[X-Men] Nowy Porządek Świata

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

[X-Men] Nowy Porządek Świata

Post autor: Miśko »

Ogólne zasady: Pisz poprawnie, odpisuj w ciągu 48 godzin od mojego update’a albo czasowo przejmę kontrolę nad twoją postacią, pisz nie tylko akcje, ale także przemyślenia i spostrzeżenia postaci, nie wykonuj idiotycznych akcji, jeśli nie chcesz zginąć. Tyle. I jeszcze piszcie miano postaci boldem na początku każdego posta. Aha, jeszcze jedno – odpisujcie.

Skład:
- Siergiej Nikitycz Tienow aka Shade, 19 lat, Rosjanin, moc: manipulacja cieniami
- Marie Vasquez aka Karina, 22 lata, Amerykanka, moc: ograniczona manipulacja czasem, zwiększona kondycja (maks. 250 kilogramów), regeneracja skóry
- Simon Adams aka Landon, 22 lata, Amerykanin, moc: nadzwyczajna celność
- Stephen Harris aka Firestarter, 17 lat, Amerykanin, moc: manipulacja ogniem
- Alex McGree aka Nightshot, 17 lat, Amerykanin, moc: absorpcja światła

Wprowadzenie. 11.08.2007, Instytut Xaviera
Niektórzy z was przebywają w Instytucie Xaviera od kilku miesięcy, inni od kilku tygodni, a jeszcze inni dopiero kilka dni. W każdym razie, nietrudno zauważyć, że profesor Charles Xavier jest człowiekiem (a raczej mutantem) o poglądach zbliżonych do waszych. Względny pokój między człowiekiem, a mutantem. Równe prawa dla waszego rodzaju. O to będziecie walczyć. Spośród dziesięciu najlepiej zapowiadających się uczniów Instytutu, wasza piątka została wybrana by zostać w Ameryce i stworzyć oddział szybkiego reagowania na zagrożenie ze strony „złych” mutantów. Wskazanym przez Xaviera dowódcą składu został Shade, i to na niego spadła odpowiedzialność za przygotowanie was wszystkich do działania w terenie. W ciągu połowy roku nauczyliście się też lepiej kontrolować wasze moce, a także staliście się silniejsi, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dodatkowo, zostaliście wyszkoleni do obsługi Blackbirda, nowoczesnego odrzutowca, dumy profesora Xaviera. Najlepiej z nauką pilotażu poradził sobie Nightshot, ale z racji młodego wieku, głównym pilotem została mniej spostrzegawcza, ale równie inteligentna Karina.

11.01.2008, 17:03, Instytut Xaviera
Tuż przed godziną 16:00 dostaliście od profesora telepatyczny komunikat byście stawili się w salonie około 17:00. Jakoś udało się wam dotrzeć na czas we wskazane miejsce. Siedzicie na wygodnych fotelach z czarnej skóry (lub stoicie gdzieś w pomieszczeniu) ustawionych wokół nieco archaicznego, prostokątnego stołu, na którym obok pilota i gazety telewizyjnej leży jeden z ostatnich numerów magazynu Time, z którego okładki uśmiecha się "człowiek roku 2007" Anthony Stark, przystojny, czarnowłosy mężczyzna w wieku jakiś 26-27 lat. W kominku wolno płonie wonne drewno, którego przyjemny zapach unosi się w powietrzu.
Kilka minut po piątej usłyszeliście charakterystyczny szum wydawany przez zbliżający się elektryczny wózek Xaviera. Po chwili profesor pojawił się w drzwiach i lekko uśmiechnął się na wasz widok.
- Wybaczcie, że musieliście na mnie czekać - przeprosił. - Konieczne jednak było przedstawienie naszej sytuacji, mojemu przyjacielowi - za wózkiem wyszedł niezbyt postawny mężczyzna o w miarę młodej twarzy kontrastującej z siwiejącymi, brązowymi włosami w okolicach skroni. Ubrany był w białą koszulę, czarne dżiny i nieco uwalony śniegiem czarny płaszcz, na szyi miał granatowy szalik, a w dłoniach ściskał czapę z dobrze widocznym logiem New York Rangersów.
- Doktor Reed Richards - przedstawił się przybysz. Niepotrzebnie, trudno nie było poznać osoby o której od kilku miesięcy co chwila trąbiły wszelkie amerykańskie media ogłaszając go „Panem Fantastycznym”.
- Jak jeszcze nie wiecie, wraz z Reedem stworzyłem urządzenie zwane Cerebro. Służy ono do wyszukiwania mutantów. Dzięki niemu znalazłem niektórych z was, a także kilkoro innych uczniów, których wysłałem do Moiry McTaggart w Szkocji...
- Charles lubi lać za dużo wody, więc ja dokończę - wtrącił się Reed z poważną miną. - Cerebro wykrył pięciu mutantów w okolicy jednej z wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu w Kolorado. Jeden z nich, Robert Drake, jest Charlesowi znany i niezbyt spodobała mu się koncepcja pokojowej koegzystencji ludzi i mutantów. Nietrudno zatem domyślić się co się stanie jeśli te pociski dostaną się w ich ręce. Generał Fury z SHIELD dał nam czas do 20:00. Po tym czasie wchodzi do akcji. A to dla was, mutantów, oznaczałoby ujawnienie się społeczeństwu. A tego na razie nie chcemy - zakończył i utkwił wzrok w kominku.
- Waszym zadaniem jest obezwładnić tą piątkę. Zostawicie ich na miejscu i odlecicie do tutaj, Fury zajmie się resztą. Co do Roberta: spotkałem go ponad rok temu, teraz ma 24 lata, jego umiejętnością jest wytwarzanie i kontrola lodu. Lecicie za piętnaście minut. Pytania?



Edit: no, dodałem kilka obrazków (Stark, Richards, Xavier, wózek). Myślę, że to w sumie dobry pomysł, ale nie zawsze da się znaleźć zdjęcie, które wyglądałoby idiotycznie ;p.
Ostatnio zmieniony czwartek, 22 marca 2007, 21:15 przez Miśko, łącznie zmieniany 2 razy.
"Nie."
- Wiele osób.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej wyszedł z zalegającego w rogu cienia, w którym dotychczas stał. Tylko Richards był zdziwiony nagłym pojawieniem się Rosjanina, reszta była już przyzwyczajona do tego, że przez większość czasu był niewidoczny. - Ja mam tylko jedno pytanie profesorze, czy koniecznie musimy brać ich żywcem? To strasznie utrudnia sprawę. W głosie Shade’a pobrzmiewała nutka irytacji związanej z podejściem profesora do zabijania. Po usłyszeniu odpowiedzi Siergiej zasępił się na chwilę. Prawdopodobnie aż do startu byłby przybity tym, że musi uważać by nie zabić wrażych mutantów, gdyby sobie o czymś nie przypomniał. -Wyrzutnia ma jakąś załogę, nie będą przeszkadzać, prawda? Na jego szczerej słowiańskiej twarzy pojawił się uśmiech, który sam potrafił by zabić ewentualną chęć oporu załogi. Po odprawie zapalił papierosa i poszedł do swojego pokoju po swoje noże, zabrawszy komplet noży do rzucania i trzy do walki bezpośredniej, które umieścił w różnych zakamarkach ubrania. Na lądowisku Blackbirda stawił się jako pierwszy na kilka minut przed odlotem szykując plan walki. Jednego był pewien, chłopak zapalniczka odegra kluczową rolę przeciw temu całemu Drake'owi. A Nightshot z pewnością pomoże w zrobieniu całej reszcie nożowniczej niespodzianki. Siergiej uśmiechnął się do swoich mysli gdy przyszło mu do głowy, że Fury nie pogniewa się jak tamci będą okaleczeni.


PS. Miśko, mam małą sugestię, która może ci się spodobać - Memo wrzucał obrazki np. napotkanych przeciwników (ja też wrzucam, zresztą widać powyżej), może spróbowałbys tego samego? Wtedy od razu wiadomo kto zacz.
Doi
Marynarz
Marynarz
Posty: 234
Rejestracja: sobota, 22 lipca 2006, 17:08
Lokalizacja: Z domu<Toruń :D >

Post autor: Doi »

Alex McGree "Nightshot"

-ja nie mam pytań- powiedział uśmiechając się Alex i wstał z bardzo wygodnego fotela. Stał jeszcze chwile wpatrzony w pana Fantastycznego po czym nieśmiało do niego podszedł i powiedział -Wiem ze może to nie najlepsza okazja ale czy mogę .. poprosić Pana o ... autograf dla mojej matki ??-. Po całym zajściu McGree idzie do swojego pokoju i tam sie przebiera w najciemniejsze ciuchy jakie ma, następnie udaje się do hangaru w którym stoi Blackbird. Po drodze Chłopak odwiedza jeszcze Siergieja i prosi o pożyczenie jakiegoś noża "na wszelki wypadek".Czekając na resztę, przy samolocie, Alex rozmyśla kiedy dane mu będzie prowadzić ten przepiękny odrzutowiec.
Ostatnio zmieniony piątek, 23 marca 2007, 06:08 przez Doi, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni"
RyldArgith
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 22:15
Lokalizacja: łódź

Post autor: RyldArgith »

Maria Vasquez "Karina"

Kobieta opierała się o kant taboretu. Ubrana była prosto, ale po wojskowemu. Zielona bluzka, spodnie moro z kilkoma kieszeniami, czarne wysokie buty, typu wojskowego. Do tego włosy miała obcięte na jęża. Wyglądała jakby wyszła prosto z jednostki wojskowej. Tym bardziej że takiego wyglądu dopełniała para pistoletów Beretta 9 mm, które obecnie leżały wygodnie w kaburach na obu biodrach. W końcu właśnie skończyła zajęcia na strzelnicy i prosto po nich pobiegła na wezwanie profesora. Uwielbiała te zajęcia. W końcu mogła się tam wyszaleć do woli, robiąc nie tylko to co umie najlepiej, ale też co wręcz kocha robić. Zapach prochu, jaki kłębił się po strzelnicy i uderzał w jej nozdrza, wielu by doskwierał, wręcz przeszkadzał. W jej wypadku było inaczej. Kochała ten zapach. Zyła nim. tak samo jak i wieloma innymi rzeczami, ale ta rzecz, kiedy czuła przy sobie zimno stali na pistolecie wręcz dawał jej niemal perwersyjną przyjemność.
Kiedy usłyszała informocje jaką miał im do przekazania profesor adrenalina aż podskoczyła u niej, wyczuwała to. To było to na co czekała tak długo. Wreszcie może się wykazać. Nie czekając na innych wychodzi z pokoju i udaje się do swojego pokoju. Tam, zapaliwszy światło, zaczyna przeglądać szafkę z bronią. Zdjęła czarny kombinezon z wieszaka po czym założyła go na siebie. Uzupełniwszy amunicję do pistoletów zabrała jeszcze po dwa magazynki do każdego, a także dwa noże. Oba przyczepiła sobie na obu nogach, tuż nad kolanami. Profesor chciałby by byli żywi, wiec do wszystkich magazynków załadowała specjalnie zaprojektowane dla niej naboje usypiające. Wreszcie na końcu wzięła noktowizor i ruszyła do hangaru.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Simon Adams "Landon"

Siedząc w wygodnym fotelu i czekając na pojawienie się profesora odruchowo zaczął przeglądać gazetę leżącą na stole. Od niechcenia czytał artykuł o "człowieku roku", zastanawiając się jednocześnie, ile ktoś taki musi mieć pieniędzy, żeby pozwolić sobie na tak wystawne życie. Oczywiście, słyszał o nim kilka razy, ostatnio stał się sporą osobistością na salonach, bywał na wszystkich wielkich galach i uroczystościach w kraju. Miał nieograniczone wpływy, pozostawało tylko czekać, kiedy zacznie odnosić pierwsze poważne sukcesy polityczne... I, choć Simon nie przyznałby się do tego nawet przed sobą, wzbudzał zazdrość. W nim na pewno.
Wejście profesora i doktora wyrwało go z zamyślenia, rzucił więc gazetę na stół i przysłuchiwał się ich instrukcjom.
- Ja mam pytanie- powiedział cicho, gdy skończyli mówić- Wiadomo, kim są pozostali mutanci albo jakie mają zdolności? To by mogło pomóc się przygotować- dodał.
Otrzymawszy odpowiedź ruszył do swojego pokoju. Przebrał się w ciemny, prosty strój, może nie ostatni krzyk mody, ale z pewnością wygodny i nie krępujący ruchów. Ściągnął z haczyka pas, z przypiętą do niego bronią- zestawem metalowych gwiazdek, małych ołowianych kulek oraz niewielką kapsułką z silną, błyskawicznie działającą trucizną. Przeznaczoną, jak doskonale pamiętał, dla niego samego. "Pamiątki dawnego życia. Ciekawe, że jeszcze się ich nie pozbyłem... Kto wie, może jeszcze kiedyś się przydadzą."-pomyślał.
Więcej broni nie brał, podejrzewając, że w razie potrzeby znajdzie jakąś na miejscu. Akurat o to nie musiał się martwić, zawsze jest "jakaś" broń. Spojrzał na zegarek i pospiesznie udał się na lądowisko. W końcu nie można pozwalać reszcie za długo na siebie czekać.
Obrazek
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej właśnie grzebał w swojej walizeczce gdy do drzwi ktoś zapukał. Nóż błysnął w ręce młodega rosjanina na chwilę przedtym jak ukrył się w cieniu rzucanym przez otwartą, pełną innych noży szafę. - Wejść. Gdy w otwartych drzwiach pokazał się Nightshot w pokoju nie było nikogo, dopiero po kilku sekundach Siergiej znów stał się widoczny. Cały czas przeklinał te swoje nawyki, ale trudno odzwyczaić się od czegoś co pozwoliło przeżyć w Pitrze, nawet jeśli tym czymś jest lekka paranoja. Gdy usłyszał po co Alex go odwiedził rzucił mu pierwszy z brzegu nóż. - Trzymaj. Aha, i podczas akcji trzymaj się blisko mnie, strefa cienia jaką wytwarzasz będzie niezwykla przydatna. Gdy Nightshot wyszedł Shade zabrał przygotowany wcześniej sprzęt i poszedł do hangaru. (Patrz poprzedni post)
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Stał w kącie, wpatrując się w ogień. Nawet na pojawienie się profesora nie zareagował odwróceniem głowy ani żadnym innym gestem. Płomienie odbijały się w jego oczach, dłoń rytmicznie zaciskała się w pięść i rozluźniała. Kiedy profesor skończył, Stephen wysłuchał uważnie wszystkich pytań. Właśnie, czy konieczne jest branie ich żywcem?-spytał chrapliwym, nieprzyjemnym głosem.-Wie pan, profesorze, że niezbyt dobrze to wychodzi w praniu... Po otrzymaniu odpowiedzi na pytanie poszedł do swojego pokoju. Do kieszeni czarnych, podniszczonych spodni wsunął nóż sprężynowy, a do cholewy lewego glana nóż do rzucania. Założył na uszy słuchawki odtwarzacza i skierował się do hangaru. Kiedy był już na miejscu, starał się ocenić swoich towarzyszy. Shade'a znał od jakiegoś czasu i wiedział, że gdyby jednak były ofiary, to mógł liczyć na jego pomoc - poglądy na branie przeciwników żywcem w znacznej mierze mieli takie same. Z Nightshotem zamienił parę słów na korytarzu, ale nie była to bliska znajomość. O Landonie i Karinie nie wiedział nic. Po wyglądzie tylko domyślał się, że Karina na pewno nie jest kurą domową...
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 17:20, Instytut Xaviera
Profesor spojrzał poważnie na Shade’a i Firestartera.
- Sergieju, Stephenie, wiecie przecież jaki jest mój stosunek do zabijania – rzekł powoli profesor patrząc w oczy Rosjanina. – Dodatkowo, jest to też wyraźna prośba generała Fury’ego, który nie wyklucza, że za tą piątką stoi ktoś bardziej wpływowy. Oczywiście, jeśli do wyboru będzie dalsze życie wasze lub ich, sami zdecydujecie co robić.
W tym czasie Nightshot zadał swe pytanie Richardoswi. Wpierw Reed przewrócił oczami i westchnął ze zmęczeniem, po czym wyciągnął notes i długopis z wewnętrznej kieszeni płaszcza i podpisał się.
- Masz – rzucił Alexowi wręczając mu kartkę.
- Co do reszty mutantów, to niestety nie mamy żadnych informacji – przyznał Xavier. – Jednakże, oni nie mają nic o was, więc macie element zaskoczenia – dodał. – Personelem też nie powinniście się przejmować, SHIELD o wszystko zadbał.
Uzbrojeni po zęby, w różnych odstępach czasu, zjechaliście windą do dobrze ukrytych podziemi i udaliście się do hangaru mijając po drodze salę planowania, salę ćwiczeń oraz prywatne laboratorium Xaviera. Waszym oczom ukazał się Blackbird. Dwudziestosiedmiometrowy, ponaddźwiękowy odrzutowiec wyposażony w najnowsze osiągnięcia nauki i techniki.
- Powodzenia – rzekł profesor gdy wsiadaliście. Richards skinął jeno głową.
Szybko zajęliście fotele i zapięliście pasy, a siedząca przed sterami Karina uruchomiła wszystkie najważniejsze systemy i załadowała przekazane przez profesora koordynaty. Odlecieliście.

11.01.2008, 17:28, Kolorado, Góry Skaliste
Bardzo szybko dolecieliście w wskazane miejsce, ostatnie kilkadziesiąt kilometrów lecąc jednak w trybie kamuflażu. Wylądowaliście na jakimś płaskowyżu i wyszliście na zewnątrz. Bazę pierwszy wypatrzył Nightshot, który wskazał ją pozostałym. Kilkadziesiąt metrów pod wami, za jakimś większym głazem przykucnęło pięć osób, z czego trzy miały głęboko naciągnięte na głowę kaptury. Porozumiewali się językiem migowym wskazując od czasu do czasu na bazę.
"Nie."
- Wiele osób.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej rozejrzał się po okolicy i zrobił kwaśną minę, nie cierpiał walczyć na pustkowiach, był przecież typem miejskim. Przynajmniej mieli coś co na wykładach o taktyce nazywali high grounds. A to znaczyło, że spandą skur***nom na głowę jak tona cegieł. Szybka ocena sytuacji zaowocowała błyskawicznym ułożeniem planu. - Dobra, to opcje są dwie. Albo lecimy na hurra i wdajemy się w długą męczącą walkę albo spróbujemy ich wziąść z zaskoczenia. Zrobimy to tak - Alex i ja spróbujemy podkraść się jak najbliżej i gdy znajdziemy się w zasięgu jego mocy stworzy strefę cienia, która pozwoli mi na nawiązanie wyrównanej walki bezpośredniej. Stephen zajmie się wtedy tym gnojem od lodu a diewuszka i Simon będą nas osłaniać z dystansu. Lepsze pmysły riebiata? Shade naprawdę wolałby walczyć w mieście, wtedy to dopiero byłaby zabawa. Czekając na ewentualne uwagi towarzyszy zatopił się we wspomnieniach tego jek Pitrze [Petersbug - dop. redakcja] z Ivanem i Saszą zakradli się na tyły tego burdelu i zarżnęli tą świnię Safrowicza, stare dobre czasy. Jeśłi oddział zaakceptował plan stara się znaleźć najwygodniejsze zejście, gdy już je znajdzie włącza na mp3 utwór "If you're going to war, fight with bows, spears and swords!" i daje znak Nightshotowi żeby szedł za nim.


EDIT: Co do podkradania się ze słuchawkami w uszech - nie takie rzeczy się robiło :P . Poza tym to nie przeciwnicy starają się byc cicho tylko Siergiej, więc jeśli idzie bezszelestnie to i tak mu muza nie przeszkadza, a jeśli zrobi hałas to nie bedzie różnicy czy słucha czy nie bo i tak go usłyszą.




PS. Jak zauważyliście wplatam rusycyzmy, wiem, że powinny być cyrylicą i tak dalej i tak dalej ale "złacinniam zapis" dla wygody własnej i użytkowników.
Ostatnio zmieniony sobota, 24 marca 2007, 15:06 przez Perzyn, łącznie zmieniany 1 raz.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Simon Adams "Landon"

- Yes, sir- powiedział krótko, salutując krzywo i od niechcenia. Plan mu w zasadzie odpowiadał, nie można było przecież wpaść na nich jak kupa cegieł, szczególnie że skończyłoby się to kilkoma lodowymi rzeźbami na sam początek. A tak 2-osobowe komando unieszkodliwi najgroźniejszych, a Firestarter odpowiednio podgrzeje Drake'a. Co do niego samego... Ludzie chyba go nie doceniali, i bardzo dobrze. Na pewno nie był typem szlachetnego herosa pakującego się w największe kłopoty z uśmiechem na ustach. Zresztą, jego siła nie na tym polegała.
Wyciągnął jedną z metalowych kulek. Tej sztuczki nauczyli go podczas prywatnego szkolenia. "Jeśli odpowiednio trafić w skroń..." Przyda się, skoro mieli załatwić sprawę bez rozlewu krwi.
Rozmyślał tak, czekając na pierwszy ruch towarzyszy. Ze zdumieniem dostrzegł, że Siergiej ma w uszach słuchawki. "Podkrada się do przeciwnika słuchając muzyki- szepnął- Strach się bać...
Obrazek
RyldArgith
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 22:15
Lokalizacja: łódź

Post autor: RyldArgith »

Marie Vasqiez "Karina"

Przyjrzała się rozstawieniu przeciwników, a następnie pokiwała głową Siergiejowi że zrozumiała. Wyjęła z kabur oba pistolety i powoli, tak by czynić jak najmniejszy hałas, załadowała naboje do komór. Cieszyła się że zabrała usypiające zamiast ostrych. Nie miała nic przeciw zabijaniu, nawet mutantów, a wolała czynić to tylko gdy było absolutnie konieczne. Popatrzyła jak Siergiej z Alexem skradają się w stronę nieprzyjaciół.
-Landon.-rzekła.- Kiedy się zacznie zdejmij tego najbliżej ciebie, ja tak samo uczynie z moim.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Wysłuchał planu Siergieja i spokojnie czekał, aż Drake się ujawni. Miał nadzieję, że nastąpi to szybko, bo dosłownie rozrywała go chęć włączenia się do walki i spopielenia przeciwnika. Nie zamierzał honorować zakazu zabijania, wydanego przez profesora. Dziś na pewno padnie co najmniej jeden trup-mruknął, a na twarzy pojawił mu się okrutny uśmiech. Spokojnie zginał i prostował palce, przygotowując się do ataku.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Doi
Marynarz
Marynarz
Posty: 234
Rejestracja: sobota, 22 lipca 2006, 17:08
Lokalizacja: Z domu<Toruń :D >

Post autor: Doi »

Alex McGree "nightshot"

Alex wysłuchał uważnie planu i wyraził swoją zgodę skinieniem głowy. Tuż przed akcją uważnie rozejrzał sie po towarzyszach i pomyślał : " ehhh co im tak zależy by kogoś zabić, jeszcze omyłkowo kogoś ze swoich zabiją ..." Alex w przeciwieństwie do reszty nie miał ochoty nikogo zabić , a nóż wziął jako ostatnią deskę ratunku. -Na pewno chcesz walczyć słuchając muzyki ??- zapytał chłopak Siergieja mając nadzieje że ten go usłyszy. Po tym jak Rosjanin dał mu znak, Alex idzie za nim i stara się wypełnić jak najlepiej powierzone mu zadanie.
"Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni"
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej popatrzył na Nightshota jak na kogoś niespełna rozumu. - Kanieszna, że z muzyką. Wiesz, to, że mam słuchawki w uszach nie znaczy, że głośność jest na full. Gdy w oczach bardziej rozsądnych towarzyszy pojawił się ulga Shade uśmiechnął się w ten swój okropny sposób i dodał. - Na full to podkręce dopiero ja zacznie się balet. Stephen, trzymaj się w miarę blisko za nami, chyba nie chcesz przegapić najlepszego, nieprawdaż? Zły błysk w oczach Rosjanina sugerował możliwość wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W końcu każdemu może się ręka omsknąć przy rzucie i nóż zamiast w ręke trafi w gardło. Po załatwieniu wszelkich formalności przystąpił do wykonania planu, mając nadzieję, że Nightshot nie narobi hałasu, bo co do siebie miał bardzo mało wątpliwości.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Powoli i po cichu skradał się za Siergiejem i Nightshotem. Obserwował przeciwników, czekając, aż ujawni się jego cel. Czuł już zapach przypiekanego ciała, słyszał ten charakterystyczny trzask, jaki wydaje słup ognia, uderzający w przeciwnika. W palcach czuł już mrowienie, zawsze towarzyszące uwalnianiu mocy. Z jego twarzy nie znikał upiorny uśmiech, w oczach błyszczało szaleństwo i euforia walki.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 17:30, Kolorado, Góry Skaliste
Wszystko szło zgodnie z planem. Shade, Nightshot i Firestarter podkradli się do piątki mutantów na odpowiednią odległość, a Landon i Karina byli gotowi do zasypania przeciwników gradem pocisków. Nagle, grupa Drake’a wstała i spojrzała w kierunku bazy. Nightshot i Shade uznali to za doskonały moment na atak i oświetlane do tej pory przez słońce skały, pokryła ciemność. Tuż przed tym, Landon trafił ołowianą kulką jednego z zakapturzonych, w drugiego mutanta z zakrytą głową Karina wystrzeliła swe pociski.

Nightshot, Shade, Firestarter
Zauważyliście jak dwójka zakapturzonych pada na ziemię od kuli Landona i pocisku Kariny. Podniecony perspektywą walki Stephen nie wytrzymał i z wyciągniętych przed siebie rąk posłał strumienie ognia w przeciwników.
- Teraz! – wrzasnął któryś z nich, a na plecy Harrisa wskoczył jakiś człowiek i zaczął okładać go pięściami po głowie. Tak samo miało pewnie stać się z Shade’m, ale ten zanurzył się w cieniu i wrócił na powierzchnię gdy atakujący go osobnik leżał na ziemi po czym wymierzył solidnego kopniaka w łeb niedoszłego zabójcy. Coś tu się nie zgadzało, wrogów było już przynajmniej siedmiu...

Landon, Karina
Nagle, za Simonem i Marie pojawiły się dwie postacie, ubrana w dziwny kostium kobieta o azjatyckich rysach, oraz ogromny i strasznie gruby mężczyzna, który na odlew machnął ręką trafiając w Karinę i posyłając ją na masywną skałę. Azjatka wykonała serię kopnięć wymierzoną w Landona, jednak ten z łatwością zablokował ciosy.
- Zajmij się nią, Blob, to może chwilkę potrwać – rzuciła, a grubas pobiegł za leżącą kilkadziesiąt metrów dalej, pozbawioną pistoletów Kariną, której zdarta przy upadku skóra zdążyła się już zagoić.
"Nie."
- Wiele osób.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Krzyknął wściekle i okręcił się wokół własnej osi. Ogień przestał bić z jego dłoni. Przewrócił się pod ciężarem przeciwnika, po czym starał się zasłaniać przed ciosami. Ból tylko rozbudzał w nim żądzę mordu. Kiedy przeciwnik go okładał, starał się chywcić jedną z kończyn przeciwnika. Jeśli mu się to uda, to przypieka złapaną kończynę w nadziei, że ból oszołomi przeciwnika.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Zablokowany