[WH - Freestyle] Drużyna Druga

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl na słowa elfa pomyślała "Niech to szlag! Spróbujemy czegoś innego". Splotła ręce, które co dostrzegłby wprawny obserwator, lekko drżały: -Ale nie wiem czy te wiadomości powinni usłyszeć wszyscy...- elfka wyglądała na przestraszoną i zdenerwowaną: - tutaj. Boję się- oczy elfki wypełniły się łzami : że mogą komuś zaszkodzić. Nawet mi.- mówiła cichym głosem. "Zobaczymy czy to podziała, a chyba powinno- biedactwo potrzebujące obrony."[/i]
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Na prośbę Ouz powiadamiam, że sesja ulega chwilowemu zawieszeniu (tak do około przyszłego piątku), ponieważ nasza MG ma przejściowe trudności z dostępem do netu. Pozdrawiam i zyczę cierpliwości!

WW
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Przebywający w karczmie druid zaproponował, że może przy pomocy magii sprawić, że nikt nie usłyszy rozmowy Elfów, jednak Livrian nie skorzystał z tego.
- Nie będziemy nierozsądnie czerpać z dobrodziejstw magii i mocy, myślę, że można ten problem rozwiązać inaczej. Niemniej dziękuję - stwierdził tylko z lekkim uśmiechem na ustach. Widząc łzy dziewczyny chciał coś powiedzieć, lecz przerwało mu nagłe wejście do karczmy dwóch elfów, którzy dość głośno rozprawiali.
- Mówiłem, że to tutaj, ale ty jak zawsze wiesz lepiej! - prychnął jeden z nich mocno rozdrażniony i podszedł do stolika przy którym siedziało dwóch mężczyzn. - Wybacz nam to spóźnienie, ale nieco nam się pomyliły uliczki. Pięć razy obeszliśmy targ, nim w końcu mnie posłuchał! - swe słowa skierował do osoby wyglądającej jak lekarz lub uzdrowiciel. Widząc jednak poważną minę uzdrowiciela rozejrzał się niepewnie po karczmie i zauważając Nin zrobił wielkie oczy. Przyglądał jej się przez chwilę z niedowierzaniem, w końcu podszedł i złapał lekko za ramiona.
- Yonniel, to ty? - spytał niepewnie i widząc łzy dziewczyny zmartwił się. - Co się stało...? Och, wybaczcie! - zmieszał się lekko dostrzegając, że właśnie jej przerwał rozmowę. - Minęło kilka lat, odkąd zakończyłem naukę w Wieży Magii i od tego czasu nie miałem żadnych wieści od ciebie. Teraz nagle się spotykamy, a ty przyjaciółko zdajesz się być czymś mocno zaniepokojona...
Nin szybko zaczęła przerzucać w myślach szczątki informacji i zdawało się, że właśnie spotkała 'dawną miłość' Yonniel, Mandira. Dość miły elf, któremu towarzyszył przyjaciel, kilka lat temu zakończył naukę w Wieży Magii i rozpoczynający się związek podupadł, gdyż dziewczyna dopiero zaczynała swe studia. Obowiązki, praca... Jakoś niemal zapomnieli o sobie.
Lilian cicho obserwowała całe to zdarzenie przeklinając w myślach fakt, że nic nie idzie zgodnie z planem, gdy zaczepił ją mężczyzna wyglądający na bombardiera.
- Witaj jestem Braga - powiedział miłym, choć stanowczym głosem, jakby z lekkim naciskiem. - Wyglądasz na bardzo zmęczoną i wygłodniałą. Zamówię jakiś posiłek to się posilimy. Jest ze mną towarzysz Parsival - to mówiąc wskazał na druida odzianego w zielone szaty, które do złudzenia przypominały te same, które miał na sobie Braga. Jedynie różniły się kolorem. Mężczyzna był ubrany w soczystą czerwień.
Tak jak powiedział, tak zrobił. Zamówił sobie coś symbolicznego, dla Lilian wziął zaś suty posiłek i zapraszając ją do stolika poprosił, by coś o sobie opowiedziała. Strażnicy Akademii nie byli zbyt zachwyceni faktem, że taka piękna kobieta odeszła z ich towarzystwa. Wrócili do picia i przestali zwracać na nią swoją uwagę zatapiając się na nowo w rozmowie.
Po schodach zeszła spokojnie wilczyca i wtuliła się w dłoń druida, który od razu zaczął ją bezwiednie głaskać. Widać była całkowicie oswojona i pewnie też udomowiona, skoro karczmarz pozwalał jej się swobodnie poruszać po karczmie. Swym pojawieniem się nie wzbudziła niczyjego zdziwienia czy niepokoju, więc Nin także starała się zachować spokój...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Lilian

Zgodnie z planem czekała lekko podpita, ale nic z tego nie wyszło. Dziewczyna martwiła się, że ich plan nie wypalił.
"Wszystko się ku* popie*liło!" - pomyślała.
Miała wrażenie, że jest po wszystkim i że znowu zawaliła - tym razem na spółkę z innymi, ale nie poprawiło to jej samopoczucia.
Wtedy podszedł do niej mężczyzna, przedstawił się i zaproponował posiłek. Nie śmiała mu odmówić - dawno nic porządnego nie jadła i przyda się jej pocieszenie.
Owszem nie będzie mogła wykonać planu i wpaść na elfa 'spadając' ze schodów. Sądziła jednak, że i tak nie będzie miała takiej możliwości więc przynajmniej może dobrze zjeść.
Uśmiechnęła się do mężczyzny, a kiedy przedstawił towarzysza jemu też posłała lekki uśmiech. Usiadła razem z Bragą, chciał on, aby Lilian powiedziała coś o sobie.
"Tekst dla początkujących podrywaczy. Fajnie. Nie jesteś typem macho." - pomyślała i uśmiechnęła się do niego.
Zajadała posiłek. Starała się nie mówić z pełnymi ustami, tylko bardziej między jedną łyżką a drugą.
- Dziękuję za posiłek... Ostatnio nie miałam lekko... Mam na imię Lilian... Robię w handlu...
Zastanowiła się chwilę udając, że je. Uznała, że nie zdradzi czym handluje - to mogło się nie spodobać. Spojrzała na swojego rozmówcę.
- A czym ty się zajmujesz? - zapytała cicho.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Dziewczyna odetchnęła w duchu, słysząc słowa Livriana " Bardzo dobrze. Mniej komplikacji". Nagle poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Z troską przyglądał się jej jakiś obcy elf. Ninerl szybko, w panice grzebała w pamięci i znalazła- "Ach, to jest ten Mandir, były facet tej dziewczyny." Szybko przypomniała sobie piękno Althira i radość, w jaką zawsze ją wprawiał Sethir, gdy się widzieli- "Mój najlepszy znajomy, niemal przyjaciel. Zawsze taki pogodny i pełen wiary w lepsze jutro. Ciekawe, co się z nim teraz dzieje..."
-Mandir ?- wyszeptała, ze zdumieniem wypisanym na twarzy, które stopniowo przerodziło się w nieśmiały uśmiech - Co ty tu robisz?- nadal wpatrywała się w elfa. Rozplotła dłonie:- Potrzebuję przyjaznej dłoni. Czy mogę Ci zaufać ?- popatrzyła się pytająco na elfa, nadal lśniącymi oczyma. " Ciekawe, czy się złapie. Pewnie tak. W końcu to mężczyzna. Tylko ja palę za sobą mosty" Ninerl ogarnął smutek- rozstawała się ze swymi meżczyznami w przyjaźni, jesli to było mozliwe, ale nie potrafiła sobie wyobrazić, że znowu będzie parą z kimkolwiek z nich. Dziewczyna była podobna do niej, ale Ninerl życie pozbawiło już złudzeń i tej aury niewinności, jaka otaczała młodą elfkę. "Nieśmiałości również." pomyślała. Otarła dłonią łzy z policzków, bo potrafiła płakać, gdy chciała. Ale nie łkać histerycznie, tylko wydzielić łzy. Czekając na odpowiedź elfa, zwróciła się do Livriana i jego towarzysza: - Wybaczcie panowie. To mój dobry- policzki elfki pokryła zaledwie zapowiedź rumieńca - znajomy, z dawnych lat .
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Lilian

Mężczyzna uśmiechnął się lekko do Lilian, widać cieszył się, że obiad jej smakował i zgodziła się wdać w niezobowiązującą rozmowę.
- Jestem Braga. Mnie też ostatnio nie oszczędzano - zaczął spokojnie.
- Pochodzę z wsi, której nazwy już dawno nie pamiętam. Na odludziu. We wczesnym dzieciństwie rozdzielono mnie i brata. Teraz, po wielu latach, w końcu go odnalazłem. Parsival to właśnie mój brat. - gestem dłoni wskazał na siedzącego obok druida.
Dziewczyna tymczasem jadała ze smakiem. Zmniejszyła nieco tempo, co pozwoliło jej już normalniej mówić.
- To czadowo, że się z bratem odnaleźliście. Pewnie nie było łatwo. - powiedziała z lekkim podziwem.
Lilian zastanowiła się przez chwilę.
- Może też mam rodzeństwo? - powiedziała pod nosem, raczej do siebie.
Następnie spojrzała na rozmówcę i lekko się do niego uśmiechnęła.
- Nie pamiętam domu, ani rodziców. Od dzieciństwa wędrowałam, dopiero potem znalazłam przybraną rodzinę i własny dach nad głową.
Uśmiechnęła się na myśl o przyjaciółkach z gildi.
- Opowiedz mi czym handlujesz i skąd jedziesz?? - spytał zainteresowany Braga.
Lilian stwierdziła, że się nie wymiga. Zastanowiła się chwilę i uznała, że może powiedzieć mu prawdę. Postanowiła jednak zrobić to w odpowieni sposób.
- Handluje... czymś na poprawę humoru... - powiedziała.
Uśmiechnęła się do niego szeroko i puściła zalotnie oczko. Nachyliła się (niby przypadkiem) eksponując przy okazji dekold i cicho (na ucho) dodała:
- Nie wszędzie jest to legalne.
Miała nadzieję, że jej uśmiech i dekold odwrócą nieco uwagę od słów i nie zostanie ona odebrana jako zwykły diler.
Wyprostowała się i powiedziała:
- Generalnie to jestem stąd. Tak jakieś trzy lata.
Lilian piła już trochę (bo miała spaść ze schodów), ale po tym jak nie udało im się wykonać planu, miała ochotę jeszcze czegoś się napić.
- Może napijemy się czegoś? - zaproponowała.
"Wieczór może nie będzie taki stracony." - pomyślała na zapowiedź dobrej zabwy.
Lilian chciała spytać jeszcze, jak udało im się odnaleść po tylu latach, ale nie zdążyła, gdyż jej nowy znajomy na wzmiankę o piciu poderwał się szybko i pośpiesznie powiedział:
- Bardzo chętnie. Pójdę do barmana i wezmę coś mocnego.
Udało jej się usłyszeć jak zamawiał, dostrzegła też wyraźną niechęć na twarzy karczmarza. Jakby nie lubił osób pokroju towarzysza Lilian, może też obawiał się, że mężczyzna może zbałamucić jego młode córki.
- Daj coś mocnego. Żeby się szybko zapić - rozkazał stanowczo Braga i zabierając ze sobą dwa dzbanki wrócił do stolika.
Nalał najpierw Lilian, potem swemu bratu i sobie na koniec, widać jakieś maniery posiadał i to całkiem dobre. Nie było tego po nim widać na pierwszy rzut oka, lecz przy nieco bliższym poznaniu zdawał się być całkiem kulturalnym człowiekiem.
- Twoje zdrowie - wzniósł toast i wypił ze swego kielicha krzywiąc się lekko jego zawartością.
- Prawie takie mocne jak ty. - powiedział do Lilian uśmiechając się szeroko i puszczając do niej oczko.
Kiedy się uśmiechał wyglądał całkiem, całkiem... Nie mogła zaprzeczyć, że posiadał dużo charyzmy i uroku osobistego. Przyłączyła się więc do niego i szybkim łykiem opróżniła zawartość kielicha. Mocny trunek rozlał się ciepłem w żołądku kobiety, po kilku chwilach zaczęła odczuwać lekkie efekty upojenia alkoholowego.
Cały czas miło sobie gawędziła z Bragą, dużo żartowali i śmiali się aż do łez. Gdy już ledwo trzymała się w pionie on na chwilę spoważniał i spytał się przyciszonym głosem:
- Powiedz mi czym handlujesz? Jakiego rodzaju to towary? Masz coś specjalnego na stanie?
Był wyraźnie zainteresowany i możliwe, że właśnie znalazła potencjalnego kupca. Ta myśl nieco otrzeźwiła jej zalany umysł...
Uśmiechnęła się do niego szeroko. Była w znakomitym humorze. Całkowicie zapomniała już o sprawie jaką mieli do zrobienia, a którą zawalili.
Nachyliła się chcąc powiedzieć to tylko jemu (bo posiadane przez nią środki nie były legalne), przy okazji znowu pochwaliła się pięknym dekoldem. Nie zaszkodzi to w rozmowie z kimś tak fajnym, a i pomoże w negocjacji ceny towaru, gdy będzie chciał coś kupić.
- To są środki, na poprawę nastroju, i takie yyy...
Zastanowiła się chwilę nad doborem odpowiedniego słowa i kontynuowała:
- ...ulepszające... Tylko jak ktoś weźmie za dużo na raz to niedobrze. Podobnie jak z tym. - powiedziała podnosząc kielich i wypiła jego zawartość.
Nie skrzywiła się za bardzo, miała za sobą zbyt wiele takich kielichów i była całkiem podpita. Uśmiechnęła się do rozmówcy i mówiła dalej:
- Mam zioła na takie silne uspokojenie... Mam tęczowe landrynki, naprawdę fajne, to takie cukierki, na poprawę humoru i po nich widać świat w wieelu kolorowych barwach...
Landrynki nadzwyczaj dobrze jej się kojarzyły i uśmiechnęła się szeroko.
- Muzak jest fajny, wkładasz do uszu i słyszysz najlepszych grajków i trubadurów...
- Mam Kamsa, po tym można jeść twardy chleb, a smakować będzie jak kaczka nadziewana owocami.

Lilian rozmarzyła się trochę. Nigdy czegoś takiego nie jadła.
- Złotnik, to taka guma, po której wiesz gdzie jest ile złota. Wyczuwasz to jak... jak smok dziewicę! - powiedziała nieco zbyt głośno niż wypada.
Spojrzała na Braga i uśmiechnęła się szczerze. Temat zmieniał się na trochę ciekawszy.
- No i mam Agai'a. Po nim każdy ma ochotę iść do łóżka.
Po takiej ilości alkocholu i wesołej rozmowie w towarzystwie Braga, Lilian czuła się jakby wzięła dawkę tego środka. Zbliżyła się do rozmówcy prawie się do niego przytulając i szepnęła mu na ucho:
- Przy tobie kobieta tego nie potrzebuje.
Spojrzała mu w oczy. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby ją teraz pocałował.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Elf zdawał się być bardzo szczęśliwy, że spotkał Yonniel, zapewne gdyż nie widział się z nią od wielu lat i wcześniej łączyły ich zaczątki miłości. Był też bardzo zaskoczony jej widokiem, co chyba nikogo nie dziwiło, zwłaszcza Nin. Zrobiło mu się żal płaczącej przyjaciółki i na jego twarz wpłynęła powoli śmiertelna powaga.
- Chodźmy tam – Mandir wskazał ustronne miejsce w rogu izby, gdzie nikt nie siedział. - Powiesz mi w czym tkwi problem, a ja zrobię wszystko aby Ci pomóc – powiedział cichym i przepełnionym współczuciem głosem.
Nin nie miała innego wyboru, gdyby odmówiła dla reszty wydałoby się to dziwne i nienaturalne. Poza tym... zawsze mogła tego (najwidoczniej nadal zakochanego) idiotę wykorzystać. Jak nie teraz, to w najbliższej przyszłości. Powoli skinęła głową i ruszyli razem do pustego stolika, po drodze Mandir szepnął cicho do przyjaciółki:
- Proszę, przestań płakać, serce mi się kraja jak patrzę na twoje łzy.
Gdy siedli obok siebie patrzyli przez chwilę sobie w oczy. Nie przejrzał iluzji Nin, zdawał się też niczego nie podejrzewać. Jego poważna mina była spowodowana troską i zaniepokojeniem. Nin wiedziała już, że on da się pokroić, by tylko jej pomóc. Niezwykle ją to cieszyło...
Po krótkiej chwili milczenia Mandir zwrócił się do przyjaciółki:
- Co spowodowało twój smutek? Jak mogę ci pomóc?
Zakrył dłoń Nin swoją i ucichł oczekując odpowiedzi.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słysząc wypowiedź Mandira, kiwnęła głową. Gdy poprosił ją , by przestała płakać, na jej twarz wypłynął słaby uśmiech. Usiadła na stole. Ninerl zaczynało byc szkoda elfa, w końcu nie jego wina, że stanął na jej drodze. Ale przydać się, przyda. Zazdrościła dziewczynie takiego przyjaciela. "Dlaczego ja nie mam takiego" zalała ją fala smutku. Chociaż może nie...pocieszyła się. W końcu nigdy nie testowała swoich przyjaciół. "To dlatego, że nie okazujesz swoich prawdziwych uczuć. Jesteś za bardzo nieufna, zawsze musisz sobie ze wszystkim sama radzić" odezwał się jej wewnętrzny głos. "Racja" stwierdziła, po jej pobycie w Podmroku, jej zdolność zaufania ludziom wyraźnie się zmniejszyła. Ale nadal w głębi duszy tęskniła za kimś, komu może zaufać i będzie mógł ją wspierać.
- Dowiedziałam się czegoś, czego nie powinnam się dowiedzieć. - powiedziała cicho- Zupełnie przypadkiem. I w dodatku chyba oni mnie zauważyli- głos jej lekko zadrżał - Ale sam rozumiesz, musiałam uprzedzić ofiarę. Zwłaszcza, że - elfka umilkła na chwilę, jakby straciła wątek - Tak chciałabym, a właściwie podziwam... pani Kurai, chciałabym być taką jak ona - wyszeptała z lekim uśmiechem -Nie nieśmiałą i cichą Yonniel, której prawie nikt nie zauważa, no oprócz ciebie-dodała przepraszającym tonem.- więc jak tylko dowiedziałam się tak ważnej rzeczy, to chciałam ją jak najszybiej przekazać. Nie chcę mówić tobie, nie chcę by ci się coś stało z mojego powodu-spuściła na chwilę oczy, ale po chwili podniosła głowę i spojrzała Mandirowi prosto w oczy.- Poproszę cię tylko o ochronę. Muszę wrócić do Akademii, mimo tego że nie musi już być bezpieczna dla mnie. "Naprawdę mi go szkoda, nie chciałabym żeby mnie ktoś tak okłamywał. Czuję się naprawdę podle, okłamywać kogoś szczerego i dobrego. Co innego moi pobratymcy, przy nich mnie sumienie nie gryzie." stwierdziła w duchu "czasami żałuję, że nie zdążyłam wbić szyletu mojego ojca prosto w jego serce i zobaczyć jego zaskoczonej miny. Ale zaraz" zreflektowała się, czekajac na odpowiedź elfa " czy naprawdę chciałabym, by zginął? Czasami mi go naprawdę brakuje. Tak samo reszty, może byli krętaczami i łotrami, ale jednak lubiłam ich. Nie myśl tyle, Ninerl" skarciła siebie " Ktoś musi zginąć i taka jest kolej rzeczy. A to, że padło na kogoś, nic z tym nie poradzimy. Świat jest jaki jest, niewiele zmienisz, a jeszcze trochę czasu chcesz przeżyć. Jednak prawie zawsze lubiłam swoje ofiary" uśmiechnęła się w duchu " mimo, że musiałam pozbawić je czegoś, życia, dóbr. " ścisnęła elfa za rękę. Miło było tak siedzieć i choć przez chwilę łudzić się, że nie jest samotna i że komuś na niej zależy...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Wyglądało, jakby jednak kompletnie nie wiedział jak się zachować przy Lilian. Na twarzy miał wymalowane zmieszanie i niepewność. 'No tak, z jednej strony piękna podpita i napalona dziewczyna, a z drugiej handlarka zakazanym towarem' - przeszło jej przez myśl.
Odkaszlnął cicho i zaczął prawić kobiecie komplementy.
- Jesteś bardzo śliczna. Aż cud że nie ma wokół ciebie zgrai napalonych fanów. I grono na pewno zwiększyło by się o mnie...
Braga nie zakończył zdania uśmiechając się tajemniczo. Puścił Lilian oczko, jej nie zostało nic innego jak posłanie mu całusa w powietrze.
- Ile byś chciała za towary? Jak mógłbym za nie zapłacić? - zapytał poważnie poprawiając się nieco na krześle.
Ostatnie zdanie powiedział jakby gryząc się w język. Miała wrażenie, że dawał jej ciche sygnały i znaki, iż najchętniej zostawiłby te interesy i poszedł w bardziej ustronne miejsce... Mimo wszystko starał się zachowywać jak gentlemen i nie mówił wprost, że chciałby się z nią przespać. Choć tyle dobrze.
Tymczasem Ninerl siedziała spokojnie wpatrując się w przyjaciela elfki. Zaczynało jej być go coraz bardziej żal, widziała na jego twarzy przerażenie, strach o życie dziewczyny i ogromny smutek. Westchnął cicho i ciężkim bólem serca powiedział:
- Widzisz ja też wplątałem się w niemałą intrygę, możliwe nawet że nasze intrygi mają ze sobą coś wspólnego. I obawiam się, że nie będę mógł tak po prostu wstać i wyjść z tobą. Muszę najpierw skonsultować się z przyjaciółmi. Chciałbym ci pomóc z całego serca, ale jak widzisz nie zależy to ode mnie - powoli wyrzucił te słowa, choć było widać, że pragnąłby powiedzieć zupełnie co innego. - Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe jak pójdę tam do moich znajomych i porozmawiam z nimi chwilę?
Minę miał jakby się przyznał do zabicia całej jej rodziny i zjedzenia ukochanego psa. Nin zrobiło się dziwnie, jakby lekko niedobrze? Czyżby zaczynała żałować tej całej przebieraniny? Wstyd zrobiło się dziewczynie, że przez nią on musi teraz zginąć. Nie czekał na odpowiedź, wstał ciężko, jakby mu nagle przybyło z 300 lat i powoli poszedł w stronę mężczyzny siedzącego w towarzystwie ubranego na czarno... chyba maga. Nin nie była pewna; śledziła kroki Mandir'a rozmyślając nad wszystkim. W pewnym momencie ten zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. To co zobaczyła w jego oczach wstrząsnęło nią. Ból, rozpacz, bezradność... Poruszył ustami, wiedziała, co powiedział.
"Przepraszam, przykro mi."

Baltazar ze swym nauczycielem obserwowali całą scenę z bezpiecznego miejsca i odległości. Nikt nie był świadom ich obecności... Młody chłopak wpatrywał się w iluzję, którą miała na sobie Nin i zastanawiał się, co zrobić z prawdziwą dziewczyną.
'Chyba trzeba będzie zabić tę elfką, inaczej wszystko może szlag trafić... ' - przesłał myśl do swego mentora i wyprostował się wstając.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Lilian

Dziewczyna nie dostała buziaka i dziwnie się z tym czuła. Nie była to jednak decyzja ostateczna, a gra zapowiadała się ciekawie. Może nie tak jak jej przewidywany finał (w łóżku), ale zawsze. Lilian uznała, że Braga nie czuje się zbyt komfortowo. Z początku wydało jej się to dziwne.
"Przystojny, miły i czarujący. Na pewno nie ma problemów z kobietami. Dlaczego ma je mieć przy mnie. Z uwagi na te narkotyki?"
Rozmyślania dziewczyny przerwało prawienie jej komplementów. Była bardzo zadowolona z ich powodu. Czuła, że się rumieni na twarzy. Wypity alkochol zapewne jej w tym pomógł. Uśmiechała się szczerze do rozmówcy.
Chciała poprawić się w jego oczach, zlikwidować lub choćby zmniejszyć reputację dilerki. Zajmowała się tylko drobniejszym towarem. Uznała że będzie dobrze jak mu o tym powie.
- Te które mam to są takie średnie środki, po 5 sztuk złota. Tylko złotnik jest za 10. A generalnie te drogie, po 10 i 20, są dla mnie zbyt mocne. Nie mam takich, bo mogą naprawdę zaszkodzić, a ja nie chcę nikomu zrobić krzywdy... Oferuję tylko przyjemności. - powiedziała.
Uśmiechnęła się szeroko i puściła do niego oczko. Jej ostatnie słowa miały (niezbyt ukryte) podwójne znaczenie.
Była bardzo zadowolona, że udało jej się przekazać cennik i jednocześnie powiedzieć, że handluje tylko drobniejszymi towarami, czyli że nie jest złą osobą.
Niestety nie wiedziała co odpowiedzieć na jego drugie pytanie. Nie zrozumiała go do końca.
"Nie wiem jak mógłbyś zapłacić? Złotem, srebrem, klejnotami. Możesz też sprezentować konia. Luzik przystojniaku." - pomyślała.
- Możesz zapłacić jak ci wygodnie. Złotem lub jakimiś innymi wartościowymi rzeczami. Jak chcesz.
Lilian uśmiechnęła się do niego figlarnie. Miała nadzieję, że taka odpowiedź go zadowoli.
- Jakbyś chciał coś najpierw wypróbować, to nie ma sprawy.
Lilian nie chciała nalegać w żadnej z kwestii, ale nie zamierzała też odpuścić.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Kiedy Mandir rozmawiał z kobietą, Ninerl obserwowała, jak Livrian kończy załatwiać sprawę u karczmarza. Za słoną opłatę dostał klucz i udał się w jej stronę.
- Moja droga, jest tutaj pomieszczenie zabezpieczone magicznie. Nikt nie będzie mógł nas podglądać ani podsłuchiwać. W magiczny sposób także, są to runy 'ekranu'... - wyjaśnił, ale chyba sam dokładnie nie wiedział o czym mówił.
Nin wiedziała doskonale. Takie rzeczy były nieosiągalne, runy musiał nakładać potężny czarodziej i zazwyczaj 'ekran' ograniczał się do małego medalionu. Potwornie drogiego medalionu... A tutaj miałby być cały pokój osłonięty? Wydawało jej się to niemożliwe, nie było osób dość bogatych, by sobie na coś takiego pozwolić! No może Imperator. Ale po co komu by to było?
Kiwnęła i powoli wstała, by się za nim udać.
- Tam będziemy mogli spokojnie pogadać! - uśmiechnął się do niej.
Zan i Igor stali niedaleko wejścia do karczmy, uważnie obserwowali całą okolicę i czekali, aż Nin wyjdzie. Pojawił się jakiś mężczyzna odziany w zielony strój, zaraz po nim wyszła ogromna wilczyca. Z pewnością był to druid, tylko czego on mógł szukać w karczmie w sercu ogromnego miasta i to jeszcze z dzikim zwierzęciem? No może nie takim dzikim, jak się zdawało. Wilczyca rozejrzała się i zaczęła wesoło merdać ogonem jak mały psiak. Zaczepiała przechodniów i obwąchiwała ich. Nie była młoda, ale zapewne miała spokojne usposobienie. Mężczyźni zaczynali się zastanawiać, co tak długo to wszystko trwa...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Zanzafaar:

Spojrzła na zwierzaka. Przykucnął i przekrzywił głowę. -Patrz no.. wilk w miescie... Druidzi są zabawni, wszędzie taszczą te zwierzęta... jak dla mnie zwierzeta mogłyby tu łazic same bez tych dziadów, co?- uśmiechnął sie złosliwie. Nie przepadał za tymi piewcami natury, w przeciwieństwie do samej natury, z którą nie miał do czynienia od dłuzszego czasu. Kanały, miasta, wiochy, gościniec... bruk, deski i metal... - tylko tyle widział ze świata. Nie wiedzieć czemu nagle zatęsknił za lasem...
Potrząsnał głową. Rozerzał sie i dalej przyglądał zwierzakowi, ale nie skupiał na nim tyle uwagi co wcześniej. Nie mógl sobie pozwolic teraz na marzenia...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Czekała chwilę, zastanawiając się co zrobić. "Chyba dalej będę wkręcać ofiarę" pomyślała. Starał się wyglądać na przybitą i jak gdyby chwilowo zamyśloną. Splotła ręce i spuściła głowę. Ale nadal przez zasłonę iluzyjny włosów obserwowała otoczenie. Livrian podszedła do niej i coś powiedziała o zabezpieczonym pokoju. Ninerl tknęła nagle myśl, że karczma własność jej pracodawcy służyła jak widać do działalności nieco...pozakulisowej. Zastanawiała się, do czego mu był potrzebny artefakt w postaci książki. "Robi się coraz ciekawiej" pomyślała. Wstała i odpowiedziała elfowi: - Panie wiem o czym mówisz i jestem nieco zdziwiona, że karczma posiada tak zabezpieczone pomieszczenie. Ale dobrze, że tak jest- uśmiechnęła się słabo- Żaden magiczny podsłuch nam nie zaszkodzi.
Poszła za Livrianem, wyczekując dogodnego momentu , by się potknąć. Iluzja długiej szaty tylko ułatwiała to zadanie.


No, to tak:). Ninerl stara się znaleźć miejsce , z którego nie będzie ich już widac z sali i wtedy udać niezdare i wpaśc na ofiarę. Powie, że nie jadła nieczego od rana, była tak zestresowana i nie była w stanie- czyli zrobiło się jej słabo. Odrzuci możliwość zjedzenia czegoś lub wypicia, powie, że wiadomosci są ważniejsze. Powie że musiała widocznie niechcący ofiarę drasnąc pazkociem lub czymś innym przy szacie- tym, co nie wzbudzałoby najmniejszych podejrzeń.
Jesli nie znajdzie miejsca niewidocznego z sali, to i tak wykona plan. Tłumaczenia takie same.
Postara się jeśli pokój jest na piętrze, potknąć się np. przy wchodzeniu po schody albo czymkolwiek innym.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Do tajemniczego pokoju przechodziło się za kontuarem i to tam Ninerl wybrała swój moment. Mijając karczmarza w ciasnym przesmyku straciła równowagę, gdy nogi zaplątały jej się w długą szatę i jak długa poleciała na twarz. To było ryzyko, jednak dobrze zaufała refleksowi Livrian'a. Nim zdążyła zobaczyć z bliska podłogę, ten już ją trzymał bezpiecznie w ramionach i stawiał do pionu. Nawet nie poczuł, jak w trakcie całego zajścia przejechała mu igłą po wierzchu dłoni...
- Wszystko w porządku? - spytał lekko zmartwiony. - Nie wyglądasz dobrze.
- Nie, nic mi nie jest - odparła świetnie udając zmieszanie i zakłopotanie. - Trochę mi się słabo zrobiło... Tyle stresów mam ostatnio i jeszcze dziś nic nie jadłam...
W oczach Elfa odmalowało się współczucie i troska. Wziął Nin za rękę i powoli poprowadził do ukrytych drzwi. Kiedy weszli do środka, poczuła, jak włosy jej się jeżą na karku. Pokój był przesączony magią ochronną, mogłaby tu nawet wezwać najpotężniejsze demony, a i tak nikt by tego nie wyczuł. Pomieszczenie nie było specjalnie duże, ot zwykły kącik do cichych przesłuchań. Dwa krzesła, stolik, magiczna lampka. Na ścianach żarzyły się dziesiątki runów wykonanych krwią zmieszaną z tuszem. Nin wzdrygnęła się, z tego co było jej wiadomo, takiej 'techniki' używali Demonolodzy przy tworzeniu pentagramów. Nie podobało jej się to miejsce...
Gdy Livrian stanął za stołem, usiadła na brzegu krzesła. Zaraz po niej także on przysiadł i gestem ręki nakazał, by zaczęła mówić. Dalej odgrywając swą rolę przekazała mu, iż Czarny Elf imieniem Harad czyha na jego życie. Przez przypadek podsłuchała rozmowę zabójców, którzy mieli się zająć wykonaniem tego zlecenia. Zasugerowała także, że ów Elf zapewne jest Mistrzem Gildii Zabójców w Nuln, gdyż tak się o nim wyrażali ci mężczyźni. Niestety gdy się wycofywała z miejsca zdarzenia, oni ją zauważyli... Czemu miałaby ryzykować życie, by mu to powiedzieć? Kurai była wszak jej nauczycielką i Yonniel od dawna ją podziwiała. Poza tym wszystkie Elfy były jak jedna wielka rodzina.
Opowiadając całą relację Nin zaczęła ronić łzy, by nadać swej opowiastce więcej wiarygodności. I oto przed Livrian'em siedziała wystraszona, roztrzęsiona dziewczyna, która bała się zarówno o swoje, jak i jego życie.
- Hmm... - zamyślił się na chwilę podając jej ręcznie haftowaną chusteczkę. - Nie martw się, nic mi nie będzie. Z tego co się domyślam, ci dziwni ludzie w karczmie mają mnie po cichu ochraniać - uśmiechnął się nieznacznie. - Nikt mi tego nie powiedział wprost, ale głupi nie jestem i zauważam, co się dzieje dookoła mnie. Tak więc ktokolwiek będzie chciał mnie pozbawić życia, będzie musiał przejść przez jakieś dwanaście osób.
Ostatnie słowa wypowiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy, choć w jego oczach Nin dostrzegła pragnienie zmierzenia się z zabójcami sam na sam.
- Bardziej martwię się o moją żonę. Teraz walczy w Talabheim z Chaosem, kto wie, czy jej się nic nie stanie? No ale to już są moje problemy, by ją tu sprowadzić bezpiecznie! - powiedział klepiąc się w uda i wstając. - Dziękuję za ostrzeżenie, ale chyba powinnaś już wracać do Akademii, gdzie będziesz bezpieczniejsza... Poproszę panią Kage, by przydzieliła kogoś do twojej ochrony.
Kończąc wstał i wyszedł przytrzymując Nin drzwi.

Tymczasem Zan i Igor obserwowali, jak wilczyca druida najwyraźniej złapała jakiś trop i zaczęła go prowadzić w stronę kanałów.
- Powinniśmy się rozdzielić i sprawdzić go? - zapytał kozak niepewnie.

Ant, grasz czy rezygnujesz z sesji?
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Dalej, jak miała nadzieję przekonująco odgrywała swoją rolę. Czuła, że zaczyna być zła, zrobiło się jej szkoda elfa. "Za bardzo ufny, za bardzo....Ja już taka nie jestem. Dzięki tobie ilharn i twoim metodom..."- wiedziała co prawda, że miały one na celu jej przeżycie w nieprzyjaznym świecie, takim jak Podmrok. I w jakiejś malutkiej części, wynikały z troski o nią. Tylko czemu musiała dowiedzieć się wtedy, gdy Markal był już umierający? "Taka jest właśnie ta rasa" myślała "Za grosz szczerości. A wszystko z prymitywnej potrzeby dominacji za wszelką cenę. Nie wyobrażam sobie takiego życia". Tym bardziej znienawidziła Harada, starała się nie zabijać bez celu i potrzeby. Zwyczajnie, zwykła rzeź ją mierziła i uważała ją za głupią i bezcelową. " Odpłacę się jeszcze tobie, Ciemny. Poczekaj tylko...znajdę jakiś sposób" myślała. Nie podobało się jej też, że została do czegoś zmuszona. Dodatkowo, siłą jakby nie patrzeć.
Pomieszczenie budziło w niej dreszcze. Na pewno nie służyło do niczego zwyczajnego. Przypominało kosztowną pułapkę na demony. Widziała już podobne. Sama idea budziła w niej sprzeciw- nie lubiła żadnego przymusu. Nie znaczy to, że potrafiłaby skorzystać z czegoś takiego, gdyby było to jej potrzebne. Na pewno nie czyniłaby tego z radością. "A może mój znajomek ma jakieś konszachty z Chaosem" uśmiechnęła się złośliwie w duchu. "Trzeba to jakoś sprawdzić, tak na wszelki wypadek. Mogą się przydać takie informacje".
Wstała i powiedziała do Livriana:-Dziękuję Ci panie. - uśmiechnęła się- Życzę Ci powodzenia i szybkiego spotkania z twoją ukochaną. Mam nadzieję, że moich wieści nie trzeba będzie wykorzystywać, że wszystko jakoś się ułoży. Jeszcze raz, dziękuję- wyszła z pokoju. Odwróciła się i powiedziała - Chyba pójdę się czegoś napić. Potrzebuję chwili wytchnienia.
Skierowała się do baru.

Teraz, Ninerl idzie do baru i pyta się najpierw karczmarza o wychodek. Stara się do niego pójść i zniknąć wszystkim z oczu . Jeśli się uda, to próbuje się dostać do swoejgo pomieszczenia. Zamyka się i obserwując wcześniej otoczenie, rozprasza iluzje. Idzie jeszcze w okolice wychodka i nacina skóre , by pobrudzić krwią jakieś miejsce, nastepnie krzyczy jak napadnięta kobieta---kopie w drzwi i itd- chce upozorować porwanie lub zniknięcie elfki, stara się jeszcze znaleźć kawałek materiału, podobnego do je szaty i podrzucić w jakieś niezbyt widoczne miejsce---oczywiście, wszystko przy zachowaniu pełnej czujności. Szybko znika z tego miejsca i schodzi na doł, kryjąc twarz w kapturze i spokojnie wychodzi na zewnątrz, by znaleźć kompanów.
Jeśli nic z tego, to realizuje pierwotny plan----jednak stara się dyskretnie przekazać kompanom, by zainscenizowali jej porwanie, a strażnika ogłuszyli.
Jeśli nic , z tego , to robi tak jak było omówione wcześniej
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Niedługo po tym, jak Nin opuściła pokój, do karczmy wbiegł druid z wilczycą i zaczął panikować. Elfka zastanawiała się, kiedy trucizna zacznie działać, póki co Livrian zdawał się być w bardzo dobrej kondycji.
Braga nie zwracał większej uwagi na swego brata, pochylił się nieco w stronę Lilian i powiedział:
- Będziesz miała czas spotkać się kiedyś? Liczę, że się zgodzisz. Wątpię, aby mi coś wypadło, ale jak się tak stanie, to już cię za to przepraszam.
To stwierdzenie wywołało miły uśmiech na twarzy kobiety, który jednak szybko zniknął, gdy druid podbiegł do ich stolika i złapał Bragę 'za szmaty'.
- Skaveni!!!
Na te słowa Braga jakby się obudził i klepnął brata w ramię.
- Gdzie?! Jesteś pewien?! To nie żarty?! Musimy szybko coś zrobić zanim zaatakują miasto!! Inaczej by się pod nim nie kryli!! Plugastwa chaosu!!
Nie żegnając się z nikim wybiegł szybko z karczmy szykując już swoje pistolety. Lilian siedziała chwilę zszokowana, dopiero ruch Parsivala ją nieco uprzytomnił. Ten wskoczył na grzbiet wilczycy i pobiegł szukać pomocy.
Livrian słysząc te słowa dobył miecza i zgrabnie wywinął nim młynka. Nin nie widziała jego twarzy, jednak domyślała się, iż jest podekscytowany tym, że coś się dzieje.
- Chaos? Biedna Kurai, że jej tu nie ma. Idziemy! - zawołał i ruszył w stronę drzwi. - Zak, Anthony, ruszcie zadki! Yonniel, zostań tutaj, nie idź sama, to niebezpieczne.
Chciała już coś odpowiedzieć, jednak przerwał jej głos kobiety z którą wcześniej rozmawiał przyjaciel Yonniel.
- Mandir! - zawołała. - Zabieraj kumpla i idźcie ją odprowadzić, jak wrócicie dołączycie do nas i pójdziemy na szczury. Bern, obudź Arię i powiadom, Bruce, zostań tu i poczekaj na nią. Uzbroić się i czekać na moje rozkazy!
Wszyscy się na chwilę zatrzymali słysząc jej władczy ton. Każdy był pod wrażeniem i kiwnął głową gotów oddać się pod rozkazy kobiety. Ta spokojnie udała się w stronę baru i spod lady wyjęła piękny miecz. Teraz tworzyła z nim jedność, wyglądała, jakby się urodziła po to, by dzierżyć taką broń. Po chwili karczmarz podał jej długą włócznię o giętkim kiju i ostrzu.
- No, ruszcie się! Nie zostawimy Bragi samego!
Ninerl szybko się domyśliła, że to ona zapewne dowodzi ochroną Livriana, zastanawiała się, czy ci wszyscy ludzie mieli go bronić. Jeśli tak, to zadanie wydawało się niemożliwe. Choć z drugiej strony, gdyby razem z resztą się przyłączyli do nich, zawsze mogli w trakcie walki 'niechcący' pozbyć się Elfa. Zbłąkana strzała, czy coś takiego... Trzeba było teraz wykorzystać wyjście z karczmy i powiadomić resztę o planie. Mogła w sumie dać się odprowadzić i z Akademii pójść 'walczyć', po prostu śledziłaby Mandira.


Ktoś nie będzie teraz odpisywać, zginie i tyle :) Ant, to się tyczy także Ciebie :P
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
W głebi ducha się cieszyła, że skaveni nadarzyli się akurat teraz. Spokojnie poczekała, aż zbrojna gromada wyjdzie i poszła, przepatrując uważnie drogę w jakieś ciche i ustronne miejsce, najlepiej swój pokój. Rozproszyła obydwie iluzje i chwilę nasłuchiwała. Otrząsnęła się, "Najlepiej być po prostu sobą" pomyślała. Zniszczenie iluzji przyniosło jej ulgę Miał nadzieję, że zdoła przekonac wampira, by po prostu zahipnotyzował elfkę i wtłoczył jej do głowy inną nieco wersję wydarzeń. Nie chciała by dziewczyna ginęła, w końcu nie była niczemu winna.
Weszła do swojego pokoju, zabrała całą broń, również swój mały plecak. Związała włosy w koński ogon. Do plecaka oprócz skradzionych artefaktów, włożyła apteczkę, ostrzałkę i smar do miecza, jedną rację żywności, nici i igłę. Po namyśle dodała także grzebień. Do plecaka przyczepiła mały bukłak, wypełniony świeżą wodą. Zaczerpnęła ją dosłownie wczoraj. Uznała, że tyle rzeczy wystarczy, tak na wszelki wypadek.
Resztę ekwipunku zostawiła w pokoju. Wychodząc, zamknęła go na klucz.
Zeszła na dół, poprosiła na stronę karczmarza i powiedziała, że jej pobyt może się przełużyć. Mówiąc to, wręczyła mu złota monetę. Dodała także, że może jej nie być przez jakiś czas, ale wróci. Pokój ma byc zamknięty. Przechodząc obok Lilian, kiwnęła do niej głową. Miała nadzieję, że dziewczyna zrozumie o co chodzi.
Wyszła z karczmy, przedtem narzucając na głowę kaptur. Zawinęła się niezbyt szczelnie w płaszcz i poszła poszukać towarzyszy.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Zablokowany