[Call of Cthulhu] Gra Trzech

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Ulryk: [update gdy Tero Kir odpowie lub jeśli nie odpowie do 20 to o 20 :) ]


Jose:
Słyszysz z głębi korytarza jak ktoś wrzasnął: Kurwa, jedni skończyli to następny musi napierdalać. Zamknij tą mordę!! Ja tu śpię. Dziewczyna w celi na przeciwko powiedziała tylko, żebyś był milszy i usiadła na łóżku. Wzięła do ręki książkę i zaczęła czytać.
Ostatnio zmieniony środa, 25 stycznia 2006, 17:30 przez AC, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Łukasz
Marynarz
Marynarz
Posty: 212
Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
Numer GG: 8500364
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Łukasz »

Jose Hernandez
-Chciałbym sie dowiedzieć gdzie jestem i dlaczego. (mówie do dziewczyny z naprzeciwka)
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Jose:
Dziewczyna na chwilę przymknęła książkę i powiedziała: Chwila, chwila, moment. Mnie się pytasz? Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy, to jakieś więzienie. Chciałam jechać do rodziny, zasnęłam w autobusie a obudziłam się tu. Cholera, nie wiem już ile czasu tu siedzę. Ty sam tu jesteś dwa miesiące i nagle zacząłeś gadać? Masz coś nie tak z refleksem? Może za mało jesz? Naciśnij przycisk na nodze łóżka jak chcesz coś zjeść. Brali cię już wcześniej na przesłuchanie i nie byłeś zbytnio pobity więc im chyba sporo powiedziałeś.
Obrazek
Łukasz
Marynarz
Marynarz
Posty: 212
Rejestracja: środa, 18 stycznia 2006, 17:38
Numer GG: 8500364
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Łukasz »

Jose Hernandez
-Nic nie pamiętam.Sam pojawiłem sie tu z.... niewiem skąd.-Naciskam przycisk.-Pogadam z nimi i inaczej zaśpiewają,wiesz chociaż gdzie znajduje sie ta wyspa?
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Marcus,
chwycił tabletke -zaraz może to jeszcze nie ten moment mzoe jeszce się przydać- co wiem o Baltazarze i Nicole nic niewiem Baltazar byl w Barze u Deana pozniej mielismy isc na spacer interesował się lasem zdaje sie że jest Pisarzem albo dziennikarzem na Bogów a cóz mnei on obchodzi a nicol k**jaka nicol?.
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Marcus
Cholera przydałą by mi się spluwa , Marcus włozyl glebiej łąpę do kieszeni munduru, skoro to wojskowy mundur powinno cos tu byc cholera jasna, zaraz Nicole Crome czy Baltazar niemial na nazwisko Crome mhmm dziwne...
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Marcus:
Głos w twojej głowie trochę się zdenerwował: Jaki znowu Baltazar? Pytałem się o Karla Blacka! Schowałeś proszek do kieszeni, nie znalazłeś pistoletu. Czas wraca do normy, wieśniacy zaczęli sie ruszać i zauważyłeś, że ci którzy byli zabicie przez rycerza znów stoją z widłami. Jeździeć z odciętą głową też jest już na koniu. Cokolwiek się tu dzieje, to robi się coraz dziwniej. Wszyscy Inkwizytorzy zniknęli.

Ulryk, Baltazar:
Już prawie dogoniliście człowieka, który się nazywa Dean, gdy oblało was fioletowogranatowe światło. Nagle obaj byliście świadkiem pewnych scen, ktore zupełnie nic wam nie mówiły:
9. Azreth.

"Spróbuj choć raz
Odsłonić twarz
I spojrzeć prosto w słońce
Zachwycić się
Poprostu tak
I wzruszyć jak najmocniej
Nie bój się bać
Gdy chcesz to płacz
Idź szukać wiatru w polu
Pocałuj noc
Najwyższą z gwiazd
Zapomnij się
I tańcz"

Azreth zapisał te słowa krwią kozła na skórze zdartej z dzikiej świni. To piosenka w obcym języku, zdaję się, że refren. Śpiewał ją kobiecy głos w jego głowie już od paru dni. W tych dniach nagle uzyskał umiejętności piśmiennicze. Wiedza do niego przychodziła zawsze falami poprzedzona głosami w jego głowie. Znał wiele słów i ich znaczeń w wielu różnych językach, których jego współplemieńcy nie rozumieli. Żył wcześniej z nimi w zgodzie, był taki jak oni i był szczęśliwi. Jednak wiedza to wszystko zniszczyła, stał się od nich lepszy w prawie każdym aspekcie. Czuł do nich wstręt, jednak nie okazywał tego. Jedynym człowiekiem, z którym się dogadywał był Hterza. Szaman plemienny przybył niedługo po tym jak poprzedni przywódca i jego następca zostali zabici przez niedźwiedzia jaskiniowego. Hterza przyszedł do nich z niezwykle zniszczonym ciałem, bardzo chudy niewiele sobą fizycznie reprezentował. Miłosierdzie, które było chlubną tradycją plemienia Azretha sprawiło, że ludzie pozwolili Hterzy zjeść z nimi posiłek przy ognisku. Po uczcie zaproponował, że zatańczy dla nich.

"I tańcz"

Azreth spojrzał na swój zapis piosenki i teraz skojażył to z wydarzeniem, które sprawiło, że Hterza stał się szamanem plemiennym. Taniec odgrywał tam ważną rolę. Taniec. Nagle Azretha olśniło i osobno równym pismem zapisał:

"Chodź i tańcz, chodźcie tam
Co innego robić wam?
Gdzie przeznaczenie prowadzi was
Nie macie wyboru, nie macie szans."

Powtarzający się motyw to taniec. Tak jakby ludzie mieli przypisane przeznaczenie, a taniec był kluczowym momentem ich życia. Jak do tej pory Azreth widział takie wspaniałe tańce dwa razy. Pierwszy raz był w wykonaniu starego szamana, którego pamiętał ze swojego dzieciństwa i drugi raz wydarzył się właśnie wtedy, gdy przybył Hterza. Starzec zatańczył na około ogniska skacząc jakby nie dotykał ziemii. Wszyscy byli pod wrażeniem. Obraz tego utkwił w pamięci Azretha, jednak dopiero teraz, właśnie w tym momencie, doszła do niego nowa myśl. Nowe rozwiązanie. Hterza przybywając do wioski był bardzo stary, ale minęło 17 lat, a on odmłodniał. Jakby proces starzenia działał u niego w przeciwnym kierunku. Azreth miał 32 lata i z wyjątkiem Hterzy był najstarszym członkiem plemienia, gdyby szaman umarł jego uczeń automatycznie stałby się nowym przywódcą. Współplemieńcy ostatnio zresztą okazywali mu taki sam szacunek jak starcowi (który notabene wyglądał teraz na niewiele starszego od Azretha). Rozmyślania adepta przerwał odgłos zbliżających się kroków. Mężczyzna w fioletowej szacie wszedł z mroku nocy w światło ognia w jaskini, będącej sanktuarium jego ucznia.

- Czemu nie rozmawiasz ze swoimi współplemieńcami? - zapytał głosem niezdradzającym żadnych emocji, nie był to ton obojętny, Azreth sam mówił tak samo, więc nie przeszkadzało mu to, nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami i odłożył zaostrzony patyk, którym wcześniej pisał. Przez chwilę w pomieszczeni słychać było tylko odgłos przelewanej wody z jaskini obok, która napędzała wiele "maszyn" plemienia. - Pożegnałem się już z nimi, teraz będziez musiał z nimi spędzać dużo czasu jako ich przywódca.
- Co?! - mieszanka zdziwienia, przerażenia pojawiła się na twarzy ucznia, ale chwilę później w jego głowie rozległ się głośny głos "I tańcz"
- To przeznaczenie sprawia, że czasem musimy tańczyć. - te słowa mistrza wywołały ciarki na plecach Azretha, którego przeszedł dreszcz na dodatek - Nie mamy wyboru, nie mamy szans. - miliony myśli przeszło w tym momencie przez głowę ucznia, ale na przekór sobie odpowiedział tylko:
- Dobrze mistrzu. Życzę ci szczęście na dalszej części ścieżki.
- Tak, rzeki naszego przeznaczenia jeszcze się spotkają, ale my sami już się nie będziemy widzieć. - po tych słowach opuścił jaskinię i zniknął w mroku nocy nowiu. Azreth spojrzał na swój zapis i osunął się na ziemię. Nie mógł zrozumieć, o co chodziło w życiu, jaki sens był tych wszystkich dziwnych wydarzeń i jego wiedzy? I co najgorsze nie mógł pojąć o co chodziło jego mistrzowi mówiąc ostatnie słowa. Jak drogi ich życia mogą się ponownie skrzyżować skoro nigdy się już nie spotkają? Azreth przeczołgał się na swoje łoże z wełny owiec i zasnął. Śniło mu się dziwne miejsce z mnóstwem ludzi. To co widział przed sobą było olbrzymim budynkiem. Cała okolica była głośna. To lustrowanie okolicy zostało przerwane, gdy ktoś uderzył go w lewy bok. Upadł razem z napastnikiem. Nagle rozległ się huk. Potrójny huk.
Potem pojawiliście się Królestwach nad jeziorem. Żyliście przez 3 lata w Domenie Metalu jako najemni wojownicy. W wojnie z barbarzyńcami odnieśliście pewne sukcesy. W czasie trwania pobytu tam spotkaliście Daresza, Urbana, Doriana i Katrinę. Baltazarowi po wielu próbach udało się otworzyć Portal Powrotny, jednak tylko Urban zgodził się z wami wrócić. Reszta została w Chrześcijańskich Królestwach w obcym świecie. W czasie powrotu byliście świadkami ciągu dalszego historii Azretha:
12. Cztery rzeczy.

Scyzoryk szwajcarski marki Hardion. Rok produkcji 1990 był zwykłym scyzorykiem, nie takim z milionem cudów, lecz zwykłym, podpolitym, staromodnym scyzorykiem. Jedynie 4 ostrza miał ukrytę w czerwonej rączce z logiem białego krzyża w centrum. Pierwszym jego właścicielem był pan Dobbins. Pochodził ze stanu San Karol, ale od 1988 roku mieszkał w Liberty City. uwielbiał to miasto, głównie z powodu powodzenia w interesach. Prowadził sklep z pamiątkami w Alei Zasłużonych. Pewnego letniego ranka roku 2000 do jego sklepu przyszedł młody chłopak i kupił ostatni Scyzoryk Hardion jaki był na składzie, właściwie ostatni wyprodukowany w 1990. Kilkunastoletni chłopiec wyszedł na ulicę i odszedł i coś zmusiło pana Dobbinsa, aby wyszedł za nim. Nie za chłopcem, lecz za scyzorykiem. Padł strzał i to był ostatni odgłos, który słyszał pan Dobbins. Pocisk rozłupał mu czaszkę. Młody chłopak widząc śmierć starego murzyna, z którym jeszcze chwilę wcześniej rozmawiał uciekł w panice. Po drodze słyszał jeszcze 3 strzały, które padły prawie w jednym momencie. Minęło dziesięć lat. W 2010 Ronald Krauze był już 29 letnim mężczyzną, przez te 10 lat prawie się nie rozłączał ze swoim scyzorykiem. Dwa ostrza się stępiły, na jednym były ślady krwi, a jeden był nigdy nie używany. Wiele razy ostrzone ostrza wreszcie stały się bezużyteczne, rdza zniszczyła trzecie ostrze, a Ronald nigdy nie mógł otworzyć czwartego. Postanowił odłożyć scyzoryk do szafki. Za nim go jednak schował przypomniał sobie historię krwi, której nigdy z niego nie zmył. Miała mu ona przypominać, żeby nie był głupi. Pewnego razu (była to jesień 1993) jakiś naćpany osiłek chciał mu zabrać kasę. Ronald wyciągnął swój scyzoryk i chciał zranić jednym szybkim pchnięciem ćpuna, jednak tamten machnął ręką i ostrze chwilę później utkwiło w jego nodze. Krauze zawył z bólu i padł na ziemie. Ćpun zabrał mu portfel i uciekł. Blizna w nodze Ronalda została, ale i tak używał swojego scyzoryka, ale już nigdy nikogo nim nie atakował. Hardion przetrwał tak 10 lat używania, aż do 2010, gdy wylądował w szufladzie. Dom państwa Krauze spłonął zimą roku 2012. Nigdy nieodnaleziono tego scyzoryka. Pojawił się on jednak w innym świecie w kieszeni bardzo ważnej osoby - Bezimiennego.

Dwie opaski na dłonie i kable, który je łączą z niebieskim, kulistym kryształem to zestaw Prawdy. Pochodzą z zupełnie innego świata. Te trzy rzeczy w tamtym świecie można było kupić w dowolnym sklepie z zabawkami i przedmiotami przeznaczonymi do rozrywki. "Chcesz porozmawiać ze znajomymi szczerze? Kup Szczeromów!" - głosił slogan w licznych reklamach. Te przedmioty miały dość proste działanie - opaski na dłoniach (zakładane zawsze na prawą rękę, między kciukiem, a innymi palcami) łączyły się z układem nerwowym i odprężały ludzi, którzy pragnęli mówić tylko prawdę. W połączeni z Kryształami Telepatii i innymi opaskami dawały wielkie możliwości komunikacyjne. Ten szczególny zestaw Szczeromowa złożony z trzech części, który trafił do Bezimiennego był odzyskany przez Azretha, który jednak musiał oddać ten potężny artefakt.

Azreth obudził się w swojej jaskini już po wschodzie słońca. Ktoś potrząsał nim. Młody szaman otworzył oczy i zobaczył przerażonego, młodego chłopca z jego plemienia. Pamięć o śnie znikła momentalnie. Rozpłynęła się jak mgła, choć Azreth wiedział, że powinien wiedzieć w kogo uderzyły 3 strzały. Dłonią odsunął chłopca i wstał. Zasnął w swoim skórzanym ubraniu, które choć było brudne to i tak było dość czystym ubraniem (zwłaszcza patrząc na chłopca stojącego ciągle w sanktuarium szamana).
- Co się stało? - spytał Azreth, chłopiec padł na kolana i odpowiedział:
- Panie, ludzie cię wołają. - szaman podniósł chłopca i dostrzegł w jego dłoni jakiś dziwny przedmiot.
- Co trzymasz w dłoni? - spytał się, a mały zabójca próbował wbić kamienny nóż w brzuch Azretha. Ten jednak spodziewając się zrobił unik, chwycił głowę chłopca i skręcił mu kark. Mały padł na podłogę. Młody szaman podszedł do małej półki skalnej i wyjął z niej trochę mięsa i kawałek chleba, które zjadł popijając wodą płynącą w głębi jaskini. Po zjedzeniu posiłku wykąpał się w lodowatym źródle i podszedł do drewnianej skrzyni, którą zauważył pod swoim biurkiem. Nigdy jej nie widział. Otworzył ją i wyjął z niej cztery przedmioty. Szczeromów jak wyczytał z tabliczki na rękawicach. Za skrzynią leżała jeszcze jedna rzecz - różczka - zwykły krótki kij z metalowymi obręczami na końcówkach. Wczasie przyglądania się tym rzeczą do jaskini wpadli jego współplemieńcy. Bełkotali coś niewyraźnie, a z ich ust leciała krew. Azreth chwycił swoje rzeczy - Szczeromów i różczkę. Prymitywny lud w tym momencie zaatakował, młody szaman zasłonił się kijkiem i zamknął oczy, a gdy je otworzył okazało się, że wszyscy zniknęli. Różczka jakby spalona rozpadła się na kawałki. Azreth w szoku wybiegł z jaskini wciąż trzymając zestaw Szczeromowa. Biegł nie przerwanie przez 5 godzin aż padł wyczerpany przed brzegiem olbrzymiego jeziora. Leżąc na ziemii płakał - całe jego życie uległo zmianie, wszyscy, których znał i na swój sposób kochał zginęli. Zabił ich - ta myśl nie opuściła go do końca życia. Po chwili zapadł zmrok. Azreth nie wstał wcale, podniósł głowę dopiero w środku nocy, gdy usłyszał, że coś lub ktoś wychodzi z wody. W świetle księżyca w pełni zobaczył kobietę. Po chwili odezwała się do niego:
- A więc znów się spotykamy Księciu Północy. - Azreth dostrzegł, że kobieta niewiele młodsza od niego uśmiecha się. Zobaczył też jej oczy - piękne, zielone oczy.
- Gdy patrzę w twe oczy, czuję się jak w raju. Kiedy wcześniej się spotkaliśmy? - miłość od pierwszego wejrzenia, Azreth myślał że to się tylko zdarza w historiach, które ma w głowie i o których opowiadał często Hterza.
- Wkroczyłeś do tej specyficznej krainy, gdy biegłeś. Opowiesz mi to jeszcze, bo widzisz czas tu działa inaczej. To co dla ciebie jest przyszłością to dla mnie jest przeszłością. Daj mi przedmiot, który trzymasz w ręcę. - kobieta trochę posmutniała, młody szaman oddał Szczeromowa i dopiero teraz dostrzegł, że jego ukochana (sam tego nie był pewien i zaprzeczał sam sobie) ma na sobie biały strój kąpielowy, którego nazwa w zupełnie innym miejscu to bikini. Wyglądała w nim pięknie.
- Co się stało? - serce mu trochę przyśpieszyło, kobieta uklękła przy nim i pocałowała go płacząc
- Nie chce cię tracić. Tak bardzo cię kocham.
- Nie martw się o mnie. Wszystko było takie jakie było, ale teraz postaram się to zmienić. - poczuł łagodne omdlenie i pokochał się z tą kobietą na piasku u brzegu olbrzymiego jeziora, a gdy obudził się rano jego ukochanej już nie było. Odeszła razem ze Szczeromowem i wiedzą o przyszłości. Miłość jednak pozostała.
Wróciliście we trójkę wreszcie do znanego wam miejsca - pomieszczenia w kształcie kuli, w której już byliście. Tym razem zielone światło kryształów bardziej oświetla to pomieszczenie. Widzicie trzy wyjścia (z czego wszystkie otwarte), po czwartej stronie jest wielkie lustro. Zjazd w dół jest też otwarty.


Jose:
Nacisnąłeś przycisk, dziewczyna wróciła do lektury książki. Wyciągnąłeś drewniany talerz z jedzeniem i zjadłeś posiłek.
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Alan "Baltazar" Crome

- Zaczynam rozumieć z tego coraz mniej...
Czuł się zagubiony, widział już wile i wielie przeżył jak na swój wiek, lecz to go zaczynało przerastać.
Spojrzał się pytająco w nadziei o pomoc, przyjaciuł.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Ulryk

Te obrazy były dla niego szokiem. Nie wiedział o co chodzi i co się dzieje. Czekał na reakcje innych. Czekał na wytłumaczenie tych dziwnych zjawisk. Wciąż tłumaczył sobie, że Bóg poddał go próbie, jednak coś mu mówiło, że może jednak nie...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Ulryk (zaznajomiony już z technologią, acz technologią tamtego świata dość inną niż ta z XX wieku), Baltazar:
Ulryk przemówił: To dość proste moim zdaniem. Od trzech lat w wolnym czasie studiowałem wszystkie wydarzenia, które nas otaczały i też twoją opowieść Baltazar o twoim drugim życiu jako Alan. Moim zdaniem wszystko układa się w całość, dlatego z wami się zabrałem w drogę powrotną. Mam ze sobą minikomputer w mojej branzolecie, wszystko tam spisuje. Teraz, gdy mamy trochę wolnego powiem wam co odkryłem:
1. Według danych, które zdobyłem z centralnego komputera Królestw (pamiętacie to cacko? jedyna rzecz wspólna dla wszystkich Królestw, stąd też pochodzi moja branzoleta), podróże były wywoływane przez trzy odmienne siły. Jednak co najciekawsze wszystko zaczęło się od podróży Alana, Karla, Mikaela, Marcusa i Jacka do świata równoległego. Było to w czasie, w którym rozległ się alarm na statku na którym płynęliście. Marynarze zobaczyli jak znikacie i wszczęli alarm. W naszym pierwotnym świecie, z którego pochodzimy także i Ulryk i ja i inkwizytor Baltazar Crome, ale z innego czasu, nigdy nie dotarliście na Wyspę Laury. Z waszej piątki dotarło tam tylko ciało Alana, który już wtedy był martwy.
- Urban w tym momencie przerwał i zobaczył miny swoich kompanów. Niespodziewałeś się tego? Co Baltazar?

Alan w tym czasie przemowy przypomniał sobie podróż:
AC pisze:Podróż wydała wam się dość spokojna (trwała od godziny 7 rano), w mniej więcej połowie drogi rozległ się alarm, ale po chwili umilkł - kapitan zapytany o to tłumaczył, że nastąpiła awaria systemu ostrzegania przed awariami. Oprócz tego incydentu wszystko przebiegło pomyślnie. Wszyscy zajęci swoimi sprawami niewiele ze sobą rozmawialiście. Po przybyciu okazało się, że telefony komórkowe Mikaela i Karla nie mają zasięgu. Jedynie telefon satelitarny Jacka działa.
2. To, że za nim jeszcze przybyliście na Wyspę Laury zostaliście wyrzuceni z prawdziwego świata, świadczy tylko o tym iż pokrzyżowaliście w pierwotnym biegu czasu czyjeś plany i stąd on oszukał rzeczywistość. To musi być z pewnością jakaś potężna jednostka. Może to ten Nughin, o którym wspominałeś? W rejestrach komputera odkryłem także imię i nazwisko twojej żony Alan - Nicole Crome. Razem z twoim dzieckiem została na moment przerzucona do świata, do którego i wy byliście wrzuceni. Jednak ona w tym samym momencie co Karl Black, o którym też wspominałeś została cofnięta na Wyspę Laury w naszej pierwotnej rzeczywistości.

Alan prawie stracił przytomność, gdy usłyszał o swojej ciężarnej żonie, teraz naprawdę chciał dokopać jakiemukolwiek draniowi, który to wszystko im robił. Po chwili Urban kontynuował:

3. Pamiętasz Baltazar jak wtedy dałeś przechować swoje wspomnienia na rejestratorze? To był dobry pomysł, bo dzięki temu wyłapałem to co zapomniałeś mi powiedzieć. Simon Lorlord - kojarzysz? To był ten wisielec przed waszym przybyciem. Okazało się, że on też był porwany z naszej rzeczywistości (tak samo jak parę innych osób, ale nie Dean, z którym spotkaliśmy się 3 lata temu). Simon Lorlord w prawdziwym świecie i w alternatywnej przyszłości pomógł wam w osiągnięciu celu, dlatego przeniesiono go razem z wami. Uśmiercono go jednak wcześniej, ponieważ to było łatwiejsze. Simon miał chyba jakieś moce ponieważ odrazu wyczuł, że dom Stewardów jest kluczem - jest drogą - jest przejściem. Te duchy, które widział Alan w nim były tak naprawdę cieniami ludzi z innych rzeczywistości. Nie wiem czemu tak jest, ale dom Stewardów był miejscem wielu Przejść między rzeczywistościami. Całkiem nieźle prawda? Ale to jeszcze nie wszystko:

4. Lorlord i Alan w drugiej rzeczywistości (ciągle niewiadomo czemu Alan dotarł do drugiej rzeczywistości skoro został uśmiercony w pierwszej) zostali zabici przez jednego człowieka. Ty może nie zapamiętałeś jego twarzy, ale twoja podświadomość tak - był to Charles Stewart. Ciało indianina było podrzucone później żeby zatrzeć ślady.

5. Sceny, które widzieliśmy 3 lata wcześniej były w 1852 roku w naszej rzeczywistości. Jednak była to tylko retrospekcja, dlatego nie mogliśmy zabić jeźdźca.

6. Nuri Olduwai zapewne ukradł z domu Stewardów księgę North Shadows, którą poszukiwałeś Alan.

7. Mam też szereg podejrzeń, które zupełnie nie muszą się sprawdzić:
a) Harold Baltistrong to ten sam człowiek i w 1852 roku i w 2006. Może jest nieśmiertelny?
b) Dużo razy słyszałeś tam, że coś jest z Ameryki Południowej. W twoich oczach (tu cię zaskoczę), gdy byłeś martwy odbijał się też widok Karla, który odkrył biały proszek w szafkach w kostnicy. Może to miejsce było punktem przemytu? Ulryk nie rób takich oczu, pamiętasz jak Słowianie sprzedali nielegalnie w Niemczech fałszywe miecze? Właśnie o taki przemyt chodzi.


Ulryk zaśmiał się do siebie, chwilowo rozładowując emocje. Trzej mężczyźni ciągle stali w zielonym świetle ubraniu w zwykłe stroje odpowiednie na rok 2006 i na srogą zimę. Dzięki pamięci Alana w Królestwach zdołano odtworzyć dwa lata temu technologię tworzenia takich ubrań. Pola bawełny szybko dały plony. Trzej Inkwizytorzy ciągle mieli ze sobą swoje miecze starannie konserwowane. Na szyjach mieli zwieszone gogle zimowe, a na plecach obok mieczy zaczepione krótkie narty i kijki. Ta wyprawa była przygotowana starannie. Niestety są cztery wyjścia z jednej komnaty. Jedna prowadzi na cmentarz, tą już znacie. O pozostałych nie macie pojęcia gdzie prowadzą - a zjeżdżalnia prowadzi tylko w jedną stronę.
Obrazek
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Marcus
siedział wsparty o drzewo i myslal : karl e wiem onim tyle co o baltazarze cholera chyba sie czegos nacpalem gadam z jakims glosem mamz widy nei no co sie dzieje do jasnej kurwy.
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Marcus:
Chyba się zgubiłeś. Nawet głos już zniknął. Ludzie idą w pochodzie na południe. Choć siedziałeś obok nich w krzakach to zupełnie cię olali. Zastanawiasz się co się stało z innymi, ale doszedłeś tylko do... zupełnie do niczego. Postanowiłeś jednak przemyśleć sytuację, a może spróbować sztuczki ze Star Wars (use the Force)? Głos odezwał się raz jeszcze: Star Wars to film o narkotykach.
Obrazek
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Ulryk

- Boże, Panienko Przenajświętsza! Pytania, w głowie mam same pytania. Ach Ulryku, mój przyjacielu muszę zapytać: Do czego nas to prowadzi? Czy to jest droga walki ze złem i plugastwem? Czy już nigdy nie wrócimy do domu? Czy naszym przeciwnikiem jest sam szatan? Ulryku... proszę odpowiedz mi na pytania. Nie wiem, kim Wy jesteście wszyscy? Nie wiem co ja tutaj robię. Nic nie wiem...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Marcus:

Postanowił przeczekac wszystko az napewnos ie uspokoi był w powaznym szoku i gubił się we włąsnych myslach: Star wars niema nic z narkotykami wspolnego chyba...
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Ulryk, Baltazar:
Urban spróbował uspokoić towarzysza: Hehe, trochę jesteś w szoku. Pamiętaj, że ja nazywam się Urban, ty nazywasz się Ulryk, a nasz przyjaciel nazywa się Baltazar. Niestety muszę ci powiedzieć, że nigdy nie wrócimy do domu - ale czy naprawdę myślałeś, że kiedykolwiek wrócimy? Zwłaszcza po przejściu gór za nizinami Rusinów? Nawet jeśli wrócimy do roku 1044 to i tak albo będziemy na Syberii, z której zniknęliśmy albo będziemy na Wyspie Laury bez szans na powrót do Europy. Nasze zadanie jest wciąż to samo, które mieliśmy, gdy opuszczaliśmy ziemie Piastów 20 lat temu. Walczymy ze złem i pogaństwem. Ktokolwiek zabił wcześniej Alana i jego towarzyszy jest złem, nieważne czy to jest przemytnik kokainy o mocach okultystycznych, przeklęty dom czy Szatan, który przybrał imię Nughin. Uspokój się! Wszystko będzie dobrze, z tego świata nikt już nas nie wyrzuci. Byśmy sami musieli się na to zgodzić - takie są zasady - tylko raz można bez czyjejś zgody i wiedzy kogoś wyrzucić z jego pierwotnej rzeczywistości, na której się urodził. A to było dla nas 3 lata temu, a na czas świata to jakieś 962 lata. Teraz już nie oszukają nas! Jesteśmy ciągle na Krucjacie i choćbyśmy mieli zejść do samego Piekła nie cofniemy się pod oporem Szatana!! Zdecydujcie, gdzie teraz pójdziemy....
Ulryk spokojnie, byliśmy 3 lata w zupełnie innym świecie, radziłeś sobie tam znakomicie, pomimo swoich 50 lat nadal jesteś wielkim wojownikiem.


Marcus:
W twoim umyśle pojawił się tekst do jakiegoś filmu:
{95225}{95300}"Gwiezdne wojny" są o narkotykach.
{95325}{95400}Ty to mi mówisz?
{95400}{95475}A co myślisz, Yoda trzyma w swoim patyku?
{95625}{95700}Pamiętasz Hana Solo.
{95725}{95773}On miał skrytki w swoim statku.
{95775}{95850}Tam trzymał towar.|Międzygalaktyczny handlarz.
{95850}{95898}Yoda ma już chyba 500 lat.
{95900}{95975}Bo bierze.
{95975}{96023}Kiedyś był tym wysokim skurczebykiem.
{96025}{96100}Taki jak Cheewebaca.
{96100}{96148}Wiesz o co mi chodzi?
{96150}{96225}A teraz ma chyba 2 inche wzrostu...
{96225}{96273}i zero zarostu.
{96275}{96350}Widziałem go tyle razy. Stary.
{96375}{96450}Albo ten Imperator
{96450}{96525}On ma tyle kurna kasy z gandzi.
{96550}{96625}Mógłby zacząć własną produkcję.
{96675}{96750}W Deathstar.
{96750}{96825}Więcej siły, więcej siły.
{96850}{96925}Wszyscy są na luzie.
{99500}{99575}Imperator chce przejąć władzę|nad zewnętrzną stroną galaktyki.
{99575}{99650}Yoda chce przebadać|wewnętrzną stronę galaktyki.
{99700}{99775}To jest różnica między dobrą a złą stroną.
Widzisz? Teraz ci udowodniłem? Ha! - głos zamilkł. Ludzie sobie poszli, ciągle siedzisz ze swoim Prozakiem w krzakach przy drodze.
Obrazek
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Alan "Baltazar" Crome

Alana coraz bardsziej opanowywała migrena, nie potzrebnie się pytał, jego skronie pulsowły. Czuł się zagubiony jak nigdy dotąnd, nawet w pamiętnym szpitalu psychiatrycznym. Musiał spokojnie wszystko przemysleć i poukładać, ale na to nie było czasu. Złapał się ręką za głowe. Co miał teraz zrobić?[/list]
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Ulryk, Baltazar:
Urban wskazał wyjście, którym poprzednim razem wychodziliście i powiedział, że tylko wyjrzycie na zewnątrz. W czasie przechodzenia korytarzem, a potem krętymi schodami wyrażał swoje ubolewanie nad tym, że nie ma z wami Christoferusa: Pamiętacie go? Nie? No tak, ja go chyba tylko z Dorianem poznaliśmy. Gość przywiódł ze sobą technologię Necronów i mógł doteleportowywać sobie na pole bitwy machiny wojenne, które trzymał w swoim magazynie w Bjorkburgu. Podobno technologia w jego świecie była na tak wielkim poziomie, że ludzie mieli wielkie statki międzygwiezdne i walczyli z innymi kosmicznymi rasami o dominację. Całkiem nieźle nie? Ale wróćmy na ziemię

Urban otworzył ciężki właz i ujrzeliście, że na dworzu zalega mnóstwo śniegu. Właz zamknął się po chwili, Urban powiedział wam, że jeżeli chcecie iść tą drogą to dwóch musi trzymać wyjście, a trzeci w tym czasie wyjdzie i odgarnie śnieg. Baltazar zobaczył, że zamieć, którą widział... w innym życiu skończyła się już. Na oko było południe. Czuł jednak, że jego ukochana jest w jakiś podziemiach, może należało wybrać inną drogę?

Z drugiej strony dla Ulryka było wszystko jedno, osobiście wolał otwarte tereny, w czasie trzech lat jego zdolności wzrosły. Chciał pokonać zło, ale w głębi serca pragnął też powrotu do Europy - to były długie 20 lat, jednak większość życia spędził na walce - od Iberii po Syberię i dalej do zupełnie innego świata.

[zmienię teraz trochę karty; głównie dodając moce; jak będziecie korzystać z umięjętności to i one będą odgrywać jakieś znaczenie :P ]
Obrazek
Zablokowany