[DnD] Najciemniejsza z nocy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Hatake Kakashi

- Wiedza jest cenna. Jeśli chcesz oddać ją za darmo, tym bardziej podejrzany się stajesz. - stwierdził żółtoskóry. Jego noga była już oparta o zamek, ułamek sekundy później i już byłby na dole, łamiąc rękę strażnika. Teraz jednak zrezygnował ze swoich planów.
- Ale ponieważ faktycznie to ty masz przewagę, tedy moim zdaniem możesz mówić... Jeśli ktoś ma inne, zabij go, a potem mów. - dodał, siadając z powrotem. Był lekko zirytowany obrotem spraw.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Starzec kazał zmiennokształtnym pootwierać kraty. Popatrzył na trupa z przegryzionym gardłem, potem na wampira i zacharczał
-Czemu zagryzłeś moje zwierzątko ? Jesteś na tyle głupi, że nie potrafisz rozbroić istoty o wiele od ciebie słabszej... mniejsza o to. Przedstawiać się nie będę. Od razu zaznaczam, że was nie lubię i nie nakazuję wam darzyć mnie miłością. Nie służę nikomu orkowy pomiocie. I nie zaciskaj tak pięści, bo sobie paznokcie połamiesz. Zebrałem was bo mam dla was zadanie. Niestety nie było lepszych od was. Moje maleństwa musiały sie nieźle natrudzić, żeby was tu przyprowadzić. Niestety zamiast 6 silnych najemników musiałem dostać wampirzy pomiot, chłopaczka dziwkarza, wschodniego chudzielca, półinteligenta z orkową krwią, nawiedzonego elfa i jego współplemieńca nieudolnie machającego ostrzami. Niestety na najemników jest teraz popyt, a ja nie mam czym zapłacić. Teraz posłuchajcie mnie- Zadam wam proste pytanie i spodziewam sie prostego uzasadnienia waszej odpowiedzi... Wasze poglądy będą mi potrzebne przed wyjaśnieniem wam waszej misji... Więc jak będzie ? NIE PATRZCIE TAK NA MNIE BO KAŻĘ WAS WYKASTROWAĆ !. Jeżeli nie możecie przetrawić kilku obelg to jak sobie poradzicie w boju.. Banda nieudaczników. Oto pytanie... proste, żeby wam mózgi nie pękły...
MAGIA, MIECZ CZY TECHNIKA... ? O nic więcej nie pytajcie... Prosta odpowiedź

Starzec zamilkł i popatrzył z pogardą na drużynę.. splunął. Jego ślepia drgały, na twarzy pękło kilka wrzodów. Widać było, że coś go zżera od środka...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

Thog

- Nie lubię cię - stwierdził "półinteligent z orkową krwią" puszczając kij, który stuknął o posadzkę i chwilę turlał się w stronę ściany. Słowa starca spływały po nim jak masło po rozgrzanym kamieniu, gdyż niektórych wyrazów po prostu nie rozumiał, ale z tonu głosu zdawał sobie sprawę, że nie są to miłe słowa. - Nie rozumiem... Magia, miecz, technika... I co mamy z tymi trzema rzeczami zrobić?
"Nie."
- Wiele osób.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

-Miecz! syknął Tarjan I to nie byle jaki, tylko mój własny. Słucham cię i słucham, a nic nowego się nie dowiedziałem. Starzec zaczynał irytować młodego wojownika, gdyby tylko miał pod ręką swój niezawodny oręż... Radzę ci powiedz coś konkretnego, a nie owijaj w bawełnę.
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Post autor: Force »

Erivan


Jestem ciekaw czy obmysliłes sobie obdarzyć nas mocą, wypaczony starcze -elf rozluził sie i złożył palce w piramidkę Czy tez moze chcesz wyzanczyc nam zadania zwiazane z tymi trzema słowami...- elf zbliżył sie do starca i powiedził mu w twarz Moje słowo brzmi... magia.
*Ciekawe jakie kuriozalne pomysły kryją sie wewnatrz umysłu starca, cokolwiek to jest zachowam zimna krew. Zobaczymy jak poradzi sobie reszta*
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Post autor: Phoven »

Deqaves

Przemawiał szaleniec, człowiek nie spełna zmysłów. Na samym początku Deqaves zastanawiał się czy ten starzec aby nie udaję jedynie głupca. Jednak i dłuzej mówił tym wampir miał większą pewnosć że rozmawia z człowiekiem niespełna zmysłów. Istniała jednocześnie możliwość że starzec zwyczajnie udawał głupiego jednakże wampira nie obchodziło to zbyt wiele. Uśmiechnął się drwiaco i rzekł:
- Jesteś żałosny. Żałosny i głupi. Dziwisz sie że zabiłem twojego skarłowaciałego strażnika? Mam gdzieś jego nędzne życie, twoje, poczwaro zresztą też. - wampir na chwilę przerwał wycierając podbródek z krwi wełnianą chustą – Zaraz potem cieszysz się jak dziecko że udało ci się nas porwać. Mówisz że nie zapłacisz za swoje wyimaginowane zadanie stworku, bo nie masz czym – wykrzywił twarz w potwornej parodii uśmiechu. - Myślisz że puszczę ci to płazem? Nie puszcze, zgniesz... to Ci obiecuje, jeśli nie dzięki mnie – chrząknął – to tylko dlatego ze się ciebie brzydzę poczwaro. - obrócił się na pięcie i mówił dalej powoli wracając na poprzednią pozycje – Załóżmy że udam równie szalonego co ty poczwarko... I powiem – wampir zamyslił się na chwilę – magię. Załóżmy że zgodzę się brać w twojej wariackiej zabawie... Jednakże co do cholery będę miał w zamian? - syknął – Darujesz mi życie? - zaśmiał się sztucznie – Przecież ja już jestem martwy staruchu. Jakieś propopozycje? Słucham! - powiedział niemalże rozkazujacym tonem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Hatake Kakashi

- Miecz, a momentami nawet dwa. Tylko co z tego dla nas wynika? Kontynuuj, starcze, nie przerywaj sobie. - Kakashi wylazłwszy z klatki oparł ręce na biodrach. Faktycznie, był chudy, i co z tego?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

-O nie wampirze. Wiedz, że brzydzę sie twoją rasą... i wiedz, że są rzeczy dużo gorsze niż śmierć-Kolejny wrzód pękł, po twarzy pociekł strumień ropy-O tak... Dużo gorsze. Wyzywasz mnie od głupców, a nie potrafisz powstrzymać swych popędów poczwaro... Przypomnij sobie jak Cię złapano... TAK.. Brzydzę się tobą i tobie podobnymi. Ale twoją odpowiedź przyjmuję... Więc bawmy się dalej-Starzec zaczął chichotać jak dziecko-Bawmy się...-Po chwili jego głos się zmienił- Jesteś zbyt dumny, żeby pomyśleć iż CHCĘ żebyś brał mnie za głupca ?... Ale nic to. Twoja arogancja kiedyś Cię skarze na los nie godny pozazdroszczenia... Czekam dalej na wasze odpowiedzi... Na twą też Orcza krwio, chociaż wiem jak ona będzie brzmieć... MAGIA, MIECZ CZY TECHNIKA ?
-Starzec zakaszlał. Kaszlał... krwią. To co go pożerało od wewnątrz szykowało się do ostatecznego ataku... Starzec nie miał praktycznie prawa już żyć, a jednak żył. Splunął...
Do nagle sali weszła piękna młoda kobieta. Miała może 20 lat. Popatrzyła chwilę po więźniach. Zatrzymała wzrok na wampirze. Starzec wrzasnął
-Wynoś się Aligha... Com Ci mówił ? Nie przeszkadzaj ojcu w interesach...
Dziewczyna nie wyszła i dalej przyglądała sie szóstce...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Miśko
Majtek
Majtek
Posty: 95
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 15:35
Lokalizacja: Reda

Post autor: Miśko »

Thog

- Ale co magia, miecz czy technika? - spytał paladyn marszcząc brwi. - Najmilej to mi się mieczem macha, bo chyba o to chodzi. Technika to dla jakiś starych wariackich gnomów jest, a magija nie taka pewna jak dawniej. A więc niech będzie miecz. Prosta klinga i ruszamy niszczyć zło! - krzyknął wznosząc zaciśniętą pięść ku sufitowi.
"Nie."
- Wiele osób.
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Post autor: Force »

Erivan


Starzec ciągle czekał na odpowiedzi, jego gra wydawała sie elfowi coraz dziwniejsza. Interesty jak on to nazwał... Elf zastanawiał sie czy rozmawia z nimi starzec czy tez coś co niszczy go od środka... Prztygotował sie na ta druga ewentualność. Ja wybieram magie towarzyszy mi od dzieciństwa starcze i mimo iż władam scimtarem dobrze bedzie zobaczyć magie w twojej dziwnej grze- coś ludzkiego, dziwny bunt w sercu elfa być moze resztki "cienia" kazało czynić inaczej niż nakazuje zdrowy rozsadek: Wybieram magie mój miecz nie nadaje sie do brukania przez twoje zadania, zdychajacy starcze
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

-Więc mam już prawie wszystkie odpowiedzi. Zastanawiające... doprawdy zastanawiające.Pora opowiedzieć wam co nieco o zadaniu... Więc najpierw odpowiedź na twoje pytanie wampirze. Jesteś pewien, że bez zapłaty nie podejmiesz się zadania... Ciekawe ciekawe.., Ja Ci na to odpowiem, że zadania nie wykonasz dla mnie. Wykonasz je dla siebie, jak część tu pozostałych. Wyda Ci się to może ohydne, ale gdy leżeliście nieprzytomni złożyłem na waszych ustach, mimo obrzydzenia, pocałunek. Tak. To, co męczy mnie od lat męczyć i was będzie. Chyba, że odnajdziecie coś, co jest mi potrzebne, aby wyleczyć się z tej choroby. Kilka lat temu prowadziłem badania nad napojem życia. Chciałem i chcę być nieśmiertelnym... Badania nie wyszły jak się po moim wyglądzie domyślacie. Aby naprawić błąd sprzed lat potrzebuję antidotum... jeszcze jednego składnika... I wy mi go dacie. Będzie to wasz le a moja przepustka do świata nieśmiertelnych. Zastanawiacie się nad moją zabawą w zgadywanki. Otóż wasz ekwipunek był niezwykle ciekawy i przywłaszczyłem go sobie, przeciwko czemu nie macie żadnych sprzeciwów, Prawda ? Dobrze. Postanowiłem was za to obdarzyć pewnym podarkiem na drogę. Ty Tarjanie jako podarek otrzymasz swój gadający miecz. A tak.. wiem wiem o twojej tajemnicy. Nawet zamieniliśmy słówko... Powiem Ci modnisiu, że to potężna broń i wiele czasu minie, zanim pojmiesz jaka moc w niej drzemie... Tobie Erivanie-synu lasu i zapewne elfickiej dziwki daję na drogę Kamień światła. Idealnie odpędza umarlaki i inne-tu spojrzał na wampira-plugastwa. Tobie trumienny pomiocie należy się język biesa. Nie lekceważ tego daru. Pozwoli ci on rozmawiać z tym, co mówić nie potrafi. Nawet nie wiecie ile natura może dać informacji... Naucz się tylko lawirować między słowami. Ci, wschodni bękarcie daję dwa krótkie ostrza. Pamiętaj- Rzucone zawsze trafiają do właściciela... No chyba, że się w coś wbiją albo, że je zgubisz. W sumie nie zdziwiłoby mnie to... Tobie rębaczu paladynie daję najlepszy miecz oburęczny jaki mam... kuty ze srebra przez najlepszych krasnoludzkich rzemieślników... Został jeszcze jeden niezdecydowany. Kiedy on odpowie dostanie swój dar. A oto wasze zadanie. Macie się udać do Shaira'Tal-Małej osady w górach. Na razie tyle wam wystarczy. Ruszycie o świcie. A teraz won-Stary skończył. Mówienie sprawiło mu wiele wysiłku. Usiadł na fotelu, który nosili za nim szaroskórzy i odsapnął. Zasnął. Widocznie nie miał sił nawet przejść kilku pomieszczeń.
Dzy zamknął oczy jego córka zbliżyła się do wampira
-Wybacz mu... On umiera. Ogarnęła go mania nieśmiertelności. Całe życie szukał sposobu jak żyć wiecznie. Wielu takich jak ty oferowało mu ugryzienie, ale on nie chciał tak... Nie chciał być zależny od krwi-Położyła mu palec na ustach-Obiecaj mi jedno. Kiedy wrócicie, a ten stary popapraniec zdechnie, uczynisz mnie jedną z was... przegryziesz mi skórę i pozwolisz cieszyć się bezmiarem czasu, nieskończonością przestrzeni... Obiecaj - popatrzyła na niego błagalnie. Obiecaj wyszeptała...

To wszystko wydawało się być dziwne.. wręcz absurdalne
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Post autor: Erivan »

Rozdrażniony Tarjan wygramolił się z w końcu z klatki. Nie obchodziły go już słowa starca, gdyż skoncentrował się na kobiecie, która weszła do pomieszczenia. Ocenił jej wdzięki fachowym okiem *Całkiem, całkiem tylko z jej ojcem będą problemy... jak zawsze* Potem jednak usłyszał o „pocałunku” jaki staruch złożył na jego ustach i o chorobie, którą został zarażony. Powstrzymał odruch wymiotny i zacisnął pięści. -Teraz przesadziłeś człowieczku, właśnie zaprzepaściłeś swoje marzenia o życiu wiecznym, bo jeśli nie choroba to ja cię zabiję. ryknął mu w twarz młody wojownik, dając upust wściekłości spowodowanej uwięzieniem i stratą miecza. Zaraz jednak opamiętał się, w końcu zapowiadała się ciekawa przygoda. Nie obawiał się dziwnej choroby, gdyż wiedział, że w każdej chwili może wrócić do siedziby siódemki, by tam wyleczyła go Tiria, a może nawet sam Banlix. Zaraz potem staruch oznajmił, że obrońca odzyska swój miecz, co wprawiło Tarjana w jeszcze lepszy humor. Gdy ich nowy „pracodawca zasnął” młodzieniec zwrócił się do szaroskórych. – Prowadźcie do miecza.
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Post autor: Force »

Elierin


Kiedy elf usłyszał o swojej chorobie krew w nim zawrzała. Słowa o elfiej dziwce jako jego matce rozsierdziły go jeszcze bardziej. Miarka sie przebrała, nikt nie obraża elfa z rodziny Xialiander bezkarnie. *Badz pewien ze kiedy skończymy pożałujesz swoich słów* Nie miał swojej kilngi, nie miał swojego alchemicznego ognia. Jedyne co miał to wrodzona zreczność, elficka ćwiekowana skóra i tajemniczy Kamień Światła. Owinął sie ciaśniej płaszczem i dołączył do reszty "drużyny". Nie jestem pewien czy to nie blef - cicho powiedział do drugiego elfa - Jestem Elierin, a ty? *Ciekawe czy jako mnich czuje skazenie swojego krystalicznego ciała...*
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Post autor: Phoven »

Deqaves

Niedaleko spływa krew od rany. Córka szaleńca również była szalona. Zresztą nie tylko oni. Gdy wszyscy powoli kroczyli korytarzem oświetlanym lekkim światłem pochodni wampir przyjrzał się jeszcze raz każdemu z osobna. Mniszek i "półinteligent" (to jedyne stwierdzenie starca z którym Deqaves się w pełni zgadzał) patrzyli na niego z przemieszaniem odrazy i zaciekawienia co najbardziej bawiło i nużyło jednocześnie krwiopijcę. Ileż takich słów, takich spojrzeń i słów – nie rozumiejacych, prymitywnych, słabych. Wampir nie zamierzał im jednak tego tłumaczyć, są zbyt głupi na takie wywody, zresztą – wątpił żeby żaślepieni fanatyzmem zauważyli cokolwiek prócz czubkiem własnych nosów. Zresztą – nie tylko oni. Dziewczyna też była naiwna i głupia. Choć ładna – to trzeba przyznać. Zresztą wampir widział że nie budził u niej obrzydzenia, nie był w końcu brzydki (choć blady, jednakże w szczególych przypadkach Deqaves potrafił zmusić swe ukrwienie do pracowania w tej części organizmu).. Jak u wszystkich ludzi nie przerażonych tym że ktoś by przetrwać spija błogoswawioną vitae. Zresztą – Deqaves nie pił zazwyczaj ludzkiej krwi, pełnej alkoholu i tłuszczu – wręcz obrzydliwej. Sami ludzie wymyślili zapewne niepochamowany pociąg nieśmiertelnych do krwi humanoidów. Najlepiej krwi bezbronnej ludzkiej dziewicy. O tak! To znamienne dla ludzi – pragnących tylko uciech natury seksualnej badź zwierzęcej brutalności. Nie mówiąc już o innych bajkach. Deqaves mógł codziennie przegladać się w lustrze, święte symbole w walce najlepiej przydały by się gdyby po prostu nimi rzucać. Były jednak dwie bajki będące prawdą, a w każdym razie półprawdą. Nieśmiertelność rzeczywiście była piętnem każdego wampira. Piętnem, a nie jak sądziła naiwna dziewka – darem. Każdy z "współbraci" Deqavesa po przeżyciu kilku stuleci racił resztki człowieczeństwa, stawali się prawdziwie potężnymi istotami dla których najwiekszą rozkoszą jest czyjaś śmierć. Jednakże Deqaves miał nadzieje że będzie inaczej, w końcu pragnie jeszce być... normalny? Nie. Pragnął być naiwny... tak jak większość jego nowych towarzyszy, to byłoby błogosławieństwo!
Dar otrzymany od starca wydawał się być rzeczywiście przydatny. Słyszał kiedyś wykład jednego z profesorów w Waterdeep o wszechobecności boskiego pierwiastka dzwięku. Opowiadał on że każda istota, każda rzecz, dosłownie wszystko przemawia przez wieki. Jedyny problem polegał na naszym nie zrozumieniu wypowiadanych słów. Ten problem, przynajmniej częsciowo Deqavesa juz nie dotyczył. Jednakże Dar nei wystarczy, potrzebują również bardziej przyziemnych spraw...
- Zwierzaku! Tak, ty tępa pało! - zadrwił mówiąc do eskortujących go stworzeń – Nie pomyślałeś że moim towarzyszom potrzebny będzie wikt? Że potrzebne nam bedą konie a przynajmniej wóz – wampir nie miał zamiaru przejsć całej drogi uważając żeby promienie słońca nie dosiegały jego skóry. Druga bajka była co prawda półprawdą, jednak i tak potrafiła być niemiła – Z czarną płachtą... - zaakcentował ostatnie zdanie po czym rzekł do reszty niefortunnej drużyny – Tymczasem może wybierzemy się do swych domostw by zabrać niezbędne przedmioty? Obiecuje że dla was chleb będzie całkiem przydatny, tak samo jak dla mnie pewne małe fiolki, bo przecież nie będziemy załatwiali pożywienia – zaironizował – na drodze co? - Nie wątpliwie, miał do czynienia z paroma idiotami. Może się pomylił przy ich ocenie lecz... jak to mówią – nadzieja matką głupich!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Hatake Kakashi

- A dlaczego nie? Myślę że nie byłoby trudne upolować coś po drodze, a jak widzę, doskonale nas uzupełniasz jeśli chodzi o jedzenie. My zjadamy mięso, ty spijasz krew, zielonkawy zżera co zostanie i wszyscy są zadowoleni. - żółtoskóry spojrzał jedynym okiem na wampira. Podrzucił świeżo otrzymane ostrza w rękach i nagle rzucił. Obydowama na raz. Świsnęły w powietrzu, wbiły się w ścianę, a po chwili wysunęły z niej i wróciły do rąk miotacza.
- Sprytne, ale i tak będzie trzeba zorganizować jakiś normalny miecz... Panienko, nie możesz załatwić nam zwrotu przynajmniej mojej broni? Wasi rzemieślnicy nie tworzą broni tak dobrej jakości jak nasi, niestety, a prostym mieczem przecież nie da się normalnie walczyć...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Bloody
Pomywacz
Posty: 46
Rejestracja: czwartek, 5 kwietnia 2007, 09:03

Post autor: Bloody »

Mos

Mnich był zszokowany, był blady na twarzy. Tyle okopności nie widział w życiu. Wampir, który jak mu się wydawało miał stać po jego stronie. Zchorowany i komicznie wręcz szkaradny starzec oferującym im nie wiadomo co. Dziwne pytania, jakaś aura nierealności, co to miało znaczyć?
Gdyby tylko elf miał na sobie swój płaszcz z kapturem nasunąłby go najgłębiej jakby tylko umiał i skrył sie pod nim w nadświecie, tam gdzie jest cisza i spokój. Ale nie mógl tego uczynić. wszystko kołowało wokół niego, jego medytacja gdzieś odpłynęła. Chaos - to słowo wirowało i falowało w głowie Mosa. Nie był juz niczego pewien, bał się że spokój może długo nie powrócić.
*Elierin* - zakołatało się w uszach elfa- * to elfickie imię*, z niebytu, nierealności zaczął wyłaniać się obraz jakiegoś elfa, iskierka nadziei zaświeciła w oczach Mosa, *elf, a więc nie jest aż tak źle, nie wszystko może być aż tak czarne.*
Mos czuł, że to imię i ta postać mogą w pewien sposób mu pomóc, pomóc przywrócić wewnętrzny ład.
- Jestem Mos, jestem mnichem z południa, ty panie wyglądasz na dobrego ...chyba jako jedyny tutaj....ja zresztą się gubie.... nie wiem - chwiejnym, słabym głosem odpowiedział elf. Skołowany, przypomniał sobie w końcu jakieś pytanie starca. *Miecz, magia, technika* - Miecza trzymać niemalże nie potrafił, magia- toż to dla mądrych ludzi, technika - choć nie wiedział dokładnie o co mu chodzi to słowo najsilniej w nim brzęczało.
- Starcze, nie wiem o czym mowa ale technika, byle przeciw złu - wypowiedział mnich, nie przyszło mu to łatwo, ale zaczął budzić się z chwilowego marazmu , tyle okropności i tajemnic na raz przestalo paraliżowac jego umysł.
Mnich stanął blisko drugiego elfa, wyprostowal się i starał skoncentrować, o tak obecność innego przedstawiciela jego gatunku dodawała mu otuchy.
"Z błękitu w czerń"
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Post autor: Alucard »

Zmiennokształtni mieli odprowadzić już drużynę do szopy, gdzie należało jej oddać wikt i oczywiście miecz azjaty, który mimo podarku dalej obstawał by walczyć swą bronią... cóż było zrobić właśnie wychodzili gdy Mos odpowiedział do drzemającego starca
-Starcze, nie wiem o czym mowa ale technika, byle przeciw złu- Stary otworzył natychmiast oczy... Podszedł do mnicha widocznie zadowolony.
-Technika, co... Widzę że rozumujesz nieco szybciej od tych głupców... Magia jest potężna... Miecz jest szybki... Ale człowiek jest panem tylko tego, co sam stworzył... Broń jakby żyje sama i potrafi czasem nie usłuchać pana. Nawet najlepiej z nią obytego...Taaak... Człowiek myśli, że bawi się magią, ale to magia bawi się nim... A technika.. A NAUKA !! Ekhm... hrrr--Starzec się zakrztusił i wypluł coś zielonego na podłogę-Nauka jest silniejsza niż cokolwiek... A jeżeli technikę z magią połączysz... Tak... Tobie mniszku dostanie się przydatny prezent...- Starzec podszedł do Mosa i położył mu na ramieniu metalowego owada... Mos nie krył zdziwienia-Ha ! Stary był podekscytowany... Wiesz co to jest... TO JEST KPINA Z MOCY KAPŁANÓW... HAhahaha... Wystarczy, żę to małe bydle wyczuje twoją krew, to od razu weźmie się za szycie swym żądłem. Nić jest mocna... blizny prawie nie widoczne... Oczywiście trochę magii musiałem użyć... Ale tylko był pewien... To był szaleniec
-A teraz jestem zmęczony... w szopie dostaniecie konie. Nie, nie konie... to są szkapy, ale jako że nie macie wyboru cieszcie się... Oczywiście na jadło i napitek przed wyprawą nie macie co liczyć, więc wypierdalać i nie wracać beż składników...- Stary ponownie zakaszlał... Opadł bez sił na siedzenie i zamknął oczy. Drużyna powoli wyszła i udała się do szopy. Młoda kobieta płomiennym spojrzeniem odprowadzała wampira, a gdy znikł jej z oczu usiadła na podłodze nie bardzo wiedząc co dalej... Ojca nienawidziła ale nie mogła go opuścić... Deqaves budził w niej sprzeczne uczucia... Brzydził ją... i podniecał.
Zaopatrzona drużyna w szkapy, jedzenie na 5 dni i broń oraz podarki udała sie przed siebie. Żegnały ją splunięcia i przekleństwa szaroskórych. Znaleźli się sami w lesie. Długa droga ich czekała. Nareszcie nadszedł czas, by wszystko przemyśleć na spokojnie.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany