[Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

Z dali korytarza dało się słyszeć prychnięcie. Po chwili niedopałek papierosa ląduje na podłodze, a brudny but go mocno przyciska. Panin wychodzi z cienia, lecz unika wzroku nowicjuszy.

„Śpiąca królewna się nareszcie obudziła.”

Słyszał w jego głosie nutkę strachu, niecierpliwości, może nawet paniki. Piotrek i Marcin, więc to tak mają... Cóż, zawsze lepsze takie plebejskie imiona niż per żółtodziobie. Antonij nie zamierzał ich głaskać. Jeśli chcą przetrwać, muszą być silni i wytrwali. O wiele bardziej niż kiedykolwiek za życia. Poza tym, sądząc po wrzaskach dochodzących z sali audiencyjnej, czeka ich o wiele gorsze traktowanie niż cokolwiek co Nosferatu może im zapewnić. Już sam fakt że nie zostali skazani na Ostateczną Śmierć, wskazuje na ingerencję anioła. Chyba że Książe stracił wszystkich chłopców na posyłki, albo Błazen stała się pacyfistką.

- Ja odpowiem na twoje pytania, *Piotrze*. – Z ciemności dało się słyszeć zachrypły głos, lecz nigdzie nie było widać jego źródła.

- Pewien markotny sukinsyn – niech robale oblezą jego prochy – pocałował cię. Całus był tak serdeczny, że dosłownie odebrał ci tchnienie.

Nie było tego słychać, ale wampir poruszał się. Ciekawiła go reakcja nowicjusza gdy ten usłyszy następne słowa, wypowiadane tuż przy jego uchu.

- Ta wampirzyca to już nie kobieta, to po pierwsze. Nie chcesz wiedzieć kim ona jest, to po drugie. Po trzecie, nie próbuj się dowiedzieć – Po prostu słuchaj co ci powie, a potem rób to. – Wyszeptał Antonij, czując jak młody kamienieje z szoku.

Och tak, świeże wampiry wciąż posiadają te kilka uporczywych odruchów.

- Facet na tronie nie mówił poważnie, przecież dobrze to wiesz! – Głos rozległ się już z innego miejsca, głośno i radośnie.

Nagle między Piotrkiem i Marcinem zmaterializowała się postać Nosferatu, szczerząc do nich pożółkłe kły.

- Bu, żółtodzioby.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ouzaru

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Ouzaru »

Błazen

Szeroki uśmiech, którego młody nie mógł widzieć, zagościł na twarzy kobiety, gdy Książę wybuchnął. Przez tę krótką chwilę oboje mieli w sobie więcej życia niż przez ostatnich kilka wieków. Piotr wyszedł, ale ona nie odwróciła się do niego. Natomiast na wyście Marcina z przyjemnością spoglądała śmiejąc się na ile tylko pozwalała jej etykieta. Czyli dopóki Książę się nie roześmiał - wcale. Jak tylko młodzi wyszli, Błazen wyprostowała się i podeszła do swego ukochanego Pana. Z jej oczu mógł z łatwością wyczytać miłość...
- Panie, wybacz mi - powiedziała cicho i przyklęknęła przy jego nogach. - Zapomniałam mu powiedzieć, by się ukłonił...
Skruszona mina w ogóle nie pasowała do rozbawienia, które wyrażały jej oczy. Spuściła lekko wzrok i w zamyśleniu pogładziła Księcia po czubku buta. Zawsze tak robiła, gdy coś zaprzątało jej myśli.
"Będzie pewnie miał do mnie żal, ale tak lepiej sobie zapamięta. Ten Marcin to idiota, z moim nie mogę ryzykować. Niech się uczy szybko, boleśnie i na własnych błędach" - pomyślała i przeciągnęła się.
- Powinnam się już przebrać i zaraz zająć młodym - stwierdziła po chwili.
Wstała ze swą typową kocią gracją i spojrzała się po zebranych. Pomachała Brujah i jego córce, po czym zgodnie z etykietą panującą w czasach, gdy sama została przemieniona, przyklęknęła całując dłoń Księcia i zostając w uniżonym pokłonie tyłem wyszła z Sali. Szczęście, że spędziła w niej tyle lat, inaczej mogłaby mieć podobne problemy z wyjściem co Marcin, jednak znała tu każdy najmniejszy szczegół na pamięć.
Znajdując się już za drzwiami rozpuściła włosy, które swobodnie opadły na ramiona i plecy wampirzycy. Teraz Piotr mógł zobaczyć, iż nie były siwe lecz białe, a ona na pewno nie była stara. Mogła mieć jakieś dwadzieścia pięć, może sześć lat i gdyby nie wyglądała jak porcelanowa lalka, zapewne mógłby ją nazwać śliczną. Biała skóra, włosy i oczy nieco przerażały, zwłaszcza, gdy Błazen spoglądała wprost na kogoś z tym swoim świdrującym spojrzeniem. Jakby chciała zrobić trepanację czaszki i wedrzeć się komuś do myśli. I zazwyczaj o to chodziło...
- Jeszcze tu stoicie? - spytała zdziwiona.
Dopiero po chwili zauważyła, że stali zupełnie sparaliżowani. Między nimi znajdował się Nosferatu z pięknym, ukazującym niemal wszystkie zęby, uśmiechem na twarzy. Wyglądało to tak, jakby przed chwilą nieźle nabroił i chciał się tym pochwalić całemu światu.
- Skarbie, co robisz? - spytała przekrzywiając lekko głowę zaciekawiona.
Marcin stał zamyślony, dopiero głos Błazna go ocucił, a właściwie wystraszył. Ze strachu podskoczył. Odwrócił się. Zobaczył białowłosą wampirzycę.
Nosferatu odwrócił się do przybyłej. Schował zęby jakby we wstydzie, lecz uprzejmy uśmiech pozostał na jego twarzy.
- Ja? Ja tylko opowiadałem pewien dowcip naszym gościom, coby ich nie zeżarła ponura atmosfera tego miejsca. - Odpowiedział Panin, klapiąc przyjacielsko po ramieniu Piotrka.
Chłopak wciąż stał jak wryty.
- Ale widzę, że moje poczucie humoru umarło dawno temu, a to co z niego zostało, siedzi teraz w kanałach i tnie sobie żyły.
Patrzył się jej prosto w oczy, gdyż jako jeden z niewielu był w stanie wytrzymać ich ciężar. Cóż, z kolei jej trudno było wytrzymać ciężar jego spojrzenia, ale była zahipnotyzowana bogatą gestykulacją wampira oraz sposobem w jaki mówił. Patrzyła się wręcz z fascynacją. Gdyby nie znał jej dobrze, mógłby pomyśleć, że się zakochała. A tak wiedział, że jej po prostu walnięta na punkcie 'Wybranego'. W końcu jednak parsknęła śmiechem.
- Będę chciała cię dziś porwać, na strzępy, więc się pospiesz, dobrze?
Miły i uprzejmy uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Idę się już wyplątać z tej kiecki, wiesz, gdzie mnie szukać - dodała szybko.
Wampir tylko posłał jej oczko, mówiąc krótko:
- Jeśli ktoś wcześniej mnie nie porwie, to rozważę propozycję.
Po czym odwrócił się do żółtodziobów klepiąc Marcina w ramię, żeby go pośpieszyć.
- No, ruszcie dupy, bo zaraz nam korzenie wyrosną.
Marcin, który przysłuchiwał się rozmowie i czekał, aż wampiry skończą, postanowił się teraz odezwać. Postąpił pół kroku do przodu i spojrzał na kobietę.
- Wystraszyłaś mnie. Zapewne mnie znasz. Byłaś blisko Księcia. Czemu nie przedstawił i ciebie? - zapytał szybko, nim zdążyła odejść.
Błazen powoli odwróciła się do niego i wlepiła te straszne, białe spojrzenie w jego oczy. Nie była zła, może nawet zadowolona, że poczekał.
- Jestem już dużym wampirem, umiem się sama przedstawić - odrzekła kłaniając się w dziwny, teatralny i mocno przesadzony sposób. - Wybacz mi to uchybienie, Marcinie, zwą mnie Błazen.
Przypatrzył się Błaznowi, przypomniał sobie twarze wszystkich w sali, spojrzał na Panina i Piotra, a potem na swoje dłonie. Coś tu było nie tak. Jego skóra miała cielisty kolor. Prawie się nie zmieniła, a inni byli bladzi, jak tuż po śmierci. Coś tu jest nie tak.
"Czy moja przemiana nie jest dokończona?"
- Co jest z moją skórą, że nie ma takiego koloru jak wy? - zapytał.
Wampirzyca westchnęła i przekrzywiła głowę.
- Nie będziesz NIGDY wyglądał tak jak ja - powiedziała dotykając swej twarzy. - Więc o to się nie martw... Panin, on rzadko na słońce wychodzi, za bardzo lubi swoją norę w kanałach, a Piotr jest osłabiony po ostatnich zajściach. Ale wkrótce upodobnisz się do reszty, aż tak ci śpieszno? - teraz ona zadała pytanie, choć nie oczekiwała na nie odpowiedzi.
Nosferatu milczał przyglądając im się i przysłuchując. Ciężko było stwierdzić, czy był zaciekawiony czy bardziej znudzony tym wszystkim.
- Ależ broń Boże - odpowiedział kręcąc przecząco głową - o ile taki ktoś istnieje. Chciałbym kiedyś móc się jeszcze pokazać w mieście, a z trupio bladą skórą łatwo będzie się natknąć na łowcę wampirów. Nigdy nie wiadomo, kto nim jest...
Błazen roześmiała się cicho.
- Blada skóra jeszcze nie świadczy o byciu wampirem! Inaczej każdy anemik już dawno byłby odstrzelony. Nie martw się tym, nauczymy cię, jak się maskować ze swą prawdziwą naturą i o ile przestaniesz się zachowywać głupio i nierozsądnie... - wzrok kobiety stał się mało przyjemny na ułamek sekundy - przetrwasz.
- Jest tylko mały problem. Od kiedy zostałem przemieniony, jest we mnie jakby druga osoba, która robi coś, czego ja bym nigdy nie zrobił. Moje wystąpienie przed Księciem, to nie byłem ja. To na razie objawia się tylko kiedy dzieje się coś stresującego. Czy można nad tym zapanować?
Teraz Błazen przyjrzała mu się z zaciekawieniem. Nawet podeszła do niego bliżej i zbliżyła swą twarz do twarzy Marcina, by mu się lepiej przyjrzeć. Przyłożyła mu lodowatą rękę do czoła, miał wrażenie, że jest z lodu i zaraz zamrozi mu mózg.
- Prawdopodobnie oszalałeś, to się czasami zdarza - odpowiedziała wzruszając lekko ramionami. - Ale nie przejmuj się, niektórzy tak mają. Coś jeszcze?
Antonij chrząknął głośno i wampirzyca na chwilę skierowała na niego swe pytające spojrzenie typu: 'No co?' Milczał, przewracając oczyma, co wywołało na jej twarzy szeroki uśmiech. Czuła się jak dziecko, które nieźle nabroiło, ale póki co nie oberwało jej się za to. Oj tak, była z siebie zadowolona. Marcin poczuł lodowaty dotyk i wzdrygnął się.
- W zasadzie tak. Moja skóra jest nadal ciepła. Czy to możliwe, że przemiana nie jest dokończona?
- Nie - odpowiedziała krótko znów koncentrując się na 'chłopcu'. - To moja skóra jest znacznie zimniejsza i to co czujesz, to zwykła różnica temperatur.
- Ach... - spojrzał na nią zaciekawiony - myślałem, że skoro znajdujesz się blisko Księcia, to jesteś tu bardzo ważna. Jak to jest?
Zamrugała zdziwiona oczyma, jakby nie wiedząc co odpowiedzieć. Nigdy nikt nie zadał jej takiego pytania i była lekko zmieszana. Nosferatu zaśmiał się cicho, za co Błazen zgromiła do wzrokiem.
- Myślę, że on może udzielić ci odpowiedzi na to pytanie - prychnęła wskazując z niezadowoleniem na Panina. - Ja pójdę już zdjąć tę kieckę, bo zaraz mnie szlag trafi.
To mówiąc odwróciła się i szybko odeszła. Po kilku krokach stukanie obcasów ucichło, parę chwil później usłyszeli gdzieś dalej otwierające i zatrzaskujące się zaraz drzwi do pokoju. Błazen szybko wyplątała się z sukni, zdjęła buty i ozdoby. Odłożyła wszytko tak jak było i zaczęła chować swoje przytulanki. Miała nadzieję, że jednak 'ukochany' ją dziś odwiedzi i będą mogli sobie nieco pogadać...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: BlindKitty »

Książe zaczekał, aż Błazen wyjdzie.
I lekko parsknął śmiechem, machając ręką. Iluzja nałożona na drzwi rozwiała się, i znów wyglądały tak jak powinny - jak trzymetrowej wysokości wrota, przez które może spokojnie przejechać samochód. A co węższe nawet dwa minąć się w nich.
W końcu, to był kiedyś garaż tych piekielnych niemieckich bunkrów, w których teraz jest Elizjum. Dobrze, że młody stał tak blisko drzwi, inaczej obróciłby się wcześniej i wszystko wzięłoby w łeb. W końcu na dystansie dwudziestu metrów od tronu do wrót zauważyłby, że są niższe niż wtedy, kiedy tu wchodził.
Drugą ręką skinął na Szeryfa. Hans wraz z drugim ghulem Księcia zniknęli w jakimś bocznym przejściu, udając się do sali odpraw.

A trójka wampirów ruszyła do tej samej sali wysokim, sklepionym, betonowym korytarzem. Wszystko, co nie było tutaj zrobione przez Niemców jako bunkier, zostało dorobione przez Książąt w tym samym stylu, więc korytarze były albo szerokie na dwa samochody i tak wysokie, żeby mieściła się w nich ciężarówka, albo wąski i niskie na tyle, żeby wróg miał problemy szturmując je.
Sama sala odpraw była oryginalna, niemiecka. Stół, prześcieradło, rzutnik - LCD, wampiry też idą z duchem czasu - i kilkadziesiąt krzesełek. Jak za starych, dobrych czasów. Gdy tylko Antonij, Marcin i Piotrek weszli do niej, Szeryf włączył projektor, rzucając na prześcieradło podwójne zdjęcie. Lewa strona przedstawiała niskiego, grubiutkiego łysola w dżinsowej marynarce, o poczciwym wyrazie twarzy. Miał wielkie, czarne wąsiska. A na drugi widać było czarnego wilkołaka w formie crinos. Nie byli już śmiertelnikami, Zasłona już im nie przeszkadzała...
- Słuchajcie, żołnierze! - Herr Gutentroff położył wyraźny akcent na słowo 'żołnierze' - Robota, którą dostajecie, jest następująca. Ten mężczyzna, Józef Dydyński, jest wilkołakiem. Ale to chyba sami widzicie, żółtodzioby! Arcyksiąże życzy sobie, żeby ten wilkołak, członek Tubylców Betonu, zamieszkały przy ulicy Koszykarskiej 12 mieszkanie 7, został usunięty z miasta. Od was tylko zależy, czy zechcie go zabić, wygonić, czy przekonać w jakikolwiek sposób, że powinien sobie iść. Tak czy inaczej, macie dwie noce na załatwienie tego - tą i następną. Ponieważ jest już pierwsza, nie pozostało wam jakoś cholernie wiele czasu. Jakieś pytania?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

Wampir sięgnął do swojej kieszeni, wyjmując swoich najlepszych przyjaciół, paczkę Marlboro i zapalniczkę.
- Poczekajcie, weźmy to na surowo. – Zaczął mówić, podpalając papierosa.

- Mam wziąć ze sobą dwóch młodych, śniętą rybę i członka Ku Klux Klanu, moją wierną żyłkę. – Wciąż nie przestawał palić, ale nie spoglądał się na Szeryfa.

Zresztą, wątpił żeby mógł teraz wydobyć z siebie jakikolwiek uśmiech, nawet złośliwy. To mu śmierdziało gorzej niż zapach jego własnej skóry. Czyżby cezar pragnął jego zagłady? Ale dlaczego on? Służył mu lojalnie, zawsze wykonywał rozkazy bez marudzenia. Oni to co innego – można odstawić przedstawienie pokazujące wspaniałomyślność władcy, a potem wysłać ich na samobójczą misję. Antonij zawsze był wierny, zawsze służył.

Ale my mówimy o pierdolonym wilkołaku.

- Potem zapukać do drzwi pana Dydyńskiego. Następnie go grzecznie poprosić żeby wyniósł się z miasta, bo jego obecność drażni nieżywych obywateli Wrocławia. – Jego głos zaczął drżeć, i gdyby nie aktorskie umiejętności wampira, ktoś z pewnością zauważyłby że ten się boi.

Zaciągnął się papierosem, spuszczając wzrok. Ciekawe czy żółtodzioby wiedzą w jakie gówno się pakują.
- Oczywiście dostaniemy jakiś cięższy ekwipunek?

„Chyba że mamy w niego rzucać kamieniami?” – Pomyślał Panin, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili przed wypowiedzeniem tych słów.

- Jakieś dokładniejsze informacje o celu także by nie zaszkodziły. – Odrzekł już spokojnie, podchodząc do zdjęć.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Ant »

Marcin Sito

Przyglądnął się dokładnie zdjęciom. Starał się zapamiętać dobrze twarze, jakby ktoś przypadkiem go odwiedził ktoś bardzo podobny do celu.
- Spokojnie panie Panin. Damy sobie radę. Pewnie może być trudno, ale damy sobie radę. - mówił ze stoickim spokojem, dość typowym kiedyś dla niego.
- I jeżeli nie stanie się nic nieprzewidywalnego to szybko pójdzie. Jeżeli będziemy mieli tłumiki na broni, albo tylko broń białą to powinno się obyć bez policji, tudzież natrętnych sąsiadów. Gorzej będzie jeżeli nastąpi walka. Wtedy będzie trzeba uciekać. I to chyba nie tylko przed policją. Raczej nie zgodzi się na wyjazd z miasta. Można coś mu podrzucić i zawiadomić policję o nielegalnym posiadaniu czegoś. Na jakiś czas byłby problem z głowy. Ale tylko na jakiś czas i to przyjmując optymistyczną wersję zdarzeń, że nie ucieknie z więzienia. Antoniju... Co sądzisz o tym, by odwiedzić wilkołaka ok godziny 17 pod byle pretekstem jutro? Powinien nas wpuścić i wtedy można by wykonać egzekucję... - Na twarzy młodego wampira pojawił się mały uśmiech.
- Czy ktoś ma pomysł jak inaczej się pozbyć Józefa Dydyńskiego? -
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

Nie wierzył w to co słyszy. W duchu modlił się tylko żeby Szeryf uznał to za głupi żart, i nie zwracał większej uwagi na słowa tego wariata.

- Ja mam inny pomysł jak pozbyć się Józefa – kurwa – Dyndyńskiego! – Krzyknął wampir, podnosząc rękę jak uczniak.

- Weźmiemy jakiegoś bezmózgiego nowicjusza, wsadzimy go do tortu i zostawimy pod drzwiami jego apartamentu. Jak się naje, będzie senny. Jak będzie senny, to wpakujemy w niego końską dawkę środków nasennych, a potem pobawimy się w doktora! – Wymówił to tak szybko i z takim przekonaniem, że można było odnieść wrażenie że mówi poważnie.

Ale nie mówił. Tak naprawdę, to miał wielką nadzieję że młody się przymknie i nie będzie wyskakiwał z żadnymi głupimi pomysłami.

- Albo zaprośmy go na kawę! Och tak, zapukamy do drzwi i powiemy: Panie wilkołaku, czy zechce pan z nami porozmawiać przy małej czarnej? – Antonij zaczynał tracić nerwy.

Panikował, musiał się uspokoić. Ach, pieprzyć to.

- Gdzie ty kurwa masz mózg!? Mamy do czynienia z ważącą dwieście pierdolonych kilogramów bestią, która jednym machnięciem łapy jest w stanie przewrócić cię na drugą stronę, jakbyś był pierdolonym sweterkiem! – Panin wrzasnął, porywając się na neonatę.

W ostatniej chwili powstrzymał się, zagryzając wargi. Ta cała sytuacja wyprowadzała go z równowagi. W końcu jednak uspokoił się, kładąc łagodnie rękę na ramieniu Marcina, sygnalizując mu że to tylko wybuch.

- Najpierw musimy zdobyć informacje na temat celu, potem zaczniemy martwić się jak wykonać zadanie. I proponuję zabrać się za to tej nocy. – Odezwał się spokojnie, odwracając powoli do Szeryfa.

Jedna myśl nie dawała mu spokoju. Skąd ten nagły limit czasu?
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: BlindKitty »

Hans zastukał szpicrutą, dobytą nie wiadomo skąd, o biurko.
- Spokojnie. Należy zacząć od tego, że szanowny pan Dydyński miał cichy pakt o nieagresji, zawarty z wrocławskimi wampirami. Jak dotąd pakt ten nie został zerwany, więc raczej nie rzuci się on na was przy pierwszym spotkaniu... Nie wiemy jednak jak zareaguje jeśli zechcecie przekonać go żeby sobie poszedł. Raczej nie będzie wesoły, prawda? Co do dodatkowych informacji: jest nauczycielem w szkole, nie wykazuje się szczególną tężyzną fizyczną, jak na wilkołaka, nie jest też raczej specjalistą od walki. Należy do tych raczej pokojowych, ale ostatnio Książe uznał, że jego obecność w mieście jest zagrożeniem. - tu Szeryf skinął na ghula, a ten podniósł pokrywkę z tacy. A na niej...
...Na niej leżał rewolwer. Stare, dobre Magnum .44, ale po pewnych modyfikacjach. Niektóre było widać na pierwszy rzut oka - cały rewolwer był chromowany, rękojeść wyłożona masą perłową, dodano szynę na której zamontowany był celownik optyczny. Można się było tylko domyślać, że i mechanizm uległ pewnym modyfikacjom. A koło rewolweru leżało sześć kul ze srebra.
- Czy to wystarczy jako cięższy sprzęt? Bo jeśli nie, to mamy jeszcze miotacze ognia, karabinki szturmowe i cokolwiek sobie wymyślicie, ale lepiej żeby nikt was z tym nie złapał. Tłumiki zresztą też. Ale co do użycia broni do walki wręcz... Zasmucasz mnie, młody. Byłeś marnotrastwem krwi, jeśli chcesz walczyć z wilkołakiem przy pomocy broni białej. Tylko niewielu udaje się przeżyć taką próbę - tutaj Szeryf dotknął lekko katany, którą miał przy pasie. - Coś jeszcze?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Ant »

Marcin Sito

Oczy mu się zaświeciły, gdy tylko zobaczył co jest na tacy. Jednak
- Z całym szacunkiem szeryfie, sądzę że akcja z bronią białą może się udać, o ile uda się zaatakować nim się cel przemieni. W postaci ludzkiej byłoby to niezmiernie łatwe. Gorzej jakby się przemienił. Gdyby tylko udało się podejść do niego nim to się stanie... - nie wiadomo co go natchnęło do niepotrzebnego gadania. Znowu!
- A jeżeli można prosić, to przydałyby się dwa tłumiki do pistoletów 9mm. Mam Steyra GB i nieoficjalnie Berettę 93r. Mogłyby się przydać podczas wykonywania misji. Kto wie co nas czeka... -
"Cholera co się ze mną dzieje? Czemu tyle gadam? I skąd u mnie to uczucie, że ktoś mnie ściga i szuka? Chyba naprawdę zwariowałem."
- Piotrek powiedzże coś. Może też masz jakieś pomysły? - znów to samo
" Ja pierdolę. To jest silniejsze ode mnie! "
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Atendi »

Piotr Lemański

Piotrek przypatrywał się wybuchowi Antonija. Dziwiło go jego zachowanie. Zupełnie jakby się bał. Ale...ale strach jakoś do niego nie pasuje.

-Spokojnie...spokojnie...panowie... podejrzewam ze obydwoje macie racje. Na pewno nie możemy iść do niego na kawę czy herbatkę. Myślę ze najłatwiej będzie skołować strój listonosza czy kogoś takiego. Wystarczy wtedy zapukać do mieszkania, a jak otworzy to pozostała dwójka wpadnie z tym cudeńkiem-wskazał na tace-...fajnie by jeszcze było jakby miał tłumik...no chyba ze wykorzystamy pistolety Marcina...też są na srebrniaki?...wracając do planu, to pozostała dwójka wpada i wpycha delikwenta do mieszkania, po czym bez pytania ładuje mu kilka kulek w łeb...upewniamy się że nie żyje i wiejemy...co wy na to? Podejrzewam, że będzie na tyle zaskoczony, że nie zdarzy się przemienić...to tak by uprzedzić wasze pytania.- Po skończonym wykładzie dodał tylko, czując na sobie wzrok innych -No co? Jak sie bawić w wampira to na całego. I wyszczerzył swoje nowe kły.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

- Jeśli masz zamiar się bawić, to polecam piaskownicę. Nie mam zamiaru stracić głowy przez wasze IDIOTYCZNE pomysły!

Nosferatu odwrócił się, gestem powstrzymując żółtodziobów od mówienia. Teraz była pora aby to on pomyślał. Zaczął rozważać różne opcje (przez chwilę myśląc o torcie), potem przyjrzał się zdjęciu i broni.

- Ja wezmę rewolwer, wy weźcie coś subtelnego i mocnego jak obuch. Tak żeby sprzątnąć frajera pierwszą serią. – Zaczął mówić spokojnie, składając palce w piramidkę.

Próbował sobie wyobrazić teren. Doszła zaraz informacja o pakcie nieagresji. Jedno jest pewne – wilk ich wyczuje, więc może coś podejrzewać. Będzie podejrzewał na pewno, bo Kainici z reguły omijają Garou, nawet jeśli obowiązuje ich zawieszenie broni. I do cholery, jest późna noc.

„Cokolwiek się stanie, trzeba to załatwić szybko. Żadnych błędów.”

Makabryczne oczy powędrowały ku człowiekowi. Nauczyciel, niezbyt tęgi. Przynajmniej w ludzkiej formie. Jeśli go nafaszerować nabojami zanim ten zorientuje się co jest grane, wtedy Matka Ziemia straci kolejnego czciciela.

- Piotrek, ty nas tam wpuścisz. – Antonij wskazał na Malka.

- Zapukasz do drzwi pana Józka. On będzie wiedział że jesteś wampirem, więc nie masz co udawać że jest inaczej. Będzie też nerwowy, bo wizyta Spokrewnionego zawsze coś oznacza.

Podszedł do Marcina, obrzucając go spojrzeniem, jakby oceniał jego przydatność.

- Ja okryję siebie i twojego kamrata cieniem. Kiedy w drzwiach pojawi się cel, otworzymy ogień. Ty lepiej wtedy znajdź sobie bezpieczne schronienie.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Ant »

Marcin Sito

- Ty sobie raczysz chyba żartować. Po co schronienie? Takiego wała! Wejdźmy do środka, zróbmy co mamy zrobić i wyjdźmy. Po co się ukrywać skoro i tak będzie wiedział, że tam będziemy. - zbulwersował się były łowca wampirów.
- A Ty Piotrek dobrze gadasz. Dać ci wódki! - wyszczerzył się.
- A może zróbmy nalot zmasowany. W zależności od strony okna można go zaatakować z dwóch stron. O ile dobrze pamiętam równoległe są ulice Papiernicza i Murarska. Można by się włamać do mieszkania naprzeciwko i ustrzelić typka. -
- Teraz z innej beczki. Co robiliście zanim byliście przemienieni?
Atendi
Pomywacz
Posty: 63
Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Atendi »

Piotr Lemański

-To może inaczej zróbmy...skoro jesteś wyższy "rangą" to ty do niego idź i zapukaj... głupi on pewnie nie jest i chyba pozna czy ktoś świeżo przemieniony czy nie... i lepiej będzie wyglądać jak przyjdzie ktoś więcej znaczący...a wtedy ja z Marcinem wyskoczymy zza framugi i wpakujemy w niego 2 magazynki...nie podniesie się...-powiedział Piotrek, wyraźnie niezadowolony, że ma być tylko przynętą. Po czym usłyszawszy pytanie Marcina odwrócił się i powiedział -Student informatyki 2 roku, oraz ochroniarz w pubie...pasjonat średniowiecza, członek Bractwa Rycerskiego i stowarzyszenia ARMA, do usług-
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Ant »

Marcin Sito

- No to widzę, że nieźle się dobraliśmy. Chyba twoje studia się wczoraj skończyły... Też studiowałem... Filologię europejską. Dawne dzieje. Od tamtego czasu minęło chyba już ponad pół roku. Coś mi się wydaje że umiesz się posługiwać bronią. Jestem trenerem kendo, a przynajmniej byłem. W szatni pokażę ci moją katanę to ocenisz czy dla rycerza, by się nadawała. A ty Panin kim byłeś? Kiedy byłeś przemieniony? - poczekał na odpowiedź Nosferatu
- I wracając do tematu... Czemu my mamy ryzykować? Piotrek ma lepszy pomysł. Bo jakby rozwalił drzwi w momencie pukania czemu my mamy ryzykować a nie ty? Ten kto będzie pukał, ten zapewne zostanie przygwożdżony do ściany przez wilczka i tyle będziemy go widzieć. Jak szukasz frajera to poszukaj w jakimś Dolmelu, czy w innym miejscu wątpliwej zabawy gorących trzynastek, a nie wśród inteligencji tego narodu. -
Zobaczył minę szeryfa. Wyglądała tak jak można było się spodziewać, czyli tak jakby zobaczył troje dziwaków...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: BlindKitty »

- A ty Panin kim byłeś? - pyta neonata.
- Milczcie. Obydwaj.
Młodzi natychmiast zauważają, że ich usta nie chcą się otworzyć... Nawet jeśli oni sami bardzo tego pragną.
Szeryf teatralnie oddycha z ulgą.
- Jeśli chodzi o włamanie do mieszkania naprzeciwko, to po pierwsze macie pozostawiać jak najmniej śladów, a po drugie, wszystkie okna jego mieszkania wychodzą na park i staw. Więc ten pomysł odpada w przedbiegach. Twój, Antonij, jest o klasę lepszy, co raczej jasne, ale ma też pewną wadę. Nasz znajomy nie mieszka sam, ma córkę, która nie jest wilkołakiem, tylko człowiekiem. Jest więc pewna szansa że to ona otworzy drzwi, szczególnie jeśli Herr Dydyńskiego obudzi wyczuwalna 'skaza Żmija' - ostatenie słowa Gutentroff wymówił z wyraźną ironią.
Nosferatu sięgnął po rewolwer. Szeryf podał mu pas z olstrem, specjalnie wyprofilowanym żeby mieściła się w nim luneta. Kilka szybkich ruchów, i Antonij wzbogacił się o nieco ulepszony atrybut każdego kowboja.
- Wychodzi do pracy około siódmej rano, wraca z niej... - spojrzał do notatek - Jutro będzie wracał koło siedemnastej. Prowadzi raczej regularny tryb życia, więc to dość prawdopodobna godzina, ale niczego nie można być pewnym w dzisiejszych czasach. Rzadko przyjmuje gości, jego córka aktualnie nie pracuje i na ogół nigdzie nie wychodzi przez cały dzień. Jeszcze coś chcielibyście wiedzieć?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

Wampir zastanawiał się przez chwilę. Dosłownie chwilę, bo myślał wielokrotnie szybciej niż żaden człowiek, a już na pewno szybciej niż ta para troglodytów którzy mieli mu służyć. Plan działania układał się w jego głowie, krok po kroku. Jego myśli niosły teraz słowa Szeryfa, i przez chwilę zatrzymał się w rozmyślaniach kombinując nad córką wilkołaka.

Trudno, ofiary się zdarzają.

Myślał przez chwilę o użyciu wentylacji, ale zaraz posowieckie realia sprowadziły go na ziemię. Więc frontalne wejście jest nieuniknione. Jeśli dziewczyna otworzy drzwi…

- Jeśli otworzy córka ofiary, wtedy Piotrek będzie musiał ją zagadać. Będzie podejrzliwa że ktoś nachodzi ich o tak późnej porze, więc będzie musiał się postarać. – Zaczął mówić spokojnym tonem Panin.

- Najlepiej przedstaw się jako świadka Jehowy, czy innego członka jakiejś sekty. Możesz też powiedzieć że roznosisz undergroundową gazetkę. My w tym czasie wkradniemy się do mieszkania i poszukamy jej starego…

Młoda będzie musiała umrzeć, nie mogą sobie pozwolić na świadków. Całość musi wyglądać na wyrok mafii. Będą musieli trochę porozwalać meble, a cele nafaszerować kulami. Trochę szkoda dziewczyny, bo jeszcze młoda… Cóż, niech Piotrek się nią zajmie.

- Mam parę kontaktów w gazecie, więc musimy odstawić ładne przedstawienie. Ma to wyglądać na wyrok, rozumiecie? Typowa egzekucja gangsterów na starym śmieciu! – Antonij odwrócił się do żółtodziobów, upewniając się że rozumieją jego tok myślenia.

- Pietrek, jeśli dziewczyna będzie chciała wrócić do mieszkania, zabij ją. Byle cicho… Nie chcemy obudzić sąsiadów.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: BlindKitty »

Wyszli z Elizjum. Nie obejrzeli się za siebie, wracając do kanałów... Antonij stwierdził, że młodzi muszą pójść z nim. Inaczej na bank coś spieprzą.

Myślał o tym, co powiedział mu Szeryf tuż przed wyjściem, kiedy młodzi nie mogli już tego słyszeć.

Szli przez kanały. Teraz, kiedy ktoś ich prowadził, oczy neonatów były znacznie pewniejsze, niż wcześniej. Kanały wciąż są pogięte, wciąż wydłużają się i skracają...
Ale jakby mniej.
Nosy szybko przyzwyczaiły się do smrodu, oczy do ciemności a uszu do szumu. Wprawdzie Marcin ciągle miał wrażenie, że ktoś ich śledzi, ale kto mógłby leźć za nimi przez kanały? Przecież to jakaś paranoja. Ale te kroki tam są! Oglądał się co chwila za siebie, pewien, że jakiś nadgorliwy łowca postanowił ich dorwać, ale nikogo tam nie wypatrzył. Tylko narastający głód.
Tak samo jak i u Piotrka. Coraz bardziej chciało się pić, coraz bardziej chciało się krwi. Pragnienie zaczynało przytłumiać zmysły, wyczulając je tylko na zapach krwi i widok ofiary.
Tylko Nosferatu był totalnie spokojny. On nie potrzebował więcej krwi niż miał.

Minuty i godziny płynęły, a wampiry przedzierały się niespiesznie przez kanały. Aż w końcu Anonij stanął.
- To tu.
Podnieśli pokrywę studzienki z niejakim wysiłkiem i wyszli na światło księżyca. Cieniutki sierp leciutko rzucał tylko pojedyńcze srebrzyste promienie na nieskażoną pokrywą śniegową. Zdaje się że od ostatnich opadów nikt nie tu nie szedł, nie jechał... Czyli pewnie padało już w nocy. Wyleźli studzienką na ulicy, więc pokryte śnieżnymi czapami drzewa parku niknęły już w ciemnościach, nawet dla nich, wampirów.
Stali między betonowym śmietnikiem obsługującym większość tutejszych bloków a trzepakiem. Przed nimi ciągnęła się Koszykarsaka, z wysokimi posowieckimi blokami, i równolegle do niej Murarska z domkami jednorodzinnymi, które wyglądały teraz jak żywcem wzięte z amerykańskiego filmu familijnego - przyprószone śniegiem, ciche, spokojne.
Kot leżał na płocie i patrzył na nich z wyrzutem, jakby przeszkdzał mu smród kanału dobiegając z otwartej studzienki.

Samolot przelatywał po niebie, co chwilę znikając za chmurami. Błyskał kolorowymi światłami pozycyjnymi, kiedy nie przesłaniały go obłoki. Na niebie świeciło kilka gwiazd, większość jednak była niewidoczna, przez latarnie albo chmury.

*Chyba czas się ruszyć* stwierdził głos w głowie Marcina.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Dni Srebra i Ognia

Post autor: Seth »

Antonij Panin

No i jesteśmy na miejscu. Ja, zgniły miłośnik mięty i bliskich kontaktów z wnętrznościami… Oraz oni, świeżo wykopani z własnych grobów, wepchnięci w ocean szaleństwa. A wody właśnie zwiastowały nadchodzący sztorm…

Ech, ból istnienia. Ach, nuda wieczności. Och, przeklęty by pić krew niewinnych.

„W życiu kurwa nie miałem takich atrakcji.”

- Pamiętacie co do was mówiłem, żółtodzioby? – Wyszeptał zachrypniętym głosem Antonij, obserwując blok.

- Piotr, każdy kto będzie obserwował, zobaczy że idziesz sam. Ja z Marcinem będziemy okryci ciemnością. – Przypomniał wampir, mając nadzieję że Malk nic nie spieprzy.

Z nimi nic nigdy nie wiadomo. Ważne żeby wczuł się w rolę, i wyglądał na naprawdę samotną postać na Wrocławskim blokowisku o nocnej porze.

- Broń będziemy mieć w pogotowiu. Jeśli otworzy dziewczyna, zagadasz ją, a my wślizgniemy się do mieszkania i wykonamy egzekucję. Jeśli otworzy nasz milusiński…

Panin sprawdził swoje Magnum, bawiąc się chwilę magazynkiem. Gdy przemówił, w jego czerwonym oku zabłysnął ognik… Ekscytacji.

Albo strachu. Najpewniej i jedno i drugie.

- Po prostu upewnij się że nie trafi cię żadna kula.

Czas na słowa już minął. Teraz nastał czas działania. Jeśli nie mieli nic do dodania, Antonij gotów był zacząć wprowadzać swój plan w życie.

Aha, jeszcze jedno. Jeśli któryś z młodych zawiedzie – dostanie kulkę w łeb. Nie żeby nie miał szans żeby się wylizać… Ale żeby odczuł konsekwencje swoich czynów.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Zablokowany