[DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Mavado
Ingerencję Rafasta i jego wykidajłów Mroczny skwitował siarczystym przekleństwem rzuconym pod nosem. Ten długobrody mikrus zaczynał być wreszcie sensowny, a tu niestety trzeba było przerwać dalszą zabawę. Cóż, nie ma tego złego – poczeka się na bardziej sprzyjające okoliczności i wtedy potraktuje go odpowiednio. Gdy przy stole pojawił się grubas w bogatym stroju, Mavado słuchał go jednym uchem konsumując wcale niezłą jajecznicę i wpatrując się wzrokiem pełnym nieskrywanej furii w oblicze krasnoluda. Opowieść tego Pablo, czy Pabo była co najmniej niepoważna, ale drow i tak nie miał akurat nic konkretnego do roboty, więc mógł wybrać się z tymi dziwadłami przy stole w poszukiwaniu tego grobowca. Co mu zależy, może przynajmniej nie wróci ten krasnolud, no i ta plugawej krwi "drowka" *tfu*.
- Zapłać a poświęcimy ci nasz cenny czas, człowieku – Mavado nawet nie spojrzał na grubasa. - Wtedy porozmawiamy o dalszej części zapłaty i, jak to, nazwałeś, szczegółach. Dziesięć sztuk złota i zamieniamy się w słuch. - Mavado opróżnił szklanicę i dolał sobie trunku. Poprawiając kaptur uśmiechnął się szyderczo do krasnoluda gdy ich wzrok się spotkał.
Ingerencję Rafasta i jego wykidajłów Mroczny skwitował siarczystym przekleństwem rzuconym pod nosem. Ten długobrody mikrus zaczynał być wreszcie sensowny, a tu niestety trzeba było przerwać dalszą zabawę. Cóż, nie ma tego złego – poczeka się na bardziej sprzyjające okoliczności i wtedy potraktuje go odpowiednio. Gdy przy stole pojawił się grubas w bogatym stroju, Mavado słuchał go jednym uchem konsumując wcale niezłą jajecznicę i wpatrując się wzrokiem pełnym nieskrywanej furii w oblicze krasnoluda. Opowieść tego Pablo, czy Pabo była co najmniej niepoważna, ale drow i tak nie miał akurat nic konkretnego do roboty, więc mógł wybrać się z tymi dziwadłami przy stole w poszukiwaniu tego grobowca. Co mu zależy, może przynajmniej nie wróci ten krasnolud, no i ta plugawej krwi "drowka" *tfu*.
- Zapłać a poświęcimy ci nasz cenny czas, człowieku – Mavado nawet nie spojrzał na grubasa. - Wtedy porozmawiamy o dalszej części zapłaty i, jak to, nazwałeś, szczegółach. Dziesięć sztuk złota i zamieniamy się w słuch. - Mavado opróżnił szklanicę i dolał sobie trunku. Poprawiając kaptur uśmiechnął się szyderczo do krasnoluda gdy ich wzrok się spotkał.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Krizz
Krasnolud posłał drowowi spojrzenie mówiące:
"Mówisz z sensem. Ale i tak jesteś zasranym czarnuchem"
Trochę krótko, ale to tylko dopowiedź której nie mogłem się oprzeć
Krasnolud posłał drowowi spojrzenie mówiące:
"Mówisz z sensem. Ale i tak jesteś zasranym czarnuchem"
Trochę krótko, ale to tylko dopowiedź której nie mogłem się oprzeć
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Zar'The
Zastanowił się przez chwilę. Im lepiej strzeżony jest ten grobowiec, tym więcej doświadczeń można w nim zebrać. Dlaczego by więc nie spróbować? Może niektórzy z tej drużyny przy okazji zdecydują się podróżować z nim nieco dłużej. A jeśli nikt dotąd nie obrabował grobowca, to musi być naprawdę dobrze zabezpieczony, czyż nie?
Ślicznotka przyniosła wina, i prawie przewróciła się o githzerai. Ten jednak zwinnie podtrzymał ją, żeby się przewróciła, mimo że wyglądało na to że sama spokojnie poradziłaby sobie z zachowaniem równowagi. Dopiero po chwili zauważył, że nieświadomie ułatwił jej w ten sposób przekazanie wiadomości. Ale wcale mu ten fakt nie przeszkadzał - szczególnie ze względu na jej treść.
Podniósł oczy na swoich towarzyszy. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Ileż można mówić o pieniądzach? Czy one naprawdę są aż tak ważne? U krasnoluda było to raczej zrozumiałe. Ale reszta? Drowy to w końcu jednak pewien rodzaj elfów. Ale jak widać, raczej niższego gatunku, jak widać na załączonym obrazku. Ciekawe co powie ostatni towarzysz? Sam mnich na razie wstrzymał się ze słowami. Jemu na pieniądzach nie zależało, więc ani myślał przyłączać się do negocjacji. Na razie tylko uważnie słuchał. Mimo karteczki w kieszeni, był uważny i skupiony na tym, co działo się przy stoliku. Przyjdzie jeszcze czas myśleć o przyjemnościach...
A na razie trzeba zachować dyscyplinę myślenia.
Zastanowił się przez chwilę. Im lepiej strzeżony jest ten grobowiec, tym więcej doświadczeń można w nim zebrać. Dlaczego by więc nie spróbować? Może niektórzy z tej drużyny przy okazji zdecydują się podróżować z nim nieco dłużej. A jeśli nikt dotąd nie obrabował grobowca, to musi być naprawdę dobrze zabezpieczony, czyż nie?
Ślicznotka przyniosła wina, i prawie przewróciła się o githzerai. Ten jednak zwinnie podtrzymał ją, żeby się przewróciła, mimo że wyglądało na to że sama spokojnie poradziłaby sobie z zachowaniem równowagi. Dopiero po chwili zauważył, że nieświadomie ułatwił jej w ten sposób przekazanie wiadomości. Ale wcale mu ten fakt nie przeszkadzał - szczególnie ze względu na jej treść.
Podniósł oczy na swoich towarzyszy. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Ileż można mówić o pieniądzach? Czy one naprawdę są aż tak ważne? U krasnoluda było to raczej zrozumiałe. Ale reszta? Drowy to w końcu jednak pewien rodzaj elfów. Ale jak widać, raczej niższego gatunku, jak widać na załączonym obrazku. Ciekawe co powie ostatni towarzysz? Sam mnich na razie wstrzymał się ze słowami. Jemu na pieniądzach nie zależało, więc ani myślał przyłączać się do negocjacji. Na razie tylko uważnie słuchał. Mimo karteczki w kieszeni, był uważny i skupiony na tym, co działo się przy stoliku. Przyjdzie jeszcze czas myśleć o przyjemnościach...
A na razie trzeba zachować dyscyplinę myślenia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Kosarz
Dni dopiero gdy Pabo podszedł do stolika, dyskretnie przesunął dłoń z łańcucha na kolano. Wcześniej wolał być ubezpieczony - nie wiadomo, czy perswazja karczmarza i jego goryli okaże się skuteczna, a rozkręcenie łańcucha zajmowało trochę czasu...
Oferta, którą złożył badacz, wydała mu się nadzwyczaj interesująca. Będzie okazja się trochę wykazać, może trochę zarobić, może zdobyć kilka ciekawych znajomości... Kto wie, może będą z tego jeszcze jakieś korzyści? Co tu dużo gadać - człowiek w położeniu, w jakim znajdował sie Kosarz, nie myśli o tym, aby ratować uciśnionych, lecz również o tym, aby samemu zapewnić sobie byt. Wszak kokosów nie zarabiał.
- Jeśli o mnie chodzi- idę z tobą - oświadczył, patrząc się prosto w oblicze naukowca. - Jestem Dni Kosarz.
Dni nie potrzebował zbyt wielu wyjaśnień - jeśli czegoś chciał się dowiedzieć, pytanie to na pewno zostało zadane. A on lubił ryzyko - zdążył przywyknąć przez te dwadzieścia kilka lat swojego życia.
Dni dopiero gdy Pabo podszedł do stolika, dyskretnie przesunął dłoń z łańcucha na kolano. Wcześniej wolał być ubezpieczony - nie wiadomo, czy perswazja karczmarza i jego goryli okaże się skuteczna, a rozkręcenie łańcucha zajmowało trochę czasu...
Oferta, którą złożył badacz, wydała mu się nadzwyczaj interesująca. Będzie okazja się trochę wykazać, może trochę zarobić, może zdobyć kilka ciekawych znajomości... Kto wie, może będą z tego jeszcze jakieś korzyści? Co tu dużo gadać - człowiek w położeniu, w jakim znajdował sie Kosarz, nie myśli o tym, aby ratować uciśnionych, lecz również o tym, aby samemu zapewnić sobie byt. Wszak kokosów nie zarabiał.
- Jeśli o mnie chodzi- idę z tobą - oświadczył, patrząc się prosto w oblicze naukowca. - Jestem Dni Kosarz.
Dni nie potrzebował zbyt wielu wyjaśnień - jeśli czegoś chciał się dowiedzieć, pytanie to na pewno zostało zadane. A on lubił ryzyko - zdążył przywyknąć przez te dwadzieścia kilka lat swojego życia.
-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Pabo słysząc drowa skrzywił się nieco, rozejrzał po sali, jednak najwyraźniej nie widząc innych, godnych odnalezienia grobowca szalonego kapłana śmiałków, wyjął z kieszeni pękatą sakiewkę i rzucił na stół.
- Dwadzieścia pięć sztuk złota... - rzucił. - Co mi szkodzi, i tak w grobowcu czekają na nas niezmierzone bogactwa. Jeśli chodzi o zapłatę, to oferuję wam tyle samo za każdy dzień pracy dla mnie, a także 10% tego co znajdziemy w sercu grobowca. Poza tym wynajmuję was również po to byście chronili mnie przed moim rywalem – historykiem Ginoblim, z którym rywalizuję. Z pewnością wynajął zbirów by przeszkodzić mi w moich poszukiwaniach. Muszę mieć pewność, że nic mi się nie stanie, a wy wyglądacie mi na takich co mogą dać mi bezpieczeństwo. Chcę by co najmniej dwoje z was zawsze było tuż obok, muszę mieć pewność że nic mi się nie stanie. Rozumiem że oporni również się zgadzają? - antykwariusz spojrzał po kolei na Mavado, Zara i Ninerl.
- Dwadzieścia pięć sztuk złota... - rzucił. - Co mi szkodzi, i tak w grobowcu czekają na nas niezmierzone bogactwa. Jeśli chodzi o zapłatę, to oferuję wam tyle samo za każdy dzień pracy dla mnie, a także 10% tego co znajdziemy w sercu grobowca. Poza tym wynajmuję was również po to byście chronili mnie przed moim rywalem – historykiem Ginoblim, z którym rywalizuję. Z pewnością wynajął zbirów by przeszkodzić mi w moich poszukiwaniach. Muszę mieć pewność, że nic mi się nie stanie, a wy wyglądacie mi na takich co mogą dać mi bezpieczeństwo. Chcę by co najmniej dwoje z was zawsze było tuż obok, muszę mieć pewność że nic mi się nie stanie. Rozumiem że oporni również się zgadzają? - antykwariusz spojrzał po kolei na Mavado, Zara i Ninerl.
"Trzymaj się swych zasad! To jedyne co Ci pozostało w świecie Chaosu."
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Dni Kosarz
Kosarz uniósł wytatuowaną brew i zaśmiał się pod nosem.
- Straż przyboczna? Cóż, jeśli moja skromna osoba się do tego nadaje, to z chęcią się podejmę. Oczywiście jeśli mój wygląd nie jest czynnikiem dyskwalifikującym.
No tak - dziwaczny wygląd Dni sprawiał, że momentami miał problemy ze znalezieniem pracy. Niektórzy nie chcieli się z nim pokazywać, bo po prostu był dziwny, inni zaś uważali, że zbytnio rzuca się w oczy, co może być kłopotliwe przy wykonywaniu powierzonego zadania. No ale patrząc na resztę towarzystwa przy stole, to nie wypadał najgorzej - drow, krasnolud, githzerai, półdrowka... Można wręcz powiedzieć, że "wtapiał się w tłum". O ironio.
Dni pociągnął solidny łyk piwa z kufla, który stał przed nim.
- Kiedy mamy być gotowi? - zapytał, ocierając usta rękawem koszuli.
Kosarz uniósł wytatuowaną brew i zaśmiał się pod nosem.
- Straż przyboczna? Cóż, jeśli moja skromna osoba się do tego nadaje, to z chęcią się podejmę. Oczywiście jeśli mój wygląd nie jest czynnikiem dyskwalifikującym.
No tak - dziwaczny wygląd Dni sprawiał, że momentami miał problemy ze znalezieniem pracy. Niektórzy nie chcieli się z nim pokazywać, bo po prostu był dziwny, inni zaś uważali, że zbytnio rzuca się w oczy, co może być kłopotliwe przy wykonywaniu powierzonego zadania. No ale patrząc na resztę towarzystwa przy stole, to nie wypadał najgorzej - drow, krasnolud, githzerai, półdrowka... Można wręcz powiedzieć, że "wtapiał się w tłum". O ironio.
Dni pociągnął solidny łyk piwa z kufla, który stał przed nim.
- Kiedy mamy być gotowi? - zapytał, ocierając usta rękawem koszuli.
-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Krizz
- Rozumiem, że mówimy o 10% skarbu na głowę?
Krasnolud podrapał się po podbródku i zerknął na kuszę.
- Mam pewną propozycję. Co powiesz, na 5 sztuk złota, od każdego zabitego wroga?
- Rozumiem, że mówimy o 10% skarbu na głowę?
Krasnolud podrapał się po podbródku i zerknął na kuszę.
- Mam pewną propozycję. Co powiesz, na 5 sztuk złota, od każdego zabitego wroga?
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Zar
Zastanowił się przez chwilę i doszedł do wniosku, że ponieważ gotówka nie jest dlań istotna, to rozmowy o niej może zostawić innym. Jeśli otrzyma jakieś pieniądze, to i tak zapewne rozda je po drodze, albo w najlepszym razie wyda na nową szatę, bo ta już zaczynała się wycierać na łokciach i kolanach.
- Nie mam nic przeciwko *poznaniu* nowego miejsca, mogę więc pracować dla ciebie. Przystanę na takie warunki, na jakie zgodzą się pozostali - powiedział cicho, ale wyraźnie. Gdyby nawet liczył na zdobycie jakichś funduszy, mógł być pewien że krasnolud i drow wynegocjują najlepsze warunki jakie da się wynegocjować.
Siedział przy stole i badał reakcje tych, którzy mu towarzyszyli. Jadł powoli swoją kaszę, popijając piwem. Doszedł do wniosku, że krasnolud jest nawet bardziej chciwy niż zwyczajny przedstawiciel tego ludu. Drow był nieco bardziej stereotypowy, ale nie był do końca normalny, co jego jedyne oko nie tyle mówiło, co wręcz krzyczało. Człek walczył łańcuchem, to sporo o nim mówiło, szczególnie że trzymał na nim dłoń nawet wtedy gdy zanosiło się na rozwałkę w karczmie. Był pewny siebie. A ponieważ żył, znaczyło to że jest też całkiem dobry w tym co robi. A półdrowka? Skryta i milcząca. Wydawała się obawiać swojego pełnokrwistego pobratymca, ale to mogło być tylko błędne wrażenie...
Zastanowił się przez chwilę i doszedł do wniosku, że ponieważ gotówka nie jest dlań istotna, to rozmowy o niej może zostawić innym. Jeśli otrzyma jakieś pieniądze, to i tak zapewne rozda je po drodze, albo w najlepszym razie wyda na nową szatę, bo ta już zaczynała się wycierać na łokciach i kolanach.
- Nie mam nic przeciwko *poznaniu* nowego miejsca, mogę więc pracować dla ciebie. Przystanę na takie warunki, na jakie zgodzą się pozostali - powiedział cicho, ale wyraźnie. Gdyby nawet liczył na zdobycie jakichś funduszy, mógł być pewien że krasnolud i drow wynegocjują najlepsze warunki jakie da się wynegocjować.
Siedział przy stole i badał reakcje tych, którzy mu towarzyszyli. Jadł powoli swoją kaszę, popijając piwem. Doszedł do wniosku, że krasnolud jest nawet bardziej chciwy niż zwyczajny przedstawiciel tego ludu. Drow był nieco bardziej stereotypowy, ale nie był do końca normalny, co jego jedyne oko nie tyle mówiło, co wręcz krzyczało. Człek walczył łańcuchem, to sporo o nim mówiło, szczególnie że trzymał na nim dłoń nawet wtedy gdy zanosiło się na rozwałkę w karczmie. Był pewny siebie. A ponieważ żył, znaczyło to że jest też całkiem dobry w tym co robi. A półdrowka? Skryta i milcząca. Wydawała się obawiać swojego pełnokrwistego pobratymca, ale to mogło być tylko błędne wrażenie...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Mavado
Ta cała gadanina o Muammarze, procentach od zdobytego bogactwa zaczęła już nudzić drowa, który co chwila przechylał szklanicę pełną szkarłatnego trunku i oglądał sobie tyłek Rudzielca który kręcił się z tacą po sali. Kurdupel był cholernie chciwy i to było aż nadto widoczne – kto wie, może da się to jeszcze jakoś wykorzystać w dalszej podróży. Githezarai natomiast szlachetny do granic - Przystanę na takie warunki, na jakie zgodzą się pozostali, phi, znalazł się mędrzec. Cóż, chyba taka profesja i zasady. Mavado może ich zbyt wiele nie miał, ale wiedział że trzeba dbać o własne interesy. I tak też czynił. Półkrwi drowka wydawała się nieco speszona obecnością pełnokrwistego i Mavado widział że paraliżuje ją niepewność (a może i strach?). Gdy Zar skończył, drow odezwał się leniwie.
- Warunki przyjęte, dla mnie może być i 10% na wszystkich, nie jestem aż tak chciwym skurwielem jak niektórzy przy tym stole. – obrzucił sardonicznym spojrzeniem kurdupla i otworzył rzuconą przez grubasa sakiewkę zabierając swoją dolę. - Więc kiedy ruszamy, Pablo?
Czekając na odpowiedź historyka, zaczepił gospodarza zmierzającego do szynku.
- Znalazłyby się dla mnie jakieś dwie dziewki na noc, Rafast? Płacę z góry – potwierdzając te słowa Mavado wyjął z kieszeni kilka złotych monet i uśmiechnął się ponuro. Karczmarz dobrze wiedział że wojownik potrzebuje kobiet które lubią zabawić się na ostro...
Ta cała gadanina o Muammarze, procentach od zdobytego bogactwa zaczęła już nudzić drowa, który co chwila przechylał szklanicę pełną szkarłatnego trunku i oglądał sobie tyłek Rudzielca który kręcił się z tacą po sali. Kurdupel był cholernie chciwy i to było aż nadto widoczne – kto wie, może da się to jeszcze jakoś wykorzystać w dalszej podróży. Githezarai natomiast szlachetny do granic - Przystanę na takie warunki, na jakie zgodzą się pozostali, phi, znalazł się mędrzec. Cóż, chyba taka profesja i zasady. Mavado może ich zbyt wiele nie miał, ale wiedział że trzeba dbać o własne interesy. I tak też czynił. Półkrwi drowka wydawała się nieco speszona obecnością pełnokrwistego i Mavado widział że paraliżuje ją niepewność (a może i strach?). Gdy Zar skończył, drow odezwał się leniwie.
- Warunki przyjęte, dla mnie może być i 10% na wszystkich, nie jestem aż tak chciwym skurwielem jak niektórzy przy tym stole. – obrzucił sardonicznym spojrzeniem kurdupla i otworzył rzuconą przez grubasa sakiewkę zabierając swoją dolę. - Więc kiedy ruszamy, Pablo?
Czekając na odpowiedź historyka, zaczepił gospodarza zmierzającego do szynku.
- Znalazłyby się dla mnie jakieś dwie dziewki na noc, Rafast? Płacę z góry – potwierdzając te słowa Mavado wyjął z kieszeni kilka złotych monet i uśmiechnął się ponuro. Karczmarz dobrze wiedział że wojownik potrzebuje kobiet które lubią zabawić się na ostro...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Ninerl
Siedziała i słuchała. Na wzmiankę o rywalu historyka, uśmiechnęła się leniwie. Rywal.. rzecz warta zapamiętania. "Zbieraj informacje i wykorzystaj je" przypomniała sobie zasadę ojca. Racja, warto wykorzystać rywala. Ginobli... Jego obstawa, hmm...
Potem krasnolud powiedział coś o 5 sztukach złota. Ninerl poczekała aż wszyscy się wypowiedzą. Im lepiej ich pozna, tym lepiej dla niej.
Wypowiedział się pełnokrwisty. Miała ochotę się roześmiać, szlachetny się znalazł. Śmieszne...
-Ja jestem chciwym skurwielem i rozumiem, że 10 % jest na głowę, czyż nie, panie Pabo?- Ninerl spojrzała uważnie na historyka, wykrzywiając pełne wargi w uśmiechu- Co do pięciu sztuk złota, to rzecz godna rozważenia, ale nie zajmujmy się tym teraz. Ofertę przyjmuję...- tak, tak zobaczymy...
Najwyżej 10 % sama sobie weźmie. Jeśli człowiek będzie miał szczęście i polubi go, to być może rywal zostanie rywalem.
Oparła na się na dłoniach i rzuciła przenikliwie spojrzenie historykowi:
-A teraz, panie Pabo. Szczegóły. Wynajmie zbirów, tak? Czego się dokładnie spodziewasz? Następne, po jakim terenie będziemy podróżować? Bagna, lasy czy góry? Przewidywana długość wyprawy? Miesiąc, pół roku? - dziewczyna miała zamiar dowiedzieć się tyle, ile się da. To pomoże w przygotowaniach.
Myślała przed chwilę nad możliwymi rozwiązaniami i ścieżkami, zanim odezwał się człowiek. Tu mogło być sporo nici. W każdym razie zamierzała zdobyć trochę złota i nie narażać się. W "niezmierzone bogactwa" nie wierzyła. A jeśli nawet będą, to ona weźmie tylko tyle, ile jej trzeba. Nie zamierza ryzykować życiem dla kawałków metalu.
Siedziała i słuchała. Na wzmiankę o rywalu historyka, uśmiechnęła się leniwie. Rywal.. rzecz warta zapamiętania. "Zbieraj informacje i wykorzystaj je" przypomniała sobie zasadę ojca. Racja, warto wykorzystać rywala. Ginobli... Jego obstawa, hmm...
Potem krasnolud powiedział coś o 5 sztukach złota. Ninerl poczekała aż wszyscy się wypowiedzą. Im lepiej ich pozna, tym lepiej dla niej.
Wypowiedział się pełnokrwisty. Miała ochotę się roześmiać, szlachetny się znalazł. Śmieszne...
-Ja jestem chciwym skurwielem i rozumiem, że 10 % jest na głowę, czyż nie, panie Pabo?- Ninerl spojrzała uważnie na historyka, wykrzywiając pełne wargi w uśmiechu- Co do pięciu sztuk złota, to rzecz godna rozważenia, ale nie zajmujmy się tym teraz. Ofertę przyjmuję...- tak, tak zobaczymy...
Najwyżej 10 % sama sobie weźmie. Jeśli człowiek będzie miał szczęście i polubi go, to być może rywal zostanie rywalem.
Oparła na się na dłoniach i rzuciła przenikliwie spojrzenie historykowi:
-A teraz, panie Pabo. Szczegóły. Wynajmie zbirów, tak? Czego się dokładnie spodziewasz? Następne, po jakim terenie będziemy podróżować? Bagna, lasy czy góry? Przewidywana długość wyprawy? Miesiąc, pół roku? - dziewczyna miała zamiar dowiedzieć się tyle, ile się da. To pomoże w przygotowaniach.
Myślała przed chwilę nad możliwymi rozwiązaniami i ścieżkami, zanim odezwał się człowiek. Tu mogło być sporo nici. W każdym razie zamierzała zdobyć trochę złota i nie narażać się. W "niezmierzone bogactwa" nie wierzyła. A jeśli nawet będą, to ona weźmie tylko tyle, ile jej trzeba. Nie zamierza ryzykować życiem dla kawałków metalu.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Krizz
Krasnolud zerknął na drowa.
- Może i jestem chciwy. Ale znam wartość pieniądza i wiem to i owo, nie tak jak niektórzy skurwiele przy tym stole, którzy umrą za byle grosza.
Zerknął na Pabo.
- Jeszcze jedna kwestia. Wszystkie koszty wyprawy zostaną zasponsorowane przez ciebie? Mówię tu o posiłkach w drodze i innych niezbędnych w dalekiej wyprawie rzeczach.
Krizz cały czas przed oczami miał pieniądze, dodawał je sobie w myślach i liczył ile mógłby zarobić. Przelatywały mu przez myśli obrazy gór złota i klejnotów. Oblizał wyschnięte wargi i oparł się na krześle czekając na reakcję pracodawcy.
Krasnolud zerknął na drowa.
- Może i jestem chciwy. Ale znam wartość pieniądza i wiem to i owo, nie tak jak niektórzy skurwiele przy tym stole, którzy umrą za byle grosza.
Zerknął na Pabo.
- Jeszcze jedna kwestia. Wszystkie koszty wyprawy zostaną zasponsorowane przez ciebie? Mówię tu o posiłkach w drodze i innych niezbędnych w dalekiej wyprawie rzeczach.
Krizz cały czas przed oczami miał pieniądze, dodawał je sobie w myślach i liczył ile mógłby zarobić. Przelatywały mu przez myśli obrazy gór złota i klejnotów. Oblizał wyschnięte wargi i oparł się na krześle czekając na reakcję pracodawcy.
-
- Marynarz
- Posty: 348
- Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
- Numer GG: 5181070
- Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Dni
Kosarz odchrząknął.
- Wiesz co, panie Krizz, bez urazy, ale czy umrze się dla stu sztuk złota, czy dla tysiąca, to wyjdzie chyba na to samo, prawda? Wszak trup już gotówki nie potrzebuje. To taka luźna uwaga co do wyzywania się od skurwieli.
Nie można powiedzieć, że Dni przyjął wzmiankę o "skurwielach" jakoś specjalnie do siebie, gdyż podejmując się jakiejkolwiek pracy nie zwracał zbytniej uwagi na wynagrodzenie - ważne, żeby przez jakiś czas za to wyżył. Nie musiał to być ani specjalnie długi okres czasu, ani nie musiał w tym momencie szaleć, grając w karty i stawiając wino pięknym kobietom w nadziei, że pójdą z nim do łóżka - wszak za jakiś czas trafi się kolejna okazja do zarobku. Dziwiło go więc, że pozostali tak wielką wagę przywiązują do wynagrodzenia - w końcu jeśli faktycznie jest to miejsce, o którym mówił Pabo, to nawet mając te nieszczęsne dziesięć procent do podziału, można żyć sobie kilka ładnych lat jak pączek w maśle, nic nie robiąc i popijając mleczko kokosowe.
Kosarz odchrząknął.
- Wiesz co, panie Krizz, bez urazy, ale czy umrze się dla stu sztuk złota, czy dla tysiąca, to wyjdzie chyba na to samo, prawda? Wszak trup już gotówki nie potrzebuje. To taka luźna uwaga co do wyzywania się od skurwieli.
Nie można powiedzieć, że Dni przyjął wzmiankę o "skurwielach" jakoś specjalnie do siebie, gdyż podejmując się jakiejkolwiek pracy nie zwracał zbytniej uwagi na wynagrodzenie - ważne, żeby przez jakiś czas za to wyżył. Nie musiał to być ani specjalnie długi okres czasu, ani nie musiał w tym momencie szaleć, grając w karty i stawiając wino pięknym kobietom w nadziei, że pójdą z nim do łóżka - wszak za jakiś czas trafi się kolejna okazja do zarobku. Dziwiło go więc, że pozostali tak wielką wagę przywiązują do wynagrodzenia - w końcu jeśli faktycznie jest to miejsce, o którym mówił Pabo, to nawet mając te nieszczęsne dziesięć procent do podziału, można żyć sobie kilka ładnych lat jak pączek w maśle, nic nie robiąc i popijając mleczko kokosowe.
-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Krizz
Krasnolud zerknął na kosarza.
- To akurat nie było do ciebie, więc nie masz co się burzyć - rzekł, a jego wzrok przeszedł z Dni na drowa.
- Może i po śmierci złota się nie wydaje. Ale można sobie zbudować pomnik i postawić spory, złoty nagrobek. A jeśli się przeżyje, kasa ta pójdzie na dużo przyjemniejsze i korzystniejsze rzeczy - stwierdził i uśmiechnął się krzywo.
Krasnolud zerknął na kosarza.
- To akurat nie było do ciebie, więc nie masz co się burzyć - rzekł, a jego wzrok przeszedł z Dni na drowa.
- Może i po śmierci złota się nie wydaje. Ale można sobie zbudować pomnik i postawić spory, złoty nagrobek. A jeśli się przeżyje, kasa ta pójdzie na dużo przyjemniejsze i korzystniejsze rzeczy - stwierdził i uśmiechnął się krzywo.
-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Mavado
Uśmiech wciąż nie znikał z gęby drowa, gdy widział jak bardzo kurdupel próbuje mu dogryźć. Słabo mu szło, ale przynajmniej dostarczał odrobinę zabawy. Na ostatnie jego słowa Mav. odparł.
- Nie dożyjesz żeby wystawić sobie ten pomnik, przekonasz się. Zresztą, nie tylko ty - drow spojrzał na siedzącą obok dziewczynę i pod stołem chwycił ją za udo. Cóż, może i zrodzona z plugawej krwi, ale zaliczyć by ją mógł. I pewnie to zrobi gdy nadarzy się okazja, z jej aprobatą lub bez. Nie z takimi opornymi (a raczej pozującymi na takowe) Mavado dawał sobie radę. - Człowiek ma rację, martwi pieniędzy nie liczą, więc póki nie zarobiłeś mordę miej na zamku. Czekam na szczegóły, Pablo. - mroczny spojrzał jednym okiem na historyka.
Uśmiech wciąż nie znikał z gęby drowa, gdy widział jak bardzo kurdupel próbuje mu dogryźć. Słabo mu szło, ale przynajmniej dostarczał odrobinę zabawy. Na ostatnie jego słowa Mav. odparł.
- Nie dożyjesz żeby wystawić sobie ten pomnik, przekonasz się. Zresztą, nie tylko ty - drow spojrzał na siedzącą obok dziewczynę i pod stołem chwycił ją za udo. Cóż, może i zrodzona z plugawej krwi, ale zaliczyć by ją mógł. I pewnie to zrobi gdy nadarzy się okazja, z jej aprobatą lub bez. Nie z takimi opornymi (a raczej pozującymi na takowe) Mavado dawał sobie radę. - Człowiek ma rację, martwi pieniędzy nie liczą, więc póki nie zarobiłeś mordę miej na zamku. Czekam na szczegóły, Pablo. - mroczny spojrzał jednym okiem na historyka.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
-
- Mat
- Posty: 560
- Rejestracja: piątek, 30 listopada 2007, 21:19
- Numer GG: 9916608
- Lokalizacja: Karczma "Miś Kudłacz"
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Krizz
Ossoemug nachylił się do drowa przez stół i powiedział mu prosto w twarz:
- Miałem już takie góry złota w posiadaniu, jakich twój czarny jak dupa ryj nigdy nie ujrzy. Bo niedługo stracisz drugie oko - uśmiechnął się paskudnie i kontynuował - nie udawaj ważniaka i twardziela, bo jesteś śmieszny.
Odchylił się z powrotem.
"Uważa się za mrocznego i potężnego? Ma w sobie tyle mroku i potęgi co pięcioletnia dziewczynka."
Zwrócił się do Paba
- To jak będzie? - uśmiechnął się jak wprawny polityk lub kupiec*
*Przypominam, że moja umiejętność "handel" też ma tutaj jakieś znaczenie .
Ossoemug nachylił się do drowa przez stół i powiedział mu prosto w twarz:
- Miałem już takie góry złota w posiadaniu, jakich twój czarny jak dupa ryj nigdy nie ujrzy. Bo niedługo stracisz drugie oko - uśmiechnął się paskudnie i kontynuował - nie udawaj ważniaka i twardziela, bo jesteś śmieszny.
Odchylił się z powrotem.
"Uważa się za mrocznego i potężnego? Ma w sobie tyle mroku i potęgi co pięcioletnia dziewczynka."
Zwrócił się do Paba
- To jak będzie? - uśmiechnął się jak wprawny polityk lub kupiec*
*Przypominam, że moja umiejętność "handel" też ma tutaj jakieś znaczenie .
-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Mavado
- Niedługo stracę drugie oko? Po co czekać, załatw to tu i teraz, jestem do twojej dyspozycji.- Mavado szydził z krasnoluda. Rozłożył ręce tak, by prawa znajdowała się blisko łuku. Jeśli kurdupel myślał że jest szybki, mylił się i to bardzo. Zresztą, każdy przy tym stole mylił się jeśli myślał że jest szybki. Nawet Zar. - A jeśli miałeś już takie góry złota, to nie siedziałbyś teraz na jakimś zadupiu w jakiejś drugorzędnej karczmie z drowem, pół *tfu* drowem, człowiekiem i githzerai. I jedynym śmiesznym przy tym stole na razie jesteś ty - dostarczasz mi naprawdę świetnej zabawy kurduplu. Tak trzymaj. - Mavado podniósł do góry szklanicę pełną wina. - Twoje zdrowie, ciesz się nim póki możesz, już niedługo zresztą... - i wychylił do dna.
- Niedługo stracę drugie oko? Po co czekać, załatw to tu i teraz, jestem do twojej dyspozycji.- Mavado szydził z krasnoluda. Rozłożył ręce tak, by prawa znajdowała się blisko łuku. Jeśli kurdupel myślał że jest szybki, mylił się i to bardzo. Zresztą, każdy przy tym stole mylił się jeśli myślał że jest szybki. Nawet Zar. - A jeśli miałeś już takie góry złota, to nie siedziałbyś teraz na jakimś zadupiu w jakiejś drugorzędnej karczmie z drowem, pół *tfu* drowem, człowiekiem i githzerai. I jedynym śmiesznym przy tym stole na razie jesteś ty - dostarczasz mi naprawdę świetnej zabawy kurduplu. Tak trzymaj. - Mavado podniósł do góry szklanicę pełną wina. - Twoje zdrowie, ciesz się nim póki możesz, już niedługo zresztą... - i wychylił do dna.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Re: [DnD 3.5] Wyrok wyryty w kamieniu
Wszyscy
- 10% na wszystkich oczywiście. Nie martwcie się jednak, będzie tego tyle że będziecie opływać w luksusy. Co do pięciu sztuk złota od wroga, nie mogę na to przystać. Daję wam już i tak sporo pieniędzy za każdy dzień pracy dla mnie, będzie jeszcze więcej gdy znajdziemy grobowiec Muammara. – rzucił Pabo uśmiechając się szeroko. - A co do twojego pytania, panienko, to spodziewam się wszystkiego ze strony Ginobliego, choć pewnie będą to jacyś najemni woje. On nie spodziewa się jednak że trafiłem na tak wspaniałą kompanię. Wszelkie koszty wyprawy zostawiacie mnie; ja płacę za wszystko. Wyruszamy jutro rano, z moich obliczeń i badań wynika że będziemy jechać dwa dni do miejsca gdzie powinien znajdować się grobowiec. Raczej lasy, choć wszystkiego można się spodziewać. Jutro po śniadaniu wyruszamy, jeśli jesteście wciąż zainteresowani. - historyk spojrzał po was pragnąc otrzymać ostateczną odpowiedź.
Mavado
Rafast spojrzał na ciebie wymownie i skinął głową.
- Oczywiście, znajdą się jakieś chętne dla ciebie – rzekł. - Za dwie godziny będą u ciebie w pokoju, nie zawiedziesz się. Pięć sztuk złota, płatne w tej chwili. - krasnolud wyciągnął przed siebie wielką jak łopata dłoń, oczekując na pieniądze.
Zar
Spoglądałeś od czasu do czasu w kierunku szynku gdzie witały cię miłe i zachęcające uśmiechy Rudzielca. Zresztą, przechodząc obok ciebie by zrealizować zamówienia, Ruda ocierała się o twoje plecy niczym kotka, potęgując twoje zainteresowanie jej osobą. Wiedziałeś dobrze, że potrzebuje na tę noc faceta, a ty takich okazji nie zwykłeś marnować.
- 10% na wszystkich oczywiście. Nie martwcie się jednak, będzie tego tyle że będziecie opływać w luksusy. Co do pięciu sztuk złota od wroga, nie mogę na to przystać. Daję wam już i tak sporo pieniędzy za każdy dzień pracy dla mnie, będzie jeszcze więcej gdy znajdziemy grobowiec Muammara. – rzucił Pabo uśmiechając się szeroko. - A co do twojego pytania, panienko, to spodziewam się wszystkiego ze strony Ginobliego, choć pewnie będą to jacyś najemni woje. On nie spodziewa się jednak że trafiłem na tak wspaniałą kompanię. Wszelkie koszty wyprawy zostawiacie mnie; ja płacę za wszystko. Wyruszamy jutro rano, z moich obliczeń i badań wynika że będziemy jechać dwa dni do miejsca gdzie powinien znajdować się grobowiec. Raczej lasy, choć wszystkiego można się spodziewać. Jutro po śniadaniu wyruszamy, jeśli jesteście wciąż zainteresowani. - historyk spojrzał po was pragnąc otrzymać ostateczną odpowiedź.
Mavado
Rafast spojrzał na ciebie wymownie i skinął głową.
- Oczywiście, znajdą się jakieś chętne dla ciebie – rzekł. - Za dwie godziny będą u ciebie w pokoju, nie zawiedziesz się. Pięć sztuk złota, płatne w tej chwili. - krasnolud wyciągnął przed siebie wielką jak łopata dłoń, oczekując na pieniądze.
Zar
Spoglądałeś od czasu do czasu w kierunku szynku gdzie witały cię miłe i zachęcające uśmiechy Rudzielca. Zresztą, przechodząc obok ciebie by zrealizować zamówienia, Ruda ocierała się o twoje plecy niczym kotka, potęgując twoje zainteresowanie jej osobą. Wiedziałeś dobrze, że potrzebuje na tę noc faceta, a ty takich okazji nie zwykłeś marnować.
"Trzymaj się swych zasad! To jedyne co Ci pozostało w świecie Chaosu."