[DnD] Najciemniejsza z nocy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Tarjan

Ciarki przeszły po plecach Tarjana, gdy znów trzymał w ręce swój miecz. *Stęskniłeś się.* usłyszał znajomy, syczący głos w swojej głowie
*Nie za bardzo, zastanawiałem się tylko dlaczego nie odpowiadałeś* skłamał
*A nie przyszło ci do głowy, że miałem ciekawszego rozmówcę*
*Wolisz tego obłąkanego starca ode mnie.* zdenerwował sie wojownik
*Wiesz, w porównaniu z pustką twojego umysłu ten człowiek wydał mi się nader interesujący. I muszę przyznać nie zawiodłem się na tej konwersacji. Ty, ze swoją ciemnotą i ignorancją nawet za dziesiątki lat nie zostaniesz godnym mnie rozmówcą.* cichy śmiech rozszedł się po umyśle chłopaka. Tarjan nie znosił wiecznych drwin Keshess'a, ale akceptował go jako cennego sprzymierzeńca. Młodzieniec przyjrzał się jeszcze raz wyszczerbionemu ostrzu swego oręża, pomimo wyglądu, za sprawą Keshess'a, pozostało ono doskonale ostre i zabójczo precyzyjne.

Przed ruszeniem w drogę obrońca postanowił jeszcze zdać meldunek Banlixowi. Kapłan nie lubił opóźnień, a tym bardziej gdy za opóźnienia odpowiedzialny był Tarjan. Wojownik wyjął medalion z pod koszuli, wziął go pomiędzi dwa palce i przytknął do czoła. - Mistrzu, mój powrót się opóźni. Podstępnie wciągnięto mnie w przygodę, od które zależy moje życie. Wiedz, że jeśli rozkażesz wrócę natychmiast. W odpowiedzi usłyszał tylko - Działaj. Chłopak nienawidził pokrętnych odpowiedzi swojego nauczyciela. *Działaj w sensie, że idź...., czy działaj w sensie, że wracaj.... Co myślisz Kesh?* Po dłuższej chwili miecz odpowiedział *Działaj.* Po tak rozbrajającej odpowiedzi Tarjanowi nie pozostało nic innego tylko wsiąść na swego rumaka i rozpocząć wędrówkę. Przez całą podróż wlókł się z tyłu na szkapie, którą otrzymał. *Nie podoba mi się to wszystko, a ten starzec najmniej, chyba zagarnę to antidotum dla siebie i popatrzę jak ten głupiec kona w męczarniach. Jak myślisz Kesh?*
*To jeden z twoich lepszych pomysłów chłopcze.* odpowiedział Keshess jak zwykle chętny do czynienia przemocy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Hatake Kakashi

Zadowolony z siebie, wiedząc że wreszcie znów może wykorzystać swoją przeraźliwą szybkość. A te dwa mieczyki, które wracają rzucone... No cóż, to się na pewno przyda. Ale jak przyjdzie co do czego, to nie ma co polegać na broni która co chwilę opuszcza dłoń.
- Chyba powinniśmy się nieco poznać, nie sądzicie? - uśmiechnął się. Towarzysze już zdążyli nauczyć się jak rozpoznawać uśmiech po jego oczach, bo usta spod maski były niewidoczne. - Ja jestem Hatake Kakashi, adept iaijutsu, sztuki którą w waszych krainach nazwanoby zapewne sztuką Szybkiej Śmierci. A wy? Jak się nazywacie i kim jesteście? Dobrze będzie to wiedzieć, jeśli mamy działać razem?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

Thog

- Fuj - powiedział Thog na myśl o pocałunku starca. *Jakieś zarazki, choroby, czy tego się nie da normalnie uleczyć u dobrego łapiducha? Na Torma, mogą być kłopoty...*
Niechętnie przyjął miecz oburęczny. Mimo, iż broń dwuręczna nie stanowiła problemu dla kogoś jego postury i wyszkoleniu, preferował prosty miecz i tarczę. I zbroję.
*Nie mam zbroi* zauważył będąc w lesie.
- A poza tym to Thog jestem! - wrzasnął spłoszywszy jakieś ptaki drzew w promieniu kilkudziesięciu metrów. - Ja tam paladynem jestem, mieczem macham, leczę rękoma i takie tam. Gdzie zło, tam i ja! Znaczy, że je niszczę, a nie, że zły jestem.
*Ładnie tutaj*
"Nie."
- Wiele osób.
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Post autor: Force »

Elierin

Elf ucieszył sie z odzyskania scimitara, kamień zaś włozył do wewntrzenej kieszeni płaszcza. Potem spokojnie poprawił wszystkie elementy ćwiekowanej skóry aby nie ocierały go podczas walki. Poprawił płaszcz i związał włosy-Teraz możemy jechać-oznajmił elfiemu towarzyszowi i poklepał go po ramieniu - Jezeli odczujesz jakieś dziwne symptomy mnichu, daj mi znać, a na_razie ruszam w droge, ty chyba tez? W razie czego, służe klingą... -to mówiąc wsiadł na konia. Pod ręką przygotował swój miecz i w oczekiawniu na resztę kompanów rozmyslał. Z poprzednimi pracodawcami nic go nie łaczyło, zgodził sie ich eskortowac tylko dlatego że mieli mu pokazac wyjatkowo wazne manuskrypty. *no coż teraz nie pozostaje mi nic innego jak nie dac sie zabić, oczyścić imie rodziny zabijajac starca i podróz po manuskrypty, moze nawet moi kompani pomoga mi w tej misji. Orczokrwisty moze być problemem. Jego zapał jest godny podziwu ale mam nadzieje ze nie okaze sie zawadą, co do wampira... całe szczeście że mam to...*Elf wyciągnął Kamień swiatła i z satysfakcją zobaczył jak wampir szybko obraca sie w drugą stronę... Schował kamień i kiedy byli gotowi ruszył przodem. *Wyostrzyc zmysły, czuć wieciej* Techniki medytacji jakei wpojono mu w dziecinstwie przynosiły efekty, elf był skupiony gotowy w kazdej chwili błyskawicznie zeskoczyć i razić przeciwnika.[/b]
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Tarjan

-Zaszczyt to dla mnie poznać cię Hatake Kakashi. Wiele słyszałem o was, wojownikach wschodu, mistrzach w swoim rzemiośle. Ja nazywam się Tarjan Salver i jestem najemnikiem, a moją specjalnością jest ochranianie ważnych person. Jestem natchnionym szermierzem, mistrzem tego tutaj miecza przejechał palcem po ostrzu, który jak niegdyś mojemu ojcu teraz służy mnie.
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Mos
-Ja jestem Mos " Płomienna dłoń", miecza nie mam zresztą i tak wiele bym nim nie zdziałał, jestem za to silny i umiem przywalić jak mało kto, a moje kopniaki są celne niczym .... no celne są. I ja żyje po to żeby walczyć ze złem i to właściwie tyle, bo po to jestem. A teraz może ruszajmy - to powiedziawszy mnich przyglądną się swojej szkapie, jako że konie to nie jego żywioł zastanawiało go czy nie będzie opóźniał wyprawy, ale wolał się tym bardzo nie przejmować, w końcu co będzie to będzie jak to mawiał przeor Bazyli.
"Z błękitu w czerń"
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Post autor: Force »

Phoven pisz no coś, wszyscy czekaja na słowa wampira :wink:
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Post autor: Phoven »

Och, wybaczcie- trochę się zagapiłem ^^" Posta piszę wiec nieco zbyt szybko pisanego i posiadającego parę niedociagnięć jednakże nie chcę zajmowac więcej czasu ^^

Deqaves


- Deqaves... tak mnie zwą – zamilkł na chwilę po czym dodał z wyraźną satyskacją – Tak sam się nazywam, można więc to uznać mości drużyno... – przeciagnął i niemalże przesylabizował ostatnie słowo wybitnie sarkastycznie – Że tak brzmi me imię. - ucichł nagle, przykrywając się lepiej ciemnym płaszczem który odebrał od szaroskórych, na szczęście nie zobaczyli oni niczego w nim ciekawego, w przeciwieństwie niestety do uzbrojenia. Jednakże nie był to również szczegolnie męczący problem, w każdej mieścinie znajdzie się ktoś chętny oddać za namową porządny sztylet. Choć, jakby się zastanowić, trzeba znacznie więcej do skutecznej pracy niż tylko porządny sztylet. Przy odrobinie szczęścia – a ta odrobina zawsze istniała jak mawiał sławetny wieszcz Hieronim, skompletowanie nowego ekwipunku nie powinno być specjalnie długotrwałe. Oczywiście jeśli ta banda ostatnich imbecyli, brzydzących się kimkolwiek tylko dlatego że inny niż większość. Jednak cóż się oszukiwać, taki świat był, jest i będzie. Zwłaszcza że niektórzy od czasu do czasu najwyraźniej przejawiali oznaki wolnej woli i swobodnej myśli, szczególnie kitajczyk. Widać bardziej rozumni są skośnocy niż ludzie znad wybrzeża, mnich i najemnik byli całkiem zabawni. Jednakże reszta, paladyn od siedmiu boleści i elf podniecający się tym przeklętym kamykiem. Och, drogi Deqavesie znajdź ty sobie lepiej szlachetna lekturę zamiast byc zmuszonym do rozmowy z hałastrą. Gdyby znajdował się tu przynajmniej jakis człek oświecony, chociażby mag, mimo to ze to aroganckie świnie są; ale przynajmniej – można by porozmawiac o czymś innym niż tylko o przechwałkach "któż ile dusz pozbawił ciała". Deqaves nie zdziwiłby się bowiem gdyby następne godziny mieli spędzić na dyskusji o pozbawieniu życia innych niż oni sami. Prostacy... tak, Deqaves nie lubił prostaków.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Drużyna najpierw skierowała się do miasteczka stojącego nieopodal. Musieli się śpieszyć więc zakupili broń, trochę jedzenia i oczywiście wyspali się... Chociaż z tym to był problem, bowiem wampir, który chodził w dzień zakryty płaszczem w nocy nie miał najmniejszej ochoty na sen. Był silną jednostką i spał, kiedy było to absolutnie konieczne... a że noc była piękna wampir poszedł na przechadzkę ulicami miasta. Szybko ruszyli w drogę, bowiem nie wiedzieli z jaką siłą i po jakim czasie trucizna zadziała. Lepiej nie ryzykować. Udali się w góry... Droga miała być długa i ciężka. Liczyli że w ciągu tygodnia dostaną się do przełęczy, a potem 4 dni zajmie przeprawa śnieżnymi urwiskami. Oczywiście liczyli się z pewnymi opóźnieniami. Starzec nie powiedział dokładnie gdzie mieli się udać, więc plan był zadziwiająco prosty: przełęcz, szczyt Moresh'eh jak powiedział pokręcony staruch i tam się zobaczy jak wygląda sytuacja. Wampir trzymał się z tyłu, najemnik wciąż rozmawiał z mieczem próbując bez skutku wypytać się o chorego szaleńca, Thog wyprzedzał wszystkich o jakieś 100 metrów, elfowie bardzo się polubili i wciąż rozmawiali o jakich historiach z odległej młodości, Mos i człowiek wschodu trzymali się z tyłu i milczeli. Doszli do przełęczy i tu zauważyli obozowisko. Było dosyć daleko, jakieś 3 mile, ale w ciemności widzieli wyraźnie światełka wskazujące, że ktoś tam jest. Pozostało pytanie... czy iść w tamtą stronę. Czas mówił NIE, chęć bójki i alternatywa bogactw, mięsiwa wygodnej nocy wręcz krzyczały TAK. Nie wiadomo było jak tamtejsza ludność zareaguje na obcych, cy byli to osadnicy, czy banici wyjęci spod prawa... Aby iść dalej musieli przejść obok obozowiska. przejście w odległości mili od skupiska ludzi nie było problemem, więc łatwo byłoby je minąć. Tylko czy warto było, czy nie. Przed drużyną pojawił się nowy problem.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Tarjan

W miasteczku Tarjan zakupił dobrej roboty sztylet i trzy noże do rzucania. Ku swojej uldze obrońca zauważył, że mimo prostoty wykonania są one bardzo dobrze wyważone i ostre. Podziękował więc kowalowi i pochwalił jego broń, doceniając ogrom pracy jaki mężczyzna włożył w każdą wykutą w jego kuźni rzecz.

Podczas podróży Tarjan stale wypytywał Keshess'a o dziwnego starca, jednak cwana bestia zawsze zbywała go lub odpowiadała tak zawile, że prosty chłopak nie rozumiał z długiej przemowy ani jednego zdania.

Zauważając w oddali ognie obozowiska chłopak rozweselił się nieco.
- Mamy szczęście chłopcy, przy odrobinie szczęścia czeka nas ciepła strawa, a może znajdzie sie tam jakiś miejscowy tropiciel gotowy wskazać nam bezpieczniejszy i łagodniejszy szlak. nie czekając na decyzję reszty Tarjan zaczął powoli jechać w stronę ognia.
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Mos

Podróż nijak nie podobała się mnichowi, posępny, zawiedzony i lekko zagubiony trzymał sie końca pochodu.
No coż w końcu sytuacja w jakiej się znalazł nie była wcale ani jasna ani ciemna. Mos lubił gdy coś było albo dobre albo złe, mieszanki tych sprzeczności nie znosił. A kiedy nie był czegoś pewien to już naprawdę potrafił się pogubić.
Tym bardziej ucieszył się z natrafienia na osade, wioske czy czym to było.
Popędził swoją szkapę pełen nadziei niedaleko za Tarjanem. Liczył na ciepłą strawę i wygodne łóżko. *Tam będzie szansa to przemyśleć* - naprawde zaczął czuć się dobrze, po raz pierwszy od dawna.
"Z błękitu w czerń"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Wizja ciepłego posiłku poprowadziła podróżników ku osadzie. Nikt nie wierzył, lub nie chciał wierzyć, że może czekać ich jakieś niebezpieczeństwo. O dziwo przywitani zostali w sposób bardzo gościnny. Mała społeczność nazywała siebie "ludźmi mrozu". Mieszkali tu od lat, a że mało kto tędy przechodził mieli względny spokój. Wasze przyjście potraktowali jako okazje do handlu i posłuchania o dalekim świecie.
Mieliście nadzieję zjeść coś pożywnego i się wyspać, aby następnego dnia wyruszyć w dalszą drogę. Spoczęliście na posłaniach w jednym domów. Sen przyszedł natychmiast. Oczywiście jedyną osobą która nie spała był apatyczny i znużony za dnia wampir. Ta noc była niezwykła.. pełnia. Właśnie oglądał księżyc kiedy usłyszał skrzypienie podłogi. Przykucnął w cieniu. Do pokoju weszła zgarbiona staruszka wraz z 6-cioma uzbrojonymi wojownikami.
-To oni...-zaskrzeczała-Bierzcie ich.
Hałas wyrwał ze snu resztę drużyny. Natychmiast porwaliście waszą broń. Półprzytomni, nie wiedząc o co chodzi próbowaliście się bronić...

Napiszcie co robicie,
Widziałem, że dawno nikt nie pisal, więc postanowiłem ruszyć fabułę nieco do przodu
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Tarjan

Wojownik jako pierwszy usłyszał skrzypienie. Przez lata spędzone jako ochroniarz ważnych person jego zmysły wyostrzyły się, musiał on bowiem pierwszy usłyszeć potencjalne niebezpieczeństwo grożące ochranianej przez niego osobie. Gdy dziwni osobnicy weszli do pokoju stał już przed posłaniami swych towarzyszy z wyciągniętym mieczem. Zakreślił sprawnie krąg utrzymując napastników na odległość wyciągniętej broni , stanął pewnie i z błyskiem w oku powiedział. - Jeśli ktoś się zbliży w celu skrzywdzenia tych tu czcigodnych osób... zginie! rzekł to donośnym głosem, dając pozostałym czas na przygotowanie się do potyczki.
Zablokowany