[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Trenowałem do dziś (sorry za kłopot, ale miałem nagły wyjazd, czy niedało by się jakoś ożywić mojej postaci)
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Kloner – twoja postać jest MARTWA. Obietnica to obietnica. Może Silbern potrzebuje pomocnika? Zapisać się raz jeszcze możesz...

Silbern:

-W takim układzie chyba jesteś mocno skołowana ostatnimi wydarzeniami... jak tylko zostaniesz uznana za Władczynię postaram się rozwiać twe wątpliwości.- mówiąc to mężczyzna ująwszy kobietę za dłoń poprowadził ją traktem z czarnej skały. Sługa szybko zabrał isitrrę elfki, a Philisterias uspokoił właścicielkę. -Spokojnie - w stajniach są również żywe wierzchowce – stajenni wiedzą jak się z nimi obchodzić.- powiedział.
Wkrótce stawili się oboje w wielkie, okrągłej sali, którą oświetlał czarny żyrandol, którego żarniki skrzyły się jak gwiazdy na niebie. piątka Mrocznych rycerzy po wysłuchaniu przewodnika Silbern pokiwało głową i zdecydowało poddać się woli Gai, a wiec i uznać wybraną przez nią nową Władczynię.
Po zakończeniu krótkiego obrzędu przekazania władzy Philisterias odprowadził elfkę do wysokiej wieży, podał jej kielich i nalał doń błękitnego napoju, po czym nalał go i sobie. -Tutejszy trunek. Jakoże to ja zapraszam...- zamilkł i upił łyk. -...więc dobrze. Jako tutejszy namiestnik mogę Ci odpowiedzieć na wiele pytań, które zapewne Cię dręczą. Jeśli chcesz przespać pierwsze wrażenia i przystąpić do zaspakajania ciekawości jutro to możemy i tak zrobić. Zamknę Twą komnatę i każę, by nikt Ci nie przeszkadzał. Jeśli jednak chcesz zwiedzić Anskram, to polecam się jako przewodnik. łatwo się tu zgubić.-


Merenwen i Alexander II:

Mężczyzna szedł w kierunku miasta, gdy z krzaków wyskoczyła isitra, którą Alexander bez problemu rozpoznał. Szybko dosiadł zwierzęcia i pomknął w wskazywanym przez nie kierunku.

[---]

Carmen usiadła na wysokim murze i wypatrywała Alexndra, tymczasem anioły zwiedzały ruiny. Jeden z nich - blondyn o żywym spojrzeniu i ciekawości wypisanej na twarzy podszedł do Merenwen. -Pani... jesteś władczynią Mentality, czy potrafisz nauczać zdolności mentalnych innych?- zapytał wysokim, czystym głosem.

Od Alexandra zależy, kiedy dotrze na miejsce – dogadajcie się. W razie czego...


Findor Tasartir:

Ja poczyham, a Ty potrenuj![/i]- powiedział archont. -Spróbuj okrążyć się strumieniem porażeń, by wykryć energię wytwarzaną przez myśl. Bądź w pobliżu - odnajdę Cię, gdy schwytam cienia. Akcja musi być szybka i zdecydowana, a Ty nie potrafisz jeszcze wykryć ukrytego cienia!- powiedział Archon, śmiejąc się. -Jeśli potrenujesz jeszcze, staniesz się wyjątkowo skutecznym wojownikiem, powinieneś poświęcić temu trochę czasu, nim pójdziemy do siedziby cieni!- dodał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Widzę, że skoro nie ma dla mnie i Nadira upa, to znaczy, że przygotowywujesz opis iście epickiej bitwy ;)
I tak nikt tego nie czyta...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silbern

Dziewczynie setki pytań cisnęło się na usta. Kolejne setki kłębiły się w głowie. Trochę zaniepokoił ją brak wierzchowca, z którym bardzo się zżyła. Gdy dotarła za przewodnikiem do okrągłej sali z żyrandolem i razem z Mrocznymi Rycerzami wsłuchiwała się w słowa swego przewodnika zdawała się być mocno zdezorientowana. Kiedy zaprowadził ją do wieży i poczęstował trunkiem wpierw chwilę wpatrywała sie w błękitny płyn starając się wybadać co to jest. Po chwili pociągnęła niepewny łyk. Zasmakował jej ten przedziwny płyn jednak według niej był nieco za mocny. Ech... Nigdy nie była dobra w piciu :wink: Gdy Philisterias skończył mówić zadała pierwsze nieśmiałe pytanie - to, które najbardziej ją nurtowało:
- Czy, gdy eksplodowała wieża nikomu nic się ne stało? - nagle zdała sobie sprawę z tego jak blado i niepewnie wypadło jej pierwsze pytanie. Zaraz też zaczęła zadawać następne, trochę mącąc swoją wypowiedź.
- Wspomniałeś coś o Władczyni Agonii. Co miałeś na myśli? Kiedy możemy rozpocząć zwiedzanie? Czy możesz mi powiedzieć co teraz należy do moich obowiązków? Jaki jest zasięg moich wpływów? Jak uważasz, co powinnam teraz zrobić? - elfka sama przerwała ten tok pytań zdając sobie sprawę z tego, że trochę ich za dużo jak na jeden raz. Zamilkła i trochę sie spłoszyła. Powoli też dawało o sobie znać zmęczenie, ale... Tyle było nowych rzeczy, że nie mogła teraz po prostu iść spać!
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavcioo i Nadir:

sorry, nie mogę wysłać upd8a, bo... net mi szwankuje -_- za słaby jest teraz... 2 str A4 nie pójdą - muszę poczekać :?


Silbern:

Philisterias zaśmiał się. -Mów mi "Phil", Pani.- powiedział i wstał. -W wybuchu zginął tylko Drizzt, została ranna przebywająca z nim kapłanka. Co do reszty pytań...- mężczyzna wziął głęboki wdech. -Jestem tu z woli Darkninga - Czarnoksiężnika na usługach Władczyni Agonii - Nefryty. To Darkning zainicjował powstanie Białej Dłoni, czując, że przyda się posłańcowi Gai. Przysłał tu mnie jako gwarant sprzymierzenia i paktu o wzajemnej nieagresji. Zwiedzanie możemy rozpocząć natychmiast. Do obowiązków Władczyni należy nadzór spraw miasta, a potem zarządzanie państwem, ale tymczasowo mamy tylko miasto. Rada rozwiązuje większość problemów, pozostawiając czas Władczyni wolnym na ćwiczenia lub własne inicjatywy. Drizzt postawił świątynię Gai i nawet ściągnął kapłanów, ale jego śmierć przekreśla dalsze plany, chyba, że chcesz, Pani, podjąć jego pomysł.- zamilkł na chwile.
-Zasięg wpływów Władczyni ogranicza się do tego miasta - przynajmniej tymczasowo. Drizzt nie spotykał się z innymi przywódcami miast - możliwe, że chciał wziąć miasta siłą. Co do ostatniego pytania - moja rada brzmi - trenuj, Pani. Oswajanie się z mocą Ognia i Ziemi doprowadzi do powstania mocy Stali, której Drizzt nie rozwinął. Docelowo proponuję wyrobić po sześć zaklęć Ognia i Ziemi, by zająć się Stalą. Zaklęcia jesteś w stanie tworzyć oczekując konkretnego efektu, lub próbując nowych możliwości i patrząc "co wyjdzie". Drugi typ treningu jest mniej wydatny, bo nie wiadomo co otrzymasz. Ponadto polecam wziąć kogoś ze sobą, by nasiąkał mocą, którą Ty, Pani wydasz - w ten sposób możesz trenować maga, nawet o tym nie wiedząc.- zakończył i odetchnął. -Proszę o pozwolenie na zdjęcie maski - picie przez nią to katorga...-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

"No nie wiem, teraz i tak jej nie przekonam, a poza tym nawet próbując się wykręcać naraziłbym się jej śmiertelnie. Niech jedzie!" Pomyślał mając nadzieje, że demonica jakoś odczyta jego myśli. Ruszajmy już! Powiedział na głos i ruszyli w droge. Konie poczęły wybijać kopytami jednostajny rytm powoli znikając za zakrętem.
Fuck?
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silbern

Elfka uważnie słuchała słów Philisteriasa. Starała się zapamiętać jak najwięcej. Gdy powiedział o zaklęciach i treningu przytaknęła w milczeniu. Na wzmiankę o masce wpierw popatrzyła na niego zdziwiona lecz po chwili uśmiechnęła się życzliwie. Ciągłe patrzenie na maskę zamiast na twarz swego rozmówcy sprawiło, że zaczęła uważać ją za naturalną fizjonomię Phila. Jej pomyłka ją rozbawiła.
- Oczywiście, że możesz ją ściągnąć. W ogóle nie rozumiem po co ją nosisz - powiedziała wykazując się iście dziecinną ciekawością.
- Jeśli ci to nie przeszkadza,... Phil, to moglibyśmy zaraz już iść zwiedzać. Chciałabym jak najszybciej się wszystkiego dowiedzieć, wszystko poznać - Silbern starała się maskować zmęczenie, ale coraz gorzej jej to wychodziło. Po wypiciu kieliszka alkoholu oczy sie jej kleiły, tylko siłą woli powstrzymywała się od ziewnięcia.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Findor Tasartir

Drow bez słowa poszedł na wypatrzoną wcześniej łąke niedaleko świątyni. Stanął na jej środku. Wyciągnął przed siebie ręke a z jej końca strzeliły pioruny. Następnie skupił się na tym co robi jak tylko mógł. Starał się kierować porażaniem teak aby utworzyło wokół niego kulę. Błyskawice powoli go okrążały. Nagle znikneły. Findor czuł zmęczenie ale starał się powtórzyć czynność wystrzeliły małe blyskawice powoli zaczeły go okrążać ale i tym razem się nie udało. Drow usiał na ziemi i odpoczoł chwile. Nagle poczuł jakby przypływ sił i wpadł na pewien pomysł. Szybko wstał, wyciągnął ręce nad głowę i wystrzeliły z nich pioruny które majestatycznie sływyały w dół tworząc elektryczną kulę. Już doszły do kolan drowa kiedy znów zabrakło mu sił. Odpoczoł chwilę i ponowił próbę. Tym razem się udało błyskawice utworzyły wokół niego okrągłą tarczę. Następnie spróbował wytworzyć falę porażenia która która zoreszła by się wokoło niego. Skoncentrował się i nagle jakby ze środka jego ciała wyrwał się strumień porażenia który rozszedł się wokół niego na odleglość około metra. Na tym zabiegu drow był wyczerpany. Siedział na trawie i odpoczywał. Kiedy odpoczoł ponawiał trening i task do czasu aż nie skontaktował się z nim Defergentes.
Obrazek
Trocinka
Marynarz
Marynarz
Posty: 175
Rejestracja: niedziela, 26 lutego 2006, 10:50
Lokalizacja: Elbląg
Kontakt:

Post autor: Trocinka »

Merenwen

Władczyni odgarnęla niesforny kosmyk z czoła i spojrzała na Anioła.
-Czy umiem uczyć?- odezwała się po chwili- Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej nie próbowałam. Ale... możemy przecież spróbować, mamy dużo czasu.

Merenwen wstała, podeszła do Anioła i położyła mu ręce na głowie starając się przekazać swoje umiejetności.
Czasu na próby mieli sporo- czekali w końcu na przybycie Aleksandra.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavelius i Nadir:

Marsz szedł gładko do czasu, gdy armia dotarła na linie spalonej ziemi. Wieżyce rozjaśniły się i runęły z nich zwały strzał cieni. Sotor stanął naprzeciwko nadira i Pavciooo, przyjmując strzały „na klatę”. Cakullis i kilku nieumarłych wycofali się, reszta obstawiła tarczami behemota.
Strzały miarowo rozbijały się o Sotora i tarcze nieumarłych. Po chwili dał się słyszeć łoskot. Potężny strumień rozpalonej materii rozniósł w proch jedna z wież. Cakullis stała kilkanaście metrów dalej z dziwna maszyną skonstruowaną z trzech nieumarłych. –Polimorfizm...- zaśmiał się Sotor. Dwóch innych żołnierzy nosiło kamienie, które były rozgrzewane przez moc nietypowej machiny oblężniczej i następnie ciskane ze sporą mocą w zamek. Dziesieć wież padło i wtedy Sotor uniósł miecz i zamachnął się. Ciecie poszło po wietrze i odharatało ostatnią wieżę. –W dziesiątkę!- ryknął nieumarły. Pavciooo wyszedł zza „tarczy” i cisnął dwiema szablami w kierunku otwierających się bram. Dwie czarne postaci padły na posadzkę i zmieniły się w piach. Nim obie szable powróciły nadir zdołał jeszcze wypuścić kilkanaście strzał. –Kwadrat!- zaryczał Sotor, a nieumarli ustawili się wokół Pavciooo i Nadira, do których dołączyła jeszcze Caskullis i nieumarły behemot. Oblężenei zamku przeistoczyło się w oblężenie miniaturowej twierdzy, którą tworzyli płonący nieumarli. Pavciooo szybko nauczył się jak za pomocą wiatru kontrolować szable. Teraz latały wokół muru tarcz, tnąc sługi armady, których coraz nowe fale wylewały się zza bram. –Naprzód!- krzyknął ogarnięty szałem bitewnym Sotor i ruszył naprzód gniotąc i paląc wszystko na swej drodze. „ruchomy fort” poruszał się za nim. Nadir zaczłą wystrzeliwać strzały kierowane w górę, te szybko zmieniały kurs i trafiały w zamaskowane czerepy żołnierzy Armady.
Pięć minut przedzierania się później dostali się do wnętrza zamku i ruszyli na stołp na kształt łodzi płynącej w górę rzeki. Drogę wyznaczoną przez Sotora znaczył ślad spalonej ziemi. Caskullis pokiwała głową przeładowując swą kuszę. Znów weszła na kark behemota i zaczęła strzelać bełt za bełtem nie chybiając ni razu. Sama płonąca nieumarła bestia ciskała kulami ognia w budynki, uniemożliwiając Armadzie obstrzał z budynków. W pewnym momencie jednak Caskullis upuściła kuszę i spadła na grunt. Poirytowanym ruchem wyszarpnęła strzałę spod obojczyka i wzięła swą kuszę jednorącz, przy okazji pokazując reszcie, ze wszystko w porządku, czemu skutecznie przeczyła struga ciemnej krwi wypływającej spomiędzy palców dłoni, którą Cakullis zasłoniła ranę... Nieumarli przystanęli, a Caskullis wyciągnęła zza paska pod togą małą fiolkę, która wychyliła duszkiem. Krwotok ustawał podczas dalszej drogi, ale Caskullis chwiała się na nogach. Straciła sporo krwi... Pochód szedł naprzód...

[---]

Brama padła po trzecim ciosie. Grupa dotarła do Sotora, gdy ten obciążony kilkunastoma sługami armady wywalił do końca drzwi wejściowe. Droga do wnętrza była otwarta. Nieumarły zatarasował drzwi wejściowe za grupą, uniemożliwiając wejście... przynajmniej tamtędy...
-Dużo cholerstwa...- mruknął Sotor, przeliczając armię.
W pewnym momencie Nadir wskazał postać stojącą u szczytu schodów. Blada, zgrabna kobieta w żółtej sukni balowej ściskała w rękach trójząb. Gdy tylko się zorientowała, że Pavcioo i nadir ja widzą uciekła na górne piętro po schodach. Gdy cała grupa ruszyła za niawrota padły. –Dobra, pogadajcie z tamtymi, a ja zajmę się naszymi kochasiami...- zarechotał Sotor, dobywając topora i miecza. Cakullis pośpieszyła na górę wraz z nieumarłymi. Potężne drzwi na końcu korytarza zatrzasnęły się z hukiem. Caskullis zrobiła wściekłą minę i uniosła ręce. Wszyscy nieumarli momentalnie zaczęli się przekształcać w... pancerz! Pancerz dla Caskullis! Po chwili kobieta przypominała lekko Sotora – za wyjątkiem płomieni u czaszki.. no i czteropalczastych, wielkich rąk. Chwyciła wrota i uniosła je w górę. Pavcioo i Nadir szybko przeszli przez szparę. Wtedy rozległsie krzyk Caskullis i wrota opadły. Po drugiej stronie słychać było dźwięki walki i krzyk kobiety –Jazda! Znaleźli chyba alternatywna drogę! Sotor już idzie, a wy – RUCHY!- krzyknęła.

Drzwi nie dało się otworzyć w żaden sposób. Zaraz dało się słyszeć ciężkie tupanie Sotora i terkot jego ostrza, przerzynającego kilka ciał na raz...

Sal z przodu byłą obszerna i po obu jej stronach szły dwie klatki schodowe. U szczytu stała postać owinięta wężami i dwie kobiety w żółci z trójzębami. Mężczyzna przemówił. –Co was do mnie sprowadza? Kto jeszcze chce oglądać niewolnika własnych słabości?- jego głos był suchy i pozbawiony emocji i odcienia. Cień skrywał jego postać.


Pyron:

Droga do Troth pozostało już kilka godzin drogi, gdy ściemniło się zupełnie. Leia i Levender nie wypowiedziały ani słowa przez całą podróż. Elfka zaczęła darzyć sukkuba niemal wrogością. –Proponuję zrobić postój... zajmę się znalezieniem i upolowaniem jakiegoś zwierzaka na posiłek... ktoś powinien rozpalić ogień...- powiedziała demonica odstawiając wierzchowca i idąc w las. Leia popatrzył na Pyrona –Kim jest ta kobieta? Jest trochę...dziwna... coś w jej oczach... nie widzisz tego? To tylko moja zazdrość mi płata figle?- popatrzyła na Pyrona jakby lekko rozbita.


Silbern:

Mężczyzna wyciągnął rękę przed siebie i sięgnął do maski. Powoli zdjął ją i pierwszą rzeczą, którą ujrzała Władczyni była jego blada cera. Phil był brunetem o długich, odgarniętych wstecz włosach, poważnym spojrzeniu i ostrych rysach twarzy. Upił kolejny łyk z kielicha i spojrzał z pewną dozą niepewności na Silbern.
-Mówiłaś, Pani, że chcesz iść na zwiedzanie, ale chyba nie czujesz się na siłach...- uniósł jedną brew. -Możemy zająć się tym jutro, jeśli wolisz najpierw przespać noc...-
-Nie, nie- odparła dziewczyna walcząc z ziewnięciem. –Czuję się na siłach by zwiedzić to miejsce.- powiedziała i odwróciła wzrok by nie mógł dokładnie ocenić jej prawdziwego zmęczenia. Philisterias skłonił się lekko i podał dłoń elfce, by pomóc jej wstać. Dziewczyna chwyciła jego dłoń. Chyba nie wstałaby gdyby nie jego pomoc. -Anskram składa się z trzech... sektorów. Wojennego, mieszkalnego i ekonomicznego. Który życzysz sobie obejrzeć jako pierwszy?- zapytał, prowadząc ją do drzwi.
-Sektor ekonomiczny mnie interesuje na te chwile...- odparła. Mężczyzna skinął głową i poprowadził nową Władczynię przez długi korytarz z wielkimi witrażami wmiast okien po prawej. Przedstawiał one władców Anskram, jego założyciela - mężczyznę w białym płaszczu z kapturem, skrywającym twarz. Potem byli wszyscy Mroczni Rycerze, Philisterias i Drizzt.
Wreszcie zeszli schodami w dół i do kilkunastometrowych wrót, które przewodnik elfki otworzył pchając je ręką, jakby były zwykłymi drzwiami od karczmy. -Nawet szkielet jest w stanie otworzyć te drzwi - maja szczególne zawiasy, które jednak można zablokować...- wytłumaczył. Ruszyli przez wyłożoną czarnym brukiem ulicę na prawo od fortecy. Przed nimi była jedna wielka fabryka. Zwłoki były wrzucane tutaj i jakaś maszyna wyglądała jakby zbierała z nich czarny dym, a inna z kolei uderzała weń zieloną energią. Na oczach elfki kość przyoblekło ciało i bawół zaczął znów chodzić. Dziewczyna cofnęła się z wrażenia. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Przyglądała się temu zdziwiona nawet nie zdając sobie sprawy z tego ze w pewnym momencie otworzyła usta... Obróciła się w stronę Phila z pytającym spojrzeniem. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa... Phil uśmiechnął się i delikatnie nacisnął od dołu na jej szczękę, zamykając jej usta. -To jeszcze nie koniec... w podobny sposób produkujemy rośliny na użytek ludzi z powierzchni. W podobny sposób zaopatrujemy armię w energię. Źródłem są baterie, czerpiące moc z ciepła, które spoczywa pod ziemią. Jest wstrzymane przez barierę obecnego bóstwa i marnuje się, rozchodząc po podziemiu - tak jest z niego pożytek!- zaśmiał się. -Reszta laboratoriów wygląda podobnie... chcesz zobaczyć je wszystkie, Pani?-
Gdy jej usta zostały zamknięte dziewczyna obróciła się znowu w stronę dziwnego zjawiska. Przyglądała się uważnie temu co rozgrywało się przed jej oczami. Na pytanie o laboratoria odpowiedziała w miarę szybko –Tak z chęcią zobaczę je wszystkie. Czy możesz mi więcej powiedzieć o tych... o tym... no jak to się dzieje?- dziewczyna była w sporym szoku.
-To proste - wyobraź sobie, ze kładziesz na stole kartkę papieru, a potem cały stół zakrywasz obrusem. Tak samo moze bycze śmiercią. To, że życie jest przez nią zakryte nie oznacza, że zostało zniszczone - jest tam pod spodem. Ten wynalazek mojego Mistrza właśnie... ściąga obrus.- zaśmiał się. -Potem dodawana jest dawka mocy regeneracyjnej, co wraz z wyzwoleniem życia wywołuje pełną reanimację.- powiedział i puścił rękę Silbern, by mogła swobodnie przespacerować się po laboratoriach. Wszędzie pracowali zakuci w czerń nieumarli z maskami na twarzach. Lisze, szkielety i widma. -Mięsni nieumarli mogliby skazić żywność - tych poddaliśmy wypalaniu i są absolutnie czyści... jak szkło!- zaśmiał się Philisterias, cały czas idąc kilka kroków za zwiedzającą. Dalej były pola, z których "zbierano śmierć" i zastępowano ładunkiem mocy regeneracyjnej - zimoziele rosło w oczach. -Po godzinie już będzie gotowe do zbiorów!- powiedział Phil. Dziewczyna chodziła po laboratoriach spoglądając to w jedna stronę to w drugą, rozglądając się i chłonąc nowe zjawiska które objawiały się przed jej oczami. przez chwilę myślała ze może już śni, ze zmęczenie ją pokonało, tyle tu było nowości... Co jakiś czas zatrzymywała się na dłużej by przyjrzeć się bliżej jakiemuś drobiazgowi który ja zainteresował. Philisterias stanął pół kroku a nią, gotów, by w każdym momencie złapać ją - mogła zemdleć od przemęczenia, niedospania lub nadmiaru wrażeń. -Proponuję udać się na spoczynek, gdy tylko oswoisz się, Pani, z tymi zjawiskami. Zmęczenie widać po każdym Twym ruchu!-
Dziewczyna odwróciła się i z wręcz dziecięcą przekorą stwierdziła, że czuje się dobrze. Dalej biegała po laboratorium zaglądając gdzie się da. Philisterias pokiwał głową, jak ojciec, zgadzający się na zachciankę dziecka. Milcząc i uśmiechając się patrzył, jak Silbern zbliża się do barier ochronnych, nie pozwalających przejść osobom postronnym. Każde laboratorium miało dwa punkty wspólne - "maszynę do odbierania śmierci" i regenerator. Wszędzie tworzone były inne zwierzęta i inne warzywa. -Dziś jest pracowity dzień... tak się dzieje raz na tydzień..- westchnął Phil.
Silbern długo tak zwiedzała laboratoria. Przestała zadawać pytania, zbyt zmęczona by się nad nimi zastanawiać ale nie przeszkadzało jej to wtykać wszędzie swój nos. Zdawała się nieco zdezorientowana. Bardzo ja fascynowały nowości na które się natykała dlatego nie przerywała zwiedzania, ale gdy tylko widziała, ze Phil nie patrzy na nią zbyt uważnie opierała się o blaty i co tylko się dało by chwile odpocząć, odetchnąć. Nie chciała jeszcze udawać się na spoczynek. Chciała poznać cala twierdze jeszcze dziś! Ale... W sumie to już nawet nie słyszała ostatnich słów Phila. Dotarł do niej tylko przytłumiony dźwięk, jakby przesączony przez gruba warstwę waty. Nie zauważyła nawet gdy osunęła się przy jakimś stole opierając się rękami o blat. Nie poczuła, że siedzi na podłodze a głowę złożyła na rękach. Zimna srebrna obręcz stuknęła cicho o blat stołu nie budząc zmęczonej elfki, która spala już snem kamiennym. Mężczyzna założył maskę i pokręcił głową, po czym delikatnie podniósł śpiącą i odniósł do jej sypialni.

[---]

-Już południe!- rozległ się spokojny głos Philisteriasa. –Proponuję jakieś śniadanie...- dodał, stawiając srebrna tacę na stole koło miękkiego łoża, na którym leżała elfka. –Twe ciało jest lekko sfatygowane – proponuje wycieczkę do lokalnej sauny, jak tylko uporasz się ze śniadaniem, Pani.-


Findor Tasartir:

Nauczył się kilku nowych zdolności Porażeń, trenując przez 1,5 dnia:
Wstrząs (uderzenie wiązką woltażu z rąk)
Tarcza Piorunów (porazi każdego w promieniu 2 metrów, kto będzie dość głupi, by podejść, gdy tarcza jest aktywna)
Wizja (umożliwia widzenie wyładowań)
Kula piorunów (rzut kulą zabójczych wyładowań)

Defergentes wreszcie dał znać. Schywtał Cienia w kulę i przy okazji przyniósł usmażonego piorunem ptaka. -Trzeba coś jeść!- zaśmiał się. –Jak tylko spałaszujesz ptaka, to ruszamy do boju. Sygnał jest wyraźny!- dodał, pokazując kulę, z której wstrzelał trójkątny snop światła w kształcie strzałki. Archont był widocznie zadowolony nie tyko ze zdobyczy, ale z ostepów Findora. –Jak tak dlaje pójdzie, to nam piorun kulisty za jakiś tydzień przywołasz!- zarechotał.

Merenwen:

-Powinniśmy zaczynać ceremonię. Noc się kończy, a jutro tego ołtarza już nie będzie.- powiedziała ponuro Carmen, schodząc ze stosu kamieni. Gdy zauważyła Merenwen przystanęła. –Co robisz, Merenwen?- zapytała kobiety z niedowierzaniem. –Tak niczego go nie nauczysz – sama twórz nowe zdolności – każdy w zasięgu nasiąknie mocą jak gąbka i nauczy się czegoś sam!- powiedziała. –Gotowi do ceremonii?- zapytała stając koło ołtarza. –On się posypie wraz z nadejściem poranka, czyli za godzinę. Ceremonia trwa niewiele krócej. Teraz lub nigdy!-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Alexander

Alexander na wierzchowcu pędzi co sił. Przyśpiesza coraz bardziej. Wie, że musi być na miejscu szybko. Po chwili jest już pod miastem. Popędza wierzchowca i dociera do miejsca. Ostro hamuje wylatując z siodła i uderzając o ziemię. - Ałć! Ale sie uderzyłem. Powiedział do siebie po czym wstał, otrzepał się z pyłu i popatrzył na wszystkich - Witam mam nadzieję, że się nie spóźniłem. Powiedział pomocnik.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Może nie CO nas sprowadza, tylko raczej KTO!- powiedział głośno scracer po czym nieco lekceważąc rozmówcę zaczął przyglądać się swoim szablom i kontynuował wątek: Jesteśmy tutaj, z woli Uranosa. Chyba go zawiodłeś... Sądząc po twoim głosie, nie czujesz się zbytnio szczęśliwy... Może śmierć przyniesie ci ukojenie? Itak nie masz już żadnego celu w życiu, chyba że się mylę?- powiedział z arogancją w głosie podnosząc wzrok i patrząc na "rozmówcę". Był ciekawy jego reakcji. W skupieniu go obserwował.
I tak nikt tego nie czyta...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silbern

Elfka rozejrzała sie po pokoju nieprzytomnym, rozespanym wzrokiem. Jak się tu znalazła? Pamiętała lodowatą pustynię śniegu i wichrów, ale niewiele ponad ten obraz... Już chciała wyskoczyć z łóżka i wyciągnąć miecz by się bronić (co można było zauważyć po jej szybkim ruchu prawą ręką sięgającą za plecy, tam gdzie zwykle był miecz) lecz w tym momencie przypomniała sobie co działo się później. Przypomniała sobie boski dar jaki otrzymała i Philisteriasa... Zdziwił ją kolejny fakt: przecież byli w labolatorium... Dlaczego nie pamiętała co działo się po odwiedzeniu labolatoriów? Zdziwienie malujące się na jej twarzy musiało bardzo rozbawić jej przewodnika, w każdym razie ona nie dała mu nic powiedzieć, tylko od razu zasypała gradem pytań:
- Jak ja się tu znalazłam? Co działo się gdy wyszliśmy z labolatorium? Czy w ogóle stamtąd wyszliśmy? Co to za miejsce? Gdzie ono się znajduje? - skrzywiła sie gdy sobie coś uświadomiła. - Czy ja nie jestem za bardzo męcząca?
Roześmiała się w głos. I zabrała się do jedzenia. *O raju jak ja dawno nie jadłam porządnego posiłku* pomyślała nie dbając za bardzo o maniery. Z całą pewnościa u postronnego widza jej zachowanie przy stole w tej chwili mogłoby wywołać konsternację. Zdążyła się umazać i nakruszyć. Nie raz się też zaksztusiła. Na koniec rozejrzała sie po bałaganie, którego narobiła.
- Ups... Posprzątam - uśmiechnęła się z rozbrajającą szczerością. - Macie tu jakieś zapasowe ubrania albo co? Bo te są lekko przybrudzone... - powiedziała ściągając zakurzoną, starą koszulę przez głowę. Mocowała się z nią jakiś czas po czym śmiejąc się upuściła ją na podłogę. Podobny cyrk zaczęła urządzać ze spodniami. Ale tu pogubiła sie w szlufkach i dziurkach od paska więc zrezygnowała, czekając na odpowiedź Phila.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

Nadir
Stał spokojnie. Nie zamierzał przeszkadzać swojemu władcy w rozmowie ze starcem. Trzymał w ręku opuszczony łuk oraz jedną strzałę przyłożoną do cięciwy. Słuchał i bacznie obserwował. To starca, to kobiety, to drzwi za nimi. Starał się wychwycić najdrobniejszy ruch oznaczający zasadzkę, by móc zareagować w porę.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Findor Tasartir

-Kto by potrzebował pioruna kulistego lepiej od razy burzę z pirunami -Powiedział Findor i zaśmiał się.
-Ty nie jesz?- zapytał towarzysza. Kiedy otrzyma odpowiedź zabiera się za ewentualne przygotowanie ptaka a następnie za zjedzenie go. *Może to nie jest coś wykwintnego ale jest całkiem niezłe* -Pomyślał drow. Kiedy juz zjadł zapytał Defergentesa:
-Co teraz robimy, aby dopaść "szefa" cieni?? Czekając na odpowiedź przypominał sobie jak się wykonuje nowe umiejętności.
Obrazek
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Merenwen i Alexander:

-Wszystko, skarbeńku, wszystko!- zachichotała Carmen. Wszystkie anioły nosiły nowe.. odzienie. O ile odzieniem można nazwać ciężkie pancerze, pancerne toki i lekkie płytówki. Carmen wmiast jednego czarnego ostrza miała dwa, a jej taksilański pancerz wydawał się jakby bardziej rozwiniety. Ostatnia wyszła Merenwen. Miała na sobie lekki pancerz z jakiegoś dziwnego tworzywa i ściskała w rękach włócznię o wykrzywionym ostrzu, które wydawało się cały czas krzywić w inną stronę. -Zakłóca czasoprzestrzeń!- zaśmiała się Carmen. -Możemy uderzyć na główny zamek i przejąć go siłą, ale nie jesteś jeszcze dość potężna, Merenwen!- powiedziała do kobiety. -Jeśli poświęcisz trochę czasu na trening, to powinnaś być w stanie przeciągnąć wpierw ludzi na swą stronę. Poszukam tymczasem czegoś, na co mogłaby zaradzić Twa moc.- zakończyła wampirzyca, skłoniła się i szybko uciekła z jaskiń.


Pavciooo i Nadir:

-Służę wielkiemu Wężowi!- odkrzyknął mężczyzna, a jego mina zrzedła, gdy to powiedział. –Służyłem... teraz kontroluje mną moja moc, której nie byłem w stanie usidlić i wykorzystać! Rządzi mój były pomocnik, a ja gniję tutaj i nie wiem co się dzieje z powierzchnią... może jak mnie zabijesz będzie lepiej, a może będzie lepiej, jeśli pozostawisz mnie tu, bym cierpiał dalej swą karę za słabość.- uniósł dłoń i Pavciooo mógł zobaczyć, ze jest ona na pół przegnita. –Moje ciało umiera i jest to bolesne, ale moja moc nie pozwala mi umrzeć. Jeśli chcesz walczyć to będziesz walczył z samym Wielkim Wężem. Nie ze mną...- powiedział.


Silbern:

Gdy kobieta zaczęła się rozbierać mężczyzna lekko się zmieszał. -Jest owszem, garderoba, przypominająca nieco tą Władczyni Agonii, ale obawiam się ,ze nie posiada aż tylu sukni.- powiedział. -Co do męczenia - spokojnie, po to tu jestem, żebyś mnie, Pani mogła... "męczyć"- powiedział i podszedł do bocznej ściany i chwycił niewielką klamkę. Otworzył się portal. -To do garderoby!- powiedział. Dziewczyna wsadziła głowę w portal rozglądając się z ciekawością. Szukała czegoś co odpowiadałoby jej stylowi ubierania. Ciemne barwy, mocny materiał, koniecznie spodnie... Suknia to nieprzyjemna konieczność do której nie chciała się posuwać.
-Phil, a to co?-Wydobyła jakieś czarno-czerwone ubranie pytającym spojrzeniem komunikując swój kompletny brak obeznania. -Czy ten strój jest na jakieś konkretne okazje? czy może być uznany za codzienny?-
-Ten strój to bardzo szczególny dar od mojego Mistrza. nasiąka mocą pierwszej osoby, która go założy i poniekąd staje się częścią jej. Możesz go odtworzyć, gdy zostanie uszkodzony lub zniszczony, poza tym oferuje spora ochronę przed ostrzami i magią – zależna od Twej mocy, Pani- powiedział i skłonił się nieznacznie przy ostatnim słowie. Dziewczyna zaczęła się przebierać lecz w pewnym momencie dotarło do niej ze powinna się wykąpać. Stojąca tam naga dziewczyna odwróciła się do Phila z pytaniem: -A gdzie jest tak właściwie łaźnia?-
Gdyby nie maska to widok twarzy mężczyzny byłby zapewne komiczny. -Najpierw przyodziej siew cos, potem poprowadzę Cię, Pani, do łaźni w dolnym Anskram - najlepsza sauna i łaźnia na Korteeos.- powiedział, nie tracąc rezonu. Kobieta mogła niemal poczuć, jak myśli "Następnym razem jak będę rozmawiał z Darkningiem to każę mu mnie zmienić na kogoś innego..."
Elfka roześmiała się nieco zdezorientowana i narzuciła na siebie pierwsze co znalazła w szafie. nawet nie była pewna co to właściwie było. Trochę ją zaniepokoiła nagle nieco sztywniejsza postawa Phila. *Ech... Znowu kogoś do siebie zniechęcam... Za długo włóczę się po tej pustyni...* Stanęła gotowa ruszyć za Philem, ubrana w jakąś koszulę założoną z tylu na przód i niedopiętych spodniach.
Phil spojrzał na elfkę. -Władczyni nie powinna pokazywać się w takim stanie... czy mogę pomóc z tym?- zapytał nieśmiało.
-Ups...- rozsądek nakazywał jednak posłuchać przewodnika. Ech tyle zmian, czas zacząć jednak uważać na to co się robi. –Dobrze.- odparła niepewnie. Nagle zniknęła część jej niefrasobliwości i wesołości. Skrzywiła się nieco, lecz uśmiechnęła się... chociaż niepewnie.
-Chyba będziesz mnie wielu rzeczy musiał nauczyć.-
Mężczyzna westchnął i zdjął z niej koszulę i podał kombinezon. -Powinnaś, Pani, zdjąć spodnie i założyć to. Będziesz mogła ten strój odwołać i przywołać wedle swego uznania. Inne ubiory będą na inne okazje.- powiedział, a Silbern wykonała jego polecenie i gdy skończyła uśmiechnęła się przepraszająco za narobienie problemów. Polubiła go bardzo i nie chciała sprawiać kłopotów... Naprawdę. Ech... Ale jej to wyraźnie nie wychodziło... Zaczęła się zastanawiać czy sama nie jest jednym wielkim problemem, jej mina wyraźnie zrzedła i dziewczyna przez jakiś czas milczała nieco zgaszona. Phil skinął głową i "otworzył" kombinezon, po czym pomógł Silbern "wejsć" w buty. -Rozluźnij umysł i ciało, ale trzymaj się w pionie.. i nie bój się.- powiedział i położył rękę na jej czole i drugą trochę powyżej serca. Strój zapłonął i dopasował się idealnie do smukłego ciała elfki. -Tak się będziesz od tej pory ubierać, Pani!- powiedział mężczyzna i poprawił maskę. Podał następnie rękę dziewczynie. -Wiec do łaźni?- Elfka podała rękę Philowi i milcząca podążyła za nim. Całą drogę milczała. Było to do niej wyjątkowo niepodobne...
Gdy byli na miejscu przewodnik spojrzał na Władczynię. -Wszystko w porządku.. nagle stałaś się taka cicha...- zapytał, a w głosie dało się wyczuć zaniepokojenie... a może ulgę? Nie to było jednak zaniepokojenie. Phil zatrzymał się i popatrzył w oczy Silbern. Jego spojrzenie stało się dziwnie... zimne. Ale zaraz wróciło do normy. -Coś się stało? Zrobiłem cos niestosownego?- zapytał dalej tym samym zaniepokojonym tonem.
-Nie, nie...- Dziewczyna wyraźnie chciała ukryć swoje myśli które odbijały się na jej twarzy i znajdowały odbicie również w jej zachowaniu. Gdy spojrzał na nią zimno dziewczyna wzdrygnęła się. *Jak zwykle mam racje. Zniechęcam innych do siebie...* Uciekła spojrzeniem. Ledwo się opanowała - mało brakowało a jej oczy zaszkliłyby się od łez. *Władczyni nie wypada* wredna myśl wdarła jej się do umysłu. Potrząsnęła głową by odpędzić kłębiące się myśli. *Czy moim przeznaczeniem nie było jednak odmówić bogini? Chyba się nie nadaje na Władczynię... Nic nie robię jak należy... Wątpię by była ze mnie teraz zadowolona...* Nie spostrzegła się gdy nagle zaczęła wyrażać swoje wątpliwości na glos. Gdy jednak po chwili dźwięk jej głosu wrócil do niej odbity od ścian zaczerwieniła się. Przestraszyła się trochę, że swoje wątpliwości wyraża na glos. Po chwili zbladła do tego stopnia ze mogłaby uchodzić za trupa... Patrzyła na Phila mając nadzieję, że nie słuchał jej bełkotu... albo, że nie powiedziała tego co jej się wydawało, że powiedziała... Mężczyzna przykląkł przed Silbern i patrzył cały czas w jej oczy. Odbijała się w nich troska -Nie poddawaj pod wątpliwość słów Gai, obawiałem się, że w chwili słabości zaatakował Cię jakiś demon umysłu i to dlatego milczysz... Chyba zauważyłaś, że sprawdziłem Twą duszę "Zmysłem Śmierci"- chwycił ją za obie dłonie. -Wszystko będzie dobrze... chodź!- powiedział, wstając i wskazał dalszą drogę do łaźni. Podążyła za nim drżąc z emocji. Dziewczyna czuła się co prawda nieco pewniej ale wciąż miała wątpliwości. Ech... Gdy już dotarli do łaźni rozejrzała się niezbyt uważnie po całym pomieszczeniu do którego ją wprowadzono. Zamyśliła się głęboko. Nawet jeśli w tej chwili Philisterias coś do niej mówił ona tego nie słyszała bo zajęta była analizowaniem tego czego już się tutaj nauczyła i czego jeszcze musi się nauczyć. Zastanawiała się co jeszcze będzie jej sprawiać trudności...Jak do tej pory nie radziła sobie z postawą wyniosłej Władczyni... Nagle wybuchła tak serdecznym śmiechem, że gdyby mogły ściany zaczęłyby się śmiać wraz z nią. Elfka patrząc prosto na Phila stwierdziła:
-Bogini będzie miała najbardziej dziwacznego wybrańca pod słońcem. Nawet jeśli nie jest to wybraniec specjalnie rozgarnięty to z pewnością poprawi jej humor swoimi głupimi wpadkami./- na jej twarzy pojawiła się skrucha. Po chwili dodała - Nie pamiętam czy mówiłeś mi coś więcej o losie rannej kapłanki... Czy zajęto się nią właściwie. Trzeba wszak zająć się leczeniem jej ran. Zasługuje na najlepszą opiekę. Poza tym powinnam wiedzieć jak to się dzieje, że mimo iż Gaia miała już wybrańca jej wpływy sięgają tylko tego miasta... Co do świątyń: jak uważasz czy szkolenie kapłanek pomoże Gai w rozszerzeniu wpływów. Powiedz mi też jak i gdzie mogłabym doskonalić moje moce? Chciałabym rozwinąć potęgę godną mojej bogini.
Dziewczyna mówiła szczerze. Skoro jednak bogini ją wybrała to musiała mieć jakiś powód.
Weszła do wody nie przejmując się obecnością Philisteriasa. Usiadła bawiąc się chwilę kroplami wody opadającymi z jej dłoni gdy wyciągała ją ponad powierzchnie płynu. Potem zanurzyła głowę i trzymała ja pod woda tak długo, że prawie się udusiła. Wynurzyła się parskając, chlapiąc i krztusząc się. Spojrzała na Phila czekając na jego odpowiedzi. Dobrze jej było tu w wodzie. Wzrokiem zaczęła szukać mydła... Zapomniała o nim wchodząc do wody...
Rozglądając się za mydłem spytała jeszcze mimochodem:-Dlaczego w ogóle dopuszczono do stanu w którym wpływ bogini ograniczony jest tylko do jednego miasta? Czy Drizzt nic nie robił? Przydałby mi się, jak to mówiłeś, pomocnik... Chyba będziesz mi musiał pomóc takowego zdobyć!- spojrzała Philowi w oczy. -Z tego co mi wiadomo formuje się nowa valhalla. Starzy bogowie idą w zapomnienia, a ich miejsce zajmują nowi. Gaia jest nowym bóstwem, wiec jeszcze nie posiada wpływów. Twym zadaniem, Pani, jest je rozprzestrzenić.- powiedział mężczyzna. –Co do pomocnika – sądzę, że ja bym się nadawał, ale postąpimy wedle Twej woli- wtedy jednak Silbern usłyszała coś innego - jego myśli. *Poproszę Darkninga o jakiś amulet przeciwko żądzy, jeśli ona ma zamiar się przede mną tak często rozbierać to będę miał kłopoty z utrzymaniem kamiennej twarzy... a co dopiero godności... do diaska, zostałem tu posłany, dopasowany do służby u wyniosłego drowa, a nie słodkiej, uroczej elfki... cholera... najwyższy czas się stąd ewakuować...* Mężczyzna skłonił się. -Zawołaj mnie w razie potrzeby, Pani!- powiedział i skierował się ku wyjściu.

Findor Tasartir:

-Pójdziemy w kierunku wskazywanym przez snop cienia- wzruszył rękami Archont. –A co do jedzenia – ja nie jem – w ogóle. Ruszamy do boju, gdy tylko będziesz się czuł pewnie ze swymi nowymi zdolnościami. Mogę pójść zdać raport naczelnej kapłance, jeśli chcesz.- powiedział. –Walka z cieniami będzie włącznie za pomocą wyładowań, nic innego nie działa. Mój miecz składa się z energii przeminionej w materię, wiec jestem w stanie nabić nań takiego cienia, ale zwykłe ostrze...- pokręcił głową. –Wyśpisz się i ruszamy!- powiedział. –Czy czujesz się wypoczęty?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silbern

Elfka zdziwiła się bardzo, gdy "usłyszała" to co pomyślał Philisterias. Spłonęła rumieńcem. Nie wiedziała, że zawstydza swojego przewodnika. Dla niej, po wielu latach spędzonych na wędrówkach było to coś całkowicie naturalnego. W sumie bardziej zdziwiła ją treść myśli niż sam fakt, że takowe odczytała. Szybko się umyła, spłukała mydło z włosów, chwilkę bawiła się nowym strojem, po czym błyskawicznie pognała za Philem.
- Nie jestem ani słodka ani urocza... - powiedziała czerwieniąc się i uśmiechając przepraszająco. - Jestem tylko uciążliwa - roześmiała się nerwowo. - Czy możemy kontynuować zwiedzanie? - wróciła część jej rezonu ostro jednak zabarwiona zawstydzeniem.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zablokowany