[DnD] Kaprys Losu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

[DnD] Kaprys Losu

Post autor: Erivan »

Kilka słow na początek:
- prosiłbym o ok. jeden post na 48 godzin
- Mg ma zawsze rację (no dobra nie zawsze, ale się stara)
- piszcie w trzeciej osobie liczby pojedynczej
- postarajcie się nie zabijać siebie nawzajem
- posty nie muszą być długie, ale sensowne i rzeczowe

ewentualne pytania możecie słać na Pw

Drużyna:
Bloody (Bloody von Cruelus)
Tevery Best (Sarafan Swallowfast)
Drzewiec (Dalin Pieścimetal)
Alucard 666 (Rash'ail)
Płoniennołuski (Vitar Algir)
Turek (Agathum)

Zaczynamy

Amn, kraina kupców i złodziei. Każdego roku przybywają tu niezliczone rzesze podróżników chcących szybko zarobić trochę pieniędzy, nie zawsze w uczciwy sposób. Tylko nielicznym się to udaję, ale i tak zawsze znajdzie się kilku zapaleńców gotowych rzucić wszystko i podążyć na spotkanie wielkiej fortuny. Na miejscu okazuje się, że przeżyć w amnijskich miastach nie jest wcale tak łatwo. Na czarodziejów i zaklinaczy patrzy się tutaj ze wstrętem, a złodziejom ucina się dłoń. Korupcja i zepsucie jest tutaj na porządku dziennym, a bandy złodziei grasujące po lasach łupią nawet najbiedniejszych. Przy północnej granicy królestwa położone jest średniej wielkości miasto portowe Sihuz. Niczym nie różni się ono od typowych amnijskich metropolii, może z wyjątkiem tego, że straży jest tutaj mniej, a złodzieje bardziej bezczelni.

Bloody


Bloody wiele słyszał o bogactwach Amn. Przybył tu przed dwoma dniami podróżując z jedną z karawan kupieckich. Niziołek całkiem nieźle sobie radził. Z łatwością okradał zarówno miejscowych jak i przyjezdnych. Za pierwszy łup wykupił sobie całkiem przyjemny pokoik w gospodzie Rudy kocur. Trzeciego dnia pobytu w mieście mały złodziej posunął się jednak za daleko. Na targu zobaczył kapłana Bane’a przechadzającego się beztrosko pomiędzy stoiskami. Jednak bardziej niż sam kapłan zainteresowała go pokaźnych rozmiarów sakiewka, którą miał przymocowaną do pasa. Zręczny Niziołek bez problemu wykonał swoje zadanie. W środku znalazł kunsztownie wykonany pierścień, który postanowił sprzedać zaraz następnego dnia. Nie doczekał jednak tego. Na ów pierścień rzucone było bowiem proste zaklęcie lokalizujące. Strażnicy do spółki z okradzionym kapłanem odwiedzili Bloodiego w jego pokoju. Zaskoczony w półśnie Niziołek nie mógł stawić najmniejszego oporu. Mężczyźni zawlekli go do więzienia, gdzie teraz oczekuje na odcięcie prawej dłoni.

Sarafan Swallowfast


Półelf dotarł do Sihuz podczas jednej ze wędrówek. Miasto nie podobało mu się, na każdym kroku spotykał biednych, głodujących ludzi, a z drugiej strony odrzucał go przepych i bogactwo niektórych kupców. Sarafan chciał już opuszczać miasto, ale wychodząc wieczorem z karczmy rozsypał swoje rzeczy na ulicę. Było już ciemno więc użył prostego zaklęcia, które wytworzyło odrobinę światła tak, że mógł pozbierać swój ekwipunek. Magia w mieście jest niestety zakazana, a donosicieli wielu. Przy południowej bramie miasta Sarafan został aresztowany i wtrącony do okrytych złą sławą miejskich lochów.

Dalin


Krasnolud przybył tu pomóc swojemu staremu przyjacielowi, który zajmował się drobnym handlem. Popadł on w kłopoty finansowe i groziła mu nawet utrata głowy. Dalin na szczęście pożyczył mu dość pieniędzy, aby ten mógł spłacić swoich wierzycieli. Obaj krasnoludowi solidnie popili z tej okazji w Rudym Kocurze. Obaj też schlali się do nieprzytomności, a następnego dnia kapłan obudził się z okropnym bólem głowy w wilgotnym lochu. Nikt nie raczył wyjaśnić mu o co go oskarżono, nie miał też żadnej szansy na obronę.

Agathum

Po długiej wędrówce półork przekroczył wesoło próg Rudego Kocura licząc na mocne piwo i ciepłą strawę. Zakupił dzban złocistego trunku i wypił go niemal jednym łykiem. Czekał właśnie na piwo, gdy podszedł do niego niski mężczyzna wyglądem przypominający oprycha i powiedział. No, no, no po jakich to krzakach musiała się wałęsać twoja mamusia, żeby… ale nie dokończył gdyż potężny cios pięści złamał mu szczękę. Aguthum został wkrótce potem otoczony i obezwładniony przez straż miejską, która i tak dwa razy musiała wzywać posiłki, gdyż półork bez opamiętania niszczył wystrój karczmy. Poturbował też kilku strażników. Pobitego do nieprzytomności Agathuma wrzucono do lochów.

Rash'ail

Goszczący od dłuższego czasu w mieście, tropiciel poznał się już na ludziach tu żyjących. Starał się unikać ciemnych uliczek, nie dyskutować niepotrzebnie ze strażą, schodzić z drogi pomniejszym grupom szukającym zaczepki. Miał jednak pecha, gdy pewnego popołudnia przepychał się przez zatłoczony targ w kierunku Rudego Kocura, karczmy w której się zatrzymał, zaczepił niechcący łukiem o sakwę czarnoskórego kupca. Ten wszczął od razu alarm, jakoby Rash'ail próbował go okraść. Na nic zdały się tłumaczenia elfa i trafił on, zupełnie niewinny, do podziemnych lochów.

Vitar

Mnich chciał zakupić w Sihuz kilka kamieni szlachetnych, aby dalej doskonalić się w ich obróbce. Handel udał mu się doskonale, za stosunkowo niską cenę nabył dobrej jakości kamyki. Vitar nie znał jednak dużych miast. Wychowany w klasztorze nigdy nie nauczył się, że należy unikać ciemnych zaułków. Nie chcąc przepychać się przez zatłoczony targ, mężczyzna skręcił w boczną uliczkę, skrót pozwalający ominąć największe skupiska handlarzy. Tam został on napadnięty przez trójkę ludzi. Zręczny mnich nie miał trudności z przeciwstawieniem się napastnikom. Kilka celnie wymierzonych kopnięć i uderzeń załatwiło sprawę i Vitar mógł spokojnie pakować się i wracać do domu. Wtedy jednak stało się coś nieprawdopodobnego. Jeden z bandytów, w asyście czterech funkcjonariuszy straży, wtargnął do pokoju mnicha i oskarżył go o napaść i kradzież. Jak się później okazało był on znacznym członkiem gildii złodziei, a jak wiadomo straż siedzi u nich w kieszeni. Vitar został wtrącony do lochu, a jego dobra skonfiskowane.



Wszyscy wymienieni powyżej, z powodu przepełnienia więzienia zostali umieszczeni w jednej celi ciągnących się pod miastem lochów. W tym okropnym miejscy panuje obrzydliwy zaduch śmierci. Co chwila strażnicy wynoszą nieszczęśnika, który został zabity przez panujący tu upał, wilgoć, lub współtowarzyszy odsiadki. Więźniowie są tu bici, torturowani, a nieraz nawet zabijani bez powodu.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Cholera-Zaklął na głos Rash'ail. Nie dość, że od samego rana nie udało mu się nic upolować, a co za tym idzie sprzedać żadnej skóry, to jeszcze teraz ta chrzaniona sprawa z kradzieżą. Elf nie byl zbyt porywczy, ale gdy pomyślał o tym niskim dupku który oskarżył go o kradzież szczęka zadrgała mu mimowolnie. Znał tę okolicę aż za dobrze i wiedział co grozi złodziejom. Na myśl o tym, że może stracić rękę i nigdy już nie weźmie łuku w dłoń przeleciał go dreszcze strachu. Potem mógł co najwyżej zostać żebrakiem, a wieczorami obić za pośmiewisko upijając sie w tanich barach. No nic... trzeba zachować zimną krew-pomyślał. Rozejrzał się po celi. Oprócz niego siedziało tam jeszcze 5 innych osób. Od raz zwrócił uwagę na półorka siedzącego w rogu. Mimowolnie zacisnął dłonie.Traumatyczne wspomnienia z młodości ponownie sie odezwaly...Ciekawe co to ścierwo tu robi. Pewnie to bydle schlało się i utłukło kilku tubylców. Zaraz się zreflektował- ale kto wie czy nie siedzi podobnie jak ja za niewinność. Zagryzł wargę, a ciepły strumyczek krwi popłynął mu po brodzie. Dobra... teraz trzeba się wydostać. Nie mam zamiaru stracić dłoni z powodu takiej pierdoły... Gdyby mi ją wilk poszarpał, to co innego, ale z powodu kradzieży ? Wstał, chociaż głowa paskudnie go bolała... Nienawidzę smrodu skał pomyślał. Krasnolud naprzeciw niego wyglądał, jakby miał zupełnie inne zdanie na temat zapachu zimnych murów i wody kapiącej po ścianach. Podszedł do krat i zastanowił się... Nic logicznego mu nie wpadło do głowy. Sam nic nie zdziała.
-Dobra-powiedział.- Czy ktoś z was ma pomysł jak się stąd wydostać... Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru czekać, aż jakiś palant z toporem zadecyduje, którą ręką mam macać panienki po tyłku- Miał nadzieję że takie ordynarne zwroty przemówią do tych wyrzutków. Póki co niezbyt ich polubił. Zobaczymy mruknął Zobaczymy co z tego wyjdzie
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Półelf obudził się na kamiennej podłodze w zimnym, ponurym lochu. Na Pomocną Dłoń, gdzie ja jestem? - pomyślał. W jego umyśle odpowiedział mu głos: W lochach. Co, skleroza? W tak młodym wieku?
- Zamknij się - odpowiedział myślą.
- Przecież wiesz, że nie możesz mi tego nakazać.
- Wiem. Ale nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciał.
- Cóż, ciesz się, że jesteś tu dopiero drugi dzień. Sądząc po kondycji znajdujących się tu mętów, średnia długość życia w tej ciupie wynosi jakąś przejażdżkę.
- Mogłem to przewidzieć... Jeden głupi błąd - i masz babo placek! Tak sobie myślę, że ten, kto wymyślał tutejsze prawa, liczył jak niziołek.
- Bardzo możliwe, ale raczej wątpię.
- Oj, siedźże cicho i kombinuj jak się stąd wydostać! Gdybym tylko mógł zrobić sobie powtórkę z podróży...
- Cóż, wydaje mi się, że mógłbyś, korzystając z magii. Ale za pierwszym razem na pewno ci się nie uda wywołać aktywacji szczeliny, a drugi raz nie zdążysz spróbować, z tego co wiem, za recydywę wlepiają tu śmierć bez wyroku.
- Ty to wiesz jak podnieść na duchu...

Zaklinacz podchodzi do krat i rozgląda się po sąsiednich celach i korytarzu. Szuka sposobu na ucieczkę i stara się rozeznać, czy strażnicy dobrze wykonują swoją robotę. Może któryś przysypia na warcie? Z odrętwienia wyrywa go zawołanie tropiciela, na które odpowiada ponuro:
- Właśnie kombinuję. A co do twojej ręki - g***o mnie ona obchodzi, chyba, że może się przydać w ucieczce.
Po chwili nieco się uspokoił. Ostatecznie, przy pięciu osobach w celi, jego szanse na ucieczkę nie przedstawiały się tak źle.
- Za co siedzicie?
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Rash'ail zobaczył, że na jednym posłaniu podniósł się półelf- Przez chwilę się nie ruszał, jakby intensywnie nad czymś rozmyślał, po czym odpowiedział na jego pytanie. Tak jak tropiciel myślał, nie tylko on marzył o ucieczce. Postanowił odpowiedzieć pytającemu. W końcu to swojak... wciąż płyną w nim zielone soki Matki Ziemi. Poza tym była to chyba jedyna osoba "trzeźwo myśląca" w tym towarzystwie. Reszta albo spała, albo dochodziła do siebie po wczorajszych i jeszcze wcześniejszych przejściach.
-Za kradzież-powiedział, ale szybko dodał-której zresztą nie popełniłem... Wiesz, na świecie istnieje coś takiego jak pech... fatum. Ja chyba jestem jednym z tych których on prześladuje- Mimowolnie zacisnął obandażowane dłonie.
-Mówiłeś, że szukasz wyjścia... Masz jakiś pomysł ? Spodziewam się, że nawet jeżeli któryś z nas zna odpowiednie inkantacje, to magia tu nie zadziała. Kraty są solidne, a te zapuszkowane cholery za nic nie chcą pójść na piwo i nas zostawić w spokoju. Chrzanione straże. Chociaż... nie, to idiotyczne...
Rash'ail rozejrzał się po podłodze szukając szczurów. W takiej wilgoci powinny gdzieś się tu szwendać. Jego pomysł wydawał mu sie absurdalny, no ale... Póki co poczeka aż inni sie rozbudzą. Jeżeli nie zaproponują nic logicznego, to trzeba będzie pokombinować.
-Powiedz mi-ponownie zwrócił się do półelfa-szczerze... mamy jakieś szanse ?
Tropiciel poczuł, że ogarnia go poczucie bezsensu. Weź się w garść ćwoku skarcił się w duchu
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Bloody:
Nizioł z obrzydzeniem popatrzył na swoje brudne i nieco podarte ubranie. Wlekli go tu tak przez pół miasta. Podstępne mendy mieszczańskie, we śnie atakować, pozbawieni honoru szczury - przeszło nie bez przyczyny niziołkowi przez myśl. Dopiero po kilku chwilach rozczulania się nad swoim koszmarnym wyglądem spostrzegł inne postacie przebywajace wraz z nim w celi. Jedynie przelonym, acz pełnym obrzydzenia spojrzeniem obdarzył półorka opartego o jedną ze ścian, także kasnolud jak i elf nie zwrócili jego uwagi. Przyglądną się natomiast bacznie człowiekowi, który jako jedyny wzbudził w nim odrobine sympatii. Wolał się nie domyślać powodów z jakich znalazła się tu pozostała piątka, lecz mial nadzieje że szybko stąd wyjdzie, w dowolny sposób. Wypadałoby coś zrobić - spojrzał na prawą dłoń ciągle jeszcze tkwiącą na swoim miejscu - i to szybko. Podszedł więc powoli do krat i jeśli tylko upewnił się że żaden strażnik go nie obserwuje zaczął badać kontrukcje zamka.
"Z błękitu w czerń"
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Szczerze? Nie wiem... -zniżył głos jeszcze bardziej- ale ta ciupa wygląda na tak zatęchłą, że chyba nie mają tu jakiejś ochrony zabezpieczającej przed czarami. Jeżeli tylko uda mi się obczaić moment, kiedy zostawią klucze bez obstawy w postaci jakiegoś idioty zakutanego w stal - damy radę. Mam drobne zaklątko na taką okazję... ale lepiej, żebyśmy nie musieli się do tego uciekać. W końcu siedzę za to, że rzuciłem zaklęcie tworzące minimalną ilość światła, żeby pozbierać swoje rzeczy. A za recydywę... Tak swoją drogą, Sarafan jestem - rzekł, wyciągając rękę do elfa.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Post autor: Turek »

Agathum

Półork wstał do pozycji siedzącej i złapał się za głowę.
- Nieźle oberwałem.- Szepną do siebie.
Agathum rozejrzał się po celi, siedział razem z piątką innych więźniów.
-„Krasnolud, elf, niziołek, człowiek i elf, ciekawa zbieranina, ciekawe tez za co tu trafili”- Pomyślał.
- Wydostać się dobry pomysł, niestety nie tak łatwo jest wydostać się z więzienia w zasadzie są one budowane tak aby wydostać było się jak najtrudniej. A co do tego za co siedzę to tylko za pobicie pewnego oprycha który obraził moją mamusie, zdemolowanie karczmy oraz pobicie kilku strażników. Doprawdy ludzie nie mają się już po co czepiać, wsadzać do lochu za takie drobnostki? - Tak długa i złożona wypowiedz raczej nie pasowała do Półork, a szczególnie o takim wyglądzie jak Agathum.

- Myślę że tak finezyjne metody jak wyłamywanie drzwi i wyginanie krat raczej na niewiele się tu zdadzą. Ma ktoś jakieś lepszy pomysł?- Spytał współwięźniów.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

-Rash'ail-Przedstawił się elf. -Zaklęcie mówisz.Nie znam się na magi, ale jeżeli obezwładnisz strażnika mamy tylko chwilkę na zabranie mu kluczy. O ile nie będą za daleko.
Rash'ail rozejrzał sie i zobaczył nizoiłka grzebiącego przy zamku. Uśmiechnął się. Zwykle unikał kłopotów,ale zdarzyło mu się siedzieć tu i tam.
-Hej, młody-złodziej nie wiadomo czemu wzbudził od razu jego sympatię- Chyba nie sądzisz, że rozbroisz zamek więzienny. Pewnie siedzi tu niejeden z twoich pobratymców mający zręczniejsze palce.
Widzę, że niejednemu się to miejsce nie pdodoba
-Dobra.-Zwrócił się się do półelfa. Jaki masz pomysł... ?

W tym momencie usłyszał półorka
-Oho... Złożona wypowiedź. Może jednak źle Cię oceniłem... Wiesz co. Za pobicie kilku miastowych idiotów nawet byłbym skłonny Cie polubić-W tym mieście faktycznie czepiają się byle czego.-Powiedział Rash'ail.
A co do twojej mamusi, jeżeli jest tak brzydka jak ty, to nie dziwię się że ją obrażono Pomyślał i uśmichnął się lekko.
-Dobra-krzyknął.-Myślę, że Sarafan ze swoją "magią" będzie miał nam coś do powiedzenia...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

No cóż, mój plan opiera się na tym, aby poczekać tu do późna w nocy i kiedy strażnik zaśnie (bo w takiej dziurze na pewno nie ma porządnych strażników) zabrać mu klucze moim zaklęciem. Ma ktoś lepszy pomysł?- spojrzał wyczekująco na współwięźniów, oczekując, że mimo wszystko będą mieli lepszy pomysł.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Dalin

- Szo... szo siem zdało?- zachmielony krasnolud podniósł głowę z twardej posadzki.- ALBERD! DZIE JEZDEŚ?! Krzat spojrzał się nieprzytomnie po innych postaciach siedzących w celi. Dziwne myśli przeszły mu przez głowę. Gdzie do cholery ten Albert?
Najdłużej zatrzymał wzrok na półorku. Przypominał mu jego mamusię.
- Dzie ja jezdem? Hyp... Dziwne... krasnoludy... hyp... nie mają kaca... a chyba... hyp... jezdem krasnoludem....
Dalin klepnął stojącego obok zaklinacza po plecach i łamliwym głosem, zapytał się, czy nie ma czasem buteleczki czegoś mocniejszego.
Minęło kilka minut, nim wspomnienia poprzedniej nocy zaczęły przypominać się Dalinowi. Przychodziło też otrzeźwienie.
- Moradinie, ale mnie głowa na... znaczy, w sensie, że boli mnie- już przytomniejszym, acz przytłumionym głosem rzekł do towarzyszy niedoli Dalin.- Jezdem... znaczy, jestem Dalin... kapłan... na ogół tyle nie pije, ale była okazja... Wie ktoś z was, za co mnie wtrącili, a?
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Post autor: Turek »

Agathum

- Ja jestem Agathum Wędrowiec. A za co zostałeś umieszczony w tym wspaniałym lokalu kapłanie niestety nie wiem.- Powiedział do kapłana.

- Zaskoczony, prawda, na absolwenta jakiejś uczelni chyba nie wyglądam co?- Spytał elfa i uśmiechną się lekko ukazując nieco wystające dolne kły.

- No to zacznijmy śpiewać kołysanki aby strażnik szybciej zasną.- Powiedział z udawanym entuzjazmem.

- Z magią mam tyle wspólnego co miejscowa straż z umiejętnością walki więc nie wiem czy da się zrobić takie coś. Strażnicy są pewnie bardzo samotni, wyczarujesz odpowiednią iluzje która odwróci ich uwagę na moment, potem szybko zwiniesz za pomocą zaklęcia klucze, otworzymy zamek, otwieramy drzwi i walimy po łbie strażników zabierany broń i May dwa wyjścia. Albo wiejemy i nam się uda albo wiejemy i nam się nie uda a wtedy nie musze chyba tłumaczyć co się z nami stanie.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

- KOŁYSANKI? SUPER! Znam taką jedną...
KRZACIE DROGI, KRZACIE DROGI, NALEJ PIWSKA, NALEJ NAAM...
-zaczął z werwą śpiewać, ale po chwili zamilkł zdruzgotany wzrokiem towarzyszy. - Przepraszam... jeszcze do końca nie wytrzeźwiałem... hmm... cholerne więzienie, mnie, pożądnego kapłana Moradina... Moradinie, Kowalu Dusz, ześlij mi pomoc, bym mógł coś z tym zrobić... to hańba dla Ciebie i dla wszystkich krasnoludów- wzniósł do góry oczy Dalin.- Miasto bezprawia... ma ktoś broń? Znam takie zaklęcie, Bycza Siła, jak bym rzucił na kogoś z nas, to by te drzwi od razu roz... znaczy, rozbił. Te kraty to jakaś drwina... Widać, że nie robił ich krasnolud... Co to w ogóle jest? Hańba... nie chcę tu siedzieć... Słuchajcie, chyba musi tu ktoś przyjść, żeby dać nam posiłek... swoją drogą zgłodniałem... i mnie suszy, ale... musi otworzyć drzwi, żeby wnieść tyle mis... Te, Slar... Slim... ZAKLINACZ, jak będzie ktoś właził, to rzuć na nich jakieś oszołomienie, czy coś, a my już sobie poradzimy - poklepał się pięścią. NIE, MAMUNIA? Znaczy... półorku drogi?!- krzyknął gromko Dalin.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

-Rash'ail rozejrzał się po celi.Wszyscy wstali... będzie łatwiej coś wymyślić. Spojrzał na zapitego krasnoluda, po czym przewrócił oczami Matko, za jakie grzechy. Jest tyle celi a mnie musieli usadowić z krasnoludem. Myśl o wyczarowaniu iluzji bardzo mu sie spodobała,ale szczerze wątpił, aby nie zabezpieczono sie przed złożonymi czarami, chociaż straż faktycznie mogła nie doceniać więźniów...
-Dasz radę coś takiego zrobić-zapytał zaklinacza- stworzyć coś takiego, żeby podbiegł do kraty ? Wtedy to zielone oczytane bydle strzeliło by mu w kark, a niziołek złapał klucze, zanim te poleciały by na taką odległość, że zanim byś je magią przyciągnął, to pół miasta by się tu zleciało...
nieźle-pomyślał-Swoją drogą doborowa ekipa.Złodziej, czarownik, silny zielonoskóry, krasnolud który mimo zamglonego spojrzenia wyglądał na silnego spryciarza no i ja... Mogłem w końcu trafić gorzej
-Dobra... Ty się Safaran zastanów czy dasz radę, a my omówimy szczegóły. Te ! Niziołek ! Przestań grzebać przy zamku i chodź do nas... Może się na coś przydasz... A ty mości kapłanie raczyłbyś się uciszyć... chociaż twe zaklęcia przydadzą się przy starciu... Hmmm- Rash'ail jestem. Miło poznać
Ostatnio zmieniony sobota, 7 kwietnia 2007, 18:15 przez Alucard, łącznie zmieniany 1 raz.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Bloody

- Miło panów poznać - odezwał się w końcu z nieskrywaną ulgą niziołek - Jestem Bloody von Cruelus, po prostu Bloody - i ukłonił się nieznaczie, tak aby dać wyraz swoim dobrym manierom, jednak nie wyglądać zanadto na mieszczucha, którym w istocie nie był. Przynajmniej nie sprawiają wrażenia zabójców, gwałcicieli i bogowie raczą wiedzieć czego jeszcze, chyba że ten ork....
-Jak mi się zdaje siedzicie tu wszyscy za niewinność - tu lekki usmiech przebiegł przez twarz Bloodiego niczym lekka bryza - nie można tego powiedzieć o mnie, ale mniejsza z tym. Co do planu Sarafana wydaję się dość rozsądny pod warunkiem że doczekamy nocy.
Bloody jeszcze raz skierował wzrok na towarzyszy niedoli i najserdeczniej jak tylko potrafił podszedł do każdego po kolei i jeśli tylko mu na to pozwolili uścisnął im dłonie. Przynajmniej nie wpakowali mnie tu samego, bo z takiego lochu to ja bym za tysiąc lat się nie wydostał. Usiadł wreszcie pod scianą i bez przekąsu stwierdził że zdaje się na magię panów czarodziejów i że w razie czego służy pomocą.
"Z błękitu w czerń"
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Dalin

- Za pomysł, na który właśnie wpadłem powinniście przejśćna wiarę w Moradina i stawiać mi piwsko do końca świata. Widzicie, jak tu gorąco? Można by zasłabnąć, nie? Więc słuchajcie - wstał Dalin- udam, że zasłabłem. Jako jedyny tu znam się na hm... medycynie. Więc wiem, jak to odegrać. Wzniecicie raban. Strażnicy się zlecą, otworzą drzwi, wejdą. I wtedy ty, drogi Slar... Slan... ZAKLINACZU rzucisz czary, wszyscy zaczną atakować, będzie jatka... ale razem się nam uda... a drzwi zostaną otwarte... co wy na to? uśmiechnął się promiennie kapłan, któremu alkohol pomagał w pomyślunku...
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Hmmmm... Ten krasnolud nie wydaje się taki głupi na jakiego wygląda
-Zgadzam się... Tylko jest jeden problem. Skąd masz pewność, że zainteresują się twoim... hmmm... zejściem. Poza tym możliwe, że nie są aż tacy głupi-tu Rash'ail spojrzał na strażnika dłubiącego w zębach-ekhm... no dobra. Załóżmy że jednak są głupi. Ja się opowiadam za wersją krasnoluda. Chociaż może nie wypalić...
Elf popatrzył po towarzyszach, ale nie zauważył by ktoś się sprzeciwiał.
-Posłuchajcie mnie. Od momentu kiedy strażnicy otworzą kratę mamy mało czasu. Natychmiastowa ucieczka nie wchodzi w grę. Jest nas za dużo. Najlepiej poczekajmy aż się nachylą na Imć kapłanem i zabierzemy broń dwóm pierwszym. Proponuję aby pierwsze miecze przypadły mi i krasnoludowi. Mag poradzi sobie na dystans, a niziołek na początku będzie się trzymał na uboczu. Ork ma silne ręce- Tu Rash'ail uśmiechnął się od siebie- Da radę bez broni... Chyba, że -Po twarzy elfa przeleciał półuśmiech-Zrobimy tu małą rewoltę... Mały! Ile zajmie ci zarąbanie kluczy i pootwieranie cel innych więźniów ?... Hmmm...To może się udać. Kapłanie. Jeżeli zwiejemy z chęcią wypiję za twojego Boga.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Post autor: Turek »

Agathum

- Ciekawie bym wyglądał w świątyni Moradina.- Mrukną i uśmiechną się do siebie

Półork uśmiechną się do Niziołka i lekko uścisną jego dłoń. Zaskakująco lekko jak na rozmiary jego ramion.
Agathum usłyszał słowa elfa.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie zielonym bydlakiem a ta ręka posadzi cię na ziemi. Masz szczęście że jestem nadzwyczaj spokojnym półorkiem. A co do naszego planu wsnułbym małą poprawkę, strażnicy mogą nie zainteresować się omdleniem więźniami ale walką miedzy nimi już na pewno się zaciekawią i będą chcieli nas rozdzielić, aby to zrobić muszą tutaj wejśc. Tylko jaką walką, kombinacji mamy kilka, kałan i ja, elf i ja, elf i kapłan, albo wszyscy naraz.
Zablokowany