[Marvel] New X-Men: Zero

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

[Marvel] New X-Men: Zero

Post autor: Logan »

X-RULEZ czyli zasady obowiazujące w sesji.

1. Logan tu rządzi i on wie najlepiej ;).
2. Gracze są zobowiązani do pisania w trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu przeszłego.
3. Przed KAŻDYM postem piszemy imię i nazwisko (na razie bez pseudonimu bohatera) czcionką pogrubioną.
4. Myśli postaci piszemy w cudzysłowie, dialogi kursywą.
5. Proszę bez skrajności w długości postów - nie chcę ani dwulinijkowych skrawków, ani jednostronicowych esejów.
6. "Spamowanie" w sensie "rozmawiam z innym graczem" nie jest czymś złym, a wręcz przeciwnie - zachęcam do dialogów.
7. W przypadku dialogów- nie bójcie się pisać krótkich pytań i oczekiwać odpowiedzi. Lepsze to niż zadać 6 pytań naraz i oczekiwać odpowiedzi w jednym poście (to mnie wkurza i trudno tak odpisywać).
8. To co wiecie o X-men i Marvelu ma tu niewielkie zastosowanie - nie oczekujcie że każdy kogo znaliście będzie miał to samo imię, ksywę, historię czy nawet moc, a nawet nie będzie po tej samej stronie co do tej pory.
9.Przekleństwa w ramach odgrywania postaci proszę nie tyle ograniczać, co na przykład zastępować ciągiem nic nie znaczących znaków albo gwiazdkami.
10.Nie będę nikogo na siłę zmuszał do pisania, w tej sesji można bez problemu któregoś z was usunąć w delikatny sposób i równie łatwo dodać kogoś innego.
11. 50% misji uaktywniacie wy swoimi akcjami. Reszta należy do mojego programu.
12. Łamanie regulaminu i inne "przestępstwa" będą karane na postaci
13. W razie gdyby w poście znajdował się cytat jakiejś postaci (co się ostatnio często widuje), to piszecie dialog od dwóch myślników " - - ".
14.eee... przestrzegajcie regulaminu (czyli tego co powyżej) a będzie dobrze ;)

Na razie tyle, jeśli pojawią się nowe punkty będę informował na bieżąco.

NEW X-MEN:

Steve Fox (Serge)
Amelia Rinal (Mekow)
David Nowyer (Sergi)
Zhou Wang Bao (Blind Kitty)
Mihaijl Tigrow (Nadir)

na koniec życzę wszystkim udanej zabawy. Gramy!

PART I: HOME SWEET HOME...

Dzień, kiedy coś w ciele młodych ludzi zaczyna szwankować, czyni z nich coś odmiennego wydaje się być dniem który na zawsze zmienia ich życie. Na gorsze bądź lepsze, ale na pewno je zmienia. Od tej pory nie są już ludźmi - są mutantami. Homo-superior, jedyny gatunek na planecie który przewyższa gatunek ludzki, od którego się wywodzą. Żyją w ukryciu, lecz nie mogą wiecznie ukrywąć się przed światem, który zawsze źle reagował na coś nowego, innego. Nie czuli się bezpieczni, lecz pewnego dnia miało się coś zmienić ponownie, lecz tym razem wszystko wskazywało że na lepsze...

Profesor Charles Xavier, światowej sławy filozof i naukowiec, specjalista od inżynierii genetycznej i mutacji komórkowej, autor wielu słynnych książek, multimilioner i filantrop. To imię miało się na zawsze wryć w pamięć piątki szczególnie uzdolnionych nastolatków, którzy zostali pobłogosławieni genem X. Każdy z nich dostał propozycję wstąpienia do jego nowego ośrodka dla wybitnie uzdolnionej młodzieży, w Nowym Jorku. Każdy dostał obietnicę, że jeśli zamieszkają tam, to dowiedzą się więcej o swojej mocy, swoim miejscu na świecie. Staną się X-Men, grupą mutantów która zbuduje dobrą opinię o mutantach na całym świecie i sprawi, że ludzkość zaakceptuje ich, kiedy nadejdzie czas...

Tymczasem każdy był po długiej podróży [daję pole do popisu], z lotniska czy z granicy miasta, każdy za pomocą taksówki dojechał prosto na miejsce. Dojechaliście aż do wybrzeża na północy Long Island, by waszym oczom ukazała się ogromna posiadłość... nie, raczej pałac, ogrodzony grubym i wysokim murem. Brama była otwarta, dzięki temu wszystkie pięć taksówek dotarło niemal w tym samym czasie. Trudno okreslić czy to zbieg okoliczności, czy doskonałe planowanie trasy sprawiło, że w ciągu dziesięciu minut na miejscu byli wszyscy oczekiwani goście. Profesora Xaviera nie ujrzeliście po wyjściu z taksówki, ale powitała was jego asystentka - białowłosa, efektowna kobieta w średnim wieku, pogodnej twarzy, ubrana w jasnobiałą suknię.
- Cieszę się że już jesteście. Jestem Emma Frost, miło mi was poznać, mam nadzieję że będziecie się czuli tu jak u siebie w domu. Proszę za mną, Profesor i pozostali już czekają.- każdego z osobna poznała po uściśnięciu dłoni, a kiedy skonczyła się witać, zostawiliście bagaże na zewnątrz i weszliście spokojnie do środka. Minęliście główny hol i przekroczyliście próg drzwi obok schodów.

I faktycznie, byli tam wszyscy pozostali - na jednym z foteli siedział niski lecz przysadzisty, nieogolony i raczej dziko wyglądający facet o zabójczym spojrzeniu, który spojrzawszy na was prychnął ze śmiechu.
- I to mają być te twoje talenty, Chuck? - rzucił - Kiepsko to widzę, będę musiał was solidnie utemperować.- przyglądał się każdemu z was z osobna, wpatrując w oczy i zasiewając u was strach do swojej osoby. Nawet posiadanie super mocy nie obroniło przed podejrzeniem, że to baaardzo niebezpieczny osobnik i lepiej nie być jego wrogiem.
- Wystarczy Logan, nie musisz ich straszyć już od progu. - uspokoił go wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego twarz, w przeciewieństwie do wymienionego Logana, była przyjazna i niepozorna. Poza tym nosił dziwne okulary. - Musicie mu wybaczyć, nie byłby sobą gdyby nie zasiał ziarna strachu. Tak naprawdę jest całkiem miłym facetem, choć surowym nauczycielem.
- Jasne, Scott... - odburknął Logan.
- Chyba nie chcesz urazić dumy Logana, co Scott?- wtrąciła się Emma.
- Skończ ptaszynko - Logan założył ręce wpatrując się w oczy Frost.
Po chwili do sali wjechał na wielkim mechanicznym wózku łysy mężczyzna o spokojnej twarzy.
- Jak sądzę poznaliście już moich pomocników. Kolejno: Logan, zwany również Wolverine, obok Scott Summers, znany jako Cyclops. White Queen już poznaliście - skinął głową na Emmę. - Ja zaś jestem, jak się pewnie domyślacie, Charles Xavier, właściciel Szkoły dla uzdolnionej młodzieży do której trafiliście. Ja was znam, gdyż sam was wyselekcjonowałem, ale dobrze by było gdybyście przedstawili się pozostałym.

Po krótce opiszcze swoich bohaterów, ich wygląd, no i rzecz jasna przedstawcie się :D
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Steve Fox

Długa i męcząca podróż dawała o sobie znać. Młody, niespełna dziewiętnastoletni brunet o zmierzwionych włosach zlustrował pomieszczenie w którym się znajdował swymi niebieskimi oczami. Typek o imieniu Logan nie za bardzo przypadł mu do gustu, reszta wydawała się być raczej w porządku. „Co ja tu robię...to chyba jakaś pomyłka, ojciec chyba całkiem ześwirował”, pomyślał przez moment patrząc na czwórkę rówieśników stojących obok niego. Ubrany był w dżinsową kurtę, czerwony t-shirt i czarne dżinsowe spodnie. Przez ramię przewieszoną miał ciemnoniebieską torbę podróżną firmy Everlast. Był dość dobrze zbudowany przez co od razu można było wywnioskować że uprawia jakąś dyscyplinę sportu lub pedantycznie dba o swe ciało. Szeroka blizna lewego łuku brwiowego zdobiła jego zadziorną twarz. Widząc iż nikt nie kwapi się z odpowiedzią, rzucił:
- Jestem Steve Fox i przyjechałem z New Jersey – skinął głową patrząc na każdego z zebranych. - Chyba tyle na razie wystarczy...
Nie dbał o to, czy ktokolwiek słyszał o jego pięściarskich dokonaniach, zresztą, nawet gdyby, nie liczyło się to w tym momencie. Znajdował się pośród obcych ludzi z nadzieją na to, że Charles Xavier nauczy go panować nad własnym przekleństwem.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou Wang Bao

Ciągle nienajlepiej się czuła po locie samolotem. Nie to, żeby miała chorobę awiacyjną, po prostu... No cóż... Bała się samolotów.

No i była na głodzie.

Była niziutka, szczupła, z długimi, czarnymi jak noc włosami, sięgającymi jej do pasa. Czarne, skośne oczy, żółta skóra, typowo azjatycka uroda, ale nie wyróżnia się z tłumu, ani na plus ani na minus. Nogi raczej długie jak na jej wzrost, piersi niewielkie. Miała na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, krótką czarną spódniczkę, czarne rajstopy. Na nogach miała glany, na rękach skórzane rękawiczki. Wyglądała na jakieś 16 lat, nie więcej.

- Zhou Wang Bao. Mówcie mi po prostu Zhou, no nie? Wyglądacie na spoko ludzi, więc pewnie fajnie będzie nam się razem pracowało. - powidziała wesoło, starając się znaleźć jakiś kawałek miejsca, gdzie mogłaby usiąść. Czuła mdłości, na pewno efekt głodu. Dawno nie brała, prawie dwadzieścia godzin.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

David "Blayne" Nowyer

- David Nowyer a.k.a Blayne- rozbrzmiał miły dla ucha głos mężczyzny, dochodził on zza grupy młodych mutantów. Dopiero po chwili wyłonił się osobnik d którego ów głos należał. Młodo wyglądający mężczyzna o zmierzwionych włosach, spadających niedbale na czoło, przysłaniając po części lewe oko ukazał się zebranym. Ubrany był dość nietypowo, zapewne z powodu długiej i wyczerpującej podróży jaką miał za sobą. Mocno wytarte dżinsy, zamiast koszuli czarne kimono, niedbale założone. Spod niego wystawały białe bandaże, jako jedyna część garderoby zdawały się nieskazitelnie czyste. Całość dopełniała szara polowa kurtka USA Army. Był to widok dość nietypowy, i zapewne wywierające jakieś emocje u innych.
Blayne spojrzał na byłych X-menów, wiele o nich słyszał, znał ich czyny, te dobre i te nie do końca uchodzące za takie. Wiedział o nich znacznie więcej niźli chciałby, jeszcze dobrze pamiętał program jaki mu niegdyś zaserwowano. Mimo wolne spojrzał na profesora, nie chciał aby jego myśli już pierwszego dnia stworzyło mu wroga. Po za tym Xavier zapewne wiedział na co został wystawiony Nowyer...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Amelia Rinal

Z jednej z taksówek wysiadła młoda (ok 18 lat) dziewczyna. Była nawet wysoka (ok 175cm), trochę chuda - ale posiadała kobiece kształty. Miała ładną (raczej bladą) buzię, jej pociągające oczy i kuszące usta pomalowane były (cieniami i szminką) na ciemnoniebiesko. Uwagę przyciągały także jej nietypowa fryzura i ubranie. Miała sięgające jej do ramion kolorowe włosy: pomarańczowe, z kilkoma bordowymi, niebieskimi i zielonymi pasemkami. Ubrana była w czarną skórzaną kurtkę zapiętą do połowy (na dole), obcisły zielony t-shirt, niebieskie dżinsy ze strzępiącymi się dziurami na kolanach i czarne skórzane kozaczki. Dało się też zauważyć metalowy łańcuch (z raczej lekkimi ogniwami) zamiast paska.

Dziewczyna była nieco zmęczona - przyjechała z tak daleka. Gdy wysiadła z taksówki przyjrzała się budowli z lekkim zachwytem.
"Ku..@ ale pałac." - pomyślała.
Spojrzała na innych zgromadzonych, po czym weszła z nimi do środka. Po krótkiej przemowie powitalnej nowo przybyli zaczeli się przedstawiać i Amelia uznała, że też powinna.
- Jestem Amelia. Miło mi was poznać. - powiedziała krótko i uśmiechnęłą się do wszystkich.
Była zmęczona po podróży przez całe miasto i niespecjalnie miała ochotę na dłuższe dyskusje.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow

Chlopak spokojnie poczekal na swoja kolej, i gdy wszyscy sie przedstawili sam odezwal sie do zgromadzonych Milo mi poznac, jestem Michajil. jego glos byl lekko zachrypniety i posiadal widoczny slowianski akcent, a twarz pogodna. Usmiechal sie szeroko, a jego rozbiegane oczy smigaly to twarzach wszystkich, to po scianach zamku. Widac bylo, ze takie bogactwo to dla niego nowosc, przynajmniej tak sie zachowywal. Jego wyglad takze sugerowal, ze do tej pory zyl w biedzie. Mial na sobie flanelowa koszule z podwinietymi rekawami i szerokie wytarte ze starosci spodnie. Byl wysoki i szczuply, a jego postac wienczyla burza czarnych dredow. To wlasciwie co z nami tu bedzie? Jesli mamy tu zostac, to poprosze pokoj z duzym oknem i kominkiem. zagadnal i szczerze sie rozesmial. Podszedl do sciany i przejechal dlonia po niej. Usmiechnal sie do siebie delikatnie. W jego glowie zaczely budzic sie wspomnienia.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Słysząc słowa Michajila, Logan wyszczerzył zęby w uśmiechu. Wpatrując się w niego swym zimnym wzrokiem rzucił szorstko do Rosjanina:
- To nie hotel Hilton, chłopaczku...łóżek wodnych tu nie uświadczysz...
Nagle profesor wszedł w słowo mężczyźnie.
-Wystarczy już Logan, będzie jeszcze czas by mogli cię poznać więc oszczędź ich na poczatek... - spoglądając na każdego z was powiedział spokojnie – Od tej pory stanowicie drużynę. Nie każę wam oczywiście być od razu przyjaciółmi, ale tego czego się tutaj nauczycie posłuży do walki o naszą sprawę, sprawę wszystkich mutantów. Każde z was znalazło się tutaj i musicie mieć świadomość że w przyszłości na pewno przyjdzie wam zmierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami. Razem z pozostałymi opiekunami będziemy robić wszystko żebyście byli bezpieczni, ale to zależy również w dużej mierze od was. Dlatego też codziennie po szkole będziecie uczęszczali na dwugodzinne treningi prowadzone przez Emmę i Logana. Ufam, że zdołają nauczyć was dyscypliny i zapanować nad własną mocą.
- No nie wiem Chuck...- wtracił się Logan - Z tego co widzę, to będzie największe wyzwanie od czasów sił specjalnych....
Xavier spojrzał na niego krytycznie po czym usmiechnął się do was.
- Jesteście już wolni. Emma zaprowadzi was do dormitorium. Od jutra idziecie do szkoły. Autobus nie jeździ w te okolice, ale Logan będzie was codziennie odwoził vanem jeśli będziecie potrzebowali. Możecie się rozejść, obiad jest o trzeciej w jadalni, obecność obowiązkowa.

Emma zaprowadziła was na pierwsze piętro, gdzie w korytarzu czekały już wasze bagaże.
- Większość pokoi jest wolna, chociaż nie spodziewajcie się luksusów. Są dwie łazienki po obu częściach dormitorium i dwa pokoje do nauki. Pozostałe rzeczy są na dole, łącznie z jadalnią. W razie problemów, jestem do dyspozycji, podobnie jak plan budowli.- wskazała na plan budynku obok windy, całkiem przejrzysty.

Poniżej plan o którym wspomniała Emma.

PARTER
http://img391.imageshack.us/my.php?image=parterps7.gif
-Main entrance- główne wejście, podwójne drzwi frontowe które stanowią najwygodniejsze i najprostsze wejście do budynku.
-Robotic Defence- jak nazwa wskazuje, tu znajdują się kamery bezpieczeństwa uzbrojone w karabiny i wyrzutnie rakiet. Używane w razie niebezpieczeństwa
-Stairs up- schody... i i to wszystko
-Elavator- winda, którą przemieszcza się z parteru na piętro, bądź oba poziomy podziemia, z tym że to drugie jest jeszcze niedokończone i na razie nie ma tam wstępu
-Public Restroom- ubikacja dla każdego. Jeśli do instytutu wejdzie jakiś bezdomny i poprosi o skorzystanie z kibla, to wskazać to miejsce
-Public Phone- telefon dostępny dla każdego, analogia jak powyżej
-Kittchen- mała kuchnia, w której się... gotuje
-Formal Dining Room- wbrew pozorom ważne miejsce! Jadalnia to miejsce gdzie wszyscy domownicy spotykają się rano na wspólnym śniadaniu, po szkole na wspólnym obiedzie i wieczorem na kolacji. No i jak święto czy impreza, to właśnie tam
-Parlor Room- salon, czyli TV, muzyka, kawa i te sprawy
-Day Room- pokój dzienny. Podobna rola co w salonie.
-Library- dobrze zaopatrzona biblioteka i czytelnia
-Automated Reception- poczekalnia dla tych, którzy pragną zastać Xaviera w jego gabinecie
-Xavier Office- tu Xavier spędza czas na pracy, jak to biuro. Tu go zastaniecie za dnia
-Formal Sitting Room- zwykle pełni podobną rolę co salon czy pokój dzienny, ale również ma jedną bardzo ważną. To właśnie tutaj spotykają się wszyscy przed misją, tu poznają się z nowymi domownikami, tu mają też miejsce wieloosobowe dyskusje (poza posiłkiem). To taki pokój narad, zwłaszcza że drugi poziom piwnicy nie jest gotowy
-Patio- wyjście na zewnątrz na patio i do ogrodu etc. Ze względu na brak Danger Room tam zwykle odbywają się treningi
-Gallery- co prawda to tylko krótkie korytarze, ale pełno w nich obrazów.

PIĘTRO
http://img391.imageshack.us/my.php?image=pietrogi9.gif
-Stairs Down- te same schody co z parteru prowadziły na górę... tu odwrotnie
-Elavator- ta sama winda co wcześniej
-Stairs to Attic- schody na strych, gdzie jest sporo gratów, ale można to też nazwać pokojem gier, są tam piłkarzyki, stół do bilarda, parę przedpotopowych automatów w stylu Pong czy Pac-man oraz dużo, dużo kurzu i antyków (czyt: śmieci)
-Xaviers Chamber- małe królestwo Chucka Xaviera, czyli jego w pełni wyposażony pokój. No i stąd jest przejście do Cerebro, który wciąż nie ma swojego miejsca w niepowstałęm piwnicy
-Cerebro- co to Cerebro chyba wiecie, prawda? A jak nie to nawet lepiej
-Study Hall- miejsce idealne do uczenia- są tam wygodne siedzenia, pomoce naukowe w postaci książek oraz komputery nieobecne w pokojach. Oczywiście stałe łącze, super wypasiony sprzęt, Windows Vista i dobry firewall w zestawie.
-Galley- galera (nie do końca rozumiem o co chodzi z taką ilością pokoi, ale co tam)
-Womens Dormitory- dormitoria dla kobiet mieszkających w instytucie. Każdy ma własny malutki pokój z łóżkiem i szafą, bez większego osprzętu i z wspólną łązienką (z wyjątkiem pokoju nr 1)
-Mens Dormitory- jak wyżej, ale należy do mężczyzn

PIWNICA
http://img463.imageshack.us/my.php?image=piwnicaet2.gif
-Stairs to Sub-basement- schody do następnego poziomu, którego jeszcze nie ma
-Workshop- warsztacik, taki do robót domowych
-Elavator- wciąż ta sama winda
-Water heater- nie wymaga tłumaczenia
-Major Laundry Room- pralnia dla całego budynku. Każdy dba o swoje własne gacie
-Computer system main memory- ponoć to twarde dyski Cerebro, ale nie można być pewnym.
-Power buck-up- zasilanie awaryjne znajduje się właśnie tutaj
-Ready room- pokój który nie ma kompletnie żadnych zastosowań i nie ma tam niczego ciekawego poza stertą śmieci i krzeseł
-Book storage- jeśli czegoś nie ma w bibliotece, to szukasz albo w internecie, albo tutaj. Dużo kurzu i pajęczyn, więcej książek
-Furniture storage- składzik z meblami, jakby nagle potrzebne było parę nowych foteli czy sofa
-Wine Cellar- winnica, prywatny składzik Profesora X i innych dorosłych, pokój strzeżony i szczelnie zamknięty.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Steve Fox

Steve popatrzył po towarzyszach i towarzyszkach. Dziewczyny wydawały się być miłe, czego nie można było powiedzieć o osobniku o nazwisku Nowyer. Na pierwszy rzut oka wyglądał Foxowi na zapatrzonego w siebie gościa, który zachowywał się jakby trafił tu za karę. Ale..Steve dobrze wiedział, że nie ocenia się ludzi po pozorach. "Jeszcze będzie czas...", pomyślał patrząc na Davida.

- OK, koledzy i koleżanki...to ja biorę "trójeczkę" - rzucił chłopak wskazując palcem na mapie pokój z numerem trzy. - Do zobaczenia więc na obiedzie... - uśmiechnął się, zatrzymując dłużej wzrok na Zhou.

Steve zabrał ze sobą wypchaną po brzegi torbę na małym wózeczku - drugi z jego bagaży, po czym ruszył w kierunku swojego pokoju. "Mam nadzieję, ze mają tu jakąś konkretną salę treningową", przebiegło przez jego głowę. Gdy wszedł do niego stwierdził iż Emma rzeczywiście miała rację - nie był on zbyt luksusowy, raczej bardzo skromny. Łóżko, szafa i szfka nocna nie stanowiły może najwyższych standardów, ale chłopak nawet się z tego ucieszył. Rozpakował się szybko, wieszając czerwone rękawice bokserskie na drzwiach od szafy. Przebrał się w szare spodnie dresowe i koszulkę bez rękawów odsłaniającą jego sporej wielkości tatuaż przedstawiający skorpiona po czym poćwiczył kilka minut walkę z cieniem. Zrobił też kilka serii pompek po czym położył się na łóżku ze słuchawkami doscmana na uszach. Pół godziny przed wyznaczoną na obiad godziną wziął ze sobą biały ręcznik po czym skierował się do łazienki by wziąść odświeżający prysznic. Gdy wrócił, zegar wskazywał prawie piętnastą toteż Steve wyszedł z pokoju kierując swe kroki do jadalni.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou Wang Bao

- Pójdę do dziewiątki, dobrze? - spytała Ameli, opierając się plecami o ścianę. Oddychała ciężko. Zaraz zacznie się zjazd, jak zawsze w trzydzieści sześć godzin od ostatniej dawki. Aby dojść do pokoju...
Bagaży nie miała - cóż miałaby nosić ze sobą? - więc dowlekła się do pokoju bez obciążenia i uwaliła na łóżku, ostatkiem sił tuż po wejściu zamykając drzwi.
Zwinęła się w kłębek na pościeli i zaciskając z bólu zęby leżała i modliła się żeby zejście minęło jak najszybciej.
Kiedy doszła do siebie na tyle, żeby być w stanie spojrzeć na zegarek, było już pięć po trzeciej, więc natychmiast zeszła na dół. Była tak blada, że teraz mało kto wziąłby ją za Chinkę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow

Chlopak nieco przygasl pod ciezkimi slowami Logana,jednak gdy pozostawiono ich samych, uśmiech znów pojawił się na jego twarzy.Biore piątkę. Jest na wylocie, wszędzie łatwo się dostać... I.. E.. Sorry Steve.. Ale chyba nie możesz tamtego pokoju wziąć bo jest w kobiecej części... Znaczy.. Bo jak można to ja zaklepuje 2. powiedział i roześmiał się. Mimo że bardzo chciałby mieć pokój w pobliżu dziewczyn, ruszył do pokoju nr. 5. Tam rzucił stargany zielony plecak i położył się na łóżku. Leżał tak ładnych kilkanaście minut. Rozmyślał o instytucie, o przyjeździe, o kumplach których zostawił w Anglii, o matce... Gdy jego myśli dotknęły ojca wzdrygnał się i wstał z łóżka. Rozsupłał plecak i wyjął z niego takie podręczne rzeczy jak szczoteczka, mydło, ręcznik, kilka zmian bielizny, koszula flanelowa, niemal identyczna jak ta co miał na sobie i czarne sztruksy. Poupychał ciuchy do szafki, a z resztą skierował się do łazienki. Opłukał twarz i wyszorował zęby. Po chwili zastanowienia rozebrał się i wlazł pod prysznic. Długo moczył się. Nie pamiętał kiedy ostatni raz mógł tak spokojnie się umyć. Życie na squacie nie jest łatwe a tym bardziej przyjemne. Pewnych rzeczy, których zakosztował w dziecinstwie po prostu mu brakowało. Po około 30 minutach wyszedł,wytarł się i ubrał. Dredy lekko osuszył ręcznikiem i wrócił do pokoju. Zostawił wszystko i skierował się do biblioteki. Wyszukał tam książkę do astronomi i zaczął czytać. Dopiero dzwięk schodzących na obiad studentów oderwał go od lektury. Lekko zagiął róg kartki i odłożył książkę, by następnie skierować się do jadalni.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Amelia

Logan wydawał się być ostry, ale zdawał się być pod wpływem profesora, który był spokojniejszy i bardziej wyrozumiały.
Profesor powiedział: '... Dlatego też codziennie po szkole...'
Amelia nie zrozumiała do końca o co chodzi, czyżby miała wrócić do szkoły!?! Bała się, że może to być prawda i uśmiech zniknął z jej twarzy.
Jej obawy potwierdziły się gdy profesor powiedział:
'...Od jutra idziecie do szkoły...'
Amelia była w szoku.
"Dlaczego do szkoły??! Za co do szkoły!!?" - jej myśli błądziły.

Udali się na górę. Amelia nieco dłużej niż inni wpatrywała się w plan domu.
Na słowa Zhou pokiwała głową, na znak zgody.
- Ja wezmę czwórkę... Chyba wolę takie ustawienie łóżka. - powiedziała.
W pewnym momęcie została sama z Emmą i postanowiła to wykorzystać.
"Może z tą szkołą to tylko nas straszą." - pomyślała z nutką nadzieji.
- Słuchaj. A z tą szkołą to prawda? Musze tam iść? - spytała Emmy.
- Jak najbardziej. - odpowiedziała Emma lekko zdziwiona takim pytaniem.
Amelia skrzywiła się. Wspaniały pałac nie był już taki piękny. Opuściły ją resztki dobrego humoru.
Dziewczyna weszła do swojego nowego pokoju, położyła bagaże na podłodze i uwaliła się na łóżku.
Kilkanaście minut później udała się do łazienki. Umyła się i poprawiła makijaż.
Przyjrzała się planowi domu, żeby wiedzieć dokąd iść. Następnie zeszła do jadalni.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

David "Blayne" Nowyer

- Niech będzie szóstka- powiedz jakby sam do siebie Dave. Reszta nowych X-menów już się rozeszła, pozostał tylko on i ta druga dziewczyna. David spojrzał na nią i rzucił z uśmiechem.
- Do zobaczenia o trzeciej Amelio- po czym ruszył ku męskiemu dormitorium i swojego nowego pokoju. Zarzucił swoją dość pokaźną torbę podróżną na plecy i ruszył wolnym krokiem. Szedł w milczeniu rozpamiętując swoje wahanie odnośnie przybycia w to miejsce. Jak wiele się wydarzyło od kiedy dwa lata temu dostał zaproszenie od profesora Xaviera, zdaniem Nowyera nawet zbyt dużo jak na jednego człowieka.

Pokój był taki jakiego się spodziewał. Surowe wnętrze aż się prosiło o świeży powiew żyjącego lokatora, lecz akurat teraz miało się zawieść na nowo przybyłym. David spoglądał tak na nie, było zbyt dużo sprzętów, całkowicie niepotrzebnych. I mimo woli zastanawiał się kiedy znajdzie czas aby dostosować pokój do swoich potrzeb. Sprawnym ruchem zdjął swoją torbę i rzucił ją na łóżko. Swoją kurtkę rzucił na podłogę tuż za łóżkiem. Następnie ostrożnie zdjął kimono i wziął się za odwijanie bandaży. Robił to bardzo powoli i dokładnie, tak aby nie popełnić żadnego błędu. Cały jego tors był pokryty zadrapaniami i dość dużymi bliznami, wyglądały na ledwo co zasklepione. Po chwili bezruchu chwycił torbę i wyciągnął z niej ręcznik. Długo czasu nie minęło gdy znalazł się pod prysznicem, całkowicie zimnym, dla ukojenia nerwów. Dave korzystał z faktu że zapewne nikt inny nie wpadnie na pomysł tak szybkiego wykorzystana łazienki. Chciał mieć choć ostatnie chwile samotności przed "grą drużynową". Wracając w ręczniku do swojego pokoju wyglądał całkowicie odmiennie. Cera jego nie zdawała się już taka wyblakła i zmęczona, a o dziwo tors który przed chwilą zdawał się nieźle uszkodzony był w idealnym stanie.

W pokoju ubrał się w nowe jeansy i koszule, po czym jeszcze z niewielkiego futerału wyciągnął swoje okulary w prostokątnych smukłych oprawkach. Wyglądał całkowicie odmiennie niźli jeszcze przed półgodziny.
Położył się na łóżku i zaczął odliczać czas do trzeciej, tak jak niegdyś liczył dni w pokoju 349.
Logan
Pomywacz
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 17:57

Post autor: Logan »

Wszyscy zdążyli na posiłek... poza Loganem, który przyszedł parę minut po trzeciej, żeby się stylowo spóźnić... albo spóźnić kompletnie bez stylu. Na razie stół był prawie pusty, poza talerzami i sztućcami, za to z rezydentów pojawili się wszyscy. W honorowym miejsu nie było krzesła, była za to Xavier na swoim wózku inwalidzkim, na lewo od niego siedzieli kolejno Scott Summers, Steve, David i Zhou, zaś po prawej Logan, Emma, Amelia i Michaijl. Na początek profesor chciał coś powiedzieć, choć przez chwilę nawet baliście się, że zacznie modlitwę.
- Cały czas tylko gadam i gadam i proszę was o wybaczenie, ale na tym co powiedziałem przed godziną nie koniec. Przede wszystkim - zasady, które obowiązują wszystkich, łącznie z opiekunami. Obowiązki domowe, takie jak sprzątanie czy zmywanie będziecie przejmowali na zmianę. Mam na myśli oczywiście korytarz i część wspólną, bo wasze pokoje są na waszą odpowiedzialność. Dalej, komputery...to są zwykłe PC ze standardowym oprogramowaniem, chociaż na wysokim standardzie. Nie możemy pozwolić sobie na trzymanie bardziej zaawansowanych maszyn na widoku, władz czy gości chociażby. Jeśli chodzi o gości, to każdą, nawet najmniejszą wizytę, należy wcześniej poinformować. Nie chcecie chyba żeby zaproszeni goście spotkali grupę mutantów i rozpowiedzieli o tym innym? Może się zdarzyć, że wasze moce zostaną zauważone przez osoby postronne. Ludzie boją się tego czego nie znają, możecie to chyba nawet potwierdzić, więc w razie gdyby doszło od odkrycia waszej tożsamości, NATYCHMIAST skontaktujcie się ze mną przez telefon, bądź z którymkolwiek z opiekunów, do tego czasu grając na zwłokę. Posiadam zdolności telepatyczne, a więc mogę wymazać i zmieniać wspomnienia ludzi, ale stanowczo wolę żeby taka sytuacja nigdy się nie zdarzyła. - odetchnął od ciagłego gadania, ale po chwili kontynuował.
- Jeśli chodzi o szkołę, to wszystkie papiery są już gotowe, podręczniki dostaniecie na miejscu, ale po raz kolejny powtarzam - nikomu ale to nikomu nie wolno dowiedzieć się o waszym, a raczej naszym sekrecie! I jeszcze w związku ze szkołą - gen X odpowiedzialny za naszą mutację zostaje niewykrywalny aż do chwili kiedy się uaktywni. Następuje to w większości w okresie późnego dojrzewania, choć zdarzają się wyjątki. Jeśli będziecie podejrzewać, że któryś z waszych rówieśników jest mutantem, natychmiast skontaktujcie się na miejscu ze Scottem, ze mną bądź z Loganem i Emmą. I podobnie jak wy, starajcie się by ich sekret nie wyszedł na jaw.- nastąpiła krótka przerwa, podczas której znowu czekali aż coś powie.
- Skończyłeś już Chuck, czy dalej będziesz kontynuował tę przenudną przemowę?- zapytał znudzony Wolverine, bawiąc się widelcem i patrząc na wiszące dookoła obrazy.
- Logan!- odezwała się Emma -Trochę taktu!
- Wybacz Em., ale jeśli tak wierzycie w te bahory, to może im zaufajcie... Chyba żadne z was nie jest na tyle głupie żeby się ujawnić, huh?- zerknął po grupie znudzonym wzrokiem.
- Chyba nie możesz się doczekać posiłku, co? - rzucił Scott.
- Żartujesz Scott? Padam z głodu i jeszcze słucham nudnego przemówienia, przecież to czysta zabawa.
- Oszczędzę ci cierpień i na razie skończę.- mruknął Xavier - Możesz wpomóc Emmę w podawaniu posiłków.

I tak za sprawą Emmy i Logana stół zaczął się zapełniać. Danie główne - soczysty stek wołowy i ziemniaczki. Oczywiście ze cztery salaterki z surówkami, rosół i parę innych domowych przysmaków. Podobno wszystko gotowała Emma... przynajmniej wygląda jadalnie.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow

"Zasady, zasady, zasady.. Wolności! Ech..." zamyślił się. Gdy pojawiły się wszystkie dania Michajiłowi niemal pociekła slinka. Rosół jadł chyba jeszcze w Rosji, pieczone ziemniaczki i surówki były poza zasięgiem finansowym na squacie. Szybko złapał za wazę i nalał sobie niemal po brzeg talerza. Opróżnił go niemal błyskawicznie. Profesorze, rozumiem, że szkołę zaczynamy od jutra? Rano, czy jest może jakas zmiana popołudniowa? Straszny ze mnie śpioch.. I czy zostanie ustalony odgórny grafik sprzątania, czy między sobą mamy to załatwić? zapytał nieskrępowany. Jednocześnie nakładał sobie sporą porcję ziemniaczków, kawałek mięsa i górę surówki. "Zdrowe jedzonko to coś co tygryski lubią najbardziej" uśmiechnął się do siebie w duchu. Czekając na odpowiedź pochłaniał łapczywie drugie danie, od czasu do czasu popijając wodą.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Steve Fox

- No i mam nadzieję, ze macie tutaj jakąś dobrą salę treningową - rzucił Steve natychmiast gdy Michajil skończył mówić - Wiecie...muszę trzymać formę...Poza tym Ty, panie Logan jesteś pierwszy na liście moich sparingpartnerów. Może być inetersująco... - skinął na Wolverine'a.
Steve napotykając zimne spojrzenie Logana popatrzył na Rosjanina i uśmiechnął się zadziornie:
- O sprzątanie się nie martw Michajil. Mamy w drużynie dwie dziewczyny, więc pewnie nas odciążą, w końcu mają to we krwi... - wypowiadając te słowa popatrzył na Amelię i Zhou puszczając im oczko na znak tego, że żartował.
Fox zdecydowanie nie lubił sprzątać, ale jeśli takie były zasady panujące w instytucie to musiał się do nich zastosować. Ziemniaczki i stek smakowały wybornie skutecznie eliminując uczucie głodu. Spożywając posiłek czekał na to, co odrzekną profesor i Logan a także reszta grupy.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow

Rosjanin uśmiechnął się lekko. Podobnie jak Steve nie lubił sprzątać, ale jeszcze bardziej nie lubił obciążać swoimi obowiązkami innych. Wkońcu sprzątanie to jeszcze nie prasowanie... Tego już chyba by nie zniósł. Wyzwanie Foxa rzucone Loganowi spowodowało, że na jego plecach pojawiła się gęsia skórka. "Jakiś masochista... Nawet nie chcę na to patrzeć, ten Wolverine to jakiś rzeźnik-amator jak na mój gust." pomyślał. Przepraszam, czy będzie jakiś deser? zapytał patrząc na Emmę i jednocześnie dołożył sobie kolejny kawałek miejsca i ziemniaczków. Surówki też by skosztował, jednak obawial się, że może zabraknąć dla innych. Uśmiechnął sie do Zhou. Wyglądała nienajlepiej, a żyjąc na squacie Michajił nauczył się poznawać przyczyny pewnych objawów. Domyślał się co może być przyczyną, ale nie chcial się narzucać. Może ci coś podać? zagadnał nieśmiało.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Zhou

Patrzyła nieśmiało na nowych kolegów i koleżanki. Na doktora nawet nie odważyła się spojrzeć, tak samo na Logana, tylko na Emmę popatrzyła przez chwilę.
Michaił zapytał przez stół czy nie trzeba jej czegoś podać.
Dopiero teraz poczuła, jak uderza w nią uczucie głodu. Nauczyła się je tłumić, heroina była ważniejsza, a oszczędzać trzeba było na wszystkim... Ile to czasu nie jadła? Dwa ciągi i dwa dni. Czyli między czterema, a dziesięcioma dniami. Sądząc po głodzie, koło tygodnia. Więc nie za dużo naraz.
- Ojej, gdybyś był tak miły i podał mi rosół... - odpowiedziała cichutko. Zaczęła powoli jeść zupę, przysłuchując się rozmowom toczonym przy stole przez resztę. Zastanawiała się czy uda jej się później porozmawiać z Emmą na osobności, miała kilka pytań, ale wstydziła się zadawać je przy wszystkich.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany