[Arkona] Drużyna Książęca.

[Azrael]

Sławobor syn Wojciecha

Popatrzył zdziwiony na swego imiennika - Toż kroczę! Ruszaj żwawo, chce tam dotrzeć jak najprędzej.
Grajek nie zaczął biec, aczkolwiek szedł bardzo szybko rozglądając się na prawo i lewo.

No i macie dwulinijkowego posta.

[Brzoza]

Pomału widzicie wielkie palenisko, a nad nim wysoko w sieci leżą Wasi towarzysze. Są nieprzytomni. Ale jest ich tylko dwóch. Nie wiecie którzy. Nie_wiecie nawet czy są rozbrojeni. Wokół paleniska są dwie cztery chaty kryte gontem, jedna duża. Są gnijące. Zasłaniają trochę widok na polanę, więc Ciężko Wam orzec co jest za tymi dwupoziomowymi chatami. Nikt się wokół ogniska nie krząta. Widząc odległość od Was do końca polany można łatwo powiedzieć - duuuża polana. Zmieści się kilka dużych chat, nie tylko dwie. Mijacie strumień.

[Errer_Avares]

Sławobor z Wolina

Spojrzał na zbiorowisko gnijących chat. Sytuacja nie prezentowała się zbyt dobrze: Było ich tylko dwóch, nie wiedzieli czego się spodziewać za ścianą chat, a na dodatek najprawdopodobniej spotkają tam nieprzyjaznych im ludzi, na co wskazują uwięzieni przyjaciele. Cała sytuacja była na tyle dziwna i tajemnicza, że Sławobor przeklinał w duchu brak Racimira, jednak nie dlatego, że był jego przyjacielem... Brakowało mu jego trafnego osądu i twardych decyzji. On nigdy nie był na tyle odważny, by wziąć ciężar decydowania na swoje barki. Był tylko żołnierzem słuchającym rozkazów i lubiącym dobrą bitkę. Główkowanie nie było jego silną stroną. Postanowił zrzucić decydowanie na wędrującego z nim jego imiennika. Co robimy? Jak myślisz czego możemy się spodziewać za tymi chatami? Miał głęboką nadzieję, że kompan wpadnie na jakiś dobry plan działania...

[Azrael]

- Wedle mego rozumu powinniśmy ruszyć z otwartymi ramionami i bez broni.
To dobrzy ludzie nasi kompani jeszcze dychają. - wskazał między dwie chaty - Myślę, że zagram najgłośniej jak potrafię, a jak się hołota zbierze pogadam jak prawy z prawym. W razie niepowodzenia miotniesz oszczepem w najbliższego ja nożem uwolnię naszych, a procą ściągnę kilku...- zastanowił się ilu chłopa może mieszkać w dwóch chatach, a ilu w dziesięciu - nie... moim zdaniem czekamy do zmroku, a gdy pójdą spać szybko uwolnimy naszych. Jakby na potwierdzenie siadł i oparł się o najbliższe drzewo, chciał ściągnąć z pleców instrument, lecz po chwili zastanowienia począł skubać trawę.

[Errer_Avares]

Sławobor z Wolina

Niech i tak będzie. A co byś im zaśpiewał? Uśmiechnął się do towarzysza mimochodem. W takim razie czekamy Powiedział wojownik przewieszając okrągłą tarczę przez plecy i chowając miecz do pochwy. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby weszli do wioski (?) uzbrojeni. Oszczep również zamocowany na plecach, przewiesił w taki sposób, by mógł go szybko wyciągnąć w razie potrzeby. Skinął jeszcze głową towarzyszowi i usiadł w milczeniu czekając na zmrok.

[Brzoza]

Jest dopiero popołudnie. Obserwowaliście polanę , jednak nic na niej się nie poruszyło, nikt nie dorzucił drewna do ognia, a wciąż paliło się takim samym ogniem. To wieczny ogień, ani chybił, a jest tutaj świątynia. Następną rzeczą na którą wpadliście jest to że CHors to bóg nocy. Zmrok sprzyja jego wyznawcom.

[Errer_Avares]

Sławobor z Wolina

Masz racje domeną Chorsta jest noc. Młody wojownik przytaknął towarzyszowi , który przed chwilą na to wpadł. Wydaje mi się, że kiedyś mówił mi o tym Racimir... Sam nie wiem jak mogłem zapomnieć. A więc co? Ruszamy, tak jak mówiła nam pierwotna myśl? Niepokoi mnie ten dym. To jakiś rodzaj kapłańskich sztuczek. Jestem tego prawie pewien. Długo spoglądał na wznoszące się kłęby dymu, oczekując odpowiedzi jedynego towarzysza.

Przepraszam, że napisałem co zrobił chwilę wcześniej inny gracz, jednak wydaje mi się, iż to przyspieszy rozgrywkę.

[Azrael]

Sławobor syn Wojciecha

- Mam pomysł, ty zrobisz tu trochę hałasu... właściwie to nie trochę, będziesz się wydzierał wniebogłosy, a ja tym czasem z drugiej strony, gdy wszyscy zbiorą się tutaj uwolnię naszych kompanów... - grajek nie był pewny swojego planu, zresztą nigdy nie był i nie uważał go za szczególnie wybitny, ale nic innego nie przychodziło mu do głowy.
- Albo możemy wrócić do pierwszego planu... z tym, że masz jeden oszczep, a tam może być z trzy garście chłopa.
Poczołgał się tak, aby widzieć jak największą część polany, lecz gdy nie zobaczył niczego co wydawało mu się przełomowe rzekł - Choć... umiesz się wspinać? Ja w dzieciństwie uwielbiałem. Możemy również wspiąć się na drzewo i wybadać ewentualne niebezpieczeństwa. Wybieraj.
Sławobor nie chciał wybierać nie tylko dlatego, że unikał odpowiedzialności. W balladach mógł później zrzucać winę na kogoś innego, najlepiej na tępego osiłka.

[Errer_Avares]

Sławobor z Wolina

Tępy osiłek zastanawiał się przez chwilę. Mimo tego, że nie był najlepszy w planowaniu, to wydawało mu się, że nawet jeżeli będzie wrzeszczał niesamowicie głośno, to nie zbiegnie się od razu cała wioska... A nawet jeżeli, to nie bardzo uśmiechało mu się zmagać z całą zgrają potencjalnych przeciwników w pojedynkę. Główkował dalej i jak na tępego osiłka przystało zmarszczył czoło, a na skroni wyskoczyła mu pulsująca żyłka. Po dłuższej chwili postanowił odpowiedzieć: Trzymajmy się pierwotnego planu. Ruszajmy! Zrobił jak powiedział, wstając i ruszając w stronę wioski.

[Brzoza]

Poczołgał się tak, aby widzieć jak największą część polany, lecz gdy nie zobaczył niczego co wydawało mu się przełomowe rzekł

Gdybyś się podczołgał zobaczyłbyś inne zabudowania.

Przepraszam, że napisałem co zrobił chwilę wcześniej inny gracz, jednak wydaje mi się, iż to przyspieszy rozgrywkę.

Nie widzę przyśpieszenia rozgrywki. Wcisnąłeś mu poporstu jakieś słowa w usta.

Dochodzićie do Ogniska. Minęliście zgnite haty. Teraz widzicie wszystko dokładnie. http://img138.imageshack.us/my.php?imag ... rsank2.jpg Na środku polany centralnie płonie ognisko. Na prawo od Was jest świątynia. Wysoka, lecz nie wyższa od chałup, które są dwupiętrowe. Grube gałęzie sięgają nad ognisko. To na gałęziach zwieszeni w sieci są wasi znajomi. Teraz widziecie że nie ma wśród nich Racimira. Jest pusto i cicho. Tylko drzewa szumią i szeleszczą na wietrze, a w lesie gdzieś zaskrzeczy jakiś lelek.

[Azrael]

Pisząc, że się podczołguję miałem na myśli na skraj lasu, no ale cóż mój błąd. Grajmy dalej, ale odp. dam jutro teraz idę spać...

[Brzoza]

Bożebor, Lech
Budzicie się powoli. Wszystko wokół wydaje się być szare, zamazane, ciemne alemomentami oślepiające. Tak jakby ktoś podkręcił kontrast. Leżycie na sobie, bez ekwipunku, bez zbroi. Kiedy się rozglądacie, zauważacie chaty, budowlę z czarnego kamienia i dym z ogniska, lecacy spod Was. Coś tu nie gra - pomyśleliście. Wasze umysły dopiero po chwili skontaktowały że byliście schwytani pod wpływem czarów i magii kapłanów chorsa. Wisicie w sieci, podwieszeni na grubej gałęzi. Na dole stoji dwóch Sławoborów.

Sławobor jeden i dwa.
Zauważacie że Wasi kompani podwieszeni pod koroną drzew się budzą.

[Obelix]

Lech

Rany... ile ja spałem? pomyślał najpierw, zanim spostrzegł ten cały cyrk zdołał się raz przerazic i pomyślec.
Kiedy zauważył kompanów powiedział do nich - Hej! tutaj jesteśmy! uwolnijcie nas proszę! mówił jednak cicho żeby tylko Sławoborowie usłyszeli

[Azrael]

Sorry, ale nie mam zbyt dużo czasu.

Sławobor szybko, acz najciszej jak potrafi podchodzi na około 3m. od uwięzionych i rzuca nożem w linę, jeśli pierwszy raz nie trafia, próbuje drugi itd.
- Ha! Będziecie świadkami gdy będę śpiewał ballady o tym jak was wyzwoliłem.

[Gurewicz]

Bożebor
Bożebor obudzil sie.Przez chwile nie byl pewien, czy tego wlasnie chcial.Rozejrzal sie, byl uwieziony, wokol bylo jakies dziwne miejsce...zaraz, przeciez tuz obok stoja Slawobory!Jeden podszedl blizej, "Ha! Będziecie świadkami gdy będę śpiewał ballady o tym jak was wyzwoliłem.", powiedzial.Pewna niezbyt mila mysl przyszla mu do glowy.
Albo o tym jak chybiles i trafiles w ktoregos z nas...

[Errer_Avares]

Sławobor z Wolina

Nie odzywał się. Zachowywał kompletną ciszę rozglądając się za ewentualnymi kłopotami, osłaniając plecy rzucającego nożem Sławobora. Wszystko trwało zbyt długo jak na jego wyczucie, więc rzucił szeptem do towarzysz: Skoncentruj się... Nie mamy dużo czasu.

Przepraszam, że wrzucam posta dopiero teraz :/ Problemy z netem.

[Brzoza]

Wszyscy minus Racimir
Rzucasz pierwszym nożem - skucha. Drugim nożem - wydawałoby się jakby się otarło o linę, ale również poleciał gdzieś w las. Trzeci nóż otarł się i rozciąłł lekko linę, jednak okazuje się na tyle wytrzymała że się sie zerwała. Na szczęście - co by było gdyby Bożebor i Lech spadli prosto w ognisko.

Sławobor z Wolina
Wszystko ładnie pięknie, towarzysze się obudzili jak na zawołanie. Nie wiesz czy to przypadek, cięzko Ci to ogranąć. Jednego jesteś pewny - niewiadomo gdzie jest Racimir.