[X-Men] Nowy Porządek Świata

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Już prawie go miał. Wiedział to. Był jak w transie, skupiony tylko na płomieniach, tryskających z jego rąk. Uderzał raz po raz, ale przeciwnik wymykał mu się. Aż do teraz. Stephen skoncentrował się jeszcze bardziej, nie widział już nic poza przeciwnikiem i płomieniem. Przerwał na sekundę miotanie płomieniami, wziął wdech, wyrzucił ręce przed siebie. Płomień, który miał z nich trysnąć, Stephen skupił w wąską strugę, jednocześnie wkładając w niego maksymalną ilość energii, jaką mógł zmobilizować. Miało to zwiększyć temperaturę płomienia do około 3000 stopni Celsjusza (w założeniu miał powstać skoncentrowany strumień ognia podobny do płomienia palnika acetylenowego). Wąski płomień miał uderzyć pod kolano lub w Ścięgno Achillesa, żeby okulawić przeciwnika i uniemożliwić mu dalszą ucieczkę. Stephen maksymalnie się skoncentrował, skupił na celu. Czas zaczął dla niego płynąć wolniej, liczył się tylko cel. I ogień, który za ułamek sekundy uderzy w przeciwnika.
I wtedy koncentracja prysła.
Stephen rozejrzał się, zdezorientowany - powrót do rzeczywistości oszołomił go. Usłyszał głos Marie mówiący "...aż go.", zobaczył ją, stojącą obok. Momentalnie wezbrała w nim nieracjonalna furia. Z wyciągniętych rąk uderzył płomień, nieskoncentrowany ani nie wzmocniony wysiłkiem woli. Płomień był skierowany w Drake'a, ale Stephen nie był w stanie dokładnie wycelować. Płomień był obrazem ślepej furii, jaka ogarnęła Firestartera. Gwałtowny. Niekontrolowany. I tylko w założeniu wymierzony w przeciwnika.
Nie troszcząc się o to, czy trafił, czy nie, Stephen odwrócił się i uderzył płomieniem w stronę, którą wskazywała mu Marie. W każdym razie starał się to zrobić, bo nie był w stanie dokładnie wycelować.
Czy ty wiesz, co zrobiłaś?!-wydarł się do Marie.-Jeszcze nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego stopnia koncentracji, a ty wszystko spieprzyłaś!
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Simon Adams "Landon"

Plan się udał, przeciwnik spadł ze skarpy i pewnie trochę się potłukł, jednak na pewno nie był całkowicie unieszkodliwiony. Landon uskoczył, gdy kolejny kamień spadł ledwie kilka cali od jego stopy. Podniósł z ziemi niewielki, obły kamyczek, "idealny do puszczania kaczek na spokojnym jeziorze", przyszło mu do głowy, i rzucił w inny niewielki kamyczek, podtrzymujący mnóstwo jeszcze innych, małych i dużych kamyczków. Pochyłość terenu sprawiła, że efektem była lawina, może nie jedna z tych wielkich, pokazywanych nieraz w telewizji, gdy któraś zgniecie samochód na krętej drodze wśród gór. Ta była raczej kupą odłamków skalnych, z których największy miał wielkość piłki do kosza, mająca w zasadzie jedynie chwilowo zająć czymś Bloba. "I to wszystko dzięki reakcji łańcuchowej. Z pewnością ciekawe zjawisko filozoficzne..."- pomyślał.
W końcu przypomniał sobie, że miał też osłaniać Karinę przed ewentualnymi atakami. I tylko to, oraz gorąco, którego jakoś wcześniej nie odczuwał sprawiło, że dostrzegł, co robi Stephen. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że teraz nie wyglądał, jakby w stu procentach panował nad mocą. Mało tego, wyglądał raczej, jak gdyby coś w nim samym wyrwało się na wolność. To coś, mimo że widziane z dalekiej i, wydawałoby się, bezpiecznej odległości nie prezentowało się optymistycznie. Podobnie zresztą jak strumień ognia, który był teraz posyłany gdzieś blisko Simona. Na wszelki wypadek Landon padł płasko na ziemię i zasłonił głowę rękami. Może był tchórzem i nie było sie o co martwić, ale teraz ta pozycja była mu jakoś bliższa.
Obrazek
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 17:42, Kolorado, Góry Skaliste

Shade
Cała piątka "bliźniaków" odwróciła się tuż po tym, jak pobawiłeś się ich cieniami (zasłona Nightshota jeszcze nie działała). Noże poszły w ruch, dwójka zniknęła. Po krótkiej masakrze żaden z nich nie żył. Lub raczej nie istniał, bo na ziemi nie było ani śladów krwi, ani ciała. Kurwa. Najwidoczniej oryginał był dobrze schowany i bawił się z tobą w kotka i myszkę. Nagle, dostrzegłeś czerwony punkt poruszający się w okolicy twojego serca. Nie miałeś czasu się dziwić, zareagowałeś odruchowo dając nura w cień. Dosłownie w ostatniej chwili, bo po chwili w skale na prawo od ciebie pojawiły się dwa pociski. Świetnie, w ten sposób możecie bawić się kilka godzin, a tobie na pewno nie starcza na to sił. Do tego gdzieś za tobą usłyszałeś kobiecy krzyk, ale nie odwróciłeś się, by nie narażać pleców.

Nightshot
Ledwo odwróciłeś się od profesora, a poczułeś dotyk zimnej stali na karku.
- Jeden ruch i nie żyjesz - usłyszałeś kobiecy głos przy prawym uchu. - A teraz nóż na ziemię, a potem każ koledze Rosjaninowi się pokazać - dodała. - W sumie to myślałam, że jesteście bardziej lojalni i na dłużej dasz się zatrzymać przy tym bełkoczącym Xavierze. Może jeszcze będzie z ciebie dobry mutant.

Firestarter & Karina
Stephen przestał nad sobą panować. Strumień ognia "wycelowany" w olbrzyma przemknął tuż obok Marie, a bijące od niego gorąco spowodowało dotkliwe poparzenia na skórze jej wyciągniętej ręki. Dziewczyna padła na ziemię i zaczęła wić się w spazmach olbrzymiego bólu. Czynnik samoregenerujący już zaczynał działać, ale wcale nie sprawiał by Karina przestała to wszystko odczuwać. Firestarter niezbyt się przejął ranną koleżanką i wrócił do wypatrywania Drake’a, który zniknął mu z oczu. Jest, przysiadł na skale kilkaset metrów od was.

Landon
Po chwili gorąco ustało. Pojawił się za to okropny, nieludzki krzyk. Spojrzałeś na dół. Faktycznie, krzyk nie był ludzki, gdyż należał do Kariny, która zwijała się z bólu obok Stephena, który zdaje się dostrzegł coś daleko przed sobą. Siergieja nigdzie nie było, za to dostrzegłeś jeszcze rudą, niebieskoskórą kobietę, która stała za Nightshotem i przykładała lufę pistoletu do jego karku szepcząc mu coś do ucha.
"Nie."
- Wiele osób.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej zobaczył sytuacje w jakiej znalazł się Nightshot. Wiedział co zwykle mówią w takich sytuacjach "Bądź grzaczny i każ kumplom wyjść z rękami nad głową to nic wam się nie stanie." A potem seria z kałacha po bandzie naiwniaków. Z drugiej strony to daje ciekawe możliwości. Shade był pewnien, że nie minie długa chwila nim usłyszy jak Nightshot każe mu wyjść. Siergiej wachał się tylko przez chwilę. Wynurzył się z dłońmi opartymi na karku (nie bez przyczyny schował tuż pod nim dwa noże) i krzyknął - Spokojnie riebiata, nie będe próbował żadnych sztuczek. Jednocześnie mając nadzieję, że zauważy to tylko Nightshot uformował cień niebieskiej w napis "Na mój znak zaciemnienie pełną mocą." i gdy tylko uzyskał pewność, że chłopak przeczytał przywrócił cień do normy. Teraz pozostało czekać na jakiś znak nieuwagi, gdy takie coś nastąpiło krzyczy TERAZ! i staje się niewidzialny by korzystając z zasłony dopaść do wrażej mutantki i poczęstować ją nożem nim Alex dostanie kulkę. "Mam nadzieję, że chłopak uskoczy jak sie juz zacznie bo inaczej nie utrzyma zasłony dość długo."
Doi
Marynarz
Marynarz
Posty: 234
Rejestracja: sobota, 22 lipca 2006, 17:08
Lokalizacja: Z domu<Toruń :D >

Post autor: Doi »

Alex "Nightshot" McGree

-Wal się szmato- powiedział jakby do siebie chłopak. Alex był przerażony nie wiedział co ma zrobić , czy wołać Siergieja czy też nie.
McGree tylko chwile sie zastanawiał co zrobić, miał nadzieje że Rosjanin będzie miał plan.
-Siergiej!!- chłopak powtórzył jeszcze parę razy i zobaczył wychodzącego towarzysza. Alex starał się wyczytać coś z twarzy Siergieja lecz nie skuteczne, i gdy myślał ze to koniec zauważył dziwny cień Rosjanina.
"No jasne" pomyślał mutant i skupił się w oczekiwani na rozkaz. Gdy padnie to magiczne "teraz" McGree odskakuje w bok i jednocześnie stara się stworzyć dookoła mutantki najciemniejszą zasłonę jaka kiedykolwiek udało mu sie zrobić. Następnie czeka aż Siergiej się jej pozbędzie i ostrożnie szuka noża który musiał wyrzucić.
"Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni"
RyldArgith
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 22:15
Lokalizacja: łódź

Post autor: RyldArgith »

Marie Vasquez "Karina"

Wyła z bólu. Wiedziała że zaraz to minie, ale wyła. I to okropnie. Nie była w stanie zapanowac nad tym. Jednak kiedy ból minął, kiedy rana zasklepiła się spojrzała na pole bitwy. Nie była zadowolona z tego co zobaczyła. Kiedy tylko zobaczyła jak Siergiej wychodzi naprzeciw dziewczyny która trzymała coś, zapewne pistolet, na karku Nightshota. Czym prędzej wyciągnęła własny i wycelowała czekając na komende.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Zobaczył przeciwnika, ocenił odległość. Za daleko, pomyślał. Za daleko, żeby dokładnie wycelować, za dużo czasu będzie miał przeciwnik na reakcję. Stephen zaczął iść w kierunku Drake'a. Wyglądał na opanowanego. Ale tylko z daleka. W rzeczywistości coś w nim wrzało, wściekłość i furia uwolniły uwięzionego w mutancie potwora. Dzięki tym uczuciom Stephen poczuł, jak ogarnia pełnię swojej mocy. Zaczął przyspieszać kroku. I powoli się koncentrował, aby swoją furię i wściekłość wykorzystać do wzmocnienia ataku. Starał się skierować swoją wściekłość na Drake'a, starał się czuć do niego nienawiść. Kiedy znalazł się na tyle blisko przeciwnika, że mógł być pewny celności swojego strzału, wyrzucił ręce przed siebie szybkim gestem i uderzył, maksymalnie koncentrując się na płomieniu. W ten atak przelał cały swój gniew, nienawiść i wściekłość.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Simon Adams "Landon"

Zbiegł najszybciej jak potrafił w dół by sprawdzić, co z Kariną. Fakt, miała swój czynnik regenerujący, jednak on nie dawał nieśmiertelności. Poparzenia były poważne, lecz niegroźne dla kogoś, kogo natura obdarzyła tak przydatną mocą.
Teraz trzeba się było zainteresować Blobem, upartym grubasem, który teraz powinien gdzieś leżeć jako garść popiołu. Bardzo duża garść. W razie gdyby tak się nie stało oczywiście był gotów podjąć dalszą walkę, ale jeśli nigdzie go nie było postanowił pomóc reszcie w rozprawieniu się z ich przeciwnikami. Sytuacja Nightshota nie była ciekawa, jednak podejrzane zachowanie Siergieja sugerowało, że ma jakiś plan. Drake był zdecydowanie za daleko, by Simon próbował "ugryźć" go stąd, więc czekał na dalszy rozwój wypadków. W międzyczasie ukrył się za skałą niedaleko, by w razie czego zdjąć rudą. Nie wątpił, że ekipa poradzi sobie sama, ale lepiej dmuchać na zimne i robić za ubezpieczenie.
Obrazek
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 17:45, Kolorado, Góry Skaliste

Landon
Blob nie był obecnie bardzo dużą garścią popiołu. Raczej bardzo dużymi, tlącymi się zwłokami przysypanymi całą masą kamieni różnego kształtu i wielkości. Cóż, chyba przynajmniej na razie wyłączyliście go z walki.

Shade, Nightshot, Landon, Karina
Gdy tylko Shade się wynurzył, na jego klatce piersiowej pojawiło się sześć czerwonych kropek. Chyba zapomniał o duplikującym się mutancie, z którym walczył kilka sekund temu. Cała szóstka stała na skale, kilkadziesiąt metrów od Rosjanina, zdecydowanie za daleko na rzut nożem, za to na dobrą odległość do oddania strzału z pistoletu. Ruda parsknęła śmiechem.
- Pożegnajcie się z kolegą – kobieta nacisnęła spust, a Nightshot niemal natychmiast osunął się na ziemię. Shade przez ułamek sekundy wpatrywał się w zwłoki kolegi po czym wskoczył w cień rzucany przez pobliską skałę. Z kryjówki zobaczył jak kobieta łapie się wolną ręką za głowę i pada na ziemię. Bystre oko Rosjanina dojrzało upadający obok niej malutki kamyk oraz stojącego kilkanaście metrów dalej Landona, który niechybnie nim rzucił. Karina dopiero teraz była w stanie podnieść się i sprawdzić co się dzieje. Fałszywe postacie klonującego się mutanta zaczęły po kolei znikać, aż na górze został tylko jeden, z rękoma złożonymi na karku. Stojący jeszcze dalej Drake najwidoczniej zobaczył, że nie ma szans, więc, ku wściekłości Firestartera, zaczął uciekać. Shade wynurzył się z cienia. Dosłownie.

Firestarter
Widząc jak się zbliżasz, Drake zaczął po prostu uciekać. Bardzo szybko. Za szybko byś dogonił go płomieniami. Niemiłosiernie wkurwiony wystrzeliłeś za nim jeden strumień, który jednak znikł gdzieś w połowie drogi między Robertem. Wściekły rozejrzałeś się po okolicy. Chyba wygraliście. Jeden z wrażych mutantów się właśnie poddawał, jeden uciekł, a trójka leżała gdzieś w okolicy. Dostrzegłeś też zwłoki Nightshota.
"Nie."
- Wiele osób.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Na widok zwłok Nightshota furia rozgorzała w nim z nową siłą. Podbiegł najpierw do niego, zaklął głośno, po czym podszedł do kobiety, która go zabiła. Była nieprzytomna. Ocucił ją dwoma ciosami w twarz. Zapłacisz za to suko-wysyczał, po czym przyłożył jej rękę do twarzy, uwalniając moc. Z jego dłoni buchnął płomień, wypalający oczy, zwęglający skórę i włosy. Jednak zbyt słaby by zabić. Stephen nie chciał jej mordować - w końcu profesor zabronił... Zamierzał więc sprawić, aby śmierć była dla niej wybawieniem.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Shade z radością patrzył na to co Stephen robił z rudą, sam miał nieco podobne plany ale zdecydowanie nie posiadał aż tak efektywnych środków. Rosjanin podszedł do Nightshota i sprawdził czy mutant na pewno jest martwy, widywał już różne niesamowitości, przy których przeżycie strzału w kark wydawało się być czyś raczej prawdopodobnym. Jeśli jednak Alex jest martwy to idzie do przeklętego Kseroboya i szybko i sprawni ogłusza go nie szczędząc mu kopniaków w głowę. Jeśli Nightshot żyje daje znać Karinie i Landonowi by zabrali go na pokład Blackbirda po czym i tak załatwia wrogiego mutanta.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Post autor: Malutkus »

Simon Adams "Landon"

Przeżył szok widząc, co się dzieje z Nightshotem i zareagował instynktownie: ogłuszył rudą. I tak, niestety, miało się to skończyć: jednym zgonem i przejęciem prawie wszystkich wrogów. Jednak to, do czego przymierzał się Stephen wprawiło go w osłupienie, do tego nie mógł uwierzyć, że nikt z towarzyszy nie sprzeciwia się temu, co się dzieje. Jego reakcja znów była automatyczna: kawałek ołowiu, który pojawił się w jego dłoni nie wiadomo skąd pofrunął w stronę dłoni Firestartera, mając odsunąć płomień od twarzy kobiety. Liczył, że ma szczęście i lepszy refleks...
- K***, człowieku, co ty robisz?!?- wrzasnął niezależnie od efektu rzutu- Przecież to nasz jeniec! Torturowanie jeńca jest... to nieludzkie... k***- wykrztusił.
Co się tu dzieje? Jasne, sam był wściekły i pewnie dołożyłby się do kilku "przypadkowych" uderzeń przy prowadzeniu do samolotu, ale to... Do cholery, potrafił zrozumieć śmiertelny cios w czasie walki, jednak dla czegoś takiego nie było usprawiedliwienia. Może nie przebywał z Xavierem bardzo długo, jednak zdążył przyjąć sobie jego zasady jako swoje i teraz zamierzał postępować zgodnie z nimi. Przecież nie można dopuścić, by X-Men masakrowali pojmanych wrogów, nawet w akcie zemsty! "O co my walczymy, żeby posuwać się tak daleko?"
Obrazek
RyldArgith
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 22:15
Lokalizacja: łódź

Post autor: RyldArgith »

Marie Vasquez "Karina"

Nie mogła uwierzyć. Jej kolega z zespoły właśnie odszedł z tego świata. Przynajmniej tak to wyglądało. Jak to możliwe? Nie to by go lubiła, zresztą mało którego faceta lubiła, jednak z każdym z tu obecnych z żyła się. Teraz jednak nie czas na łzy. Wycelowała w Drake'a i wystrzeliła całą serie.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Zaklął głośno, strumień ognia buchnął i ominął twarz rudej. Stephen puścił ją, pozwolił upaść z powrotem na ziemię. Przez chwilę patrzył prosto przed siebie, rozcierając dłoń, trafioną ołowianą kulką. Potem spojrzał na Landona wzrokiem, w którym widać było wiele nieprzyjemnych rzeczy. W oczach chłopaka znowu pojawił się niezdrowy blask, taki sam jak ten, który dało się zauważyć zaraz po przybyciu Stephena do Instytutu. Powoli i spokojnie wstał, po czym podszedł wolnym krokiem do Simona. Nie wiem, czy chciałeś mnie wkurwić, czy po prostu jesteś głupi-powiedział cicho.-Jeśli prawdą jest druga opcja, powstrzymam się. Na razie. Przy następnej takiej sytuacji nie będę zwracał uwagi na nic, nawet na upośledzenie umysłowe. Ale jeśli prawdziwą była pierwsza opcja, to lepiej nic nie mów, bo zaraz zajmiesz jej miejsce. Najlepiej będzie, jak wetkniesz sobie do gęby zwitek materiału. Bo jeśli jeszcze raz usłyszę twoje stękanie, to się nie pohamuję. W zasadzie nawet nie będę próbował. I nie obrażaj mnie, nazywając człowiekiem, bo nim nie jestem. Więc nie zamierzam zachowywać się po ludzku.-zakończył monolog, po czym podszedł do leżącej rudej i kopnął ją z lekkiego zamachu w twarz. Z radością poczuł, jak pod uderzeniem wzmocnionego metalem czubka buta łamie się nos i wybijają zęby. Wstawaj-warknął.-Zaraz sobie z tobą porozmawiamy. Długo i mam nadzieję, że szczerze. Jeśli nie, to tak cię przypiekę, że kiedy zwęglona skóra odpadnie, przez żebra będzie można oglądać organy wewnętrzne.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

11.01.2008, 17:48, Kolorado, Góry Skaliste

Shade ruszył ku multireplikantowi. Po kilku minutach wchodzenia suchą ścieżką pod dość stromą górę, zobaczył poddającego się mutanta. Gdy zbliżył się na trzy metry, ten znikł. Oryginału nigdzie nie było widać, pewnie zdołał się ulotnić w czasie gdy Siergiej wdrapywał się na górę. Świetnie. Wrócił na dół by przekonać się, że seria wystrzelona przez Karinę nic nie dała, a Nightshot na szczęście żyje, gdyż ruda użyła tylko pistoletu obezwładniającego. Alexa ułożono w samolocie. Po chwili podjechała wojskowa ciężarówka, a z niej wysiadło kilkunastu ubranych w czarne mundury ludzi. Jeden z nich wyróżniał się tym, że kask trzymał w ręce. Miał siwiejące brązowe włosy. Podszedł do was i obejrzał wasze dokonania. Skrzywił się.
- Trzech z pięciu, z czego dwóch w kiepskim stanie. Co Xavier sobie wyobraża, posyłać bandę pieprzonych szczeniaków na... Zresztą, już nieważne. Macie szczęście, że Charles to łagodny... człowiek. Wracajcie już do tego Instytutu i powiedzcie mu, że daje wam za duży luz - pokręcił głową, machnął ręką i odwrócił się po czym podszedł do swoich ludzi, którzy zajęli się opatrywaniem i unieruchamianiem niebieskoskórej oraz odkopywaniem Bloba z gruzów.
"Nie."
- Wiele osób.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Post autor: Perzyn »

Сергей Никитыч Теиов

Siergiej włożył sobie jedną słuchawkę do ucha i włączył mp3 po czym sięgnął do kieszeni po papierosa i spojrzał znacząco na Stpehna, licząc, że ten zrozumie o co mu biega. Zaciągnowszy się spojrzał na Fury'ego i powiedział. - Nie chcę nic mówić, ale to pan nieco skopał sprawę. Nie zdołaliście ustalić, że to zasadzka i nas ostrzec, więc teraz macie na coście sobie zapracowali. Mijając jednego z umundurowanych od niechcenia wyciąga jego nóż tak, że ten nawet nie zauważa i ogląda go. - Ładny, zatrzymam na pamiątkę. Rozejrzawszy się po raz ostatni po polu stoczonej niedawno bitwy dał gestem znać swoim towarzyszom by się zbierali a wsiadając do Blackbirda odwrócił się i zawołał do Fury'ego - Mam nadzieję, że następnym razem obaj się lepiej spiszemy panie pułkowniku. a pod nosem - Ach ty k***a, amierykanskij gieroj sie trafił, niech sam s*******n sobie mutantów łapie a nie wysługuje się nami i jeszcze narzeka. Jedyne co powstrzymało Rosjanina od splunięcia to fakt, że siedział już w swoim fotelu a nie chciał brudzić wnętrza pojazdu, w końcu to oni go najczęściej sprzątali.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Stephen "Firestarter" Harris

Drgnął, kiedy usłyszał słowa umundurowanego faceta. I ty, kurwa, jeszcze śmiesz się odzywać? Najpierw się nami wysługujesz, a później masz pretensje? Następnym razem sam się kurwa narażaj. A jeśli jeszcze coś powiesz, to nawet oni ci nie pomogą-głową wskazał resztę oddziału. Splunął pod nogi faceta i odszedł w stronę Blackbirda.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Zablokowany