[D&D] Matka Wszystkich Wojen
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Najpierw trzasnęła błyskawica.
Zielony Tanar'ri ryknął wpiekłogłosy, gdy elektryczność usmażyła mu lewą łapę. Nie przerwał jednak biegu...
Jak na komendę postąpili krok do przodu. Edgar rąbnął czerownego swoim toporem, Kea zajęła się rannym zielonym, pozbawiając go ostatecznie przysmażonej łapy. Ranny demon znów ryknął...
Kat'tha machnał swoim ostrzem, jednocześnie blokując cios szponów drugiego z zielonych demonów. Iskry sypnęły się z broni, która spotkała się z pazurami potwora, ale druga z broni o milimetry minęła brzuch monstrum.
W tym momencie tuż za Tanar'ri pojawił się wielki niedźwiedź grizzli, i machnął potężną łapą, trafiając czerwonego potwora i przewracając go razem z Edgarem.
Kapitan ciął mieczem zielonego demona którego atakowała Kea, kończąc jego marny żywot.
Czerowny poderwał się z ziemi, tylko po to by zostać porwany przez kolejną błyskawicę drowa. Tej już nie wytrzymał.
A ostatni - zielony - stworek w drugim ataku został rozpruty na pół przez modliszkowatego mutanta.
Kapitan próbując wyminać niedźwiedzia, spadł z konia.
Edgar podniósł się, spoglądając na skaleczone ramię.
- To nie było trudne. - powiedział. Niedźwiedź zniknął, umilkła pieśń...
Zielony Tanar'ri ryknął wpiekłogłosy, gdy elektryczność usmażyła mu lewą łapę. Nie przerwał jednak biegu...
Jak na komendę postąpili krok do przodu. Edgar rąbnął czerownego swoim toporem, Kea zajęła się rannym zielonym, pozbawiając go ostatecznie przysmażonej łapy. Ranny demon znów ryknął...
Kat'tha machnał swoim ostrzem, jednocześnie blokując cios szponów drugiego z zielonych demonów. Iskry sypnęły się z broni, która spotkała się z pazurami potwora, ale druga z broni o milimetry minęła brzuch monstrum.
W tym momencie tuż za Tanar'ri pojawił się wielki niedźwiedź grizzli, i machnął potężną łapą, trafiając czerwonego potwora i przewracając go razem z Edgarem.
Kapitan ciął mieczem zielonego demona którego atakowała Kea, kończąc jego marny żywot.
Czerowny poderwał się z ziemi, tylko po to by zostać porwany przez kolejną błyskawicę drowa. Tej już nie wytrzymał.
A ostatni - zielony - stworek w drugim ataku został rozpruty na pół przez modliszkowatego mutanta.
Kapitan próbując wyminać niedźwiedzia, spadł z konia.
Edgar podniósł się, spoglądając na skaleczone ramię.
- To nie było trudne. - powiedział. Niedźwiedź zniknął, umilkła pieśń...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kat'Tha
Widząc jak Gregor spadł z konia, z trudem powstrzymał wybuch śmiechu. Jednak podszedł i pomógł mu wstać podając jedną z czterech rąk.
- Nic sobie nie połamałeś? - powiedział do Kapitana. Gdy go podniósł, odszedł.
- Kapitan jest poobijany. Jest ktoś kto ma jakieś obrażenia? - spytał, po czym podszedł do dziewczyny.
- I co Kea? Nie było się czego bać. Szybko poszło. - Powiedział z "uśmiechem" o ile podniesienie dwóch kłów można nim nazwać...
Widząc jak Gregor spadł z konia, z trudem powstrzymał wybuch śmiechu. Jednak podszedł i pomógł mu wstać podając jedną z czterech rąk.
- Nic sobie nie połamałeś? - powiedział do Kapitana. Gdy go podniósł, odszedł.
- Kapitan jest poobijany. Jest ktoś kto ma jakieś obrażenia? - spytał, po czym podszedł do dziewczyny.
- I co Kea? Nie było się czego bać. Szybko poszło. - Powiedział z "uśmiechem" o ile podniesienie dwóch kłów można nim nazwać...
-
- Pomywacz
- Posty: 35
- Rejestracja: niedziela, 24 grudnia 2006, 22:54
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Glasgow
Edgar
-Ja jestem ranny. Ale przezyje. dostawalem mocniej. Ta durna bestia przez twojego niedżwiedzia <<w strone grajka>>upadła na mnie. A wiec kapitanie jesli z twoim zadkiem wszystko wporzadku to obmyslmy może ten plan, o którym już tyle razy mówiłem i ruszajmy dalej. Aha cieszę się że wszyscy żyją.
-Ja jestem ranny. Ale przezyje. dostawalem mocniej. Ta durna bestia przez twojego niedżwiedzia <<w strone grajka>>upadła na mnie. A wiec kapitanie jesli z twoim zadkiem wszystko wporzadku to obmyslmy może ten plan, o którym już tyle razy mówiłem i ruszajmy dalej. Aha cieszę się że wszyscy żyją.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Kea
Głęboko łapała oddech. Nie żeby się zmęczyła, ale przy walce było bardzo dużo emocji.
- Tak. - powiedziała do Kat'Tha uśmiechając się szeroko i lekko kiwając głową.
Złapała oddech. Była nawet zadowolona, że udało jej się pogromić przeciwnika. Wcześniej nie widziała powodu, dla którego miałaby kogoś bić, ale te stworzenia same ich zaatakowały.
- Bo wiesz. Bo ja nie walczę na co dzień. Umiem tak tylko trochę. - przyznała nie odwracając wzroku od Kat'Tha.
Głęboko łapała oddech. Nie żeby się zmęczyła, ale przy walce było bardzo dużo emocji.
- Tak. - powiedziała do Kat'Tha uśmiechając się szeroko i lekko kiwając głową.
Złapała oddech. Była nawet zadowolona, że udało jej się pogromić przeciwnika. Wcześniej nie widziała powodu, dla którego miałaby kogoś bić, ale te stworzenia same ich zaatakowały.
- Bo wiesz. Bo ja nie walczę na co dzień. Umiem tak tylko trochę. - przyznała nie odwracając wzroku od Kat'Tha.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Pomywacz
- Posty: 66
- Rejestracja: poniedziałek, 14 sierpnia 2006, 06:36
- Kontakt:
Jaspen
Uśmiechnąwszy się na widok spadającego z konia Gregorego, Jaspen podszedł do robaka i powiedział:
- Mam nadzieję, że udowodniłem swoją przydatność?
Zawiesił lutnię na ramieniu i podszedł do demona, którego powalił jego niedźwiedź.
- Wybacz. Niemam nad tym dostatecznej kontroli. - powiedział do Edgara. Pochyliwszy się nad ciałem tanar'ri sięgnął do jego paszczy, wyrwał jeden z zębów przy pomocy miecza i schował go do torby. "Na pamiątkę. Bo kiedy indziej nadaży się taka okazja?" - pomyślał z zadowoleniem.
Uśmiechnąwszy się na widok spadającego z konia Gregorego, Jaspen podszedł do robaka i powiedział:
- Mam nadzieję, że udowodniłem swoją przydatność?
Zawiesił lutnię na ramieniu i podszedł do demona, którego powalił jego niedźwiedź.
- Wybacz. Niemam nad tym dostatecznej kontroli. - powiedział do Edgara. Pochyliwszy się nad ciałem tanar'ri sięgnął do jego paszczy, wyrwał jeden z zębów przy pomocy miecza i schował go do torby. "Na pamiątkę. Bo kiedy indziej nadaży się taka okazja?" - pomyślał z zadowoleniem.
http://www.dragon.webplus.net.pl/
Zapraszam na moje forum o Fantastyce i nietylko!
Zapraszam na moje forum o Fantastyce i nietylko!
-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Kapitan:
To się zdarza.
Odcinam po jednej łapie potworów, żebym kolory zapamiętał, jeśli mam dwie tego samego koloru to jedną z nich wyrzucam. Później sprawdzam zwłoki na około czy jakiegoś fajnego ekwipunku nie ma.
A ty Kat'Tha się nie śmiej, bo jakoś więcej demonów nie zabiłeś tutaj niż ja, a teraz spadamy z tej mety, bo tak to możemy w nieskończoność walczyć z jakimś słabym paskudztwem.
Jeśli nic nie znalazłem to ździeram skalp z demona, którego utłukłem, wchodze z powrotem na konia i idziemy w stronę zamku.
To się zdarza.
Odcinam po jednej łapie potworów, żebym kolory zapamiętał, jeśli mam dwie tego samego koloru to jedną z nich wyrzucam. Później sprawdzam zwłoki na około czy jakiegoś fajnego ekwipunku nie ma.
A ty Kat'Tha się nie śmiej, bo jakoś więcej demonów nie zabiłeś tutaj niż ja, a teraz spadamy z tej mety, bo tak to możemy w nieskończoność walczyć z jakimś słabym paskudztwem.
Jeśli nic nie znalazłem to ździeram skalp z demona, którego utłukłem, wchodze z powrotem na konia i idziemy w stronę zamku.
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kat'Tha
Widząc jak Kapitan chce kaleczyć demony zagrodził mu drogę Gythką.
- Uspokuj się Gregor. Zostaw te ciała. Mamy tu drowa, który chciał ich ciała uczynić swoimi sługami. One jescze mogą uratować nam życie. - powiedział stanowczo nawet na niego nie patrząc.
- Jaspen spisałeś się. Tylko spróbuj nas nie ranić to będzie idealnie. - zwrócił się do poety
- Niby Kapitan, a na koniu utrzymać się nie potrafi. - powiedział do dziewczyny wesołym szeptem.
- Mogę Cię trochę przyuczyć sztuki walki o ile chcesz. - powiedział tym razem normalnie.
- Może zostańmy tutaj, póki trochę sie nie zgramy i nie ustalimy taktyki. - Krzyknął odwracając się do rzekomego dowódcy grupy.
Potem znów zwrócił się do Kei.
- Zgadzasz się na naukę pod moim okiem? - zapytał
Widząc jak Kapitan chce kaleczyć demony zagrodził mu drogę Gythką.
- Uspokuj się Gregor. Zostaw te ciała. Mamy tu drowa, który chciał ich ciała uczynić swoimi sługami. One jescze mogą uratować nam życie. - powiedział stanowczo nawet na niego nie patrząc.
- Jaspen spisałeś się. Tylko spróbuj nas nie ranić to będzie idealnie. - zwrócił się do poety
- Niby Kapitan, a na koniu utrzymać się nie potrafi. - powiedział do dziewczyny wesołym szeptem.
- Mogę Cię trochę przyuczyć sztuki walki o ile chcesz. - powiedział tym razem normalnie.
- Może zostańmy tutaj, póki trochę sie nie zgramy i nie ustalimy taktyki. - Krzyknął odwracając się do rzekomego dowódcy grupy.
Potem znów zwrócił się do Kei.
- Zgadzasz się na naukę pod moim okiem? - zapytał
-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Kapitan:
Gdy mutant cośtam sobie gada daruje sobie dłonie i zabieram tylko mój skalp. Jak się nie odczepi to okładam go, aż się odczepi.
Czy była bójka czy nie wsiadam na koń i krzyczę, że jak już załatwią wszystkie sprawy i wskrzeszą ścierwa to niech pójdą w moją stronę. Zmierzam w kierunku zamku i zatrzymuję się na najbliższym wzgórzu i obserwuję sytuację.
Gdy mutant cośtam sobie gada daruje sobie dłonie i zabieram tylko mój skalp. Jak się nie odczepi to okładam go, aż się odczepi.
Czy była bójka czy nie wsiadam na koń i krzyczę, że jak już załatwią wszystkie sprawy i wskrzeszą ścierwa to niech pójdą w moją stronę. Zmierzam w kierunku zamku i zatrzymuję się na najbliższym wzgórzu i obserwuję sytuację.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Kea
Gdy Kat'Tha skomentował wypadek Kapitana zaśmiała się cicho zakrywając usta dłonią. Uśmiech nie zniknął już z jej twarzy.
- Umiem walczyć tylko troche, bo nie sądziłam, że będzie mi to aż tak potrzebne. - wytłumaczyła się.
- Zwykle nie walcze, bo... yy nie musze.
Spojrzała na ciała potworów.
"Tu jest niebezpiecznie." - pomyślała.
- Ale chyba przyda mi się troche ćwiczeń.
Gdy Kat'Tha skomentował wypadek Kapitana zaśmiała się cicho zakrywając usta dłonią. Uśmiech nie zniknął już z jej twarzy.
- Umiem walczyć tylko troche, bo nie sądziłam, że będzie mi to aż tak potrzebne. - wytłumaczyła się.
- Zwykle nie walcze, bo... yy nie musze.
Spojrzała na ciała potworów.
"Tu jest niebezpiecznie." - pomyślała.
- Ale chyba przyda mi się troche ćwiczeń.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kat'Tha
- Jest tu trochę niebezpiecznie, jednak coś mi się zdaje że i tak o wiele bezpieczniej niż gdybyśmy szli dalej. Być może to był patrol więc mamy minimum pół godziny. - Powiedział do Kei.
- Kapitanie! Zróbmy małą przerwę. Choćby po to by opatrzyć ranę Edgara. Póki co nie zanosi się kolejną walkę. Nekromanta musi wskrzesić sobie nowe sługi. - Krzyknął do kapitana
- A ja tym czasem nauczę Cię kilku przydatnych ruchów w walce - Powiedział ciszej do dziewczyny
- Jest tu trochę niebezpiecznie, jednak coś mi się zdaje że i tak o wiele bezpieczniej niż gdybyśmy szli dalej. Być może to był patrol więc mamy minimum pół godziny. - Powiedział do Kei.
- Kapitanie! Zróbmy małą przerwę. Choćby po to by opatrzyć ranę Edgara. Póki co nie zanosi się kolejną walkę. Nekromanta musi wskrzesić sobie nowe sługi. - Krzyknął do kapitana
- A ja tym czasem nauczę Cię kilku przydatnych ruchów w walce - Powiedział ciszej do dziewczyny
Ostatnio zmieniony wtorek, 9 stycznia 2007, 21:50 przez Ant, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Kat'tha
- Cóż za niekompetencja. - skomentował pod nosem czyny kapitana.
-" Gdyby ktoś go tam zobaczył to jest już martwy. W co on się pakuje? Chyba mózg mu wyparował od przechwalania się i egoizmu. Nie zdziwie się jak ktoś go zaraz ustrzeli. Kto normalny staje na wzgurzu, gdy grozi niebezpieczeństwo? "- kontemplował.
- Chyba musimy go z tamtąd ściągnąć. On zna jedyną drogę. Ruszmy się. Im szybciej go dogonimy tym mniejsza szansa, że stracimy jedynego przyjaznego przewodnika w tych zakazanych stronach. - Powiedział stanowczo do reszty ekipy.
- Wyruszamy jak tylko Dragonis przemieni Tanar'ri - Rzucił, chcąc przeszkodzić nekromancie zabawę z kotem
- Zanim on się z tym uwinie zacznijmy od podstaw. Pokaż mi jak trzymasz broń - Powiedział już normalnie do wielkiej dziewczyny.
- Cóż za niekompetencja. - skomentował pod nosem czyny kapitana.
-" Gdyby ktoś go tam zobaczył to jest już martwy. W co on się pakuje? Chyba mózg mu wyparował od przechwalania się i egoizmu. Nie zdziwie się jak ktoś go zaraz ustrzeli. Kto normalny staje na wzgurzu, gdy grozi niebezpieczeństwo? "- kontemplował.
- Chyba musimy go z tamtąd ściągnąć. On zna jedyną drogę. Ruszmy się. Im szybciej go dogonimy tym mniejsza szansa, że stracimy jedynego przyjaznego przewodnika w tych zakazanych stronach. - Powiedział stanowczo do reszty ekipy.
- Wyruszamy jak tylko Dragonis przemieni Tanar'ri - Rzucił, chcąc przeszkodzić nekromancie zabawę z kotem
- Zanim on się z tym uwinie zacznijmy od podstaw. Pokaż mi jak trzymasz broń - Powiedział już normalnie do wielkiej dziewczyny.
-
- Bombardier
- Posty: 890
- Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
- Numer GG: 10332376
- Skype: p.kot.l.
- Lokalizacja: W-wa
- Kontakt:
Dragonis Do Urden
Wstał z ziemi i otrzepał spodnie. "Na szczęście te potwory jeszcze nie zdążyły mnie zranić, hehehe. Następnie rozejrzał się. "No tak, ciałanie są jakoś super dobrze zachowane, ale coś się z nich da zrobić" Podszedł do nich po kolei, wtykając w odpowiednie miejsca kamienie onyksowe. Następnie wyciągnął dwie gliniane miseczki - kolejne komponenty - nalewając i nasypując do nich potrzebnych rzeczy. Następnie zaczął inkantować - sam nawet nie wiedział, co oznacza język w którym mówił - Po prostu recytował. Jego umiejętności pozwalały na kontrolowanie 3 średnich nieumarłych, lub 2 silnych ... Zdecydował na jednego silnego, i dwóch mocno średnich. A więc : cienia i dwóch ghastów. Wypowiedział odpowiednie słowa klucze i po chwili obok niego stało trzech nieumarłych.
- Te istoty oddadzą nam nieocenione usługi.
Uśmiechnął się na widok swoich sług - dlatego lubił bycie nekromantą. "Może nie jest to zbyt szlachetna sztuka, ale w sumie shu mnie to obchodzi." Następnie odezwał się do nich, używając języka wspólnego.
- Dobra, posłuchajcie - macie się ponad wszystko słuchać mnie i chronić mnie oraz spojrzał po towarzyszach tych tutaj.
Następnie dodał po drowiemu. - Drill ka usstan telanth ulu elgg mina, dos inbal ulu elgg mina. T'yin, sslig'ne uns'aa wun jal risk.
Następnie usiadł i zabrał się ponownie do głaskania kota - musiał odzyskać utraconą energię.
Wstał z ziemi i otrzepał spodnie. "Na szczęście te potwory jeszcze nie zdążyły mnie zranić, hehehe. Następnie rozejrzał się. "No tak, ciałanie są jakoś super dobrze zachowane, ale coś się z nich da zrobić" Podszedł do nich po kolei, wtykając w odpowiednie miejsca kamienie onyksowe. Następnie wyciągnął dwie gliniane miseczki - kolejne komponenty - nalewając i nasypując do nich potrzebnych rzeczy. Następnie zaczął inkantować - sam nawet nie wiedział, co oznacza język w którym mówił - Po prostu recytował. Jego umiejętności pozwalały na kontrolowanie 3 średnich nieumarłych, lub 2 silnych ... Zdecydował na jednego silnego, i dwóch mocno średnich. A więc : cienia i dwóch ghastów. Wypowiedział odpowiednie słowa klucze i po chwili obok niego stało trzech nieumarłych.
- Te istoty oddadzą nam nieocenione usługi.
Uśmiechnął się na widok swoich sług - dlatego lubił bycie nekromantą. "Może nie jest to zbyt szlachetna sztuka, ale w sumie shu mnie to obchodzi." Następnie odezwał się do nich, używając języka wspólnego.
- Dobra, posłuchajcie - macie się ponad wszystko słuchać mnie i chronić mnie oraz spojrzał po towarzyszach tych tutaj.
Następnie dodał po drowiemu. - Drill ka usstan telanth ulu elgg mina, dos inbal ulu elgg mina. T'yin, sslig'ne uns'aa wun jal risk.
Następnie usiadł i zabrał się ponownie do głaskania kota - musiał odzyskać utraconą energię.
Czerwona Orientalna Prawica
-
- Pomywacz
- Posty: 35
- Rejestracja: niedziela, 24 grudnia 2006, 22:54
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Glasgow
Edgar
Moja rana nie jest poważna więc mozemy już ruszać. Kolega drow już stworzył te paskudne bestie, które mają nas bronić. Tylko żeby nie skończyło się to jak z niedżwiedziem barda. Chodżmy już za tym kapitanem, bez zdolności do przekonywania i bez zdolności taktycznych. Bo najlepiej zwabić potwory i uciec za tych, którzy zmuszeni są do walki a potem wystawić się i udawać bohatera ruszając do przodu w pojedynkę. Ale mi to pasuje. Im więcej krwi spłynie po moim toprze i po mojej twarzy tym jestem szczęśliwszy.
Mówiąc to patrzył się na wszystkich obecnych. Po skonczeniu monologu ruszył wolnym krokiem do kapitana.
Moja rana nie jest poważna więc mozemy już ruszać. Kolega drow już stworzył te paskudne bestie, które mają nas bronić. Tylko żeby nie skończyło się to jak z niedżwiedziem barda. Chodżmy już za tym kapitanem, bez zdolności do przekonywania i bez zdolności taktycznych. Bo najlepiej zwabić potwory i uciec za tych, którzy zmuszeni są do walki a potem wystawić się i udawać bohatera ruszając do przodu w pojedynkę. Ale mi to pasuje. Im więcej krwi spłynie po moim toprze i po mojej twarzy tym jestem szczęśliwszy.
Mówiąc to patrzył się na wszystkich obecnych. Po skonczeniu monologu ruszył wolnym krokiem do kapitana.
-
- Pomywacz
- Posty: 66
- Rejestracja: poniedziałek, 14 sierpnia 2006, 06:36
- Kontakt:
Jaspen
Jaspen przyjżał się Edgarowi. Był ranny, po części z jego winy. Trzeba było coś z tym zrobić.
- Pozwól, że spojżę na twoją ranę. - mówi do Edgara. Gdy ten pozwala na to, Jaspen rzuca czar Leczenia Ran, odpowiedni do tego jak poważna jest rana.
Jaspen przyjżał się Edgarowi. Był ranny, po części z jego winy. Trzeba było coś z tym zrobić.
- Pozwól, że spojżę na twoją ranę. - mówi do Edgara. Gdy ten pozwala na to, Jaspen rzuca czar Leczenia Ran, odpowiedni do tego jak poważna jest rana.
http://www.dragon.webplus.net.pl/
Zapraszam na moje forum o Fantastyce i nietylko!
Zapraszam na moje forum o Fantastyce i nietylko!