[Żywe trupy] Zombie assault!

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Greta

Zobaczyła w jakieś ruchy w oddali. Spojżała w tamtę stronę przez lunetę swojego Steyr'a i oblizała wargi. Spostrzegła w oddali jakiś ruch... coś biegło w jej stronę, wyostrzyła obraz w lunecie. -Straż miejska?- Powiedziała głośno... może jej się wydało ale te tyćkę błękitne stroje tylko to dało jej do zrozumienia. -Pilocie. Mogą to być nasi, jakieś niedobitki. Masz jakiś sprzęt na podorędziu?- Spytała się głośno. -Weź przygotuj śmigłowiec do startu, jak tak biegną to może ktoś ich ścigać... albo to może być wróg.- Weszła do pojazdu i dała do zrozumienia że ten musi obserwować wszystko co się dzieje wokół śmigłowca aby nic ich nie zaskoczyło... ona robiła to samo, a na dodatek zasiadła przy jednym działku po stronie biegnących. -Nigdy nic nie wiadomo.- Powiedziała i powoli zaczęła odczuwać złe przeczucia... przygryzła wargę i czekała kiedy tylko wpadnie w szał.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: Tori »

Na razie nie będzie Update dla Deepa

Greta


Grupa ludzi biegnących w stronę helikoptera okazała się grupą specjalną, przeznaczoną do permamentnego oczyszczenia terenu. Gdy tylko wpadli do śmigłowca, jeden z nich wyrwał Ci miecz. Może wypada sprawdzić, kim oni w ogóle są i do czego się nadają?

Łukasz Strzemoboszewski
Nie wyprzedzaj faktów :P


Dopadliście śmigłowca, który zaraz oderwał się od ziemi. Nie mogłeś wytrzymać, musiałeś wyrwać to piekielne ostrze od tej kobiety. Na karteczce pisało: Jest to ostrze przywiezione z Japonii, więcej danych nie posiadam. Zostało zakupione w czasach PRLu, i za jego cenę można by w dzisiejszych czasach wybudować mały pałacyk. Uważaj, jest ostrzejsze niż brzytwa. Tak też się okazało...

Tomasz Dalewski


Plany się zmieniły: każdy musi się dostać na parking Carrefoura na własną rękę. Bo co? bo "Tak duża liczba ludzi jest zbyt łatwym celem dla przeciwnika. Rozproszcie się, niech każdy podąża własnym tępem. Wiesz co to oznacza? Oznacza to, że zaraz wybuchnie panika i nic nie będzie pod jakąkolwiek kontrolą. Zaczną się kradzieże, napady... Wiesz co? Lepiej spieprzaj jak najszybciej do tego molocha.

Jerzy "Jureczek" Korczak

Ten "tuningowany fiat" to maluszek?


Twój syn zniknął w tłumie ludzi, zostawiając Cię z Kaśką. Zapadła taka niezręczna cisza... W końcu dres wpadł do swego pojazdu, i krzyknął: Stary, ku**a, musimy sami spie***lać, ku**a! Ja pie***le, ku**a! Carrefour, ku**a! Samochód nie chciał ruszyć, tymczasem wokół was narasta panika. Ku**a, ku**a, ku**a! Synalek darł się tak kilkadziesiąt sekund, a gdy samochód odpalił ruszył w stronę supermarketu. Stary, masz tą kosę, jakby co, nie ku**a? Jednego się dowiedziałeś na pewno- Twój syn nie zna zbyt dużo słów...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Greta

-Kim jesteście!? Stopień, oddział i gdzie mieliście walczyć. Czemu tak biegliście?- Spytała się szybko. Jak już powiedzieli to zadała kolejne pytania. -Czy macie rannych i w czym macie specjalizację?- Jeżeli powiedzieli coś o ścigających ich zombiakach lub widzę jakieś w zasięgu wzroku to nakazuję piotowi wystartować maszynę a pasarzerom przypiąć się pasamy by nie powypadali, od razu przydzielam im działa po obu stronach śmigłowca.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
NW.
Majtek
Majtek
Posty: 125
Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Post autor: NW. »

Jerzy "Jureczek" Korczak

http://www.brzozuch.internetdsl.pl/jaco ... 25p_01.jpg - coś w tym stylu, tyle że z większą ilością osiedlowych "bajerów".

Popatrzył się na syna jak na idiotę i z powrotem odwrócił głowę w stronę okna. No tak, czego ja się spodziewałem? Przecież spłodziłem kretyna, mogłem pomyśleć i nie pić wtedy tyle Komandosów... - chwilę zamyślił się nad tym jakże ważnym wspomnieniem, po chwili zauważył że są już niedaleko centrum handlowego, rozpoznawał budynki i szyldy. Ciekawe co nas tam czeka, nie mamy zbyt dużo pieniędzy na jakieś konkretne zakupy. Poza tym Maciek mówi k*rwa, jednak troche rzadziej. Syn nawet ściszył muzykę, co ostatnio zdarzyło się... prawdę mówiąc nigdy nie ściszył muzyki. Coś mi tu nie gra, szkoda że nie mam przy sobie żadnego piwka - zrezygnowany odwrócił się w stronę Kasi i zapytał. -Tobie Maciek coś więcej wspominał, gdzie jedziemy?- Czekał z powątpiewaniem na odpowiedź, wpatrując się w jej obfity makijaż.
Ostatnio zmieniony niedziela, 6 maja 2007, 19:46 przez NW., łącznie zmieniany 1 raz.
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Łukasz Strzemoboszewski

Uśmiechnął się jak przeczytał karteczkę. Oryginał, na oko z XVII może XVIII wieku. Tsuka sądząc po wadze wykonana z wydrążonej miedzi, tsuba bogato zdobiona a głownia ze znakiem płatnerza wygrawerowanym blisko tsuby. Jednym słowem majstersztyk. Jeśli było coś co Łukasz w swoim życiu pokochał to właśnie ta broń. Kobieta zasypała ich pytaniami. Uśmiechnął się pobłażliwie słysząc jak nieco histerycznym głosem. Był w dobrym humorze więc postanowił jej odpowiedzieć. - Nazywam się Łukasz Strzemboszewski. Mój stopień to kendoka, najlepszy w Polsce zresztą. Nie powiedział całej prawdy, w końcu takie bydło jak oni nie zrozumiałoby, że tak naprawdę jest najlepszy nie tylko w Polsce ale i na świecie. - Oddział? Grupa specjalna ["Specjalnej troski chyba, a ja tu trafiłem jako opiekun."] przeznaczona do zlikwidowania źródła zagrożenia. Czemu biegliśmy? Łukasz zaśmiał się nieprzyjemnie. - Bo chcemy to szybko załatwić i mieć całą sprawę z głowy. Pytanie o rannych pominął milczeniem, w końcu nawet ta głupia krowa powinna się zorientować, że dopiero wyruszają do boju, więc raczej nie będą wysyłać rannych. Natomiast zapytany o specjalizacje wskazał na miech i odsłonił zęby w szerokim, nie wróżącym nic dobrego uśmiechu. Miał nadzieję, że dolecą w miarę szybko bo ręce zaczynały go już świeżbić. Nic nie mogło równać się z uczuciem jakie odczówał gładząc pięknie zdobioną sayę i zaciskał palce na jedwanym oplocie tsuki. No, może tylko to co będzie czuł gdy powierze wypełni świst ostrza spadającego na wroga. Wtedy żyły zamiast krwi pompować będą czystą adrenalinę a jego życie na kilka krótkich chwil stanie się tak intensywne, że każda sekunda będzie się wydawać dniem a każda minuta rokiem. Na samą myśl o zbliżającej się walce, na samą myśl o okazji do wypróbowania i dlaszego usprawnienia swych umiejętności ogarnęło Łukasza niesamowite podniecenie. Przez te kilka chwil nim się uspokoił był tak szczęśliwy, że nawet na moment uznał towarzyszącą mu chołotę za ludzi. Jednak tak szybko jak się pojawiło ,uniesienie znikło. Łukasz znów był sobą, tym samym nadczłowiekiem. Mimo to wciąż był niezwykle szczęśliwy z podarku jaki uczyniły mu władze miasta. Może nawet daruje im życie.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Greta

-Pilot lecimy.- Powiedziała Greta nawet nie przedstawiając się chłoptaciowi który przytulał do piersi swoją katanę. -Chłopcze, nie wiem co ty masz zamiar zrobić z tą kataną ale nie wydaje mi się żeby ci się zbytnio przydała.- Powiedziała to sięgając do schowka na bronie w śmigłowcu szukając jakieś broni palnej dla tego 'oddziału specjalnego'. -Dobrze chłoptasie, jestem dla was pani Major, nie wydaje mi się żebyście mieli doświadczenie wojskowe ale musicie się nauczyć szybko obsługiwać na tych cackach zwanych m60. Jak się zatnie to walnąć delikatnie wierzchem dłoni w wiejscu nad podajnikiem, strzela się korzystając ze spusyu, należy wymierzyć muszkę i celownik. Nie martwcie się, w helikopter nie traficie.- Powiedziała, wyjaśniała im powoli co i jak. -Czy któryś z was strzelał kiedyś z karabinu snajperskiego? Wątpię, dlatego będę ściągać nieprzyjaciela z odległości, jasne?- Spytała się glośno. Jej ton był już wojskowy. Lufa karabinu wycelowana na zewnątrz, a nogi jej swobodnie zwisały, rozglądała się. *Kogo mi oni dali do drużyny... oddział specjalny, pffff... sram na taki wasz oddział. Już lepiej było by lecieć w pojedynkę.*
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Łukasz Strzemoboszewski

Łukasz słuchał dziwnej baby i coraz bardziej chciało mu się śmiać. Broń palna? Owszem umiał się nią posługiwać bo swego czasu uczęszczał na zajęcia na strzelnicy. Inną sprawą był wartość takiej broni przeciw przeciwnikowi, z którym mieli się mierzyć. Sądząc po doniesieniach, które dotyczyły grupy klin broń palna ma niską skuteczność, a jemu nie uśmiechało się ładować jednego magazynku w jednego trupa. Zresztą w czasie, w którym "pani Major" zastrzeli jednego on może poszatkować pięciu lub sześciu. No chyba, że ta krowa wierzyła, że załatwią to nie wysiadając z helikoptera. Gdyby miał jakieś ludzkie uczucia to z pewnością zrobiłoby mu się przykro na myśl o losie jaki ją niewątpliwie spotka jak tylko skończy się amunicja. Lub gdy zombi podejdą bliżej, w końcu z taką siłę ognia nie położą dostatecznie silnej zapory aby ich powstrzymać. Ale to go nie obchodziło, nie obchodził go los nikogo z tych tak zwanych towarzyszy. Jedyne co go obchodziło to fakt, że on jeden z tego wyjdzie, był zbyt dobry żeby mogło się stać inaczej.

Tori, a możemy takie coś jak w tej najnowszej reklamie Heyah zrobić? :twisted:
Ostatnio zmieniony niedziela, 6 maja 2007, 22:10 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Tomdal
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: niedziela, 22 kwietnia 2007, 19:22

Post autor: Tomdal »

Tomasz Dalewski

Tomek nie lubił kradzieży, ani paniki. Kiedyś w podtsawówce kiedy był młody podczas takiej paniki zdeptali go a potem ukradli mu starą komórkę.
"Cholera, czy ten atak jes naprawdę aż tak straszny?" zadał sobie pytanie, ale nie miał zamiaru sobie na nie odpowiedzieć.
Razem z tłumeł ruszył biegiem w stronę sklepu.
Obrazek
Obrazek
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Greta 'Łamignat' Stefańska

-Widzę młodzieńcze, że dziwnie na mnie patrzysz. Broń palna jest skuteczna przeciwko naszemu przeciwnikowi jak trafi się w głowę. Po za tym mam tu jeszcze pod ręką lekki granatnik w razie potrzeby.- Uśmiechnęła się szulersko. -W oddziale nazywali mnie Major 'Łamignat' i wierz mi, ten miecz ci w niczym nie pomorze jak złapię go między dłonie a nogę włożę głęboko między nogi.- Przymknęła niebezpiecznie oczy. Nawet nie zaszczyciła młodzieńca spojżeniem. -I radzę w wirze walki trzymać się zdala ode mnie, w czasie walki całkowicie się zmieniam.- Spojżała w oczy młodzika z kataną. Błysk jaki w jej oczach dało się dostrzec był szaleńczy. Nikt nie mógł mieć wątpliwości, że potrafi zachowywać się jak opentana, ale jednocześnie być okrutna. -Nazywasz się Łukasz Strzemoboszewski, mówiłeś... twój ojciec jest jakimś gostkiem z mafii. Może się przydasz. W końcu to on udzielił mi schronienia po ucieczce.- Doskonale wiedziała że ten maluch nie wie o czym ona mówi, ale ojciec z pewnością niewiele mu mówił. Spojżała ponownie rozglądając się za wrogiem. -Usiądź koło pilota.- Powiedziała do młodziaka zakładając plastikowe okulary ochronne. Nie mogła przecież zostać oślepiona jednym ze swoich cacek. Karabin steyr miał dość sporą siłę ognia i może ogień z lufy nie oślepiał to jednak powodował odrzut niebezpieczny dla oka będą cego przy celowniku, mimo obłożenia gumą. Granaty też nie były bezpieczniejsze dla oczu. Powoli okulary się lekko przyciemniły. -Twoje oczy przydadzą się wypatrując wroga kiedy pilot będzie leciał.- Dodała. Oblizała lubieżnie wargi czując już powoli zew krwi. Przymknęła delikatnie oczy i w niemym jęku rozkoszy czekała na dalsze wydażenia.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Łukasz strzemboszewski

Wysłuchał długaśnej przemowy, którą wygłosiła ta idiotka od broni palnej. No ta, kolejna świruska, której ojcec pomógł. Nie obchodziły go interesy ojca, ale widział, że czasem pomagał on ukryc się różnym dziwnym ludziom. Taaaa, widać po niej było, że psychopatka. Za to podobał mu się ten tekst o łapaniu ostrza między dłonie. Zawsze chciał zobaczyć jak ktoś łapie ukośne cięcie wymierzone w kolano. No i kopnięcie uciętną nogą też jest nie byle sztuczką. Jednak wykazała się odrobiną rozsądku, kazała mu się trzymać z dala od siebie gdy zacznie się walka. Biorąc pod uwagę, że zombi opadną ją raczej szybko była to dobra rada, zwłaszcza, że wtedy mógłby jej niechcący uratować życie. Póki co siedział jednak spokojnie i nie wdawał się w dyskusje, w końcu wszystko wyjdzie w praniu.


Scorez, nie przejmuj się, co byś nie zrobił lub nie powiedział to Łukasz nie będzie szanował twojej postaci. Po prostu też jest psycholem.
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: Tori »

Żeście sobie pogadali ;)

Łukasz Strzemboszewski


"Czarnuch" z politowaniem spojrzał na rozwszeszczaną babkę, po czym z szerokim uśmiechem dosiadł M60. Usiadłeś obok pilota, założyłeś hełmofon, poprawiłeś mikrofon i porozumiałeś się z pilotem. Upewnił się o starcie i miejscu ataku, po czym delikatnie poderwał olbrzymiego kolosa. W słuchawkach usłyszałeś głos Frankiewicza: Łukasz? Dobrze że jesteś. Słuchaj, idź, i powiedz tej chorej trepce, że Czarnuch przejmuje dowodzenie. Tobie chyba to pasuje? No. Mogłaby zrobić z was mięso armatnie. Nie ufaj jej, była leczona psychiatrycznie. Idź. Sądząc, żę już poszedłeś, usłyszałeś jego głos. Co to tu robi? Co to tu, ku**a, robi?!! Prezydent miasta nie powinien tak klnąć. Transmisja została przerwana cholernie głośnym trzaskiem, jednoczesnym z potężnym wybuchem który usłyszeli wszyscy w kabinie. Pilot w miejscu obrócił śmigłowiec, stwierdził że to trzeba zobaczyć. Tymczasem poszedłeś zawiadomić o odsunięciu Grety od dowodzenia...

Greta

Potężny huk rozdarł powietrze, i zobaczyłaś, jak teń świr z kataną odchodzi od pilota. Staną na chwiejnych nogach w przejściu między kabina pilota, a całym oddziałem. Stwierdził, że odgórnie przyszła wiadomość o przejęciu dowództwa przez Czarnucha. Zwaliło Cię to z nóg. Jak to? Jakiś nastolatek miał przejąć kontrolę?

Greta, Łukasz Strzemboszewski

Koleś wstał, i powiedział: Dobra, słuchajcie. Jak przyszedł już nakaz, to znaczy, że dobrze nie jest. Stał, przyczepiony zabezpieczeniem do rurki pod sufitem, a za jego plecami, w miejscu w którym powinna być ściana wirowało miasto. Scena jakby wyjęta z filmu. Wiedziałem jako pierwszy co się dzieje. To ja decydowałem o wszystkim. Frankiewicz jest... A raczej był pionkiem. Oddział Klin miał nie zwalczyć zombie, tylko sprawdzić zdolność wyszkolonych ludzi do zniszczenia zła w zarodku. Zaczekajcie moment, nadlatujemy nad rynek. Patrzcie uważnie w dół. Rzeczywiście, budynek ratusza był już niedaleko. Pierwsze, co rzuciło się z takiej odległości w oczy, to ogromna masa ludzi, leżąca na ziemi. Dookoła, w starych kamienicach, nie było śladu po szybach. Ludzie, czy też ich ciała nie były zbytnio zniszczone. To wydawało się dziwne, taki silny wybuch? Niedaleko Igla stała przewrócona ciężarówka, z paki z głośnym klangiem wypadła zniszczona, blaszana, jaskrawo pomarańczowa beczka z wizerunkiem trupiej czachy w trójkącie. A więc wszystko jasne... Nieznana organizacja rozpyliła w kilku miejscach miasta nieznaną substancję, zmieniającą ludzi w żywe trupy. Jedyną pozytywną cechą tej substancji jest to, że jest ona nietrwała, i szybko rozkłada się na nieszkodliwe pierwiastki. Znajdując się więc w zasięgu rażenia można przetrwać, nie oddychając, lub znajdując się w pomieszczeniu ze słabą wymianą powietrza. Teraz lecimy do Carrefoura, aby przygotować ten teren na przetrwania ataków, rząd o wszystkim wie, jednak wszyscy znamy jego działania. Przed zwiedzaniem tego molocha musimy się dozbroić w podstawowe narzędzia, dlatego złupimy "Lerła merlę". Co za popieprzona nazwa... Broń palna nie musi okazać się skuteczna, a nawet katana za kilka milionów nowych złotych może zawieść, np klinując się w kamizelce kuloodpornej. Bonzo jest specjalistą od zamków, pomoże nam się dostać do normalnie niedostępnych miejsc. Apropo miejsc. Będziemy się znajdować w ciasnych pomieszczeniach, dlatego musimy być nastawieni na walkę w bliskich odległościach. Koleś sięgnął do reklamówki, z której wyciągał po kolei różne przedmioty. To są pałki teleskopowe, lepsze od zwykłych kijów czy bokkenów. Rozkłada się je silnym machnięciem ręki, wysuwają się za pomocą siły odśrodkowej. Ile my tu tego... Dobra, macie po dwie, jakby jakaś się zgubiła albo zniszczyła. Aha, nie walczyć dwoma naraz! Życie to nie film z bullet time, gdzie trafimy idealnie tam gdzie chcemy. Macie tu też shurikeny, małe i większe noże do rzucania, kastety na ostatnia linię obrony, oraz gazy pieprzowe, które na umarłych raczej nie będą przydatne, jednak mogą okazać się skuteczne przy pacyfikowaniu cywili. Porozdawał wszystkim sprzęt, po czym Pełny wyjaśnij jak, i kiedy macie zjeżdżać z lin. Powoli zbliżacie się do celu... Czarnuch znów usiadł za M60. Oczy szeroko otwarte, tam mogą być żywi! Krzyknął, po czym wydał z siebie potężny, growlingowy okrzyk. Odbezpieczył broń, wrzasnął jeszcze Trzymać się i nie strzelać! Na razie tylko ogień z broni pokładowej i z granatnika! Zwyciężymy! Po czym spojrzał na wszystkich, kiwnął głową i puścił krótką serię w masę zombie, jednak jeszcze czekał aż potwory znajdą się w polu efektywnego rażenia...

Tomasz Dalewski

Potężny wybuch za Twoimi plecami wywołał jeszcze większą histerię. Krzyki, głos tłuczonego szkła, płacz i krew. Tymczasem dowiedziałeś się jednego- idąc pieszo, dostaniesz się na plac zbiórki ostatni. Niedaleko, na środku ulicy leży przewrócony rower, lecz nikt go nie dostrzega. Kątem oka zauważyłeś, że po drugiej stronie jezdni jakiś koleś w szerokich spodniach też go zauważył. Spojrzeliście sobie w oczy...

Jerzy "Jureczek" Korczak

Tuning autorstwa Twojego syna na prawdę się przydał. Jechaliście jako pierwsi, olbrzym budynku już był widoczny. Kaśka spojrzała na Ciebie lekko pogardliwie, po czym powiedziała krótko i oschle Nie.. Potem krzyknęła piszcząc histerycznie Aaaaaa!! Uważaj!! zapierając się rękami o fotel kierowcy. Dopiero po chwili zobaczyłeś, że to czego się tak rpzestraszyła znajdowało się dobre 50 metrów od was. Ojciec, co mam robić, ku**a?!? Po raz pierwszy syn się spytał co ma robić... Powiedz, mi, proszę, ku**a! Albo Ci się zdawało, albo ten napakowany sterydami twardziel zaczął rozpaczliwie płakać, patrząc to na Ciebie, to na postać stojącą na drodze...

Tomek Jakubowski

Śmigłowiec okazał się prawdą- usłyszałeś huk wystrzału. Odetchnąłeś z ulgą, jednak po chwili dotarła do mózgu straszna prawda: oni będą strzelać! Nie patrząc w kogo i ile pocisków ładują. Zabiją nas, ku**a! Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę z obecności towarzysza. Nieznałeś go, ale on ciągle mówił, jakby biał słowotok. Zabiją nas. Jak nie te stwory, to żołnierze. Te gnijące ścierwa już mnie pogryzły, to oni mi może w łeb strzelą!! Mówił jeszcze dużo, jednak Twoja uwaga spadła na ochydnie wyglądającą ranę, w której, jeśli się nie myliłeś, z krwią była wymieszana substancja przypominająca ślinę. Na dodatek w obrzeżu zranienia znajdowało się kilka przegnitych zębów...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Post autor: Deep »

Tomek Jakubowski

Co ty kurwa... - Tomek nagle zdał sobię sprawę, że koleś mówił poważnie. Potem jeszcze ta rana... To było dla niego za duzo.
"SPiepszam z tąd" - pomyśał. Spohrzał na ludzi na dole, potem na zombie. Wytyczył spobie wzrokiem tor po którym w miarę bezpiecznie dało się przejść. Zeskoczył z furgonetki i w szleńczym biegu pobiegł w stronę budynku "Arena". Nie miał dotąd jeszcze czasu zastanowić się nad tą sprawą. Skąd te zombie się wzięły? I czego one u licha chciały?
Zabrał komuś karabin. Nie ważne, że nie strzelał. Ważne, że był ciężki i dało isę nim przywalić. Niech se wystrzelają z helikoptera te ścierwa a on tymczasem prezsiedzi bezpiecznie pod dachem.
.
Tomdal
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: niedziela, 22 kwietnia 2007, 19:22

Post autor: Tomdal »

Tomasz Dalewski

Tomek rzucił się w stronę roweru, i wyciągnął strzelbę próbując nastraszyć tego drugiego.

"Co jak co, ale nie mam zamiaru tu zginąć"
Trzeba było przyznać, że Tomek się bał. Oblewał go zimny pot, a kiedy wyciągał spluwę ręka drgała mu niemiłosiernie.
Biegnąc naciągnął strzelbę jakby chciał go nastraszyć. W myśli po raz pierwszy w życi zaczął szczerze modlić się do Boga o ratunek i wybawienie z opresji.
Obrazek
Obrazek
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Łukasz Strzemboszewski

Łukasza ogarnęło dziwne uczucie, które z braku porównania można uznać za szczątkową formę szacunku. Czarnuch zdecydowanie nie był elementem beznadziejnego stada jakie stanowiła dla Łukasza reszta ludzkości. Nie dorównywał co prawda Łukaszowi ale stał niewiele niżej, mógł być nawet użytecznym towarzyszem. - Skoro te chemikalia działają na układ oddechowy może dobrym pomysłem byłoby załatwić jakieś maski gazowe? Strzemboszewskiemu wszystko zaczynało się coraz bardziej podobać, a dzień zapowiadał się taki nudny. - Co mamy zamiar zabrać z Lerua Merle? Lepiej żeby Czarnuch miał jakiś znośny plan, bo biorąc pod uwagę całokształt sytuacji Łukaszowi nie uśmiechała się beznadziejna obrona przed kilkoma tysiącami trupów. Szybkie uderzenie w epicentrum zarazy, likwidacja źródła a potem stopniowe wyrzynanie niedobitków wroga to i owszem, ale zabawa w oblężenie nie była w jego guście. Z radością przyją wydaną przez tymczasowego towarzysza broń. Miał co prawda swoją katanę, ale jej piękno sprawiało, że aż było mu ryzykować, że cokolwiek się z nią stanie. Rzecz jasna z drugiej strony marzył tylko o tym by ją wypróbować, więc pałki zostaną pewnie niewykorzystane, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Łukasz wysłuchał instrukcji obsługi liny do zjazdu i był gotów. Zawsze szybko się uczył, tak też było teraz. Cóż, zostało tylko jedno - czekać aż dotrą na miejsce...



Dzień gaśnie w szarej mgle.
Wiatr strąca krople z drzew.
Sznur kormoranów locie splątał się,
Pożegnał ciepły dzień,
Ostatni dzień w mazurskich stronach. :twisted: :lol: :twisted:
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Greta

Uśmiechnęła się delikatnie, po czym jej oczy nabiegła krew. Oblizała lubieżnie wargi ładując z granatnika granatem odłamkowym. Sprawdziła efekt. Odłamki nie miały szans dolecieć do śmigłowca, ale z pewnością też nic nie robiły więkrzej grupie zombie. Załadowała granat wybuchowy i posłała go w duł z miną pełną wściekłości. -Skurwysyny! Za TATUSIA! Za MAMUSIĘ! ZA MAŁEGO JASIA!- Krzyczała raz za razem. Po drugim strzale z granatnika zrezygnowała z ostrzału. -Szefie, kurwa! Nie wydaje mi się by te skurwysyny cokolwiek reagowały na jakąkolwiek broń z tego jebanie kurwistego niefektywnego pierdolonego dystansu!- Krzyknęła. Zamknęła oczy, jej umysł musiał pracować. *Co on mówił w podczas lotu. Jak się nie będzie wdychało tej substancji to nic się nie stanie. Hmmm... oni mogą być nasiąknięci tą substancją i dlatego się tak zachowywać.* Załadowała do granatnika granat łzawiący i wystrzeliła go. Badała zeakcję zombiaków. *Lepiej niech to zadziała bo w przeciwnym razie zrobię z was sieczkę tymigumowymi pałkami.*
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
NW.
Majtek
Majtek
Posty: 125
Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Post autor: NW. »

Jerzy "Jureczek" Korczak

Podziwiał już od dłuższego czasu tuning samochodu swego pierworodnego, chwilę się nawet uśmiechał czy to z dumy czy z jakiegoś bliżej niesprecyzowanego powodu. Nagle poczuł gwałtowne szarpnięcie, zatrzymali się, ale dlaczego?! No to chyba ze spokojnej drogi nici- pomyślał słysząc słowa swego syna, wychylił się pośpiesznie się między dwa przednie fotele i spojrzał na przednią szybę. Ujrzał tam prawdziwy koszmar, jakaś dziwna chmara istot, chyba ludzi a może kiedyś byli to ludzie, zbliżała się do szeregu pojazdów w tym i do ich auta. Jeden z osobników stął przed maską wozu i spoglądał na nich jednym zaropiałym okiem, w drugim oczodole ziała pustka, oko musiało gdzieś wypłynąć. Spojrzał się na swego syna i zdziwił się po raz kolejny tego dnia, drech cały był roztrzęsiony i zachowywał się jak panienka. -No jedź baranie, do cholery! Rozjedź to monstrum!!! Na co jeszcze czekasz?!- wystawił rękę na wprost, wskazując zombie by zachęcić kierowcę do ruszenia.
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Post autor: Tori »

Jak ktoś nie widział reklamy Heyah :P

Tomek Jakubowski

Cyba się nie zrozumieliśmy. Ludzi tam już niema, oprócz Ciebie i pogryzionego. V ułożone z ciężarówek jest "wypełnione" zombie, a Ty znajdujesz się na samym czubku, skierowanym w drzwi frontowe Areny. Zombie wypełniają V, gdyż dążą najkrótszą drogą do świeżego mięsa.


Gdy tylko zeskoczyłeś, gdzieś w tłumie ekslodował granat. Mimo próśb i rozkazów, Twój towarzysz nie chciał zejść, podobno tam było bezpieczniej. Helikopter był już bardzo blisko, 50, może trochę więcej metrów. Leciał nisko, może 20m nad ziemią. Z obu luf potężnych karabinów nonstop były wypluwane kule. Biegłeś. 150, może 200 metrów- krótki dystans, jednak przebiegnięcie zajęło wieczność. Schroniłeś się pod szmacianymi parasolami, a jeden z byłych klientów właśnie ożył. Spojrzał się na Ciebie szarym okiem, wydał z siebie charkot i powoli wstał od stolika. Drętwe ręce skrzypiały i chrupały, gdy podnosił je coraz bardziej. W jedej z rąk znajduje się nóż. Trzy metry- na takim dystansie zawsze wygrywa człowiek z nożem. Ale to już nie jest człowiek...

Tomasz Dalewski


Twój konkurent nagle stanął w przerażeniu, a chwilę później opadł na ziemię. Brukowa kostka, oderwana od ulicy wbiła się w jego czaszkę z miękkim plaśnięciem. Upadł na kolana, a potem bezwładnie na twarz, która przekrzywiła się pod ciężarem ciała. Puste, zimne oczy z rozczarowaniem wpatrywały się w Twoją postać. Dorwałeś rower, i zobaczyłeś, że z góry ulicy toczy się jaskrawo pomarańczowa beczka z jakimś wzorem, jednak poruszała się z zbyt dużą prędkością, by określić co to jest. Z obu stron wystrzeliły korki- z wnętrza zaczął się wydobywać ciemnozielony gaz...

Łukasz Strzemboszewski, Greta

Dwa dni myślałem, o co chodzi z tym dopiskiem... ;)


Maski gazowe odpadają. Ten gaz przenika nawet filtry najnowszych modeli. Zbliżamy się. Plan jest prosty- dokonujemy masakry z powietrza, włamujemy się do budowlanego, zbroimy się w wiertarki, łomy, noże, młotki- cokolwiek. Przy okazji dokonujemy szybkiego przeglądu pomieszczeń, tam może być ktoś żywy. Następnie zdobywamy cały budynek Areny, ekstreminując każde pomieszczenie. Mamy tam zrobić całkowity porządek, tam zostaną przeniesione całe żyjące Gliwice. 200 tysięcy mieszkańców... Po atakach, które cały czas trwają, żywych zostanie może 1/4 tej liczby. Czyli niecałe 50 tysięcy. Doliczając pogryzienia i zagryzienia, maksymalną liczbą tych, którzy przeżyją jest dziesięć tysięcy. Bardziej prawdopodobne dane, to może 2000 osób, które dostaną się do tego miejsca. Możliwe, a właściwie pewne jest to, że część będzie pogryziona lub zatruta gazem i nam tego nie powie- dokona rzezi. Dojdą do tego samobójstwa, walki wewnętrzne, wypadki- przeżyje ze dwieście najsilniejszych. Dwie setki ludzi. Mało. Cholernie mało, lecz ma to i dobre strony- mając wyżywienie, które znajduje się w tym molochu, będziemy się mogli bronić bardzo długi okres czasu, możliwe, że nawet kilka lat. Mam nadzieję, że nie potrwa ten okres dłużej niż kilka miesięcy... Czarnuch mówił dużo, i miało to sens. Po nadleceniu, oba działa rżnęły niemiłosiernie tłumy zombiaków. To wyglądało niemal tak, jak scena lądowania w Normandii, w Szeregowcu Ryanie. Podziurawione baki policyjnych wozów opustoszały z benzyny. Po chwili koleś kazał Ci iść i rozkać pilotowi aby podniósł maszynę o kilkadziesiąt metrów wzwyż, tak, aby się znaleść nad budynkiem Leroy Merlin. Zabrał granatnik Grecie, krzyknął Zapalający! Patrzcie i podziwiajcie! i odpalił granat. Leciał, ciągnąc za sobą smugę dymu. Uderzył w ostatnią sukę, i rozbłysnął oślepiającym blaskiem napalmu. Niemal w tej samej chwili potężny wybuch zmasakrował wszystko w promieniu 100 metrów od suk. Fala uderzeniowa zachwiała maszyną...

Jerzy "Jureczek" Korczak

Chmary zombie jeszcze nie widzisz- ledwo co widać budynek, parking jest zasłonięty drzewami. Na drodze stoi tylko jedna istota.


Twój syn odpalił. Potężny głos silnika rozległ się w okolicy. Krótkie palenie gumy, momencik jazdy, i na wypolerowanej szybie z nalepką "PIONEER" znalazło się ciało. Kobieta, niezbyt ładna, na dodatek ciągle się poruszała. Krzyknęła na was. Syn zakręcił kilka razy kierownicą, lecz ciało dalej znajdowało się na masce. Sp****ol ją, ojciec. Powiedział do Ciebie syn, wręczając wyjęty spod fotela kij bassebollowy.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Zablokowany