[Western] Szeryf kontra reszta świata (pvp)
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
[Western] Szeryf kontra reszta świata (pvp)
Szeryfowie:
Frater - John "Diabeł" Blackwood
Gisher - Clifford Brown
Bandziory:
NW. - Buck "Łamacz" Wilson
Zorin - Jack "Jednooki" Merlon
Nadir - John "Szalone oczy" Hughes
Wymagam:
- Odpisywania przynajmniej raz na dobę (czyli przy moim dostępie na kompa zazwyczaj raz na upka).
- Miłej atmosfery (wiem, że to sesja PvP ale nie obrzucajcie się obelgami jak którys kogoś zabije )
- Postów mozliwie rozbudowanych (wiadomo, że czasami się nie da ale lepiej dla was gdy napiszecie "Tak - powiedział Jack mruząc jedyne oko" zamiast "ok")
Pisownia:
Nad postem imię postaci (pogrubione najlepiej - ale tego już nie wymagam).
Mowa
*Mysli*
Czyny
Pytania do MG, komentarze, pytania do Graczy, itp (to najlepiej pod postem)
//
John "Diabeł" Blackwood
John obudził się. Była już 9 rano. Nic nie zapowiadało się źle. Słońce wstało, na dworze przechadzali się mieszkańcy, barman Bob otwierał saloon. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. Niestety Diabeł był szeryfem i musial wstać do pracy. Ale drugi szeryf, Clifford był miłym człowiekiem i Johnowi dobrze sie z nim pracowało. Warto było pójść do pracy chociażby z tego powody, aby z nim pogadać. Blackwood ubrał się więc i wyruszył na posterunek.
Clifford Brown
Clifford wstał, ubrał się i wyszedł na ulicę. Odetchnał świerzym powietrzem, popatrzył na słońce a później na zegarek. Wskazywał 9 rano. Miał więc trochę czasu. Zajrzał do pobliskiego saloonu i wypił poranna kawę. Gdy już się obbudził do końca wyruszył na komendę aby spotkać się z Johnem. A potem trzeba się zabać za patrolowanie ulic...
Bandziory
Obozowisko wypełnione było słońcem. Buck, Jack i John powoli wstawali z przekleństwami na twarzy. Spanie w bylejakich namiotach jedynie na kocach nie było przyjemna sprawą. Z ogniska wydobywała się cieńka nitka dymu z poprzedniego dnia. Bandyci wypełzli z namiotów w celu przygotowania sobie śniadania. Patrzyli na siebie pogardliwymi spojrzeniami. Pochodzili z różnych band i nie znali sie wcześniej. Los złączył ich dopiero niedawno. Cóż, mieli wspólny plan i wspólnych wrogów. Wszyscy przyjechali tu dokopać dwum szeryfom z Douge. Przeklęci John Blackwood oraz Clifford Brown...
Byli o jakiś dzień drogi od miasteczka. Najlepszym pomysłem jaki wpadał do ich swierzo obudzonych głów było pojechanie do miasta, przespanie się a następnego dnia wykończenie szeryfów.
Chcecie mapkę gdzie jesteście i mapkę miasta?
Pora się opisać
Frater - John "Diabeł" Blackwood
Gisher - Clifford Brown
Bandziory:
NW. - Buck "Łamacz" Wilson
Zorin - Jack "Jednooki" Merlon
Nadir - John "Szalone oczy" Hughes
Wymagam:
- Odpisywania przynajmniej raz na dobę (czyli przy moim dostępie na kompa zazwyczaj raz na upka).
- Miłej atmosfery (wiem, że to sesja PvP ale nie obrzucajcie się obelgami jak którys kogoś zabije )
- Postów mozliwie rozbudowanych (wiadomo, że czasami się nie da ale lepiej dla was gdy napiszecie "Tak - powiedział Jack mruząc jedyne oko" zamiast "ok")
Pisownia:
Nad postem imię postaci (pogrubione najlepiej - ale tego już nie wymagam).
Mowa
*Mysli*
Czyny
Pytania do MG, komentarze, pytania do Graczy, itp (to najlepiej pod postem)
//
John "Diabeł" Blackwood
John obudził się. Była już 9 rano. Nic nie zapowiadało się źle. Słońce wstało, na dworze przechadzali się mieszkańcy, barman Bob otwierał saloon. Wszystko wyglądało tak jak zwykle. Niestety Diabeł był szeryfem i musial wstać do pracy. Ale drugi szeryf, Clifford był miłym człowiekiem i Johnowi dobrze sie z nim pracowało. Warto było pójść do pracy chociażby z tego powody, aby z nim pogadać. Blackwood ubrał się więc i wyruszył na posterunek.
Clifford Brown
Clifford wstał, ubrał się i wyszedł na ulicę. Odetchnał świerzym powietrzem, popatrzył na słońce a później na zegarek. Wskazywał 9 rano. Miał więc trochę czasu. Zajrzał do pobliskiego saloonu i wypił poranna kawę. Gdy już się obbudził do końca wyruszył na komendę aby spotkać się z Johnem. A potem trzeba się zabać za patrolowanie ulic...
Bandziory
Obozowisko wypełnione było słońcem. Buck, Jack i John powoli wstawali z przekleństwami na twarzy. Spanie w bylejakich namiotach jedynie na kocach nie było przyjemna sprawą. Z ogniska wydobywała się cieńka nitka dymu z poprzedniego dnia. Bandyci wypełzli z namiotów w celu przygotowania sobie śniadania. Patrzyli na siebie pogardliwymi spojrzeniami. Pochodzili z różnych band i nie znali sie wcześniej. Los złączył ich dopiero niedawno. Cóż, mieli wspólny plan i wspólnych wrogów. Wszyscy przyjechali tu dokopać dwum szeryfom z Douge. Przeklęci John Blackwood oraz Clifford Brown...
Byli o jakiś dzień drogi od miasteczka. Najlepszym pomysłem jaki wpadał do ich swierzo obudzonych głów było pojechanie do miasta, przespanie się a następnego dnia wykończenie szeryfów.
Chcecie mapkę gdzie jesteście i mapkę miasta?
Pora się opisać
.
-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Jack "Jednooki" Merlon
Z namiotu wyszedł bardzo nie zadbany mężczyzna. Jego długie, rozczochrane, czarne włosy powiał lekko wiatr. Człowiek o dziwo miał zasłonięte prawe oko czarną, jedwabną chustką. Większość się domyśliła z jakiego powodu. Drugie oko ma ciemne, co idealnie pasuje do jego dość mocno opalonej skóry. Nie ubrany jeszcze wyszedł tylko w skórzanych spodniach i białej, luźnej koszuli. Podrapał się po swojej czarnej brodzie i rozejrzał się za jakimś śniadaniem. Zauważył przy wygasającym już ognisku kawał mięsa, co bardzo go ucieszyło, wziął mięso i zaczął je bardzo parszywie zajadać. Rozglądał się nieufnie po reszcie towarzystwa, którzy od początku niezbyt przypadli mu do gustu. Mruknął coś tylko niezrozumiałego pod nosem, co było dla niego przywitaniem i zajadał dalej.
Jak masz to możesz wrzucić mapkę
Z namiotu wyszedł bardzo nie zadbany mężczyzna. Jego długie, rozczochrane, czarne włosy powiał lekko wiatr. Człowiek o dziwo miał zasłonięte prawe oko czarną, jedwabną chustką. Większość się domyśliła z jakiego powodu. Drugie oko ma ciemne, co idealnie pasuje do jego dość mocno opalonej skóry. Nie ubrany jeszcze wyszedł tylko w skórzanych spodniach i białej, luźnej koszuli. Podrapał się po swojej czarnej brodzie i rozejrzał się za jakimś śniadaniem. Zauważył przy wygasającym już ognisku kawał mięsa, co bardzo go ucieszyło, wziął mięso i zaczął je bardzo parszywie zajadać. Rozglądał się nieufnie po reszcie towarzystwa, którzy od początku niezbyt przypadli mu do gustu. Mruknął coś tylko niezrozumiałego pod nosem, co było dla niego przywitaniem i zajadał dalej.
Jak masz to możesz wrzucić mapkę
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Clifford Brown
Szeryf spacerował spokojnie, witając się uprzejmie ze znajomymi i przystając na chwilę, by prawić komplementy przechodzącym damom. W miasteczku wszyscy go znali i on wszystkich znał. To był jego dom od zawsze.
Cliff był starszym ,ale wciąż żwawym mężczyzną. Nosił jasny płaszcz, taki sam kapelusz oraz koszulę w kratę. Był siwy, posiadał także piękne, bujne wąsy.
Uchylił ronda kapelusza przed starym Dickiem, bujającym się na swoim fotelu, zamienił z nim parę słów i wszedł do budynku komisariatu.
Jeszcze nikogo nie było, nawet John jeszcze nie przyszedł. Cliff usiadł więc za biurkiem i wyciągnął nogi. Sięgnął za pazuchę po książkę, wyciągnął okulary i zagłębił się w lekturze.
Chcę mapkę .
Szeryf spacerował spokojnie, witając się uprzejmie ze znajomymi i przystając na chwilę, by prawić komplementy przechodzącym damom. W miasteczku wszyscy go znali i on wszystkich znał. To był jego dom od zawsze.
Cliff był starszym ,ale wciąż żwawym mężczyzną. Nosił jasny płaszcz, taki sam kapelusz oraz koszulę w kratę. Był siwy, posiadał także piękne, bujne wąsy.
Uchylił ronda kapelusza przed starym Dickiem, bujającym się na swoim fotelu, zamienił z nim parę słów i wszedł do budynku komisariatu.
Jeszcze nikogo nie było, nawet John jeszcze nie przyszedł. Cliff usiadł więc za biurkiem i wyciągnął nogi. Sięgnął za pazuchę po książkę, wyciągnął okulary i zagłębił się w lekturze.
Chcę mapkę .
Hakuna matata!
-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
John "Szalone Oczy" Hughes
Facet w ponczo i poprzecieranych spodniach od wschodu słońca nie spał. Stał i patrzał na pobliskie miasto. Gdy jeden z towarzyszy się obudził, trzask gałązki oderwały Johna z zamyślenia. Odwrócił się błyskawicznie strzalając wyłupiastymi oczami w kierunku odgłosu (Ci co oglądali The New Guy wiedzą o co chodzi ) i zlustrował osobnika. Wciągnął nosem czającego się gluta, harknał i zielona maź poleciała na ziemię. Siemasz... rzucił tylko, podrapał się po jajkach i wrócił do gapienia się na miasto.
Facet w ponczo i poprzecieranych spodniach od wschodu słońca nie spał. Stał i patrzał na pobliskie miasto. Gdy jeden z towarzyszy się obudził, trzask gałązki oderwały Johna z zamyślenia. Odwrócił się błyskawicznie strzalając wyłupiastymi oczami w kierunku odgłosu (Ci co oglądali The New Guy wiedzą o co chodzi ) i zlustrował osobnika. Wciągnął nosem czającego się gluta, harknał i zielona maź poleciała na ziemię. Siemasz... rzucił tylko, podrapał się po jajkach i wrócił do gapienia się na miasto.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
-
- Majtek
- Posty: 125
- Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Buck "Łamacz" Wilson
Obudziły go promienie słońca, wpełzające do namiotu przez szereg dziur.
Podniósł się z ziemi i splunął przed siebie. Przesunął jęzorem po wysuszonym na wiór podniebieniu. Podniósł z ziemi wielki kubeł z wodą i wlał w siebie szybkim haustem pare łyków. *Parszywa pustynia* przemknęło mu przez myśł, gdzie te czasy gdy z bandą Billa mordowali po kilku szeryfów tygodniowo a kurtyzany same pchały im się do ciepłych łóżek. Wtedy żył jak król, a teraz... siedzi na pustyni z dwoma trepami. *Jeszcze te ich ksywy, cholerni bliźniacy czy co?* spytał sam siebie w myślach. Spojrzał na swe odbicie w tafli wody i przeczesał czarne włosy ręką, na głowę założył swój nieodłączny czarny kapelusz i naciągnął rondo tak by nie raziło go ostre słońce. Czarne jak węgiel oczy rzucały nieprzyjemne błyski. -No przystojniaku, pora zacząć dzień- rzucił sam do siebie i schylił się po puszke z żarciem do torby. Wyszedł przed namiot i spojrzał w słońce, pare sępów krążyło już od rana. Jeden z nich przysiadł na kaktusie oddalonym o parę metrów i bezczelnie wlepiał ślepia w Bucka. Rzucił w niego kamieniem i uśmiechnął się pod nosem gdy ptak odleciał. Postawił puszkę obok wygasłego paleniska i zaczął krzesać ogień. Do stojącego brodacza skinął głową i powrócił do rozpalania ognia.
zapodaj mape
Obudziły go promienie słońca, wpełzające do namiotu przez szereg dziur.
Podniósł się z ziemi i splunął przed siebie. Przesunął jęzorem po wysuszonym na wiór podniebieniu. Podniósł z ziemi wielki kubeł z wodą i wlał w siebie szybkim haustem pare łyków. *Parszywa pustynia* przemknęło mu przez myśł, gdzie te czasy gdy z bandą Billa mordowali po kilku szeryfów tygodniowo a kurtyzany same pchały im się do ciepłych łóżek. Wtedy żył jak król, a teraz... siedzi na pustyni z dwoma trepami. *Jeszcze te ich ksywy, cholerni bliźniacy czy co?* spytał sam siebie w myślach. Spojrzał na swe odbicie w tafli wody i przeczesał czarne włosy ręką, na głowę założył swój nieodłączny czarny kapelusz i naciągnął rondo tak by nie raziło go ostre słońce. Czarne jak węgiel oczy rzucały nieprzyjemne błyski. -No przystojniaku, pora zacząć dzień- rzucił sam do siebie i schylił się po puszke z żarciem do torby. Wyszedł przed namiot i spojrzał w słońce, pare sępów krążyło już od rana. Jeden z nich przysiadł na kaktusie oddalonym o parę metrów i bezczelnie wlepiał ślepia w Bucka. Rzucił w niego kamieniem i uśmiechnął się pod nosem gdy ptak odleciał. Postawił puszkę obok wygasłego paleniska i zaczął krzesać ogień. Do stojącego brodacza skinął głową i powrócił do rozpalania ognia.
zapodaj mape
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
http://img185.imageshack.us/img185/5229/mapkawzg2.png
Sorry, że taka byle jaka ale nie chciało mi się bawić w paincie. Mapki dojazdu do miasta nie ma bo nie ma takiej potrzeby
Sorry, że taka byle jaka ale nie chciało mi się bawić w paincie. Mapki dojazdu do miasta nie ma bo nie ma takiej potrzeby
.
-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Jack "Jednooki" Merlon
Bandyta skończył już zajadać mięso, które popił jakąś wodą w kubku. Wrócił do namiotu i tam przygotował się do wyprawy. Tak miał zamiar udać się do miasta. Bardzo go interesowało czy słyszeli o nim w tej wiosce, a jak tak to jak zareagują. Jednym słowem nudziło mu się. Wrócił po pistolety, resztę ubrania i sztylet, który włożył do jednego ze skórzanych butów. Nic nie mówiąc, odpiął swojego wierzchowca od drzewa, wsiadł na niego i popędził do w kierunku miasta. Miał zamiar wjechać główną bramą. Jechał bardzo szybko nie zważając na to że koń bardzo szybko się męczy.
* Przyjrzymy się miastu z bliska. A w szczególności tym psom, które je pilnują*, pomyślał i zaśmiał się pod nosem.
Bandyta skończył już zajadać mięso, które popił jakąś wodą w kubku. Wrócił do namiotu i tam przygotował się do wyprawy. Tak miał zamiar udać się do miasta. Bardzo go interesowało czy słyszeli o nim w tej wiosce, a jak tak to jak zareagują. Jednym słowem nudziło mu się. Wrócił po pistolety, resztę ubrania i sztylet, który włożył do jednego ze skórzanych butów. Nic nie mówiąc, odpiął swojego wierzchowca od drzewa, wsiadł na niego i popędził do w kierunku miasta. Miał zamiar wjechać główną bramą. Jechał bardzo szybko nie zważając na to że koń bardzo szybko się męczy.
* Przyjrzymy się miastu z bliska. A w szczególności tym psom, które je pilnują*, pomyślał i zaśmiał się pod nosem.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
-
- Majtek
- Posty: 125
- Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Buck "Łamacz" Wilson
Dorzucił ostatnie gałązki do ogniska i zawiesił puszke z jedzeniem na druciku, nad płomieniem. Po chwili usłyszał przyjemny bulgot dobywający się z prymitywnego garnka. Spojrzał w zamyśleniu na jednego z kompanów, podążającego w stronę miasta na swym wierzchowcu. *Hmm, jeśli go nie zabiją to może dowiemy się kilku pożytecznych informacji* pomyślał Buck i spojrzał na swoje dzisiejsze śniadanie. Mięso wyglądało już na gotowe, odstawił puszkę znad płomienia i chwycił ją w rękę. Zaklął szpetnie i szybko postawił ją na ziemi, sam zaś zanużył łapsko pokryte kilkoma bąblami w kubełku z chłodną wodą. Przetarł swego colta szmatką, wsadził go z powrotem do kabury i zaczął łapczywie pochłaniać posiłek.
Dorzucił ostatnie gałązki do ogniska i zawiesił puszke z jedzeniem na druciku, nad płomieniem. Po chwili usłyszał przyjemny bulgot dobywający się z prymitywnego garnka. Spojrzał w zamyśleniu na jednego z kompanów, podążającego w stronę miasta na swym wierzchowcu. *Hmm, jeśli go nie zabiją to może dowiemy się kilku pożytecznych informacji* pomyślał Buck i spojrzał na swoje dzisiejsze śniadanie. Mięso wyglądało już na gotowe, odstawił puszkę znad płomienia i chwycił ją w rękę. Zaklął szpetnie i szybko postawił ją na ziemi, sam zaś zanużył łapsko pokryte kilkoma bąblami w kubełku z chłodną wodą. Przetarł swego colta szmatką, wsadził go z powrotem do kabury i zaczął łapczywie pochłaniać posiłek.
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
John "Szalone Oczy" Hughes
Cóż, wiele do roboty nie zostało, wziął broń, wsiadł na konia i pojechał za Jednookim. Howdy! To co najpierw obrabiamy? zagadnął go.
Cóż, wiele do roboty nie zostało, wziął broń, wsiadł na konia i pojechał za Jednookim. Howdy! To co najpierw obrabiamy? zagadnął go.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
-
- Marynarz
- Posty: 279
- Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
- Numer GG: 9606247
- Lokalizacja: Z daleka
- Kontakt:
Jack "Jednooki" Merlon
Gdy jeden z jego towarzyszy obozowych podjechał pod niego ten zwolnił trochę wierzchowca aby móc mu odpowiedzieć, zaśmiał się głośno i chamsko po czym powiedział:
- To się zobaczy, chcę aby zapamiętano moje wstrętne nazwisko w tych śmierdzących prawem okolicach. HAHA. Może na początku odwiedzimy jakiś pub, bądź hotelik gdzie spotkamy ładne lale. HEHE!! Widzę że chcesz się do mnie przyłączyć. Ha. Świetnie lepiej to zawsze trojga ślepiów niż jedno. Wjeżdżamy główną bramą, aby szeryf nas ujrzał. Zapamięta łajdak moją twarz do końca życia i po za nim. - powiedział i zaczął się głośno śmiać, po czym znów popędził konia w kierunku miasta. Będzie wjeżdżał przez główną bramę, jak zwykły, spragniony wody kowboj . Lub jak zwykły spragniony krwi bandzior. Bardzo dokuczał mu piasek, który wpadał mu do oka, lecz nie zwalniał jechał z taką samą prędkością, oglądając się czy jego towarzysz jedzie za nim.
Gdy jeden z jego towarzyszy obozowych podjechał pod niego ten zwolnił trochę wierzchowca aby móc mu odpowiedzieć, zaśmiał się głośno i chamsko po czym powiedział:
- To się zobaczy, chcę aby zapamiętano moje wstrętne nazwisko w tych śmierdzących prawem okolicach. HAHA. Może na początku odwiedzimy jakiś pub, bądź hotelik gdzie spotkamy ładne lale. HEHE!! Widzę że chcesz się do mnie przyłączyć. Ha. Świetnie lepiej to zawsze trojga ślepiów niż jedno. Wjeżdżamy główną bramą, aby szeryf nas ujrzał. Zapamięta łajdak moją twarz do końca życia i po za nim. - powiedział i zaczął się głośno śmiać, po czym znów popędził konia w kierunku miasta. Będzie wjeżdżał przez główną bramę, jak zwykły, spragniony wody kowboj . Lub jak zwykły spragniony krwi bandzior. Bardzo dokuczał mu piasek, który wpadał mu do oka, lecz nie zwalniał jechał z taką samą prędkością, oglądając się czy jego towarzysz jedzie za nim.
Dum spiro, spero:)
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
Ambitosa non est fames.
Pozdrowienia Zorin!
-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
John "Szalone Oczy" Hughes
No, widzę, że znasz się na rzeczy. Najpierw saloon, może jakaś zaczepka się znajdzie. Potem burdel. Potem twarz szeryfa w łajnie mojego konia. To będzie dobry dzień odpowiedział a jego wyłupiaste oczy szybko penetrowały otoczenie.
No, widzę, że znasz się na rzeczy. Najpierw saloon, może jakaś zaczepka się znajdzie. Potem burdel. Potem twarz szeryfa w łajnie mojego konia. To będzie dobry dzień odpowiedział a jego wyłupiaste oczy szybko penetrowały otoczenie.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
-
- Majtek
- Posty: 125
- Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Buck "Łamacz" Wilson
Dokończył posiłek i rozejrzał się po obozowisku. Niezbyt uśmiechało mu się tu zanudzić na śmierć więc wziął kilka najpotrzebniejszych rzeczy i poprawił siodło. Przypiął lasso do paska i machinalnie poprawił colta w kaburze. Spojrzał jeszcze raz na sylwetki jeżdzców majaczące w oddali przed nim, dwa ciemne punkciki na tle jasnej jak cholera plamy spalonej słońcem ziemi. Ścisnął mocno uzde wierzchowca i popędził prędko za kompanami.
Dokończył posiłek i rozejrzał się po obozowisku. Niezbyt uśmiechało mu się tu zanudzić na śmierć więc wziął kilka najpotrzebniejszych rzeczy i poprawił siodło. Przypiął lasso do paska i machinalnie poprawił colta w kaburze. Spojrzał jeszcze raz na sylwetki jeżdzców majaczące w oddali przed nim, dwa ciemne punkciki na tle jasnej jak cholera plamy spalonej słońcem ziemi. Ścisnął mocno uzde wierzchowca i popędził prędko za kompanami.
Always remember that You are weak against the power of the Dark Side.
-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: z buszu :)
- Kontakt:
Clifford Brown
Cliff oderwał się od interesującej książki, zaniepokojony tym, że jeszcze nie ma Johna. Wstał, sięgnął po winchestera i wyszedł na zewnątrz. Tu, odetchnął świeżym powietrzem i uspokoił się. Na pewno John miał coś ważnego do załatwienia. Cliff ruszył więc do saloonu na północy, zobaczyć się z właścicielem.
Cliff oderwał się od interesującej książki, zaniepokojony tym, że jeszcze nie ma Johna. Wstał, sięgnął po winchestera i wyszedł na zewnątrz. Tu, odetchnął świeżym powietrzem i uspokoił się. Na pewno John miał coś ważnego do załatwienia. Cliff ruszył więc do saloonu na północy, zobaczyć się z właścicielem.
Hakuna matata!
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Przepraszam bardzo ale na jakiś czas muszę zawiesić sesję
Ale nie martwcie się! Niedługo (mam nadzieję) zostanie wskrzeszona.
Wynika to z faktu, że nasz drugi szeryf się chyba wystraszył i mamy wakat. Namówcie kogoś, żeby wcielił się w jego postać bądź stworzył kolejnego szeryfa.
Tymczasem chwilowa przerwa, jeszcze raz przepraszam.
Ale nie martwcie się! Niedługo (mam nadzieję) zostanie wskrzeszona.
Wynika to z faktu, że nasz drugi szeryf się chyba wystraszył i mamy wakat. Namówcie kogoś, żeby wcielił się w jego postać bądź stworzył kolejnego szeryfa.
Tymczasem chwilowa przerwa, jeszcze raz przepraszam.
.
-
- Majtek
- Posty: 125
- Rejestracja: niedziela, 8 kwietnia 2007, 13:30
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt: