[Wampir] Widziałem smutek na Anioła twarzy/ Zawieszona

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Damiani spojrzspogladal na was z nagana w oczach. Zupelnie nie pojmujac jak mogliscie nie docenicc wspanialosci dziela, ktore mialo byc perla przyszlej wystawy.
- Alez moi drodzy przyjzyjcie sie jeszcze raz. Tym razem zrobcie to UWAZNIEJ.
Jako, ze Torreador nie zamiezal odpuscic zanim nie wychwalici obrazu pod niebiosa, zwrociliscie swe spojrzenia ponownie na wspomniane dzielo. Obraz przedstawial zlocistego ptaka wzbijajacego sie do lotu. Wszystko byloby normalne gdyby nie strzala wbita w jego serce. obraz nosil nazwe "Zycie po zyciu". Im dluzej na niego patrzyliscie tym bardziej was wciagal. Poczuliscie sie jak po obfitym posilku, nasyceni i szczesliwi. Bestia w was drzemiaca ucichla, jakby stracila nad wami wladze. Po raz pierwszy od swych ponownych narodzin odczuliscie spokoj. Z tego niby transu wyrwal was glos Damianiego.
- Widze, ze nareszcie w pelni doceniliscie tworce obrazu. Ach jakze ja kocham ten spokoj.
Z rozmarzeniem pogladzil plutno.
- Wracajmy jednak to sparawy, ktora was do mnie przywiodla.

Seto

Gdy juz otrzasnoles sie z wrazenia blogosci, zauwazyles ze Damiani zwraca sie tylko do ciebie. Widoczne uznal, ze reszta towarzystwa jest zbyt niewychowana aby zawracac sobie nimi glowe.

Artos

Czujac sie calkowicie zignorowany rozgladales sie po pomieszczeniu. W pewnej chwili dostrzegles pod sciana szesc zapakowanych plucien noszacych takie same znaki jak opakowanie wyzej wspomnianego obrazu.

BlindKitty

Glosy zamilkly. Po raz pierwszy odkad je uslyszales. Obraz wciagnal cie bardziej niz pozostalych. Wciaz i wciaz sie w niego wpatrywales. w pewnym momencie ujrzales wsrod kolorow obrazu mezczyzne. Trwalo to jedynie sekunde, jednakrze byles pewien, ze patrzyl wlasnie na ciebie i ze jeszcze go spotkasz.
Glosy powrocily.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

Spokrewniony wiedział że sztuka może wciągać i uspokajać ale nie w tym znaczeniu...Kiedy tylko się otrząsnął z transu czuł się naprawdę błogo. Z tego stanu wyrwały go słowa Torreadora.
-Zaczynam coraz bardziej doceniać sztukę, ale przejdźmy do rzeczy. Chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o synu księcia Williama Godnara. Słyszeliśmy że jest pan przyjacielem księcia. -Mówił Ventru. Zwracał się do spokrewnionego per "pan" bo nie dowiedział się jeszcze jak się nazywa.
*Co za niezwykły obraz! Kto mógł stworzyć coś takiego?* -Myśli nasuwały mu także wiele innych pytań ale teraz musiał się skupić. Na rozmyślania przyjdzie jeszcze czas, a w wolnej chwili może jeszcze odwiedzi tą galerię. Zresztą sam jej właściciel był niezwykłą osobą.

Dopiero po chwili ventru zdał sobie sprawę dlaczego ten obraz mógł go tak zafascynować i uspokoić. Ten ptak był jak on sam. Martwy ale zarazem istniejący. Istniejący dla nocy. Ten ptak mógł symbolizować spokrewnionych i dlatego wydał mu się taki inny. Przekazywał nie tylko piękno zewnętrzne ale i egzystencję jego Luciusa Edwardsa.
-Naprawę wspaniały obraz -Powiedział cichym i słabym głosem- prawie szeptem Lucius.
Obrazek
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Igor Czarniecki

Poruszał nosem na znak dezaprobaty wykrzywiając swą twarz równocześnie w wielkim niezadowoleniu… Ten stan trwał aż do momentu, kiedy to zauważył ciekawostkę w tym pomieszczeniu, która go dużo bardziej interesowała, aniżeli jakieś tam płótno.
”Gdyby to nie był obraz, tylko piękno słowa spisanego w księdze, to z przyjemnością bym pobawił się w oglądanie i podziwianie go, lecz jakiś tam bohomazów nie mam zamiaru oglądać! Za to tu już mamy coś ciekawszego”
Myśląc o tym zaśmiał się w duchu. Jego twarz rozpromieniała momentalnie tworząc bardzo uroczy widok, niemalże niewinności dziecięcej, która to spogląda w stronę słodkości wspaniałych. Zanim reszta się zorientowała, on już był przyklejony niemalże do sześciu zapakowanych płócien noszących takie same znaki jak opakowanie aktualnie podziwianego obrazu. Badał każdy minimetr tych opakowań, by po zbadaniu ich odwrócić się na jednej nodze i powiedzieć głośno:
- A czy może nam Pan opowiedzieć o tych dziełach? Te wydają się równie interesujące co to co Pan nam zaprezentował. A ponieważ są w zakryciu są jeszcze bardziej pasjonujące niczym strony wspaniałej księgi, które przyjdzie nam za chwilę mam nadzieję przeczytać.
Uśmiechną się do reszty sympatycznie.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Wiedział.
Od zawsze wiedział, że to on widzi więcej i prawdziwiej, niż inni.
Uśmiechnął się, kręcąc sombrero w dłoni. Teraz, jak zawsze, wiedział więcej niż inni. Oparł się o ścianę.
Głosy.
- Zawsze sądziłem, że nie ma obrazów bardziej fascynujących od twórczości Muncha. 'Krzyk' był dla mnie zawsze jednym z najbardziej przejmujących obrazów, ten jednak ma w sobie coś więcej. Tak jakby został stworzony przy użyciu czegoś więcej niż tylko zwyczajnego pędzla i farb. Czy mam rację? - spytał, mówiąc rzeczowym tonem znawcy sztuki.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

BlindKitty

Damiani z zainteresowaniem zwrocil sie w twa strona.
- Tak..... Ja rowniez dostrzeglem cos niezwyklego w tym dziele. Autor jest dla mnie wciaz zagadka. Ach jakze chcialbym go poznac.
Torreador zrobil rozmarzona mine i westchnal przeciagle.
- Niestety pragnie on pozostac nieznany, az do dnia wystawy.
Powiedziawszy to zwrocil sie do jednego z twoich towarzyszy, ktory przedstawil sie jako Lucius Edwards z klanu Ventru.

Seto

Udzieliwszy odpowiedzi poteznemu meksykaninowi Damiani zwrocil sie w twoja strone.
- Wybacz Luciusie. Nazywam sie Damiani de Rosa, a ten skromny przybytek jest moim sanktuarium.
Damiani wykonal zamaszysty ruch reka ogarniajac cale pomieszczenie.
- Co do Andre, to przezylismy ogromna strate. Taki urodziwy mlodzieniec i perla w ogrodzie Williama. To nap....
Damiani urwal gwaltownie spogladajac pod jedna ze scian, skad dobiegl cie glos trzeciego z towarzyszy.

Artos

Ewidentnie tym razem zostales zauwazony. Twarz Damianiego wykrzywil grymas autentycznego przerazenia.
- Alez prosze odejdz od tych płocien!
Glos Torreadora drzal z emocji gdy spiesznym krokiem ruszyl w twoja strone.
- Nie dotykaj ich na bogow. Toz to nie do pomyslenia. Coz za brak dobrego wychowania. Jak tak mozna!
Mezczyzna oslonil plotna samym soba.
- Toz niegodzi sie tak postepowac. Najpierw spytaj. Toz cala wystawa zawisla na wlosku przez twa lekkomyslnaoc.
Damiani odwrocil sie w strone reszty twoich towarzyszy mowiac.
- Autor wyraznie zazyczyl sobie aby otwierac dokladnie jedno plotno kazdej nocy. Przyrzeklem mu to, a on mi zaufal.
Jego wzrok powrocil do ciebie wyraznie oczekujacy oznak skruchy.
Ostatnio zmieniony czwartek, 15 marca 2007, 18:30 przez Midnight, łącznie zmieniany 1 raz.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

*Nawet nie można spokojnie porozmawiać, ale cóż nie ma się mu co dziwić te płótna muszą być dla niego czymś naprawdę ważnym... w końcu to Torreador.*-Pomyślał Ventru patrząc na Damianiego(Damiana?) który ochronił obrazy przed spokrewnionym. Ventru odczekał chwilę aż gospodarz zakończy rozmowę a potem zwrócił się do niego:
-Tajemniczy jest ten artysta, zupełnie jak jego obrazy. Ale chyba możemy wrócić do rozmowy o Andre? Widziałem że książę strasznie przeżył jego stratę.. Lucius mówił spokojnym głosem. Pod koniec wypowiedzi jego twarz przybrała smutny wyraz.
Obrazek
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

-Eh, skoro nic nam nie chcesz powiedzieć to nie.
Powiedział jakby od niechcenia.
- Co prawda jakieś tam obrazy mnie nie interesują, lecz chociaż z łaski swojej mógłbyś opowiedzieć chociaż o ich pochodzeniu. Mozę i nie przestawiając się i pytając o nie dokonałem nietaktu tej sytuacji, aczkolwiek nie myślałem, iż ktoś o tak wspaniałym imieniu i na tyle znany zachowa się na tyle, jakby to powiedziećZrobił małą pauzę rozmyślając nad słowem odpowiednim opisującym nagły wrzask Damianiego. Jego dłoń uniesiona delikatnie w górę przy zgiętym łokciu krążyła z rozluźnionymi palcami w sposób wskazujący na zbytnie rozluźnienie sytuacyjne.
- prostackie. Ale skoro Pan jest opiekunem tego miejsca podporządkuję się pańskiej woli i już niczego nie dotknę.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Payaso Loco

Meksykanin uśmiechnął się i lekko zamyślił. Pozostawił gadanie Ventrue. On sam tylko słuchał, starając się wychwycić wszystko, co właściciel galerii mógł mówić między wierszami.
Głosy.
Tak, wiemy, że on będzie chciał coś ukryć.
Głosy.
Tak, i z góry dziękujemy za pomoc w odkryciu tego.
Głosy.
Payaso wpatrywał się w Damianiego.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Damiani westchnal z widoczna ulga.
- Wybaczcie mi ten wybuch. Ta wystawa jest dla mnie naprawde wazna i niedarowalbym sobie gdyby cokolwiek poszlo nie tak. Musicie zrozumiec, ze jako wlasciciel tejze galeri musze dbac o opinie. Cozby to bylo gdybym musial odwolac tak wspaniale zapowiadajaca sie wystawe tuz przed jej rozpoczeciem.
Westchnal po raz kolejny po czym zwrocil sie Luciusa.
- Wracajac do Andre. Chlopiec byl bardzo dobrze sie zapowiadajacym mlodym. Ksiae wiazal z nim mnustwo planow. To naprawde wielka strata dla naszej Rodziny. I jeszcze ten caly spor z Brujah. To naprawde nie jest dobry czas.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Lucius Edwards

-No tak, rzeczywiście sytuacja nie wygląda ciekawie. Wiesz może od czego ten spór się zaczął i od jak dawna trwa? Rozumiem że chodzi o władzę, ale czy coś innego nie wpłynęło na zaostrzenie konfliktów? Wybacz moją dociekliwość ale naprawę zależy mi... nam na odnalezieniu sprawców.-Powiedział Lucius spokojnie. Spokrewniony uznał że nie będzie nie taktem przejście na "ty" z właścicielem galerii. W końcu przedstawili się sobie, a o znajomości trzeba dbać, bo nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. Ventru przeczuwał, że w zabójstwo Andre są wplątani Brujah, ale z drugiej strony było by to zbyt oczywiste.
Obrazek
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Damiani pomyslal chwile poczym zaczal mowic.
- No coz spor ten trwa juz chyba z kilkadziesiat lat. Wlasciwie to juz nie_pamietam o co poszlo. Ach wladza to bardzo problemowy wynalazek.
Usmiechnal sie po czym zerknal na zegarek.
- Wybaczci mi ale juz dosc pozno jest. Proponuje wam udac sie do waszych schronien, lub jezeli takowych nie posiadaci mozecie zostac u mnie. Jutrzejszej nocy polecalbym wam spotkac sie z Tomem, primogena tutejszych Nosferatu.
Damiani czekal, az zdecydujecie co robicie.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zablokowany