[NeuroShima] "na poczatku byl chaos..."
-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
LAYLA
Poszlas do samochodu po apteczke. Sprawdzilas GPSa i rzeczywiscie rownie dobrze moglabys byc na arktyce; pokazywal to samo. Spojrzalas w rozgwiezdzone niebo; deszcz meteorytow jaby przybral na sile w porownaniu z wczorajsza noca, choc jak sie wydawalo spadajace gwiazdy wygladaly inaczej. Wrocilas do srodka niosac ze soba apteczke dla Rata.
RAT
Nic Cie nie przychodzilo do glowy. Karta w laptopie wysiadla, GPS nie dzialal... Jedyne co Ci przychodzilo do glowy to kryzys komunikacyjny sprzed 3 lat. Podobnie bylo teraz.
DO WSZYSTKICH
Kornik konynuowal watek przygody. Wygladal na lekko zirytowanego paramoja Rata.
Staneliscie nad trupem bestii patrzac raz na zwloki, raz na siebie nawzajem, nie ukrywajac podziwu. Wiedzieliscie, iz to czego dokonaliscie bedzie tematem wielu bardowskich piesni.
Wtem Wasze spojrzenia powedrowaly ku oltarzowi, gdzie, emanujac delikatnym blaskiem pojawila sie Ehlona.
-Dzieki Wam, bohaterowie- rzekla zwiewnym glosem.- Dokonaliscie cudu. Mam dla Was zadanie; strzezcie tego oto kamienia. Nigdy nie moze sie dostac w zle rece. Powoluje Was do zakonu Guardianow.
- Zeby pomoc Wam w tej misji daje Wam te oto skromne dary.
Po czym przed kazdym z Was pojawila sie bron, odpowiadajaca kazdemu z Was. Doskonalej roboty, wrecz boskiej jakosci. ;D
- To na tyle- powiedzial Kornik.- Juz pozno i trzeba jutro wracac do Seattle. Zycze Wam przyjemnej nocy i mam nadzieje ze sie podobalo!
Poszlas do samochodu po apteczke. Sprawdzilas GPSa i rzeczywiscie rownie dobrze moglabys byc na arktyce; pokazywal to samo. Spojrzalas w rozgwiezdzone niebo; deszcz meteorytow jaby przybral na sile w porownaniu z wczorajsza noca, choc jak sie wydawalo spadajace gwiazdy wygladaly inaczej. Wrocilas do srodka niosac ze soba apteczke dla Rata.
RAT
Nic Cie nie przychodzilo do glowy. Karta w laptopie wysiadla, GPS nie dzialal... Jedyne co Ci przychodzilo do glowy to kryzys komunikacyjny sprzed 3 lat. Podobnie bylo teraz.
DO WSZYSTKICH
Kornik konynuowal watek przygody. Wygladal na lekko zirytowanego paramoja Rata.
Staneliscie nad trupem bestii patrzac raz na zwloki, raz na siebie nawzajem, nie ukrywajac podziwu. Wiedzieliscie, iz to czego dokonaliscie bedzie tematem wielu bardowskich piesni.
Wtem Wasze spojrzenia powedrowaly ku oltarzowi, gdzie, emanujac delikatnym blaskiem pojawila sie Ehlona.
-Dzieki Wam, bohaterowie- rzekla zwiewnym glosem.- Dokonaliscie cudu. Mam dla Was zadanie; strzezcie tego oto kamienia. Nigdy nie moze sie dostac w zle rece. Powoluje Was do zakonu Guardianow.
- Zeby pomoc Wam w tej misji daje Wam te oto skromne dary.
Po czym przed kazdym z Was pojawila sie bron, odpowiadajaca kazdemu z Was. Doskonalej roboty, wrecz boskiej jakosci. ;D
- To na tyle- powiedzial Kornik.- Juz pozno i trzeba jutro wracac do Seattle. Zycze Wam przyjemnej nocy i mam nadzieje ze sie podobalo!
-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
Rat
hmmmm, rzeczywiście karta padła ale.... przecież to najnowszy sprzęt! a zresztą pójde do producenta po reklamacje i mu nagadam tak że się nie pozbiera!!, a ktoś śpiący moze? bo mam tu na laptopie Wormsy World Party! mozemy zrobic turniej! Rat lekko sie uśmiechnął i zatarł ręce, jeszcze od 3 lat nie spotkał kogoś kto pokomnał by go w Wormsy a jego drużyna "Dream Team Rasta" była najlepszą jaką kiedykolwiek posiadał
hmmmm, rzeczywiście karta padła ale.... przecież to najnowszy sprzęt! a zresztą pójde do producenta po reklamacje i mu nagadam tak że się nie pozbiera!!, a ktoś śpiący moze? bo mam tu na laptopie Wormsy World Party! mozemy zrobic turniej! Rat lekko sie uśmiechnął i zatarł ręce, jeszcze od 3 lat nie spotkał kogoś kto pokomnał by go w Wormsy a jego drużyna "Dream Team Rasta" była najlepszą jaką kiedykolwiek posiadał
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
- No i swietnie nowy GPS mi padl. Ide sie przejsc.
Jak powiedziala tak i zrobila. Las byl przyjemnie chlodny. Starala sie nie oddalac zbytnio od domu tak aby przypadkiem nie zgubic kierunku.
- No i swietnie nowy GPS mi padl. Ide sie przejsc.
Jak powiedziala tak i zrobila. Las byl przyjemnie chlodny. Starala sie nie oddalac zbytnio od domu tak aby przypadkiem nie zgubic kierunku.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
-
- Marynarz
- Posty: 380
- Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52
Zbierajac dary, Anoc myslal nad wlasciwosciami kamyka. Jesli nie moze dostac sie w rece ZLA to musi byc potezny. Jesli DOBRO chce go strzec-musi byc cenny. Albo odwrotnie. Nie wazne w zasadzie. Podszedl do kamienia, po czym zaczala wymawiac zaklecie identyfikacji. Poczul ogarniajaca go moc, jak zwykle z reszta. Dowie sie co to, po czym sie zobaczy co moizna z tym czyms ciekawego zrobic.
-Ej kornik!-ta identyfikacja to dziala?-zapytal Kaczor po zakonczeniu opowiadania.-Layla, pieknosci? gdzie Ty leziesz po nocy? Zostan z nami milo jest!-krzyknal za dziewczyna Kaczxr po czym walnal sie na fotel.
-Ej kornik!-ta identyfikacja to dziala?-zapytal Kaczor po zakonczeniu opowiadania.-Layla, pieknosci? gdzie Ty leziesz po nocy? Zostan z nami milo jest!-krzyknal za dziewczyna Kaczxr po czym walnal sie na fotel.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard
-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
Spacer dobrze jej zrobil. Swieze gorskie powietrze i ruch sprawily, ze naladowana energia wrocila do domku. Nie zdziwila sie zytnio widzac ze chlopaki nadal siedza na fotelach.
- Jak wy mozecie tak nic nie robic przez caly dzien?!
Rzucila w drodze do lazieki. Goraca kapiel jeszcze nikomu nie zaszkodzila. Layla zupelnie nie rozumiala swoich towarzyszy komputerowcow.
Spacer dobrze jej zrobil. Swieze gorskie powietrze i ruch sprawily, ze naladowana energia wrocila do domku. Nie zdziwila sie zytnio widzac ze chlopaki nadal siedza na fotelach.
- Jak wy mozecie tak nic nie robic przez caly dzien?!
Rzucila w drodze do lazieki. Goraca kapiel jeszcze nikomu nie zaszkodzila. Layla zupelnie nie rozumiala swoich towarzyszy komputerowcow.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
-
- Marynarz
- Posty: 380
- Rejestracja: sobota, 18 listopada 2006, 16:52
"Ja? nic nie robie?"-zacytowal znany wierszyk Kaczor.-Ty sie obijasz na zewnetrznej a my tu ciezko harujemy w pocie czola! srednia krajowa w piciu browara wyrabiamy! w RPG-a rzniemy!-wykrzyczal zbulwersowany nie na zarty Kaczor.-A ty, sliczna, gdzie? makijaz chcesz poprawiac?-zzartowal-pograj z nami! z Toba zawsze jest taki milej......-po wypowiedzeniu tych slow-usmiechnal sie szeroko.
"Yet another beautiful moonlit night."-Alucard
-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
DO WSZYSTKICH
Poimprezowaliscie w ten sposob do pozna. Poranek przywital niektorych porzadnym kacem. Zeszliscie na dol, do pokoju goscinnego, gdzie powital Was kornik, smazacy ogromna jajecznice na ogromnej patelni.
- Hihi.... Witajcie! Jakas ochota na proteinki?- zapytal z usmiechem godnym pozazdroszczenia.
Rozgosciliscie sie na sofach i fotelach, starannie szukajac dobrej pozycji na zneutralizowanie kaca. Jedynie Layla pokazala jak powinien wygladac zdrowy czlowiek tak pieknego niedzielnego poranka.
- Zajmijcie sie ta jajecznica w miare sprawnie, bo zaraz pakujemy sie do Seattle.- rzekl gospodarz, wnoszac pomiedzy Was cala sterte przygotowanego wczesniej jedzenia.
Poimprezowaliscie w ten sposob do pozna. Poranek przywital niektorych porzadnym kacem. Zeszliscie na dol, do pokoju goscinnego, gdzie powital Was kornik, smazacy ogromna jajecznice na ogromnej patelni.
- Hihi.... Witajcie! Jakas ochota na proteinki?- zapytal z usmiechem godnym pozazdroszczenia.
Rozgosciliscie sie na sofach i fotelach, starannie szukajac dobrej pozycji na zneutralizowanie kaca. Jedynie Layla pokazala jak powinien wygladac zdrowy czlowiek tak pieknego niedzielnego poranka.
- Zajmijcie sie ta jajecznica w miare sprawnie, bo zaraz pakujemy sie do Seattle.- rzekl gospodarz, wnoszac pomiedzy Was cala sterte przygotowanego wczesniej jedzenia.
-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
- Kornik widze ze dbasz o moja figure.
Layla rzucila z przekasem do rozweselonego faceta. Moze i wygladala na calkiem dobrze sie czujaca, ale niekoniecznie tak bylo. Usadowila sie wygodnie na fotelu i zaczela podskubywac gore kalorii ktora jej podstawiono pod nos. W miare jedzenia humor zaczal sie jej poprawiac.
- To kto tym razem jedzie ze mna??[/i]
- Kornik widze ze dbasz o moja figure.
Layla rzucila z przekasem do rozweselonego faceta. Moze i wygladala na calkiem dobrze sie czujaca, ale niekoniecznie tak bylo. Usadowila sie wygodnie na fotelu i zaczela podskubywac gore kalorii ktora jej podstawiono pod nos. W miare jedzenia humor zaczal sie jej poprawiac.
- To kto tym razem jedzie ze mna??[/i]
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
-
- Marynarz
- Posty: 225
- Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49
Layla
- Kornik w takim razie wymienimy sie pasażerami. Ja wezme Kaczora a ty Rata. Przynajmniej zaoszczedzi mi to wysluchiwania przez cala droge przypuszczen rata co do powodow popsucia sie jego sprzetu. Mam juz chyba dosc od wczoraj.
Layla wstala z fotela i poszla przygotowac sobie kanapki. Wiedziala z doswiadczenia, ze w drodze zrobi sie pewnie glodna, a w domu nie miala co liczyc na jedzenie bo lodowka byla pusta. Kurcze bede musiala zrobic zakupy.
- Kornik w takim razie wymienimy sie pasażerami. Ja wezme Kaczora a ty Rata. Przynajmniej zaoszczedzi mi to wysluchiwania przez cala droge przypuszczen rata co do powodow popsucia sie jego sprzetu. Mam juz chyba dosc od wczoraj.
Layla wstala z fotela i poszla przygotowac sobie kanapki. Wiedziala z doswiadczenia, ze w drodze zrobi sie pewnie glodna, a w domu nie miala co liczyc na jedzenie bo lodowka byla pusta. Kurcze bede musiala zrobic zakupy.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
-
- Pomywacz
- Posty: 37
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15
Wyruszyliscie do Seattle wczesnym popoludniem. Gorska droga zjezdzaliscie w dol, wprost do autostrady miedzystanowej. O dziwo oprocz przepieknych gorskich krajobrazow, spotkaliscie po drodze kilka "miastowych" samochodow jadacych z naprzeciwka. Sytuacja na drogach zdziwila Was jeszcze bardziej, kiedy bez korkow udalo Wam sie dostac na autostrade; okazalo sie, iz spora wiekszosc samochodow kieruje sie w przeciwna strone niz Wy; tak jakby dla wszystkich wlasnie zaczal sie weekend i czas wyjazdu z miasta. Sprawa okazala sie malo ciekawa po mniej wiecej pieciu minutach, kiedy to zorientowaliscie sie, iz w sumie do miasta zmierzacie tylko Wy.
Po 45 minutach podrozy dotarliscie do miejsca, w ktorym autostrada wspinala sie na wzniesienie, z ktorego mogliscie obejrzec panorame Seattle. Oslupienie i strach zmieszaly sie w Was jak we wrzacym kotle. Spalone kikuty wiezowcow, panorama jak po bombie atomowej i...
Stwor (zadne z Was nie umialo odpowiedziec sobie na pytanie: co to jest?) wyskoczyl jakby znikad. Gdzies katem oka zaobserwowaliscie ruch na poboczu autostrady i to cos wyskoczylo na szose, 50 metrow przed Wami. Upadlu ciezko, wydajac przy tym ciezki, metaliczny odglos, wyprostowalo sie i "spojrzalo" w Wasza strone. Z korpusu wyrastalo cos na ksztalt glowy wyposazonej jedynie w szereg oczu, wygladajacych jak kamery przemyslowe o roznych wielkosciach obiektywow. Stwor, nie kazac na siebie dlugo czekac, szybkimi, jakby maszynowymi krokami ruszyl w Wasza strone...
Po 45 minutach podrozy dotarliscie do miejsca, w ktorym autostrada wspinala sie na wzniesienie, z ktorego mogliscie obejrzec panorame Seattle. Oslupienie i strach zmieszaly sie w Was jak we wrzacym kotle. Spalone kikuty wiezowcow, panorama jak po bombie atomowej i...
Stwor (zadne z Was nie umialo odpowiedziec sobie na pytanie: co to jest?) wyskoczyl jakby znikad. Gdzies katem oka zaobserwowaliscie ruch na poboczu autostrady i to cos wyskoczylo na szose, 50 metrow przed Wami. Upadlu ciezko, wydajac przy tym ciezki, metaliczny odglos, wyprostowalo sie i "spojrzalo" w Wasza strone. Z korpusu wyrastalo cos na ksztalt glowy wyposazonej jedynie w szereg oczu, wygladajacych jak kamery przemyslowe o roznych wielkosciach obiektywow. Stwor, nie kazac na siebie dlugo czekac, szybkimi, jakby maszynowymi krokami ruszyl w Wasza strone...
-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt: