[Matrix] Trzecia Płaszczyzna
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
Terry wrzasnął do reszty,żeby pobiegli za ten róg, sprawdzić, czy nie można przejść tamtędy, a on ich będzie osłaniał. Po chwili wyciągnął z płaszcza karabinek XM i prowadził ogień zaporowy na ślepo, zza zasłony, w kierunku strażników. Powinno to dać pozostałym dość czasu, aby dobiec do rogu i ewentualnie z powrotem.
Terry wrzasnął do reszty,żeby pobiegli za ten róg, sprawdzić, czy nie można przejść tamtędy, a on ich będzie osłaniał. Po chwili wyciągnął z płaszcza karabinek XM i prowadził ogień zaporowy na ślepo, zza zasłony, w kierunku strażników. Powinno to dać pozostałym dość czasu, aby dobiec do rogu i ewentualnie z powrotem.
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Terry wyciągnął XM i zaczął na oślep strzelać... łuski sypały się dookoła. Dało się usłyszeć głośny jęk któregoś ze strażników, ich strzały trafiały w łódź, albo wodę...
Gdy Johnson prowadził ostrzał, Mike i Jack puścili się biegiem do rogu... biegli w tempie niesłychanym tak, że strażnicy mogli nawet nie zorientować się, iż wyszli z kryjówki. Ich ostrzał skupiony był na Terrym.
Bergerson rzucił szybkie spojrzenie ku górze. Zostało tylko trzech strzelców.
W końcu dobiegli do rogu i przykucnęli, dysząc ciężko. Obszar między ścianą kompleksu a wodą oblewającą wyspę był niewielki. Tutaj powstało coś w rodzaju plaży.
Złota Rączka zobaczył, że kilkaset metrów dalej coś się uchyla... chyba drzwi. Nie miał lornetki, ale tam było jakieś małe wejście... wyszło z niego kilku ludzi w czarnych płaszczach... SWAT... albo jacyś inni mundurowi...
Terry nadal prowadził ostrzał, a tamten oddziałek w kamizelkach kuloodpornych naradzał się właśnie, w jaki sposób schwytać atakujących na więzienie...
Gdy Johnson prowadził ostrzał, Mike i Jack puścili się biegiem do rogu... biegli w tempie niesłychanym tak, że strażnicy mogli nawet nie zorientować się, iż wyszli z kryjówki. Ich ostrzał skupiony był na Terrym.
Bergerson rzucił szybkie spojrzenie ku górze. Zostało tylko trzech strzelców.
W końcu dobiegli do rogu i przykucnęli, dysząc ciężko. Obszar między ścianą kompleksu a wodą oblewającą wyspę był niewielki. Tutaj powstało coś w rodzaju plaży.
Złota Rączka zobaczył, że kilkaset metrów dalej coś się uchyla... chyba drzwi. Nie miał lornetki, ale tam było jakieś małe wejście... wyszło z niego kilku ludzi w czarnych płaszczach... SWAT... albo jacyś inni mundurowi...
Terry nadal prowadził ostrzał, a tamten oddziałek w kamizelkach kuloodpornych naradzał się właśnie, w jaki sposób schwytać atakujących na więzienie...
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
Kiedy strzały przygwożdżonych strażników przestały padać, Terry podniósł Dragunova i ułożył się w pozycji strzeleckiej, jak podczas Pucharu Alaski w 1997. Czekał, aż któryś strażnik wychyli się na tyle, aby mógł go zdjąć jednym strzałem. Nieważne, który, bo i tak chciał zastrzelić ich wszystkich... Po kolei. Gryzło go, że tamci jeszcze nie dali znaku życia... powinni już wrócić, albo go chociaż zawołać. A tu nic. Nie mógł też spojrzeć w tamtą stronę, bo zaryzykowałby, że nie zobaczy wychylającego się strażnika...
Kiedy strzały przygwożdżonych strażników przestały padać, Terry podniósł Dragunova i ułożył się w pozycji strzeleckiej, jak podczas Pucharu Alaski w 1997. Czekał, aż któryś strażnik wychyli się na tyle, aby mógł go zdjąć jednym strzałem. Nieważne, który, bo i tak chciał zastrzelić ich wszystkich... Po kolei. Gryzło go, że tamci jeszcze nie dali znaku życia... powinni już wrócić, albo go chociaż zawołać. A tu nic. Nie mógł też spojrzeć w tamtą stronę, bo zaryzykowałby, że nie zobaczy wychylającego się strażnika...
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Terry Johnson
Leżał z głową przyciśniętą do burty łodzi i Dragunovem w ręku. Ostrzał na oślep nie miał już sensu. Zostało ich trzech. Strzelali w okolice łodzi, jeden pocisk przeleciał o kilka centymetrów od Terry`ego. Ale snajper tylko czekał... jeden ze Strażników wychylił się, tylko na moment. Ae Johnson nie tracił czasu, nacisnął na spust i trafił. Nie mógł chybić.
Nagle tamtych dwóch zniknęło z okien. Chyba spanikowali. To był moment zwycięstwa... Nagle Terry usłyszał tupot stóp.
Jack & Mike
Jack biegł szybko. Zobaczyli go. Usłyszał strzały, ale był już za rogiem, tuż za nim Złota Rączka. Rzucili spojrzenie Terry`emu, który chyba zwyciężył w potyczce ze strzelcami. Ich bieg był niesamowicie szybki.
Mike wskoczył do motorówki z kilku metrów i rzucił się ku silnikowi. Odpalił. SWATowcy wbiegali na pomost...
Leżał z głową przyciśniętą do burty łodzi i Dragunovem w ręku. Ostrzał na oślep nie miał już sensu. Zostało ich trzech. Strzelali w okolice łodzi, jeden pocisk przeleciał o kilka centymetrów od Terry`ego. Ale snajper tylko czekał... jeden ze Strażników wychylił się, tylko na moment. Ae Johnson nie tracił czasu, nacisnął na spust i trafił. Nie mógł chybić.
Nagle tamtych dwóch zniknęło z okien. Chyba spanikowali. To był moment zwycięstwa... Nagle Terry usłyszał tupot stóp.
Jack & Mike
Jack biegł szybko. Zobaczyli go. Usłyszał strzały, ale był już za rogiem, tuż za nim Złota Rączka. Rzucili spojrzenie Terry`emu, który chyba zwyciężył w potyczce ze strzelcami. Ich bieg był niesamowicie szybki.
Mike wskoczył do motorówki z kilku metrów i rzucił się ku silnikowi. Odpalił. SWATowcy wbiegali na pomost...
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Dawaj Terry - Zakrzyknął ARmstropng i odpalił motorówkę. Sięgnął po zdobyczny pistolet i prawie na ślepo strzelił do SWATowców. Nawet nie zastanawaiłsię czy trafił, to zadanie należało do Terryego. Złota Rączka nie bytł specem od broni. Bradziej zastanawiałsię jak poprowadzić łódź, w sposób najmniej narażony na ostrzał.
Dawaj Terry - Zakrzyknął ARmstropng i odpalił motorówkę. Sięgnął po zdobyczny pistolet i prawie na ślepo strzelił do SWATowców. Nawet nie zastanawaiłsię czy trafił, to zadanie należało do Terryego. Złota Rączka nie bytł specem od broni. Bradziej zastanawiałsię jak poprowadzić łódź, w sposób najmniej narażony na ostrzał.
.
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Po chwili zmagań motorówka zapaliła... ruszyła jak z kopyta.
Ostrzał trwał. Terry szybkimi seriami próbował przygwoździć SWATowców do ściany, ale strzały w korpus nic im nie robiły... kamizelki kuloodporne. Zdjął chyba dwóch, ta sztuka nie udała się jego towarzyszom.
Policjanci nie byli im dłużni. Strzały były niebezpiecznie bliskie motorówce. Mike skręcił o 180 stopni, by zaskoczyć oddział SWAT. Terry zabił następnego, Jack jednemu odstrzelił nogę w kolanie...
Jeden ze specjalnych przykucnął. Przymierzał długo... posłał kilka kulek.
Mike odskoczył, widząc, jak lecą prosto w niego. Odsłonił silnik maszyny. Seria wymierzona prosto w motor, musiała skończyć się tragedią.
Wielki wybuch, trójka poczuła, że to koniec. Jacka wyrzuciło dobre kilkanaście metrów nad powierzchnię wody. Wybuch osmolił mu twarz. Wiedział, że nie da rady tego wylądować... ale czuł się inaczej, niż zawsze...po chwili poczuł, że może z tego wyjść.
Zrobił niesamowite salto, obrócił się głową ku pomostowi i patrzącym na eksplozję SWATowcom. A potem po prostu... poleciał. Rękami zachaczył o drabinkę pomostu. Przeżył. Tylko co z Terrym i Jackiem?
Teraz nie miał czasu się zastanawiać, bo czterech specjalnych wymierzyła lufy w jego twarz...
Tymczasem Terry i Mike byli pod wodą. Wyrzuciło ich do tyłu, wpadli w głębiny z pluskiem...
Byli oszołomieni... teraz tylko wydostać się na powierzchnię... Terry`emu się udało, w końcu sportowiec... ale gdy wynurzył się i ujrzał dym unoszący się ku niebu, zdał sobie sprawę, że Mike schodzi na dno...
Trzeba uratować Złotą Rączkę.
Ostrzał trwał. Terry szybkimi seriami próbował przygwoździć SWATowców do ściany, ale strzały w korpus nic im nie robiły... kamizelki kuloodporne. Zdjął chyba dwóch, ta sztuka nie udała się jego towarzyszom.
Policjanci nie byli im dłużni. Strzały były niebezpiecznie bliskie motorówce. Mike skręcił o 180 stopni, by zaskoczyć oddział SWAT. Terry zabił następnego, Jack jednemu odstrzelił nogę w kolanie...
Jeden ze specjalnych przykucnął. Przymierzał długo... posłał kilka kulek.
Mike odskoczył, widząc, jak lecą prosto w niego. Odsłonił silnik maszyny. Seria wymierzona prosto w motor, musiała skończyć się tragedią.
Wielki wybuch, trójka poczuła, że to koniec. Jacka wyrzuciło dobre kilkanaście metrów nad powierzchnię wody. Wybuch osmolił mu twarz. Wiedział, że nie da rady tego wylądować... ale czuł się inaczej, niż zawsze...po chwili poczuł, że może z tego wyjść.
Zrobił niesamowite salto, obrócił się głową ku pomostowi i patrzącym na eksplozję SWATowcom. A potem po prostu... poleciał. Rękami zachaczył o drabinkę pomostu. Przeżył. Tylko co z Terrym i Jackiem?
Teraz nie miał czasu się zastanawiać, bo czterech specjalnych wymierzyła lufy w jego twarz...
Tymczasem Terry i Mike byli pod wodą. Wyrzuciło ich do tyłu, wpadli w głębiny z pluskiem...
Byli oszołomieni... teraz tylko wydostać się na powierzchnię... Terry`emu się udało, w końcu sportowiec... ale gdy wynurzył się i ujrzał dym unoszący się ku niebu, zdał sobie sprawę, że Mike schodzi na dno...
Trzeba uratować Złotą Rączkę.
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack
*No to niezły ten matrix cały jest, no proszę, proszę... * - zdążył tylko pomyśleć Jack. Ale nie ma czasu. Nie wiedział, co się dzieje z pozostałymi, musiał coś zrobić. Wiwinął piękną beczkę w powietrzu i skierował się ku strzelającym. Pierwszego spróbował powalić z impetem na ziemię, a potem robiąc wyskok kopnął dwóch pozostałych. Stanął naprzeciw czwartego, uśmiechając się. Lecz w jego oczach można było ujrzeć jedynie żądzę mordu...
*No to niezły ten matrix cały jest, no proszę, proszę... * - zdążył tylko pomyśleć Jack. Ale nie ma czasu. Nie wiedział, co się dzieje z pozostałymi, musiał coś zrobić. Wiwinął piękną beczkę w powietrzu i skierował się ku strzelającym. Pierwszego spróbował powalić z impetem na ziemię, a potem robiąc wyskok kopnął dwóch pozostałych. Stanął naprzeciw czwartego, uśmiechając się. Lecz w jego oczach można było ujrzeć jedynie żądzę mordu...
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
"Czemu tak mało chodziłem na basen" - pomyślał tylko Złota Rączka gdy kolejny przypływ wody zacżał go wciskać jeszcze niżej. Zacżał nerwowo ruszać rękoma próbując wydostać się na zewnątrz.
" Ratujcie mnie do cholery. Co ta Niobe mówiła o tym całym Matrixie?" - Mózg Mike'a przestawał odbierać na normalnych falach, tracił przytomność.
Ale survival
Coraz bardziej mi isę ta sesja podoba
"Czemu tak mało chodziłem na basen" - pomyślał tylko Złota Rączka gdy kolejny przypływ wody zacżał go wciskać jeszcze niżej. Zacżał nerwowo ruszać rękoma próbując wydostać się na zewnątrz.
" Ratujcie mnie do cholery. Co ta Niobe mówiła o tym całym Matrixie?" - Mózg Mike'a przestawał odbierać na normalnych falach, tracił przytomność.
Ale survival
Coraz bardziej mi isę ta sesja podoba
.
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
No to w takim układzie sam nie wiedział, co zrobić. Tam na górze Jack może zostać za chwilę zastrzelony przez SWAT, a tam na dole Mike zaraz może utonąć. Jeżeli pomoże Jackowi, może nie zdążyć do Mike'a. Jeżeli pomoże Mike'owi, może nawet sam utonąć - takie ilości żelastwa robiły swoje. Dragunov dobrze leżał na plecach, ale XM pływał na powierzchni wody. Mógł stracić broń, a na to nie mógł pozwolić. Chwycił karabin i z całej siły rzucił go na pomost (nie ten, na którym był Jack, ale sąsiedni), po czym zanurkował, rozglądając się za mechanikiem. Musi mu pomóc...
No to w takim układzie sam nie wiedział, co zrobić. Tam na górze Jack może zostać za chwilę zastrzelony przez SWAT, a tam na dole Mike zaraz może utonąć. Jeżeli pomoże Jackowi, może nie zdążyć do Mike'a. Jeżeli pomoże Mike'owi, może nawet sam utonąć - takie ilości żelastwa robiły swoje. Dragunov dobrze leżał na plecach, ale XM pływał na powierzchni wody. Mógł stracić broń, a na to nie mógł pozwolić. Chwycił karabin i z całej siły rzucił go na pomost (nie ten, na którym był Jack, ale sąsiedni), po czym zanurkował, rozglądając się za mechanikiem. Musi mu pomóc...
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Jack, w momencie, gdy SWATwcy mieli zamiar naszpikować go ołowiem, wybił się z pomostu... w niewiarygodnym, dziesięciometrowym skoku skierował się na jednego z policjantów... wystawił nogi przed siebie, poczuł, jak jedna z kul przeleciała tuż pod jego plecami.
Lądując, trafił prosto w jednego z przeciwników, odbił się od jego ciała, które odrzucone poleciało kilka metrów dalej. Cały czas lecąc, wywinął kopniaka z półobrotu w drugiego ze strażników. Nawet kask go nie ochronił... Jack usłyszał dźwięk łamanej szczęki. Podciął też trzeciego, po czym dobił go szybkim ruchem nogi.
Wylądował. Stał na przeciwko trzęsącego się ze strachu czwartego członka oddziału SWAT. Czwartego i ostatniego. Lufa karabinu była na metr od teoretycznie bezradnego Stouka. Strzelił.
Seria kul poleciała ku Jackowi. Tego opuściły wszelakie uczucia. Wszystko jakby zwolniło, albo on przyśpieszył. Rzucił się całym ciałem na lewo, jednocześnie wyjmując broń zza płaszcza. Minął wszystkie kule, a sam zaczął strzelać. Pierwsze dwie trafiły w kamizelkę kuloodporną, ale następny strzał przewrócił wroga na pomost. Następna fala ołowiu unieszkodliwiła SWATowca na zawsze. Czegoś takiego Jack nie przeżył jeszcze nigdy... Uczucia wróciły po chwili, wtedy też Stouke odwrócił się, szukając wzrokiem towarzyszy. Nie było ich na powierzchni, ani na pomoście. Byli...
... pod wodą. Mike tonął. Terry pozbył się całego żelastwa, które nie było mu w tym momencie potrzebne i szybkim ruchem zanurkował...
Woda była brudna... przez eksplozję oczy Terry`ego zalała benzyna... przed oczyma ciemność, nurkował na oślep.
Johnson uderzył się w rękę o kawał tego, co kiedyś było motorówką... straszliwy ból, stracił na chwilę kontrolę nad tym, gdzie spływa... a powietrza brakowało.
Mike tracił przytomność. Instynktownie wierzgał nogami, machał rękoma... zachłysnął się wodą. Było piekielnie zimno pod wodą, ale teraz miało to najmniejsze znaczenie.
Ostatni ruch ręką... Złota Rączka poczuł, jak coś musnęło go o palce. Jego dłoń złapała inna ręka... Terry z ogromnym trudem podciągnął mechanika... Już zupełnie nieprzytomnego.
Musiał walczyć nie tylko z własnym ciężarem, ale i z nielekkim Armstrongiem. Chwycił go za biodra i podrzucił ku górze... Usłyszał szum fali. Wyskoczył ku górze- jego głowa wyłoniła się na powierzchnie...
Terry zaczerpnął oddech i przetarł oczy. Musiał wyjść na powierzchnię... musiał uratować nieprzytomnego, a może martwego Mike`a...
Lądując, trafił prosto w jednego z przeciwników, odbił się od jego ciała, które odrzucone poleciało kilka metrów dalej. Cały czas lecąc, wywinął kopniaka z półobrotu w drugiego ze strażników. Nawet kask go nie ochronił... Jack usłyszał dźwięk łamanej szczęki. Podciął też trzeciego, po czym dobił go szybkim ruchem nogi.
Wylądował. Stał na przeciwko trzęsącego się ze strachu czwartego członka oddziału SWAT. Czwartego i ostatniego. Lufa karabinu była na metr od teoretycznie bezradnego Stouka. Strzelił.
Seria kul poleciała ku Jackowi. Tego opuściły wszelakie uczucia. Wszystko jakby zwolniło, albo on przyśpieszył. Rzucił się całym ciałem na lewo, jednocześnie wyjmując broń zza płaszcza. Minął wszystkie kule, a sam zaczął strzelać. Pierwsze dwie trafiły w kamizelkę kuloodporną, ale następny strzał przewrócił wroga na pomost. Następna fala ołowiu unieszkodliwiła SWATowca na zawsze. Czegoś takiego Jack nie przeżył jeszcze nigdy... Uczucia wróciły po chwili, wtedy też Stouke odwrócił się, szukając wzrokiem towarzyszy. Nie było ich na powierzchni, ani na pomoście. Byli...
... pod wodą. Mike tonął. Terry pozbył się całego żelastwa, które nie było mu w tym momencie potrzebne i szybkim ruchem zanurkował...
Woda była brudna... przez eksplozję oczy Terry`ego zalała benzyna... przed oczyma ciemność, nurkował na oślep.
Johnson uderzył się w rękę o kawał tego, co kiedyś było motorówką... straszliwy ból, stracił na chwilę kontrolę nad tym, gdzie spływa... a powietrza brakowało.
Mike tracił przytomność. Instynktownie wierzgał nogami, machał rękoma... zachłysnął się wodą. Było piekielnie zimno pod wodą, ale teraz miało to najmniejsze znaczenie.
Ostatni ruch ręką... Złota Rączka poczuł, jak coś musnęło go o palce. Jego dłoń złapała inna ręka... Terry z ogromnym trudem podciągnął mechanika... Już zupełnie nieprzytomnego.
Musiał walczyć nie tylko z własnym ciężarem, ale i z nielekkim Armstrongiem. Chwycił go za biodra i podrzucił ku górze... Usłyszał szum fali. Wyskoczył ku górze- jego głowa wyłoniła się na powierzchnie...
Terry zaczerpnął oddech i przetarł oczy. Musiał wyjść na powierzchnię... musiał uratować nieprzytomnego, a może martwego Mike`a...
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
Spojrzał na brzeg, gdzie Bergeson właśnie wykończył ostatniego SWATowca. Jeszcze raz mocno pociągnął bezwładnego Armstronga do góry, na powierzchnię. Z drugiej strony próbował dopłynąć z nim na suchy ląd. Machnął ręką i krzyknął:
-Jack! Tutaj!
Wiedział, że sam nie był w stanie wyciągnąć Mike'a na czas. Potrzebna mu była pomoc kogoś silnego, a do takiego opisu pasował paker Jack.
Spojrzał na brzeg, gdzie Bergeson właśnie wykończył ostatniego SWATowca. Jeszcze raz mocno pociągnął bezwładnego Armstronga do góry, na powierzchnię. Z drugiej strony próbował dopłynąć z nim na suchy ląd. Machnął ręką i krzyknął:
-Jack! Tutaj!
Wiedział, że sam nie był w stanie wyciągnąć Mike'a na czas. Potrzebna mu była pomoc kogoś silnego, a do takiego opisu pasował paker Jack.
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
Mogę pisać Stouke? ^^'
Usłyszawszy wołanie Terrego Jack rzucił się w stronę towarzyszy. Widząc na pół żywego Mika zaparł się o pomost i napiąwszy mięśnie spróbował wyciągnąć go z wody. Potem pomógł wyjść Terremu.
Mogę pisać Stouke? ^^'
Usłyszawszy wołanie Terrego Jack rzucił się w stronę towarzyszy. Widząc na pół żywego Mika zaparł się o pomost i napiąwszy mięśnie spróbował wyciągnąć go z wody. Potem pomógł wyjść Terremu.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...