Held
Służący przyniósł nowe ubranie, Held szybko się w nie ubrał w spodnie, buty z cholewami, skórzaną pikowaną kurtkę oraz szeroki pas do którego przypiął miecz i sztylet, na koniec założył brązowy płaszcz.
- Idę już idę.- powiedział do służącego i poprawił pas.- Dobra prowadź.
-„Ciekawe czy wpuszczą mnie z tym żelastwem?”- spytał siebie w myślach i poszedł na ucztę.
- Dzięki.- podziękował służącemu za zaprowadzenie go na salę w której odbywała się uczta.
[Straznicy] Kamien duszy
-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Xaon
Proszę o dokładniejsze czytanie moich postów, gdyż mój bohater miał udać się do karczmy, a że nie odpisałaś nic na ten temat to uważam że mój bohater nie znalazł takowego budynku, a zdążył jeszcze dogonić resztę.
Mężczyzna odłożył broń na łożę i wyszedł na balkon. Rozejrzał się z podziwem po pięknej okolicy, która rozciągała się po za miastem. Wziął głęboki wdech świeżego powietrza i wrócił do komnaty. Do drzwi ktoś zapukał, Xaona bardzo zdenerwowało to że służący nie poczekał na zgodę, aby mógł wejść, lecz nie chciał robić już słudze wyrzutów. Ubrał czerwone szerokie spodnie i luźną czerwoną koszulę po czym do pomieszczenia znów wszedł sługa, który poinformował go że jest wzywany na uroczystość. Xaon przyjął zaproszenie i rzecz jasna udał się wolnym krokiem na ucztę.
Proszę o dokładniejsze czytanie moich postów, gdyż mój bohater miał udać się do karczmy, a że nie odpisałaś nic na ten temat to uważam że mój bohater nie znalazł takowego budynku, a zdążył jeszcze dogonić resztę.
Mężczyzna odłożył broń na łożę i wyszedł na balkon. Rozejrzał się z podziwem po pięknej okolicy, która rozciągała się po za miastem. Wziął głęboki wdech świeżego powietrza i wrócił do komnaty. Do drzwi ktoś zapukał, Xaona bardzo zdenerwowało to że służący nie poczekał na zgodę, aby mógł wejść, lecz nie chciał robić już słudze wyrzutów. Ubrał czerwone szerokie spodnie i luźną czerwoną koszulę po czym do pomieszczenia znów wszedł sługa, który poinformował go że jest wzywany na uroczystość. Xaon przyjął zaproszenie i rzecz jasna udał się wolnym krokiem na ucztę.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Ninerl
Dziewczyna wolała zostać w ogrodzie i dokładnie go objerzeć. W pewnym momencie usiadła przy małym jeziorku, na pisaku i po prostu siedziała i rozkoszowała się przyjemnymi chwilami.
Po pewnym czasie przypomniała sobie o uczcie, więc wstała i poszła do pałacu. Pierwszy służący, którego znalazła zaprowadził ją do przydzielonej komnaty. Ninerl poprosiła go o długa, ciemnoczerwoną suknię, skrojoną tak, że zakrywała aż do kostek jedną nogą, po czym stopniowo materiał był skracany, tak, że druga noga odsłonieta była aż do połowy uda. Kompletu dopełniały mocno wycięte plecy i dość mocny, trójkątny dekold. Rękawy ubrania były do łokci obcisłe, potem rozszerzały się i wydłużały (jak w średniowiecznych sukniach). Materiał był jedwabny, z nieco dziwnym, srebrzystym połyskiem. Jedynym zdobieniem sukni były srebrne lamówki przy rękawach, dekolcie i skraju. Do sukni przeznaczony był srebrzysty pas z ozdobnym zapięciem- tkwił w nim fioletowy kamień . Sam pas, Ninerl związała tak, by delikatnie opadał ku kolanom (obydwiema końcówkami), Do stroju Ninerl zostawiła swoje buty, innych raczej nie było. Do pasa, dodała sztylet- jego pochwę łatwo było przyczepić." No, tak na wszelki wypadek" pomyślała.
Cieszyła się, że tuż przed wyprawą umyła włosy- teraz wystarczyło je tylko rozczesać. Jej wisiorek był jedyną biżuterią, oprócz nieodłącznego jednego kolczyka w uchu- małego srebrnego pająka.
Lubiła takie stroje- były wygodne, dość odkrywające i czuła się w nich kobieco.
"Idziesz poszukać samca?" spytał nieodłączny głos. "Chcesz mieć już szczeniaki?" zdziwił się wilk. "Nie chcę, ale taki strój, pomaga czasami, w uzyskaniu informacji i dodatkowych korzyści" odparła Ninerl, uśmiechając się do siebie.
Była gotowa...zaraz za chwilę, do pokoju zapukła służący, by zaprowadzić ją do sali. Ninerl zdziwiły jego słowa " Keoma jest królową? No, proszę. Ale co ona tam robiła samotnie i bez obstawy? Pewnie jakieś dworskie intrygi, tylko nie to. Ale widać, że tutejsi władcy są jacyś normalni, nie odgradzają się od poddanych. Może elekcyjni" myślała, podążając za przewodnikiem.
Dziewczyna wolała zostać w ogrodzie i dokładnie go objerzeć. W pewnym momencie usiadła przy małym jeziorku, na pisaku i po prostu siedziała i rozkoszowała się przyjemnymi chwilami.
Po pewnym czasie przypomniała sobie o uczcie, więc wstała i poszła do pałacu. Pierwszy służący, którego znalazła zaprowadził ją do przydzielonej komnaty. Ninerl poprosiła go o długa, ciemnoczerwoną suknię, skrojoną tak, że zakrywała aż do kostek jedną nogą, po czym stopniowo materiał był skracany, tak, że druga noga odsłonieta była aż do połowy uda. Kompletu dopełniały mocno wycięte plecy i dość mocny, trójkątny dekold. Rękawy ubrania były do łokci obcisłe, potem rozszerzały się i wydłużały (jak w średniowiecznych sukniach). Materiał był jedwabny, z nieco dziwnym, srebrzystym połyskiem. Jedynym zdobieniem sukni były srebrne lamówki przy rękawach, dekolcie i skraju. Do sukni przeznaczony był srebrzysty pas z ozdobnym zapięciem- tkwił w nim fioletowy kamień . Sam pas, Ninerl związała tak, by delikatnie opadał ku kolanom (obydwiema końcówkami), Do stroju Ninerl zostawiła swoje buty, innych raczej nie było. Do pasa, dodała sztylet- jego pochwę łatwo było przyczepić." No, tak na wszelki wypadek" pomyślała.
Cieszyła się, że tuż przed wyprawą umyła włosy- teraz wystarczyło je tylko rozczesać. Jej wisiorek był jedyną biżuterią, oprócz nieodłącznego jednego kolczyka w uchu- małego srebrnego pająka.
Lubiła takie stroje- były wygodne, dość odkrywające i czuła się w nich kobieco.
"Idziesz poszukać samca?" spytał nieodłączny głos. "Chcesz mieć już szczeniaki?" zdziwił się wilk. "Nie chcę, ale taki strój, pomaga czasami, w uzyskaniu informacji i dodatkowych korzyści" odparła Ninerl, uśmiechając się do siebie.
Była gotowa...zaraz za chwilę, do pokoju zapukła służący, by zaprowadzić ją do sali. Ninerl zdziwiły jego słowa " Keoma jest królową? No, proszę. Ale co ona tam robiła samotnie i bez obstawy? Pewnie jakieś dworskie intrygi, tylko nie to. Ale widać, że tutejsi władcy są jacyś normalni, nie odgradzają się od poddanych. Może elekcyjni" myślała, podążając za przewodnikiem.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Wang Zeng Yi
Kolejny z tych wielkich, zionących wilków... Ciekawe ile ich jest? W bibliotece Wang znalazł kiedyś wzmiankę o ziejącym ogniem wilku w ich rodzimym świecie, a także o tym, że w innych miejscach może być takich wilków więcej, różnych rodzajów.
I oto jeden z nich, tak? Dobrze więc, wiemy już co dopisać do ksiąg gdy wrócimy tym razem.
W pokoju odprężył się, leżąc w formie tygrysa na podłodze. Wreszcie mógł odetchnąć z ulgą, wracając do swojej ulubionej postaci. Bycie człowiekiem ma swoje zalety, ale jednak Wang był bardziej tygrysem niż człowiekiem...
Służący, zgodnie z zamówieniem, przyniósł pomarańczową, wyjściową riasę. Jakim cudem znaleźli ją w tym świecie, Wang nie miał pojęcia, ale skoro był w królewskim pałacu, to mogli ją nawet uszyć... Bez wykroju? Nieważne, ważne że jest. Wstał na dwie nogi i założył riasę. Przejechał palcami po warkoczu. W miarę równy i jeszcze niezbyt brudny... Dobrze że się nie przypalił. Wyrównał wąsy palcami i zawołał służącego, po czym poszedł za nim na ucztę.
Kolejny z tych wielkich, zionących wilków... Ciekawe ile ich jest? W bibliotece Wang znalazł kiedyś wzmiankę o ziejącym ogniem wilku w ich rodzimym świecie, a także o tym, że w innych miejscach może być takich wilków więcej, różnych rodzajów.
I oto jeden z nich, tak? Dobrze więc, wiemy już co dopisać do ksiąg gdy wrócimy tym razem.
W pokoju odprężył się, leżąc w formie tygrysa na podłodze. Wreszcie mógł odetchnąć z ulgą, wracając do swojej ulubionej postaci. Bycie człowiekiem ma swoje zalety, ale jednak Wang był bardziej tygrysem niż człowiekiem...
Służący, zgodnie z zamówieniem, przyniósł pomarańczową, wyjściową riasę. Jakim cudem znaleźli ją w tym świecie, Wang nie miał pojęcia, ale skoro był w królewskim pałacu, to mogli ją nawet uszyć... Bez wykroju? Nieważne, ważne że jest. Wstał na dwie nogi i założył riasę. Przejechał palcami po warkoczu. W miarę równy i jeszcze niezbyt brudny... Dobrze że się nie przypalił. Wyrównał wąsy palcami i zawołał służącego, po czym poszedł za nim na ucztę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.