila mu na mysl. Zaczal sie modlic. Po raz kolejny, ubolewal ze nie ma pojecia jak zwracac sie do Bogini Lasu. Postanowil przerobic troszke metode ksiezy. Zaczal szeptac.
-Gajo. Matko. Obdarz mnie laska zrozumienia, czego ludzie szukaja w Twych puszczach. Czemu elfy nie chca porozumienia? Dlaczego musza sie zabijac? Czemu skazuja sie wzajemnie na cierpienie?-lowczyni, bitwa, wszystko przestalo dla rycerza istniec. Poza Lasem i Boginia.-Daj poleglym spokoj wieczny, daj ukojenie rannym w bitwie, jencom daj sile by wytrzymali katusze niewoli, a ocalalym madrosc, by tego juz nie powtarzali. Pokornie prosze Ciebie,Gajo, o to, bys obdarzyla mnie sila, bym mogl to wszystko zniesc. Bym nie oszalal w tym swiecie pelnym bolu, smierci i zniszczenia. I bym wytrwal w swym postanowieniu.-Skonczywszy modlitwe, nieudolna ale zawsze, rycerz poczul sie lepiej. Wiedzial ze nie jest sam, ze Bogini jest z nim i go chroni. Mial tez nadzieje ze jego modly choc czesciowo beda wysluchane. Otworzyl oczy. Nie pamietal by je zamykal. Widzial siejaca zaglade luczniczke. Piekna i straszna. Delikatna i mordercza. Dziwne polaczenie. Intrygowala go ta istota.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Qin Shi Huang
Mat
Mat
Posty: 440
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 10:58
Numer GG: 0

Post autor: Qin Shi Huang »

Strażnicy zaczęli się wycofywać. Ardelowi wydawało się że zwycięstwo należy do nich. Mimo iż elficcy szermierze, po morderczej walce przystąpili do odwrotu, a zwierzęta zawróciły do lasu, jeden niedźwiedź, większy od innych, rzucił się na rycerzy. ich karki łamały się pod potężnymi łapami zwierzęcia. W opętańczym szale brnął przez rycerzy. Wprost na myśliwego. Gdy Goldur już miał staranować człowieka ze strzelbą, wilk strzała wskoczuł mu na kark i chwycił zębami za podgardle. Przez zęby wywarczał "Zostaw go! Uciekaj stąd", w stronę przemienionego druida. Wilk nie był teraz dla niego wielkim problemem. Chwyt za podgardle był ostrzegawczy. Nie mógł zabić. Zdumiała go jedynie wierność zwierzęcia. Wierność człowiekowi, który nie dba o naturę. wilk jeszcze raz wywarczał wściekle "Zostaw mojego pana!". Tarulin był szybki niczym pantera i silny jak tygrys. Mimo iż pierwsze jego ciosy, nie przebiły się przez ciężki pancerz, pozostałe trafiły w czółe punkty. Człowiek wyrzucił z ust krew, która splamiła Tarulinowi włosy. Zaraz po tym, instynktownie uchylił się przed mieczem, mającym ściąć mu głowę. jeden ze strażników padł tuż obok niego. jeszcze jeden silny cios. Kolejny martwy człowiek. Podczas odwrotu, spostrzegł Tyrande. Szyła z łuku w stronę ludzi. Obok niej, siedział spętany człowiek. Jeniec. Do wielebnego przyciągano coraz więcej ludzi. Modlitwy i szybka pomoc skutkowały, rany okazywały sie niegroźne, a rycerze wstawali. Podobnie jak niektórzy ze strażników. Rytuał Goldura podziałał niemalże natychmiastowo.
Rób swoje! rób swoje! A szczęście będzie twoje!
Bo życie to nie bajka! Nie głaszcze cię po jajkach!

Nie tłumacz się. Przyjaciele zrozumieją.
Wrogowie i tak nie uwierzą.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

-Strzało! Nie... - bardzo bał się o swojego wilka. Nie mógł pozwolić, by mu się coś stało.

Wystrzlił do niedzwiedzia w okolicach pyska, tak aby go zdenerwować i skierować jego ataki na samego siebie. Prędko naładował ponownie i czekał gdy podejdzie bliżej. Gdy będzie wystarczająco blisko zada śmiertelną ranę.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Autorski] - Święta Wojna o Wieczne Puszcze

Post autor: Kawairashii »

((Odpisywać))
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Re: [Autorski] - Święta Wojna o Wieczne Puszcze

Post autor: Drzewiec »

Goldur wściekł się. Teraz nie panował nad sobą, był w morderczym szale... zgniatał wrogom kręgosłupy, łamał kości, wydrapywał oczy... nie panował nad ruchami, świat był czarno-biało-krwisty... Jakiś rycerzyk, łowca, czy inne ścierwo strzeliło mu w pysk... Jednym susem Goldur ruszył na niego. Nim wróg zdążył zareagował, powalił go na ziemię. Jedną łapą wytrącił mu broń z ręki, drugą wykorzystał do oszpecenia twarzy wroga na całe życie... Zagłębił się pazurami w ohydną skórę człowieczyny... i szykował się do ostatniego ciosu...
Kaczor
Marynarz
Marynarz
Posty: 380
Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52

Re: [Autorski] - Święta Wojna o Wieczne Puszcze

Post autor: Kaczor »

????
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard :D
Zablokowany