[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Radar
Mat
Mat
Posty: 434
Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
Kontakt:

Post autor: Radar »

Dżo

Dżo nasłuchiwał się rozmowie pilnując, czy aby któryś z wrogów nie wstawał. Jeśli któryś wstał bierze go do Pyrona na "pogawędkę". Jeśli wstanie więcej niż jeden ogłusza wszystkich, a z jednym idzie do Pyrona. Dżo popatrzył chwilę na Issitrę.
"Może pójść na zwiady, czy aby ktoś się tu nie kręci, albo czy któryś z nich nie uciekł, ale chwilę... Przecież żaden mi nie uciekł! A może jednak? Nie jestem dobry w myśleniu!"
Pomyślał a w zakłopotaniu powiedział telepatycznie do Pyrona.
"Pyron... Mam iść na zwiady sprawdzić, czy nie ma tu kogoś, kto mógłby być nie mile widziany? Nie pamiętam, czy który zły mi nie uciekł. Mam słabą pamięć... wiesz."
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

OK Jaszczurze, mamy 106 kilometrów Rzeźnickiego Tourne Po Okolicy do przejścia, mamy pełen zapas śmiertelnych ciosów, półpaczki naboi do moich rewolwerów, jest ciemno, a ja noszę okulary przeciwsłoneczne. Uderzajmy!
Obrazek
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Co się stało???!!! Ktoś zaatakował was w świętej świątyni węża? Kto to był?- zdenerwowany zaczął zasypywać Wulfgara pytaniami. Coś takiego nie wydażyło się nigdy za jego życia. Nikt nie zaatakował zwiedzających świątynie Wielkiego Węża i to w biały dzień! To nie może mu ujść na sucho - pomyślał
Ostatnio zmieniony czwartek, 9 lutego 2006, 21:55 przez Pavciooo, łącznie zmieniany 1 raz.
I tak nikt tego nie czyta...
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

Xazaax wystarczająco dułgo podrużował już z AC, aby muc przzwyczić się do jego nietypowych zachowań. Jednak i tym razem dał się zaskoczyć jego słową...
Stał kilka chwil w osłupieniu, prubując "strawić" to co przed chwilą uslyszał.
- Sssssss dobrze wiec. Ruszajmysss im prędzej ssstym lepiej sssss. Niepodoba mi sssię tu.
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

No to chyba nie pozostało mi nic więcej, żeby dodać, że zabieramy ewkipunek i wychodzimy z meliny. Nie zabijamy pierwszych przyjaznych ludzi jakich spotkamy odrazu. Pogadamy najpierw. :D
Obrazek
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Przyprowadz przywodce do mnie, postaraj sie aby zaden z pozostalych nie uciekl; niech Isitra ma na nich oko. Pyron stal oczekujac odpowiedzi ze strony druzyny, nie mial odwagi spojrzec elfce w oczy.
Fuck?
Radar
Mat
Mat
Posty: 434
Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
Kontakt:

Post autor: Radar »

Dżo

"Issitra. Popilnuj ich a ja przyprowadzę przywódce do Pyrona."
Przekazał informację Issitrze i poszedł poszukać przywódcy. Chodzi wciąż szybkim krokiem podpierając się rękoma i rozgląda się za przywódcą. Gdy go znajdzie zabiera go do Pyrona, jeśli go nie znajdzie, nie zabiera go do Pyrona i szuka dalej.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron i Dżo:
obaj juz macie +1 do kostki zdarzeń
Faktycznie popatrzenie w oczy elfki byłoby trudnym zadaniam. Skręcił ją spazm śmiechu. Krasnolud tarzał sie po poszyciu, łowkca skręcał w pół, a kobieta-rycerz z politowaniem kręciła głową. -Powiesić? Proooszę, zabrakłoby suchych drzew w tym lesie...- powiedziała z kwaśną miną.
Gdy reszta wreszcie się uspokoiła, a Dżo wrócił, nie znalazłszy nikogo "nowego" zadecydowano, że możanby przesłuchać dotychczasowych "jeńców".

[---]

-Schwytani przez goryla.- bandyta splunął na bok ze złoscią. Wpatrywał się zuchwale w twarze stojących nad nim istot tak, ajkby role były odwórcone. Reszta jego kompanów leżałą bez ducha związana lianami i sznurami. Stał and nimi Dżo ściskając w łapie swą żelazną maczugę.

AC:

Widzę, ze moje uwagi w rekrutacji licho wzięło. Co t ojest Qrde rewolwer? :P Napisałem, ze masz 2 kołkownice/kusze z systemem magazynkowym. Oczywiście nei wybrałeś, więc napisałem, zę asz kołkownice... wysil sie trochę z tymi swymi wypowiedziami. Widziałeś , co wyprawia Villemo? TAK ma być :P

Xazaax
ty masz +1 do koskti zdarzeń, ale AC nie, bo wciąż pisze posty na 1-2 zdania :P

AC i Xazaax:

Udaliscie się dalej od pola zbieraczy i mielisci ogląd na okolicę. Dalej na wzgórzu widać jakieś ruiny. Wszędzie spokojnie szumiacy las palmowy. Oaza ciszy i spokoju. AC zaklął, by przerwać błogą ciszę, której jego uszy ni umysł znieśc nei były w stanie. Dalej widział inne miasto... wyglądało "poważniej", niźli to zbierackie, w którym wylądowali. Miało nawet mury zewnetrzne...


Pavciooo i Wulfgar:
Obaj już macie +1 do kostki zdarzeń

Dziewczyna niespodziewanei zerwałą się i schowała a Wulfgara, gdy Scarcer do nich podszedł. Wulfgar czuł, jak się trzęsie... chyba ze strachu! Dziwna reakcja, jak na kogoś, kto musi widywac jaszczuroludów codziennie. PAvciooo odnióśł wrażenie, że to nie jego sposób mowy ja przestraszył. Ta dziewczyna naprawdę boi się Scarcerów!
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

Wyraźnie zirytowany faktem jak go potraktował władca, schował pergamin i udał się spowrotem do karczmy. Podszedł do lady i zwrucił się do karczmarza:
-Dobry człowieku, szukam ludzi którym zależy na losach naszego pięknego kraju, czy znasz takich?-mówi to bardzo cicho tak żeby tylko karczmarz usłyszał
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

poza sesją: no tak, ale ani ja ani moja postać nie ma szczególnych przemyśleń "Koń - jaki jest każdy widzi", po co miałbym pisać co myślę o tym co ty piszesz? :P "oaza spokoju" fajnie, już niedługo; pozatym co to za różnica jak nazywam swoją kołkownicę? czytałem też post Thaevisa
"Thaevis miał wątpliwości..niechciał bowiem łamać harmonii świata" a ja nie mam wątpliwości, to mam to napisać? to MG zawsze dużo pisze :P



Chodźmy do tego lasku kabackiego, będziemy robić grilla na świeżym powietrzu! Najpierw poszukajmy trochę mięsa do upieczenia. Mam nadzieję, że to nie takie miejsce co jest tylko Zapiekanka ze Szczura, Mięso Szczura w Sosie Własnym i Kotlety ze Szczura, z czego w Zapiekance ze Szczura jest mało szczura. Jak powiedziałem tak zrobiliśmy: szukamy zbieraczy tak żeby ich schwytać. Jednego (lub jedną) zostawiamy przy życiu, a innych w torturach mordujemy (chyba, że ktoś będzie chciał się przyłączyć do "106 kilometrów Rzeźnickiego Tourne po Okolicy"). Tego kogoś kogo pozostawimy przy życiu wiążemy do palmy, a potem podpalamy.


poza sesją: no i fajnie, ja tyle napisałem, a ty możesz odpowiedzieć "nie ma zbieraczy w okolicy" to po co mam dużo pisać? :P
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

- Sssss nawet jak na ciebie ssss to dość brutalny występek sss. Jestem zabujcą nie rzeżnikiem ssss, pewnie zresztą znajdzie się pare tych "obrońców miasta ssss...
Niepodobał mu sie pomysł prcodawcy. Niebył to jego styl działań. Kierował się swą niezbyt skąplikowaną logiką, brzmiącą " im więcej tym lepiej, im więcej tym większą pewność zwycięzctwa masz w bitwie", nie ozaczało top że jest pozbawiony podstępu. O nie wręcz przciwnie, jednak potrafił też oszacować własne siły.
- Sssss moim sssdaniem powiniśmy się najpierw rozejrzeć sss zanim robić co kolwiekssss. Kto wie może zbirzemy jakichś sss niewolnikówssss...
Podejrzewał że pan go nie posłucha, co mu się niezmiernie nie podobało. Zasyczał z niezadowolenia. Pamiętał iż jego szep od niepamiętnych czasów korzystał z niwolników i żył w ukryciu, zwiększając swoje bogactwo. Skończyło się ta sielanka własnie wtedy gdy niektzórzy rozpoczeły podobne działania ja jego "mistrz". Zbyt dobrze pamięta czemu został jedynym przdtawicielem swojego szczepu...

Spojrzasię na AC z roczarownaiem wynikający z braku rosądku w działaniach i przytąpił do tego co zostało mu powierzone. Taka była jego rola, wirzył w przenaczenie a ta osoba najwidoczniej potrafiłaje tworzyć. Przybnajmniej w to wierzył, w przciwnym wypadku dawno by już odszedł.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

AC i Tero Kir

napisałbym, zę an polu nei am zbieraczy, na złosć AC :P a;e napisałem, że MOZECIE W NIEWIELKIM STOPNIU PRZEJĄĆ INICJATYWE MG!! AC zasugerował, ze an polu SĄ zbieracze - proszę bardzo. Jakby zasugerował coś idiotycznego (np. że jednym ze zbieraczy jest jakiś Władca) to bym się oczywiście nie zgodził, ale przepuszczam większość własnych inicjatyw... to jest storytelling, AC! Systemu trzymam sie luźno! JAk cos mi nei bedzie odpowiadać w poscie, to to sobie zmienię :P

A i jeszcze jedno - POZA SESJA piszesz tak, jak ja teraz :)


Rzeź przeszła szybko i sprawnie. Do tournee nei przyłączył sie niktr i wkrótce pola śmierdziały spalonym mięsem. O ile AC był zadowolony z wyniku swej działalności, o tyle Xazaax czuł poważny niesmak. Zastanawiał się, czy przez przypadek nikt z tamtego murowanego miasta nia ma oglądu na pola... bo takie przypadki się zdarzają. lekkomyślna decyzja AC mogł ściagnać na ich głowy nieszczęście...


Drizzt:

-Poszukaj, panie, znaku białej dłoni na ścianie strażnicy, dotknij go i wypowiedz "Otwórz się, ANSKRAM"- powiedział barman schgylajac się nad ladą i znizajac głos do ledwo słyszalnego szeptu. -Szczęście, panie, ze zapytałes tu, a nei w konkurencyjne knajpie, tam skończyłbys wywieszony za wnetrzności na śniegu.- przerwał i pociągnął Drizzta za rękaw, by znów się schylił. -Obywatele Twierdzy Anskram to bardzo radykelni rycerze i magowie, ale ONI moga pomóc, jeśli ktokolwiek moze!- powiedział, po czym pozdrowił kapłana ruchem ręki, gdy ten wychodził na zewnątrz, nie wiedząc do końca, co o tym myśleć.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Villemo
Bombardier
Bombardier
Posty: 622
Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21

Post autor: Villemo »

AC, a nie lepiej sobie trochę samemu poMGować?

Anciol
Anciol przymknęła powieki, patrząc w słońce, by w ten sposób ukryć swe niezwykłe, zdradzające ją oczy. Nie miała zamiaru się poddawać. Znalazła się już tak blisko, musiała więc szukać dalej, aż zdobędzie tę straszliwą pewność, że jest jedyną osobą na całej Północy, posiadającą szczególne zdolność. Pomimo żalu w sercu radowała się, spoglądając na przepiękny krajobraz. Kiedy nareszcie Brosarps pojawiło się na horyzoncie, pomyślała, że to na pewno jedno z piękniejszych miejsc na ziemi. Najpierw, tuż koło wybrzeża, malownicze Havang, a potem miękkie wzgórza porośnięte pierwiosnkami i sasankami, z charakterystycznymi dla południa domkami przytulonymi do zboczy wznoszących się ku Linderodsasen. Jakże tu pięknie, aż do bólu pięknie! Jechała dalej, wypatrując domu staruszków. Minęła kurhan grobowy. Czy to mogło być tutaj? Dlaczego zniknęły? żaliła się. Po tym, jak straciła całą nadzieję, jeszcze bardziej zatęskniła za rozmową z kimś podobnym do siebie. Dojechała wreszcie do chaty staruszków, którą dokładnie opisał rybak. Zsiadła z krota i zostawiła go przy obsypanej kwieciem jabłoni. Dwójka starych, przygarbionych ludzi przyjęła Anciol serdecznie. Nakarmili ją. Dobrze jej to zrobiło, bo całkiem zapomniała o jedzeniu.Tutaj nie mogła udawać, że obawia się spotkania czarownika, ponieważ musiała zadawać szczegółowe pytania. Trzeba wymyślić coś nowego. Powiedziała im w końcu, że ktoś opowiedział jej o czarowniku. Teraz chciała dowiedzieć się, czy ta historia jest prawdziwa. Nagle okazało się, że staruszka jest bardzo zajęta mieszaniem czegoś w garnku na piecu. - O tak - odpowiedział stary. Zniżył głos. - To wszystko prawda. Sam go widziałem! Kiedyś, zanim go wypędzono. Anciol czuła, jak serce skoczyło jej w piersi. - Wypędzono? A więc nie umarł? - Nie. Przybył ze swymi ludźmi komendant z Glimmingehus, by go pojmać. Został jednak ostrzeżony i uciekł. Staruszek się rozmarzył. - Tak, dobrze pamiętam, jak go widziałem. Tak jakby to było wczoraj. W środku nocy obudziła mnie jakaś przedziwna pieśń, a ponieważ działo się to latem i było ciepło, więc wymknąłem się z domu, by sprawdzić, co to takiego. Wtedy go zobaczyłem. Widziała, jak staruszek ożywił się, słysząc jej pytania. Jakby czuł, że jego słowa mają ogromne znaczenie. Wyszedł na zewnątrz, za nim Anciol, a potem staruszka. - O tam, widziałem go tam, przy tym kopcu kamieni. Stary przez chwilę wpatrywał się przed siebie. - Kładł coś na tym kamieniu - ciągnął. - Nigdy w życiu nie bałem się tak jak wtedy, kiedy na niego patrzyłem i słuchałem. - Mówicie, że się stąd wyniósł. Dokąd? Staruszkowie wymienili spojrzenia. - Przecież to nie było sto lat temu - powiedziała Sol. - Chciałabym tylko odnaleźć jego ślad, nie chcę nikomu zrobić nic złego. Władze nie są moimi przyjaciółmi. - Sto lat! - żachnął się stary. - Tyle lat to ja nie mam! - Oczywiście, że nie - uśmiechnęła się Anciol. - Wybaczcie mi. Ile dni mogło mniej więcej upłynąć od czasu, gdy je widzieliście? Namyślał się, zmrużonymi oczami spoglądając w słońce. - Hmm, to musiało być jakieś kilkanaście dni wstecz. To było dwanaście dni temu. Tak, to by się zgadzało. -Dwanaście dni temu? - Nadzieja Anciol urosła o dwanaście dni. - Może wiecie, w jakim kierunku się udał? - zapytała anielica. - Słyszałem, jak mówił coś...- powiedział z wahaniem. - Ale nie wiem... - Co to ma za znaczenie? - wtrąciła staruszka. - On już pewnie nie żyje! Komendant schwytał go już całe wieki temu, chyba to rozumiesz! - No tak - powiedział mężczyzna po długim namyśle. - Ale obiecałem mu, że nigdy nikomu nie powiem. Anciol zajrzała do sakiewki. Zostało jej jeszcze kilka monet. Lepiej nie będzie mogła ich wydać, uznała, mając na myśli nie tylko siebie, ale i parę starych ludzi. - Macie, to dla was, po jednej dla każdego. Staruszkowie otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia. Drżącymi rękami przyjęli pieniądze. Powiedzieli, że nigdy tak wiele nie posiadali. Natychmiast weszli do chaty, by ukryć monety. Anciol słyszała, jak rozmawiają w środku. - To bardzo szlachetna pani - powiedział staruszek. - I taka piękna!
Kobieta mówiła cicho, ale nie na tyle, by nie można było jej usłyszeć. - Ona jest jedną z nich, czy tego nie widzisz? Od razu to zauważyłam! Kiedy odejdzie, musimy rzucić za nią żelazem! - Nie... - Staruszek ze zdziwienia aż otworzył usta. - To niemożliwe! Jedna z nich! O bogowie! Kiedy wyszedł, w jego oczach widniało przerażenie. Anciol zdecydowała, że będzie z nimi szczera. - Tak, jestem jedną z nich - uśmiechnęła się przyjaźnie. Jej szczerość uspokoiła ich. Nareszcie Anciol otrzymała informację, na którą czekała
tak długo. Musi wjechać w głąb lądu, daleko w las, aż napotka strumień. Opisali wszystko dokładnie. Jej odjazdowi z Brosarps towarzyszyły długie podziękowania. Wkrótce jednak usłyszała za sobą łomot upadającej na ziemię siekiery. Uśmiechnęła się do siebie gorzko.
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Anciol:
Zwiększam premię do KZ do +2

Nie minęło pół dnia drogi, gdy droge anielicy zastąpiła jakaś postać. W potężnym pancerzu z długim, szerokim mieczem dwurecznym. paladyn był poboosławiony Mocą przez swego boga. Wyglądał tak:
Obrazek
-Stój! Mamy do pogadania!- warknął. Gdy Anciolzatrzymała się zmierzył ją swym przenikliwym wzrokiem od stóp do głów. -Zbszcześciłaś nasza rasę!- krzyknął rozpościerajac anielskie skrzydła. -Wiedz, ze nei spoczne, puki nei skażę cie, jak każdą nekromantkę i czarownicę, na spalenia na stosie! Jak tylko zdobede dowody...- jego głos emanował wrogością i ajkaś.. wyniosłością. Anciol czuła, ze jest potężnejszy... jeszcze. Za jakis czas Anielica go prześcignie w mocy... ale teraz...
Anioł odwrócił ise i odleciał gdzies w głuszę. Krot burknął -Palantunio.- po czym ruszyli w dalsza drogę... Anciol zastanawiała się nad słowami tego paladyna. Nic dobrego z jego strony nei moze jeje spotkać.
To jednak nei było jedyne ciekawe spotkanie w tym dniu. Zapadał zmrok, gdy Anciol usłyszała muzykę miękką, niczym aksamit. Płynęła skąś... trudno powiedzieć skąd. Krot zrozumiał, ze Anciol chce odnaleźć jej źródło, nim ta zdążyła przemóiwć. Powiózł ją głębiej w las i an wzgórze. W pewnym momencie ich oczom ukazał się odległa polana. Leżały na niej driady i nimfy, wsłuchane w muzykę, jak w transie. To grał tamten czarnoksiężnik, którego Anciol szukała. Maił ze soba jakis dziwny instrument. jakby cień harfy... grał na nim jakąś różdżką. W pewnym momencie skońcył, skłonił się, a słuchaczki biły mu brawo. -Wybaczcie, ale musze juz odejść... w razie czegho, wiecie, gdzie mnei szukać?- zapytał spokojnym głosem. -Północna skała!- Powiedziały zgodnie nimfy. Wzrok Anciol padł na wysoki głaz stojacy koło wybrzeża. Postać czarownika zniknęła w kłębie czarnego dymu. Nimfy powoli zaczęły rozchodzić się w las. Żadne ptak nie śmiał zaśpiewać, pomimo ciepłego wieczora. Wszyskie jeszcze były pod wpływem czaru muzyki tamtego niesamowitego instrumentu.
-Do skały?- zaptał krot. -Czy wolisz najpierw pogdac z Driadami, które zostały an polanie?- dodał, choc wydawało mu się, ze znał odpowiedź...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Fajnie Jaszczurze. To bardzo dobry pomysł z tymi niewolnikami. :D Ale czemu wcześniej tego nie mówiłeś? :? Następnym razem zrobimy tak jak ty będziesz chciał, a teraz idziemy okrążyć miasto. Te ognie napewno widać z twierdzy. Idąc pośród jeszcze nie palących się palm patrzę na twierdzę i gdy widzę wychodzących z niej strażników mówię: No i o to chodziło. Spodziewają się ataku stąd, a my wejdziemy sobie od prawej flanki. Doskonale :D Szybkim chodem powinniśmy dojść do miasta, innej bramy niż ta, która wychodzi na pole. Jeżeli ludzi zaczną atakować na sam widok Xazaaxa [postać Tero Kira ma nazwę :P ] to odpowiemy ogniem, ale jeżeli ich będzie więcej to uciekamy. Jak nie zaatakują to wchodzimy jak gdyby nigdy nic do miasta dowiedzieć się co tu się dzieje. Pamiętaj Panie X, że nikogo nie atakujemy jeżeli nas nie sprowokują. Patrzenie to nie prowokacja. I zostaw te robaki! To nie czas na posiłek! :lol:


[Villemo: MG to koleś który założył temat :P gry single player mają zawsze z góry ustalone zasady, bez nich to by była gra nielogiczna, a to już by nie było rpg :P ]
Obrazek
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Wulfgar
powiedział nie musisz się obawiać, to przyjaciel, znamy się od bardzo dawna, nigdy mnie nie zawiódł, wiesz może kto był na tyle odważny, pyszny, lub po prostu głupi żeby zaatakowac mnie w tym miejscu? wiesz może co on powiedział?
a ty przyjacielu jak mnie tutaj znalazłeś, myslałem że cały czas spisz
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

- Niejem robaków sss - obrażonym głosem zadeklarował jaszczur.
Ten ciepło krwisty nie wygłądał na kogoś godnego władania losem innych. Jednak zupełnie inaczej się zachowywał. Skłaniało to do stwierdzenia iż jet blogosławiony lub obłąkany.
Zabójca miał prawa na rozterki, choć doskonale rozumiał to iz rozkładają one jego maorale. To co przed chwilą sie stało, powinno odejść z łatwością w niepamieć. Postanowił już się nadtym nie zastanawiać i wykonawyć swoje obowązki wobec pana. Ułatwiało to znacznie sprawe, bo przecież nie żałował ludzi których zabił, nie przyznawał tylko metody jakie się stosują.
Narzucił na sibie swój płaszcz, aby jak najtrudniej było by rozpoznać własciciela tego ubioru i ruszył za AC. Niepewnie się spytał:
- Ssss co zamierzaszssss teraz? Co zaplanowałeśsss ssss plan?
Ciekawił jaką role odegra teraz w tym miejscu.
Zablokowany