[D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: mamra22 »

Xerxes

Czarodziej zamyślony wsiadł do wozu i z uśmiechem wysłuchiwał wymiany zdań między członkami swojej drużyny.
"Jeszcze się nie zaczęło a oni już się kłócą. Cudownie".
Mag odniósł wrażenie że wojownik i krasnolud to jeszcze emocjonalne dzieci i nie pokładał w nich wielkiej nadziei, choć z drugiej strony mogło to oznaczać że ich umysły nadają się jeszcze do odpowiedniego ukształtowania. Jego ciekawość wzbudził za to elf, a właściwie jego słowa. Popatrzył na niego uważnie. Zgadzał się z nim w 100 procentach. Nie warto za nikogo umierać, jednak mówienie o tym głośno nie wydawało się magowi rozsądnym posunięciem. " Jeśli udało by się pokonać jego elfia naturę, mógłby być z niego cenny sprzymierzeniec, nie tylko na turnieju." Postanowił poświęcić mu więcej uwagi, a tymczasem odezwał się do niego, ignorując kłótnie pozostałych.
-Widzę że masz o sobie naprawdę wielkie mniemanie skoro myślisz że bez poświęcenia dla drużyny uda ci się wygrać. Ale skoro tak stawiasz sprawę mogę ci obiecać że nie będę ci wchodził w drogę. Czarodziej ze swoim uśmiechem odwrócił się do okna. "Gra rozpoczęta"

Przepraszam za opóźnienia ale byłem zupełnie odcięty od internetu. Teraz już wszystko powinno być w porządku.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Zorin »

Przepraszam wszystkich za to że nie odpisywałem... Nie będę się tłumaczył czemu tego nie robiłem tylko po prostu przeproszę... Ja odpisuję... Zobaczymy czy ktoś jeszcze pamięta o tej sesji... Jeśli tak to zamierzam ją ciągnąć.

,,Psiakrew. Miały być trzy godziny a jedziemy już chyba ze sześć, jeszcze ten upał. Dobrze przynajmniej, że jesteśmy w lesie." - takie właśnie myśli chodziły po głowie każdego z bohaterów.
Podróż faktycznie się dłużyła, a gdy pytaliście woźnicę ile jeszcze ten nawet słowem nie odpowiedział. Wydało wam się idiotycznie głupie to że ma na sobie w taką pogodę czarny płaszcz, który przykrywał całego go, a na głowie miał także kaptur, który chował jego twarz.
Jechaliście po leśnej dróżce, przez co, co jakiś czas wjeżdżaliście na jakąś nierówność. Rozmyślaliście o tym co was może czekać.
W pewnym momencie elf dostrzegł w oddali dwa pnie, które przymocowane linami do drzew, z wielkim impetem uderzyły w pierwszy wóz, niszcząc go doszczętnie. Po pewnym momencie z lasu wybiegły jakieś postacie, wszystko działa się z przodu, więc nie mogliście zbyt wiele dostrzec na wozie. Strzały świstały w powietrzu wbijając się do wozów. W pewnym momencie woźnica wstał i wyjął spod płaszczu kuszę, wycelował nią w krasnoluda i powiedział:
-Ni kroku. Bo wystrzelam jak psy
Najbliżej woźnicy był elf i krasnolud. Totalnie zaskoczyło was to co się teraz zaczęło dziać. Pomimo tego że elf wstał dalej nie mogliście dostrzec jego twarzy. Lecz czuliście w jego głosie że zabije bez wahania.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Errer_Avares »

Errer Avares

Właściwie całą podróż spędził na spaniu lub też udawaniu, że śpi... Tym bardziej zdziwił się na gwałtowny postój i to co działo się z przodu. "Ki diabeł"- pomyślał obserwując to co działo się z przodu. Nagle ich woźnica obrócił się w ich stronę, odsłaniając nabitą kuszę. Zgodnie ze szczęściem Errera, ten wycelował oczywiście w niego. W pierwszym odruchu dłonie krasnoluda wystrzeliły w kierunku zdobionych rękojeści jego dwóch zaufanych przyjaciół- sejmitarów. Jednak widząc błysk w oku woźnicy, czy też kim on tak naprawdę był, zreflektował się błyskawicznie podnosząc ręce do góry. Musiał tak zrobić... Gdyby woźnica wystrzelił, to nie pozostawiłby mu szans. "Jasna cholera... Jestem w najgorszym położeniu. Mam nadzieje, że reszta mojej drużyny nie stwierdzi, iż drugi raz nie zdąży przeładować"- pomyślał tak dlatego, że podsycona ostrym bełtem wycelowanym w jego bebechy empatia krasnoluda, podpowiadała mu właśnie taki obrót sprawy. Postanowił coś powiedzieć, jednak zdobył się tylko na: Ależ nie mam zamiaru- które zabrzmiało dość banalnie i głupio w tej sytuacji.
Mój miecz to moja siła
Vonen
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: poniedziałek, 28 stycznia 2008, 18:05
Numer GG: 647407

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Vonen »

Vonen de Virelli

"Drugi raz nie zdąży przeładować"
To były pierwsze myśli łowcy po tym, jak ich zaatakowano. Niestety, był też najbliżej woźnicy, a to wcale nie sprawiało mu przyjemności. Jego myśli pędziły jak oszalałe. "Co zrobić? Chyba najlepiej będzie rozwiązać sprawę dyplomatycznie, dopiero potem zabić"
- Nie oszukujmy się, gdybyś chciał nas zabić już byś to zrobił... a przynajmniej spróbował. Czego chcesz?
Łowca był przygotowany na to, że kusza zostanie wycelowana w jego kierunku. Cały czas miał utrzymywał beztroski ton, mający na celu zdenerwowanie przeciwnika.
- Dlaczego masz zamiar nas zabić? Nie znam cię, nie znam twojej rodziny, chcesz pieniędzy? Pozatym jak myślisz, ilu z nas zdołasz zabić? Nawet jeśli ja polegnę, zostanę pomszczony przez tych dzielnych wojowników. Nie daj się zwieść pozorom, nawet ten starzec to potężny mag mogący zmienić cię w kupkę popiołu ruchem ręki.
Elf cały czas wyczekiwał na sygnał niepewności czy spadku koncentracji kusznika, gotów zaatakować błyskawicznie.
Gabriel-The-Cloud
Marynarz
Marynarz
Posty: 348
Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
Numer GG: 5181070
Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Gabriel-The-Cloud »

Arienus de Muero

Arienus w czasie dłużących się godzin podróży zaczął się nudzić. Kilka razy sięgał po smyczek, jednak powstrzymywał się, wiedząc, że reszta drużyny nie za bardzo gustuje w jego muzyce. Zresztą, znając swój temperament, był pewien, że komuś wybije oko smyczkiem... Pozostało mu jedynie przypominanie sobie w myślach kolejnych utworów - jedynym widocznym znakiem jego zajęcia były długie palce, które drgały za każdym razem, gdy powinien zmienić ich ustawienie na gryfie instrumentu. Właśnie grał finałową pieśń jednej z niedawno powstałych oper, gdy z przodu coś zaczęło się dziać. Próbował wychylić się z wozu, aby rozeznać się w sytuacji, jednak nie zauważył zbyt wiele. Zaklął w duchu.
Gdy woźnica poderwał się ze swojego miejsca, Grajek zrobił to samo, jednocześnie sięgając po lewak, w drugiej kolejności zaś - po rapier. Zamarł w chwili, gdy wycelowano w Errera kuszą. "Przy odrobinie szczęścia będzie to tylko draśnięcie...", pomyślał i już chciał dobyć broni, gdy do akcji wkroczył Vonen. Facet miał łeb na karku, myślał sto razy bardziej trzeźwo niż Grajek. Gdy elf prowadził pertraktacje, de Muero powoli wrócił na swoje miejsce, ręce jednak nadal trzymając blisko broni. Szkoda, że byli na wozie, to znacznie utrudnia jakikolwiek manewr z rapierem... Pozostało jedynie czekać na rozwój wydarzeń i nie wtrącać się - mimo tysięcy zasad dobrego wychowania i etykiety, jakie wtłoczono mu za młodu do głowy, nigdy nie był dobrym negocjatorem, zbyt łatwo wybuchał, dawał się ponieść emocjom... Nie, lepiej milczeć, na działanie jeszcze przyjdzie czas.
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: mamra22 »

Xerxes

Czarodziej niezmiernie nudził się w podróży. Przypominały mu się cudowne czasy kiedy wszelkie odległości pokonywał teleportacją. Nagle jego rozmyślania przerwały latające strzały. Zanim zdążył zareagować pojawił się woźnica z kuszą. Mag popatrzył na niego
*Głupiec nie wie na kogo się porywa* Miał już gotowy plan działania jednak elf swoim niewyparzonym językiem popsuł jego pomysł. *Po co się przechwala że jestem magiem, była by większa szansa go zaskoczyć. Choć pewnie z drugiej strony i tak sporo się dowiedział o uczestnikach konkursu*. Magowi pozostało tylko spróbować rzucić zaklęcie bez słów i gestów. Kiedyś takie popisy nie były dla niego niczym trudnym, teraz jednak wolał nie ryzykować z potężnym zaklęciem. Nie chciał także zabijać woźnicy bo ten mógł udzielić cennych informacji. W końcu powziął decyzje i rozpoczął inkantacje czaru "dominacji osoby" w myślach. Miał nadzieje że magia go nie zawiedzie. na zewnątrz nie było widać aby mag rozpoczął jakieś zadanie, może poza nieco przymkniętymi oczami. Miał nadzieje że Vonen zajmie go na tyle aby zdążył rzucić czar.
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Bielik »

Ha'arim

Hmm... Naprawdę tego kolesia musiało nieźle przygrzać w ten zakuty łeb. Sam jeden na nas wszystkich...- pomyślał, ale nie dał poznać po sobie nic. Wiedział, że ludzie mają słabe nerwy więc stanowczym krokiem zrobił krok do przodu... Od tego co zrobił zależał wszystko... Jeśli wycelował w niego krzyknął w momencie w, którym kusza była już w ruchu do elfa obok tego kolesia:-Wal!
. Jeśli jednak tak się nie stało, a zbir tylko zagroził, że strzeli jeśli ruszy się choć o krok, odrzekł: Łaskawy panie trudno ustać w miejscu, gdy masz waćpan oddech powalający trolla na bliższym dystansie...- robił to wszystko, aby go jak najbardziej zdenerwować. W połączeniu z gadką elfa powinno pójść łatwo, a poza tym nie żal mu było krasnoluda, choć tego nie okazywał.
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Zorin »

 Woźnica, albo ktoś kto się za niego podawał, w ogóle nie zareagował na zaczepki elfa. Jednak gdy ten zaczął coś mówić kusza powędrowała w jego kierunku i teraz łowca był na celowniku. Krasnoludowi wydawało się, że może odsapnąć. Źle mu się wydawało. W pewnym momencie poczuł na gardle sztylet, który został przywarty tak mocno, że polała się lekko krew. ,,Psiekrew" - pomyślał. Ostrza na gardle poczuli wszyscy poza Ha'arimem. Niespodziewana sytuacja przerwała czarodziejowi możliwość przywołania czaru, gdy już mu to prawie się udało.
- Myślę że zdołamy zabić was wszystkich!- powiedział do Vonena bardzo ponurym i tajemniczym głosem, po czym zaśmiał się.
Dopiero teraz dostrzegliście, że z pod worków na ziemniaki, na które wcześniej nie zwracaliście uwagi wyłoniła się jakaś drewniana skrzynia. Zastanowiliście kto był, aż tak głupi, żeby zostawiać coś wartościowego, bo musiało to być wartościowe, jeżeli tak pragnęli tego bandyci,a ktoś zostawił to bez żadnej obstawy. Jednak teraz głębiej nie rozmyślaliście nad tym, gdyż sytuacja na to nie pozwalała. W pewnym momencie na wóz wsiadł jakiś karzeł i chwycił lejce.
W tym samym momencie łotr wystrzelił z kuszy do Vonena. Bełt boleśnie ugrzązł w prawej ręce, w okolicach barku. Elfowi wydawało się, że specjalnie nie trafił.
-Z wozu bo zabijemy wszystkich!-KRZYKNĄŁ
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Bielik
Mat
Mat
Posty: 594
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 20:34
Numer GG: 5800256
Lokalizacja: GOP

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Bielik »

Ha'arim

W pierwszej chwili jego ręka błyskawicznie sięgnęła do miecza jednak zatrzymała się jedynie na rękojeści. Zaskoczyło go nagłe pojawienie się tylu przeciwników naraz i wiedział, że sam nie da im rady... Jak mamy iść skoro trzymiecie im sztylety na gardłach?? - sam jednak kończąc to zdanie lądował już na ziemi i czekał na reakcję bandziorów. Ludzie to idioci... Myślą, że nas nastraszą i uciekną pewni swej potęgi... Ale jeśli spotkamy się jeszcze raz nie będą tak pewni siebie- myślał parząc wyczekująco na resztę w pozycji z, której mógł momentalnie odskoczyć za wóz w razie wymierzenia do niego z kuszy... Innym czynnikiem dla, którego starał się jak najszybciej znaleźć na ziemi były latające wszędzie strzały,ana wozie wszyscy byli niesamowicie odsłonięci...
Stare chińskie przysłowie mówi: "Jak nie wiesz co powiedzieć, to powiedz stare chińskie przysłowie"
mamra22
Majtek
Majtek
Posty: 129
Rejestracja: czwartek, 26 lipca 2007, 20:08
Numer GG: 0

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: mamra22 »

Xerxes

Czarodziej nie posiadał się z wściekłości, już prawie skończył inkantacje kiedy przerwano mu w brutalny sposób. Wiedział że w takiej sytuacji nie ma zbyt wielkiego pola manewru. Wszystko wskazywało że napastnikom nie chodzi o nich tylko o powóz, przynajmniej taką nadzieje miał mag. Powoli wysiadał z wozu, starając się wyglądać jak najbardziej niedołężnie, jednocześnie ukradkiem obserwując napastników, starając się ich zapamiętać. Ktoś taki jak on nie zapominał odpłacić za każdą krzywdę jaka go spotkała. Będąc już praktycznie na ziemi udał że się potknął i wylądował na brzuchu. Dzięki temu z łatwością unikał strzał a także, miał nadzieje, napastnicy go zlekceważą. Przez cały czas nie wypuszczał z rąk kostura, ale nie podejmował żadnej akcji. Wolał aby także członkowie jego drużyny uważali go za niedorajdę. Nie opuszczało go przeczucie że to wszystko gra przygotowana przez organizatorów, oczywiście czarodziej nie mógł być tego pewny więc traktował to jak normalne zagrożenie.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Errer_Avares »

Errer Avares

Krasnolud odetchnął głęboko kiedy grot bełtu wycelowanego w jego masywną pierś, zmienił kierunek i teraz mierzył groźnie w elfa. Jednak ulga nie była długotrwała... Dosłownie kilka sekund później poczuł zimne ostrze sztyletu na szyi. Był tak zaskoczony, iż w pierwszym odruchu szarpnął się nieco do przodu, przez co skóra została delikatnie nacięta, a z niej wylatywała ciekawa świata stróżka krwi. "Cholera jasna ilu ich może być"- zastanawiał się w duchu i postanowił sobie odpowiedzieć- "Za dużo..." Nie widział swoich towarzyszy, ponieważ skupił wzrok na bandycie z kuszą, udającego wcześniej woźnice. Usłyszawszy rozkaz zejścia z wolu postanowił posłuchać i niepewnymi, powolnymi krokami ruszył w celu zejścia z wozu. W jego opinii tylko głupiec by nie posłuchał.
Mój miecz to moja siła
Vonen
Szczur Lądowy
Posty: 6
Rejestracja: poniedziałek, 28 stycznia 2008, 18:05
Numer GG: 647407

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Vonen »

Vonen de Virelli

Tak się kończy nadstawianie tyłka za innych. Okolice barku piekły go bólem,mimo jeko pancerza, lecz to ogień zimnej wściekłości był dla niego pierwszym uczuciem, którego doznał. Nie miał zamiaru tego okazywać - to było specjalnością ludzi. "Chyba źle zrobiłem, przeztając wyrzynać ich wioski w pień" Ironia nie opuszczała go nawet w takim momencie, mimo, że mogli w każdej chwili umrzeć. Nawet w takim momencie nie zniżył się do tego, żeby udawać osłabionego. Spokojnym i powolnym rochem zeskoczył z wozu, co nie miało zbyt dobrego wpływu na jego bark. Starał się nim nie poruszać, trzymać go jak najbardziej sztywno. "Że też zawszę ja muszę coś robić, te młotki nic nie potrafią" Trzymał się za bark, lecz w każdej chwili był gotów chwycić jeden z mieczy półtoraręcznych przewieszonych przez plecy. Nie przypatrywał się twarzą ludzi (oprócz tego, który strzelił) lecz ich strojom. Miał nadzieję znaleźć jakieś szczególne znaki, lub jakąś wspólną ich cechę.
Gabriel-The-Cloud
Marynarz
Marynarz
Posty: 348
Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
Numer GG: 5181070
Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród

Re: [D&D/Storytelling] Bez końca ,,Labirynt"

Post autor: Gabriel-The-Cloud »

Dobra... żeby nie opóźniać, zmieniamy strategię...

Arienus de Muero

Arienus, czując nóż na swoim gardle, uśmiechnął się nerwowo. Nienawidził wprost takich sytuacji - tak dać się podejść, co za wstyd... No ale cóż, trzeba improwizować. Grajek powoli zaczął przemieszczać się w stronę zejścia z wozu, chyba jako ostatni z drużyny.
- Panowie, spokojnie - zasugerował dość lekkim tonem. - Możemy się jakoś dogadać...
De Muero zawiesił sugestywnie głos. Albo dadzą się wciągnąć w tę grę, albo oberwie, trudno - trzeba się liczyć z ryzykiem. Zawsze jest możliwość, by szepnąć jakieś dobre słówko, wykorzystać moment nieuwagi, użyć przekupstwa... Warto korzystać, tym bardziej, że może tylko zyskać, w porównaniu z aktualną sytuacją - bo nic gorszego od śmierci go raczej teraz nie spotka, a może uda się wywinąć.
Zablokowany