[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

" - Pewność siebie prowadzi do zwycięstwa - powiedział kiedyś mistrz.
- Co w takim razie prowadzi do klęski? - spytał go uczeń.
- Do klęski prowadzi pewność siebie - odparł mistrz."

Cytaty z rodzinnego traktatu napisanego przez Togashi Mirumoto niosły w sobie mnóstwo mądrości. Mimei z pewnością był pewny siebie, chyba bardziej niż pozostała trójka. Ciekawym doświadczeniem na pewno będzie walka z nim w jednej drużynie. Kyouko zastanawiała się, jak w razie potrzeby można rozdzielić drużynę na pary. Wiadomo bowiem że w walce z mniej licznym przeciwnikem wyższej klasy, jest to najskuteczniejsze rozwiązanie.
Analizowała jednocześnie możliwe układy i trenowała tworzenie skalpela. Jej marzenie o zostaniu medninem należało raczej do odległych, więc nie przejmowała się tym, że gorzej jej idzie. Była pewna, że w walce i tak sprawi się z tym skalepel lepiej niż oni - był wręcz stworzony do połączenia z jej popisowym Taren Butsu.

Kiedy jednak Junshi się zatrzymał, natychmiast domyśliła się o co chodzi. Przerwała ćwiczenie, wyjęła igłę z ust, spoglądając na Kojiro - zdawało się jej, że mógł coś zauważyć w związku z tym senbonem - i trzymając ją między palcami, w milczeniu zatrzymała się koło Chimidoro-sensei.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Pan Ideał okazał się godnym rywalem, postępy robił niezwykle szybko. Ale też miał znacznie ułatwione zadanie, w końcu, od czego ma się klanową linie krwi? Trudno powiedzieć, aby Kojiro odczuł zazdrość, chociaż i tak irytował go fakt, że tamten idzie z nim łeb w łeb, a to, dlatego, że on musiał włożyć w trening mnóstwo pracy a tymczasem Uchiha z pomocą sharingana łatwo nadrobił zaległości. Ale nie miało to znaczenia w obliczu ambicji paranoika, nie miał zamiaru odpuszczać w związku, z czym wywiązała się miedzy nim a nowym rywalizacja, która doprowadziła do tego, że wyprzedzili resztę.

Gdy wreszcie uzyskał pożądany efekt kontynuował ćwiczenie, choć pod innym kątem – miał zamiar opanować szybsze aktywowanie techniki. A gdy wreszcie będzie mógł w dowolnym momencie stworzyć aurę to zacznie ćwiczyć utrzymywanie jej bez koncentrowania się na niej specjalnie. Owszem, nie był typem walczącym wręcz, ale nie zawsze można walczyć tak jakby się chciało a ta technika doskonale nadawała się by nadrobić niedostatki jego umiejętności w dziedzinie, taijutsu, albo przynajmniej uczynić je nieco mniejszą zawadą. Zresztą ćwiczenie było bardzo dobrym treningiem kontroli chakry, a to przyda się przy dodawaniu drugiego parasola do Jouro Senbon.

Jako pierwszy z drużyny zauważył zmianę w krajobrazie, jeszcze zanim dotarli do wypalonego kręgu. Mimo, że Junshi nic nie zasygnalizował to chłopak się spiął. Poprawił chwyt na parasolu opartym o ramię a drugą rękę umieścił w okolicy podajnika na udzie. Zaprzestał też ćwiczeń, przynajmniej chwilowo. Wypalony krąg i kopczyk sprawiły, że jeszcze bardziej zwracał uwagę na otoczenie. Przy okazji próbował stwierdzić czy wśród broni są egzemplarze charakterystyczne dla którejś z wiosek. Nie miał jednak zamiaru zadawać pytań, i tak pewnie ktoś z pozostałych spyta co to za kopiec.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

Zgodnie z przewidywaniami drugi etap techniki Junshiego był znacznie trudniejszy, tym bardziej, że musiał teraz ćwiczyć na własną rękę. Dotychczas w najbardziej zaawansowanym stopniu opanował ją Kojiro, więc Mimei podjął trening pod jego kątem. Jego zdaniem efektywniej byłoby, gdyby jounin po prostu pokazał mu technikę, ale nikt nigdy o zdanie go nie pytał, więc zatrzymał to dla siebie. Po jakimś czasie treningu stwierdził jednak, że w tym wypadku było to lepsze wyjście. Poza konkretną techniką ćwiczył kontrolę chakry, a treningi pod tym kątem zawsze mogły się przydać. Od czasu do czasu przyglądał się postępom pozostałych. Przez jakiś czas szło mu lepiej nawet od Kojiro, ale ten szybko go dogonił. Mimeiowi to nie przeszkadzało, w końcu to na podstawie jego postępów robił w tej chwili własne. Jakby jednak wyglądał klan Uchiha, gdyby pozwolił się pobić członkowi właściwie nieistniejącego klanu? Miał nadzieję, że nigdy nie dowie się tego na własnej skórze, więc nie zwalniał tempa treningu.

Drugiego dnia był już w stanie wytworzyć ostrze. Jako, że ze skalpelem w ręku spędził tylko krótką chwilę przy pierwszym etapie, ostrze wokół jego ręki przypominało bardziej jedno ze skrzydeł fuuma shuriken, który nosił na plecach, niż narzędzie chirurgiczne. Nie liczył się jednak kształ lecz stabilność, nad którą musiał jeszcze popracować. Na tym poziomie jedyne zastosowanie jakie znalazł to alternatywa dla nawanuke, gdyby to zawiodło.

Zmianę krajobrazu dostrzegł, gdy zauważył, że Kojiro nagle przerwał trening i wyglądał jakby gotował się do walki. Również przerwał ćwiczenie i rozejrzał się po okolicy. Nagła przerwa w trawie zaskoczyła go, ale nie trwało długo zanim dostrzegł ślady wypalenia. Junshi zatrzymał się przed kopcem z ziemi przyozdobionym uzbrojeniem. Mimei stanął nieco za nim i przyglądnął się formacji. Stał w milczeniu, jednak na wszelki wypadek pozostał czujny na otoczenie.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Trenował jak oszalały. Kojiro był do przodu- to mógł zniesć. Ale żeby ten młody...
Nie chciał mówic nic, ale przez pewien czas beda go ignorować. Taka szkoła. Zanim młody ucicha sie zaklimatyzuje dostanie psychiczne manto nie raz.
Przystanał na chwilke. Przed nimi uformowal się kurchan. przynajmniej tak się Atasuke zdawało. Usypana ziemia z bronmi.
Mogło to oznaczać wszystko i nic. Może to pamiątka po zmarłych, wyraz szacunku.
Albo slad niedawnej potyczki. Lepiej było zachowac ostrożnosć.

-Junshi sensei, jak dawno usypano to coś?-Jakoś dziwnie sam nie chciał podchodzic do kupki.
Jeżeli ewentualni sprawcy owego grobowca byli w poblizu, to po ilości broni mozna było stwierdzić, że sytuacja była średnio wesoła.

Oczywiście mógł się mylić. Miał nadzieje.

Wybacz Delf. Za mało kawy, nieprzespana noc i zbliżająca sie sesja zimowa...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Pod koniec wojny - odparł Junshi, a w jego głosie słychać było gorycz. Zwykły uśmiech spełzł z jego twarzy, pozostawiając tylko wyraz żałości i bólu. Stał tak przez chwilę, wpatrując się w kopiec. Wzrok Kyouko i Kojiro przykuła wbita w sam środek kurhanu dai-katana, do której rękojeści ktoś przywiązał skrawek białej materii. Atasuke, który jak zwykle myślał o czymś innym i Mimei, który nie znał przeszłości sensei, nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.

Chimidoro stał przez jakiś czas wpatrując się w kopiec w milczeniu. Wyglądało na to, że znowu zapomniał o otaczającym go świecie i błądził gdzieś myślami. W końcu zamrugał parę razy i podniósł wzrok w stronę słońca, przesłaniając oczy dłonią.
- Myślę - dodał nieco łagodniejszym głosem, - że powinniśmy już ruszać w drogę. Bo nas tu jeszcze noc zastanie.
Odwrócił się na pięcie i ruszył przez wypalone pole, prowadząc drużynę na szlak. Nie odezwał się ani słowem przez całą drogę, choć dotąd zwykle komentował postępy swoich podopiecznych. Podczas kolacji również był dziwnie milczący, choć na jego twarzy znów gościł zwyczajowy uśmiech.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Bankan. Teraz doskonale zrozumiała, co znaczy to określenie.

Smutny sensei i biała materia. Grupy Białych Płaszczy, samozwańczych męczenników.

Dai-katana, znakomicie wykonana, z piękną tsubą. Doskonała broń, czasem takiej używał i jej klan.

Wypalony teren. Wielka bitwa, czy to w niej zginęli, i czy tylko oni tu leżą?

Czy każda sztuka broni to jeden zabity?...

Otrząsnęła się szybko i wzięła w garść, spoglądając na Junshi. Ruszyli z miejsca, więc skupiła się z całej siły na jednej rzeczy, na tworzeniu aury jak najszybciej. Powódź zalewających ją myśli uniemożliwiała próby stworzenia aury przy mniejszej koncentracji, więc wolała skupić się na szybkości.
Kto uderza pierwszy, uderza ostatni. Kolejne słowa Mirumoto-sama. Wiedział co mówi. Całą walkę można rozstrzygnąć jednym ciosem. W pewnym momencie jednak przypomniała sobie inny fragment traktatu. Spadło to na nią niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba. Z tych prawie dwustu stron przypomniała sobie to właśnie zdanie...
Chimidoro-sensei spojrzał zdziwiony. Kyouko zaczęła próby formowania aury na lewej dłoni, zamiast na prawej. Nie odezwał się jednak, chyba wciąż pochłaniało go to co przy kurhanie.
Wspomnienia.
Dziewczyna otarła łzę, która napłynęła jej do oka, gdy spoglądała na swojego sensei.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

A zatem grób. Nic niezwykłego, jeśli weźmie się pod uwagę historię najnowszą. Ot, jedynie fakt, że leży tu ktoś z przyjaciół ich, sensei wyróżniał to miejsce spośród mnóstwa podobnych. Podszedł do kopca przyglądając mu się dokładnie i próbując określić, jakie konkretnie bronie są weź wbite. Przy okazji odmawia cicho, ale na tyle by ktoś, kto się przysłuchuje mógł usłyszeć, modlitwę za zmarłych. Nie jest specjalnie religijny, ale ludziom, którzy zginęli za wioskę należy się szacunek. Nawet, jeśli sądzi, że zginęli głupio i samobójczo. Cóż, tacy też są potrzebni.

Gdy ruszyli dalej skupiał się raczej na szybkości tworzenia aury, ta część wydawała się ważniejsza a i łatwiej będzie trenować stabilność mogąc szybko uzyskać efekt, podczas gdy trwałość w żaden sposób nie pomogłaby przy ćwiczeniach poprawiających szybkość. Dlatego też w trakcie marszu najszybciej jak mógł rozpoczynał emisję, po czym od razu ją rozpraszał. I od początku, jeszcze raz i jeszcze jeden. I tak aż do chwili, gdy mógł to zrobić praktycznie natychmiastowo. Wtedy przeszedł do tego żeby móc utrzymać aurę poświęcając jej możliwie najmniej uwagi.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

Kiedy reszta podeszła do kopca, Mimei pozostał z tyłu. Zgodnie z nakazami zwyczaju odmówił modlitwę za zmarłych. Nie wiedział jak wiele do miejsca znaczy dla sensei i reszty, ale Junshi wydawał się być pochłonięty całkowicie, jakby zahipnotyzowany "flagą" zamocowaną na wbitej w ziemię broni. Wprawdzie nie sądził, aby jounin stracił kontakt z otoczeniem na tyle, aby nie zauważyć ewentualnego niebezpieczeństwa, ale na wszelki wypadek wzmógł własną czujność. Kontynuowanie ćwiczenia jednak odpuścił, nawet bez nakazów etykiety wiedział, że byłoby to wysoce nie na miejscu.

Ponieważ nie wyglądało na to, żeby ktoś palił się do opowiedzenia mu historii grobowca, w drodze powrotnej skupił się na kontynuowaniu treningu. Potrafił już stworzyć pełne ostrze, więc kolejnym logicznym etapem wydało mu się przyspieszenie procesu. Rozważył skupienie się na utrzymaniu stabilnego ostrza jak najdłużej, ale w biegu i tak nie trwało to więcej niż kilka sekund, a zaczynanie od początku trwało zbyt długo, więc stwierdził, że postęp byłby niezauważalny. Poza tym, krótkotrwałe ostrze mogło się do czegoś przydać, w przeciwieństwie do takiego, którego nigdy nie zdąży uformować.
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Podszedl do kopca. Faktycznie mogiła.
Mimo jego leków kopiec nie okazał sie dzielem najnowszych dni czy tygodni. Junshi sie zasępił, więc nie było wiekszego sensu wypytywac go o szczególy. Po prawdzie Kairra rozumiał co to snaczy śmierć bliskich, ale z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że nie jest to najlepszy czas na zadawanie prywatnych pytań.
Oddalił się nieco i stana za reszta. Jak nakazywał zwyczaj złożył w myslach hołd poległym. Cóż, taka jest scieżka shinobi.

Zamyslił sie nieco. Inni zapewne skupiali się na tym, co aktualnie robią. Kontemplowali grób, obserwowali sensei, liczyli miecze itp. Atasuke był oczywiście w myslach 20 lat wprzód lub wstecz. Teraz zastanawiał się kto i kiedy ukopie im prowizorycznyu grób z powbijanymi mieczami
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Następnego dnia dotarli do granicy Kraju Ziemi. Nie było to dla nich zaskoczeniem, już od czasu opuszczenia lasów Kraju Ognia na horyzoncie widać było łańcuch górski. Teraz w końcu może trawy skończyło się a do tej pory szeroki trakt zaczął zwężać się i wić dnem kanionu. Gładko ubite podłoże zostało teraz zastąpione żwirem i kamieniami. Wprawdzie ścieżka była wyraźnie wydeptana, jednak nie wyglądało na to, by ktokolwiek kiedykolwiek przykładał większą wagę do uczynienia jej wygodną dla podróżnych. Geninowie czuli się trochę niepewnie na nowym, nieprzyjaznym terenie, Junshi z kolei zdawał się czuć tu jak u siebie w domu, lawirując swobodnie między skalnymi kolumnami.
- Dziś będziemy szli trochę dłużej - zagadnął - ale za to powinniśmy w nocy dojść do Yamakita, będziecie mogli przespać się pod dachem i zjeść jakiś lepszy posiłek. A jutro udamy się do kamieniołomów i przejdziemy do wykonania misji.

Rzeczywiście, około godziny dziesiątej zobaczyli przed sobą światła wioski. Byli już wtedy dość zmęczeni, utrzymując tempo od wczesnego ranka. Przekonali się też na własnej skórze, że chodzenie nocą po skalistym terenie jest dość... bolesne. Nawet Kyouko i Mimei, którzy znacznie lepiej radzili sobie z marszem w trudnych warunkach, załapali kilka obtarć i siniaków. No ale w końcu dotarli do wioski i stali teraz w przedsionku gospody...
- Wszystko już załatwione - powiedział Junshi, wychodząc z pokoju, w którym rozmawiał z właścicielem - wygląda na to, że nie ma zbyt wielu gości więc mamy całe piętro dla siebie. Dwa pokoje trzyosobowe i łazienka. Tylko się nie pobijcie o to, kto pierwszy bierze kąpiel. Za piętnaście minut mają nam przynieść kolację, więc do tego czasu musicie też ustalić kto z kim dzieli pokój.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Łazienka...
ŁAZIENKA!
"Wreszcie prysznic. Kij to czy ciepły cz nie... ale gorąca woda..."-Kairra sie rozpływal.
Na wieść o tym, że maja wybrac kto z kim kima uśmiechnał się wesolo
'Poligamistyczna Kyouko prześpi się w pokoju z Kojiro-san i sensei. Mi pozostaje mimei. Jak bedzie czytac ksiazki w nocy, to go uktrupię"-Ziewnał.
Ale póki co prysznic i spanie było odległe w czasie o kilkanaście minut. pierwsze kolacja.
-Dobra. Decydujcie kto śpi z kim. Mnie to kij obhzodzi. No, przeciez nie będziemy losować.-Wyciągnał byukłak z woda i pociągnał łyk. Ostatbnio coraz częściej chciało mu sie pić. Suchosć w ustach, dreszcze do ktrych sie nie przyznawal, goraczka i dużo slabsza forma. Trwało to jakieś 2, 3 dni. Pamietał, że kiedy biegli z Kamimoshi-san już go zbieralo.
"Ech tam. Będe musiał się wieczorem zglosić do sensei. Nie będe przeciez wykonywał misji z jakimś chloerstwer w organiźmie."-Ziewną. Chciał jak najszybciej spać.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Mało go obchodziło, z kim wyląduje w pokoju. Pod takimi względami był osobą bezkonfliktową. Kolejność do łazienki też go jakoś specjalnie nie ruszała, nawet zaoferował, że skorzysta z tego dobrodziejstwa ostatni. Jedynie szybko umył twarz i ręce przed przystąpieniem do kolacji, odkładając prysznic na potem. Przy posiłku zachowywał się jak zwykle spokojnie, choć czujnie. Jednak wyjątkowo jak na siebie to on zaczął rozmowę, jednak temat i sposób, w jaki to zrobił rozwiewał dla ludzi, którzy go znali wszelkie wątpliwości odnośnie intencji.

- Mimei-san, może opowiesz nam o swojej poprzedniej misji? Sądzę, że wszyscy zechcą się czegoś na ten temat.

Potem, jeśli nie doszło do ustaleń odnośnie podziału pokojów to rzuca.
- Mimei-san i Atasuke-san oraz ja możemy spać w jednym pokoju, ze strony Sensei jako człowieka o niezaprzeczalnej moralnośći na pewno nie spotka Kyouko-san żaden despekt. Zresztą tak krwiożercza osoba z pewnością się obroni.
Meee
Majtek
Majtek
Posty: 77
Rejestracja: piątek, 16 listopada 2007, 22:08
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Meee »

Wreszcie z oczu zniknęły im morza traw, choć trudno było powiedzieć, że nowy krajobraz prezentował się lepiej. Całodzienny marsz przestał przeszkadzać Mimeiowi jeszcze zanim dotarli do granicy, ale w połączeniu z trudnym terenem kraju Ziemi dał się we znaki aż nadto. Nie mógł naśladować ruchów sensei bo nie uszedł by ani dwóch godzin, ale gdyby nie to, że trzymał się z tyłu Kyouko mogłaby w jego kroku dostrzec znajome dla rodu Togashi ruchy. Od początku odczuwał podziw dla jej staminy, a w końcu dostrzegł, że bierze się ona w dużej mierze z oszczędnego sposobu stawiania kroków. Wzór zaiste godny naśladowania.

Wreszcie dotarli do ludzkiego osiedla. Junshi załatwił im miejsce do spania i kolację. O ile w miarę wygodne łóżko i prysznic uznał za miłą odmianę, nigdy nie narzekał na posiłki sporządzane w drodze przez sensei. Gdy przyszło do rozdzielania pokoi wtrącił tylko:
-Jeśli chodzi o mnie, uważam, że Kyouko-san powinna wybierać. Ja się dostosuję.
Kolację zjadł naturalnie zachowując wszystkie zasady etykiety. Na pytanie Kojiro przerwał i odłożył sztućce*. To co usłyszeli przypominało jednak bardziej recytowanie z podręcznika, niż barwną opowieść o zmaganiach z wrogimi siłami
- "Misje rangi C przydzielane są Chuuninom i uzdolnionym Geninom. Zawierają eskorty ochronne i misje z pewnym ryzykiem obrażeń ciała. Mogą zawierać łapanie dzikich zwierząt i rozbrajanie min."
Innymi słowy, jeśli nie zajdą jakieś nieprzewidziane okoliczności, naprawdę nie ma o czym mówić. Od zadań rangi D różnią się głównie odległością od wioski. Jeśli chodzi o moją ostatnią misję, to dotyczyła właśnie schwytania pewnego "monstrum", które okazało się być bardzo dorodnym dzikiem. Jako że wbrew zapewnieniom mieszkańców okolicznych wiosek nie ział ogniem i nie zamieniał w kamień wzrokiem, misję można zaliczyć do normalnych.


*pałeczki, czy co tam było
"You killed your own blind brother?"
"It would be cruel to let him live after what I did to his eyes"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Atasuke otworzył szeroko oczy. Odpowiedział mechanicznym glosem
-dziękujemy bardzo towarzyszu. Spocznij-Potem zaśmiał suie przyjaźnie. Dużo endorfiny w ciele to przeciez podstawa egzystowania w tym dziwnym świecie. Natychmiast przestał sie wygłupiać, gdy zrobiło mu sie niedobrze. Jadł niewiele, oszczędnie, bo wiedzia doskonale że kiedy nie wiadomo jakie draństwo go zaatakowało, mozna przyjać każda opcję.
Od stołu odszedł wcześniej przepraszając przy tym wszystkich, a szczególnie gospodarza. Wziął szybki prysznic, ale nawet gorąca woda wydawała sie lodowata, zaparzył w pokoju ochydną papkę majacą robic za herbatę z ziołami (mimo, że znał się na najnowszej medycynie nie gardził i starymi metodami) i poszedł kimać.

nie mógł spać. Śnił na jawie, wiercił na leżysku i ciężko oddychał. Ale uznał to za dobry znak-W końcu choroba osiągła apogeum, więc teraz pozostało nie przemęczać sie, oszczędzać siły i nie narażac na duże zminy temperatur.

Z drugiej strony bał sie nieco. Sensei nie będzie zachwycony zatajeniem osłabienia. Dobry czowiek, ale bardzo ostry i wymagajacy. Acz wesoły... czasami.
Kairra juz wiedział, że rano dostanie burę- od kolegów i nauczyciela
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Marsz. Znów to samo - rytm i stopy stawiane w jednej lini. Ale przede wszystkim rytm. Krok, krok, krok, krok, krok...

Między kamieniami szło się nieco trudniej. Przede wszystkim wertepy i wyboje psuły rytm. Także i to jednak nie zdołało zepsuć Kyouko humoru, szczególnie że i do chodzenia po takim terenie była raczej przyzwyczajona. Właściwie ciężko byłoby wymyśleć taki, do którego by nie była.

Przez cały ten czas trenowała tworzenie aury na lewej ręce, tak długo aż nie doszła do tego samego poziomu, który uzyskiwała na prawej - a potem na zmianę, raz na lewej, a raz na prawej ręce próbowała utworzyć aurę najszybciej jak umiała i utrzymać ją najdłużej jak się dało.

Kiedy wreszcie dotarli do miejsca, które można nazwać osiedlem ludzkim, okazało się że mają dla siebie całe piętro. Oznaczało to dwa trzyosobowe pokoje... No cóż, w normalnych drużynach nie byłoby problemu, ale ta była cokolwiek większa.
- Ja... Myślę, że tak jak proponuje Kojiro-san będzie dobrze. Przepraszam, chłopaki, ale chyba czułabym się z wami w pokoju nieswojo - uśmiechnęła się do nich. - Myślę, Kojiro-san, że każda przedstawicielka naszego krwiożerczego rodu broniłaby się tak samo dobrze - dodała jeszcze.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Kiedy już ustalili podział pokojów, Junshi wręczył Kojiro klucz.
- Myślę, że z tobą będzie najbezpieczniejszy - powiedział wesoło i mrugnął do niego porozumiewawczo.

Pokoje były dość przestronne. Dwa łóżka znajdowały się po bokach pomieszczenia, trzecie przy ścianie przeciwległej do drzwi, pod sporym oknem. Środek zajmował niski stół i na tym w zasadzie kończył się wystrój pomieszczenia. Gospoda najwyraźniej nie utrzymywała się z turystów, a jedynie z podróżnych takich jak oni. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, myśl o kąpieli i wyspaniu się w ciepłym łóżku poprawiała wszystkim humory. Nawet sensei, choć wydawało się to niemożliwe, od czasu przybycia do wioski jeszcze bardziej emanował wesołością. Może to właśnie od niego zarazili się dobrym humorem?

Kolację przyniesiono akurat wtedy, gdy Kyouko zajmowała łazienkę, cała trójka chłopaków zabrała się więc natychmiast do jedzenia. Kiedy skończyli, Atasuke, który wziął kąpiel jako pierwszy, natychmiast rzucił się na łóżko. Było to zrozumiałe, wszyscy w końcu odczuwali zmęczenie, jednak pozostała dwójka odniosła wrażenie, że Atasuke zachowuje się, jakby był dużo bardziej osłabiony. Jego dobry humor zdawał się być nieco wymuszony. Podczas gdy Mimoza chrapał jak zabity, Kojiro udał się do łazienki, a Mimei czekał pod ścianą na swoją kolei. Obydwaj zastanawiali się: położyć się spać, czy zafundować sobie całonocny trening? Do podświadomego utrzymania aury brakowało już tak niewiele, a na dodatek ciągle szli łeb w łeb...

Kyouko wykąpała się zaraz po Atasuke. Łazienka umiejscowiona pomiędzy dwoma pokojami była niewielka, ale wystarczająco duża by pomieścić wannę, umywalkę i wysokie lustro. To ostatnie wydawało się dziwnie nie na miejscu w kontekście wystroju gospody. Czyżby właściciel wstawił je pod naciskiem żony? Dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl. Gdy po skończonej kąpieli wróciła do pokoju, kolacja stała już na stole. Junshi klęczał właśnie na łóżku pod oknem i gapił się w niebo. Spróbowała zamknąć drzwi możliwie cicho, żeby mu nie przeszkadzać, cokolwiek by robił, ale najwyraźniej ją usłyszał, gdyż momentalnie odwrócił się. Przez ułamek sekundy dostrzegła na jego twarzy wyraz zmęczenia i smutku, ale niemal natychmiast (chciała wierzyć, że na jej widok) został zastąpiony przez pogodny uśmiech.
- Ach, Kyouko-chan! Jak widzisz, kolacja już na stole. Mam nadzieję, że moje potrawy nie wypaliły do reszty twoich kubków smakowych. - Mówiąc to usiadł przy stole i chwycił pałeczki. - Itadakimasu!
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Gdy weszli do pokoju położył swoją torbę nogach łóżka na lewo od wejścia. Po kolacji poszedł się umyć. Po drodze do łazienki zastanawiał się nad kondycją Mimozy. Chłopak nie wyglądał najlepiej, a jeśli padnie im w środku walki cała reszta będzie usmażona. Postanowił, że po kąpieli porozmawia o tym z sensei.

W łazience paranoja dała o sobie znać zastępując chwilowo troskę o towarzysza. Jak zwykle podejrzliwy, nadmiernie podejrzliwy, zwrócił baczną uwagę na lustro nie pasujące do ascetycznego wystroju. Zanim przystąpił do ablucji opukał końcówką kunaia ścianę dookoła rzeczonego przedmiotu, spróbował je podważyć i już znacznie delikatniej opukał samo lustro. Jeśli zgodnie z tym, czego spodziewałby się normalny człowiek nic nie znalazł to bierze zimny prysznic, podczas, którego wciąż jednak bacznie zwraca uwagę na lustro przyglądając mu się nieufnie.

Po wyjściu z łazienki puka dyskretnie do pokoju, w którym są Junshi i Kyouko.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale musimy porozmawiać o Atasuke sensei. Zdaje się, że coś z nim nie tak. Junshi-dono mówiłeś, że Eriko została trafiona i zatruta pozostałościami chakry noszącej wolę mordu. Nie znam się na tym, ale Atasuke wygląda na tyle niewyraźnie, że możliwe, że on też dostał jakimiś resztkami, których nie zebrała nasza koleżanka. Szedł dziś jakby wolniej i wydaje się ogólnie osłabiony, sądzę, że warto byłoby gdyby ktoś z wiedzą medyczną rzucił na niego okiem. Wysłuchał co sensei ma do powiedzenia po czym się skłonił i kierując już do drzwi powiedział.
- Oyasumu nasai. A ty Kyouko-san jakbyś miała jeszcze kiedyś ochotę przegryźć senbona to powiedz, niestety moje nie są na ogół zakrwawione. Puścił do dziewczyny oko. Ufał jej najbardziej z całej drużyny. Oczywiście nie do końca, ale i tak najbardziej, nawet, jeśli miał zamiar sprawdzić ją i jej klan.

W pokoju położył się na swoim łóżku. Jeśli drzwi i lub okno otwierają się do zewnątrz to korzystając ze swoich sztućców i żyłki tworzy prosty system ostrzegania, – jeśli ktoś otworzy drzwi lub okno to pociągnie za żyłkę, która spuści leżące na stole sztućce na podłogę a hałas, jaki te uczynią starczy, aby obudzić śpiącego lekko genina. Jeśli jednak otwierają się do wewnątrz opiera o nie parasole, tak, aby musiały się wywrócić i również go obudzić.

Położywszy się wreszcie kładzie się plecami do reszty i jeszcze przez jakieś pół nocy udając, że śpi, z ręką pod kołdrą ćwiczy utrzymywanie aury.
Zablokowany