Kea
Była zdruzgotana i zbierało jej się na płacz. Powoli ruszyła drogą za KatTha'nem. Spojrzała jeszcze na martwych towarzyszy.
"Oni naprawdę nie żyją." - pomyślała i dotarło to do niej w pełni.
Zatrzymała się i ciągle patrząc na martwych towarzyszy, wybuchnęła głośnym płaczem.
- ...Oni... nie żyją... - dało się usłyszeć zawodzenia młodej półolbrzymki.
Kea stała w miejscu zalana łzami.
[D&D] Matka Wszystkich Wojen
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
-
- Marynarz
- Posty: 179
- Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
- Lokalizacja: Z lasu
- Kontakt:
Ależ to była dziwna sytuacja dla Togha! Stał masywny, wielki i groźny! Na dodatek nie rozumiejący niczego! *Jaka misja? Kto nie żyję? Dobrze walczę? A dziękować, dziękować*. Ork podrapał się po głowie i spojrzał na mutanta zżerającego właśnie część przeciwnika. Stwierdzając, że i tak by tego nie zrozumiał nie próbował się nawet o to starać. Po prostu czekał aż reszta ruszy przed siebie, a on pójdzie za nimi.
-
- Majtek
- Posty: 118
- Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
- Lokalizacja: wrocek