[Wampir] Widziałem smutek na Anioła twarzy/ Zawieszona

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

[Wampir] Widziałem smutek na Anioła twarzy/ Zawieszona

Post autor: Midnight »

"Dobrzy umierają młodo.
Oto dlaczego nieśmiertelność
zarezerwowana jest dla największych
spośród złych"

Witam drogich graczy. Na sam poczatek pare zasad i informacji dotyczacych sesji.
Zasady:
1 MG (w tym wypadku moja skromna osobka) ma zawsze, ale to zawsze racje.
2 Piszecie przynajmniej 1 posta dziennie, zawierajacego przynajmniej 2 zdania.
3 Piszcie opisowo co robi wasza postac, co mowi,*co mysli.
4 Wykazujcie samodzielnosc w sesji. To wy prowadzicie swoje postacie nie ja!

Informacje:
Jak kazdy MG mam swoje spojrzenie na Wampira. Nie spodziewajcie sie zbyt wielu krwawych jatek ani orgi calonocnych. Nie mowie ze bedziecie caly czas grzecznie rozmawiac i zachowywac sie jak na aniolki przystalo. Sadzac z wyboru klanow jakiego dokonaliscie, bynajmniej nie zamiezacie startowac w wyborach na najmilszego wampira roku :D. Jednakze jezeli ktokolwiek z was zamierza zachowywac sie jak maszynka do miesa za kazdym razem jak sie gdzies ruszy, to ostrzegam, ze wasze niezycie nie potrwa zbyt dlugo.
Co do stylu w jakim prowadze to wciaz sie zastanawiam jaki bedzie najlepszy, wiec nie dziwcie sie jak w trakcie prowadzenia ulegnie on zmianie.
Wracajac do sesji. Prosze kazdego z was o w miare dokladne wyjasnienie powodu znalezienia sie w miescie, w ktorym sesja bedzie sie odbywac. Nie zadam poematu, wystarcza 2/3 zdania napisane kursywa na samym poczatku pierwszego posta. Jezeli kierowac wami beda pobudki, ktore z jakiegos wzgledu moze znac jedynie MG (ja0 napiszcie cos ogolnie, a szczegoly wyslijcie do mnie na pw.

Wydaje mi sie ze napisalam juz wszystko, tak wiec przygode czas zaczac.


Stany Zjednoczone. Nebraska. Sredniej wielkosci miasto Jacksonville. Miastem wlada William Godnar, ksiaze z klanu Ventru. W miescie dominuja dwa klany: Ventru i Brujah.
Oprocz tych dwoch znajduja sie tu rowniez przedstawiciele takich klanow jak: Malkavian, Nosferatu, Torreador. Calkowity brak Gangreli i Tremere. Zaraz po przybyciu odczowacie wyrazna walke pomiedzy dwoma najliczniejszymi klanami.
Wkrotce w miescie maja sie odbyc dwie duze imprezy towarzyskie: otwarcie nowego klubu oraz wystawa prac nieznanego artysty.
Otwarcie klubu spowija tajemnica. Lokal jest mocno strzezony i poki co zaden z czlonkow rodziny nie mial okazji sie do niego dostac.
Wystawe organizuje Torreador Damiani, ktory zachwycony pracami artysty zapewnia wszystkich o jego niesamowitym talencie.
Przybywajac do miasta, kazdy z was wedle obyczajow stawia sie w okazalej willi ksiecia. Czekajac na przyjecie w gustownie urzadzonym salonie slyszycie dobiegajacy z jednego z pomieszczen ryk wscieklosci, a nastepnie trzasniecie drzwiami. Po chwili pojawia sie widocznie przerazony sluga oznajmiajac, ze ksiaze oczekuje na was w swoim gabinecie.
Ostatnio zmieniony wtorek, 20 marca 2007, 08:15 przez Midnight, łącznie zmieniany 1 raz.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

Czego nie robi się dla klanu? Lucius dowiedział się że w Nebrasce zaostrzają się konflikty z Brujah więc ruszył tam dowiedzieć się czegoś więcej. Kierowała nim głównie ciekawość no i oczywiście chęć zrobienia czegoś dla klanu. Na miejscu dowiedział się o otwarciu nowego klubu i wystawie malarstwa. Druga z tych wieści bardziej mu przypadła do gustu.

Lucius Edwards razem z dwoma innymi Spokrewninymi czekał na możliwość zobaczenia księcia. Przyglądał się elementom ozdobnym budynku.*Ładna posiadłość*-myślał. Był pewien że zostanie dobrze przyjęty dopóki nie usłyszał wrzasku. Wolałby nie zjawiać się w nie korzystnych okolicznościach ale skoro już został zaproszony do środka... Rzuciwszy szybkie spojrzenie innym oczekującym zaczął powoli iść do sali w której znajdywał się książę. *Należało by się im przedstawić, ale pewnie i tak będziemy musieli to zrobić w obecności księcia.* -przeszło mu przez myśl.
Obrazek
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Igor Czarniecki


Kolejny nudny dzień w kolejnym nowym mieście... Kto by pomyślał, że tym razem na nowy świat trafię... Tęsknię trochę za Bałkanami, jednakże niewiele tam uda mi się zdziałać... Moja biedna biblioteka!!!
Przymrużył oczy z powodu nagłego napadu bólu na tą myśl, ale już po niecałej sekundzie otrząsną się trochę.
Może jednak nie jest tak źle... Może jednak stary Matt się nie mylił mówiąc mi przed śmiercią, że tu znajdę człowieka, który posiada jakiekolwiek informacje na temat kopii „Asembru: Kroniki życia po życiu”. Ta księga była perłą mej kolekcji. W końcu wyszło tylko 1000 egzemplarzy jej, a większość przez wieki przepadła. Jak dawno jej nie czytał...
Kolejny atak bólu jeszcze mocniej stłumiony niż pierwszy.
Muszę ją odzyskać! Bez niej wieczność jest pełna pustki i nie posiada jakiejkolwiek barwy, która mogła by opanować w nas drzemiące monstra.
Przyjrzał się drzwiom za którymi było słychać odgłosy bardzo ostrej debaty.
A może bestia nie jest taka najgorsza? W tym szaleństwie jest metoda, lecz na nie jeszcze nie mogę sobie pozwolić póki jest nadzieja na odzyskanie najpiękniejszej z pięknych ksiąg autorstwa naszego rodzaju.
Rozejrzał się po reszcie zauważając, żę ktoś do nich podszedł i zdaje się poprosił do środka.
W drogę!
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Głosy.

Potężnie zbudowany Meks w wielkim sombrero i ponczo na sobie siedział, zwinięty w kłębek, i drzemał pod ścianą. Dopiero kiedy sługa wyszedł z pokoju...
Głosy.
...Meksykanin wstał i wyprostował się na pełne sześć stóp i dziesięć cali wzrostu. Widoczne spod ponczo potężnie umięśnione ręce wyprostowały się na boki i Payaso się przeciągnął, że aż chrupnęły kości. Ruszył przodem, zdejmując sombrero i biorąc je do ręki. Teraz było widać że jest kompletnie łysy, ale za to wyposażony w ogromne wąsiska. Uśmiechał się lekko.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Drzwi otworzyly sie bezszelestnie. Gabinet Williama Godnara umeblowany zostal na styl angielski. Sciany zostaly wylozone stara drewniana boazeria, na regalach pysznily sie ksiegi, ktore niejednego konesera wprawily by w zachwyt. Glownym elementem umeblowania gabinetu byl ogromny, debowy stol, u szczytu ktorego w eleganckim krzesle przypominajacym swoim wygladem tron, siedzial gospodarz. Wokol stolu ustawiono 12 wysokich krzesel, z ktorych 7 zajetych bylo przez rade. Z czlonkow rady wyraznie wyroznial sie Brujah. Potezny mezczyzna wygladajacy na jakies 30 lat ubrany w czarne skory, z poteznym cygarem w kaciku ust i z ironicznym usmiechem na ustach.
Ksiaze wydawal sie czyms mocno poruszony. Napiecie panujace w gabinecie sprawilo, iz kazdemu z was zrobilo sie troche nieswojo. Szczegolnie ze wbrew wszelkim zasadom goscinnosci nikt nie zaprosil was do zajecia miejsca przy stole. Wlasciwie wygladalo to tak, jakby nikt nie zwrocil uwagi na wasze wejscie.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

Wystrój pokoju przywiódł mu na myśl Anglię. Wiele domów było tam urządzonych w podobnym stylu. Ta boazeria, wysokie krzesła... Po chwili Lucius zdał sobie sprawę z tego że nikt nie zaprosił ich do stołu, nie przywitał. *Czy oni w ogóle nas zauważają?*-przeszło mu przez myśl. Spokrewniony czuł się nieswojo. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić ani jak się zachować. Zrobił mały krok do i powiódł wzrokiem po osobach siędzących przy stole. Już miał się odezwać kiedy pomyślał że pierwsze słowo powinno należeć do gospodarza, a przynajmniej tak powinno być wedle etykiety.
Obrazek
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Igor Czarniecki

Gdy zobaczył Brujah od razu zebrało mu się do śmiechu, przez co wyszczerzył swe zęby i podrapał się z tyłu głowy z zakłopotania z tego powodu wynikającego.
By już całkiem nie wyjść na nieokrzesanego postanowił się ukłonić najpierw księciu, a później całej reszcie omijając Brujah.Z powodu prostego, gdyby na niego spojrzał na pewno zacząłby się śmiać ponownie i tym razem nie wiedział czemu zapewne nie poprzestałby tylko na uśmiechu.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

Zakłopotany i zniesmaczony wziął przykład z towarzysza i ukłonił się księciu i reszcie rady(nikogo nie pomijając). Starał się przyjąć marsowy wyraz twarzy.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Meksykanin stanął przy wejściu i popatrzył po siedzących przy stole. Jak można nie zauważyć trzech wampirów wchodzących do pomieszczenia? No cóż. Różne dziwne rzeczy się dzieją na tym świecie?
Głosy.
Chwila skupienia.
Głosy.
Sknięcie głową, jakby potwierdzenie.

Payaso stał nadal, czekając aż zostanie zauważony. Nie miał zamiaru nikomu się narzucać, nie znał się na etykiecie, więc nie chciał palnąć gafy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Ksiaze nareszcie raczyl na was spojrzec. Jego twarz byla jak wykuta w kamieniu, jednak bez wiekszego trudu mogliscie zauwazyc, iz niedawno przezyl wstrzas.
- Badzcie pozdrowieni wedrowcy w mroku - Poprzez jego slowa wyzierala, aczkolwiek dyskretnie rozpacz.
- Badzcie pozdrowieni w tych trudnych dla mnie chwilach.
W gabinecie zapanowala cisza, ktora natychmiast przerwal Brujah bezceremonialnie ziewajac. Ksiaze nie reagujac na jego zachowanie patrzyl na was dluzsza chwile.
- Wlasciwie rad jestem z waszego przybycia. - Zebranie uwazam za zakonczone. Dziekuje wszystkim za obecnosc - Slowa te zostaly skierowane do czlonkow rady, ktozy zaczeli sie podnosic i pokolei wychodzic z pomieszczenia. Gdy zostaliscie sami William Gondar poprosil was abyscie usiedli i odczekawszy chwile, az kazdy z was zajmie dogodne dla niego miejsce kontynuowal.
- Wybaczcie to niecalkiem zgodne z przyjetym powitanie. Otoz przed zaledwie chwila dowiedzialem sie, iz moje najmlodsze dziecie pozegnalo sie z niezyciem juz na zawsze. Niestety nikt nie wie kto dokonal takiej potwornosci.
Przerwal na sekunde, po czym ciagnal juz bardziej rzeczowym tonem.
- Jako nowi w tym miescie idealnie nadawac sie bedziecie do zadania jekie zamierzam wam wyznaczyc. Znajdzcie sprawce mej straty. Jezeli wam sie powiedzie otrzymacie nagrode o jaka poprosicie.
Kolejna chwila ciszy.
- Wedlug pewnych zrodel Andre zostal zaatakowany gdzies w okolicy nowego klubu. Wiecej informacji udzieli wam moj drogi przyjaciel Damiani. Znajdziecie go zapewne w jego galerii Spelnienie. Poki nie znajdziecie dogodniejszego schronienia oddaje wam do dyspozycji jeden z moich domow w centrum. Szofer was do niego zawiezie. Do zobaczenia.
Do gabinetu wszedl sluzacy czekajacy aby odprowadzic was do samochodu.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Igor Czarniecki

- To na pewno wina tych złych niedobry Brujah!
Powiedział cichutko do siebie wstając. By zaraz za chwilę móc mówić dalej, tym razem już tak by wszyscy go usłyszeli
- Ciekawe czy dostaniemy worek słodyczy za wykonanie tego zadania?
Uśmiechną się do siebie na samą myśl, po czym przypomniał sobie o swym celu i uderzył się w głowę, tak, że o mało nie usiadł.
- Proponowałbym podjechać teraz pod ten klub, co wy na to?
Spojrzał na resztę
- Mam głupie wrażenie, że to będzie dłuuuuga i nieprzeciętnie spędzona noc…
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

Nie odpowiednie przywitanie mógł wybaczyć, ale ten Brujah... zresztą czego innego spodziewać się po tym klanie? Swoją drogą ciekawe co sprawiło że klany spokrewnionych tak różnią się od siebie? W końcu jesteśmy jedną rodziną odrodzonych dla nocy. Ehh... nie pora teraz na rozmyślania. Zginęło dziecko księcia Ventru, a ja mam okazję mu pomóc.
-Zrobię wszystko co mogę aby Ci pomóc. -rzek Lucius do księcia i skłonił głowę. Możemy jechać do tego klubu chociaż wolałbym najpierw zasięgnąć języka w galerii. -Odpowiedział po chwili namysłu na pytanie.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Meksykanin przedstawił się wszystkim, licząc na to że potem ci, którzy weszli tu wraz z nim, również się przedstawią. Zaczekał aż pozostali się wypowiedzą, po czym rzekł:
- Myślę że najpierw należy pojechać do galerii. Najpierw wiedza, a potem działanie, jak mówił Konfucjusz.
Zwrócił się do szofera:
- Więc dwa głosy za galerią i jeden za klubem. Wieź nas do galerii, towarzyszu.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Elegancka limuzyna zostaliscie zawiezieni do wysokiego, oszklonego budynku. szofer otworzyl przed wami drzwi i poprowadzil do wejscia. Przy wejsciu do galerii czekal juz na was kolejny sluzacy. Zostaliscie zaprowadzeni do duzego pomieszczenia sluzacego zapewne jako magazyn dziel sztuki. Bylo tam mnustwo zapakowanych obrazow oraz kilka rzezb. Na samym srodku stal wysoki mezczyzna wygladajacy na okolo 26 lat. Modnie skrojony garnitur oraz przystojna twarz sprawialy mile dla oka wrazenie.Nieznajomy wpatrywal sie uporczywie w obraz stojacy na sztaludze. Zanim chociazby zrobiliscie jeden krok w jego strone, on odwrocil sie do was i z uniesieniem wyszeptal.
- Czyz ten obraz nie jest cudowny?!
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Uważnie przyjrzał się obrazowi.
Głosy.
Zamruczał coś pod nosem, bardzo cicho.
Głosy.
Spojrzał w sufit, zupełnie odłączając się od świata na kilkanaście sekund.
Głosy.
Nagle jakby powrócił do rzeczywistości, przyjrzał się jeszcze raz obrazowi i stwierdził:
- Jesteśmy zwolennikiem sztuki gotyckiej i neogetyckiej, której tak niewiele w Stanach. Chcielibyśmy pojechać do Europy, obejrzeć prawdziwie gotycką architekturę. Ale ten obraz również zachwyca mnie swoim pięknem.
Toreador. Za jakie grzechy?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Igor Czarniecki

- Jak również z chęcią obejrzymy wasze dzieła nawiązujące do czasów romańskich, lub czysto romańskiej sztuki.
Dodał szybko nie licząc się ze zdaniem kolegi.
- Co tu chcesz tak bardzo zbadać? Myślałem, że zaginięcie człowieka nastąpiło przy klubie.
Wyszeptał do przedmówcy.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

-Obraz rzeczywiście piękny w swojej prostocie. Cała sztuka jak mniemam poleży na odpowiednim dobraniu kolorów czyż nie?-Powiedział Ventru przyglądając się bacznie obrazowi.
Myślę że najpierw wypadało by się przedstawić a sprawy... powiedzmy służbowe i podziwianie obrazów zostawić na później. Jestem Lucius Edwards Ventru ósmego pokolenia. -Rzekł spokrewniony i skłonił się lekko w stronę krewniaków.
Obrazek
Zablokowany