[Nie ważne] "Naevus - Carmen" (Znamię - Epos)

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Rozmarzone ślepia wodzące za ogonem
Przez chwile zapomniały całkiem o Leonie,
Który z szkła podnosząc wielobarwne pióro
Stanął między Gryfem a wielbioną Muzą.
Prysła wizja w tłumie, Gryf otworzył oczy
W pamięci wciąż kołysząc obraz przeuroczy,
Który wdziękiem swoim, głębokim powabem
Wprosił się przyjemnie w świat Narsila marzeń.
Gryf tulił pawie oko do mięciutkiej piersi
Dziękując w milczeniu damie najpiękniejszej,
Wniesionej na ziemię by natchnienie słała
Pod postacią ludzką zamienioną w pawia.

Leon ciepłym wzrokiem pogłaskał Narsila
Po czym ruszył dalej. Mijając stoiska
Wiele widział bytów, magicznych postaci:
Rudokite wiewiórki, kociokształtne damy.
I choć Gryfie panienki uśmiech ciepły słały
W z bursztynu źrenicy pamięć jasnej pani
Niewidomym czyniła na wszelkie umizgi
Tłumiąc piórem podanym niesłyszalne piski.

Ujrzawszy wędrowców naprzeciwko wyszedł
Gryzoń czarnobiały, swym ogonem łysym
Przyjaźnie pomachał, skłonił się do ziemi.
Prosząc o uwagę ślepiątkami swemi,
Wskazał dane piórko bielutkim pazurkiem,
Odwrócił się chwilę, poszperał po futrze
Po czym oczom wędrowców ukazał kruszynę:
Zaklęty w krysztale kawałek bursztynu.
Spływające kaskady srebnego łańcuszka
Skry żywe miotały. Na palców opuszkach
Układały się lekko. Szczur powierzył w dłonie
Gryfie skarb swój cenny, wymienił z Leonem
Pełny zrozumienia dla Narsila stanu
Wzrok nakazujący szukać Pawiej Pani.
Ostatnio zmieniony czwartek, 26 stycznia 2006, 18:53 przez Wilczyca, łącznie zmieniany 1 raz.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Idąc dalej przez bazar milczenia
Posłyszał błogie ciche dzwonienia
Co umysł Leona w muzyce objęły
dzwonki co cicho na wietrze grały

Spojrzał na kramik z słomianej strzechy
na którym rosły kryształowe kwiaty
każdy z nich piękny i delikatny
własny miał zapach i własne barwy

Kwiaty wiatrem lekko muskane
Zdawały się być rozśpiewane
Tak w ów milczeniu cicho szeptały
By nie zakłócić tutejszej aury

Podszedł wiec Leon do tego stoiska
Gdzie kwiatów strzegły dziwne ptaszyska
Bo niby ich dwójka a w jednym złączona
Taki był dziwny tych kwiatów sprzedawca

O głowach dwóch sęp w orlim ciele
A głowy te wciąż skłócone ze sobą
Jeden drugiemu oplata szyją, szyję
W tej kłótni Dziobami się bodzą
Wkońcu wyrwani ze stałych zatargów
Spojżały dwie głowy na swoich klientów
Leon swym palcem musnął w dzwon kwiatu
Który zaśpiewał swą pieśń teraz światu

Kwiat ów przejrzysty, o dzwonie głębokim
Wydawał dźwięki kojące w harmoni
Co odganiały złe wszelkie mary
I przeganiały wszelkie koszmary
Zapragnął Leon dzwoneczek posiadać
I pragnął bezkońca ukojenia słuchać
W Dłonie wiec chwycił z kryształu kwiat
Co chcieć mógł w zamian dziwny sklepikarz ?
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Rozdziawiły się chytrze dzioby wężoptasie
Oczy swe zmrużyły. W ciekawości jasnej
Iskrze odbijały się tak jak w wodnej ramie
Sylwetki postaci stojących przy kramie.

Muskając kryształy, opierzone dłonie
Pieśnią swą poiły usta łez spragnione
Chwytały za serce. Lekkodźwięczna nona
Niosła ukojenie dla duszy Leona.

W czasie tym podwójniesępowe spojrzenie
Lustrowało Gryfa. Zaniepokojeniem
Kontrast dało z czystokwiecistym śpiewaniem
Uważnie szukało czegoś na wymianę.

I w końcu znalazło. Wplątane w lwią grzywę
Wielobarwne piórko ciepło piło chciwie
Do snu utulone kołysanką gładką.
Te właśnie monetę sęp swą wskazał lotką.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Spojrzał na co lotka sępia wskazała
Było to pióro szmaragdowe pawia
Tak Sercu bliskie jego przyjaciela
Tak wiele znaczyło przecie dla Nasila

Leon raz jeszcze posłuchał melodii
Co wygrał dźwięcznie kwiat kryształowy
Poczym dzwoneczek odłożył powoli
I rękę Do serca gryfa przyłożył

Następnie odwrócił się od sępiej głowy
i wskazał na naszyjnik na szyi jantarowy
Narsil wzrok swój uniósł w radosci przypływie
i poprawił pióra w swej pierzastej grzywie

Serce prowadziło Gryfa do swej pani
gdyż odnalazł ją w tłumie przy kramie z mieczami
gdy Narrsila ujrzała posłała mu całusa
Leon zaś wypatrzył dla siebie gladiusa

Gryf w objęciach ciepłych swojej pani pawiej
A pan jego, przyjaciel miecz trzyma w ręce prawej
Klinga diamentowa miecz z aurą magiczną
Teraz musi przystąpić do targu z pawicą
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Lekkim wodospadem naszyjnik błyszczący
Spłynął po błękitniepierzastym dekolcie
Srebro topiąc w puchu. Uśmiechu iskrami
Za płomyk bursztynu dziękowała Pani.

Dla ufnie wtulonej w miedzioskrzystą grzywę
Świata już nie było. Spuszczając wstydliwie
Wzrok skinięciem skromnym delikatnej głowy
Klingę pozwoliła zabrać Leonowi

Lecz i wieczność słodka chwilę później zgasła
Słowo wyrzec pora, udać się do miasta
Wtopionego w blaski. Poświęcona ciszy
Kramarka opuścić nie mogła świątyni

Obiecując jednak, że swymi myślami
Nie opuści Gryfa w żadnej z obcych krain.
Na zaś z Obfitości Rogu piła chciwie
Przez los darowane jantarowe chwile.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Czas nadszedł dla przybyszów w którym przyszło
Czas najwyższy opuścić mury grodu białego
Tak ramie przy ramieniu dwóch mężów wyruszyło
By iść w niewiadoma świata nieznanego

Ściskał narsil przy sercu pióro –chwilę szczęścia
Gladius przy boku Leona szukał swego miejsca
Gdy opuścili bramy miasta pod wierzą z kości
I zostawili za sobą chwile wspomnień w radości.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Młodzi smutnym wzrokiem prowadzili 'k bramie
Dziwnego wędrowca, Gryfa, skryte Znamię,
Trubadurze słowa strojące powieści.
Żalem wypełnione czyste serca dzieci
Szepty niosły. Słów kilku wzniesione nasieniem
Obrosły w ich myślach w kwiecistą legendę
O walkach, o smokach, o rycerskiej dumie
- Ostrzu diamentowym. Rozeszły się w tłumie
Jak kamfory zapach tłuste rybki plotek
Mnożonych przez usta, marzeniem tuczone.

Ciężko wyjść z stolicy, trudno się pożegnać
Z szklanymi domami, z w koralowych drzewach
Wplątaną melodią tchnięciem białych dłoni
Wiatru świetlistego; błyskowodnej toni,
W której syren echa wołały królową
Do sproszenia gości kroczących nad głową.

Wszystko milkło w sercu. Tłumiło Leona
Świata głodnym pulsem powierzone słowa
Przez Gajową Damę, tchnienie Jednorożca,
Zawodzenia Pociech. Prowadząc ku końcu
Odwiedziny w mieście błysnęła nadzieja
Że splotą się jeszcze wspólne przeznaczenia.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

...i choć serce boleścią tęsknoty przepełnione
ruszył Leon przed siebie w lady nie zmierzone
ni wzrokiem ni stopą wędrowca młodego
który wciąż szukał przeznaczenia swego

- dokąd ruszyć mamy, przyjacielu drogi?
mamy iść przed siebie gdzie nas niosą nogi?
Pytał bez skutecznie towarzysza swego
który w dłoniach miał jeszcze miękkość pióra pawiego.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Horyzont gościnnie rozkładając dłonie
Zapraszał Leona z Gryfem w swe podwoje
Tęczy szarfą przepasan niczym ambasador
W polan tłuste brzuchy poświęcone stadom
Błękitnych mustangów. W przestrzeni bezkresnej
Nie było zakątka którego by miejscem
Nazywać nie można. Zgłębione kopytem
Brązowe rysunki w wrzosów płótnie ryte
Splatały się w warkocz zdobny w tulipany.
Leniwe akacje ręce wyciągały
Liści parasolem niczym kwoka stara
Drzemiących satyrów tuląc jak swe jaja.

Szaleństwem fioletu błękitem skrapianym
Gości swych skwapliwie witały polany
Pośród mórz przemodrych pieszczących jak tratwę
Dwójkę w bursztynowoskrzystą strojon szatę.
Znacząc ledwie rzęsy granatowej pasem
Granicę z świerkowym, wonnym, ciemnym lasem
Wpisanym w jej fałdy. Zaś po drugiej stronie
Szarpać zezwalając różowej koronie
Kryształowych borów ścieżkę nieskalaną
Po której Apollo przejeżdża rydwanem.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

morskie odchłanie, plaże kamienite
Leona uwiodły wody morza czyste
- Gdybyśmy tak mogli nogi tam zamoczyć
przemyć nasze twarze i zmęczone oczy

Wędrowiec czoło uniusł hen przed siebie spojżał
wybrał szlak przez bór co u wybrzeży dojżał
wolnym krokiem idąc wtopił się wśród pnie
które były kiedyś chyba w jego snie

Drzewa boru wysokie niebo przysłoniły
morskie fale jednak wołały do siebie
słyszał leon śpiew morskiej domeny Neptuna
podążył więc w kierunku gdzie zachodzi luna
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Z życzeniem swym zgodni brnęli poprzez trawy
Wpłynąwszy na suchego przestwór oceanu
Mijając drzew płaskich chronne parasole
Falujące cieniem. Purpurowych stawów

Dekolt chmur puszysta osłaniała chusta
Pleciona na przemian z nieskromnym błękitem
Grałą obraz dziki z zwierciadlanym plastrem
Tańcem roztrzęsionym. Mustanga kopytem

Poruszone wrzosy sławiły równinę
Z słowiczych organów nutą modlitewną.
I choć fiolet suchy lał się po gór brzuchy
Nie znudził swych gości jednostajną pieśnią.

Brnęli tak przed siebie muskając palcami
Wdzięczne wrzosów włosy całujące rosą
Umęczone stopy. Aż chłodnym ukłonem
Cień gości przywitał - strażnik bramy lasu.

Zanim woń żywiczna usta wypełniła
Nim na barki spadła z cienia peleryna
W równinę pobiegło echo z głuchym pukiem
Podkreślone chichotem młodego satyra.

Zdziwienie dość szybko ustąpiło śmiechom
Kiedy dwaj wędrowcy spojrzeli po sobie
Narsil ujrzał nos psi miast noska Leona
Leon czarną kreskę zaś na gryfim dziobie.

Nie wierząc dotknęli wilgotnego płótna
Pnie świerków zmazując. Radosne koźlęcie
Podskoczyło do nich chlapiąc wkoło farbą
Naprawiając szkodę z ogona pędzelkiem.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Pewnie myśli satyr - nabrać się daliście
jednak dzieło istotnie udało się artyście
las jak żywy bez skazy wydaje się jak z bajki
rosną w nim i trawy i niezapominajki

zauroczył wędrowców swoim ideałem
zapragnęli scalić się z nim duchem i ciałem
Gdybym tak mógł nanieść na płótno swoją cząstkę
gdybym mógł tak zasadzić chociaż jedną grządkę


Marzył Leon by stać sie w części małej bogiem
jak satyr jak artysta tworząc światy pędzlem
lecz szybko cos zrozumiał, że cząstkę tego świata
uszkodził swoją głową -przeprosić wypada.

-wybacz mości Satyrze za nasza nie uwagę
wybrać chcieliśmy najpiękniejszą przecie drogę
lecz udał ci się dowcip powiodłeś wędrowców
w samo szczere pole w krainę manowców


Leon wodził wzrokiem za ogonem zwinnym
który farbę nanosił na obraz płócienny
chwilę popodziwiał miejsca tego magię
po czym spytał malarza o inną leśną drogę.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Jeszcze mokre liście zaszumiały tęsknie
Za muśnięciem farby, za głaskaniem pędzlem,
Za zgłodniałym wzrokiem. Swoje dziwne granie
(Jakoby wprost z płótna) zmieniły w wołanie,
Prośbę o uwagę. Ptaki niewzruszone
Bezruchem obrazu oranżu przestworza
Przeszywały, czasem siadając na tronie
Z gałęzi. Czerwone owoce w koronie
Szpak leniwie dziobał, bystrymi ślepkami
Śledząc lisią kitę pomiędzy drzew pniami.

Wiatr trącał gryfie pióra. Wrzosy mdławą wonią
Przyćmiły farb zapach. Połoniny swoją
Przestrzenią się chełpiąc zapraszały w tany;
Zapewniając, że gośćmi swymi, wędrowcami
Od sztukmistrza lepiej się zaopiekują.

Z drugiej strony Satyr humoru winszując
Do zabawy wspólnej prosząc ich radośnie
Pod kopytem szukał w każdym trawy kłosie
Potencjału, który, za dłoni dotknięciem
Niepozorną trzcinkę przeistoczy w pędzel.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

ni to pedzel ni czcinka mieniła się w dłoniach
niby smukła, i wiotka słońcem wypalona
do zabawy satyr radosnie zaprsza Leona
Leon chwycił za pedzle by zamoczyć je w farbach

Narsil piórem swym wolał po płutnie manewrowc
by z podpiura gryfiego świat swoj uformować
spojżał z ciekawością w strone przyjaciela
który z zakłopotaniem farby nowe wybiera

Tak podjąwszy decyzje o spełnieniu żyzcenia
obaj przybysze gotowi do tworzenia
zmienić mieli się w z przecietnych wędrowców
w nieprzeciętnych twórców, artystów plastyków.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Dzierżąc mężnie oręż, za którego sprawą
Wrota krain niezwykłych otworem im staną,
Farb szukać poczeli. Satyr im tłumaczy,
Której barwy szukać w pełnej wody kadzi.

Świat zda się przeglądać w bali oczach pełnych.
Tam gdzie trawa zerka - paleta zieleni
Wachlarz swój rozciąga po szmaragdu promień
Począwszy od błysków w Pawicy ogonie.

Trudny to był wybór. Tęcz niebiańskich cienie
W wstęgi pozwijane rozkosznie się mienią
Sycąc oczy zjawiska przecudnego głodne.
Pędziel ton wyłapał. Myśli już swobodnie

Szybowały nad głową pod nieba zasłoną
Gotowe kierować posłuszną im dłonią.

Czegoś jednak brakuje. Oręż choć gotowy
Celu trafić nie może - brakuje oporu.
Nim z marzeń się otrzęśli minęła minutka
Narsil mruknął: Jest pędzel, ale nie ma płótna.

Z zdziwieniem raz jeszcze spojrzeli na obraz
Porażeni geniuszem. Zza pleców śmiech kozła
Ponownie ich dobiegł. Rubasznym chichotem
Zachęcił wędrowcow by śledzili wzrokiem

Koniec jego pędzla. Zanurzony w farbie
Zdawał się w powietrzu wirować bezładnie
Jednak upuszczone krople - dziwna sprawa
Żadna z nich naprawdę na ziemię nie spadła!

Ślizgając się miękko po skrytym przedmiocie
Żywe jego przymioty odsłania przed wzrokiem.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

W odbiciu kolorow na pędzlu niesone
barwy powietrzne wyobrażone
zakrywają umysły wędrowców
cóż tu utworzyc godnego artystów?

Moj przyjacielu, skoro idziemy
w kierunku morskiej ostoi
tam gdzie fale błękitne i wiatr niemy,
rany szarpane serca goi
skrućmy sobie nasze wojarze
utwurzmy własne morkie pejzarze!


Gryf wzniósł się nieco na skrzydłach wiatru
piórem zaintonował wers pierwszy
nowego pejzarzu i poematu
malowanego posrod wierszy

Pieśni, myśli, dramaty i opowiastki
ukryte pomiedzy piasku ziarnami
w drobinach wodnych jakies namiastki
histori przekazywanej opowieściami

Wierszem pisany obraz nadmorski
w ktorym zaklęto niezwykłość eposu
tajemnic gro skarbow skrywaja piaski
odpowiedź na dalsze koleje losu.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 16 kwietnia 2007, 11:57 przez Eglarest, łącznie zmieniany 1 raz.
Wilczyca
Marynarz
Marynarz
Posty: 298
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Wilczyca »

Pędzla głaskanie nie ustało jeszcze
A już postać ludzka kołysze się w wietrze.
Wilgotny bryzy podmuch pocałunkiem pieści
Rumiane policzki. Mewy swoje pieśni
Intonują niezgrabnie gdy lotów dostojnych
Kręgi podkreślają siłę horyzontu.

Farba spływa lekko. Niebiosa w oddali
Kładą się promiennie na bezkresnej fali
Bałwanów wzburzonych, które jakby z siebie
Płodzą śnieżnobiało potężne łabędzie.

Zbliżcie się najmilsze, ku mnie, tu podejdźcie
Każdy dziób złakniony poczęstuję chlebem.
Każde pióro z szacunkiem pocałuję, będę
Grację Waszą głosić, krzyczeć jak Was wielbię.


Cisza plecie plażę, piasku lekka tafla
Niewzruszona płetwą. Krolewska parada
Od brzegu odpływa w sobie znaną stronę
Postać zostawiając samą z cichym morzem.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up

But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
Zablokowany