[Autorski] Straznicy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Powoli zchodziliscie w dol. Feniks co chwilke potykal sie na schodach czyniac przy tym dosc duzy halas. Pozbywanie sie ogona nie sprzyjalo skupianiu uwagi na stopniach. Izydor radzil sobie wysmienicie i jako pierwszy znalazl sie na koncowym stopniu. Od kolejnego pomieszczenia dzielila was jedynie przegroda wykonana z delikatnego materialu. Z wewnatrz dobiegl was glos spiewajacy smutna melodie. O dziwo rozpoznaliscie co to za utwor (przynajmniej feniks gdyz ty Izydorze slyszales ja moze ze dwa razy). Piosenka w waszym swiecie nalezala juz do staroci jednak wciaz co jakis czas sie odnawiala.


Abdullah
Kaplanki zakonczyly swoj taniec. Dwoch mezczyzn podeszlo do misy i zaczelo przygotowywac sie do podsycenia ognia. W dloniach mieli czarki napelnione mieniacym sie proszkiem. Nim jednak cokolwiek sie stalo na szczycie piramidy pojawil sie maly chlopczyk.
- Jak smiecie bezczescic swiatynie wspanialej Bastet. Jak smiecie odprawiac rytualy zakazane przez jej ziemskie wcielenie wielka i wspaniala kaplanke Elizie. Stojcie grzesznicy!!!!!!!!!!!
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Xavras - Hotep

Mężczyzna starał się przypomnieć sobie jak wyglądał rozkład korytarzy na mapie. Jeśli mu się to udało, to ruszał w prawidłowy korytarz, jeśli nie, to zdecydował się na ten, który zdawał się biec jak najbliżej tajemniczej sali (prawdopodobnie lewy?).
"Mam nadzieję, że się nie pomyliłem." - pomyślał, ponownie korzystając ze swojego daru.

Ostatnio znów mam sporo zajęć, więc wybacz, Midnight.
Obrazek
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Abdullah

W KOŃCU MOGĘ COŚ NAPISAĆ :D

W Abdullahu wróciła mała szansa nadziei po słowach małego chłopca który być może uratował mu właśnie dupsko, po jego słowach natychmiast dodał - No właśnie jak śmiecie?? No już opuszczać mnie. Słyszeliście tego chłopca, a wy nie wiecie co on wam może zrobić.- powiedział z nadzieją iż w końcu stanie na ziemi i już nie będzie musiał się przejmować 500 stopniami pod jego nogami. :D

[/i]
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Izydor

Izydor zastanowił się przez moment.
- Musimy niestety przeszkodzić w tej pięknej melodii. - powiedział zza zasłony. Odczekał krótką chwilę i szukając możliwości przejścia przez zasłonę bez uszkadzania jej, dodał:
- Pani towarzysz chciał, abyśmy panią odnaleźli i poprosili o pomoc, co też czynimy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Izydor i Feniks

- Badzcie powitani wedrowcy czasu.
Cichy glos dobiegl was zza kotary.
- Wejdzcie i rozgosci sie. Zapewne ciezkie mieliscie przezycia nim do mnie dotarliscie.
Weszliscie do obszernego pomieszczenia o ksztalcie kwadratu. Posrodku w kamiennej ramie wielkosci dosc wysokiego czlowieka i szerokosci dwoch ludzi, stalo lustro. Nie bylo by w tym niczego bardziej dziwnego niz lustro w starozytnym egipcie, gdyby nie to ze mienilo sie ono roznymi kolorami teczy. Tafla byla wykonana jakby z tysiecy malenkich diametow, a jednoczesnie idealnie gladka. Obok, na kmiennym tronie siedziala mloda dziewczyna. Jej skora byla blada i jakby przezroczysta. Dlonie zlozone na oparciach tronu lekko drzaly. Widac bylo ze dziewczyna utrzymuje glowe w pozycji pionowej jedynie sila woli. Nie taka ja pamietaliscie z ostatniego spotkania, ktore przeciez mialo miejsce nie tak dawno temu. Kaplanka delikatnie uniosla dlon i wskazala wam lawy stojaoce opodal.
- Usiadzcie i porozmawiajcie ze mna. Wkrotce dolacza do nas wasi towarzysze.


Hotep

Wybrales lewy korytarz. Wydawalo ci sie ze rzed chwila przechodzili tedy twoi kompani. Nie byles jednak tego w stu procentach pewien. Po dluzszej chwili dotarles do konca drogi. Przed toba stala sciana wykonana jak reszta swiatyni, z ogromnego bloku kamiennego.

Abdullah

- Zamilcz niewierny!
Chlopiec zwrocil sie w twoim kierunku.
- Jak smiales wchodzic do tej komnaty i bezczescic ja swymi stopami. Sam jestes sobie winien.
Chlopiec zamilkl na chwile. Zdawal sie nasluchiwac. Wszyscy zgromadzeni w sali milczeli wpatrujac sie w niego. Nikt nie smial sie odezwac. Wygladalo na to ze dopiero teraz dociera do nich co prawie uczynili. Nagle chlopiec drgnal i zwrocil sie do mezczyzn.
- Rozwiazcie tego czleka i przyprowadzcie do mnie gdyz nasza wspaniala kaplanka pragnie z nim mowic.
Mezczyznie poderwali sie z miejsc i szybko wykonali zadanie. Zostales rozwiazany i co prawda dosc brutalnie jednak w calosci dostarczony na szczyt schodow.
- Blagajcie boginie o wybaczenie. Cora Bastet rozmowi sie z wami w nastepnej kolejnosci. Srodze ja zawiedliscie.
Tlum padl na kolana. W kilku miejscach rozlegly sie szlochy.
- Nieznajomy chwyc moja dlon i zamknij oczy.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Abdullah

Mężczyzna w końcu uwolniony z węzłów, nie myślał teraz o niczym innym prócz o wydostaniu się z tego klasztoru. Abdullah był bardzo przerażony, lecz też trochę jakby mu ulżyło po rozwiązaniu, gdyż nie musiał już wisieć nad tą misą, która opaliła mu stopy, które teraz cholernie go szczypały, lecz nie dawał tego po sobie znać. Natychmiast po słowach chłopca rzucił mu się pod kolana i zaczął go przepraszać i dziękować mu za uratowanie mu życia. Gdyż miał nadzieję że chłopiec chce to zrobić. :wink: Następnie chwycił dłoń malca i zamknął oczy, gdyż taka była jego wola. Miał nadzieję iż w końcu to się skończy.

Ja chcę to skończyć i mam nadzieję że będę mógł :wink:
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Abdullah

Chlopiec scisnal mocniej twoja dlon. Poczules zimno powoli rozchodzace sie po twoim ciele. Nie bylo to nieprzyjemne. Raczej jak powiew delikatnego wietrzyku na rozgrzanej twarzy. Tyle ze troche mocniejszy. Po chwili uslyszales glos kobiety.
- Witaj w mym sanktuarium nieznajomy. Ciesze sie ze tak szybko dolaczyles do swoich towarzyszy i ciesze sie ze Mereto zdazyl na czas z ratunkiem.
Otworzyles oczy. Przed toba stali twoi towarzysze. Obok siedziala na kamiennym tronie glowna kaplanka. Chlopiec zniknal. Plecami opierales sie o ogromne lustro wykonane z malenkich diametow o calkiem plaskiej powierzchni. Tafla lustra mienila sie tysiacem roznych kolorow. pomieszczenie w ktorym sie znalazles mialo ksztalt kwadratu i zbudowane bylo tak jak cala swiatynia. Dostrzegles jedno wyjscie przysloniete kotarami z delikatnego materialu. Pomieszczenie rozswietlaly pochodnie zatkniete w metalowych uchwytach z glowkami kotow.

Izydor i Feniks

Nim zdazyliscie odpowiedziec lustro zafalowalo. Jego powierzchnia z wybrzuszyla sie tworzac ksztalt chlopca i mezczyzny. Powoli ksztalty te odzielily sie od tafli. Ksztalt mezczyzny zaczal nabierac kolorow i wygladu waszego towarzysza Abdullaha. Ksztalt chlopca zaczal przemieniac sie w niebieskawa mgielke. Oblok poszybowal delikatnie w strone kaplanki i otoczyl ja kokonem po czym wniknal w jej cialo. Rezultat byl widoczny natychmiastowo. Dziewczyna wyraznie nabrala kolorow i zatracila swa przezroczystosc. Jeszcze pozostawala troche jakby nierealna ale bardziej przypominalo to wyglad starej chinskiej porcelany.
Kaplanka odwrocila sie z usmiechem do Abdullaha po czym rzekla.
- Witaj w mym sanktuarium nieznajomy. Ciesze sie ze tak szybko dolaczyles do swoich towarzyszy i ciesze sie ze Mereto zdazyl na czas z ratunkiem.
Po chwili milczenia dodala.
- Widze ze wasz ostatni przyjaciel nie radzi sobie z przejsciem do nas.
Chwile na was spogladala. Wtem milo sie usmiechnela i powiedziala do Feniksa.
- Chlopcze czy bedziesz tak mily i pomozesz mu? Wroc prosze schodami na gore i otworz mu przejscie. Wystarczy ze postapisz podobnie jak twoj starszy towarzysz poprzednio. Wybierz pochodnie po prawej stronie drzwi.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Abdullah

Bardzo zdziwiony rozglądnął się dokoła, zauważył w końcu swoich towarzyszy których już tak dawno nie widział, cieszył się iż w końcu nie widzi tej przeklętej misy i tych kapłanek, ogólnie nie był już tak dawno zadowolony.
Miał już pobiec do swych towarzyszy i porządnie ich uściskać, lecz uświadomił sobie że znajduje się obok prawdopodobnie bogini Bastet, lecz nie był do końca pewny, nie wiedząc co ma robić ukłonił się przed kobietom i zaczął nieśmiało mówić -Wi.... Witaj pani. Dzię..kuje Ci za uratowanie mi życia. Będę Ci wdzięczny do końca życia. Mam na imię Abdullah, o czym na pewno wiesz. -
Nie wiedząc co ma dalej powiedzieć zaryzykował z nadzieją że to właśnie bogini Bastet i powiedział- Niech będzie pochwalona święta Bastet. Ta która mi pomogła i której będę wdzięczny do końca życia- mężczyzna trochę się pogubił w tym wszystkim i miał nadzieję że znowu nie popełnił jakiegoś błędu tak jak z tymi kapłankami. Dalej będąc w ukłonie trochę się zaczerwienił nie wiedząc czemu i spojrzał na piękne stopy kobiety, gdyż jakoś nie miał odwagi skierować oczu prosto w twarz przepięknej postaci, którą w całości widział tylko przed ukłonem............- od razu mu się spodobała. :D Lecz nie chciał teraz niczego zepsuć.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Izydor

- Dobrze, skoro więc już wszyscy są na miejscu, to możemy chyba zabrać się do pracy... Sądzę, że powinniśmy zrobić to po co tu przyszliśmy, i może przy okazji pomóc komu trzeba. - spojrzał na siedzącą postać. Sam ciągle stał. Poruszał nadgarstkami i palcami, sprawiając wrażenie jakby obracał w palcach coś niewidzialnego.
- Nie wiem ile mamy teraz czasu. Należałoby więc załatwić wszystko jak najszybciej, chyba że jednak nie musimy się spieszyć. - wyraźnie mówił do siedzącej kobiety. Widział, że ona wie wszystko, co jest im teraz potrzebne. Albo przynajmniej gdzie tę wiedzę zdobyć.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Elizja uniosla sie lekko na tronie. Widac bylo ze slowa Izydora mocno ja wzburzyly. Gdy juz byliscie pewni ze zaraz spotka was wszystkich kara kobieta usiadla na powrot. Odwrocila glowe w strone Abdullaha.
- Powstan Abdullahu i zasiadz przy mnie. Rada jestem wreszcie cie powitac.
Usmiechnela sie cieplo do mezczyzny. Nastepnie odwrocila glowe w strone Izydora.

Izydor

Gdy kaplanka spojrzala w twe oczy poczules lod w jaki powoli zamieniala sie twoja krew. Jej spojrzenie nie wrozylo niczego dobrego. Mimo iz na ustach wciaz pozostawal usmiech jej oczy ziealy chlodem. Zrozumiales iz popelniles niewyobrazalny blad odzywajac sie do tej istoty w taki sposob.

Feniks

Bez przeszkud dotarles do drzwi i znalazles wlasciwa glowke kota. Przekreciles dokladnie tak jak poprzednio Izydor po czym drzwi sie otwarly. Ujrzales przed nimi Hotepa, ktory wciaz bezskutecznie poszukiwal przejscia. Mezczyzna z widoczna ulga powital twoje pojawienie sie. Gdy zrelacjonowales mu to co wydarzylo sie od waszego rozstania, ruszyl za toba. Razem weszliscie do sanktuarium Kaplanki w chwili gdy ta miezyla wzrokiem Izydora. W calym pomieszczeniu zrobilo sie znacznie chlodniej niz pamietales. I nie bylo to jedynie twoje wrazenie gdyz na powierzchni kielicha z winem stojacego na jednym ze stolow pojawila sie delikatna zmarzlina, ktora powoli zaczela zmieniac sie w cieka warstwe lodu. Jedynie Abdullah nie odczul zmiany temperatury.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Xavras - Hotep

"Cóż, ciekawe mechanizmy. Mogłem jednak zostać z nimi..." - westchnął w myślach.
Mężczyzna również zauważył zimny wzrok kapłanki.
"Ktoś tu chyba jej podpadł." - pomyślał, szykując się w razie czego do sięgnięcia ukrytego noża oraz użycia swego daru. Xavras wyczulił się również na ruch, starając się uniknąć jakichkolwiek nieprzyjemności.
-Witaj, pani. - rzekł, kłaniając się delikatnie. Starał się jakoś ułagodzić kapłankę. - Racz wybaczyć nam, iż nie skorzystaliśmy w sposób należyty z twej gościnności, jednakże nie mogliśmy grać w żaden sposób na zwłokę.
Obrazek
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Post autor: Nekonushi »

Feniks

Rozejrzał się uważnie i jak to miał w zwyczaju uruchomił swój dar dalekosłyszenia, a także metalowych dłoni. Skulił się w sobie by uzyskać jak najwięcej ciepła. Rozglądał się również po pomieszczeniu. W pewnym momencie spytał - Mógłby mi ktoś powiedzieć, co się tu dzieje ? Najpierw pojawia mi się jakiś kot który zmienia się w człowieka, później ta Selena/Sereto (nie pamiętam, jak dokładnie miała na imię) a teraz to .... Mógłby ktoś nam wyjaśnić, o co tu w ogóle chodzi i jaki jest nasz cel w tym ? Bo jak narazie to tylko i wyłącznie podążamy wytyczoną przez kolejne osoby ścieżką ....
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

- Podazacie tak jak chce wasze przeznaczenie. To ono kieruje waszymi krokami.
Slowa kaplanki ciely niczym ostrza sztyletow. Jednak temperatura w pomieszczeniu powoli zaczela wracac do normy. Widac bylo ze slowa Hotepa podzialaly na nia lagodzaco. Widac bylo iz do takiego zachowania byla przyzwyczajona i tylko takie uznawala.
- Usiadzcie podroznicy i posilcie sie. Wasza podroz dobiega konca. Zanim jednak powrocicie do swoich swiatow pozwolcie iz udziele wam paru informacji dotyczacych tego czego czlonkami sie staliscie.
Kaplanka zamilkla czekajac az usiadziecie.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Abdullah

Mężczyzna z wielką ulgą głęboko odetchnął i powiedział spokojnie do Elizy-Dziękuję. Następnie powoli wstał, nie wykonując żadnych nerwowych ruchów i usiadł przy niej tak jak go o to prosiła. Miał nadzieję iż już w tym dniu nie będzie musiał się smażyć w misy, a ni nie będzie całowany, przez żadną zdradliwą, małolatę. Stopy go bardzo piekły, ale jednak nie dawał po sobie tego znać, chciał jak najszybciej to wszystko skończyć i wrócić do domu. :wink:
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Izydor

Przełknął ślinę. Ta wyprawa go zmieniła. Troszkę za bardzo... Ukłonił się głęboko.
- Wybacz moją impertynencję, pani. Podróżowanie nie wpływa na mnie najlepiej, dlatego popełniam tak wiele błędów. Dlatego więc błagam cię, pani, o wybaczenie. - powiedział skromnym, cichym głosem. Wrócił do normalnego trybu patrzenia, nie prostował się jednak, czekając na odpowiedź kapłanki.[/url]
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Post autor: Nekonushi »

Feniks

Usiadł bez słowa. Nie podobało mu się, co mówiła kapłanka. Tym, czego nienawidził najbardziej była bezradność. "Przeznaczenie! Co za głupota, nie ma czegoś takiego! Każdy sam kieruje swoimi krokami, a to, że teraz robię co należy to moja sprawa. Ale dlaczego właśnie tak postępuję - przecież sam wiem, że inaczej postąpić bym nie mógł. Czy to właśnie jest przeznaczenie ?"
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Xavras - Hotep

Mężczyzna zasiadł obok Feniksa. Zignorował słowa kapłanki o przeznaczeniu, wiedział, że to bzdury. Ucieszyła go też myśl o tym, iż czeka ich chwila spokoju. Rozluźnił się trochę, czekając na to, co chce im przekazać Eliza.
"Mogłem przynajmniej zabrać fajki..." - uśmiechnął się do siebie pod nosem.
Obrazek
Zablokowany