[Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Akolita popatrzał na kolejne akcesoria wyciągane przez Szołgy'ego. Jakże prymitywnie wyglądały teraz jego sposoby na bandażowanie ran, jego prowizoryczne opatrunki w postaci oderwanych kawałków szat, którymi tak często się posługiwał. Teraz będzie miał zestaw z prawdziwego zdarzenia, godny medyków z Altdorfu! Kto wie, czy nawet nie lepszy, biorąc pod uwagę te "Mleko niziołków" czy mikstury lecznicze. Konrad, być może w swojej naiwności, ślepo ufał, zawierzył słowom sprzedającego. Popatrzał po wszystkich narzędziach jeszcze, potem na sakiewkę...
Nie była pusta, ale przez te 125 koron straci na wadze dość sporo.
Biorę! - niemal ryknął uradowany w kierunku Szołgy'ego. Podczas gdy Konrad odliczał monety, właściciel budynku przedstawił mu pokrótce całą historię.
Ech... Szkoda gadać... Zawsze musi być jakiś winny, nie mniej myślałem, że tak jest tylko w Imperium. Może zabrzmi głupio, ale najbardziej szkoda mi tego kapłana właśnie, tej jego ślepoty. - Konrad przerwał na chwilę zastanawiając się wyraźnie nad czymś - Spróbuje zainterweniować w tej sprawie, tak nie może być, by niewinnego palili. Albo przedstawią mi dowody jego winy, albo sam uwolnię tego Sebastiana... A potem, kto wie, jak uznam, że mi się nudzi, spróbuje znaleźć prawdziwego wilkołaka... - w tym momencie podsunął odliczoną kwotę medykowi. Zapakował swoją nową własność starannie do torby, ładnie w niej poukładał by wszystko mieć pod ręką. Pożegnał się jeszcze, a gdy w końcu wyszedł na zewnątrz, łapczywie wziął oddech, ciesząc się świeżym powietrzem, taką cudowną odmianą w stosunku do zapachów z gabinetu. Ruszył przed siebie w kierunku tłumu, wyszukując wzrokiem Wernera i resztę.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
EmDżej
Marynarz
Marynarz
Posty: 151
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
Numer GG: 3121444

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: EmDżej »

Galavandrel

WILKOŁAK!!! Gal dwukrotnie walczył już z tymi potworami, z czego raz jeszcze za czasów mieszkania w Drak Wald, jednak jego widok wywarł na nim niemałe wrażenie. Elf stanął jak wryty, można by rzec sparaliżowany i jedyne, co robił, to wpatrywał się w wilkołaka swoimi przymrużonymi oczyma. Kaptur zarzucony na głowę, skrywał większą część twarzy, więc nikt prawdopodobnie nie zauważył dziwnej miny Gala. Strach, zdziwienie, przerażenie? Ciężko byłoby powiedzieć, co owa mina wyrażała.

"-ISTOTY CHAOSU SĄ NASZYMI NAJWIĘKSZYMI WROGAMI"

Galavandrel siedział ze skrzyżowanymi nogami na miękkiej ściółce leśnej i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w starszego elfa, który przemawiał do większej grupy młodych.

-JA, GALAVANDREL DIL VALLOR. LEŚNY STRAŻNIK, ŁUCZNIK, WOJOWNIK, OBROŃCA SASHMIRU ŚLUBUJĘ…

Ten sam stary elf stał naprzeciw Gala, który wyprostowany, powtarzał za nim słowa przysięgi. Obok strzelca stali inni młodzi wojownicy, wszyscy odziani w te same ciemnozielone płaszcze. Jedyne, czym Gal się wyróżniał, to nienaturalnie niski wzrost.

-ZWALCZAĆ I ZABIJAĆ WSZELKIE ISTOTY CHAOSU, NIEZALEŻNIE OD…
"-... YNA GAL… DASZ CHYBA RADĘ?"

Galavandrel znów stał na placu, naprzeciw płonącego budynku. Wrzawa, krzyki, wilkołak? Elfa z zamyślenia wyrwały słowa Wernera, które przed chwilą usłyszał. „WILKOŁAK” Elf, który przed chwilą mógł sprawiać wrażenie otępiałego, zaspanego, rozbudził się w mgnieniu oka. Jego ręka, błyskawicznym, wyćwiczonym ruchem, wystrzeliła w kierunku łuku, który zmaterializował się, gdy tylko znalazł się w dłoni strzelca. Jednocześnie druga dłoń trzymała już dwie strzały. Gal przyklęknął na prawe kolano, przymierzył przez moment i posłał najpierw jedną, a potem drugą strzałę w kierunku uciekającego likantropa. Miał nadzieję, że choć jedna z nich zadraśnie szybkiego potwora.
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem :-)
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Vibe »

Ninerl, Ravandil

Dziewczyna, gdy już się troszkę uspokoiła popatrzyła na was oboje. Zrobiła łyk herbaty i zaczęła mówić.

- Kilka miesięcy temu moja matka poważnie zachorowała... Jedynym sposobem było sprowadzenie z Altdorfu przez naszego medyka Edgara bardzo drogiego leku, który miał pomóc. Zapożyczyłam się więc u Reinherda Hildebrandta – mężczyzny który trzyma w ręku cały Karnov. To było dużo pieniędzy – pięćset koron. Zwrot długu rozłożył mi na raty na trzy kolejne lata. Ostatnio jednak okazało się że naliczył mi niesamowite odsetki i zamiast pięciuset, muszę oddać tysiąc koron. Nie zarobię tyle przez całe życie. - znów zaczęła się rozklejać. Otarła po chwili łzy i wóciła do tematu. - Lek istotnie pomógł mojej matce, ale pewnie niedługo nie będzie miał się kto nią opiekować, bo zabije mnie ten drab któremu przeszkodziliście mnie tłuc... Jeśli za dwa dni nie oddam mu pieniędzy... - dostrzegliście że jej dłonie mocno drżą. - Pomożecie mi jakoś? Zrobię wszystko.... Wszystko – spojrzała wymownie na Ravandila. Elf musiał w mig złapać o co chodziło dziewczynie.

Ilse spojrzała na was tak błagalnym i zdesperowanym wzrokiem, że zrobiło wam się jej jeszcze bardziej żal.


Werner, Galavandrel, Konrad

Zaledwie chwilę zajęło Galavandrelowi precyzyjne wycelowanie. Strzelec zwolnił cięciwę – pierwsza strzała trafiła w drzewo obok którego przebiegał wilkołak. Pudło nie było spowodowane jednak słabymi umiejętnościami elfa czy odległością jaka ich dzieliła – likantrop poruszał się zdecydowanie za szybko, nawet dla tak wytrawnego strzelca. Chwila koncentracji i kolejny strzał. Drugi pocisk dosięgnął celu, grzęznąc w lewej łopatce wilkołaka. Strwór zawył tak przeraźlwie, że aż zjeżyły się wam włosy, po czym szybkim susem, ze strzałą sterczącą z pleców przeskoczył mur i zniknął wam z pola widzenia. Wiedzieliście że mimo iż jest ranny, nie uda wam się go dogonić, zwłaszcza że do najbliższej bramy mieliście jakieś czterysta metrów. To wystarczająco dużo czasu by lykan przepadł na dobre w lesie znajdującym się za ogrodzeniem. Poza tym szukanie wilkołaka o tej porze w tym gąszczu nie było zbyt dobrym pomysłem.

- Pierońsko szybka ta bestia... - rzucił jakiś starszy mężczyzna, który przybiegł z garłaczem. Spojrzeliście po nim dziwnie, a ten zrezygnowany machnął ręką i ruszył, by pomagać w ugaszaniu pożaru trawiącego młyn.

- Wracajmy do karczmy, nic tu po nas... - odezwał się wreszcie Diego. Od pewnego czasu był tak milczący, że nawet zdążyliście chwilowo zapomnieć o jego obecności.

Chwilę później dołączył do was Konrad. Opowiedział wam o wszystkim czego dowiedział się od medyka, niejakiego Szołgy'ego. W piątkę ruszyliście do karczmy...


Wszyscy

Noc minęła na walce z ogniem. Młynarza udało się jednak uratować, a w sercach mieszkańców osady wściekłość wzięła górę nad strachem. Nadszedł w śnieżnej bieli świt i obnażył bezlitośnie wszystkie zdarzenia, jakby chciał pokazać ludziom jak śmieszne są ich tragedie. Przed śniadaniem, w karczmie zebrała się rada miasteczka, przybył też sam Reinhardt Hildebrandt, którego Ilse wskazała Ninerl i Ravandilowi. Mężczyzna nie zabierał głosu, lewą rękę miał na temblaku a obok niego siedział zbir który zeszłego wieczoru pobił bardkę.

- Trzeba ubić tego wilkołaka, jak tak dalej pójdzie to będziemy się bać nawet zasypiać! Ludzie, musimy coś zrobić – prawił burmistrz Karnova.

- Ale co? - odezwał się któryś z mieszkańców. - Przecież jesteśmy zwykłymi chłopami, nie umiemy walczyć. Może dzięki temu dzielnemu mężowi... - wskazał na Gala a spojrzenia wszystkich momentalnie skupiły się kończącym śniadanie elfie. - ... wilkołak nie będzie nas już nękał.

- Jesteś aż tak głupi Timo, czy tylko takiego udajesz? - rzucił Sebastian, którego jeszcze wczoraj mieszczuchy chciały spalić na stosie. Dziś już nie mieli złudzeń że starszy mężczyzna nie jest wilkołakiem. - Wróci prędzej czy później, mimo że elf go zranił. Trzeba go zabić...

W sali zapadła cisza. Chwilę później Sebastian spojrzał na was i powiedział:
- A może wy podjęlibyście się tego zadania? Wyglądacie na takich co niejedno już w życiu przeszli. Zapłacimy... Sowicie, prawda panie Hildebrandt?

Czarnowłosy mężczyzna o przenikliwym, dziwnym wręcz spojrzeniu skinął głową. Widać było że ręka dawała mu się we znaki, bo grymas bólu pojawiał się na jego twarzy za każdym razie gdy przekręcił się na stołku.

- Więc jak będzie? Trafiliście bestię wczoraj więc pewnie odnajdziecie go i dacie mu radę...

Diego, popijając spokojnie herbatę, rzucił wam bystre spojrzenie. Najwyraźniej sam czekał na to, co odpowiecie.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słuchała w milczeniu, jak dziewczyna opowiada historię swojego nieszczęścia. Odsetki jej nie zdziwiły- ile już było takich przypadków ludzkiej pazerności. Ona nie wyobrażała sobie, by ktokolwiek z jej rodaków żerował na czyimś nieszczęściu.
Zastanowiło ja co innego: czemu ten mężczyzna chciał zabić dziewczynę? Przecież pozbawiał sie w ten sposób dochodu. "Tu musi chodzić o coś innego" myślała. "Może ona ma coś, czego on nie może dostać- na przykład dom albo coś podobnego. Tylko wtedy czemu jej matka miałaby żyć? Nie podoba mi się to. Może ona go jakoś odrzuciła lub coś jeszcze innego. Coś tu jest nie tak."
- Ravandilu- szepnęła. - Coś mi tu nie gra-dodała w eltharinie cicho. Szybko wyjaśniła swoje wątpliwości.
- Dziewczyna raczej nie kłamie. Ten jej prześladowca-czuję, że to on jest kluczem.
- mówiąc to, zauważyła spojrzenie dziewczyny w kierunku Ravandila. I usłyszała jej słowa.
Coś ją ukłuło. Ninerl zidentyfikowała to uczucie jako zazdrość. Była zazdrosna. A spojrzenie dziewczyny wcale się jej nie podobało. Położyła demonstracyjnie rękę na dłoni elfa i patrząc się ostro na bardkę, powiedziała:
-Powoli. Reszta naszej kompanii musi usłyszeć twoją historię. Ale powiedz mi, czemu on miałby pragnąć twojej śmierci? Przecież to nieopłacalne- nie spłacisz długu, będąc martwą.- dodała z zastanowieniem w głosie.
-----------------------------------------------------------------
Noc była niespokojna. Ninerl postanowiła się umyć- może mają tu jakąś zbędną balię gorącej wody? Jeśli wszystkiego nie zużyli do gaszenia młyna.
Pocieszali dziewczynę, jako mogli. W końcu poszła odpocząć.
- Biedna. Może i uda nam się coś zrobić. - westchnęła. -Muszę się wykąpać. Chodź ze mną, będziemy mogli porozmawiać swobodnie.- mruknęła, ściskając dłoń tropiciela.
-Tu jest za dużo ludzi.- rozejrzała się po karczmie. Chwilę później wróciła reszta drużyny. Ninerl wysłuchała całej historii o niedoszłym paleniu na stosie.
-Gratuluję celnego strzału, Galavandrelu- uśmiechnęła się do elfa. Za chwilę, przyciszonym głosem zrelacjonowała opowieść dziewczyny. - I co o tym sądzicie? Według mnie sprawa jest beznadziejna. Uratować by ją mogła tylko śmierć tego człowieka. Jego postępowanie wydaje mi się dziwne. Tu nie chodzi o chęć zysku. No, nie wiem- może zemsty? Ale to brzmi niedorzecznie...- dodała w zamyśleniu.
-----------------------------------------------------------------
Obudziła się rano, przytulona do Ravandila. Przez chwilę leżała rozkoszując się ciepłem i miękką pościelą. Wkrótce te luksusy będą dla nich niedostępne.
- Tuin, idziemy na śniadanie?- zamruczała mu do ucha.
-Mi się nie spieszy.
- przeciągnęła się leniwie. -----------------------------------------------------------------
Jadła śniadanie, przysłuchując się dyskusji. Od razu zauważyła tego całego Hildebrandta. Coś w nim nie podobało się dziewczynie- nie umiała sprecyzować co to było... Może wyraz jego oczu?
Ręka na temblaku- Ninerl wpatrywała się uważnie w człowieka. Intuicja jej podpowiadała, że ta rana jest istotna. Nie wiedziała czemu...
"Zaraz, zaraz. W który bark Gaalvandrel postrzelił wilkołaka?" pomyślała, tknięta nagłym niepokojem.
Niedoszła ofiara stosu, mężczyzna imieniem Sebastian zaproponował, by to oni rozprawili się z bestią.
-Tuin, co o tym myślisz?- szepnęła cicho do Ravandila. - To mi się nie podoba. Ciekawe, kto oskarżył tego starego o wilkołactwo... - zmarszczyła brwi w zastanowieniu.-Według mnie ktoś tutaj chyba kłamie... - postanowiła dokładnie wypytać się Ilse. "Coś przeoczyłam albo ona nie powiedziała wszystkiego. Muszę szybko dowiedziec się co."
Rzuciła spojrzenie na Miaulin- siostra wyglądała dobrze. Uspokojona Ninerl wróciła do swoich rozważań. Wiedziała, że Ilse i Sebastian byli poza podejrzeniami wilkołactwa. Ilse była przez cały czas w gospodzie, a Sebastian jak można to ująć, stanął z bestią twarzą prosto w twarz.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

Wysłuchał uważnie historii dziewczyny. Westchnął ciężko w duchu - to, co ją spotkało, było takie... typowe dla wpływowych ludzi. Dług, ogromne odsetki... Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ludzie robią wszystko, by sobie wzajemnie utrudnić życie, rzucają sobie kłody pod nogi. Ale tak samo, jak Ninerl, nie podobała mu się ta historia. Wysłuchał spostrzeżeń elfki, a ostatnie słowa dziewczyny zbył uśmiechem i słowami -Myślę, że to nie będzie konieczne- Ale widać Ninerl się przejęła... Czy to zazdrość? Ravandil uśmiechnął się w duchu, w końcu odrobina zazdrości w każdym związku nie zaszkodzi... Ale ważne, by cały czas sobie ufać. -Masz rację- szepnął do Ninerl -Nie kłamie, ale też nie mówi wszystkiego...- Elf starał się zebrać wszystko co wiedział. Mamy dług, odsetki i próbę zabicia dziewczyny... Dlaczego mieliby ją zabijać, jeżeli, jak twierdzi, zrobi wszystko? To by było typowe dla tak wpływowych ludzi, którzy lubią mieć kobietę (albo więcej) na jedną lub kilka nocy... Ale żeby zabijać? Nie, tu nie chodzi o pieniądze... Zresztą, pewnie taki facet jak Hildebrandt nie przywiązywał do nich takiej wagi, a na pewno nie takiej, by zabijać niewinną dziewczynę. Ta sprawa sięgała głębiej... Znacznie głębiej. -Powinniśmy zrobić, co w naszej mocy... To nieuczciwe, by bezbronna kobieta płaciła za podejrzane postępki lokalnego watażki- powiedział półgłosem do Ninerl. -I mam przeczucie, że jeśli pomożemy Ilse, to skorzysta na tym więcej osób...-

Resztę dnia i wieczoru elf spędził na rozmyślaniach. Próbował ułożyć sobie sieć wszystkich zależności i dociec, co takiego jest między Ilse a tym całym Hildebrandtem. W międzyczasie dowiedział się o całym zajściu ze stosem i wilkołakiem, i oczywiście nie omieszkał pogratulować Galavandrelowi celnego strzału -Ha, niech ludzie wiedzą, że z elfem-łucznikiem nie ma żartów- powiedział do niego z serdecznym uśmiechem. Ninerl zrelacjonowała z kolei ich rozmowę z Ilse - w końcu lepiej, żeby drużyna o wszystkim, co się dzieje, szczególnie, że wygląda na to, że w miasteczku dzieje się coś niedobrego... Ba, wszystko może być ze sobą powiązane...

***
Noc minęła w miarę spokojnie. Co prawda gdzieś z oddali można było dosłyszeć pokrzykiwania wieśniaków walczących z ogniem, ale ogólnie rzecz biorąc nic nie przeszkadzało w śnie. Ravandil obudził się rano w dobrym humorze, trzymając Ninerl w objęciach. W tych warunkach nie miał nawet ochoty wstawać, w końcu nie za często można cieszyć się takimi warunkami... Elf przeciągnął się powoli i szepnął do Ninerl -Bo i po co się śpieszyć... Przynajmniej teraz możemy nie myśleć o tych wszystkich wilkołakach i ciemiężycielach- Ravandil uśmiechnął się i pocałował czule Ninerl, gładząc ją po włosach -Śniadanie nie zając, nie ucieknie- powiedział wtulając się w elfkę. Z taką osobą u boku mógłby nawet cały dzień nie wychodzić z pokoju.

***
Po śniadaniu wysłuchał uważnie obrad tej całej "rady". Widać, nawet Hildebrandt się pofatygował, a razem z nim zbir, z którym Ravandil i Ninerl mieli do czynienia poprzedniego dnia. Elfowi coś się nie podobało w tym Hildebrandcie. Niby taki ważny, a nie odezwał się nawet słowem... I do tego ta rana. Elfowi brakowało odpowiedzi na kilka istotnych pytań. Czym ten Hildebrandt się tak w ogóle zajmuje i w jaki sposób trzyma w garści to miasteczko? Zdecydowanie, Ilse będzie musiała się bardziej przed nimi otworzyć...
-Można się domyślić kto go oskarżył- elf zwrócił się do Ninerl -Albo kto miał na to wpływ... Musimy porozmawiać z Ilse i uświadomić jej, że jeśli mamy jej pomóc, to musi nam powiedzieć wszystko co wie o tym facecie i o sytuacji w tym mieście. Od wiedzy tej dziewczyny dużo zależy... Ktoś kłamie, a ktoś nie mówi wszystkiego-Elf zamyślił się. Sebastian zaproponował, by to właśnie ich drużyna zajęła się wilkołakiem. "O tak zajmiemy się nim... Ale wcale nie tak, jak myślicie". Elf spojrzał porozumiewawczo na Brocha. Wiedział, że najemnik nie tylko się zgodzi, ale też postawi twarde warunki. Ravandil domyślał się, że Broch nie odrzuci takiej okazji, zresztą nawet Diego wyglądał na żywo zainteresowanego całą sytuacją.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Serge »

Werner Broch

Gdy dotarli do karczmy, Ninerl zrelacjonowała im co działo się pod ich nieobecność, a także przedstawiła historię Ilse – lokalnej bardki. Broch raczej nie zdziwił się że wpadła w takie kłopoty – bogate bubki, zwłaszcza z takich małych mieścin jak Karnov zawsze chcą mieć choć odrobinę zabawy... Tym, czy innym sposobem i kosztem. Tyle że młodej dziewczynie nie było do śmiechu. Na pytanie banitki najemnik odparł:
- Masz rację, tu nie chodzi o zysk... Raczej o znęcanie się nad tą biedną dziewuchą. A skoro gość trzyma w ręku całą mieścinę, to musi mieć tyle pieniędzy że nie zależy mu na zwrocie długu. Ciężki przypadek, jutro pomyślimy co robić – najpierw muszę się porządnie wyspać.

Pożegnał się z towarzyszami i ruszył do pokoju który wynajmował z Elissą. Gdy tylko otworzył drzwi i zobaczył że czarodziejka czeka na niego calutka nagusieńka, zmysłowo przeciągając się na łóżku, Werner wiedział, że o porządnym śnie nie może być mowy... Zresztą, jej widok sprawił że zmęczenie zupełnie go opuściło.

***

Następnego dnia rankiem najemnik zszedł do sali jako ostatni. Wcześniej wykonał serię ćwiczeń i wziął przyjemną kąpiel z Elissą. W pełnym rynsztunku wyszedł z pokoju. Nim zasiadł między kompanami, poczuł jak paznokcie Elissy wpijają mu się w przedramię. Odwrócił głowę i spojrzał jej w oczy.
- Czuję... coś dziwnego, Werner... - powiedziała to tak cicho, że jedynie najemnik mógł to usłyszeć. - Coś jest nie tak...** - zmarszczyła brwi rozglądając się po zebranych.
Broch nie pytał o co chodzi, ale skoro Eli miała przeczucie, to coś wisiało w powietrzu. Miecz oparł o ścianę za sobą i zamówił posiłek dla siebie i dziewczyny – jajecznicę i bochen chleba. Swym lodowatym wzrokiem rozejrzał się po sali, choć to, o czym rozprawiali miejscowi niewiele go interesowało i właściwie słuchał ich jednym uchem. Od razu jego uwagę przykuł podejrzanie wyglądający (i przy okazji całkiem nieźle ubrany jak na zwykłego mieszczucha) mężczyzna w kącie sali. Ninerl w międzyczasie wspomniała, że razem z Ravandilem mieli minionego wieczoru spięcie z jego ochroniarzem. A więc to był ten Hildebrandt. Uwagę zwracała zwłaszcza jego lewa ręka na temblaku. To było podejrzane, zwłaszcza że Gal trafił lykana w lewą łopatkę. Nie można było jednak oskarżać nikogo nie mając podstaw, dlatego Broch skinął na gospodarza, a gdy ten podszedł, spytał:
- Czy ten szanowny pan w rogu... Hildebrandt jak mniemam, od dawna nosi tak tą lewą rękę?
Karczmarz spojrzał w jego stronę, chwilę potem na najemnika.
- Wczoraj jak go żem w południe widział to jeszcze miał całkiem sprawną, nie wiem co mogło się stać... Może jaki wypadek miał...**
"Taak, wypadek", pomyślał najemnik "Gal trafił go wczoraj jak spieprzał z młynu". Broch skinienem głowy podziękował, po czym wrócił do jajecznicy wciąż wpatrując się w mężczyznę. Teraz był już bardziej niż pewny, z kim ma okazję zasiadać w jednej sali. Pod stołem szturchnął nogą Gala i Ravandila wzrokiem wskazując dyskretnie na ich łuki i siedzącego nieopodal mężczyznę. Obaj kompani szybko załapali o co chodzi najemnikowi. Gdyby Hildebrandt okazał się lykanem, trzeba będzie zareagować błyskawicznie. Słysząc że mieszczuchy chcą wynająć ich do odnalezienia wilkołaka, Broch parsknął tak gromkim śmiechem, że w sali zapanowała niezręczna cisza. Wern z dzikim uśmiechem na twarzy rozsiadł się wygodnie na krześle, przerzucając prawą rękę przez oparcie tak, by w razie czego mieć szybki dostęp do miecza.
- Może i bym wam pomógł, gdybym nie miał do czynienia z bandą półgłówków dla których nie warto ryzykować. - w sali podniósł się szum. Nie takiej odpowiedzi oczekiwali. - ZAMKNĄĆ SIĘ! - warknął Broch. Momentalnie zrobiło się cicho - TERAZ JA MÓWIĘ!!! - najemnik wciąż z uśmiechem na twarzy kontynuował, choć w rzeczywistości był już przygotowany na każdą ewentualność. - Nie będziemy go szukać... A wiecie dlaczego? Bo wasz „straszny” wilkołak jest z nami, w tej sali... A chyba nie chce pan płacić nam za odrąbanie własnej głowy, prawda Hildebrandt? Bo niby jak ma pan to zrobić, skoro będzie martwy? - Broch spojrzał na niego i przygotowany już do ewentualnego ataku czekał na odpowiedź mężczyzny. Nie mógł się mylić, zwłaszcza że wcześniej Elissa miała przeczucie, że coś tu nie gra...

** - kwestie Vibe'a z PW.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
-Słusznie- uśmiechnęła się, przeciągając powoli. Ujęła w dłonie twarz Ravandila. "Mój cudowny ukochany" uśmiechnęła sie w duchu.
- To co zrobimy z naszym upolowanym czasem, kochanie?- szepnęła, posyłając mu niewinny uśmiech. "Właściwie" pomyślała "Czemu nie zacząć dnia od czegoś przyjemnego... zwłaszcza, że to jedna z nielicznych okazji, kiedy jest ciepło i wygodnie?".
Nie czekając na odpowiedź mężczyzny, otarła się o niego gołym ciałem. Spała przecież nago- gdy tylko mogła.
Pogłaskała go po twarzy.
-A może masz ochotę najpierw na masaż pleców? Umiem go robić.- powiedziała i puściła oko. - Przewróć się na brzuch-mruknęła. Poczekała, aż to zrobi i usiadła mu na plecach.
- No to zaczynamy-roześmiała się cicho. Chwyciła go za ramiona i zaczęła ugniatać twarde mięśnie. - Rozluźnij się. Wszystkim nam po wcześniejszych wydarzeniach przyda się trochę relaksu.- dodała. Zastanowiło ją czy Ravandil ma łaskotki. Ona miała i to było czasami denerwujące.
Przez chwilę milczała. A potem zaczęła nucić jedną ze swoich ulubionych pieśni. Nie wiedziała, czemu to robi... Jakoś tak ją naszło...
Tinúviel elvanui
Elleth alfirin edhelhael
O hon ring finnil fuinui
A ren gelebrin thiliol...
-szeptała cicho, niemal widząc ją przed oczyma.
-----------------------------------------------------------------

-Masz rację- odpowiedziała Ravandilowi, marszcząc brwi. -Szczerze powiem, że mi się to nie podoba. Dlaczego ludzie zawsze na to pozwalają... Ciekawe, czemu chciał się pozbyć starca...- zamilkła. Jadła dalej, kątem oka widząc jak Broch podchodzi do karczmarza i zadaje mu jakieś pytanie.
Wrócił i spojrzał znacząco na Ravandila. Ninerl upewnił sie, że jej miecz leży w pobliżu. Spojrzenie Wernera wieszczyło kłopoty. Gdzie jest Miaulin? Siostra siedziała obok Ludovica. Ninerl odetchnęła. Człowiek się o nią zatroszczy- powinna mu podziękować za opiekę nad siostrą. I zrobi to z przyjemnością.
Broch zaczął odpowiadać wieśniakom. Nagle podniósł głos, a Ninerl aż podskoczyła. Następne słowa potwierdziły jej nikłe przypuszczenie- Hildebrandt był wilkołakiem. Prawdopodobnie oczywiście. Wątpiła, by najemnik rzucał bezpodstawne oskarżenie. Zawsze był konkretny i rzeczowy- nie pamiętała by kiedykolwiek ubarwiał swoje opowieści.
- Tak myślałam- szepnęła do Ravandila.- Gdy tylko zobaczyłam jego ranę i skojarzyłam to z strzałem Galavandrela. Tuin, zaraz się zacznie...- ścisnęła porozumiewawczo dłoń Ravandila.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

- To co zrobimy z naszym upolowanym czasem, kochanie?- szepnęła do niego Ninerl, uśmiechając się. Uwielbiał jej uśmiech - taki promienny, dodający jej wiele uroku. Tylko dla niego warto było stracić głowę. -Co tylko zechcesz, kochana- odpowiedział w chwili, gdy elfka przytuliła się do niego swoim nagim ciałem. Ech, aż żal że w końcu trzeba będzie się ruszyć z łóżka...
-Hmm, to może być ciekawe- powiedział na wzmiankę o masażu i posłusznie przewrócił się na brzuch. Odetchnął głęboko, gdy Ninerl zabrała się do działania. Nigdy to tej pory nikt go nie masował... A na pewno nie zrobiłby tego tak jak to robiła elfka. Całe napięcie powoli ustępowało a Ravandil poczuł się cudownie rozluźniony. -No, moja królowo, cała władza nade mną teraz spoczywa w twoich rękach- powiedział chichocząc do siedzącej na nim okrakiem Ninerl.
Ravandil wsłuchał się w pieśń nuconą przez Ninerl. Ninerl ładnie śpiewała, pewnie gdyby przyuczył ją jakiś profesjonalista to byłaby z niej bardzo dobra śpiewaczka. W każdym razie jej głos podziałał na elfa kojąco... Gdy skończyła Ravandil powiedział półgłosem -Ładna pieśń... Ech, szkoda, że ja żadnej nie znam- zamyślił się chwilę, a po chwili dodał ze śmiechem -Co prawda pewnie nie umiałbym tego zaśpiewać, ale mógłbym się tym z tobą podzielić-

***

W odpowiedzi na wzrok elfa Broch posłał mu znaczące spojrzenie. Ravandil dobrze je znał... Oj, zbyt dobrze. Będzie się działo. Werner po chwili publicznie wyłożył wszystkie swoje spostrzeżenia. Elf początkowo chciał wybuchnąć śmiechem. On tu kombinuje razem z Ninerl, jak załatwić to w miarę subtelnie, snuje przypuszczenia, plan działania, a Brochowi potrzebna jest chwila, by rozciągnąć te wszystkie sznurki, by po chwili przeciąć węzeł, który na nich powstanie. Zagadką była tylko reakcja zgromadzonym. Kto wie, jakim autorytetem cieszy się ten cały Hildebrandt... Choć w tym przypadku ten "autorytet" zależał od tego, ile osób się go naprawdę bało, a ile osób miało go serdecznie dość... Można było przypuszczać, że na widok Brocha osoby z tej drugiej grupy będą miały większy animusz do działania. Elf zacisnął jedną dłoń na łuku, drugą splatając z dłonią Ninerl. Szepnął jeszcze do niej -Szkoda, że nasze małe śledztwo tak szybko się kończy... Ale jeśli to prawdziwy wilkołak, to uważajmy na siebie, nawet ranny jest szalenie niebezpieczny-.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
- Mój dzielny rycerzu - roześmiała się cicho. -Twoja pani chwilowo nie ma żadnych rozkazów, ee... to znaczy życzeń- dodała, śmiejąc się radośnie. - Ale tylko chwilowo- uśmiechnęła się dwuznacznie.
Ostatnie słowa pieśni rozpłynęły się w powietrzu. Ninerl siedziała przez chwilę zamyślona. Później dotarły do niej słowa Ravandila.
- niemożliwe- powiedziała, naprawdę zdumiona.- Naprawdę żadnej Ci nie przekazali twoi rodzice? Nawet tej o Aenarionie? Albo chociaż dajmy na to, Pieśni o Winie? Albo innych? Nie wierzę własnym uszom - mówiła do siebie. Pocałowała go w kark i z powrotem położyła sie na łóżku. Przytulając się do Ravandila, spojrzała mu prosto w oczy.
- Tuin, naprawdę? Ale powiedz mi dlaczego... Z tego, co wiem w Altdorfie jest sporo naszych krewniaków, a ty chyba tam mieszkałeś, prawda?- dodała. Za chwilę powiedziała cicho: -Jeśli chcesz, to nie odpowiadaj. Może moje pytanie jest dla ciebie... bolesne, przywołuje jakieś niemiłe wspomnienia. Ale przyznam, że to mnie intryguje.- mruknęła, wplatając mu dłoń we włosy.
"To dziwne. To chyba pierwszy z mojego ludu, który nie zna żadnych pieśni. Przecież dajmy na to, Miaulin, którą jakoś nigdy nie pociągało śpiewanie, zna tuziny sprośnych i śmiesznych piosenek. No i te jej ulubione o miłości." Ninerl uśmiechnęła się do siebie. Spojrzała w szare oczy tropiciela i milczała przez chwilę, patrząc na niego z czułością.
- Och, melyadh...- szepnęła i pogłaskała go po policzku. Czekała na jego odpowiedź.
Pomyślała jeszcze przez chwilę, na co ma ochotę przed śniadaniem. Uśmiechnęła się w duchu...
-----------------------------------------------------------------
Ravandil oddał jej uścisk, splatając swoją dłoń z jej dłonią. Ten gest troski i miłości jakoś podniósł ją na duchu.
- Jeśli potwór wpadnie w szał...- zagryzła na chwilę wargi. -To może pozabijać mnóstwo ludzi, zanim my go dobijemy. Ale jeśli jest sprytny, to weźmie zakładników.- Ninerl poruszyła się niespokojnie, patrząc gdzie siedzi Miaulin.
-Nie znam się na wilkołakach, ale wydaje mi się, że są niezwykle żywotne...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Z jednej rewelacji do drugiej... Właśnie wychodzę z gabinetu medyka, gdzie to części ciała w słoikach pływają, by trafić na tłum ścigający wilkołaka. A w tym tłumie oczywiście wy, bo jakże inaczej! Na dodatek postrzeliliście jeszcze bestyję... Ech, brak mi słów czasem na was... - wygłosił wesoło akolita, prawdopodobnie po to, by rozluźnić nerwową atmosferę panującą wśród towarzyszy. Torbę, którą trzymał przy sobie miał całą wypchaną medykamentami, oczywiście chwaląc się po drodze nimi, zapewniając wszystkich, że mogą zapomnieć o owijaniu ran szmatami.

Historia przedstawiona przez Ninerl i Ravandila, poruszyła Konradem, ale też bez zbędnych rewelacji. Sam, gdy mieszkał w Boven jeszcze, miał do czynienia z podobną historią. Jedna z wioskowych dziewczyn... Jak jej było? Claudia chyba... Również się zapożyczyła. Ambitne dziewczę z niej było, chciała wyjechać do miasta, wyuczyć się, a potem kto wie, może wrócić tutaj po rodzinę, gdy już uzbiera nieco grosza. Niestety, dziewczęce, co by nie powiedzieć gówniarskie marzenia musiały ustąpić miejsca brutalnej rzeczywistości. Do miasta to i ona wyjechała, ale wróciła niecały miesiąc potem, nie do końca wiadomo jak, bo pieniędzy przy sobie nie miała. A dług u lichwiarza pozostał. Dużo łez zostało wtedy przelanych, oj dużo. Chyba dla niej jako jedynej Burza Chaosu, a co za tym idzie napaść na Boven była małym zbawieniem.
Ostatecznie akolita zobowiązał się pomóc gdy zajdzie potrzeba, w końcu serce miał dobre, a i Julia prawdopodobnie nie wybaczyła mu takiego aktu niewrażliwości na krzywdę innych.

Następnego ranka, przy śniadaniu bardziej skupił się na jedzeniu, niż aferze z wilkołakiem. Być może wynikało to z faktu, że o całej sprawie wiedział niewiele, a to co wiedział i w czym chciał pomóc zostało już załatwione - Sebastian stał niedaleko niego, cały i zdrowy, jedynie ze śladami od więzów na nadgarstkach. Sytuacja ta zmieniła się diametralnie, gdy ryknął Werner, swoim swoistym niedźwiedzim głosem. Przez chwilę Konrad przestał przeżuwać, trzymając pokarm w buzi, jakby zastanawiając się, czy przełknąć, wypluć, a może zrobić jeszcze coś innego. Słuchając oskarżeń najemnika, w jego głowie odezwało się coś, co dotychczas pozostawało w uśpieniu, nie dawało o sobie znać - intuicja. Podpowiadała ona głośno, by chwycić za runowy miecz leżący niedaleko, bo być może za chwilę będzie nie lada okazja wypróbowania go w końcu na realnym przeciwniku.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
-W takim razie pamiętaj, moja pani, że wystarczy tylko słówko a twój sługa stawi się na twoje rozkazy... To znaczy życzenia- powiedział, również wybuchając śmiechem. Na dalsze słowa Ninerl, odnośnie pieśni, zasępił się. Czasem miał wrażenie, że nie zastanawia się nad swoimi słowami. Zamyślił się chwilę, po czym spojrzał Ninerl w oczy i odpowiedział. -Hmm... Myślę, że moi rodzice nie przekazali mi niczego, oprócz pewnej edukacji i powodu, dla którego przynajmniej na pewien czas opuścić Altdorf... Uwierz mi, ci, których znałem, czy to elfy, czy ludzie - zdecydowanie pieśni były ostatnimi rzeczami, jakimi się przejmowali. Matka pewnie coś znała, ale z tego, co wiem, to po przybyciu do Altdorfu się zmieniła... Uległa chorym aspiracjom ojca i zatraciła wiele z elfiej kultury... O samym ojcu nie wspominając, bo jego czasem nie widywałem przez kilka dni... Mam wrażenie, że dużo przez nich straciłem.- Elf zamyślił się. Nieczęsto zbierało mu się na wspominki... Ale teraz była do tego dobra pora. -Na upartego mógłbym sobie przypomnieć coś z tych piosenek, jakie śpiewali żołnierze mojej kompanii... Ale z tego co pamiętam to nie bardzo nadają się do przytoczenia- Ravandil roześmiał się cicho. -Cóż, będziesz musiała mnie czegoś nauczyć, to nam będzie weselej- Elf uśmiechnął się i przytulił do Ninerl, obejmując ramieniem. Sama obecność Ninerl rekompensuje mu braki z dzieciństwa.
***
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
-Będę pamiętać...- szepnęła i pocałowała go. Za chwilę Ravandil odpowiedział na jej pytanie. Ninerl słuchała milcząc.
Gdy skończył, była zaskoczona, wręcz zszokowana.
- Jak... jak to? - powiedziała cicho.- Moje biedactwo...- pogłaskała tropiciela po twarzy.- To jest smutne, ale ... nieważne zresztą. Hmm, moi rodzice, jeśli już ich nie widywałam długo, to tylko dlatego, że musieli wyjechać na kilka dni. Zawsze wynagradzali nam to po powrocie.- dodała.
- Nie, nie mów nic więcej. Nie będę się dopytywać, dlaczego opuściłeś miasto- przytuliła się do Ravandila. - Mnie możesz się zapytać swobodnie.
-Co do piosenek...- na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. - możesz kilka zaśpiewać. Co prawda, ludzkie bywają wulgarne, ale niektóre są zabawne.- podrapała go za uchem.
Westchnęła, zamyślając się na chwilę. Rodzina... przypomniała sobie ich twarze.
-Chciałabym, by Cię poznała moja matka- usłyszała, jak mówi na głos te słowa. Ugryzła się w język- przecież miała tak tylko pomyśleć... Zrobiło się jej głupio.
-Nie, nie słuchaj mnie. Gadam głupoty- uśmiechnęła się.- Niepotrzebnie to powiedziałam. Tak tylko...miało mi się pomyśleć...Zresztą nieważne- język jej się nieco plątał.
Wtuliła się w tropiciela. Przez kilka chwil wsłuchiwała się w równomiernie bicie jego serca.
Spojrzała mu prosto w oczy i poczuła napływające pożądanie.
Położyła dłoń na jego udzie i przesunęła ją nieco w górę.
- Och, tuin... Bardzo Ci się śpieszy na śniadanie?- wyszeptała nieco ochryple.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Ravandil spojrzał na nieco skonfundowaną Ninerl. Musiała się rozczarować jego "surowością" w tej sprawie. Ale co zrobić, takie życie... Co poradzi na to, że jakoś miał inne zmartwienia na głowie? Poczuł się nieco rozgoryczony, że z racji swojego fachu nie przywiązywał uwagi do pewnych spraw... Ale być może to się zmieni, wrótce... Elf zwrócił się do Ninerl -Ech, biedactwo, nie biedactwo, nie użalam się nad sobą... Może i pewne rzeczy zaniedbałem, ale wciąż jeszcze można pewne sprawy naprawić... Ravandil uśmiechnął się. -Lepiej nie mówmy o tym, jest tyle innych rzeczy... Zresztą śpiewanie nigdy nie było moją mocną stroną- powiedział odgarniając jej włosy z twarzy całując czule. Ravandil uśmiechnął się na wzmiankę Ninerl o jej matce... Elfka była taka urocza, gdy próbowała się tłumaczyć. -Oj, nie denerwuj się tak... Widać gdzieś podświadomie chciałaś to powiedzieć. Zresztą, przede mną nie musisz się wstydzić tego, co mówisz, ja wszystko zrozumiem- Elf pogłaskał wtulającą się w niego Ninerl. Ta nagle położyła dłoń na jego udzie i przesunęła w górę. Przeszła mu przez głowę dosyć zabawna myśl - uświadomił sobie, że chyba jako jedna z nielicznych par on i Ninerl w łóżku... rozmawiają. Zachichotał na tą myśl i pogładził Ninerl po brzuchu. -Nie śpieszy mi się... Tobą mogę nasycić się równie skutecznie- szepnął jej na ucho, po czym złożył kilka namiętnych pocałunków na szyi elfki.
***
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
- Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że jesteś wspaniały?- powiedziała cicho. - Dodajesz mi zawsze otuchy swoim spokojem. Cieszę się, że kocham właśnie ciebie.- dodała. Bo tak było... Ravandil od pewnego czasu dawała jej oparcie, był taką skałą i opoką, na której się można było oprzeć. I ten jego optymizm. Ninerl nieraz brakowało takiego podejścia do życia- ona zazwyczaj widziała większość rzeczy, raczej w ciemnych barwach.
Słyszała jak roześmiał się cichutko. Sama się uśmiechnęła.
Jego śmiech był równie cudowny, jak promienie słońca czy szept morza. Jej serce śpiewało ze szczęścia .
Nagle poczuła, jak bardzo chce mu okazać całą swoją miłość i radość.
Samymi gestami, bo słowa były zawsze zbyt puste.
Gdy pocałował ją namiętnie, zalała ją fala gorąca. Przełknęła ślinę i odetchnęła głębiej, czują jak mocno zaczyna bić jej serce.
Położyła swoje dłonie na jego torsie, wodząc nimi po ciepłej skórze. Spojrzała mu prosto w oczy i szepnęła:-Ukochany, dziś nie muszę szaleć z rozkoszy. Chcę tylko czuć, jak prężysz się w ekstazie. Będzie to dla mnie równie przyjemne, jak dla ciebie. Wystarczy mi samo uczucie zespolenia. - przycisnęła się do niego. Jak każda kobieta, nie zawsze potrzebowała tego samego.
Raz było to niemal nieziemska przyjemność, innym razem coś bardziej ostrego i nawet trochę brutalnego, a jeszcze innym ciepłe cudowne odczucia albo dotyk lekki jak łabędzi puch. Lub same uściski i pocałunki. "Kobieta zmienna jest jak księżyc" przypomniała sobie stare powiedzenie.
Jej jedna dłoń musnęła krocze mężczyzny. Jednocześnie pocałowała go delikatnie.
-----------------------------------------------------------------
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
EmDżej
Marynarz
Marynarz
Posty: 151
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
Numer GG: 3121444

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: EmDżej »

Galavandrel

Rumieńce na policzkach Gala, powiększały się z każdą chwilą, gdy wysłuchiwał co rusz kolejnych pochwał.
- No już… przestańcie w końcu. Elf sam do końca nie wiedział, jak to się stało, że jedna z jego strzał dosięgła celu. Pomimo jednak niezwykłej szybkości lykana, udało się go zranić. „Dzięki niech będą Liadrielowi. Niech prowadzi moje strzały. Zawsze prosto, zawsze do celu”

***

Wieśniacy widzieli łuk w rękach Gala, nie było więc sensu się dalej kamuflować. Siadając przy stole, Gal oparł łuk o stół i sam rozsiadł się wygodnie koło Wernera i Elissy. Po chwili poczuł delikatnego kopniaka. Spojrzał na middenlandczyka i w mig załapał, o co chodzi. Dyskretnie sięgnął po strzałę. To były właśnie plusy noszenia kołczanu na udzie. Można było o wiele dyskretniej dostać się do amunicji. Wern, jak to było w jego zwyczaju zajął się rozmową, a Gal zdążył już na tyle poznać najemnika, że wiedział iż ten, bez mocnych podstaw nie rzuciłby takich oskarżeń. Strzelec spojrzał na Ninerl.
- Obserwuj tyły. - Po tych słowach błyskawicznie wstał, chwycił za łuk i wycelował w stronę Hildebrandta.
-ANI DRGNIJ PSIE! PRZEMIANA ZAJMIE CI WIĘCEJ NIŻ PÓŁ SEKUNDY, A JA TYLKO TYLE POTRZEBUJĘ, ŻEBY ZWOLNIĆ CIĘCIWĘ. WY! – rzucił do ludzi siedzących w pobliżu domniemanego lykana.


- ODSUŃCIE SIĘ OD NIEGO. JUŻ!
Galavandrel ani na chwilę nie spuszczał wzroku z Reinhardta. Wiedział, że jeśli ten będzie stawiał opór, to jego pierwszy strzał, musi być celny, bo prawdopodobnie będzie też ostatnim.
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem :-)
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Uśmiechnął się słysząc słowa Ninerl -To ja powinienem ci podziękować. Dzięki tobie czuję, że każdy kolejny dzień mimo wszystko ma sens, niezależnie co by się działo- Pocałował elfkę. Wiedział, że nie musi więcej mówić, czuł z Ninerl duchową więź i był świadomy, że tu nie potrzeba dużo słów, zresztą i ona tak myślała. Kiedyś zastanawiał się, jaki byłby jego ideał kobiety, a to było w czasach, gdy każdy dzień był niepewny. Miał nadzieję znaleźć w swojej partnerce bratnią duszę, z którą będzie można razem przetrwać trudne chwile i przytulić się w chwili kryzysu... I Ninerl taka była, a przynajmniej bardzo bliska tego ideału. Kochał ją swoją niedoświadczoną jeszcze miłością, ona dawała mu poczucie ciepła i wsparcia.

Ninerl spojrzała mu w oczy. Lubił jej szaroniebieskie spojrzenie, a jednocześnie uświadomiło mu to, jak rzadko teraz ludzie patrzą sobie w oczy. Ale oni nie mieli przed sobą nic do ukrycia. Nawet leżąc całkiem nago obok całkiem nagiej kobiety Ravandil czuł się zaskakująco (jeśli spojrzeć na to przez pryzmat minionych lat) pewnie. I takiego właśnie związku pragnął - opartego na szczerej miłości i na wzajemnym zaufaniu.

Gdy elfka wtuliła się w niego, pogładził ją po włosach, przesuwając następnie dłonią po jej plecach i jędrnych pośladkach. Mógłby godzinami tak leżeć i cieszyć się jej widokiem, czując pod palcami jej delikatną skórę. Pogłaskał ją po policzkach, oddając jej pocałunek, a po chwili z większą czułością złożył kilka pocałunków na jej ustach, dłonią muskając jej piersi, brzuch i zatrzymując się na jej strefie intymnej. Czuł się z nią naprawdę blisko i już sam ten fakt sprawiał mu ogromną satysfakcję.
***
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Uśmiechnęła się w odpowiedzi, patrząc mu głęboko w oczy.
Pocałował ją delikatnie, a dziewczyna czuła, jak robi się jej błogo.
Wszystkie kłopoty, zagrożenia, cały ten chory i niebezpieczny świat były teraz zaledwie wspomnieniem, które odpłynęło gdzieś daleko.
Teraz sama obecność Ravandila całkowicie jej wystarczała.

Dłoń elfa musnęła jej piersi i zsunęła się w dół. Dziewczyna mruknęła jak zadowolony kot. A raczej jak kocica...
Czuła jak płonie z niecierpliwości i pragnienia. Położyła dłoń na dłoni Ravandila, a drugą ścisnęła jego krocze.
- Tuin, proszę...- usłyszała swój niemal błagalny szept. Zacisnęła palce na jego dłoni, napawając się jej dotykiem. Pocałowała go mocno, lekko gryząc w usta.
- Do ataku, mój rycerzu...-posłała mu niewinny uśmiech i oblizała wargi.
-----------------------------------------------------------------
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Zablokowany