[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Eglarest
Chorąży
Chorąży
Posty: 3653
Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
Numer GG: 777575
Lokalizacja: Poznań/Konin

Post autor: Eglarest »

Deliach Ultor Tiuniuviel

Deliach spojżał na Majestat Bogini poczym odrzekł na jej pytanie
- owszem przypłynąłem na falach twej woli lecz grzbietu poza sanktuarium myśli urzyczaja mi różne istoty dzięki którym mogę przemieżać świat.
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Tak... Jeżdżę na Strethu... Może nie jest zbytnio mądry, ale za to szybki...
I tak nikt tego nie czyta...
Kloner
Chorąży
Chorąży
Posty: 3121
Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

Post autor: Kloner »

Drizzt

-Podrużuje na rakaszu pani- mówię do bogini zachwycając się przy okazji jej urodą.
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Thaevis:

Plan udał się perfekcyjnie. Thaevis wykorzystał długość katany, by wylądować poza zasiegiem Pola Bezruchu. Głowy wraz z kapturami potoczyły się po ziemi. Zamaszysty ruch katany siegnął równiez kryjącego się za paleniskiem, ale zaledwie jednak drasnął cel. Mężczyzna uskoczył pezed atakiem, po czym pobiegł po ścianie w górę, na dach, gdzie sięgnął go ciśnięty przez kogoś nóż. Zewłok spadł z łoskotem na bruk. Kobieta-kupiec podeszła do ciała i wyciągnęła zeń swój nożyk. Kupiec zaś był najwyraźniej lekko zaskoczony całą akcją, ale szybko odzyskał zmysły i przedstawił się. -Jestem Kai, Kai Astor-kupiec z wolnych wysp Nattry, a tamta dziewczyna, to Tena.- wskazał na elfkę, która sie lekko skłoniła. -Nie próbuj z nią rozmawiać, była złodziejką i... wiesz, jaka na Issillah jest kara za bluźnierstwo?- kupiec skrzywił się z niesmakiem, a dziewczyna wzięła zarówno Wojownika, jak i kupca pod rękę i wyprowadziła ich nazewnątrz zaułka, na zatłoczoną ulicę, gdzie stał ich wóz. -Wybierz sobie coś ze straganu- uśmiechnął się kupiec, a dziewczyna udsłoniła elkko zasłonę, która skrywała zawartośc wozu. Było to stoisko z orężem, leżały na nim wszelakie rodzaje broni, od sztyletów, którkich i długich mieczy, przez topory i kosy wojenne, aż po piki i młoty. Thaevis zdziwił się, ze drewniany wóz nie runął jeszzce pod ciężarem tego wszystkiego.


Xazaax:

Jaszczurolud usłyszał jakiś ruch wewnątrz jaskini. To przerwało ciągłosć jego wypowiedzi. Gdy zaglądanął do środka, zauważył AC leżącego zdala od posłania. Z jego ust, nosa i oczu ciekła krew. Dziewczyna pisnęła cihco i popatrzyła na Xazaaxa, jak na sprawcę... To mogłoby być niewygodne, jesli AC by nie żył! Jaszczur wiedział, ze cał wina spadnie na niego, bo on ostatni był w środku jaskini.


Wulfgar:

Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło biorąc Człowieka za rękę. -Żadko widujemy tu ludzi, a szczególnie żadko tak dobre wychowanych.- zaśmiała się prowadząc Wulfgara przez ulice wybrukowane białą cegłą, miedzy równie białymi, kwardatowymi budynkami z pieknymi kopułami w charakterze zakończeń. Było południe, gdy stali przed światynią Wielkiego Węża Isillah. Statua węża ze złota patrzyłą na wchodzących zimnym, diamentowym wzrokiem. Zatrzymali się przed świątynią. -Hmm, nei powinniśmy wchodzic, nei znając własnych imion.- powiedziała Erynianka. -jestem Vei, ajk Ci na imię cudzoziemcze?- zapytała Czerwonozębnego.


Dżo:

Issitra posłuchała polecenia, co żadko się zdarzało. Pyron jednak ani myślał się obudzić.. spał niczym skała i nic nie było w stanie tego zmienić... Dżo zrozumiał, że musi wziąść sprawy we własne ręce. Pyron kawałek czasu temu dał mu maczugę z żelaza, którą nauczył go władać, jakoże Dzo był znacznie bardziej pojetny, niźli inne zwierzęta. Tamci ludzie niosą związanego krasnoluda, a za nimi podąża kolejna brygada, ale ze związaną elfką. Obaj niesieni mają zakneblowane usta.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Tero Kir
Marynarz
Marynarz
Posty: 389
Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
Lokalizacja: Silent Hill

Post autor: Tero Kir »

Xazaax

- Sssssssss... A niech to! - wycedził.
Postrał się przewrucić AC i sprawdzić co się z nim mogło zdarzyć. Znał sie na medecynie, ale nie tych ciepłokrwistych. Co znacznie utrudzniało sprawe. U tych istot potrfil jedynie wyczuć czy są już martw. Trudno wymagać coś więcej, w końcu był zabujcą a nie lekarzem.
Wytarł z jego twarzy krew, dokładnie go obserwójąc. Przez myśl smiegneło mu że ktoś może się czić w jaskini. Ktoś kto mógł być sprawcą tego zdarzenia. Wyczulił zmysły myśliwego, poszukując ewentualnego przyciwnika.
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Wulfgar

odpowiedział Wulfgar Czerwonozębny, przez całe swoje życie, słyszałem że w świątyni trzeba miec się na baczności i nie zapuścic się tam gdzie się nie powinno zapuszczać, bo podobno spotykają go wtedy nieprzyjemności, wiesz może cos więcej o tym?
Radar
Mat
Mat
Posty: 434
Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
Kontakt:

Post autor: Radar »

Dżo

Pokazuje Issitrze, żeby zrobiła zamieszanie i zaraz po tym schowała się gdzieś i wtedy zaatakuję (ogłuszy ludzi) i dowie się, o co tak w ogóle chodzi. Po rozpoczęciu akcji przez Issitrę robi tak, jak zaplanował.
Thaevis
Marynarz
Marynarz
Posty: 302
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 09:31
Lokalizacja: Chorzów City Crew
Kontakt:

Post autor: Thaevis »

Thaevis
Thaevis wytarł krew z ostrza katany po czym włożył ją do pochwy.
Gdy kupiec się przedstawiał Thaevis również się przedstawił
-Witaj Kai ja jestem Thaevis pomocnik i towarzysz mędrca Deliacha strażnika charmonii więc przybycie ci z pomocą było moim obowiązkiem.
Gdy Thaevis poszedł wraz z kupcem w strone straganu zdumiał się że wóz może pomieścić aż tyle broni,zaproszony przez kupca do wzięcia sobie czegoś z jego zapasów Thaevis podziękował po czym zaczął oglądać broń,była tu broń wszelkiej maści lecz Thaevis wiedział czego szukać, więc znalazł szybko strzały do łuku, których groty z białej stali rozpadały się w ciele przeciwnika i wziął 2 kołczany, lecz nie mógł wciąż znaleść nic z mrocznego żelaza choć wiedział że jest niezwykle rzadka
Hmm..wcale nie zdziwiłbym się gdyby nie było tu niczego takiego lecz zawsze można zaapytać pomyślał Thaevis po czym zapytał-Panie Kai wiem że mroczne żelazo to rzadkość lecz chciałbym zapytać czy ma pan jakąś broń wykonaną z tego szlachetnego stopu...
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Wulfgar:

-Tak, jeśli się nie zna zwyczajów Wielkich Węży, to lepiej samotnie tu nie wchodzić, bo moze sie to skończyć profanacja Światyni i śmiercią bezcześciciela.- powiedziała Vei. -Nie przekraczaj czrwonych linii- wskazała linei biegnące po obu stronach dywanu przy wejsciu. -I idź blisko mnie, najlepij tak- powiedziała biorąc Wulfgara pod rękę i wtulajac się w jego ramię. Weszli razem do środka Światyni Wielkiego Węża. Wojownika niemal oszołomiła architektura budynku. Szczegółowość płaskorzeźb i ornamentów wywołała lekkie zawroty głowy u oglądajacego. -To taka cecha tej światynni.. nie patrz w górę za dużo!- zaśmiała się Vei czując, jak Wulfgar czuje potrzebę oparcia się na czymś. Półmrok tego olbrzymiego pomieszczenia rozświetlany przez znicze, które pomimo swej wielkosci nie dawały dosć światłą, by w pełni odsłonić konstrukcję świątyni pred oczyma oglądajacego.


Dżo:

Issitra pognala miedzy drzewami i przeskoczyła nad pochodem. Dżo bez problemu jedym zamachem ogłuszył pierwszą czwórkę. Szczęście, że byli tak dobrze ustawieni. Kolejna czwórka, była o kilka metrów dalej. Dżo zaczaił sie na nich i gdy Issitra ponownie wykonałą skok rozłożył pierwszą dwójkę ciosem maczugi, doszkakując do kolejnego obalił go i ogłuszył kolejnego. Chwyciwszy łowcę oburącz za kaftan przypomniał sobie, że nie ma jak się z nim porozumieć, więc ogłuszył go uderzajac czołem w jego twarz. Issitra wyszła z krzaów najwyraźniej zadowolona z siebie...

Xazaax:

Jaksinia okazała się pusta. Przeciwnik był w głowie AC. Znów jakies koszmary. Xazaax położył AC z powrotem na łóżko i słysząc chcrapani wyszedł z powrotem na zewnątrz. Dziewczyna przez dłuższy czas nie widziała co robić, aż wreszcie zapytała niesmiało -Co... co mu się stało?- wciąż wpatrujac się lekko przestraszonym wzrokiem w Xazaax'a.


Thaevis:
+1 do kostki zdarzeń za porządne posty

Kupiec pogładził swoją kozią bródkę. -Morczna stal i Czarne Żelazo... To są stopy trudno dostępne, ale mam... co nieco.- powiedział zapraszajac Thaevisa do srodka wozu./ Pokazał mu tam krótką katanę, daikatanę i miecz dwuręczny z Mrocznej Stali, oraz młot i topoór dwuręczny z Czarnego Żelaza. -Pan rozumie, że jest to ciężki d ozdobycia materiał... mimo zasług ni mogę go po prostu oddać, gdyż wiozę to na aukcę... moge pwoiedzieć, ze jeden mi skradziono, ale to będzie zmaza na mym honorze kupieckim... mogę sprzedać to za 2 sztuki srebra...-


Drizzt:
Krótszego posta nie mogłeś wykombinować, co? :P wysil się odrobinę, bez lenistwa mi tu! :P

Gaia usmiechnęła się do Drizzta. -Będe od tej pory spoglądać na Twoje poczynania.- powiedziała łagodnie. -Jesli bede miałą do Ciebie pytania, to skontaktuję się z Tobą ponownie. Teraz... Ruszaj! O pamietaj, że nie tylko ten kontynent, ale i cały ten świat potrzebuje sprawiedliwego i silnego władcy - kogoś tkaiego jak TY! Zachowaj wiarę w moją moc i swe umiejętnosci. Nie bj się pytać mnie o sprawy Cię nurtujące.. zawsze jestem tylko o krok od Ciebie.. po prostu zamknij oczy i przywoiłaj w myślach mój obraz... moze bede zdolna Ci pomóc.- powiedziaa, po czym Drizzt poczuł, z się budzi. Podniósł głowę i wetchnął powietrze Korteeos. Powoli zdjął z siebie skórę zwierzęcia, pod którą spał i spojżał na buzujący w kominku ogień. To on zapewniał ciepłą atmosfere w tym zamknietym, tawernainym pokoiku, który wykupił na czas nocy. W rogu pokoju leżał rynsztunek, jego widok jakby pogonił Drizzta do kolejnych działań. Wstał i przypomniał sobie słowa Gai. Najwyraźniej chciała, by to ON włądał tym kontynentem i moze nawet tym światem. Jeśli tak ajest wola jego bogini, to głupotą byoby się przeciwastawiać...


Anciol:

-Masz na pwno...- powioedział Bóg rozpierajac się wygodnie na tronie. -Mieszkałaś do tej pory na bagnach, więc domyślam się, ze jeździsz na tym cwanym Krocie, co?- zasmiał się. Dobrze. Słuchaj mnie, bo me słowa są cenne. Ten świat jest słaby. chcę, aby ktoś taki jak Ty... ktoś SILNY pokazał im właściwą ścieżkę, tą wiodącą przez ból i śmierć wszelkiego ścierwa, które bedzie an tyle głupie, by się rpzeciwstawiać Twoim decyzjom. Dopomogę Ci w tym celu. Moc, która w Tobie pł;ynie będzie się zwiększać w miare jej używania. Stań na czele tego kontynentu, a potem na czele tego świata. Zmiażdż opozycję, uśmierć opór. Bądź Anciol - Władczynią trzymajacą żelazną ręką sznurki wszystkich kontynentów![/i]- krzyk rozpełzł się p głowie anielicy i ta się obudziła. Byłą na bagnie w pobliżu jednego z miast... krot burknął coś w stylu "jak się spało?", ale Anciol nie zwróicła nań uwagi. Stojac na wzniesieniu miedzy błotami spojzała na tą krainę spokoju, małego chłopstwa, rozpasłej szlachty i małomiejskich zwyczajów. Jeśli to miała być JEJ kraina, to musiała się zmienić... Kraina oczywiście...


AC:
Narobisz później...


Pavciooo:
Krótkawy ten post :? starajżesz sie waść :P

Świetnie. Szybkosć to wazna cecha!- odpowiedział Bóg. -Ale to nei szybkosc będzie się liczyć w zadaniu, które chcę Ci zlecić.- dodał. -Widzisz.. ten świat jest taki... zacofany. Trzeba nim wstrząsnąć, trzeba go zdobyc i pokazać właściwą ścieżke naprzód... TY to zrobisz w mym imieniu! Masz me błogosławieństwo!- powiedział Uranos, a Pavelius powoli zaczął się budzić. Po otworzeniu oczu stwoerdził, ze pokój jest pusty, a Wulfgara nigdzie nie ma...


Deliach Ultor Tiuniuviel :

-Hmm... powinieneś sie zdecydować na jedna istotę.. ona po jakimś czasie nasiąknie Twą moca jak gąbka i stanie się watrościowym sprzymierzeńcem...- urwała na chwilę. -Na tym świecie trzeba zaprowadzić porządek. Równowaga jest dosć poważnei zachwiana... pamietaj, ze każdy dobry uczynek zrównoważy zły. Musisz objać panowanie an tym świecie, oddzielić dobro od zła i umożliwić ich koegzystencję... będziesz Włądcą. Sprawiedliwym i nieugiętym. Władcą godnym miana posłańca Charmony. Idx i wyegzekwuj mą wolę, nie pożałujesz, jeśli wykonasz swe zadanie!- gdy Deliach obudził się stwierdził, ze w pokoju jest tylko on i drapieżny kot jego kompana...


Pyron:
Wybacz pomyłkę w poprzednim poscie :D


Luviona przyglądnęła sie Pyronowi. -No tak!- zaśmiała się. -Przecież to oczywiste, ze jeździsz na terkanie! Nic innego nie udźwignęło by tak ciężkiego pancerza...- uśmiech powoli zniknął z jej twarzy. -Sprawa, z której powodu Cie wezwałąm jest jednak poważna. Życie jak narazie tryumfuje wszędzie... moze za wyjątkiem jednego kontynentu, ale to moze się zmienić. Jestes mi potrzebny, by powstrzymać siły dążące do zniszczenia tego pieknego świata. Staniesz na czele swego państwa, tego, w którym się obecnie znajdujesz i poprowadzisz je ku zwycięztwu i ku Życiu! Idź już! Czas jest na wagę złota- powiedziała.

Pyron rozcierając zaspane oczy powoli dochodził do siebie. Zobaczył jego Terakana śpiacego koło niego, podczas, gdy Dżo i Issitra gdzieś zniknęli...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nie dałem -2 do kostki Villemo i AC, bo się usprawiedliwiali, ale Zapał... powiedzmy, ze ma farta i mu raz odpuszczam... następny obowiazkowy upd8 jutro około 16.00. Tym razem bez litości :P
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Radar
Mat
Mat
Posty: 434
Rejestracja: poniedziałek, 31 października 2005, 15:58
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ.
Kontakt:

Post autor: Radar »

Dżo

Uśmiechnął się do issitry pokazując jej "dobrze się spisałaś, gratulacje". Popatrzył i "odkneblował" (jeszcze nie rozwiązał) elfkę i krasnoluda. Popatrzył na nich łagodnie i jeszcze raz uśmiechnął się po małpiemu do issitry. Wszystkich, żywych "złych" zostawił i niezręcznie zwiącał jakąś liną (jeśli takowa była, jeśli nie czymkolwiek co mogłoby za coś takiego służyć, jeśli nawet tego nie było rzucił gdzieś w kąt). Związaną elfkę i krasnoluda zabrał do śpiącego Pyrona i rozwiązał tam.
Zapał
Mat
Mat
Posty: 532
Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
Lokalizacja: Chodzież
Kontakt:

Post autor: Zapał »

Pyron

Droga Pani? Gdzie jestes? Pyron przetarl oczy. Bogini Luviona ma Pani, teraz tylko jej sluzyc pragne! Zaraz gdzie ten przeklety Dzo!? Pewnikiem znow sie za kims ugania Pyron wstal, lekko sie przeciagnal, przywolal do siebie Terkana, wgramolil sie na niego i probowal porozumiec sie z Dzo Gdzie ty jestes do licha, czas juz sie zbierac, i gdzie jest Issitry Gdy ujrzal Dzo prowadzaczgo jencow usmechnal sie nieznacznie. Dzo kogo ty prowadzisz? Zdusil Terkana lekko nogami powodujac obrot bokiem do jencow. Krasnolud i elf, co tutaj robicie i dlaczego prowadzi was dzo? W imie Luviony! Mowcie natychmiast!


Nie rozumiem drogi mistrzu o co ci chodzi? Przeciez pisze posty raz dziennie tylko ze wieczorem bo nie moge inaczej, wiec o co biega??
Fuck?
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pyron i Dżo:

-Urkhm.. łaski, panie- burknął niezręcznei krasnal, ale elfka spiuorunowała go wzrokjiem. -Najwyraźniej przechodzimy z rąk d orąk.- mruknęła elfka. -Najpierw Klan Skrytych Toporów, a teraz to- najwyraźniej miałą pretensje o wszystko, zdziwiła się, gdy Dżo ja rozwiązał. -Hmm... nie masz zamairu nas sobie zatrzymać, jak tamci...- elfka spojżała tym razem na Pyrona z czymś w rodzaju uznania. Krasnal wciąż przyglądał sie z zaciekawieniem białemu gorylowi. -Chyba mamy do czynienia ze szliachcicem, czyż nie?- zapytała elfka Pyrona. -Jestem A'Stata, a to mój kompan, McThorin. Chyab o nas słyszałes?- zapytała elfka patrząc na Pyrona.. widac nei odpowiadało jej, ze ten siedzi oklep na byku i patrzy na nią z wysokosci 2 metrów.

Pyron znał tą parkę. To byli awanturnicy. Obecnie słudzy Trybunału Drakonów. Ważne figury w tutejszym społeczeństwie. Pyron równiez wiedział o łowcy i wojowniku, towarzyszących tej dwójce. Osten i Paar, chyba się zwali.

Wczoraj wyjątkowo później, bo o 7 wieczorem dałem upd8a i po nim, Zapale, nie odpowiedziałeś. następny upd8 dam jutro o 16.00, albo troszkę po. Postaraj się proszę napisać posta po tym upd8cie, dobrze?
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Wulfgar Czerwonozębny

powiedziła łoł, az mi się w glowie zakręciłoo, w najśmielszych snach bym niepodejrzewał że na starośc, po tym wszystkim co już widziałem, przyjdzie mi mdleć na oszałamiającą architekturę tego miejsca, naprawdę piękne to miasto, jak dla kogoś kto zna się na pięknie jak wół na karetach, całe życie oglądającego tylko kopalnie, snieg, lasy, śnieg, góry, czy wspomniałem juz o sniegu? usmiechnął się, jakby nieobecnie, poczuł nagły przypływ sympatii do osoby którą znał raptem od kilku minut
AC
Bosman
Bosman
Posty: 2204
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
Numer GG: 4159090
Lokalizacja: Las Szamanów
Kontakt:

Post autor: AC »

Jestem Mistrzem Ingerencji! ... i my dwaj zejdziemy z Niebios i ukarzemy wszystkich, którzy na to zasługują!! I my będziemy świętym mieczem zemsty, który przetnie całe zło i dobro na ziemii tak aby zapanował Porządek!! Porządek Mocy!!

Jak tamten nic nie ma do powiedzenia to wychodzę na ziemię siać terror i zniszczenie.
Obrazek
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Brak czasu + wąski temat = krótki post

Pavciooo
Tak! Muszę zaprowadzić tu porządek! Zacznę od mojego rodzinnego kontynentu... Niewolnictwo jest takie.. Zacofane! Bez emancypacji scracerów nie będzie jedności, która stanowiłaby siłę państwa!
- mówił po części jeszcze w śnie, a po części już na jawie. Gdy się juz ocknął i zobaczył pusty pokój, pomyślał że Wulfgar wyszedł za potrzebą... Pewnie zaraz wróci... Gdy po kilku minutach Wulfgar nie wrócił, zaczął się niecierpliwić i postanowił go poszukać. Gdy spostrzegł, że drzwi są zamknięte zrozumiał, że Wulfgar poszedł na dalszą wycieczkę... Mógł zostawić chociaż wiadomość, gdzie wychodzi i kiedy wróci...- pomyślał. Następnie zaczął szukać zapasowego klucza, by otworzyć drzwi.
I tak nikt tego nie czyta...
Villemo
Bombardier
Bombardier
Posty: 622
Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21

Post autor: Villemo »

Anciol
W koronach drzew rozbrzmiewał ciężki chorał. Głęboki ton grzmiał i dźwięczał jak chór mnichów w ogromnej katedrze. Żałośnie przepowiadał smutek i nieszczęścia. Sosny chwiały się na wietrze, uginały ze zgrzytem i trzaskiem gałęzi. Zza pędzących chmur od czasu do czasu wyłaniał się blady księżyc.
Anciol biegła przez las roześmiana, jakby upojona pogodą. Burza współgrała z nastrojem jej duszy. Była teraz wolna; wolna jak ta wichura szalejąca w koronach drzew. Wcześniej w pośpiechu opuściła salę.
Teraz nadszedł jej czas.
- Hej...Może byś poczekała na mnie? - Kaas...Ropuch...Wielkie... Inteligentne... i niestety okropnie wolne stworzenie...
- Kass...Nie męcz mnie. To nie moja wina, że tak pełzniesz.
Skończył się las, pojawiła się wioska. W oddali majaczyły dymy z kominów wielu domów. Skraj wioski... Zaczynało świtać, Księżyc bladł stopniowi, a jasna wstęga nad horyzontem rozszerzała się i coraz intensywniej jaśniała. Po wyjściu z lasu Anciol wydawało się, że miasto leży pogrążone w szarym blasku, a gdy umilkł szum drzew uderzyła ją w uszy cisza.
Lekkim, szybkim krokiem mijała niskie, jeszcze uśpione domy. Niezwykłą ciszę mącił jedynie szmer wiatru w trawie. Anciol dotarła na wzgórze, na którym stała świątynia i zatrzymała się. Niecierpliwie odgarnęła długie włosy, które wiatr nawiewał na jej twarz.
Przez chwilę stała spokojnie, badawczo rozglądając się dookoła. Ujrzała dyby, słup, przy którym obdzierano z skóry, i miejsce gdzie kamienowano ludzi. Trochę dalej stał pień, na którym przestępcy kładli głowy w oczekiwaniu na uderzenie topora. W oddali, choć zawsze dobrze widoczna dla ludzi wchodzących do świątyni, stała pusta szubienica.
Tyle zdołała zobaczyć. Ale Anciol zawsze potrafiła wyczuć o wiele więcej. Stała nieruchomo, obróciwszy się twarz do wiatru, tak, by odgarniał jej włosy sprzed oczu. Czuła strach, śmiertelne przerażenie tych wszystkich, którzy tu zakończyli życie. Widziała mgłę wstydu snującą się wokół dybów, wyczuwała rozpacz rodzin, żądzę sensacji śliniących się z ciekawości widzów, ich radość z cudzego nieszczęścia. Świat Anciol - noc, ciemność i śmierć. Jej znakiem był księżyc...
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
Zablokowany