[Forgotten Realms] Planobiegacze

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Darkan:

Czarny Strażnik oglądnął się wstecz, gdy przemówiła Freya. Kwaśną miną skwitował powitanie Silmathiel. *za szybko jej zaufała, albo udaje, że jej zaufała!* pomyślał, ale nie oderwał oczu od elfki. -Masz minę, jakbyś miała zaraz walczyć ze stadem os...- mruknął do niej. -Coś nie tak?- zapytał wreszcie, uważając, że to pytanie "chyba" jest na miejscu... Tak zwana solidarność w drużynie... pfe...

Znikam i nie wiem, czy będę w stanie odpisywać od Zirael z domu. Darkan włóczy się z resztą drużyny – niech jego poczynaniami tymczasowo pokieruje Server, jeśli to mu nie przeszkadza... – w końcu z wampirem Darkan dogaduje się najlepiej XD
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Nyano
Mat
Mat
Posty: 589
Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
Numer GG: 3030068
Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

Post autor: Nyano »

Norlen

Człowiek był prawie pewien, że Silmathiel nie przeczytała wszystkiego co było napisane na kartce. Niech elfka ma swoje małe sekreciki, Norlen też miał swój. Istotnym problemem teraz była nowo przybyła.
- Może raczyłabyś nam odpowiedzieć na kilka pytań, kochanie? - Mruknął ironicznie - Albo nie... Pozwól mi zgadnąć. Chciałabyś się do nas przyłączyć nieprawdaż? - Nie dając Galanthe dojść do słowa ciągnąl dalej. - Och, tak. Oczywiście, że byś chciała. Zdobyć nasze zaufanie, a w nocy poderżnąć nam gardła, zgadłem? - W tym miejscu uśmiechnął się ironicznie. - Mam do ciebie małą prośbę, kochaniutka. Zanim nas zabijesz powiedz kim jesteś, kto cię przysyła i co o nas wiesz. No, śmiało. Mów.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew
Dragon
Pomywacz
Posty: 66
Rejestracja: poniedziałek, 14 sierpnia 2006, 06:36
Kontakt:

Post autor: Dragon »

Zmieniam sposób pisania na 1 osobę. Mam nadzieję, że to nie problem.

Galanthe

Uśmiech z moich ust znikł. Miałam nadzieję, że mnie zaakceptują, w końcu sami też nie są zbyt popularni, ale jednak moje obawy się sprawdziły. Nie mogłam mieć im tego za złe. Też bym nie zaufała jakiejś obcej i dziwnej istocie.
- Czy myślisz, Magu, że jesteście jedynymi, którzy interesują się tym zadaniem? Ja również chciałabym wziąć udział w tej wyprawie i jeśli Wasza Nieufna Wysokość pozwoli, pójdę z wami, gdyż nie mam ochoty podróżować samemu. Jeśli aż tak mi nie ufacie, możecie mnie obserwować, zostawiać warty na noc, mi to wszystko jedno. Prosze tylko nie traktować mnie z taką wrogością. Coś takiego negatywnie działa na moje nerwy, a uwierzcie mi, nie chcielibyście abym się zdenerwowała. - gdy to powiedziałam, zapaliłam na dłoni małą kuleczkę z ognia, po czym zmiażdżyłam ją dłonią, by pokazać iż nie żartuję.

-_-
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Wszyscy:

Słońce powoli opadało coraz niżej, rzucając coraz dłuższe cienie. Patrzyliście na nowo przybyłą nieufnie, ona odwdzięczała się zaś tym samym. Czuliście, że ten konflikt trzeba jakoś rozwiązać...
...Ale na razie musicie odłożyć to na później. Spomiędzy krzewów winorośli w ciszy wyłaniają się cienie ogrów. Mają wyraźnie wrogie zamiary i zmierzają bezgłośnie w waszą stronę, dzierżąc w dłoniach maczugi.

Co robicie?

Dragon: wolę trzecią osobę, ale jak bardzo przeszkadza ci takie pisanie to może być pierwsza.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Dziewczyna popatrzyła uważnie w stonę ogrów. Starała się policzyć zbliżające sie bestie. Powolnym ruchem oceniając szanse sięgnęła po miecz na plecach. Ostrze zgrzytnęło wyciągane z pochwy. Oczy Silmathiel zmieniły barwę na czerwoną i zabłysły złowrogim blaskiem. Przyjeła postawę bojową szepcząc: - Co robimy? - nie miała ochoty na zapowiadającą się awanturę. Miała jednak zamiar się bronić jeśli ogry nie ustąpiłyby przed podróżnikami. Gdzieś głęboko w jej wnętrzu demoniczna natura domagała sie krwi stworów...

Dziewczyna uderzy dopiero, gdy ogry zaatakują. Dopiero wtedy opiszę co robi dalej.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Feyra

Wyciągnęła miecz (albo łuk. MG jak daleko są ogry?) gotowa do walki (albo strzelania).

*Na ogra trzeba wiele ciosów żeby padł - żywotne bydlę. No i ciężko trafić w gardło.* pomyślała.

Feyra zajęła pozycję strategiczną (to jaką konkretnie zależy od tego, czy ma w ręku miecz, czy łuk).

- Mamy okazję nauczyć się współpracy podczas walki!
*Po tragicznej ostatniej 'potyczce', ta bardzo nam się przyda.*
- Przyda nam się.
Nyano
Mat
Mat
Posty: 589
Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
Numer GG: 3030068
Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

Post autor: Nyano »

Norlen

Parodiując gest Galanthe użył czaru Kuli Ognia, która natychmiast pojawiła się w jego ręku. Cały czas trzymał ją w dłoni, lecz wiedział, że nie był w stanie robić tego długo.
- Jedna głupia sztuczka nie czyni cię boginią, kochanie. - Stwierdził ironicznie. - Chcesz udowodnić, że jesteś z nami? Więc walcz! - To powiedziawszy posłał zaczynającą parzyć mu dłoń Kulę Ognia w jednego z ogrów.
Po walce będzie miał jeszcze bardzo wiele spraw do omówienia z kobietą. Paradoksalnie jej ostatnia wypowiedź wcale nie uspokoiła maga, a wręcz przeciwnie - podsyciła jego obawy.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Pół elfka pół demon zgrzytnęła zębami niezadowolona z takiego obrotu sprawy. Wysunęła się nieco na przód gotowa osłaniać w razie czego magów przd ewentualnymi atakami ogrów (o ile rzecz jasna te ostatnie zdąrzą się do magów zbliżyć nim Feyra i postacie rzucające czary wykończą stwory). Sprawdziła jeszcze czy sztylet gładko da się wyjąć z cholewy buta po czym uważnie śledziła poczynania stworów pilnując czy przypadkiem nie zbliżają się jakieś od tyłu.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Wszyscy:

Kiedy ustawialiście się do walki, ogry nagle rozpłynęły się w powietrzu. Dopiero teraz magowie zwrócili uwagę, że to po prostu iluzje... Gdyby nie kłócili się ze sobą i nie popisywali wzajemnie, pewnie zauważylibyście to wcześniej. Kiedy rozluźniacie się, spokojni, nagle słyszycie cichutki świst. Maleńka strzałka trafia Norlena w kark. Patrzycie skąd nadleciała, ale widzicie już tylko poruszające się powoli liście winorośli - wśród gęstych krzewów marne są szanse na znalezienie kogokolwiek. Do strzałki jest jednak przywiązana maleńka karteczka z jednym znakiem.

Norlen:

Kiedy spoglądasz na karteczkę, słyszysz jakby ktoś szeptał ci do ucha:
Trucizna zabije cię za 24 godziny. Jeśli jednak do tego czasu zrezygnujesz z polowania na mnie, dostaniesz antidotum.

Wszyscy:
Mag przez chwilę przygląda się karteczce, jakby czegoś słuchając, a po chwili znak znika z papieru.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nyano
Mat
Mat
Posty: 589
Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
Numer GG: 3030068
Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

Post autor: Nyano »

Norlen

Wciąż patrzył z niedowierzaniem w pustą kartkę. Jak to możliwe? Przecież to nie może się tak skończyć... Był zły na siebie, że dał się tak zaskoczyć, a także zły na Galanthe. Dziwnym trafem to zdarzenie zbiegło się w czasie z jej przybyciem.
Nagle w jego umysł z potężnym impetem uderzyła myśl: "A co jeśli to blef?" Fakt, dobre pytanie. Wiadomość z kartki mogła być prawdziwa, ale mogła kłamać na różne sposoby. Możliwe, że nie ma żadnej trucizny. Możliwe, że trucizna krąży w jego ciele dokonując spustoszeń, ale nie dostanie antidotum po odejściu od drużyny. Możliwe, że będąc zdrowy otrzyma "antidotum" będące w rzeczywistości trucizną.
Podjął decyzję, że dopóki nie poczuje działania trucizny, dopóty nie zrezygnuje z zadania. Miał całą dobę na przemyślenia i ewentualne odejście od drużyny.
Usiadł na ziemi.
- Dobra, panno nieznajoma. - Zwrócił się do Galanthe. - Mamy sobie do pogadania zanim umrę... Mam dla ciebie istotną wiadomość: Nie afiszowaliśmy się zbytnio z naszą misją. Więc powiedz mi jakim cudem nie tylko wiesz jakie jest... - Przerwał na chwilę nie chcąc powiedzieć "nasze zadanie". Zapowiadało się na to, że to już nie było zadanie Norlena. - ...zadanie tej drużyny, ale również wiesz gdzie ją znaleźć. Musisz chyba przyznać, że to może wzbudzać pewne podejrzenia. Wszak wydawało mi się, że tę wiedzę posiada jedynie ta drużyna, jej przeciwnik i jego słudzy...
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Post autor: Phoven »

Deqaves
Wampir spogladał na maga zamyślony. Choc zbytnio za nim nie przepadał, jeszcze bardziej nie lubił pół smoczycy. Doprowadzała go do szału. Rzekł wiec najpierw do niej.
- Chmuro... nie chwal się swoimi chmurzastymi mocami. Masz przed sobą istoty - słowo ludzie niezbyt do nich pasowało - które przeżyły znacznie silniejszych niż ty. Więc się zamknij i... - wampirowi przerwał czarny strażnik.
- Deqaves, spokojniej. - rzekł
- No dobra... - i odrzekł znowu do Galanthe - zamilknij chociaż na chwilę...
Wampir odwrócił się odgarniając swój zamaszysty płaszcz w strone maga.
- To tucizna tak? - podrapał się spokojnie po głowie i mówił dalej - Nie patrz tak na mnie, trzeba być idiotą żeby nie zrozumieć że w tej strzałce była jakaś płynna trucicielka... Nie wiem ile masz czasu ale ja będe potrafił ci go przedłużyć... przynajmniej o kilka godzin. Teraz jednak musimy to wyjasnić i.. spróbowac ci pomóc.
Pomoc. Jaka piękna to rzecz. Co jest jednak gdy to Ty jej potrzebujesz?

Darkan
Czarny strażnik przyglądał się na razie biernie całemu zdarzeniu sięgając do broni dopiero gdy wyszły te ponure szkarady. Kiedy okzazły sie jednak iluzją Darkan ponownie nie wtrącał się w rozmowę. Uspokojił jedynie wampira gdy ten już zamierzam sypnąć potokiem bluzgów w kierunku tej połsmoczycy. Ciekawie się zapowiada... On, zazwyczaj spokojny i opanowany wychodzi ze skóry a Drakan, zwykle porywczy teraz próbuje uspokajać. Świat się przewraca. Ale trzeba czekać co przyniesie przyszłość. I jeśli będz~e nie pomyślna - zgładzić ją!
Dragon
Pomywacz
Posty: 66
Rejestracja: poniedziałek, 14 sierpnia 2006, 06:36
Kontakt:

Post autor: Dragon »

Dobra, postaram się pisać w trzeciej, ale nie gwarantuję, ze to będzie dobrze wyglądać. :P

Galanthe

Gdy z roślinności wyłoniły się ogry, pół-smoczyca wyciągnęła miecz z pochwy i stanęła przygotowana do pojedynku.
Kiedy jednak ogry zniknęły nie schowała go, lecz trzymała w dłoni i lekko nim kołysała.
Na słowa maga odpowiedziała mu:
- Ależ mój panie... - tu zachichotała - ... Przypomnij sobie jak ty dowiedziałeś się o tym zadaniu. Przeczytałeś zwój trzymany przez umarlaka w tamtej mieścinie. Znalazłam was, gdyż trudno was przeoczyć, wszyscy widzieli w którą stronę poszliście.
Na słowa wampira zwróciła się do niego:
- Gwoli ścisłości, nie potrafie zmieniać się w chmury (choć to całkiem przydatne), jakoś musiałam was dogonić, więc zwróciłam się do miejscowego kapłana. To on mnie przemienił.

To z tą chmurą to był pomysł MG. :P
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Dziewczyna odetchnęła, gdy ogry zniknęły lecz wiadomość o otruciu Norlena głęboko ją poruszyła. *To diablę zawzięcie się broni... Ech... Najlepszą obroną jest atak...* Westchnęła niezadowolona przygladając się Norlenowi uważnie. Zastanawiała się gdzie możnaby znaleźć ewentualną odtrutkę na substancję zaaplikowaną magowi. Po chwili spojrzała nieufnie na półsmoczycę. *A jeśli mają rację? Jeśli ona jest w to zamieszana?* Potrząsnęła głową, by uwolnić się od cisnących się do głowy myśli. Klepnęła delikatnie Darkana w ramię dając do zrozumienia, że idzie przejrzeć krzewy, z których nadleciała strzałka i żeby w razie czego miał na nią oko. Udała się w gęstwinę szukając jakichś śladów mogących wskazać im kto był napastnikiem. Demoniczna natura i elfia ciekawość kazały jej zdobyć jakieś dodatkowe informacje o przeciwniku. Nie miała nadziei na znalezienie samego sprawcy, ale chciała odnaleźć zostawione przez niego ślady. Uważnie rozglądała się po gąszczu, nasłuchując i starając się przejrzeć na wylot otaczające ją ciemności. Wytężała wszystkie zmysły szukając śladów. Tak skupiła sie na tych czynnościach, że straciła chwilowo kontrolę nad kształtem i nad czołem ukazały się niewielkie rogi, a całe oczy przybrały czarną barwę (łącznie z białkami). Długi, wężowaty ogon owinęła wokół prawej nogi, by jej nie przeszkadzał w poszukiwaniach. Zrobiła to odruchowo. Tak jak zwykle, gdy była sama w dziczy.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Feyra

Nagłe zniknięcie ogrów wywołało u Feyry same złe przeczucia. Walka z ogrami nie byłaby ciężka i zjednała by ich drużynę. Walka z magią jest trudniejsza, a jeśli zaledwie sługa potrafi stworzyć taką iluzję, to co potrafi jego władca.

Gdy Norlen został trafiony strzałką ustaliła skąd padł strzał i wypatrywała zagrożenia.

Następnie powiedziała:
- Deqaves! Spróbuj wyssać truciznę!
*Wysysanie to 'twoja działka', jesteś w tym lepszy od innych.* - dodała w myślach.

Następnie (nie chowając miecza) ruszyła w zarośla skąd padł strzał. Silmathiel też to zrobiła, więc Feyra postanowiła rozdzielić się z nią i szukać śladów nie tam skąd padł strzał, tylko trochę dookoła tego miejsca (w promieniu ok 20-30 m).

Szukała śladów, rozmyślając nieco jednocześnie.

*Dobry jest... Śledził nas cały dzień, przez całą drogę... i nawet ja go nie zauważyłam...*
*Chyba nie popełni błędu i nie będzie nas teraz obserwował...*
*Nie... raczej wycofa się na większą odległość... albo zaatakuje zwiadowców... czyli mnie i Silmathiel...*
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Silmathiel i Feyra:

Przeszukujecie na razie krzewy winorośli.

Reszta:

Wampir, spojrzawszy na strzałkę, stwierdził że próba wyssania trucizny nie ma sensu - po pierwsze, była jej maleńka dawka, a po drugie, strzałka precyzyjnie trafiła w dużą żyłę, tak że trucizna już błyskawicznie krąży po krwioobiegu.
Po dłuższej chwili zwiadowczynie wróciły spomiędzy krzewów.

Co robicie?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nyano
Mat
Mat
Posty: 589
Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
Numer GG: 3030068
Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

Post autor: Nyano »

Norlen

W milczeniu wyciągnął jedną ze swoich ksiąg. Otworzył ją na ostatniej stronie. Zapisanej z jednej strony, z drugiej pustej. Wyciągnął sztylet. Księgi były drogie. Bardzo drogie, ale wiedział, że musi to zrobić. Równym pociągnięciem sztyletu uciął kartkę.
- Podjąłem decyzję. Wracam. - Powiedział. To nie był koniec jego przygody, ale wiedział, że przyszedł moment, gdy musi zawrócić ze swej drogi, by ocalić życie. - Jeśli mam wam kiedyś pomóc, muszę najpierw zdobyć antidotum. Myślę, że jeszcze się spotkamy. - Pokazał wszystkim wyciętą z książki kartkę. - Kiedy wyzdrowieję, ta kartka pomoże mi was dogonić. A teraz, bywajcie. - Powiedziawszy to odszedł w stronę wioski, w której ostatnio nocowali. Bez patosu, po prostu odszedł nawet nie obróciwszy się, by zobaczyć istoty z którymi przyszło mu wędrować. Wiedział, że nie ma czasu na długie pożegnanie. Nie chciał znaleźć się w wiosce po zmroku, a jutro może już umierać. Czas był nieubłagany.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Silmathiel

Silmathiel wróciła niezadowolona ze swojego zwiadu. Po drodze odzyskała część kontroli nad swym kształtem. Zniknęły rogi oczy wróciły do normy. Tylko ogon pozostał owinięty wokół prawej nogi. Wyszła z gęstwiny mówiąc:
- Nasz ptaszek umie się świetnie ukrywać. To pewno jakiś druid lub łowca, bo prawie śladów nie zostawił, co jakoś mi nie bardzo podchodzi pod ścigane diablę. Chyba ma sporo sprzymierzeńców albo najemników wynajął. - mruknęła na koniec dziewczyna patrząc chwilkę za odchodzącym w stronę wioski Norlenem. *Czyżby jednak zdecydował sie zawrócić?* Nie słyszała jego słów o ewentualnym powrocie po wyzdrowieniu.
- To co robimy? - spytała dziewczyna. Jej ogon odwinął się i w tej chwili poruszał się powoli, wijąc się niczym wąż.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zablokowany