-Nie zamierzam nigdzie was zabierać. -Odrzekł i odetchnął znowu. Wyczekał i spojrzał na trójkę - Oczekuję abyście słuchali z uwagą. Oczekuję abyście przyjęli sobie nauki do serca. Widzę że macie jeszcze dużo do nauki. Nie będę przekazywał wam żadnych umiejętności samuraja. Będę wprowadzał wasze umysły do umiejętności poznawania starożytnych sztuk. Zdaje się wam że mam zamiar uczyć was budowania pałacu. Ja was będę uczyć wyrabiania cegieł. Za miesiąc wyjadę i wtedy moje nauki się skończą. Kiedyś jednak, spotkamy sie w Chinach i wtedy nauczę was więcej. Młody myśliwy, boi się bycia samurajem... -rzekł w zamyśleniu. Widział tą obawę w duszy Kiske. - ...ale nie ma się czego bać. Rozumiem tę obawę. Ja jednak nie zamierzam dawać wam nauk samuraja. Ja dam wam nauki mędrca. Chcę zrobić z was mądrych ludzi. Nauki materialne, przekaże wam Jotsu. to człowiek obdarzony wielkim honorem, choć małą zdolnością twórczego myślenia. -Dodał uśmiechając się lekko. -Jeśli nie macie już pytań, pozwólcie, że opowiem wam pewną historyjkę. Przypowieść ta, powinna nasunąć wam kilka nauk. Jeśli jesteście mądrzy, nawet dużo więcej niz kilka.
Wojownik zwany Yanuhn, otrzymał propozycję służenia wielkiemu panu. Uradował się tą wieścią i czym prędzej postanowił złożyć panu śluby wierności. Yanuhn, był silnym i szybkim samurajem. Przyjaciele, których miał licznych, nazywali go demonem. W walce, atakował z taką furią, że nawet najwięksi wojownicy obdarzeni największym honorem zlękli się jego gniewu. Był przy tym tak opanowany, że umiał w swojej furii, znaleźć spokój. Była to harmonia tak wielka, iż żaden z wojowników nie był mu równy. Jeden z jego przyjaciół, był kowalem. Inny myśliwym. Kowal, na imię miał Hamiru a myśliwy Hanaske. Hamiru, będąc mistrzem w swym fachu, wykuł wielkiemu panu najwspanialszy miecz jaki widział świat. Stal na ten miecz, była bez skazy. Przetapiana była siedemset siedemdziesiąt siedem razy. Ponadto, stal składana była tak często, że miecz składał się z siedmiuset dziedemdziesięciu siedmiu tysięcy cieniutkich warstw. Ten miecz, Hamiru tworzył okrągłe dziesięć lat. Hanaske, obdarował go bestią. Bestią schwytaną żywcem i postawioną przed panem. Pan bardzo ucieszył się z daru. Darem tym był smok. Smok, który swoją mocą przewyższał wszystko. Zręczy mysliwy schwytał jednak ucieleśnioną potęgę w sidła. Był dumny ze swego osiągnięcia. Pan okazał każdemu z nich wdzięczność. Ofiarował im domy, pieniądze, kobiety i wszystko czego chcieli. Któregoś dnia, pan zapragnął mięsa smoka. Kazał dać Yanuhn miecz Hamiru i wystawic go do walki z bestią schwytaną przez Hansake. Pan gorąco wierzył, że Yanuhn pokona Smoka przy pomocy miecza. Niestety, miecz ten złamał się pod łapą smoka, a Wojownik został bez miecza. Zdawało się że nie ma szans na przetrwanie, jednak przyjaciele przybyli mu z pomocą. Hansake, zginął ratując przyjaciół, lecz smok został pokonany. Podczas biesiady, Pan uznał że miecz stworzony przez Hamiru nie był idealny skoro nie przebił smoczej łuski. Kazał więc Yanuhn, zabić Hamiru. Yanuhn nie mógł sprzeciwiać sie woli pana, lecz złożył śluby przyjaźni wobec Hamiru. Tak czy owak, straciłby honor. Uznał, że nie może wykonac rozkazu, lecz nie może nie posłuchać pana. Wstał więc i zabił sie na oczach biesiadników rozcinając sobie brzuch. Czyn Samuraja, powinien uratowac życie przyjaciela, lecz pan bał się, że w zemście, Hamiru stworzy lepszy miecz dla innego władcy. Kazał więc zabić go.
Spróbujcie znaleźć morały z tej przypowieści. Gdy wrócicie tutaj w najbliższym czasie, wyjawcie mi jakie nauki z niej wyciągneliście. Te ksiegi pomoga wam w zrozumieniu wielu rzeczy. -Tak mówiąc wyciagnął trzy zwoje. Podał je przyjaciołom w ceremonialnym geście. -Nie wolno wam nikomu ich pokazać. Szczególnie tym, którzy mają powiązania z Chińczykami. To mogłoby skończyć sie dla was tragicznie. -Na zwojach widniał podpis. Imie to było dziwne i nieznane trójce młodych wojowników. Konfucjusz.
-Jeśli nie macie innych pytań, idźcie. Na tym kończy się lekcja.
Ciekawe ile morałów znajdziecie.
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)